Wspomnienie o Annie Radziwiłł –  edukacyjnym spiriyus movens trzech pierwszych rządów III RP

 

Foto: www.wiadomosci.wp.pl

Dr Anna Radziwiłł

 

Stało się już tradycją, którą zapoczątkowałem jeszcze w latach, gdy redagowałem „Gazetę Edukacyjną”, że 1 listopada dzielę się z Czytelnikami osobistymi wspomnieniami o osobach, których nie ma już wśród nas, a które odegrały jakąś rolę w mojej biografii wychowawcy i pedagoga. Tradycję tę kontynuuję także w „Obserwatorium Edukacji”.  Były to zarówno postaci powszechnie znane, jak i funkcjonujące w bardziej lokalnej skali, ale zawsze były to osoby, z którymi przecięła się ścieżka mojego rozwoju zawodowego, które nierzadko znacząco wpłynęły na moją biografię. W ostatnich latach przykładem takich  wspomnień są teksty, poświęcone dr Aleksandrze Majewskiej (1.11.2015) i Irenie Dzierzgowskiej (1.11.2016).

 

 

Osobą której pamięć przywołam dzisiaj jest dr Anna Radziwiłł. Najpierw kilka, encyklopedycznych, informacji o bohaterce tego wspomnienia:

 

Zanim „wichry polskich przemian” wyniosły Ją do ministerialnych gabinetów, przez ponad 30 lat była nauczycielką w warszawskich szkołach średnich, w ostatnim okresie – w latach 1970–1982 – była zastępcą dyrektora XLI Liceum Ogólnokształcącego im. Joachima Lelewela, a pod koniec lat 80-ych – dyrektorką XXI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Warszawie.

 

Aż nadeszły dni, tygodnie  i miesiące, gdy w wyniku wyborów z 6 czerwca 1989 roku – jak to ogłosiła pewna aktorka – „upadł w Polsce komunizm” i nowe siły polityczne zaczęły swoimi kadrami zapełniać gabinety rządowe i ministerialne. Wśród  tego pierwszego rzutu „budowniczych III RP” odliczyła się także dr Anna Radziwiłłł.

 

W latach 1989–1992 była wiceministrem w MEN – w randze  Podsekretarza Stanu. To ewenement – dziś niewyobrażalny.

 

W tym czasie trzykrotnie zmieniali się premierzy i ministrowie. Zaczęła w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, w którym ministrem edukacji był Henryk Samsonowicz. Pozostała tam za rządu premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, gdy ministrem był Robert Głębocki, i trwała nadal także po pierwszych całkowicie wolnych wyborach do Sejmu  w roku 1991, kiedy premierem został Jan Olszewski, a ministrem Andrzej Stelmachowski. Swą misję w MEN zakończyła dopiero, kiedy premierem Został Waldemar Pawlak (PSL)

 

Były to lata, w których wypracowywano nowy system edukacji Wolnej Polski, kiedy rodziła się nowa ustawa o systemie oświaty, która weszła w życie 25 października 1991 roku. I to w tym czasie rewolucyjnych przemian polskiej oświaty los zrządził, że nie tylko poznałem Panią Minister Radziwiłł, ale  – w pewnym sensie – z  Nią współpracowałem.

 

A było to tak: Od 1 września 1988 roku  byłem dyrektorem Wojewódzkiej Poradni Wychowawczo-Zawodowej w Łodzi. Było takich placówek w kraju tyle, ile województw, czyli 49.  Instytucją, która koordynowała i wspierała wówczas ich działalność był Centralny Ośrodek Metodyczny Poradnictwa Wychowawczo-Zawodowego, który organizował cykliczne narady dyrektorów WPW-Z.

 

Już po zmianie władz, w roku 1990, na jednym z takich spotkań przekazano nam informację, że nowe kierownictwo ministerstwa organizuje „okrągły stół poradnictwa”, którego zadaniem będzie wypracowanie nowego systemu poradnictwa w Polsce. Za tym stołem ma zasiąść po pięcioro reprezentantów: MEN, COMPW-Z i środowiska dyrektorów WPW-Z.  Ekipa tych ostatnich została wybrana w drodze głosowania nad zgłaszanymi „z sali” kandydatami. I tak się stało, że jednym z tych pięciorga wybrano mnie.

 

Nie pamiętam już dokładnej daty naszej pierwszego spotkania przy owym „okrągłym stole poradnictwa”. Ale pamiętam, że było to w gmachu MEN przy – wtedy – al. 1. Armii Wojska Polskiego, dopiero od 15 kwietnia 1992r nazwanej aleją Szucha, a od listopada 2012 r. – aleją Jana Chrystiana Szucha. A przede wszystkim pamiętam Panią Minister Radziwiłł i Jej gabinet. Bo okazało się, że inicjatywa tych spotkań wyszła od Niej i to Ona nie tylko „czyniła honory domu”, ale także przewodniczyła obradom. Zapamiętałem  „domowy klimat” tych spotkań, Panią Minister w bamboszach, ubraną w stylu „starsza pani prywatnie”, która nie zaczęła od: „kierownictwo rządu ma taki projekt…”, a od pytań o naszą (dyrektorów poradni) ocenę ówczesnego systemu i o nasze propozycje ewentualnych zmian… Potrafiła słuchać nie przerywając, zadawała wiele uszczegóławiających pytań, wszystko sobie notowała…

 

Takich spotkań – dziś już dokładnie nie pamiętam – było 3 lub 4. To w gabinecie u min. Anny Radziwiłł powstał, obowiązujący do dzisiaj, system poradnictwa psychologiczno—pedagogicznego – bez poradni wojewódzkich… Efektem obrad tego „okrągłego stołu” (wcale takiego tam nie było – on był „okrągły” równością prawa wypowiedzi wszystkich uczestników) była likwidacja naszych – dyrektorów WPW-Z – miejsc pracy, co w moim przypadku zaprowadziło mnie do dyrektorowania Zespołem Szkół Budowlanych nr 2 w Łodzi.

 

Później raz jeszcze spotykałem dr Annę Radziwiłł – było to w latach 1997–2001, za rządów koalicji AWS-UW, kiedy była doradcą ministra Handke i współpracowała z wiceminister Ireną Dzierzgowską oraz przewodniczącą sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży – Grażyną Staniszewskąprzy pracach nad reformą systemu szkolnego, wdrożoną w roku  1999. To pani poseł Staniszewska zapraszała wtedy co kilka miesięcy „praktyków z terenu” na otwarte posiedzenia swej komisji, obywające się w Sali Kolumnowej Sejmu. Miałem to szczęście, że na tej „krótkiej liście” znalazłem się i ja. Znów mogłem czuć się małym trybikiem, ale współuczestniczącym w ważnym procesie zmiany, który – jak inni zjeżdżający tam z całej Polski nauczyciele i dyrektorzy szkół – nie był tylko statystą dla fotografii, zaświadczającej, że „konsultacje społeczne  się odbyły”, ale uczestnikiem, mającym pełną możliwość przekazania swoich przemyśleń i poglądów, które były wysłuchane, zanotowane i – w wielu przypadkach – uwzględnione w dalszych pracach sejmowej procedury legislacyjnej. Oprócz mnie w spotkaniach tych brał udział (od wielu lat  także już nieżyjący) Jan Stupak – ówczesny dyrektor Zespołu Szkół Techniczno-Przemysłowych przy ul. Żeromskiego w Łodzi.

 

To podczas tych posiedzeń, za każdym razem spotykałem Annę Radziwiłł, kilka razy siedziałem na tyle blisko, że mogłem zamienić z Nią kilka zdań… Bo nadal zachowała tę ciekawość drugiego człowieka i zdolność słuchania co rozmówca ma do zakomunikowania…

 

Nigdy później już Jej nie spotkałem, ze smutkiem i żalem przyjąłem 22 stycznia 2009 roku wiadomość, że Anna Radziwiłł nie żyje. Została pochowana na cmentarzu w Wilanowie

 

Pozostanie w mej pamięci jako Osoba Dobra i Mądra (nie mylić z wykształceniem i cenzusem naukowym, bo choć była „tylko” doktorem, to niejedna habilitowana nie dorasta Jej do pięt!), zapamiętałem tę Jej prostotę i bezpośredniość w kontaktach z ludźmi i aurę autentycznego autorytetu, jaki Ją otaczała, nie prestiżu związanego ze stanowiskiem, autorytetu, który pozwalał Jej przewodzić a nie zarządzać zespołami z którymi przyszło Jej pracować.

 

 

Polecam przeczytać także teksty, powstałe po Jej śmierci, do których linki poniżej:

 

Z tych czerwonych Radziwiłłów

 

Anna Radziwiłł – arystokratka „Solidarności”

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź