
W miniona sobotę (16. czerwca), już tradycyjnie – w Sali Lustrzanej Pałacu Poznańskich (Muzeum Miasta Łodzi), odbyło się uroczyste podsumowanie XVII Ogólnopolskiego Konkursu „Arsenał Pamięci” – konkursu adresowanego do uczniów wszystkich typów szkół z terenu całego kraju. Jego głównym celem jest zmobilizowanie uczniów do poszukiwania świadków trudnej historii Polski XX wieku – materialnych, ale przede wszystkim wśród żyjących uczestników tamtych tragicznych wydarzeń,poszukiwaniu w swoich rodzinach, wśród sąsiadów, i utrwalenie ich relacji, wspomnień – w formie pisanej, fotografii , kolekcji pamiątek. Więcej o zasadach konkursu – TUTAJ
Autorzy wybranych przez zespół recenzentów najwartościowszych prac spotkali się już w czwartek w siedzibie współorganizatora „Arsenału Pamięci” – XXIX Liceum Ogólnokształcącego im. hm Janka Bytnara „Rudego” w Łodzi, gdzie Bartłomiej Kluska i Grzegorz Nawrot, – pracownicy Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Łodzi, przeprowadzili gry planszowe powstałe w IPN oraz wprowadzono młodzież w tematykę „Rajdu po Łodzi – z historią w tle”, czyli gry miejskiej „Śladami bohaterów wojny 1920 roku po Łodzi – Jana Kowalewskiego i Stefana Pogonowskiego”, w której laureaci „Arsenału Pamięci” wzięli udział następnego dnia – w piątek 15 czerwca.
Foto: Paweł Kowalski [www.lodz.ipn.gov.pl
Laureaci „Arsenału Pamięci 2018” podczas gier edukacyjnych w XXIX LO
Sobota była uroczystym podsumowaniem tegorocznej edycji „Arsenały Pamięci”, podczas którego zaprezentowano wybrane fragmenty wyróżnionych prac oraz wręczono nagrody autorom prac „pisanych sercem” – jak to określił pomysłodawca i główny organizator konkursu – hm Krzysztof Jakubiec.
Oto ilustrowana minirelacja z tego wydarzenia:
Galę podsumowującą XVII Arsenał Pamięci otworzył i powitał gości, w tym coraz mniej licznych „świadków historii” – hm. Krzysztof Jakubiec.
Na dzisiejszą przedpołudniową lekturę proponujemy tekst Zyty Czechowskiej – nauczycielki matematyki – ale przede wszystkim Superbelferki z Zespołu Szkół Specjalnych w Kowanówku, który może być dodatkowym argumentem w przekonywaniu jeszcze nieprzekonanych, jakie walory w zmienianiu szkoły nauczającej w szkołę uczących się uczniów ma metoda projektów.
Foto: www.zss-kowanowko.edu.pl
Nauczyciele Zespołu Szkół Specjalnych w Kowanówku
Oto fragmenty tekstu Zyty Czechowskiej – Drugie życie przedmiotów – projekt edukacyjny”:
Metoda projektu jest w ostatnim czasie jedną z najpopularniejszych i najczęściej wykorzystywanych w szkołach metod uczenia się. To naturalny sposób na kreatywne nauczanie oraz wdrażanie do samokształcenia i rozwijania zdolności twórczych uczniów. Koniec roku szkolnego, to czas podsumowań i ewaluacji. Jaką ocenę wystawiono projektowi?
My najczęściej pracujemy z naszymi uczniami w taki właśnie sposób, ponieważ dzięki różnorodnym zadaniom zaplanowanym w pracy projektowej umożliwiamy naukę i aktywność wszystkim typom dzieci, bez względu na ich rodzaj inteligencji i predyspozycji. Mają szansę na sukces zarówno słuchowcy jak i uczniowie, u których dominującym zmysłem jest ruch czy wzrok. Z pewnością projekt sprawdzi się w pracy z uczniami z wysoką samooceną jak i z uczniami o niskim poczuciu własnej wartości. Swoje miejsce odnajdą w nim uczestnicy preferujący rolę lidera i uczniowie lubiący aktywności w cieniu innych.
Projekt „Drugie życie” dotyczy praktycznego działania młodzieży w klasie przysposabiającej do pracy i jego nadrzędnym celem jest usprawnianie manualne, praktyczne działanie, nabycie nowych umiejętności z zakresu stolarstwa i umiejętności praktyczno-technicznych. […]
Zaprzyjaźniona osoba, sprawująca aktualnie funkcje dyrektora szkoły zwróciła mi uwagę, że w felietonie nr 223 pominąłem jeszcze jeden, równie ważny, aspekt procedury owej oceny pracy nauczyciela. Dla jasności sprawy przytoczę właściwy fragment z rozporządzenia – dosłownie
6. 1. Ocenę pracy nauczyciela ustala się po ustaleniu poziomu spełniania wszystkich kryteriów oceny pracy określonych dla danego stopnia awansu zawodowego, z zastosowaniem wskaźników oceny pracy określonych w regulaminie, o którym mowa w art. 6a ust. 14 Karty Nauczyciela.
2.W przypadku ustalenia poziomu spełniania kryteriów oceny pracy na poziomie:
1) 95% i powyżej – nauczyciel otrzymuje ocenę wyróżniającą;
2) 80% i powyżej – nauczyciel otrzymuje ocenę bardzo dobrą;
3) 55% i powyżej – nauczyciel otrzymuje ocenę dobrą;
4) poniżej 55% – nauczyciel otrzymuje ocenę negatywną.
Biję się w piersi – dopiero na tym etapie ujawnia się w całej okazałości pełny analfabetyzm metodologiczny autorów tego rozporządzenia. Lub „cwaniactwo” – niech się tym dyrektorzy martwią. No bo nie podano żadnych prawnych wskazówek, według jakich zasad należy konstruować ową sumatywną oceną procentową, wychodząc – jak w przypadku oceny na stopień nauczyciela dyplomowanego – z 23 procentowo ocenionych wskaźników tej oceny.
No, bo – teoretycznie – można postąpić na różne sposoby. Najprościej – zsumować liczby punktów uzyskanych we wszystkich kryteriach, podzielić przez ich ilość i otrzymany wynik – „średnią” – przyłożyć do podanej w rozporządzeniu skali. Ale taki sposób pozwoliłby uzyskać ocenę wyróżniającą nauczycielowi, który – przykładowo – otrzymałby 0% w kryterium „poprawność merytoryczną i metodyczną prowadzonych zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych”, a we wszystkich pozostałych „zaliczyłby” wskaźniki – głownie 100%, z rzadka – 75%!
Innym sposobem mogłoby być przyjęcie założenia, że – skoro wskaźnik ogólny poniżej 55% przekłada się na ocenę negatywną – to oceniany nauczyciel, przykładowo, nie może uzyskać w żadnym z ocenianych wskaźników oceny niższej niż owe 55%. Tylko jakie byłoby wtedy prawdopodobieństwo, że przy tylu „mierzonych” wskaźnikach w ogóle możliwe by było (w realnych szkolnych warunkach) aby ktokolwiek mógł otrzymać ocenę wyróżniającą?
Nie jestem specjalistą od pomiaru i budowania narzędzi diagnozy jakościowej – może ktoś z czytelników potrafi odpowiedzieć na ujawnione w tym aneksie, i w felietonie-matce, problemy. Proszę o podzielenie się z nami dobrymi pomysłami – przysyłając taki tekst na adres obserwatoriumedukacji@gmail.com.
Włodzisław Kuzitowicz
Gdyby to zależało ode mnie, to odwołałbym Annę Zalewską ze stanowiska ministra choćby tylko za to jedno rozporządzenie – w sprawie szczegółowych kryteriów i trybu dokonywania oceny pracy nauczycieli…
Według tego tworu chorych i oderwanych całkowicie od szkolnej rzeczywistości umysłów, w których „to coś”: się ulęgło i – niestety – nie prawem kaduka, a na mocy prawa, nie tyle suwerena, co „niepełnosprawnego szeregowego posła z Żoliborza” przybrało formę obowiązującego od 1 września 2018 r. rozporządzenia – dyrektorzy szkół i innych placówek oświatowo-wychowawczych będą musieli ustalić regulamin określający (procentowe!) wskaźniki oceny pracy nauczycieli, odnoszące się do poziomu spełniania poszczególnych kryteriów oceny pracy nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. I to po zasięgnięciu opinii rady pedagogicznej oraz zakładowych organizacji związkowych! I później go stosować.
A tych kryteriów, na każdy kolejny stopień awansu zawodowego, jak wiadomo, jest niemało:
9 kryteriów dla nauczyciela stażysty;
14 kryteriów dla nauczyciela kontraktowego;
19 kryteriów dla nauczyciela mianowanego
21 kryteriów dla nauczyciela dyplomowanego oraz 2 spośród 4 do wyboru.
Nie należy zapominać, że poza tymi „przykazaniami” (i pomyśleć, że Pan Bóg, dając Mojżeszowi na Synaju tablice zmieścił się w 10-u punktach!) dyrektor będzie jeszcze musiał dokonać (jedynej oczywistej) oceny stopnia realizacji planu rozwoju zawodowego – w przypadku oceny pracy na wszystkie stopnie awansu zawodowego..
Jak to mawiali nasi praojcowie – „konia z rzędem” temu, kto bez żadnych wątpliwości etycznych potrafi w prosty sposób „centymetrem miłość wymierzyć”… Bo tylko z takim zadaniem porównać można budowanie skali procentowych dla takich (przykłady wybrane przypadkowo) kryteriów jak „dbałość o bezpieczne i higieniczne warunki nauki, wychowania i opieki”, „współpracę z innymi nauczycielami” lub „wykorzystywanie w pracy wiedzy i umiejętności nabytych w wyniku doskonalenia zawodowego’? Nie mówiąc już o wyskalowaniu stopnia spełnienia kryterium przewidzianego przy ocenie na stopień nauczyciela mianowanego, opisanego jako „pobudzanie inicjatyw uczniów przez inspirowanie ich do działań w szkole i środowisku pozaszkolnym oraz sprawowanie opieki nad uczniami podejmującymi te inicjatywy”, albo na dyplomowanego: „ewaluacja własnej pracy dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej oraz wykorzystywanie jej wyników do doskonalenia własnej pracy i pracy szkoły”…
Nawet jeśli dyrektor szkoły zdecyduje, czy ów „termometr” mierzący nasilenie „natężenia” osiągnięcia przez nauczyciela owego wymagania będzie sześcio- (co 20%), pięcio- (co 25%), czy tylko czterostopniowy (co 33%), nawet jeśli zaakceptują to nauczyciele i działające w szkole związki zawodowe, to jakimi wskaźnikami te stopnie opisać?
Foto: www.wsiz.rzeszow.pl
Uczestnicy ogólnopolskim seminarium „Czy w Polsce potrzebna jest edukacja alternatywna?”
Aby bilans informacji o wydarzeniach kończącego się tygodnia był zamknięty zamieszczamy fragmenty relacji o ogólno- polskim seminarium „Czy w Polsce potrzebna jest edukacja alternatywna?”, które odbyło się 11 czerwca w Rze- szowie w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania. Relację zamieszczono na oficjalnej stronie tej uczelni:
[…] Seminarium otworzył dr Andrzej Rozmus – Prorektor ds. Nauczania Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie oraz pomysłodawca spotkania – Edukacja to proces i każdy z jej etapów jest ważny. Więc dzisiaj będziemy rozmawiać o problemach na niższych poziomach edukacji, gdyż bardzo często problem oświaty jest problemem na agendzie publicznej władzy.
– Uczenie się jest naturalną cechą człowieka, potrzebą – ono może i sprawia radość. W pierwszych miesiącach i latach człowiek przeżywa zachwyt, jednak później ta chęć zanika. Ważne jest żebyśmy wspierali, analizowali rozwój szkół progresywnych i pozytywnie nastawionych – mówił dr Andrzej Rozmus, Prorektor WSIiZ. […]
Kolejnymi mówcami, którzy prezentowali swe referaty byli:
>Prof. dr hab. Bogusław Śliwerski, który wygłosił wykład pt. „Edukacja alternatywna: próba syntezy i określenie współczesnej roli”. W swojej prezentacji podkreślał m.in. że szkoła powinna być apolityczna i nie być nastawiona na jakiekolwiek idee partyjne i biurokratyczne, ale być nakierowana na dobro dziecka. […]
>Jako druga zabrała głos dr Katarzyna Gawlicz z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, której wystąpienie pt. „Szkoły demokratyczne w Polsce: raport z badań Dolnośląskiej Szkoły Wyższej i Instytutu Badań Edukacyjnych” zawierało i takie stwierdzenia: – Szkoły demokratyczne bądź wolne to inicjatywa rodziców, a zwłaszcza, jak pokazują badania – osób, dla których macierzyństwo, rodzicielstwo jest punktem wyjścia. To myślenie o tym, jakim się jest rodzicem, kim jest moje dziecko. Świadomi rodzice w momencie, kiedy ich dziecko osiąga wiek szkolny, stwierdzają, że nie ma miejsca w systemie dla dziecka i zaczynają organizować miejsce dla swoich dzieci.
>Ostatnią prelegentką Dorota Cudna-Sławińska – współzałożycielka Wolnej Szkoły Wilanów. której wypowiedź została zatytułowana . „Alternatywa w działaniu: refleksje na temat zakładania i prowadzenia »szkoły innej niż wszystkie«” W swoim wystąpieniu zdiagnozowała stan takich szkół oraz przedstawiła doświadczenia w prowadzeniu tzw. szkoły alternatywnej, demokratycznej.
Na stronie Centrum Prasowego „KURIER PAP” zamieszczono informację, zatytułowaną „Powszechne smartfony, ale książka wraca do łask”. Poniżej proponujemy lekturę fragmentów tego materiału prasowego, ale także odsyłamy linkiem do źródła:
93 proc. nastolatków posiada smartfony i wykorzystuje je do wyszukiwania informacji, komunikacji ze znajomymi, słuchania muzyki oraz do gier cyfrowych – wynika z badania przeprowadzonego przez Bibliotekę Narodową. Smartfony umożliwiają także lekturę tekstu cyfrowego w każdej sytuacji. W efekcie aż 37 proc. respondentów znajduje informacje o książkach i recenzje właśnie w internecie, podczas gdy do analogicznych materiałów publikowanych na papierze sięga zaledwie 2 proc. gimnazjalistów.
Jednocześnie badanie wykazało, że w ostatnich czterech latach nastąpił wzrost poziomu czytelnictwa nastolatków w czasie wolnym – z 62 do 65 proc. Dotyczy to w szczególności dziewcząt; dziewcząt; w ich przypadku odsetek czytających w czasie wolnym wzrósł z 72 proc. do 82 proc. […]
Foto: Anna Klaman [www.pomorska.pl]
Badania prowadzone przez Bibliotekę Narodową od 14 lat zawsze wykazywały, że dorastające dziewczęta czytają więcej od chłopców, ale tendencje wzrostów lub spadków były dotychczas podobne dla obu płci. Szczególnie widoczny był i pozostawał stabilny odsetek uczniów, zwłaszcza chłopców (ok. 20 proc.), którzy omijają czytanie książek – tak lektur szkolnych jak i pozycji wybieranych spontanicznie. Tymczasem w ostatnich latach różnice się pogłębiły; u dziewcząt nastąpił wyraźny wzrost czytelnictwa, szczególnie w czasie wolnym, u chłopców zaś – wyraźny spadek. […] [Źródło: www.kurier.pap.pl]
Więcej informacji o czwartej edycji tego ogólnopolskiego badania czytelnictwa, przeprowadzonego w IV kwartale 2017 roku na losowej, ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie uczniów III klasy gimnazjum (ankiety wypełniło 1794 uczniów III klasy gimnazjum, 1785 rodziców, 104 dyrektorów i 104 polonistów uczących w wylosowanych klasach ze 104 gimnazjów) można znaleźć w publikacji „Wzrost czytelnictwa nastoletnich dziewcząt”, zamieszczonej na stronie Biblioteki Narodowej.
Poniżej udostępniamy wybrany fragment tego komunikatu o wynikach badania:
Czytanie ma płeć
Dorastające dziewczęta badane w ciągu ostatnich 14 lat zawsze czytały więcej od chłopców, ale tendencje wzrostów lub spadków były dotychczas podobne dla obu płci. Szczególnie widoczny był i pozostaje stabilny odsetek uczniów, zwłaszcza chłopców (tu ok. 20%), którzy omijają czytanie książek – tak lektur szkolnych jak i pozycji wybieranych spontanicznie, poza obowiązkiem. Tymczasem w ostatnim badanym okresie różnice się pogłębiły – u dziewcząt możemy mówić o wyraźnym wzroście czytelnictwa, szczególnie w czasie wolnym, przy stałym spadku chłopięcego zainteresowania czytaniem dla przyjemności.
Młodzież – czytelnicy książek w czasie wolnym, poza obowiązkiem szkolnym
Źródło: www.bn.org.pl
Foto: www.google.pl
Centralna Komisja Egzaminacyjna ogłosiła dziś wstępne wyniki tegorocznego egzaminu gimnazjalnego. Oto początkowe fragmenty (bez tabel) głównego komunikatu „Wstępne informacje o wynikach egzaminu gimnazjalnego w 2018 r. Zestawienie ogólnopolskie”:
[…] Wyniki tegorocznego egzaminu pokazują, że uczniowie dobrze poradzili sobie z zadaniem z języka polskiego, które sprawdzało umiejętność odbioru tekstu kultury i wykorzystania zawartych w nim informacji. Większości gimnazjalistów nie przysporzyło również problemów zadanie z historii sprawdzające umiejętność analizy i interpretacji źródła kartograficznego (por. tutaj). Z matematyki uczniowie wykazali się umiejętnością odczytywania i interpretowania informacji przedstawionych za pomocą wykresów funkcji , a z biologii − umiejętnością posługiwania się podstawowymi pojęciami z zakresu genetyki.
Gimnazjaliści przystępujący do egzaminu z języka angielskiego, rosyjskiego, francuskiego oraz hiszpańskiego na poziomie podstawowym najlepiej poradzili sobie z rozwiązaniem zadań z zakresu rozumienia ze słuchu. Dla zdających język włoski najłatwiejsze okazały się zadania sprawdzające znajomość funkcji językowych, a dla uczniów przystępujących do egzaminu z języka niemieckiego – zadania sprawdzające znajomość środków językowych. Na poziomie rozszerzonym uczniowie przystępujący do egzaminu z języka angielskiego, niemieckiego, rosyjskiego oraz hiszpańskiego najlepiej poradzili sobie z zadaniami sprawdzającymi rozumienie ze słuchu. W przypadku języka francuskiego zdający uzyskali najwyższe wyniki za zadania sprawdzające rozumienie tekstów pisanych oraz tworzenie wypowiedzi pisemnej.
Egzamin wskazał również umiejętności, które gimnazjaliści opanowali słabiej. W części humanistycznej z języka polskiego trudność sprawiło uczniom między innymi zadanie sprawdzające funkcjonalne wykorzystanie wiadomości z zakresu świadomości językowej), a z historii zadanie dotyczące chronologii historycznej. Z matematyki najtrudniejsze okazało się zadanie na dowodzenie, które wymagało znajomości pojęcia mediany, a także samodzielnej analizy problemu i przedstawienia argumentacji matematycznej, natomiast z geografii – zadanie dotyczące związku głównych cech klimatu Polski z czynnikami je kształtującymi
Foto: google.pl
Na swym blogu „Co z tą edukacją”, po trzytygodniowej przerwie w aktywności, Jarosław Bloch zamieścił nowy tekst, w którym punktem wyjścia prezentowanych opinii jest założenie alternatywności dwu cech szkoły, co uczynił tytułem tego postu: „Szkoła fajna czy skuteczna?
Foto: google.pl
Oto wybrane fragmenty tego tekstu i link do źródła:
Jaka tak właściwie ma być współczesna szkoła? Fajna czy skuteczna?* W ostatnich latach zbyt często słyszę, że fajna. Dlaczego zbyt często? Bo ta fajność coraz mniej wynika z poziomu szkoły, z jej oferty, czy też z atrakcyjności zajęć pozalekcyjnych, a coraz częściej z obniżania wymagań. Wielu nauczycieli narzeka, szczególnie starszych. Lecz wielu, głównie młodszych, mówi brutalnie, że trzeba mniej wymagać by młodzież w ogóle do szkoły raczyła przyjść. Coraz mniej wymagań, coraz więcej imprez… Doliny Krzemowej chyba tym sposobem nie zbudujemy. Raczej będziemy największymi ściemniaczami w UE. Niby szkoła to nie koncert życzeń, ale mam wrażenie, że w ostatnich czasach mocno zaburzyła się proporcja pomiędzy spełnianiem życzeń przez szkołę, a wykonywaniem przez uczniów swoich obowiązków.
A może pytanie czy szkoła powinna być fajna czy skuteczna, jest po prostu źle zadane? Może zapytać: Kiedy szkoła powinna być fajna a kiedy skuteczna? Może szkoła powinna być najpierw fajna, a im starsze dzieci do niej uczęszczają, to już bardziej skuteczna. […]
We wtorek, 12 czerwca, w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana odbyła się Wojewódzka Konferencja „Doradztwo zawodowe – forum nowych inspiracji”. Jej współorganizatorami były: Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi, Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna dla Młodzieży w Łodzi oraz Specjalistyczna Poradnia Psychologiczno Pedagogiczna Doradztwa Zawodowego i dla Dzieci z Wadami Rozwojowymi.
Celem tego wydarzenia, na które zaproszono dyrektorów i nauczycieli łódzkich szkół podstawowych, gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych i zawodowych było zapoznanie uczestników z organizacją doradztwa zawodowego w szkole w świetle aktualnie obowiązujących aktów prawnych, a także z czynnikami warunkującymi decyzje młodzieży w edukacji zawodowej, a także ze współczesnymi teoriami rozwoju zawodowego.
Prezentujemy krótką fotorelację z tego wydarzenia, posiłkując się zdjęciami, nadesłanymi przez jednego z jej uczestników – kol. Henryka Nowackiego.
Konferencję otworzyli dyrektorzy trzech organizujących ją placówek: (od lewej) Agnieszka Nowak – Specjalistycznej Poradni Psych. Ped. Doradztwa Zawodowego i dla Dzieci z Wadami Rozwojowymi, dr Jan Kamiński – Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi oraz Dariusz Nowak – Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna dla Młodzieży.
Na stronie portalu EDUNEWS znaleźliśmy zamieszczony tam wczoraj wywiad z Wiolettą Krzyżanowską – dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków w Warszawie, który przeprowadził z nią Marcin Wandałowski – redaktor thinklettera Kongresu Obywatelskiego.
Niedawno dotarła do nas opinia jednego z czytelników, że „Obserwatorium Edukacji” jest taką „ekumeniczną” stroną, zamieszczającą teksty różnych nurtów edukacyjnych. Fakt, że proponujemy Wam dzisiaj lekturę rozmowy z osobą, której nazwisko już pojawiło się u nas, przy okazji publikacji materiału, który wywołał stanowczą reakcję liderki środowiska „Budzących się Szkół”, niech będzie owej „ekumeniczności” kolejnym przykładem.
Foto: www.google.pl
Dyrektor Wioletta Krzyżanowska
Oto początek zapisu tej rozmowy, zatytułowanego „Wspierająca szkoła buduje zaufanie”:
Dyskusja o tym, jak zmieniać szkoły publiczne w Polsce, toczy się od dawna. Można mieć wrażenie, że mimo wielu lat debat i rozmów ciągle nie następuje zmiana. System pruski jak był, tak trzyma się mocno. A jednak można w tym systemie zmieniać szkoły oddolnie, tworzyć inne podejście do nauki, ucznia, rodziców. Tych zmian nie widać, chociaż one się dzieją. Z Wiolettą Krzyżanowską, dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków w Warszawie rozmawia Marcin Wandałowski – redaktor thinklettera Kongresu Obywatelskiego.
MW: Nie od dziś twierdzi Pani, że polska szkoła tkwi w systemie dziewiętnastowiecznym. Dlaczego?
WK: Nie powiem, że dotyczy to każdej placówki, ale zdecydowanej większości – owszem. Dziewiętnastowieczny system edukacji cechował się dyrektywnym podejściem do uczenia dzieci. Najpowszechniejszą metodą nauczania był wykład. Wymagania edukacyjne obowiązywały jednakowo dla wszystkich – każdy w klasie musiał spełniać te same oczekiwania bez względu na cechy indywidualne. Każdą lekcję przeprowadzano w identycznym schemacie – wchodzi nauczyciel, sprawdza obecność, następnie pracę domową, a później zostaje już tylko około 20 minut na wykład i zadanie kolejnej pracy domowej. Myślę, że taki paradygmat nauczania nadal jest w polskich szkołach dominujący.













