Dzisiejszy felieton będzie miał charakter retrospektywny – nie będę wyszukiwał  jakiegoś aktualnego wydarzenia, aby – tak trochę „na siłę” – uczynić go wiodącym tematem. Jako że  dzisiejsza niedziela wypada mniej więcej w połowie wakacji, uznałem iż jest dobry czas na snucie refleksji wokół tematów, które nie są jedynie newsem medialnym, a towarzyszą naszej codziennej pracy w obszarze oświaty od lat….

 

I przypomniałem sobie, że – także podczas wakacyjnej przerwy w pracy szkół – przed sześcioma laty napisałem cykl felietonów pod wspólnym tytułem „Refleksji starego praktyka o szkole, która ma szansę na przebudzenie”.

 

Był to czas zmiany na stanowiskach ministerialnych w resorcie edukacji. 4 czerwca 2019 roku, w konsekwencji wybrania jej na posłankę PiS do Parlamentu Europejskiego, została odwołana minister Anna Zalewska (pełniła urząd ministra edukacji od 16 listopada 2015 roku) a na jej miejsce prezydent Duda powołał wcześniej nieznanego poza Podlasiem, byłego nauczyciela historii w I LO w Białymstoku –  Dariusza Piontkowskiego.

 

Pierwszy tekst, opublikowany już 25 czerwca, zawierał moją autorską typologię nauczycieli i propozycję przeprowadzenia autodiagnozy: „Który z powyższych, skrótowo zaprezentowanych, typów nauczyciela najbardziej opisuje mój styl i sposób działania?” A do wyboru było tam scharakteryzowanych sześć typów  –  zobacz TUTAJ

 

Kontynuacją tego wątku o typach nauczycieli był kolejny odcinek, w którymposługując się metodologicznym schematem procedury diagnozy rozwiniętej starałem się poprowadzić czytelnika po ścieżce autodiagnozy,  czyli samopoznania.

 

W kolejnych dwu tygodniach zaproponowałem czytelnikom rozważanie o tym, że wbrew medialnemu szumowi, przepisy nowego prawa oświatowego (nie dotyczy to szczegółowej treści załączników do rozporządzeń o podstawach programowych) nie tylko nie stanowią przeszkody w działaniach nauczycieli pragnących zmiany w sposobach edukowania młodych Polaków, ale w niektórych ich fragmentach (zacytowałem konkretne zapisy) dają oręż do ręki „rewolucjonistów”. Takim „kałasznikowem”, który może przesądzić o wygranej w tej wojnie o szkołę aktywnego ucznia, może okazać się – zalecana tam – metoda projektów!

 

W kolejnym felietonie, zatytułowanym „Panorama edukacyjnych środowisk progresyjnych”, chciałem czytelników, zwłaszcza tych wahających się jeszcze, którzy być może nie mają rozeznania o skali ruchów drążących skałę tradycyjnej (czytaj – dziewiętnastowiecznej w swym podstawowym modelu) szkoły, wzmocnić świadomością faktu, że nie będą osamotnieni w tej „rewolucji”, że jest  wiele „adresów”, pod którymi będą mogli znaleźć nie tylko wsparcie duchowe, ale i konkretne porady w sytuacjach dla nich nowych i trudnych.

 

Kolejne dwa felietony o numerach 180 i 181, choć każdy z innego powodu, uważam za niezwykle ważne dla podstawowych założeń całej tej serii. Pierwszy z nichO budowaniu gmachu nowej szkoły ze starych cegieł napisałem po to, aby uświadomić wszystkim, że w swych głównych założeniach współcześnie tworzone wizje szkoły przyszłości zawierają idee, które głosili, często także wdrażali je do praktyki edukacyjnej, liczni poprzednicy. Konkluzją tego tekstu, zawierającego swoisty imienny wykaz owych buntowników wobec modelu pruskiej szkoły „urabiania”, były te zdania:

 

Rzecz w tym, aby nie tkwić w złudnym przekonaniu, że tworząc ten model szkoły przyszłości  jest się „odkrywcą Ameryki”. […] Nie wstydźmy się tego, że będziemy budowali gmach nowej szkoły ze starych, ale wypalanych z dobrej gliny, cegieł dorobku wielu prekursorów…

 

Felieton nr 181 miał tytuł, który mówi wszystko: Rodzice uczniów najważniejszym sojusznikiem zmiany. Podsumowaniem tego cyklu był, zamieszczony 13 sierpnia, Felieton nr 182. Podsumowanie moich refleksji: po co to było + marzenie autora

 

Jeśli pomyśleliście, że wszystko co powyżej napisałem to dowód na mój brak pomysłu na nowy, oryginalny tekst, to jesteście w błędzie. Bo prawda jest taka: Chciałem uświadomić wszystkim jak zmieniła się, niestety – na gorsze, sytuacja w polskiej oświacie przez tych sześć lat. Tym bardziej, że  człowiek, który od 19 października 2020 roku –  dr hab. Przemysław Czarnek, prawnik, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego – nie tylko że nie stworzył lepszych warunków do zmiany na lepsze, ale wręcz przeciwnie – swoimi kolejnym pomysłami jeszcze te warunki pogorszył.

 

Gdy do tego dołożył się COVID z jego ograniczeniami bezpośrednich kontaktów  społecznych oraz niskie płace nauczycieli – sytuacja „eduzmieniaczy” stała się jeszcze trudniejsza. Tym bardziej, że wiele/u dotychczasowych liderek/ów zmiany, najczęściej dyrektorek/ów „budzących się” szkół zdecydowało się przejść na emeryturę, a ich następcy nie zawsze kontynuują proces zmian w tych „osieroconych” szkołach.

 

Cała nadzieja w jesiennych wyborach do parlamentu. Piszę to, przyznając się do upadku mojej wiary w sukces „oddolnej rewolucji”, która miałaby dokonywać się na przekór konserwatywnej władzy państwowej. Oby do tego, czyli do wygranej partii opozycyjnych, doszło – na przekór aktualnym wynikom  sondaży opinii, które nadal są korzystne dla obecnie rządzących.

 

 

Włodzisław Kuitowicz



Uzupełniamy wczorajszą informację o pierwszym czytaniu projektu zmian w Ustawie Prawo oświatowe, zwanym Lex Czarnek  3.0. Oto fragmenty teksu ze strony TVN24::

 

Źródło: www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/agent

 

 

Sejm w piątek odrzucił wniosek opozycji o odrzucenie obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe określanego przez większość rządzącą jako „Chrońmy dzieci”, a przez opozycję jako „lex Czarnek 3.0”. Tym samym opowiedział się za dalszymi pracami nad tym projektem. Trafi on teraz do komisji edukacji, nauki i młodzieży.

 

Za odrzuceniem projektu głosowało 207 posłów, 242 było przeciw, a 1 wstrzymał się od głosu.

 

Podczas pierwszego czytania za odrzuceniem projektu ustawy […] opowiedziały się kluby KO, Polska 2050 i Lewica. Projekt poparły kluby PiS, Kukiz’15 i Konfederacja. […]

 

 

 

Cały tekst „Sejm zagłosował nad sprzeciwem opozycji wobec „lex Czarnek”. Wniosek odrzucony”  –  TUTAJ

 

Źródło: tvn24.pl/polska/

 



Źródło: Screen z relacji filmowej[www.tvn24.pl/polska]

 

Minister Przemysław Czarnek  podczas wystąpienia w Sejmie 28 lipca 2023 roku

 

 

Oto fragmenty tekstu zamieszczonego dzisiaj (28 lipca 202 r.) na stronie „Głosu Nauczycielskiego”:

 

 

Lex Czarnek 3.0 w Sejmie. Odrzucić w pierwszym czytaniu? Rozszerzyć o kościoły i związki wyznaniowe działające w szkole? Posłowie dyskutowali nad projektem

 

[…]

 

W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy – Prawo oświatowe. To prawdopodobnie najszybciej procedowany w parlamencie projekt obywatelski w historii. Dokument wpłynął do Sejmu 19 lipca br., a już 21 lipca br. został skierowany do pierwszego czytania (druk nr 3520).

 

Źródło: www.sejm.gov.pl

 

 

Nie bez powodu. Inicjatywa cieszy się poparciem czołowych polityków PiS, w tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Przedstawiciele partii rządzącej nie ukrywają, że zależy im na szybkim procedowaniu tej ustawy, szczególnie, że ma ona wejść w życie już od 1 września br.

 

Ustawa, podobnie jak dwie poprzednie wersje lex Czarnek, w sposób znaczący ogranicza możliwość współpracy szkół z organizacjami pozarządowymi oraz blokuje rodzicom prawo do decydowania, w jakich zajęciach dodatkowych będą brały udział ich dzieci.

 

Karolina Paleń (PiS, przedstawicielka wnioskodawców): – Projekt zawiera propozycje zmian w zakresie działalności prowadzonej przez stowarzyszenia i inne organizacje, których celem statutowym jest działalność wychowawcza albo rozszerzenie i wzbogacenie form działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły. Zawarte w ustawie rozwiązania, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom społecznym, mają na celu wzmocnienie pozycji i głosu rodziców. Obecny stan powoduje wystąpienie znacznej luki prawnej polegającej na tym, że rodzice dzieci, których prawa są naruszane, bądź narażone na naruszenie, mają bardzo ograniczoną ścieżkę prawną, aby móc skutecznie, bezpośrednio im zapobiegać.

 

Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS): – To projekt rodziców. Rodzice wzięli w końcu sprawy w swoje ręce. Uznali, że muszą z tym przyjść do Sejmu, bo my nie byliśmy w stanie dojść do porozumienia. Edukacja seksualna jest i będzie. Jest w podstawach programowych do szkoły podstawowej i średniej.

 

Katarzyna Lubnauer (KO):To nie jest projekt obywatelski. Zamiast rozwiązywać realne programy szkoly, chcecie pogrążyć szkołę w wojnie ideologicznej. Nikt z nas nie chce seksualizacji, tego, by ich dzieci były postrzegane jako obiekty seksualne. Dlatego nasze oburzenie wywołała ankieta skierowana przez posła PiS-u Jacka Kurzępę do dzieci 13- i 14-letnich ze szkoły podstawowej na temat ich partnerów seksualnych i masturbacji. To badania sfinansowane przez ministerstwo edukacji bez żadnego konkursu. I bez kontroli kuratora, który wysłał do dyrektorów szkół zachęcające maile, żeby dzieci wzięły udział w ankiecie. Gdzie był wtedy nadzór kuratora? Chcecie przy pomocy tej ustawy zabronić rzetelnej edukacji seksualnej. Nie mam wątpliwości, że o to właśnie chodzi w tej ustawie. Mamy do czynienia z utrudnianiem rodzicom decydowania o swoich dzieciach. To rodzice mają prawo decydować, na jakie zajęcia chcą posyłać dziecko. A wy chcecie im tego zabronić. Złożymy wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.

 

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica): – Wykorzystywanie dzieci dla spełnienia ideologicznych fantazji o władzy i kontroli – tak najkrócej można podsumować trzecią już próbę przepchnięcia przez Sejm lex Czarnek. Tym razem jako projekt obywatelski. Oczywiste jest dla nas, że ten projekt, podobnie jak poprzednie wersje, powstał przy Al. Szucha w Warszawie (mieści tam się siedziba MEiN – przyp.red.). A teraz jest przepychany przez pisowską większość w trybie, na jaki nie mogą liczyć naprawdę obywatelskie projekty. Tak jak projekt ten nie ma nic wspólnego z obywatelskością, tak samo nie ma nic wspólnego z ochroną dzieci i młodzieży. Seksualne obsesje, skryte fantazje i wyobrażenia prawicowych polityków nie powinny mieć wpływu na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży. Złożymy poprawki o obowiązku informowania przed wejściem do szkoły i pod groźbą kary za składanie fałszywych oświadczeń, czy w danej organizacji, stowarzyszeniu, związku wyznaniowym albo kościele są osoby prawomocnie skazane za przestępstwa seksualne i pedofilskie. Takie podmioty od polskiej szkoły i polskich dzieci powinny trzymać się jak najdalej.

 

Katarzyna Kretkowska (Lewica):Minister Czarnek po raz kolejny prowadzi krucjatę rugowania z placówek oświatowych edukacji seksualnej napędzany przez opętanych obsesją seksualną polskich hierarchów kościelnych usiłujących kontrolować tę sferę życia Polek i Polaków.

 

Dariusz Klimczak (Koalicja Polska):Nikt w Polsce nie chce, by nasze dzieci były, mówiąc językiem PiS-u, seksualizowane. Główny błąd leżący u fundamentów waszego myślenia to pomylenie edukacji seksualnej z tzw. seksualizacją. Właściwa edukacja seksualna to bezpieczeństwo naszych dzieci i młodzieży, a w konsekwencji – ludzi dorosłych. Z punktu widzenia organizacji pracy szkoły ta ustawa dokłada masę, w większości nikomu niepotrzebnej, ciężkiej, roboty. Jakby w szkołach było mało papierologii. Nie wiem, czy twórcy ustawy zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo chcą utrudniać życie szkole, zwłaszcza, że liczba organizacji podejrzewanych o tzw. seksualizację stanowi nikły promil. Zawarta w ustawie procedura będzie drogą przez mękę dla każdej organizacji współpracującej ze szkołą. Nastąpi odpływ organizacji społecznych od współpracy ze szkołami. […]

 

 

 

Cały tekst „Lex Czarnek 3.0 w Sejmie. Odrzucić w pierwszym czytaniu? Rozszerzyć o kościoły i związki wyznaniowe działające w szkole? Posłowie dyskutowali nad projektem” – TUTAJ

 

 

Źródło: www.glos.pl

 

 

x          x          x

 

 

Także inne media i portale informowały o tym fragmencie dzisiejszych prac w Sejmie. Poniżaj zamieszczamy fragmenty tekstu z portalu OKO.press:

 

Czytaj dalej »



 

„Serwis Samorządowy PAP” zamieścił dzisiaj wart zapoznania się z nim tekst, informujący o wyniku ankiety przeprowadzonej przez tygodnik ”Głos Nauczycielski”:

 

Dwie trzecie nauczycieli często lub bardzo często myśli o odejściu ze szkoły i zmianie zawodu

 

Dwie trzecie nauczycieli często lub bardzo często myśli o odejściu ze szkoły i zmianie zawodu, a 16 proc. deklaruje, że już podjęło taką decyzję – wynika z ankiety przeprowadzonej przez tygodnik „Głos Nauczycielski”.

 

Zdecydowana większość uczestników ankiety odpowiadając na zadane przez redakcję „Głosu Nauczycielskiego” pytanie „Nauczycielu, jak często myślisz o odejściu ze szkoły i zmianie zawodu?”, zadeklarowała, że robi to „często lub bardzo często”. Taką odpowiedź wskazało 4550 głosujących, czyli 63 proc. ogółu.

 

 

Wyniki ankiety „Głosu Nauczycielskiego”

 

Źródło: www.glos.pl/ankieta

 

Drugą co do popularności odpowiedzią była deklaracja „decyzja już podjęta – odchodzę”. Zagłosowało tak ponad 1100 uczestników ankiety (16 proc.).

 

„Od czasu do czasu” myśli o odejściu z zawodu 15 proc. ankietowanych, natomiast jedynie 6 proc. spośród nich deklaruje, że nie myśli o tym wcale.

 

W ankiecie prowadzonej na stronie internetowej tygodnika społeczno-oświatowego „Głos Nauczycielski” do czwartku 27 lipca br. głos oddało ponad 7,2 tys. osób (głosowanie wciąż trwa).

 

Źródło: www.samorzad.pap.pl

 



Wczoraj (25 lipca 2023 r.) na „Portalu Samorządowym – Portalu dla Edukacji” zamieszczono obszerny tekst o powracającym postulacie bonu edukacyjnego. Ciekawa w nim jest informacja które z opozycyjnych partii opowiadają się za takim sposobem finansowania edukacji. Oto fragmenty tego materiału:

 

Foto: Adobestock

 

 

Bon edukacyjny. Partie powracają do pomysłu na poprawę finansowania oświaty

 

Zwiększenie wydatków na oświatę deklarują wszystkie ugrupowania planujące start w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Ale tylko dwie partie – Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy – zapowiadają rewolucję w tym zakresie, czyli wprowadzenie bonu edukacyjnego.

 

>Większość ugrupowań politycznych opowiada się przeciwko wprowadzeniu do systemu finansowania oświaty tzw. bonu edukacyjnego. Zwolennikami takiego rozwiązania są natomiast Bezpartyjni Samorządowcy oraz Konfederacja.

 

>Zdaniem liderów Konfederacji bon edukacyjny pozwoli na „oddanie decyzji w sprawie finansowania oświaty tym, którym najbardziej zależy na jak najlepszym kształceniu dzieci, czyli ich rodzicom”.

 

>Bezpartyjni Samorządowcy proponują wprowadzenie Edukacyjnego Bonu Rozwojowego. Jego głównym celem ma być „polepszenie warunków płacowych najbardziej efektywnych nauczycieli”.

 

>Przeciwnicy bonu edukacyjnego przestrzegają, że jego wprowadzenie oznaczałoby „prywatyzację usług publicznych i ich dostępności wyłącznie dla bogatszej części społeczeństwa”.

 

[…]

 

Pomysł na radykalną zmianę zasad finansowania szkół podstawowych i średnich w postaci wprowadzenia bonu edukacyjnego (zwanego też oświatowym) ma już w Polsce swoją historię.

 

 

W 2007 roku będąca wówczas u sterów władzy Platforma Obywatelska (w koalicyjnym rządzie z Polskim Stronnictwem Ludowym) proponowała, by w 2009 r. weszła w życie regulacja wdrażająca bon edukacyjny. Zwolenniczką tej formy finansowania oświaty była ówczesna minister edukacji Katarzyna Hall.

 

Takie rozwiązanie – w największym skrócie – po pierwsze miało oznaczać finansową władzę rodziców nad nauczycielami i szkołami. – Po drugie pieniądze będą trafiały do szkoły za uczniem, a placówka, która przyciągnie do siebie więcej uczniów, będzie też miała więcej środków na prowadzenie zajęć – przekonywali w 2007 r. zwolennicy bonu.

 

Ostatecznie rząd PO-PSL bonu edukacyjnego nie wprowadził, między innymi dlatego, że zdaniem ludowców takie rozwiązanie oznaczałoby „zbyt liberalne podejście do finansowania oświaty, mogące doprowadzić do upadku wiejskich szkół, bo okaże się, że są nierentowne”.[…]

 

Większość sił politycznych nie popiera dziś takiego pomysłu. Koalicja Obywatelska (w tym PO) nie chce wracać do koncepcji bonu edukacyjnego z 2007 r., zastrzegając jednocześnie, że istotnie musi wzrosnąć subwencja oświatowa. […]

 

Natomiast za wprowadzeniem takiego bonu zdecydowanie opowiadają się dwa ugrupowania: Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy.- Jesteśmy za znacznym podniesieniem płac nauczycieli, ale w drodze systemowej reformy edukacji polegającej na wprowadzeniu bonu edukacyjnego, a nie poprzez zwiększanie wydatków budżetowych – podkreśla Konfederacja w przesłanej do nas odpowiedzi.[…]

 

 

 

Cały tekstBon edukacyjny. Partie powracają do pomysłu na poprawę finansowania oświaty”  –  TUTAJ

 

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 

 

 

  Więcej o bonie edukacyjnym  –  TUTAJ

 

 



Wczoraj na internetowej stronie Rzecznika Praw Obywatelskich zamieszczono informację, która jest przykładem dwu różnych punktów widzenia obu panów rzeczników: RPO i RPD na sposób rozumienia przez nich praw dziecka i obywatela:

 

 

Kontrole Rzecznika Praw Dziecka w szkołach przyjaznych osobom LGBT+.

Pismo Marcina Wiącka do Mikołaja Pawlaka

 

 

>Media podały, że Rzecznik Praw Dziecka kontrolował placówki oświatowe, które zajęły wysokie miejsca w rankingu szkół przyjaznych osobom LGBT+

 

>Rzecznik Praw Obywatelskich pyta RPD Mikołaja Pawlaka o zakres i podstawę prawną przeprowadzonych kontroli

 

 

Do RPO wpłynął wniosek dotyczący kontroli przeprowadzanych przez RPD  w placówkach, które zajęły wysokie miejsca w rankingu szkół przyjaznych osobom LGBT+. Sam ranking, ale też planowane przez RPD kontrole, były  przedmiotem doniesień medialnych.

 

Jak wskazano w jednym z wniosków, kontrole RPD miały polegać na sprawdzeniu, czy dyrektorzy szkół z rankingu korzystają z Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym z dostępem ograniczonym. W skardze wyrażono obawę, że takie działania – zwłaszcza biorąc pod uwagę szerokie zainteresowanie mediów – są próbą powiązania społeczności LGBT+ z przestępcami na tle seksualnym. A to jest nieuprawnionym powielaniem krzywdzących stereotypów.

 

Mając na uwadze, że w sprawach dotyczących dzieci przepisy zobowiązują RPO do współpracy z RPD, Marcin Wiącek zwraca się do Mikołaja Pawlaka o informację, jaki był zakres – w tym zwłaszcza kryterium doboru placówek – i podstawa prawna przeprowadzonych kontroli. Prosi też o przekazanie jego ustaleń, w tym o wskazanie czy i w jakich szkołach stwierdzono nieprawidłowości.

 

 

Doniesienie medialne o kontroli RPD  –  TUTAJ

 

List Marcina Wiącka do Mikołaja Pawlaka  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło:  www.bip.brpo.gov.pl

 



 Foto: unsplash/Nijwam Swargiary[www.strefaedukacji.pl]

 

Udostępniamy fragmenty obszernego tekstu, zamieszczonego dzisiaj (24 lipca 202 r.) na portalu OKO.press:

 

 

„Sytuacja jest krytyczna”. W Polsce brakuje 2,3 tys. psychologów szkolnych

 

[…]

 

Fundacja GrowSPACE ujawniła liczbę wakatów oraz braki w opiece psychologicznej w szkołach podstawowych oraz średnich w Polsce. Dane na temat planowanych, obsadzonych oraz nieobsadzonych etatów pozyskano od 91 proc. gmin, powiatów oraz miast na prawach powiatów w Polsce.

 

Zgodnie z wyliczeniami nieobsadzonych jest 27,32 proc. wakatów psychologów i psycholożek szkolnych na rok szkolny 2023/24. To 2295,48 wolnych wakatów dla psychologów szkolnych z 8,4 tys. etatów w polskich szkołach. Obsadzonych jest 6105,48 etatów.

 

W 450 gminach nie ma ani jednego psychologa lub psycholożki w szkołach.

To sprawia, że w obecnej sytuacji jeden etat psychologa lub psycholożki szkolnej przypada na 785 uczniów i uczennic. Opieka psychologiczna w polskich szkołach wciąż jest fikcją, a potrzeby są ogromne. Tylko w styczniu 2023 roku polska policja odnotowała 856 nieudanych prób samobójczych.

 

Jak wynika z raportu fundacji GrowSPACE, największe braki są w szkołach podstawowych w województwie podkarpackim – tam nieobsadzonych jest 52 proc. stanowisk. W sumie w szkołach podstawowych i średnich brakuje personelu na 46,44 proc. etatów.

 

Bardzo trudna sytuacja jest też w województwach zachodniopomorskim – tam nieobsadzonych jest niemal 35 proc. etatów, w małopolskim prawie 34 proc., lubuskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim niemal 32 proc.

Sytuacja jest tylko pozornie lepsza w pozostałych województwach – w pomorskim, który ma najniższy odsetek nieobsadzonych etatów, wolny jest co piąty etat. W mieście Warszawa – co szósty.

 

Zauważalnie gorsza sytuacja jest w szkołach podstawowych niż średnich, a także na wsiach niż w miastach. W podstawówkach nieobsadzonych jest nieco ponad 30 proc. etatów. Podobne braki są w szkołach na wsiach i w mniejszych miejscowościach – wakaty stanowią prawie 30,5 proc. dostępnych etatów dla psychologów i psycholożek. […]

 

 

Mapa Polski z podziałem na województwa z informacją o tym, ile jest procentowo wakatów psychologów i psycholożek w szkołach podstawowych i średnich. Najgorsza sytuacja, czyli najwięcej nieobsadzonych etatów jest w województwie podkarpackim – 46,44 proc. etatów, zachodniopomorskim – 34,89% wakatów, podlaskim – 31,42 proc., lubuskim – 31,96 proc., małopolskim – 33,71 proc., oraz w warmińsko-mazurskim – 31,44 proc. Nieco lepiej jest w województwach wielkopolskim (28,81 proc. nieobsadzonych etatów), łódzkim – 29,72 proc., świętokrzyskim – 28,6 proc., mazowieckim – 24,37 proc., lubelskim – 24,25 proc., opolskim – 26,91 proc.. Stosunkowo najlepsza sytuacja jest w województwach pomorskim (tu wakaty stanowią 20,4 proc. wszystkich etatów psychologów i psycholożek, kujawsko-pomorskim (22,41 proc.), dolnośląskim (22.92 proc.) oraz śląskim (21 proc.). Stosunkowo najlepsza sytuacja jest w mieście Warszawa. Tu nieobsadzony jest co szósty etat (15,76 proc.).                                                     [Źródło: Fundacja GrowSPACE]

 

[…]

 

 

Cały tekst Sytuacja jest krytyczna”. W Polsce brakuje 2,3 tys. psychologów szkolnych”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.oko.press

 

 

 

 

Zobacz także na portalu „Wirtualna Polska”  –  Jeden psycholog szkolny na kilkaset dzieci. „Sytuacja jest dramatyczna”  –  TUTAJ



 

W mijającym tygodniu dwa zamieszczone przeze mnie teksty stały się źródłem moich refleksji. Pierwszym był tekst Aleksandry Korczak Czego uczy polska szkoła? A może lepsze jest pytanie, czego polska szkoła nie uczy. Drugim  jest tekst dr Żylińskiej, który zamieściła na swoim fb profilu i zaczęła od tych słów: Pisać o wynikach Budzących Się Szkół, czy nie pisać? Oto jest pytanie

 

Zakładam, że te teksty przeczytaliście, więc nie będę zamieszczał obszernych cytatów, ale przechodzę do moich przemyśleń.

 

Nie podejmę głównego wątku obszernego tekstu Aleksandry Korczak, którym jest krytyka szkoły utrwalającej stereotypy ról społecznych minionych pokoleń, bo z tym się zgadzam. Skomentuję  za to ten fragment jej tekstu:

 

„Szkoła jest ważna nie tylko dlatego, że przekazuje się w niej wiedzę czy rozwija umiejętności. Szkoła jest ważna też z tej przyczyny, że kształtuje ludzi, którzy w przyszłości będą współtworzyć rzeczywistość społeczną i kulturową. Dlatego oferta pedagogiczna szkół musi być nastawiona i na potrzeby młodych osób, i na wyzwania XXI wieku.”

 

Po przeczytaniu tych słów przypomniała mi się sentencja jednego ze znanych pedagogów, którą usłyszałem jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku. Nie powtórzę już dzisiaj tej myśli dosłownie, ale pamiętając jej sens: „Paradoks szkolnej edukacji polega na tym, ze ludzie których uczono wczoraj, uczą dzisiaj tych, którzy będą żyć jutro”.

 

Że tak jest nie muszę chyba udowadniać, zwłaszcza gdy sobie uświadomimy, że w naszych szkołach pracują w bardzo znacznej przewadze nauczycielki i nauczyciele po 50-ce. W roku szkolnym 2017/2018 średnia wieku polskich nauczycieli  wyniosła 43,9 lat, a rok później wzrosła  do 44,1 lat. [Źródło: www.demagog.org.pl]

 

Taka sytuacja jest nie tylko w Polsce – wg danych Eurostatu – w 2020 r. 388 tys. nauczycieli miało mniej niż 30 lat na trzech poziomach edukacji (7 proc.  całkowitej siły roboczej nauczycieli ) w UE. Tymczasem 2 mln nauczycieli miało 50 lat lub więcej (39 proc. całej kadry nauczycielskiej).

 

Czy w aktualnej sytuacji poziomu płac polskich nauczycielek i nauczycieli jest – w możliwym do przewidzenia czasie – realna zmiana pokoleniowa, która mogłaby złagodzić ten paradoksalny stan?  Jak więc widać – moim zdaniem – na niewiele zdadzą się takie artykuły i apele o „szkołę świata”. W tej sprawie jestem realistą-pesymistą…

 

I jeszcze dwa zdania o pytaniu, które zadała dr Żylińska na fb profilu: „Pisać o wynikach Budzących Się Szkół, czy nie pisać? Oto jest pytanie!” Tu akurat nie mam żadnych wątpliwości. Tak jak nie ma sensu porównywać  pracy niewolników do pracy wolnych ludzi realizujących swoje zainteresowania i pasje, tak nie ma żadnego sensu porównywanie „efektów” określanych w cyfrowo-procentowych wskaźnikach, uzyskanych na testach egzaminacyjnych przez uczniów szkół „tradycyjnych” ze szkołami „wolnymi”, które za swoje cele stawiają rozwój osobowości uczennic i uczniów, ich socjalizację i wyposażanie w kompetencje, które będą im przydatne w każdym miejscu ich przyszłej pracy i przyszłych rolach społecznych.

 

I to by było na dziś wszystko, czym chciałem się z Wami podzielić w tym felietonie.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Z powodu wakacyjnego rozleniwienia dopiero dzisiaj zajrzeliśmy na fb profil dr Marzeny Żylińskiej. A tam, zamieszczony w poniedziałek 17 lipca tekst, który zasługuje na jego odnotowanie:

 

 

Pisać o wynikach Budzących Się Szkół, czy nie pisać? Oto jest pytanie!

 

Wiele osób, które nie znają Budzących Się Szkół, twierdzi, że jeśli szkoły są przyjazne, to wyniki muszą być słabe. Każdy może tak napisać. Internet jak papier, wszystko przyjmie. To zwyczajne kłamstwo, ale często powtarzane przez przeciwników zmian.

 

Jak można walczyć z takimi kłamstwami? Najprościej byłoby udostępnić wyniki z naszych szkół. Tylko, że wtedy, chwaląc się, wpisujemy się w rankingozę i w wyścig, który sami postrzegamy bardzo krytycznie.

Jeśli o wynikach nie piszemy, to osoby, które mają obsesję na punkcie rankingów, piszą: A u Was wyniki tak słabe, że nic o nich nie piszecie?

 

Twierdzenie, że w przyjaznych szkołach wyniki spadają, jest zwykłym mitem. Jednak wiele osób głęboko w niego wierzy. Ta wiara jest alogiczna, to znaczy nie poddaje się żadnym logicznym argumentom. Część przeciwników zmian swoje wyobrażenia o dobrej szkole bierze na prawdę, za naukowo potwierdzone fakty. Dla nich przyjazna szkoła, to słaba szkoła. Dlatego uczniów trzeba cisnąć, wywierać coraz większą presję, wszystko dla ich dobra. „Jeszcze nam kiedyś podziękują!”

 

Z takimi osobami już nie dyskutuję. To nie ma sensu. Ich przekonania są silniejsze od faktów. Ja formułuję moje opinie w oparciu o fakty, w oparciu o doświadczenia wielu szkół. Jeśli lekcje są ciekawe, nauczyciele dają uczniom wsparcie, jeśli celem nie są stopnie, ale rozwój, jeśli na lekcjach stosowane są metody aktywizujące, jeśli uczniowie się w szkole nie nudzą i nie boją, to … wyniki muszą być lepsze. I tak się właśnie dzieje. Na drogowskazie BSS napisaliśmy: „Zmieńmy nasze szkoły tak, żeby były przyjaznymi miejscami, w których uczniowie mogą się efektywnie uczyć.”

 

Ale wróćmy do pytania, jak można bronić się przed kłamstwami rozsiewanymi przez przeciwników przyjaznej, efektywnie uczącej szkoły, jeśli nie z pomocą wyników?

 

Macie jakieś pomysły?

 

Bo dla wielu osób jasne jest, że jeśli wyników nie publikujemy, to dlatego, że są słabe. Prawda jest inna, ale sama się nie obroni.

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/



Foto: www.smakliter.pl/historia-i-terazniejszosc-lo-cz-2

 

 

Oto fragmenty informacji, zaczerpniętej z portalu Prawo.pl :

 

Nowe podręczniki do HIT dopuszczone do użytku szkolnego

 

Do użytku szkolnego zostały dopuszczone dwa podręczniki do przedmiotu historia i teraźniejszość dla klasy II szkoły ponadpodstawowej – to kontynuacja podręczników do HiT dla klasy I, dopuszczonych w ubiegłym roku. Wydawcami ich są Biały Kruk i Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne. Autorem jednego z nich jest prof. Wojciech Roszkowski.

 

Jest on w wykazie dopuszczonych do użytku szkolnego podręczników, który prowadzi minister edukacji i nauki pod numerem ewidencyjnym 1145/2/2023. Wydawcą podręcznika jest wydawnictwo Biały Kruk sp. z o.o. Rzecznik MEiN poinformowała także, że do użytku szkolnego dopuszczony został też drugi podręcznik do historii i teraźniejszości dla klas II szkół ponadpodstawowych. Jest to podręcznik „Historia i teraźniejszość. Podręcznik. Liceum i technikum. Część 2”, którego autorami są: Izabella Modzelewska-Rysak, Leszek Rysak, Karol Wilczyński, Adam Cisek, Marian Buczyński, Tomasz Grochowski i Witold Pelczar. […]

 

Zgodnie z polskim prawem nauczyciel decyduje o tym, jaki podręcznik wybiera do nauczania danego przedmiotu i czy w ogóle chce używać podręcznika w trakcie przekazywania uczniom wiedzy. Historia i teraźniejszość to nowy przedmiot szkolny, który jest obowiązkowy dla wszystkich uczniów szkół ponadpodstawowych. Wprowadzony został w miejsce przedmiotu wiedza o społeczeństwie, nauczanego w zakresie podstawowym, obejmuje zagadnienia z zakresu wiedzy o społeczeństwie i zagadnienia z historii najnowszej od 1945 r. do 2015 r. Przedmiot historia i teraźniejszość jest wprowadzany w szkołach ponadpodstawowych sukcesywnie od 1 września 2022 r. W roku szkolnym 2022/2023 HiT nauczany był w klasach I. W roku szkolnym 2023/2024 nauczany będzie w klasie I i II. (ms/PAP)

 

 

Cały tekst „Nowe podręczniki do HIT dopuszczone do użytku szkolnego”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.prawo.pl/oswiata/