Foto: www.facebook.com/anna.konarzewska.581

 

„Obserwatorium Edukacji” nie mogło przeoczyć i nie odnotować tego tak niecodziennego wydarzenia. W sobotę 4 listopada 2023 roku – niestety nie we wcześniej zapowiadanej lokalizacji – w pięknych wnętrzach Hevelianum na Gorze Gradowej w Gdańsku, ale w II Liceum Ogólnokształcącym im. Władyslawa Pniewskiego w tymże mieście, odbyła się konferencja storytellingowaOpowieści osadzone we własnych doświadczeniach”. Jej współorganizatorkami były: Anna Konarzewska –  wieloletnia nauczycielka j. polskiego – aktualnie w II Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku, doradczyni metodyczna w Gdyńskim Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli, a także wykładowczyni akademicka w Wyższa Szkole Nauk Stosowanych „Ateneum”, edukatorka i mentorka, oraz Dorota Kujawa-Wenke, która nim poświęciła się pracy jako edukatorka i mentorka  była także nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 21 w Elblągu. Jest ona zdobywczynią tytułu Edukatora(ki) Roku 2020’. 

 

Oto jak ową konferencję promował jej współorganizator – Gdyński Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli  –  TUTAJ

 

 

 

Foto: www.facebook.com/anna.konarzewska.581

 

Na uczestniczących w tej konferencji czekały takie oferty – „na wynos”

 

 

Foto: www.facebook.com/anna.konarzewska.581

 

Oto, nie wszyscy, prelegenci i uczestnicy tego wydarzenia – organizatorzy podali, że zgłosiło się 90 osób.

 

 

 

Więcej informacji o konferencji, komentarzy osób w niej uczestniczących a także zdjęć – na fejsbukowych profilach obu pań: Anny Konarzewskiej i Doroty Kujawy-Wenke

 

 

 

 

Powyższą informację zredagował

Włodzisław Kuzitowicz

 



Stało się już prawie tradycją, że w poniedziałki, jeśli tylko Jarosław Pytlak w miniony weekend, że zamieścił na swoim blogu nowy post, a jest to tekst, który mieści się w naszym profilu tygodniowym, zamieszczamy go na OE jako pierwszą propozycję do przedpołudniowej lektury.

 

W minioną sobotę kolega Jarosław także zamieścił – niedługi – post, zatytułowany „Bez populizmu w edukacji, proszę!”. Jest to jego druga wypowiedź w niedawno przyjętej na siebie nowej roli (samozwańczego) Doradcy Obywatelskiego ds. Edukacji – tym razem komentarz do pewnej wypowiedzi Katarzyny Lubnauer (KO) – według niektórych kandydatki tej koalicji na urząd ministra edukacji.

 

Ale dziś podajmy jedynie link do tego tekstu (TUTAJ), a główną naszą propozycją jest materiał nie do czytania a do obejrzenia i wysłuchania:

 

x              x             x

 

Tą propozycją jest plik wideo z transmisją spotkania Anny i Roberta Sowińskich (Plandaltonski.pl – ramach videocastu EduKOSMOS) z Patrycją Karykowską – nauczycielką i bibliotekarką  w Szkole Podstawowej numer 27 imienia Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Kielcach, prowadzącą tam bibliotekę szkolną o nazwie „U Sowy Poczytajki”

 

Będziecie mogli dowiedzieć się tam jak z biblioteki zrobić „centrum szkolnego życia”, jak (niesztampowo) promować czytelnictwo i wiele, wiele innych ciekawych opowieści o tym co ta koleżanka bibliotekarka szkolna o dziennikarskim wykształceniu potrafiła kreatywnego w swoim miejscu pracy zrobić:

 

 

Jak z biblioteki zrobić centrum szkolnego życia? – Patrycja Karykowska)  –  TUTAJ

 

 

 

Zachęcamy również do odwiedzenia profilu BiblioPatika na Facebooku – TUTAJ  



 

Dzisiaj zacznę ten tekst nietypowo: nie od jakiegoś – wybranego z minionego tygodnia – wydarzenia z obszaru edukacji, a od osobistego zwierzenia o prywatnej lekturze, której od pewnego czasu się oddaje. Nie jest to lektura na jeden czy kilka wieczorów, gdyż tom ten liczy 520 stron, czyli księga ta ma 260 kartek, i choć nie ma twardych okładek, waży prawie kilogram – dokładnie 84 dkg. Jej format też robi wrażenie  – 23,5cm. na 16,5 cm. Jest co trzymać w  rekach, zwłaszcza, że najczęściej czytam, gdy – dla sprawienia ulgi schorowanemu kręgosłupowi, po dłuższym siedzeniu przed laptopem – kładę się na wersalce i w pozycji „półleżącej” biorę ową księgę – czasem nawet w jedną rękę, bo drugą mam zajętą głaskaniem mojej goldenki Sendi – i czytam, z uwagą, strona po stronie.

 

Po takiej wstępnej charakterystyce tego dzieła pora na informację bibliograficzną:

 

Michelle Obama, BECOMING. Moja historia. Przełożył Dariusz Żukowski, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2019. [Więcej o książce – TUTAJ]

 

Przyznam się, że w dniu kiedy piszę ten tekst jestem dopiero na 210 stronie – za mną jest autobiograficzna, szczera i bez krygowania się powadzona opowieść o dzieciństwie i młodości autorki tej autobiografii – przyszłej Pierwszej Damy Ameryki, o latach przeżytych w South Shore – dzielnicy Chicago oraz wspomnienia o kolejnych etapach jej edukacji – aż do ukończenia studiów prawniczych. Dowiedziałem się także o początkach jej znajomości z Barakiem Obamą, okresie ich narzeczeństwa, i już za mną jest lektura o ich ślubie, weselu i podróży poślubnej – co miało miejsce w 1992 roku .

 

Ale jeden fragmencik tej opowieści (str. 183) zapalił w mojej głowie czerwone światełko. Są to słowa, w których autorka wspominając drogę edukacyjno-zawodową Baraka, pisze tak:

 

„Poczuł ulgę gdy skończył prawo, i zależało mu na tym, by jak najszybciej porzucić abstrakcyjną domenę wiedzy akademickiej na rzecz zajęć bardziej absorbujących i zakotwiczonych  w rzeczywistości.”

 

Opisywana decyzja Baraka Obamy miała miejsce na początku lat 90-ych XX wieku, kiedy przyszły pierwszy czarnoskóry prezydent USA miał 30 lat.

 

Co to ma wspólnego z tradycyjnym nurtem tych felietonów? Dlaczego akurat to zdanie tak mi się utrwaliło i w jakim celu go przytoczyłem? Bo przeczytałem je mając świeżo w pamięci rozmowę jaką w „Akademickim Zaciszu” prowadzili dwaj profesorowie pedagogiki na temat „Co łączy pedagogikę jako dyscyplinę naukową i praktykę edukacyjną (a raczej praktyki edukacyjne)”.

 

Uświadomiłem sobie podczas tej lektury, że młody absolwent Harvard Law School – jednego  z wydziałow pierwszej na świecie uczelni wyższej – Uniwersytetu Harvarda w Cambridge, wydziału założonego w 1817, będącego najstarszą szkołą  prawniczą w Stanach Zjednoczonych –  już 32 lata

 

A ja muszę dziś – w  2023 roku – oświadczyć, że w ową środę 23 października, po zakończeniu  „zdalnego” uczestniczenia w owej debacie dwu uczonych, prezentowanej w ramach Wirtualnego Uniwersytetu Pedagogicznego, czułem nie tylko niedosyt, ale wręcz rozczarowanie. Bo nie tylko, że tak naprawdę nie usłyszałem tam nic, co przekonałoby mnie, że owa dyscyplina naukowa jaką jest pedagogika (już „za moich czasów” określana ją – na wyrost – „nauką praktyczną”) jest w polskich uczelniach uprawiana – jak nauka medycyny – w codziennym związku uczonych z wykonywaną przez nich, wybraną formą praktycznego wdrażania postulatów  tej nauki, ale nawet nie doczekałem się, choćby projektu, urzeczywistnienia moich marzeń o prawdziwych i w pożądanym wymiarze czasowym  odbywanych, studenckich praktykach pedagogicznych!

 

Może to jest przyczyną, że tak wielu absolwentów pedagogiki, podobnie jak uczynił to przed kilkudziesięcioma laty Barak Obama z uniwersyteckim prawem , tę pedagogikę, postrzeganą  jako abstrakcyjną domenę wiedzy akademickiej, porzucają  na rzecz zajęć zakotwiczonych w rzeczywistości. Tak jak uczyniłem to przed 40-om laty ja, a po mnie inni moi „koledzy z pracy”…

 

Wiem, wiem, jest w Polsce, na polskich uczelniach wyższych, kilkoro profesorek/ów i doktorek/ów habilitowanych, dających na co dzień dowody ich silnych i bliskich związków z praktyczną działalnością szkół i innych placówek oświatowych, wychowawczych czy nawet opiekuńczych-wychowawczych, niestety, przeniesionych przed laty do resortu pomocy społecznej.

 

Ale są też – godne szacunku i uznania, jak choćby Gospodarz „Akademickiego Zacisza” – wyjątki.

 

I – niestety –  mam przekonanie, że nie zmieni tego stanu nawet kilka takich spotkań, zorganizowanych przez prof. Romana Lepperta.  I nie oczekiwałbym, że – jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej – zmieni to minister przyszłego rządu koalicji demokratycznej, odpowiedzialny za szkolnictwo wyższe.  Mam przekonanie, że zmiana będzie możliwa tylko „oddolnie”. Już widzę oczyma mojej wyobraźni zawładnięcie przez owych „partyzantów zmiany”  Komitetem Nauk Pedagogicznych PAN, reanimację i powrót do założycielskiej idei współpracy teoretyków i praktyków  w ramach Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego (wiem co mówię, bo byłem uczestnikiem pierwszego, założycielskiego zjazdu PTP ), a także wynajdywanie przez aktywistów licznych ruchów społecznych, zrzeszających nauczycieli, rodziców i uczniów „eduzmieniaczy”– otwartych na codzienną współpracę z praktykami młodych pracowników nauki i włączanie ich do swoich stowarzyszeń…

 

STOP! Znowu dałem się ponieść mojemu – zapewne wrodzonemu – romantycznemu optymizmowi….

 

 

Włodzisław Kuitowicz



Choć od dawna utarł się zwyczaj, że w soboty zamieszczamy tylko jeden materiał, mamy dzisiaj  – jesteśmy przekonani że ważki – powód, aby od tego odstąpić  A to dlatego, iż właśnie natrafiliśmy na fanpage „Nie dla chaosu w szkole” – sojuszu, utworzonym  w 2016 roku przez  organizacje, instytucje i ruchy społeczne rodziców, nauczycieli, uczniów i samorządowców, którym leży na sercu dobro dzieci i młodzieży i którzy postanowili walczyć z niekorzystnymi zmianami w polskiej oświacie,  na zamieszczony tam  dzisiaj (4 listopada 2023 r.), zawierający 14 postulatów  apel liderów Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych. Oto jego tekst – bez skrótów”

 

 

Szanowni Państwo!

 

Jak wynika z arytmetyki sejmowej, za parę chwil przyjdzie się Państwu zmierzyć z wyznaczeniem nowego ministra odpowiedzialnego za oświatę. Poza najistotniejszą kwestią, jaką jest znaczne podniesienie pensji w oświacie nie tylko nauczycielom, ale i dyrektorom, doradcom metodycznym, nauczycielom konsultantom, pracownikom administracji i obsługi w placówkach oświatowych, chcielibyśmy zwrócić Państwa uwagę na kilka istotnych kwestii z punktu widzenia przedmiotów przyrodniczych.

 

1.W wielu szkołach w Polsce nie ma odpowiedniego zaplecza do samodzielnego wykonywania doświadczeń chemicznych przez uczniów, a także demonstrowania ich przez nauczycieli. Część doświadczalna edukacji przyrodniczej ogranicza się często do pokazów filmowych. Uczniowie mają dostęp do tabletów, drukarek 3D i innych urządzeń multimedialnych, a niejednokrotnie nie mają szansy wykonać samodzielnie nawet jednego doświadczenia chemicznego, fizycznego czy biologicznego. Niestety pośrednio sprzyja temu podstawa programowa, która nie „nakazuje” wykonywania doświadczeń samodzielnie przez ucznia, a zatem dyrektorzy i organy prowadzące nie są zobowiązani do zapewnienia odpowiedniej infrastruktury.

 

2.Podstawy programowe przedmiotów przyrodniczych są przeładowane treściami w stosunku do liczby godzin, jakie są przeznaczone przez ustawodawcę na dany przedmiot. Podstawa programowa z chemii jest wzorowana na tej pochodzącej jeszcze z czasów Związku Radzieckiego – w nauczaniu i doborze tematyki wchodzącej w jej skład od lat dominują rozwiązania odwołujące się do tradycji nierzadko ignorującej współczesne podejście. Podstawa programowa dla poziomu podstawowego powinna skupić się wokół zjawisk nas otaczających, pomagając uczniowi, który nie zwiąże swojej przyszłości z danym przedmiotem przyrodniczym, wyjaśnić i zrozumieć zachodzące wokół niego zmiany czy procesy. Na przykład w jaki sposób obywatel może brać kompetentny udział w dyskusji o energetyce jądrowej, nie mając zaplecza w postaci wiedzy, którą powinien przekazać mu nauczyciel w szkole. Jak mówić o zanieczyszczeniach, ich rodzajach czy sposobach radzenia sobie z nimi bez rzetelnych podstaw wyniesionych ze szkoły. Poziom podstawowy powinien wykształcić w uczniach umiejętność rozumowania naukowego i krytycznego myślenia.

 

3.W wielu systemach edukacyjnych, przynoszących dobre efekty, popularne jest przeniesienie części lekcji poza budynek szkoły. Nauczyciele wraz z uczniami eksperymentują i prowadzą doświadczenia poza szkołą, pobierają i badają próbki wody z pobliskich zbiorników, tworzą klasowe kompostowniki, weryfikują zapisy dotyczące rozkładania się opakowań. Poza tym odkrywając świat przyrodniczy zdobywają wiedzę, która staje się mniej ulotna i ma szansę trwale zakorzenić się w umyśle młodego człowieka. Wspomniane wcześniej przeładowanie podstaw programowych często uniemożliwia nauczycielowi taki sposób nauczania, a realizacja materiału w budynku szkoły staje się jedynym możliwym sposobem przekazania wiedzy.

 

4.Podręczniki dostępne na polskim rynku od lat posiadają te same błędy, ponieważ często są przedrukami tych samych treści od 30 i więcej lat. Pokazuje to w jakiej stagnacji przychodzi nam trwać, a przecież wiedza wciąż się rozwija i człowiek odkrywa, że to co do tej pory uważał za pewnik nie jest już aktualne w świetle obowiązującej wiedzy.

 

5.Jesteśmy obywatelami świata, dlatego znajomość podstawowych słów w języku angielskim z zakresu przedmiotów przyrodniczych nie powinna charakteryzować tylko tych, którzy zdecydowali się na edukację w klasach dwujęzycznych, czy też w programie międzynarodowym. Dlatego warto wzbogacić proces nauczania przedmiotów przyrodniczych w Polsce o pojęcia w języku angielskim.

 

6.Reforma Pani Minister Anny Zalewskiej zlikwidowała egzamin z przedmiotów przyrodniczych, jaki odbywał się po gimnazjum. Od tego czasu obserwujemy spadek zainteresowania uczniów tymi przedmiotami w szkole podstawowej oraz przydatności tej wiedzy w dalszej edukacji oraz codziennym życiu. W wielu szkołach nauczanie skupia się tylko na matematyce, języku polskim i języku obcym, które to pozostają przedmiotami egzaminacyjnymi. Możecie Państwo odnieść wrażenie, że Stowarzyszenie chce biedne dzieci obarczyć kolejnym egzaminem. Tymczasem ten egzamin jest potrzebny właśnie ze względu na uczniów, bowiem nie otrzymują oni żadnej rzetelnej informacji zwrotnej aż do matury. Jak młody człowiek ma podjąć decyzję o profilu, w jakim chce się kształcić w szkole ponadpodstawowej, skoro po szkole podstawowej nie wie, jaki jest poziom jego wiedzy. Pamiętajmy, że oceny w polskim systemie często ustalane są uznaniowo, niezgodnie z prawem. Zdarza się tak, że uczniowie z oceną celującą lub bardzo dobrą po szkole podstawowej nie rozpoznają symbolu O czy H. Wprowadzenie egzaminu ma jeszcze jedną funkcję – jego wyniki w danej grupie (klasie, szkole) będą informacją zwrotną dla dyrekcji, jak dany nauczyciel radzi sobie z przekazywaniem wiedzy (co jest naprawdę bardzo ważnym elementem nadzoru).

 

7.Powyższy punkt wiąże się również z rekrutacją do szkół ponadpodstawowych. Dlaczego bowiem o przyjęciu do klasy biologiczno-chemicznej ma decydować egzamin z języka polskiego? Raz na zawsze należy skończyć z braniem pod uwagę ocen ze świadectwa w klasie 8 podczas rekrutacji, gdyż oceny te nie odzwierciedlają wiedzy ucznia, a mają często charakter uznaniowy. Niejednokrotnie wyrażają one siłę perswazji rodzica zadręczającego nauczyciela kolejnymi prośbami o podniesienie oceny „ze względu na rekrutację”. Czego uczymy młodzież, przyznając punkty za wolontariat? Uczymy, że pomaganie innym nawet na tak wczesnym etapie nie ma charakteru bezinteresownego, bowiem dostaniemy za to dodatkowe punkty. Rekrutacja powinna się odbywać tylko i wyłącznie na podstawie egzaminu ósmoklasisty.

 

Czytaj dalej »



Dzisiejsza sobota (4 listopada 2023 r.) winna – naszym zdaniem – rozpocząć się od lektury tekstu, jaki wczoraj zamieścił prof. Bogusław Śliwerski na swoim blogu „pedagog”. Poniżej prezentujemy dwa fragmenty tego tekstu i link do jego pełnej wersji:

 

 

                                          Raport OECD o stanie edukacji zawodowej na świecie

 

W powyborczej Polsce trwają przygotowania do powołania rządu, a tym samym także zmian w powszechnej edukacji i szkolnictwie wyższym, toteż byłoby dobrze, by aspirujący do przejęcia Ministerstwa Edukacji i Nauki (z nadzieją na jego likwidację) poświęcili trochę czasu na przeczytanie Raportu OECD „Education et Glance 2023„. Tegoroczna edycja została poświęcona (wy-)kształceniu zawodowemu w najwyżej rozwiniętych krajach na świecie.

 

Jak pisze sekretarz generalny OECD we wstępie do niniejszego Raportu o konieczności przygotowania młodych pokoleń do podjęcia studiów wyższych i wejścia w dorosłe życie zawodowe:

 

W krajach OECD uczęszcza do szkolnictwa zawodowego 45 proc. wszystkich uczennic i uczniów, przy czym w takich krajach jak Holandia czy Czechy ów odsetek wynosi 75 proc. Niestety, w wielu państwach traktuje się szkoły zawodowe jako placówki ostatniego wyboru. Zbyt często wykształcenie zawodowe nie jest postrzegane przez kończących edukację początkową jako ich szansa życiowa, toteż trzeba zmienić motywację uczniów, by ścieżka kształcenia zawodowego była przez nich postrzegana jako atrakcyjna, a tym samym była lokowana na pierwszym miejscu edukacyjnych aspiracji.

 

Jeśli edukacja zawodowa powinna bardziej odpowiadać potrzebom nie tylko rynku pracy, ale także uczniów, to musi być też bardziej atrakcyjna i dostępna. Najnowszy Raport zawiera szereg nowych danych dotyczących różnych ścieżek kształcenia zawodowego, których istnienie jest możliwe dzięki politycznym decyzjom i podmiotom prowadzącym szkoły zawodowe, a rozumiejącym wartość efektywności kształcenia, by wspierać szanse edukacyjne, inkluzję i postęp będący następstwem zmian politycznych” (Mathias Cormann). […]

 

Raport obejmuje uśrednione dane z następujących krajów: Argentyna, Australia, Brazylia, Chiny, Indie, Indonezja, Japonia, Kanada, Republika Korei Płd., Meksyk, Rosja, Saudi-Arabia, Płd. Afryka, Wielka Brytania, USA, Belgia, Bułgaria, Dania, Niemcy, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Irlandia, Włochy, Chorwacja, Litwa, Łotwa, Luksemburg, Holandia, Austria, Polska, Portugalia, Rumunia, Szwecja, Słowacja, Słowenia Hiszpania, Czechy i Węgry.

 

Z analiz wynika, że 18 proc. dzieci poniżej 2 roku życia objętych jest opieką w żłobkach*. Natomiast w grupie dwulatków opieką objętych jest ok. 43 proc. dzieci, przy czym w takich krajach jak Islandia, Republika Korei Płd., Norwegia i Szwecja wskaźnik ten wynosi ponad 90 proc. Wychowaniem przedszkolnym objętych jest średnio 74 proc. trzylatków.*

 

Wśród osób mających 25-34 lat nie ukończyło szkoły ponadpodstawowej w 2022 roku średnio 14 proc. osób. W 2015 roku wskaźnik ten wyniósł 18 proc., a zatem jest niewielka poprawa.  Co ciekawe, 62 proc. uczniów tych szkół kończy je o czasie, zaś dalszych 11 proc. w dwa lata później. Pozostałe 27 proc. nie kończy tego poziomu kształcenia.

 

Ok. 60 proc. mężczyzn w wieku 20-34 r.ż. uzyskało wykształcenie zawodowe na poziomie średnim (w Polsce ok. 38 proc.), przy czym 44 proc. z nich odbyło mniej niż jednomiesięczną praktykę zawodową w toku edukacji szkolnej (polscy uczniowie należą do czołówki pozbawionych praktyk zawodowych na poziomie kształcenia branżowego), 29 proc. – odbyło praktykę w przedziale czasowym 1-6 miesięcy, zaś 28 proc. miało praktykę trwającą powyżej 7 miesięcy (s. 47). Na szczęście działają w Polsce regionalne/miejskie centra kształcenia praktycznego i zawodowego, które oferują młodzieży różnego rodzaju kursy, szkolenia czy warsztaty w zakresie edukacji zawodowej.

 

We wszystkich krajach OECD z wyjątkiem Indii w szkolnictwie wyższym studiuje więcej kobiet (54 proc.) niż mężczyzn (41 proc.). W takich krajach jak Indonezja, Japonia i Holandia 65 proc. kobiet ma wyższe wykształcenie. Zainteresowanych szczegółowymi danymi odsyłam do Raportu. Polska edukacja nie jest w nim najwyżej notowana. Wprost odwrotnie.

 

Niskie płace nauczycieli szkół zawodowych osłabiają edukację branżową, gdyż nie jest ona atrakcyjna dla młodzieży i dla nauczycieli.

 

 

 

Cały tekst „Raport OECD o stanie edukacji zawodowej na świecie”  –  TUTAJ 

 

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 

*Co ta informacja ma wspólnego ze szkolnictwem zawodowym?

 



Foto: Paweł Relikowski[www.dziennikbaltycki.pl]

 

 

Dzisiaj po południu (3 listopada 2023 r.o 16:08) na portalu „na:Temat” pojawił się tekst, wart upowszechnienia w środowisku tak oświatowym, jaki i (zwłaszcza starszych) kibiców piłki nożnej. Oto jego najciekawsze fragmenty i link do pełnej wersji:

 

 

Czarnek zaczepił Bońka w sieci ws. podręcznika do HiT. Takiej riposty chyba się nie spodziewał

 

 […]

 

Minister edukacji Przemysław Czarnek włączył się w twitterową kłótnię z byłym szefem PZPN. Spięcie dotyczyło tego, kim naprawdę jest znany dziennikarz TVP Bronisław Wildstein.

 

 

Po tym jak Zbigniew Boniek zamieścił ironiczny wpis o Wildsteinie, Przemysław Czarnek wytknął mu brak znajomości historii najnowszej. Nie skończyło się jednak na słowach, bo minister zapowiedział, że przekaże byłemu szefowi PZPN słynny podręcznik do HiT Wojciecha Roszkowskiego.

 

 

 

Odpowiedź na wiadomość polityka pojawiła się bardzo szybko, a były prezes PZPN zaskoczył wszystkich swoim nawiązaniem literackim. By odpowiedzieć ministrowi edukacji, posłużył się cytatem z Juliana Tuwima. Boniek wybrał wymowny fragment fraszki, którą znany poeta zadedykował swoim krytykom.

 

[…]

 

 

Cały tekst Czarnek zaczepił Bońka w sieci ws. podręcznika do HiT. Takiej riposty chyba się nie spodziewał”

–  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.natemat.pl

 

 



Wczoraj (2 listopada 2023 r.) Danuta Sterna zamieściła na swoim blogu kolejne wskazówki – tym razem o współpracy nauczycieli z rodzicami uczniów. Oto ten tekst

 

Rys. Danuta Sterna

 

 

O budowaniu więzi z rodzicami

 

Często powtarzanym sloganem jest to, że szkoła jest od uczenia uczniów. Tak oczywiście jest, ale nie tylko. Szkoła stanowi dużą część życia uczniów, nauczycieli, a też opiekunów uczniów. Jeśli jest traktowana jedynie jako miejsce przekazywania i pobierania wiedzy, to nie jest właściwie wykorzystywana.

 

Dla nauczyciela ograniczenie pracy w szkole tylko do nauczania jest drogą do wypalenia zawodowego. Jeśli nie angażują się w życie szkoły, uczniów i ich rodziców, to zaczynają tracić chęć do pracy.

 

W tym wpisie kilka propozycji, jak można organizować współpracę z rodzicami i pole do nawiązywania relacji.

 

Rodzice też chcieliby mieć dobre relacje ze szkołą, oddają jej pod opiekę najdroższe dla nich istoty. Chcieliby mieć zaufanie i liczyć na pomoc szkoły w wychowywaniu swoich dzieci. Zdaniem profesora Johna Hattiego, na którego meta badania często się powołuję zaangażowanie rodziców w  naukę dzieci ma duży wpływ na osiągane przez nie wyniki nauczania (wskaźnik – 0,51).

 

Wywiadówki trójstronne

 

Jednym ze sposobów budowania relacji pomiędzy nauczycielem, uczniem i opiekunami są tak zwane wywiadówki trójstronne. Polegają one na krótkich spotykaniach tych trzech podmiotów, podczas których jest czas na omówienie postępów ucznia, jego sukcesów i problemów i wspólne zaplanowanie dalszego jego rozwoju.

 

Niektórzy nauczyciele obawiają się tego rodzaju spotkań, przede wszystkim dlatego, że mogą one zajmować dużo czasu. Jeśli w klasie jest 30 uczniów, to potencjalnie trzeba byłoby zrobić 30 spotkań. Pewnym wyjściem z tej sytuacji jest taka organizacja, która zakłada wyznaczone godziny spotkań, które same trwają po 10 minut. Można też rozłożyć terminy spotkań na kilka dni. Wiem, że wiele szkół z powodzeniem przeszło na taki system spotkań z rodzicami. W dobie dostępnych technologii cyfrowych istnieje opinia, że spotkania rzeczywiste mogą być zastąpione spotkaniami online.

 

Wyższość spotkań rzeczywistych nad spotkaniami online.

 

Badanie przeprowadzone przez Center for American Progress pokazuje znaczną preferencję dla komunikacji twarzą w twarz zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców. Okazało się, że 85 procent nauczycieli i 89 procent rodziców uważa rozmowy osobiste za bardziej skuteczne, w porównaniu z odpowiednio 60 procent i 69 procent w przypadku komunikacji wykorzystującej technologię. Co więcej, badania przeprowadzone przez Departament ds. Dzieci, Szkół i Rodziny wskazują, że aż 92 procent rodziców pragnie aktywnie uczestniczyć w życiu szkolnym swojego dziecka.

 

Tradycyjne spotkania z rodzicami  

 

Czytaj dalej »



 

 

Oświata w liczbach wg GUS. Szkoły publiczne stanowiły 88,8 proc.

szkół podstawowych dla dzieci i młodzieży

 

W roku szkolnym 2022/23 w polskich szkołach kształciło się 5,1 mln dzieci, młodzieży i dorosłych, co stanowiło 13,6 proc. ludności kraju – tak wynika z analizy Głównego Urzędu Statystycznego “Oświata i wychowanie w roku szkolnym 2022/2023”.

 

Według stanu w dniu 30 września 2022 r. edukacją przedszkolną objętych było 94,9 proc. dzieci w wieku 3-6 lat (tj. 1,5 mln dzieci, o 61,6 tys. więcej niż rok wcześniej). W roku szkolnym 2022/23 funkcjonowało 22,5 tys. placówek wychowania przedszkolnego, czyli o 75 więcej niż w poprzednim roku szkolnym. W tym 13,8 tys. przedszkoli, 7,3 tys. oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych i 1,4 tys. punktów przedszkolnych. Większością (68,3 proc.) placówek wychowania przedszkolnego zarządzały publiczne organy prowadzące.

 

W ciągu roku liczba szkół podstawowych zmniejszyła się o 0,5 proc. i wyniosła 14,1 tys. placówek. W podstawówkach uczyło się 3,1 mln uczniów (analogicznie jak przed rokiem). Szkoły publiczne stanowiły 88,8 proc. szkół podstawowych dla dzieci i młodzieży.

 

W roku szkolnym 2022/23 działało 6819 ponadpodstawowych szkół dla młodzieży (bez szkół policealnych), do których uczęszczało 1,7 mln uczniów. Naukę w szkołach ponadpodstawowych dla młodzieży zakończyło 362 tys. absolwentów z roku szkolnego 2021/22. Absolwenci liceów dla młodzieży stanowili 43,2 proc. ogólnej liczby absolwentów szkół ponadpodstawowych, a absolwenci techników – 32,2 proc. Branżowe szkoły I stopnia ukończyło 83,0 tys. osób (w tym 31,7 proc. stanowiły kobiety), ogólnokształcące szkoły artystyczne dające uprawnienia zawodowe – 2,5 tys. absolwentów.

 

W roku szkolnym 2022/23 w placówkach wychowania przedszkolnego i szkołach wszystkich typów zatrudnionych było łącznie 512,1 tys. nauczycieli (w przeliczeniu na pełne etaty). Największą grupę stanowili nauczyciele szkół podstawowych – 51,7 proc. Większość nauczycieli pracowała na stanowisku nauczyciela dyplomowanego (56,8 proc.)” – czytamy w analizie GUS. […]

 

 

 

Źródło: www.glos.pl

 



W miniony poniedziałek – 30 października – zamieściliśmy post, jaki Jarosław Pytlak zamieścił na swoim Fb profilu, opatrując ten materiał tytułem „Czy rządzący w ramach nowej koalicji oświatą skorzystają z tej oferty?”. Nie trzeba było długo czekać – już wczoraj (1 listopada 2023 r.) na tym samym profilu  zamieścił taki post:

 

 

To moja pierwsza wypowiedź w samozwańczej roli Doradcy Obywatelskiego ds. Edukacji (DOE). Dzielę się w niej obawą, że nowe władze mogą przejąć styl uprawiania polityki edukacyjnej od jeszcze ministra Czarnka. Chociaż niemało głosów oddanych w wyborach na opozycję zawdzięczamy temu właśnie politykowi, to pokusa skorzystania z tych samych atrybutów władzy może być ogromna. Byłoby rzeczą fatalną, gdyby minister edukacji w nowym, demokratycznym rządzie, nawet w najszlachetniejszej intencji spełnienia obietnic wyborczych lub uzdrowienia polskiej oświaty, wszedł w koleiny odciśnięte przez swojego autorytarnego poprzednika.”

[Źródło: www.facebook.com/permalink.php?story]

 

I po takiej zapowiedzi odesłał czytelników na stronę swojego bloga „Wokół Szkoły”, aby przeczytali zamieszczony tam dzień wcześniej tekst. Oto on – bez skrótów:

 

 

 

                                                                 DOE #01 – Przemysław Czarnek lubi to!

 

Myślę, że wiele osób, szczególnie tych niezwiązanych z edukacją, nie zdaje sobie sprawy, jak głęboka jest niechęć większości nauczycieli do ministra Przemysława Czarnka. Zbudowana na solidnym podglebiu przegranego strajku, dojrzała pod wpływem materialnej degradacji zawodu, wypielęgnowana w ostatnich latach jego butą, sobiepaństwem i zaślepieniem ideologicznym. Z tego powodu nowe szefostwo w MEiN, niezależnie od tego, kto będzie sprawował funkcję ministra, musi bardzo wystrzegać się wchodzenia w buty swojego poprzednika. O ile w zakresie kultury osobistej i sposobu komunikacji nie będzie to trudne, o tyle jeśli chodzi o podejmowane działania łacno mogą ujawnić się podobieństwa. W istocie już je widać, co pozwolę sobie tutaj wskazać ku przestrodze, na trzech różnych przykładach.

 

20 października gościem Radia ZET był Andrzej Domański, przedstawiony jako doradca Donalda Tuska i współautor programu Platformy Obywatelskiej. Dla mnie osobiście, mało znana twarz w polityce – wcześniej słyszałem o nim jedynie jako o ekspercie tej partii ds. ekonomii. W rozmowie poruszono różne tematy, zaczerpnięte z ogłoszonych jeszcze przed wyborami „100 konkretów Koalicji Obywatelskiej na pierwsze sto dni rządzenia”. I oto pan Domański wypowiada następujące słowa:

 

Czytaj dalej »



Foto: Przemysław Oziemblewski[www.fotografiadlaciekawych.pl]

 

 

Jako że niedawno minęło jubileuszowe 10 lat jak redaguję ten informator oświatowy (tak zaklasyfikował go Googl), to w dzisiejszym Dniu Wszystkich Świętych, który ja wolę – jak to było w latach mojego dzieciństwa i młodości, bardziej adekwatnie, nazywane – Dniem  Zmarłych – zwykle zamieszczałem teksty, Wspominałem w nich – z różnych powodów dla mnie ważne, już niestety zmarłe – osoby.

 

Dzisiaj przedstawiam ten okolicznościowy tekst, który jest bilansem mojej aktywności autorskiej, jaką w kolejnych latach przejawiałem 1 listopada.

 

A historia tych okolicznościowych publikacji nie zaczęła się wkrótce po powstaniu „Obserwatorium Edukacji” w 2013 roku, lecz rok później – 1 listopada 2014 roku, kiedy to po raz pierwszy napisałem okolicznościowy tekst, zatytułowany DZIEŃ PAMIĘCI O TYCH, KTÓRZY ODESZLI”. „Bohaterką tego wspomnienia – dziś to przyznam trochę przypadkowo, bo idąc tego dnia alejkami łódzkiego Starego Cmentarza przechodziłem obok pewnego grobu, przy którym stała warta honorowa harcerek –  stała się Maria Wocalewska, pierwsza Naczelniczka Głównej Kwatery Żeńskiej (w latach 1921-23), która poległa w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego. Jako że była ona łodzianką z urodzenia oraz wieloletniej działalności zawodowej i społecznej, dlatego jej symboliczny grób znajduje się na Starym Cmentarzu w Łodzi.

 

Rok później, 1 listopada 2015 r., w formule felietonu, tym razem już świadomie wybierając Osobę Wspominaną, przywołałem pamięć dr Aleksandry Majewskiej, która w mojej drodze zawodowej bezdyskusyjnie odegrała najbardziej istotną rolę. Zobaczcie sami  – TUTAJ

 

1 listopada 2016 roku zamieściłem – Wspomnienie o Irenie Dzierzgowskiej” – wiceminister edukacji w latach 1997 – 2000,  rzeczywista twórczyni gimnazjów. Nie była to osoba, którą znalem tylko z mediów – w tym czasie regularnie byłem uczestnikiem spotkań, organizowanych w Sali Kolumnowej Sejmu przez ówczesną przewodniczącą Komisji Edukacji – Grażynę Staniszewską, podczas których pani wiceminister informowała uczestniczących w tych spotkaniach dyrektorki i dyrektorów szkół z całego kraju o przygotowywanej reformie systemu szkolnego i wysłuchiwała naszych uwag i propozycji..

 

Po roku, 1 listopada 2017 roku, przygotowałem wspomnienie o Annie Radziwiłł wiceminister edukacji w latach 1989 – 1992, której tak naprawdę – bo nie jej szefom , ministrom: Henrykowi Samsonowiczowi a po nim Robertowi Głębockiemu – zawdzięczamy „depeerelizacje” polskich szkół i innych placówek ośwoiatowo-wychowawczych. I w tym przypadku była to Osoba, którą miałem szczęście poznać osobiście – jako ówczesny dyrektor Wojewódzkiej Poradni Wychowawczo-Zawodowej w Łodzi byłem jednym z pięciorga delegatów naszego poradnianego środowiska i uczestniczyłem w spotkaniach tzw. „okrągłego stołu poradnictwa”, który został utworzony i pracował pod Jej kierunkiem. Nierzadko w gabinecie Pani Wiceminister.

 

Dziś już nie pamiętam dlaczego 1 listopada 2018 roku nie zamieściłem wspomnienia o nikim, kogo chciałbym – z imienia i nazwiska – wspomnieć z tej okazji. „Skwitowałem” ten dzień jedynie bardzo ogólnikowo: „Dzień wspominania naszych bliskich i tych, którzy zaznaczyli się w naszym życiu”.

 

Ale już w kolejnych latach wróciłem do wcześniejszej tradycji:

 

1 listopada 2019 r. – było to wspomnienie o Danucie Falak  – b. wieloletniej dyrektorce XXI LO w Łodzi, która z tą szkołą związała się od czasu gdy była jej uczennicą – z przerwą na okres studiów– na całe życie. [Zobacz –  TUTAJ] Jej Osoba także nie była mi obca – znałem ja jeszcze w czasach gdy byłem Komendantem Hufca Łódź-Polesie, wielokrotnie bywałem w kierowanej przez Nią szkole w roli prelegenta TWP, razem przeszliśmy na emeryturę i wspólnie dostąpiliśmy wyróżnienia, że pożegnał nas osobiście ówczesny Łódzki Kurator oświaty – Jerzy Posmyk.

 

 

1 listopada 2020 r. – była to niedziela, więc w  felietonie nr 345. „Dr Aleksandra Majewska – zapomniana pedagog nie tylko poradnictwa” – po raz drugi, świadomie – przywołałem pamięć inspiratorki  mojego powołania, „zakulisowo” wpływającej na moją drogą zawodową w jej pierwszych fazach.

 

I przed rokiem – 1 listopada 2022 roku – zamieściłem tekst, w którym przywołałem wspomnienie osoby, która odegrała ważką rolę – tym razem na początku mojego „pomarynarskiego” życia, dając mi szansę startu, jako osobie zatrudnionej na umowę o pracę, i rozwijanie dalszej harcerskiej biografii. Było to „Wspomnienie o Annie Rosel-Kicińskiej – „mojej” komendantce ChŁ ZHP”

 

 

Inni, którym wiele zawdzięczam jako wychowawca, pedagog, nauczyciel, na szczęście jeszcze żyją. Dlatego do zaprezentowanego powyżej mojego prywatnego „Panteonu Pamięci” dziś nie dopisują nikogo.

 

 

I tylko, symbolicznie, Im Wszystkim – także tym,  być może, zapomnianym przeze mnie – zapalam  ten symboliczny Znicz Pamięci:

 

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz