
Foto: Shutterstock [www.businessinsider.com.pl]
Od poniedziałku na stronie ZG ZNP można zapoznać się z komunikatem „Społeczny fundusz strajkowy”. Na wszelki wypadek, gdyby informacja ta umknęła uwadze naszych czytelników, zamieszczamy jej najistotniejszy dla sprawy fragment:
[…] Od 10 maja będzie można złożyć „Wniosek o przyznanie pomocy ze społecznego funduszu strajkowego” (wtedy będzie wiadomo, które samorządy dokonały potrąceń, bo teraz trwają jeszcze negocjacje z JST). Wniosek będzie na stronie znp.edu.pl do pobrania.
Społeczny Komitet „Wspieram Nauczycieli”, który dokona podziału środków zdecydował, że pomoc obejmuje tylko te osoby, które:
–przystępując do strajku NIE należały do związków zawodowych;
–strajkowały minimum 9 dni (połowę czasu strajku);
–nie dostały wynagrodzenia za czas strajku;
-nalazły się w trudnej sytuacji materialnej.
Społeczny Komitet informuje, że na koncie funduszu jest 8 mln zł. To oznacza, że zapomogę w wysokości 500 zł będzie można przyznać około 16 tys. osób. To kropla w morzu potrzeb! […]
Pełna treść komunikatu „Społeczny fundusz strajkowy” – TUTAJ
Źródło: znp.edu.pl
O zawiłych kwestiach prawnych dotyczących możliwości dokonania wypłat (ze środków przekazanych przez organy prowadzące szkołom) rekompensat nauczycielom, którzy uczestniczyli w strajku szkolnym i utracili z tego powodu znaczną część swego miesięcznego wynagrodzenia, można przeczytać na stronie portalu Prawo.pl:
> Pensji za strajk nie ma, ale można zapłacić nauczycielom – TUTAJ
> Pieniądze z funduszu strajkowego na wniosek nauczyciela – TUTAJ
Wczoraj na stronie Plandaltonski.pl zamieszczono kolejny, już 46 podcast, zatytułowany „Depresja, samookaleczenia i myśli samobójcze”. Tym razem Anna i Robert Sowińscy rozmawiają z Tomaszem Bilickim – prezesem Fundacji Innopolis, terapeutą, który pracuje z młodzieżą potrzebująca pomocy. Tym razem nie jest to, jak najczęściej bywało, nagrana rozmowa, prowadzona „tu i teraz”, a odtworzenie rozmowy sprzed kilku tygodni, którą wtedy transmitowano na fanpage „Plan Daltoński”.
Foto:www.google.com
Tomasz Bilicki
Oto zapowiedź tego pdcastu – w redakcji Roberta Sowińskiego:
Czy wiecie, że nie ma w Polsce szkoły, w której nie byłoby przypadków samookaleczenia? Czy wiecie, że samobójstwa dzieci są na trzecim miejscu jeśli chodzi o tempo wzrostu ich liczby jako przyczyny śmierci? Problem narasta a jedną z wielu przyczyn jest opresyjna rola szkoły. Już teraz w Polsce więcej dzieci ginie z własnej ręki niż w wypadkach samochodowych.
Dzisiejsza rozmowa ma na celu otwarcie nam oczu na problem, z którym powinniśmy jak najszybciej się zmierzyć jako dorośli, na których liczą nasze dzieci.
Podcast „Depresja, samookaleczenia i myśli samobójcze – rozmowa z Tomaszem Bilickim” – TUTAJ
Źródło: www.plandaltonski.pl
Foto: Tomasz Niesłuchowski [plock.wyborcza.pl]
Samochód policyjny przed wejściem do V Liceum Ogólnokształcącego w Płocku
Dziś, w jeszcze większym niż wczoraj zakresie, egzamin maturalny w wielu szkołach poprzedziły e-maile, informujące o podłożonym w szkole ładunku wybuchowym. Poniżej zamieszczamy obszerny fragment komunikatu Centralnej Komisji Egzaminacyjnej:
Podobnie jak podczas egzaminu maturalnego z języka polskiego na poziomie podstawowym, który był przeprowadzony 6 maja br., część szkół zgłosiła okręgowym komisjom egzaminacyjnym otrzymanie wiadomości e-mail informującej o podłożeniu na terenach tych szkół ładunków wybuchowych. W każdym takim przypadku dyrektorzy szkół informowali również odpowiednie służby, które dokonały sprawdzenia bezpieczeństwa ludzi i mienia. Wszystkie alarmy okazały się fałszywe. Nie wystąpiło żadne zagrożenie dla bezpieczeństwa i zdrowia maturzystów oraz pracowników szkół.
Z informacji uzyskanych od dyrektorów okręgowych komisji egzaminacyjnych wynika, że w dniu dzisiejszym:
>663 szkoły zgłosiły do OKE fakt otrzymania drogą mailową informacji o podłożeniu ładunku wybuchowego na terenie szkoły
>w 481 szkołach – po sprawdzeniu przez służby–egzamin rozpoczął się o godz. 9:00 (zgodnie z harmonogramem)
>w 181 szkołach – po sprawdzeniu przez służby–egzamin rozpoczął się z opóźnieniem; wszyscy zdający rozwiązywali zadania przez 170 minut
>w jednej szkole (w liceum zaocznym) ewakuowano zdających – egzamin został przerwany, zdający przystąpią do egzaminu w czerwcu.
W minioną niedzielę Jarosław Pytlak zamieścił na swym blogu, prowadzonym na stronie „Wokół Szkoły”, bardzo obszerny (18 371 znaków) tekst, zatytułowany „Anatomia okrągłego stołu”. Jako że i „Obserwatorium Edukacji” (i jego redaktor) także wykazywało żywe zainteresowanie tym eventem premiera Morawieckiego, nie możemy nie zacytować, choć we fragmentach, tej wypowiedzi dobrze nam znanego komentatora sceny edukacyjnej. Wybór fragmentów i podkreślenia w cytowanym tekście – redakcja OE:
Foto:Robert Gardziński/ Fotorzepa[www.rp.pl]
Jarosław Pytlak
Nie jest trudno skrytykować obrady trwającego obecnie oświatowego okrągłego stołu – teatrum, które zaoferował polskiemu społeczeństwu pan premier Morawiecki. Można w ten sposób dać upust złości, jaką odczuwa wielu nauczycieli po zawieszeniu akcji strajkowej, w poczuciu braku jej namacalnych efektów. Nieżyczliwe komentarze cisną się pod pióro tym bardziej, że debata przebiega całkowicie pod dyktando rządzących, którzy narzucili zestaw tematów, starannie omijając bezpośrednią przyczynę strajku, czyli fatalną sytuację materialną pracowników oświaty. Lista zagadnień pominiętych, a przecież palących, jest zresztą znacznie dłuższa – za przykład niech posłuży choćby gwałtownie pogarszająca się kondycja psychiczna młodego pokolenia. Obrazu nie poprawia też skład uczestników obrad, zdecydowanie niereprezentatywny dla całego środowiska oświatowego, obejmujący w dużej mierze przedstawicieli organizacji sprzyjających obecnej władzy oraz przypadkowe osoby, jak podano – wylosowane spośród zainteresowanych nauczycieli i rodziców.
Można jednak na ten okrągły stół spojrzeć także z innej perspektywy – jako na pozytywny skutek akcji strajkowej. Jej namacalny, choć niedoceniany efekt. Bez wątpienia bowiem to za sprawą strajku upowszechniła się w społeczeństwie świadomość, że polski system oświaty jest bardzo chory, i że coś z tym trzeba zrobić.[…]
Warto zauważyć, że organizację własnego okrągłego stołu zapowiedział Związek Nauczycielstwa Polskiego. A zatem obie strony obecnego konfliktu widzą, albo przynajmniej akceptują, konieczność wielostronnej dyskusji na temat edukacji. To daje nadzieję, że jeśli kiedykolwiek w przyszłości uda się choć na chwilę zakopać topory wojenne, dojdzie do jeszcze jednej debaty, tym razem gromadzącej w pełni reprezentatywne grono uczestników. Dlatego warto obserwować toczące się obrady, a szczególnie ich formułę, starając się wyciągnąć z tego naukę na przyszłość.
Nie jest tak, że okrągły stół jako droga do uzdrowienia polskiej edukacji nie posiada alternatywy. Może nią być niewielki zespół fachowców, przygotowujący w zaciszu gabinetów całkowicie nową, przyszłościową koncepcję, gotową do wdrożenia przez zainteresowane tym władze. Czyż jednak nie brzmi to znajomo? Czy obecnie nie mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją? Przecież reforma Zalewskiej opiera się na założeniach wypracowanych przez bardzo niewielkie grono osób, pod kierunkiem/patronatem nawet nie pedagoga, lecz językoznawcy, profesora Andrzeja Waśko. […]
Uznajmy więc, że jej (edukacji) przyszłość prędzej czy później będzie musiała rozstrzygnąć się na bazie porozumienia wszystkich znaczących sił politycznych, w kształcie, jaki zostanie wypracowany podczas szeroko zakrojonej debaty. Formuła okrągłego stołu doskonale odpowiada na taką potrzebę, muszą być jednak zachowane pewne warunki. Przyjrzyjmy się zatem anatomii tego niezwykle pożytecznego mebla.
Foto: Dariusz Piekarczyk [www.dzienniklodzki.pl]
Funkcjonariusze policji i straży pożarnej przeprowadzali kontrole w szkołach, do których dotarły informacje o podłożeniu ładunków wybuchowych
Poniżej zamieszczamy dwa materiały, informujące o „temacie dnia” – o tajemniczej akcji dezorganizacji egzaminów maturalnych w 122 szkołach średnich w całej Polsce:
Komunikat Centralnej Komisji Egzaminacyjnej
Centralna Komisja Egzaminacyjna została poinformowana przez Centralne Biuro Śledcze Policji o działaniach podejmowanych przez osobę lub osoby, których celem jest sparaliżowanie przebiegu egzaminu maturalnego w sesji majowej w 2019 r. Działania te mają polegać na przesłaniu pocztą elektroniczną do szkół, w których będzie przeprowadzany egzamin maturalny, wiadomości informującej o podłożeniu na terenach tych placówek ładunków wybuchowych.
W ścisłej współpracy z Komendą Główną Policji, Centralnym Biurem Śledczym Policji, Ministerstwem Edukacji Narodowej oraz okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi ustalony został sposób i harmonogram działań. Informacja o działaniach opisanych w pierwszym akapicie została przekazana do wszystkich miejskich, powiatowych oraz wojewódzkich komend policji. O działaniach tych zostali również poinformowani wszyscy kuratorzy oświaty oraz dyrektorzy szkół, w których przeprowadzany jest egzamin maturalny. Dyrektorzy szkół otrzymali informację o sposobie postępowania w przypadku otrzymania mailowej informacji o podłożeniu ładunku wybuchowego.
Z informacji uzyskanych od dyrektorów okręgowych komisji egzaminacyjnych wynika, że:
O pierwszym dniu tegorocznych egzaminów maturalnych zapewne zamieszczą swe informacje najprawdopodobniej wszystkie media. Dlatego u nas podejmujemy temat powszechnie mało znany. Za jaką cenę te matury są możliwe? I nie mamy tu na myśli, że za cenę zawieszonego strajku nauczycieli, czy specpoprawki do ustawy, pozwalającej na klasyfikowanie maturzystów bez zwoływania posiedzeń rad pedagogicznych.
Chodzi nam o cenę w dosłownym znaczenie: ile kosztuje druk i kolportaż do każdej szkoły średniej setek tysięcy arkuszy z testami do wszystkich egzaminów zdawanych podczas matury. Znaleźliśmy źródło, z którego dowiemy się kilku, zaskakujących, informacji na ten temat:
Poniżej przytaczamy kilka fragmentów artykułu Pawła Chabasińskiego z 20 grudnia 2018 roku – ze strony portalu BEZPRAWNIK.PL:
Foto: www.wzkart.pl
W Wojskowych Zakładach Kartograficznych
[…] Od 2005 r. Wojskowe Zakłady Kartograficzne, spółka podległa Ministerstwu Obrony Narodowej, zajmowała się zarówno drukowaniem, jak i dystrybucją arkuszy maturalnych. W ciągu ostatnich lat, oferowała ona swoje usługi za średnio ok. 34 miliony złotych rocznie. Niekoniecznie może do końca „swoje”, bo większość pracy wykonywali tak naprawdę podwykonawcy: prywatne firmy takie, jak Toruńskie Zakłady Graficzne Zapolex oraz Drukarnia POZKAL z Inowrocławia. Zyski wojskowej spółki z roli pośrednika w tej transakcji wynosiły, zgodnie z informacjami Onetu, około 1,5-2 milionów złotych. Jej przedstawiciele twierdzą jednak, że były to kwoty dużo wyższe, sięgające 10-13 milionów. […]
Taki układ trwał w najlepsze do 2018 r. Wówczas do przetargu stanęły Częstochowskie Zakłady Graficzne, we współpracy z firmą Samidruk z Brodnicy. Ich właściciele od dawna byli zdania, że Wojskowe Zakłady Kartograficzne zawyżają cenę, i to zdecydowanie. Oferta ze strony prywatnych firm była aż o 8 milionów złotych mniejsza. Biorąc pod uwagę najważniejsze kryterium w polskich przetargach, nie powinno dziwić, że wygrały one z państwową spółką. I tak zaczął się ich problem.
Foto:www.facebook.com/tomasz.tokarz.7
Na początek tygodnia proponujemy lekturę jednego z zamieszczonych przedwczoraj postów na profilu Tomasza Tokarza. Można ten tekst potraktować jako szczepionkę przeciw wpadaniu w zachwyt po usłyszeniu o każdej poznanej, nowej koncepcji edukacji i traktowaniu jej jak jedynego, cudownego leku na wszystkie przypadłości „starszej pani” – tradycyjnej szkoły.
Tekst przytaczamy w całości:
Mity to pewne przeświadczenia, przekonania, wyobrażenia, opowieści, które uzyskały (w sposób spontaniczny lub intencjonalny) status niepodważalnych prawd, aksjomatów.
Nie każda nieadekwatna wiedza jest mitem. Dla mitów charakterystyczne są trzy cechy:
a) są opatrzone cechami sakralnymi, przyjmowane są na wiarę: są nieweryfikowalne (nie jest możliwe stwierdzenie ich adekwatności) lub nieweryfikowane (jest to możliwe, ale wyznawcy mitu nie są zainteresowani ich sprawdzaniem);
b) są mocno utrwalone w deformacji, unieruchomione, nie podlegają dyskusji czy analizie krytycznej;
c) bardzo mocno wpływają na nasze działania (na nasz sposób myślenia i działania), organizują nasze życie, dostarczając sposobów porządkowania doświadczenia (światopoglądu), wzorców dla postępowania w życiu codziennym (zachowania i postawy), wzorców odtwarzania (obrzędy).
Spełniają one trzy podstawowe funkcje
a) poznawczą – służą tłumaczeniu rzeczywistości, czynieniu ją zrozumiałą, dostarczają sposobów rozumienia i interpretowania świata
b) psychologiczną – dają poczucie bezpieczeństwa
c) społeczną – identyfikacyjno-integracyjną, uzasadniają istnienie zbiorowości i ją spajają, budują tożsamość wewnętrzną i zewnętrzną.
Mity osłabiają zdolność do krytycyzmu, sprzyjają uleganiu myśleniu życzeniowemu i magicznemu („uda się”, „nie uda się”). Tworzeniu mitów sprzyja poczucie niezrozumienia, a konsekwencji – zagrożenia. Proces ten ma wówczas charakter reakcji obronnej, służącej przetrwaniu w nieprzyjaznym otoczeniu. Mity powstają także w sytuacji, kiedy brakuje rzetelnej danych służących podparciu przekonań charakterystycznych dla zbiorowości. Budowanie mitów staje się wówczas jedynym rozwiązaniem deficytu wiedzy. Wypełniają istniejącą lukę.
Poniżej kilka przykładowych przekonań, którym sam ulegam. Czy według Was zasługują na miano mitu?
Dzisiejsza niedziela kończy, jak niektórzy to określają, „najdłuższy weekend nowoczesnej Europy”. Niewiele w tym czasie działo się w obszarze edukacyjnej rzeczywistości. Mając do wyboru: pisanie o płacowych reperkusjach strajku szkolnego, albo o „urobku” debat problemowych „podstolików” pracujących we wtorek w Akademii Pedagogiki Specjalnej” – wybrałem to drugie.
Po niedługim zastanowieniu i selekcji mój wybór padł na stolik, kierowanie pracami którego powierzono, wcześniej mi nieznanemu, Marcinowi Ociepie. Ten podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii (gdzie odpowiada za sprawy europejskie, a szczególnie za kontakty z Unią Europejską) przewodniczył stolikowi „Nowoczesna szkoła”. To trzydziestopięcioletni wiceminister resortu odpowiadającego za wsparcie przedsiębiorczości, ale także stymulowanie pracodawców do podejmowania odpowiedzialnych działań na rzecz pracowników.. [Źródło: www.gov.pl]
Zanim podzielę się moimi refleksjami, jakie zrodziły skąpe informacje o przebiegu wymiany myśli uczestników tej akurat grupy dyskutantów wokół – po kadrowym – najważniejszego problemu, jaki stoi przed polską szkołą, to jest jej unowocześnienie, czyli ostateczne zerwanie z pruskim modelem szkoły nauczającej, jeszcze kilka słów o tym, komu powierzono tak ważną rolę, jak moderowanie dyskusji na ten właśnie temat.
Kim jest ów trzydziestopięciolatek, który zanim został powołany 22 lutego 2018 na stanowisko podsekretarza stanu w MPiT był przewodniczącym Rady Miejskiej Opola i nauczycielem akademickim (zapewne co najwyżej starszym asystentem) w Katedrze Studiów Regionalnych Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego i na Politechnice Opolskiej?
Szerzej można zapoznać się z jego jeszcze niezbyt długą biografią TUTAJ i TUTAJ. Ja uświadomiłem sobie, że ów moderator został uczniem ośmioklasowej szkoły podstawowej w 1991 roku, którą ukończył, jako ostatni rocznik ośmiolatki w roku 1999, roku utworzenia gimnazjów. Można łatwo policzyć, że maturę zdawał (w żadnej biografii nie ma na ten temat informacji – sam to ustaliłem) w 2003 roku w Liceum ogólnokształcącym nr 1 im. M. Kopernika w Opolu. Później były (zapewne pięcioletnie) studia politologiczne na Uniwersytecie Opolskim, po których (był to zapewne 2008 rok, lub nieco później) młody magister został zatrudniony, jako asystent, w Katedrze Studiów Regionalnych macierzystej uczelni.
Foto: www.www.google.com
„Gazeta Prawna” zamieściła w miniony wtorek (30 kwietnia) obszerny artykuł, zatytułowany „Kuratorzy i wójtowie: Nauczyciele dostaną pieniądze za strajk, jeśli nadrobią program z uczniami po godzinach”. Informujemy o nim i przytaczamy jego fragmenty dopiero dzisiaj, gdyż uznaliśmy, że nie jest to temat na okres obchodów świąt państwowych.
Publikacja ta zawiera informację o bardzo zróżnicowanym podejściu różnych samorządów do problemu wypłaty wynagrodzeń strajkującym nauczycielom. Oto lead tego artykułu:
Nauczyciele nie otrzymają wynagrodzenia za dni, w których strajkowali. W niektórych placówkach mogą zostać zorganizowane zajęcia pozalekcyjne dobrowolne dla uczniów, które przyniosą nauczycielom dodatkowe dochody – wynika z informacji zebranych przez PAP.
Dalej możemy dowiedzieć się jakie w tej sprawie decyzje zamierzają podjąć organy prowadzące w Suwałkach, Puńsku, Warszawie, co o tym sądzi dolnośląski kurator, a co wrocławski magistrat. Znajdziemy tam także informacje o sytuacji w Rzeszowie, Świdwinie, Kołobrzegu, Lublinie i w Kielcach, a także w Poznaniu, Gnieźnie, Katowicach i w Tychach.
Dopiero w końcowej części artykułu znaleźliśmy informację o stanowisku Urzędu Miasta Łodzi:
[…] W Łodzi magistrat przygotował wskazówki dla dyrektorów szkół, dot. metod odliczania pieniędzy za okres strajku. Prezydent miasta Hanna Zdanowska zadeklarowała wcześniej, że fundusz płac żadnej placówki edukacyjnej – mimo strajku – nie zostanie uszczuplony.
Do wszystkich szkół wydział edukacji wysłał ankietę z prośbą o podanie kwot, które zostaną potrącone za czas strajku. Jak wyjaśniła Monika Pawlak z Urzędu Miasta Łodzi, informacje te dopiero spływają. Prawnicy z magistratu zaproponowali dyrektorom placówek trzy wyjścia: odliczanie wynagrodzenia za godziny wynikające z planu zajęć a niezrealizowane danego dnia, odliczanie od wynagrodzenia kwoty uśrednionej za każdy dzień udziału w strajku lub odwołanie się do 8-godzinnego dnia pracy bądź 21-dniowego miesiąca pracy. […]
Zupełnie inne stanowisko zajęły władze Tomaszowa Mazowieckiego:
Joanna Budny, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Tomaszowa Mazowieckiego przypomniała, że wynagrodzenie za czas strajku nie przysługuje, ale jeżeli będą sytuacje nadzwyczajne to „będziemy indywidualnie do nich podchodzić„.
Dodać należy, iż obok informacji o stanowisku organów prowadzących w tekście tym zamieszczono także informacje nie tylko o stanowisku kuratorium we Wrocławiu, ale także Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty. Znalazły się tam także informacje o stanowisku władz ZNP z okręgów: dolnośląskiego, podkarpackiego, lubelskiego i wielkopolskiego.
Cały artykuł „Kuratorzy i wójtowie: Nauczyciele dostaną pieniądze za strajk, jeśli nadrobią program z uczniami po godzinach” – TUTAJ
Źródło: www.gazetaprawna.pl
W poniedziałek, 29 kwietnia, Witold Kołodziejczyk zamieścił na swym blogu „Edukacja Przyszłości” post, zatytułowany „Osobisty kompas”. Wszyscy, którzy przed laty byli kształceni o metodach wychowania pamiętają zapewne, że klasyk w tej dziedzinie – prof. Heliodor Muszyńskie, wyróżniał, obok perswazji, wysuwania sugestii i instruowania, także metodę wpływu osobistego. Naszym zdaniem tekst ten jest znakomitym rozwinięciem koncepcji takiego właśnie sposobu realizacji funkcji wychowawczej przez nauczyciela w szkole.
Foto:www.juniorowo.pl
Oto fragmenty tekstu „Osobisty kompas”:
Każdy z nas ma swój osobisty kompas, który gwarantuje dojście do celu w najlepszy możliwy sposób. Bez strat emocjonalnych, ze spokojnym sumieniem i przekonaniem, że nie skrzywdziło się ani innych, ani siebie. Przydaje się szczególnie dziś, w otoczeniu powszechnego relatywizmu, w czasach „płynnej nowoczesności”, w dobie wszechobecnej manipulacji, hejtu i fake newsów. Osobisty kompas pomaga w samodzielnym podejmowaniu decyzji, ułatwia dokonywanie ważnych wyborów i służy proaktywnemu podejściu do własnego życia.
Ten swoisty kierunkowskaz będący w zgodzie z uniwersalnym kodeksem moralnym, pozwala działać mądrze, dążyć do prawdy, ale też rozwinąć wartościowe idee oraz realizować osobiste marzenia. O tym, jak sprawić, by osobiste wartości pomagały osiągnąć nadzwyczajne wyniki w życiu prywatnym, jak i na poziomie organizacji, piszą między innymi Stephen Covey, Ken Blanchard, czy Michael O’Connor. Tym kompasem – twierdzą – są wyznawane przez nas wartości. Ich wybór i hierarchia to wynik synergii wyobraźni, sumienia, samoświadomości i wolnej woli. To siła, która wskazuje, że każda z naszych reakcji to nasz indywidualny wybór. Bez względu na to, jak bardzo nas ktoś namawia i przekonuje, to o przyznaniu racji innym i przyjęciu ich argumentów, ostatecznie decydujemy my sami. Wybieramy nie tylko zachowania i emocje, ale też o czym i jak myślimy oraz co i jak mówimy. W ten sposób decydujemy o swoim życiu, jesteśmy osobami proaktywnymi – wewnątrzsterowalnymi. Po prostu mamy wpływ. W przeciwnym razie przyznajemy, że jesteśmy zależni od innych i obwiniamy ich za swój los. Myśląc w ten sposób działamy w poza kręgiem naszego wpływu i tym samy pozbawiamy siebie możliwości decydowania o własnym życiu. Świadoma reakcja na zewnętrzne doświadczenia, pokazuje największą siłę człowieka. […]









