Foto:www.facebook.com/tomasz.tokarz.7

 

 

Na początek tygodnia proponujemy lekturę jednego z zamieszczonych przedwczoraj postów na profilu Tomasza Tokarza. Można ten tekst potraktować jako szczepionkę przeciw wpadaniu w zachwyt po usłyszeniu o każdej poznanej, nowej koncepcji edukacji i traktowaniu jej jak jedynego, cudownego leku na wszystkie przypadłości „starszej pani” – tradycyjnej szkoły.

 

Tekst przytaczamy w całości:

 

Mity to pewne przeświadczenia, przekonania, wyobrażenia, opowieści, które uzyskały (w sposób spontaniczny lub intencjonalny) status niepodważalnych prawd, aksjomatów.

 

 

Nie każda nieadekwatna wiedza jest mitem. Dla mitów charakterystyczne są trzy cechy:

 

a) są opatrzone cechami sakralnymi, przyjmowane są na wiarę: są nieweryfikowalne (nie jest możliwe stwierdzenie ich adekwatności) lub nieweryfikowane (jest to możliwe, ale wyznawcy mitu nie są zainteresowani ich sprawdzaniem);

 

b) są mocno utrwalone w deformacji, unieruchomione, nie podlegają dyskusji czy analizie krytycznej;

 

c) bardzo mocno wpływają na nasze działania (na nasz sposób myślenia i działania), organizują nasze życie, dostarczając sposobów porządkowania doświadczenia (światopoglądu), wzorców dla postępowania w życiu codziennym (zachowania i postawy), wzorców odtwarzania (obrzędy).

 

 

Spełniają one trzy podstawowe funkcje


a) poznawczą – służą tłumaczeniu rzeczywistości, czynieniu ją zrozumiałą, dostarczają sposobów rozumienia i interpretowania świata

 

b) psychologiczną – dają poczucie bezpieczeństwa

 

c) społeczną – identyfikacyjno-integracyjną, uzasadniają istnienie zbiorowości i ją spajają, budują tożsamość wewnętrzną i zewnętrzną.

 

Mity osłabiają zdolność do krytycyzmu, sprzyjają uleganiu myśleniu życzeniowemu i magicznemu („uda się”, „nie uda się”). Tworzeniu mitów sprzyja poczucie niezrozumienia, a konsekwencji – zagrożenia. Proces ten ma wówczas charakter reakcji obronnej, służącej przetrwaniu w nieprzyjaznym otoczeniu. Mity powstają także w sytuacji, kiedy brakuje rzetelnej danych służących podparciu przekonań charakterystycznych dla zbiorowości. Budowanie mitów staje się wówczas jedynym rozwiązaniem deficytu wiedzy. Wypełniają istniejącą lukę.

 

Poniżej kilka przykładowych przekonań, którym sam ulegam. Czy według Was zasługują na miano mitu?

 

KONSTRUKTYWIZM: Szkoła w obecnym kształcie nie uwzględnia faktu, że człowiek jest z natury dobry. Jest istotą rozumną. To źle zorganizowana szkołą jest źródłem zła. Wystarczy zatem zmienić warunki, w jakich funkcjonuje. Możliwe jest zaaranżowanie optymalnego środowiska edukacyjnego, umożliwiającego eliminację niewłaściwych tendencji u każdego dziecka.

 

NATURALIZM. „Dziecko samoistnie dąży do rozwoju”, „Dziecko rozwija się w sposób spontaniczny, bazując na wewnętrznych zasobach”. Szkoła konwencjonalna urabia, formuje, wkłada do matryc. Tymczasem dziecko rodzi się z pełnym potencjałem rozwojowym. Każdy człowiek ma wewnętrzną potrzebę rozwoju. Wystarczy pozwolić mu działać.

 

AKTYWIZM. „Każde działanie ma charakter rozwojowy” Szkoła konwencjonalna krępuje aktywność dziecka. Oparta jest na dogmacie intelektualizmu. Tymczasem każda forma aktywności podejmowana przez dziecko prowadzi do jego rozwoju. Granie na smartfonie czy rozmowy na ławce mają wartość równorzędną z uczestnictwem w lekcjach. Każde działanie jest spontaniczną formą uczenia się i rozwoju.

 

INDYWIDUALIZM. „Rozwój uwarunkowany jest rozpoznaniem indywidualnych potrzeb dziecka”. Szkoła konwencjonalna niszczy indywidualność dziecka, Podstawą rozwoju i nauki w szkole jest indywidualna praca z dzieckiem, ukierunkowana na jego odrębne potrzeby uwarunkowane zdolnościami i zainteresowaniami. Indywidualizacja ma zapewnić stymulację wszechstronnego rozwoju dziecka na możliwie najwyższym poziomie

 

RELACJONIZM. „Edukacja to relacja”. Konwencjonalna szkoła niszczy najważniejszą z umiejętności – nawiązywania i utrzymywania bliskich relacji. Empatia, przyjaźń, wzajemna troska i opieka są warunkami przetrwania we współczesnym świecie. Jedynie w szkole niekonwencjonalnej można zapewnić warunki do ich rozwoju.

 

PRAKTYCYZM. „Szkoła przygotowująca do życia” Szkoła publiczna nie uczy niczego co jest ważne i przydatne. Tylko szkoła ukierunkowana na praktykę, na działanie zgodne z doświadczeniami uczniów, może rzetelnie przygotować ich do prawdziwego życia.

 

DEMOKRATYZM. Szkoła konwencjonalna podporządkowuje ucznia arbitralnej, zuniformizowanej wizji. Hierarchizuje i uprzedmiotawia relacje blokując rozwój i edukację. Powinna zostać zastąpiona wizją oddolnie tworzoną. Rozwój mogą przebiegać wyłącznie w sytuacji dialogu pomiędzy równoprawnymi partnerami. Tylko nowa szkoła, wzorowana na modelu obywatelskiej wspólnoty politycznej, praktykująca reguły partycypacji, pogłębi u uczniów poczucie sprawstwa i obywatelskiego zaangażowania.

 

 

Źródło:www.facebook.com/tomasztokarzIE

 

 

Komentarz redakcji:

 

Bo przecież dobra, nowoczesna szkoła, to szkoła demokratyczna, tolerancyjna, przygotowująca do przyszłego życia, szanująca indywidualizm każdego ucznia, stwarzająca przestrzeń dla jego aktywności, która jest formą realizacji jego naturalnych „inteligencji wielorakich” i dążeń rozwojowych. I oczywiście – to szkoła, będąca dobrze skonstruowanym środowiskiem edukacyjnym. [WK]

 



Zostaw odpowiedź