Dzisiejsza niedziela kończy, jak niektórzy to określają, „najdłuższy weekend nowoczesnej Europy”. Niewiele w tym czasie działo się w obszarze edukacyjnej rzeczywistości. Mając do wyboru: pisanie o płacowych reperkusjach strajku szkolnego, albo o „urobku” debat problemowych „podstolików” pracujących we wtorek w Akademii Pedagogiki Specjalnej” – wybrałem to drugie.

 

Po niedługim zastanowieniu i selekcji mój wybór padł na stolik, kierowanie pracami którego powierzono, wcześniej mi nieznanemu, Marcinowi Ociepie. Ten podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii  (gdzie odpowiada za sprawy europejskie, a szczególnie za kontakty z Unią Europejską) przewodniczył stolikowi „Nowoczesna szkoła”. To trzydziestopięcioletni wiceminister resortu odpowiadającego za wsparcie przedsiębiorczości, ale także stymulowanie pracodawców do podejmowania odpowiedzialnych działań na rzecz pracowników.. [Źródło: www.gov.pl]

 

Zanim podzielę się moimi refleksjami, jakie zrodziły skąpe informacje o przebiegu wymiany myśli uczestników tej akurat grupy dyskutantów wokół – po kadrowym – najważniejszego problemu, jaki stoi przed polską szkołą, to jest jej unowocześnienie, czyli ostateczne zerwanie z pruskim modelem szkoły nauczającej, jeszcze kilka słów o tym, komu powierzono tak ważną rolę, jak moderowanie dyskusji na ten właśnie temat.

 

Kim jest ów trzydziestopięciolatek, który zanim został powołany 22 lutego 2018 na stanowisko podsekretarza stanu w MPiT był przewodniczącym Rady Miejskiej Opola i nauczycielem akademickim (zapewne co najwyżej starszym asystentem) w Katedrze Studiów Regionalnych Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego i na Politechnice Opolskiej?

 

Szerzej można zapoznać się z jego jeszcze niezbyt długą biografią TUTAJ i TUTAJ. Ja uświadomiłem sobie, że ów moderator został uczniem ośmioklasowej szkoły podstawowej w 1991 roku, którą ukończył, jako ostatni rocznik ośmiolatki w roku 1999, roku utworzenia gimnazjów. Można łatwo policzyć, że maturę zdawał (w żadnej biografii nie ma na ten temat informacji – sam to ustaliłem) w 2003 roku w Liceum ogólnokształcącym nr 1 im. M. Kopernika w Opolu. Później były (zapewne pięcioletnie) studia politologiczne na Uniwersytecie Opolskim, po których (był to zapewne 2008 rok, lub nieco później) młody magister został zatrudniony, jako asystent, w Katedrze Studiów Regionalnych macierzystej uczelni.

 

 

Dlaczego tyle miejsca poświęciłem wiekowi i edukacyjnej drodze pana wiceministra? Nie jest moim celem deprecjonowanie młodych ludzi na poważnych stanowiskach,państwowych. Czynię to, gdyż nauczono mnie tego w czasie, kiedy to ja byłem nauczycielem akademickim w Zakładzie, później Katedrze Pedagogiki Społecznej UŁ. To ówczesna jej kierowniczka – pani prof. Irena Lepalczyk (uczennica prof. Heleny Radlińskiej, współpracownica i następczyni prof. Aleksandra Kamińskiego) powtarzała swym pracownikom, że jeśli chce się zrozumieć i adekwatnie zinterpretować publikację/dzieło autora/człowieka, należy przedtem poznać jego biografię. Bo tam tkwią korzenie tego co on pisze i jak działa.

 

A czego, przydatnego dla mojej recenzji tego, co przy „podstoliku” moderowanym przez wiceministra-politologa Macieja Ociepę się działo, mogłem dowiedzieć się analizując jego drogę życiową (edukacyjną, zawodową, społeczno-polityczną), co pozwoliło mi lepiej zrozumieć takie, przytoczone przez autorów relacji na stronie TV POLSAT treści?

 

Najpierw zacytuję fragmenty tych informacji:

 

Ociepa wskazał, że stolik poświęcony nowoczesnej szkole ma szczególny wymiar, bo – jak akcentował – nie będzie nowoczesnej gospodarki bez nowoczesnej szkoły, nowoczesnego szkolnictwa wyższego. Myślę, że komplementarność tego spojrzenia jest niezwykle cennym elementem naszego okrągłego stołu, że osiągamy synergię współpracy pomiędzy resortami, bo wspólnie jesteśmy odpowiedzialni za to, jak będzie rozwijała się polska gospodarka – stwierdził.”

 

Czy każdy z nas, kto na co dzień i w dostępnym sobie zakresie podejmuje działania, których celem jest unowocześnianie polskiej szkoły, spodziewał się tego po debacie przy stoliku nazwanym „Nowoczesna szkoła”? Łatwiej będzie nam zrozumieć takie spojrzenie na „nowoczesność” szkoły, jakie tam zaprezentowano, jeśli uświadomimy sobie, że przecież właśnie tak mógł to pojmować członek kierownictwa resortu, zwanego jeszcze nie tak dawno ministerstwem gospodarki, odpowiadającego za wsparcie przedsiębiorczości, ale także stymulowanie pracodawców…

 

Czytamy dalej:

 

Wiceminister przekazał, że debata przy stoliku „Nowoczesna szkoła” ogniskowała się wokół wielu pojęć. Wymienił w tym kontekście m.in. rolę nauczyciela i doradcy zawodowego w systemie; kwestię infrastruktury szkół i centrów kształcenia praktycznego; rolę samorządów czy znaczenie współpracy z otoczeniem, takim jak specjalne strefy ekonomiczne.

 

Cóż z tego cytatu można wywnioskować?

 

Po pierwsze, że – zapewne dzięki optyce samego moderatora – dominowało tam myślenie makro-systemowe, że cały czas mówiono o nowoczesności „na usługach nowoczesnej gospodarki”. Nie byłem tam, nie znalazłem także innej, bardziej szczegółowej relacji, więc nie mam pewności, czy to co zapisano na stronie POLSATU oddaje rzeczywisty przebieg dyskusji. Ale jeśli było taak, jak to napisano, to relacja ta potwierdza słuszność decyzji wielu środowisk, iż uczestniczenie w takiej „pokazówce” nie miało najmniejszego sensu.

 

Po drugie: Czy w ogóle moderatorem debaty na taki temat powinien być ktoś, kto jest „ostatnim produktem peerelowskiego systemu szkolnego”, czyja dalsza kariera zawodowa i polityczna nie pozwala zakładać, iż ów pan w ogóle słyszał coś o ruchu „Budzących się Szkół” czy o wielu innych oddolnych inicjatywach „uczenia uczenia się”, że przeczytał choć jeden z bardzo licznych tekstów dr. Marzeny Żylińskiej, dr Tomasza Tokarza lub innych autorów piszących kompetentnie na ten temat, czy zna blogi, prowadzone przez nauczycieli-innowatorów? Decyzja o powierzaniu kierowania debatą akurat na ten temat politologowi, który „zawodowo” ma skrzywienie na widzenie rzeczywistości w kontekstach makro-systemowych świadczy – pośrednio – także o podejściu do całego tego wydarzenia, zwanego „oświatowym okrągłym stołem” jego pomysłodawców i organizatorów: Najważniejsze, że „przedstawienie” odbyło się, że można będzie używać tego faktu w przyszłości, jako dowodu na rządowe „dobre chęci”….

 

Tyle, że – jak powszechnie wiadomo – dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

 

A nas, prawdziwych orędowników i „bojowników” o naprawdę nowoczesną – to znaczy nowoczesną w swej metodyce rozbudzania „apetytu na wiedzę” i w wyposażaniu swych uczniów w narzędzia pozyskiwania, wartościowania (prawda-fałsz) i przetwarzania wiedzy, a następnie posługiwania się nią w rozwiązywaniu problemów, cały ten teatrzyk rzekomego odwoływania się władzy do obywateli, nie tylko że do tego nie „zaagitował”, ale jeszcze bardziej utwierdził w przekonaniu, że nie ma co na tę władzą liczyć!

 

Prawdziwa zmiana – w szkołach wymaga prawdziwej zmiany – w państwie!

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź