W mijającym tygodniu dwa zamieszczone przeze mnie teksty stały się źródłem moich refleksji. Pierwszym był tekst Aleksandry Korczak Czego uczy polska szkoła? A może lepsze jest pytanie, czego polska szkoła nie uczy. Drugim  jest tekst dr Żylińskiej, który zamieściła na swoim fb profilu i zaczęła od tych słów: Pisać o wynikach Budzących Się Szkół, czy nie pisać? Oto jest pytanie

 

Zakładam, że te teksty przeczytaliście, więc nie będę zamieszczał obszernych cytatów, ale przechodzę do moich przemyśleń.

 

Nie podejmę głównego wątku obszernego tekstu Aleksandry Korczak, którym jest krytyka szkoły utrwalającej stereotypy ról społecznych minionych pokoleń, bo z tym się zgadzam. Skomentuję  za to ten fragment jej tekstu:

 

„Szkoła jest ważna nie tylko dlatego, że przekazuje się w niej wiedzę czy rozwija umiejętności. Szkoła jest ważna też z tej przyczyny, że kształtuje ludzi, którzy w przyszłości będą współtworzyć rzeczywistość społeczną i kulturową. Dlatego oferta pedagogiczna szkół musi być nastawiona i na potrzeby młodych osób, i na wyzwania XXI wieku.”

 

Po przeczytaniu tych słów przypomniała mi się sentencja jednego ze znanych pedagogów, którą usłyszałem jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku. Nie powtórzę już dzisiaj tej myśli dosłownie, ale pamiętając jej sens: „Paradoks szkolnej edukacji polega na tym, ze ludzie których uczono wczoraj, uczą dzisiaj tych, którzy będą żyć jutro”.

 

Że tak jest nie muszę chyba udowadniać, zwłaszcza gdy sobie uświadomimy, że w naszych szkołach pracują w bardzo znacznej przewadze nauczycielki i nauczyciele po 50-ce. W roku szkolnym 2017/2018 średnia wieku polskich nauczycieli  wyniosła 43,9 lat, a rok później wzrosła  do 44,1 lat. [Źródło: www.demagog.org.pl]

 

Taka sytuacja jest nie tylko w Polsce – wg danych Eurostatu – w 2020 r. 388 tys. nauczycieli miało mniej niż 30 lat na trzech poziomach edukacji (7 proc.  całkowitej siły roboczej nauczycieli ) w UE. Tymczasem 2 mln nauczycieli miało 50 lat lub więcej (39 proc. całej kadry nauczycielskiej).

 

Czy w aktualnej sytuacji poziomu płac polskich nauczycielek i nauczycieli jest – w możliwym do przewidzenia czasie – realna zmiana pokoleniowa, która mogłaby złagodzić ten paradoksalny stan?  Jak więc widać – moim zdaniem – na niewiele zdadzą się takie artykuły i apele o „szkołę świata”. W tej sprawie jestem realistą-pesymistą…

 

I jeszcze dwa zdania o pytaniu, które zadała dr Żylińska na fb profilu: „Pisać o wynikach Budzących Się Szkół, czy nie pisać? Oto jest pytanie!” Tu akurat nie mam żadnych wątpliwości. Tak jak nie ma sensu porównywać  pracy niewolników do pracy wolnych ludzi realizujących swoje zainteresowania i pasje, tak nie ma żadnego sensu porównywanie „efektów” określanych w cyfrowo-procentowych wskaźnikach, uzyskanych na testach egzaminacyjnych przez uczniów szkół „tradycyjnych” ze szkołami „wolnymi”, które za swoje cele stawiają rozwój osobowości uczennic i uczniów, ich socjalizację i wyposażanie w kompetencje, które będą im przydatne w każdym miejscu ich przyszłej pracy i przyszłych rolach społecznych.

 

I to by było na dziś wszystko, czym chciałem się z Wami podzielić w tym felietonie.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź