Wczoraj zarejestrowaliśmy najnowszy tekst na blogu „Pedagog”, który zainteresował nas nie tylko swoją obszernością, ale także ciekawym postulatem, zawartym już w tytule. Ze względu na rozmiary tego posta zamieszczamy wybrane  – subiektywnie – fragmenty, ale chętnych odsyłamy do jego pełnej wersji załączonym linkiem:

 

O pedagogice religii zamiast katechezy w ramach lekcji religii

 

 

W Watykanie rozpoczęło się wczoraj konklawe. Katolicy na całym świecie czekają na powołanie następcy św. Piotra. Sięgam po najnowszą monografię ks. profesora Cypriana Rogowskiego, której tytuł zdobi okładkę z ilustracją pustej sali lekcyjnej. Może został uchwycony przez fotografa moment przed rozpoczęciem lekcji, kiedy klasy są zamykane na czas przerwy, by uczniowie spędzili ją aktywnie ze sobą, a być może fotografia oddaje pustkę sali lekcyjnej, w której katecheta oczekuje na zainteresowanych religią uczniów?

 

Nie prowadzę badań na temat edukacji religijnej, bo te wymagają przede wszystkim wykształcenia teologicznego. Ta dziedzina nauk ma w odniesieniu do edukacji własną dydaktykę,  toteż trzeba sięgnąć do jej fundamentalnych założeń i zróżnicowanych w jej ramach modeli kształcenia. Jak każdy przedmiot szkolny, także religia, która nim być nie powinna, gdyż ma do spełnienia znacząco odmienne cele, funkcje i zadania, musi usytuować się w obcych dla nich ramach ustrojowych, organizacyjnych i w dużej mierze także kulturowych.

 

Monografia ks. profesora (obecnie na Uniwersytecie w Vechcie w Niemczech), międzynarodowego eksperta w zakresie pedagogiki religii, została wydana w języku polskim, niemieckim i angielskim, by mogła służyć do badań komparatystycznych na całym świecie. Jest zatem adresowana do teologów, pedagogów, socjologów i psychologów religii oraz do polityków oświatowych. W Polsce rozwija się ten nurt badań bardzo intensywnie od  przełomu ustrojowego w 1989 roku, a prowadzonych przez wielu, polskich uczonych. Jego umiędzynarodowienie było możliwe także dzięki powołaniu przez ks. prof. C. Rogowskiego polsko-niemieckiego czasopisma „Keryks”, powstaniu w 2001 roku – po Ogólnopolskim Zjeździe Polskiego Towarzystwa Naukowego w Olsztynie a przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN – Zespołu/Sekcji Pedagogiki Chrześcijańskiej,  którym kieruje ks. prof. Marian Nowak z KUL w Lublinie.[…]

 

Katecheza została przeniesiona z dniem 1 września 1990 roku z przyparafialnych sal do szkół powszechnego obowiązku jako nieobowiązkowa lekcja religii. Po 35 latach nadszedł czas na analizę stanu realizacji zajęć z tego przedmiotu, skoro po Soborze Watykańskim II i Synodzie Wűrzburskim (1971-1975) miała nastąpić zmiana w formacji religijnej na świecie. Jak pisze ks. C. Rogowski:

 

W tym kontekście wydano deklarację, że lekcja religii w szkołach nie powinna być już rozumiana jako  rodzaj katechezy: każdy, kto stara się – nadal wykorzystywać lekcję religii w szkołach jako ramy dla nauczania katechetycznego, będzie musiał dostrzec i znieść fakt, że społeczeństwo coraz częściej  nie tylko nie będzie w stanie zaakceptować takiego rozumienia, ale także odmówi tolerowania  (i finansowania) lekcji religii jako przedmiotu  w dłuższej  perspektywie, który jest niczym innym jak „Kościołem w szkole” i – nie tylko, ale centralnie – służy specjalnym (rekrutacyjnym) interesom określonej grupy społecznej” (s. 9-10).

 

Miało nastąpić zatem odejście od katechezy parafialnej na rzecz usytuowania jej jako lekcji religii w szkołach. Nie przypominam jednak sobie, by pierwszy postsocjalistyczny minister edukacji w Polsce w 1989 roku prof. Henryk Samsonowicz wprowadzając swoim zarządzeniem religię do ramowego programu kształcenia ogólnego i zawodowego powoływał się na powyższą uchwałę Synodu.

 

Ks. C. Rogowski wprowadza czytelnika w  konieczne rozróżnienie  między katechezą a lekcją religii, do którego jednak nie doszło w naszym kraju. Tymczasem było ono zasadnicze dla znaczenia ewangelizacji młodych pokoleń, która miała zmienić tak wąski sposób rozumienia religii na rzecz poszerzenia jej treści i celów, by zarazem przyczynić się do włączania osób obojętnych religijnie do wspólnoty wiary. Nadanie w Polsce tym lekcjom statusu przedmiotu szkolnego w sytuacji, gdy jest on fakultatywny (z czasem uzyskano nawet prawo do wystawiania na rocznym świadectwie szkolnym ocen z tego przedmiotu, co sprzyjało częściowo interesownemu udziałowi w zajęciach z religii celem uzyskania przez uczniów wyższej średniej ocen), musiało prowadzić do narastającego kryzysu. Przejawia się on w ostatnich latach w rezygnowaniu części nastolatków z uczęszczania na lekcje religii, a tym samym zmusza dyrektorów szkół do realizowania zajęć w grupach homo-czy heterogenicznych wiekowo.

 

Po ponad trzech dekadach doszło do stanu, który ks. C. Rogowski określa mianem uśmiercenia religii przez konserwatywne utrzymywanie jej w katechetycznej formule, która jest nieadekwatna do posoborowych zmian na świecie. Skutkuje ona najpierw ograniczaniem liczby godzin na lekcje religii, a w ostateczności na jej usunięcie z podstaw programowych kształcenia ogólnego. Właśnie doświadczamy tego procesu i podejmowanych decyzji o redukcji zajęć religii w szkolnictwie publicznym przez reprezentującą lewicową formację polityczną ministrę Barbarę Nowacką.[…]

 

Przyszłość wychowania katolickiego młodzieży w Polsce staje pod znakiem zapytania, gdyż nie da się go utrzymać jedynie mocą zobowiązań administracyjno-prawnych państwa i Kościołów. Nasilająca się ze strony politycznych sił lewicy krytyka Kościoła katolickiego w Polsce i na świecie, wykorzystywanie przez jej liderów każdego patologicznego wydarzenia, niegodnych tej formacji postaw nielicznych, ale jednak także  księży katolickich, nadużywanie symboliki, rytuałów religijnych przez sprawujących władzę wykonawczą czy ustawodawczą, cynicznych polityków do realizacji własnych celów, a których życie osobiste i postawy publiczne są sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego sprawia, że pogłębia się w naszym kraju proces sekularyzacji. Rzutuje to na postawy części rodziców, od których aprobaty zależy uczęszczanie przez ich dzieci na lekcje religii. […]

 

Polska przestaje być państwem mononarodowym, monokulturowym, a przecież nie była i nie jest państwem monowyznaniowym, gdyż mamy społeczności różnych wyznań religijnych, które są mniejszościowe w stosunku do religii rzymskokatolickiej i ateistów. Kościelność, religijność, wyznaniowość, duchowość, transcendentność, podobnie jak sekularyzacja, sekularyzm, ateizm, świeckość, agnostycyzm  nie mają równoważnego znaczenia, toteż zamiast lekcji religii powinny być w przestrzeni szkolnej edukacji zajęcia z pedagogiki religii, której założenia łączą w sobie wiedzę teologiczną z pedagogiczną, „(…) wpisując się zarówno w tradycję racjonalności, jak i humanistyczne projekty antropologiczne, z personalizmem chrześcijańskim włącznie, opartym na antropologii zakorzenionej w Biblii, ponieważ człowieczeństwo ma swoje najgłębsze  źródło w Boskiej naturze” (s. 51).

 

O różnych rozwiązaniach teologiczno-pedagogicznych pedagogiki religii w krajach Europy Zachodniej, które wzbogacają duchowy rozwój dzieci, młodzieży i dorosłych pisze w niniejszej monografii jej autor. Znakomicie poszerzają i metodologicznie pogłębiają ten nurt nauk i pedagogii m.in. ks. prof. Marian Nowak, ks. prof. Stanisław Dziekoński,  prof. ChAT Bogusław Milerski czy ks. prof. Andrzej Wierciński, otwierający tę pedagogikę na współczesną humanistykę.

 

Warto dociekać, kogo kształcimy i wychowujemy w ramach edukacji szkolnej, jeśli wyłączamy z tego procesu aspekty duchowości, transcendencji, wiary? „Pluralizm stał się niewątpliwie zjawiskiem powszechnym, wiąże się z możliwościami rozwoju osobistego, ale i z wieloma zagrożeniami, które wynikają między innymi z hedonistycznej wizji życia. W rezultacie współczesny człowiek często rezygnuje z troski o własną godność.  Czasami w imię fałszywie rozumianej demokracji pomija się zasady etyczne w życiu publicznym. (…) W procesie edukacji religijnej – uczniowie bez wątpienia mogą się przygotować do życia i funkcjonowania w społeczeństwie pluralistycznym, ale wychowując ich w duchu tolerancji i dialogu z wyznawcami innych religii i współpracy z niewierzącymi, uszanowania ich prawa do niewiary – jednocześnie nie można zaniedbywać troski o ich tożsamość religijną” (s. 225). […]

 

Nie wiemy, w jakim kierunku rozwinie się polityka Watykanu? Jednak o nowej roli  religii w toku edukacji szkolnej i parafialnej polskie Kościoły – zdaniem ks. C. Rogowskiego – mogą stanowić autonomicznie, co nie znaczy bez odnoszenia się do Boga. „Na przyszłość religii i Kościoła wpływ mogą mieć nie tylko siły sekularyzacyjne, ale także jakość adekwatnych form ewangelizacji – nie w konfrontacji z kulturą postmodernistyczną, lecz w dialogu z nią, przy zachowaniu chrześcijańskiej tożsamości” (s. 426).

 

Gorąco polecam to studium  przede wszystkim hierarchom Kościoła katolickiego w Polsce, odpowiedzialnym za realizację religii w szkołach oraz przedstawicielom mediów, jeśli zależy nam na integralnym rozwoju każdej osoby. Podmiotowe pojmowanie Kościoła w państwie potrzebuje nie tylko Kościoła nauczającego, ale także słuchającego ludzi, prowadzenia przez duchownych otwartego dialogu i otwartej pedagogii.

 

 

Cały tekst „O pedagogice religii zamiast katechezy w ramach lekcji religii”  – TUTAJ

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com/

 

 

 

 



Skoro media nie informują o przebiegu dziej szych egzaminów  maturalnych (j. angielski – poziom rozszerzony oraz j. angielski dla absolwentów szkół dwujęzycznych – na najwyższym poziomie oraz historia muzyki – program rozszerzony), to postanowiliśmy zamieścić informację o kolejnym pomyśle na poszerzenie wpływu uczniów szkół publicznych na współdecydowanie o ważnych sprawach swoich szkół. Tekst pochodzi z Serwisu Samorządowego PAP:

 

 

             Taki jest aktualny stan uprawnień samorządów szkolnych

 

 

MEN daje zielone światło

 

Rekomendacja dotycząca udziału przedstawicieli samorządu uczniowskiego w pracach komisji konkursowej powoływanej w celu wyłonienia kandydata na stanowisko dyrektora szkoły została pozytywnie przyjęta przez kierownictwo ministerstwa. W kolejnych miesiącach zostanie ona skierowana do dalszych prac koncepcyjnych na poziomie ministerialnym i poddana analizie w celu zbadania możliwości i sposobu jej wdrożenia – poinformowała wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer.

 

W odpowiedzi na interpelację poselską wiceministra edukacji odniosła się do kwestii uczestnictwa przedstawicieli samorządu uczniowskiego w procesie wyboru dyrektora szkoły.

 

W ocenie posłanki kierującej zapytanie, obecność przedstawicieli środowiska uczniowskiego miałaby pozytywny wpływ na jakość zarządzania szkołami i zwiększyła poczucie współodpowiedzialności uczniów za życie szkoły.

 

Jak poinformowała wiceministra Katarzyna Lubnauer, również to zagadnienie było punktem konsultacji dotyczących wzmocnienia roli samorządów uczniowskich w systemie oświaty.

 

Jedną z rekomendacji była zmiana ust. 14 w art. 63 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r – Prawo oświatowe, który reguluje skład komisji konkursowej powoływanej w celu wyłonienia kandydata na stanowisko dyrektora szkoły lub placówki. Członkowie zespołu zaproponowali, aby do składu komisji konkursowej powoływani byli również dwaj przedstawiciele samorządu uczniowskiego. Ponadto w związku z powyższą rekomendacją członkowie zaproponowali także uchylenie lub zmianę ust. 15 w tym artykule” – zaznaczyła Katarzyna Lubnauer

 

Zgodnie z przekazaną informacją, MEN pozytywnie przyjął rekomendację, która zostanie skierowana do dalszych prac koncepcyjnych w resorcie.

 

Zastrzeżenia budził jednak udział w komisji konkursowej uczniów, którzy nie ukończyli 18. roku życia. 

 

Członkowie zespołu zaproponowali, aby do składu tych komisji powoływani byli pełnoletni przedstawiciele samorządu uczniowskiego. W sytuacji zaś gdy powołanie przedstawicieli samorządu uczniowskiego byłoby niemożliwe z powodów formalnych, tj. wszyscy uczniowie szkoły byliby niepełnoletni, członkowie zespołu zarekomendowali, aby w pracach tych omisji mogli uczestniczyć przedstawiciele samorządu uczniowskiego w charakterze obserwatorów, z możliwością zadawania pytań” – wyjaśniała Lubnauer 

 

Konsultacje i analizy dotyczące wzmocnienia roli samorządów uczniowskich w systemie oświaty – również w zakresie ich udziału w procesach decyzyjnych na poziomie szkoły, były prowadzone w ramach prac Zespołu do spraw Praw i Obowiązków Ucznia powołanego przez ministra edukacji 26 marca 2024 r., który jest organem pomocniczym ministra edukacji.

 

Źródło: www.samorzad.pap.pl

 

 

 

 



Pierwsze majowe spotkanie w „Akademickim Zaciszu” poświęcone było Klubom Młodych Odkrywców. Pierwszy taki  klub powstał pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, dziś takich klubów jest około tysiąca w całej Polsce i za granicą – w Gruzji, Armenii, Ukrainie, Rumunii i Etiopii. Ich prace koordynuje i wspiera Centrum Nauki Kopernik.

 

Gospodarz „Zacisza”  – prof. Roman Leppert – zaprosił do rozmowy na ten temat twórcę pierwszego Klubu Młodych Odkrywców – Janusza Laskę z Kłodzka, który w szkole uczył ponad 40 lat. Był nauczycielem wielu przedmiotów: przyrody, biologii, chemii, fizyki, matematyki, a nawet historii, oraz dr Zuzannę Michalską z Centrum Nauki Kopernik, która KMO uczyniła przedmiotem swoich badań przeprowadzonych w ramach rozprawy doktorski

 

Zainteresowani rozmową na ten temat, którzy przeoczyli wczoraj porę spotkania mogą to uczynić w dogodnym czasie  klikając załączony link do jej filmowego zapisu:

 

 

Kluby Młodych Odkrywców, czyli uczenie (się) przez doświadczanie  –  TUTAJ

 

 



Dzisiaj proponujemy lekturę tekstu, zamieszczonego wczoraj na fanpage nauczycielskiego ruchu, który funkcjonuje pod nazwą „Protest z Wykrzyknikiem”. Są tam fragmenty rozmowy Joanny Ćwiek-Śwideckiej z Pawłem Lęckim, w której pojawił się wątek egzaminów:

 

 

Z ciekawej rozmowy Joanny Ćwiek-Śwideckiej z Pawłem Lęckim w podkaście Rzeczypospolitej „Szkoła na nowo” wybraliśmy kilka szczególnie aktualnych wątków egzaminacyjnych.

 

Paweł Lęcki wrócił do zapomnianej ostatnio w dyskusjach o edukacji kwestii źle skonstruowanych kryteriów oceniania wypracowań maturalnych i przytoczył opinię Łukasza Tupacza:

 

Kryterium kompetencje literackie i kulturowe jest dosyć dyskusyjne, ponieważ co właściwie oznacza sformułowanie „funkcjonalność wykorzystania utworów literackich” w poleceniu? Każdy polonista może rozumieć tę funkcjonalność nieco inaczej. Dla jednego dany utwór będzie wykorzystany częściowo funkcjonalnie, dla innego – niefunkcjonalnie. A ta decyzja ma doniosły wpływ na punktację.

 

— Oczywiście że egzaminatorzy są szkoleni — mówił Paweł Lęcki. — Oczywiście że daje się im pewne wskazówki. Że po iluś pracach następuje – nazwijmy to – ustabilizowanie pewnych oczekiwań. Ale też nie oszukujmy się: wielu z nas ma bardzo różne oczekiwania. To, co najbardziej przeszkadza mi w tym egzaminie, to że tak naprawdę w dużej mierze ten wynik jest losowy. I gdybyśmy tę samą pulę prac sprawdzili jeszcze raz w innych okolicznościach z innymi egzaminatorami, to mielibyśmy szansę na zupełnie inne wyniki.

 

– Czy prace maturalne powinny być sprawdzane przez dwóch egzaminatorów?

 

Marcin Smolik – jeszcze zanim odszedł – powiedział, że potrzebowałby 120 mln na to, żeby sprawić coś, co dla wszystkich jest oczywiste. Że przynajmniej w niektórych przedmiotach każda praca powinna być sprawdzana przez dwóch egzaminatorów. Jest to bardzo proste do zrobienia. Takie praktyki stosuje się w niektórych krajach. Egzaminatorzy niezależnie od siebie oceniają prace i później te wyniki się porównuje. Jeśli jest duży rozstrzał, to zaczyna się nad tym debatować. Wiadomo, że ten rozstrzał zawsze w pracach humanistycznych będzie i nigdy nie uzyskamy efektu takiego matematycznego, bo to jest po prostu niemożliwe. Ale często mówimy o takich bardzo dużych rozstrzałach.

 

— W tej chwili- co jest troch nawet komiczne z pewnego punktu widzenia – ustawowo wprowadzono funkcję egzaminatora-weryfikatora. Dlaczego mówię, że to jest komiczne? Bo ta funkcja istniała tak naprawdę zawsze, ja też przez wiele lat byłem weryfikatorem. I to, że to jest wprowadzone ustawowo i w jakiś sposób uregulowane, to szczerze mówiąc zmienia tylko tyle, że ładnie to brzmi. Natomiast nie jest tak, że czyta się wszystkie prace. Na komisję sprawdza się ok. 10 % prac, które przychodzą, co powoduje, że te 10% prac jest rzeczywiście przeczytanych dwa razy. Każda praca wyzerowana jest czytana przez egzaminatora, weryfikatora, przewodniczącego, a jeśli są wątpliwości, to jest przesyłana do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Ale bardzo wiele prac jest ocenianych rzeczywiście przez jedną osobę. I nawet możemy sobie wyobrazić, że to jest bardzo rzetelny egzaminator, ale w którymś momencie on na przykład po prostu jest zmęczony. I nikt już nie sprawdza tych jego prac po raz drugi, bo wcześniej wyszło przy sprawdzaniu, że on naprawdę robi to dobrze. Ale może za dwudziestym razem coś mu nie pójdzie, może za trzydziestym jeszcze bardziej coś mu nie pójdzie. Nie dlatego, że jest słabym nauczycielem, że jest złym nauczycielem, ale po prostu będzie nauczycielem zmęczonym lub takim, który przeczyta 10 prawie niekomunikatywnych prac i już nie będzie tak naprawdę rozumiał, co ma przed sobą i co czyta.

 

— Skoro uznajemy, że matura jest świętem narodowym, jakąś  inicjacją, jakimś przejściem do innego świata, bramą we wszechświecie, która otwiera jakieś możliwości – no to wtedy rzeczywiście powinniśmy wydać na to potężne pieniądze i przynajmniej zapewnić względną uczciwość wyników przy sprawdzaniu.

 

Trzeba zaznaczyć, że Paweł Lęcki zdecydowanie opowiada się za utrzymaniem egzaminów zewnętrznych. Proponuje koncepcję „bilansu edukacyjnego”, niekoniecznie rozpisanego na dwa wielkie egzaminy (kończący ósmą klasę i maturalny):

 

— Tak, abyśmy mogli rzeczywiście widzieć postępy ucznia, jego trudności, z czym on się zmaga, w czym potrzebuje pomocy.

 

— A my w tym momencie widzimy tylko egzamin ósmoklasisty, którego nie można poprawić i nikt nie wie, dlaczego, skoro maturę można poprawiać pięć razy. Uczeń o wiele młodszy od maturzysty pisze ten egzamin i nic z tym zrobić już nie może. To jest jedyna jego przepustka do szkoły średniej i jak słucham tych historii, że egzaminy są nieważne, nie mają znaczenia… Ja się zgadzam, że młodzi ludzie nie są słupkami wyników egzaminacyjnych, ale nie możemy udawać, że te egzaminy nic w ich życiu nie znaczą, że nie dają im przepustek – paradoksalnie najbardziej właśnie do szkoły średniej. Taki młody człowiek po szkole podstawowej może napisać raz – i z tym już idzie.

 

— Gdyby to był bilans i to by sobie przechodziło na spokojnie, uczeń wiedziałby, do czego się przygotowuje, sukcesywnie to by było rozłożone w czasie, to wtedy byśmy wiedzieli o wiele więcej. I może byśmy nie musieli o tym słuchać w mediach nieustannie, bo to tylko wprowadza element stresujący.

 

— Zwróćmy uwagę, że egzamin ósmoklasisty to jest tylko polski, matematyka i język obcy. Nauczyciele przedmiotów przyrodniczych cały czas podnoszą sprawę, że w żaden sposób nie sprawdza się wiedzy z przedmiotów przyrodniczych, podczas gdy jednym z najczęściej wybieranych profili są te profile, w których jest biologia albo chemia. Po czym dzieją się dramaty, ponieważ przez ostanie lata – co najmniej dwa – uczniowie przygotowują się przede wszystkim do egzaminów, a reszta przedmiotów jest traktowana w trochę inny sposób. I uczeń ma poczucie, że biologia, chemia sa takie bardzo fajne, w ogóle nikt ich nie ciśnie, bo przecież nie ma tego egzaminu. Jak obserwowałem najczęstsze odejścia z klas, zmiany profilu i problemy, które były generowane nie z powodów pozaszkolnych, tylko szkolnych, to były własnie biol-chemy. Bardzo trudny profil z biologią i chemią. Dwa potężne przedmioty, z chemią łaczącą w sobie wiele dziedzin, bardzo interdyscyplinarny przedmiot, a tych dzieciaków nikt wcześniej nie przetestował.

 

Zdaniem Pawła Lęckiego dobrze byłoby prowadzić systematyczne badanie, rozłożenie testów w czasie, bez zbędnej kumulacji w postaci dwóch wielkich egzaminów.

 

— Nie da się prowadzić publicznej edukacji bez jakiegokolwiek diagnozowania młodych ludzi. To jest utopia, którą niektórzy z bardzo szlachetnych pobudek usiłują wmówić społeczeństwu.

 

 

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy –  TUTAJ

 

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/protestzwykrzyknikiem/



Dzisiejsza „syntetyczna” relacja z trzeciego dnia egzaminów maturalnych pochodzi także ze strony Polskiej Agencji Prasowej:

 

 

Maturzyści zmagali się z językiem obcym. CKE analizuje sprawę publikacji zdjęć arkusza

 

O godz. 11 w środę zakończył się obowiązkowy pisemny egzamin maturalny z j. obcego nowożytnego. Dyrektor CKE Robert Zakrzewski powiedział PAP, że egzamin przebiegł spokojnie. Sprawa publikacji zdjęć arkusza egzaminacyjnego jest analizowana. Nieprawidłowości będą zgłoszone do odpowiednich służb – dodał.

 

Foto: PAP/Marcin Bielecki

 

Środowy egzamin rozpoczął się o godz. 9. Środowe arkusze CKE ma opublikować po południu.

Dyrektor CKE w rozmowie z PAP ocenił, że egzamin przebiegł spokojnie. Zakrzewski dodał, że nie otrzymał informacji o nieprawidłowościach, które rzutowałyby na przebieg egzaminu w całej Polsce. „Dyrektorzy okręgowych komisji egzaminacyjnych mówią, że w tym roku sesja przebiega wyjątkowo spokojnie” – powiedział.

 

Zaznaczył, że nie doszło do wycieków. Poinformował, że CKE zastosowała takie procedury bezpieczeństwa, jak w ubiegłym roku, a dotyczą one przygotowania i wydruku arkuszy oraz ich dostarczenia i dystrybucji do szkół. […]

 

Zdjęcia arkuszy w mediach społecznościowych

 

Dyrektor CKE odniósł się również do kwestii opublikowania w środę na portalu X zdjęć kilku zadań egzaminacyjnych z arkusza maturalnego. Potwierdził, że zdjęcia, które widział, są fotografiami prawdziwych arkuszy.

 

Rzeczywiście, w przypadku j. polskiego, matematyki i j. angielskiego, po godz. 9.00 pojawiają się zdjęcia prawdziwych arkuszy maturalnych. To są incydenty. Zdarzają się nieetyczne zachowania. Każdy przypadek analizuję i nieprawidłowości będę zgłaszać do odpowiednich służb” – zaznaczył Zakrzewski. „Na 275 tys. zdających zdarza się kilka osób, które nieetycznie postępują, ale ja wierzę w młodzież, wierzę w maturzystów, że oni podchodzą do tego egzaminu uczciwie, żeby wykazać się rzeczywistymi umiejętnościami i wiedzą” – powiedział. […]

 

Dyrektor CKE poinformował, że w tegorocznej sesji jest przynajmniej jeden przypadek unieważnienia egzaminu z j. polskiego przez dyrektora szkoły – z powodu wniesienia urządzenia telekomunikacyjnego. Przypomniał, że zgodnie z przepisami, wniesienie takiego urządzenia, a tym bardziej używanie go, jest podstawą do unieważnienia egzaminu. W takiej sytuacji maturzysta będzie mógł przystąpić do egzaminu za rok.

 

Zapytany, czy w środę doszło do podobnych incydentów, Zakrzewski odparł, że takie informacje będzie miał po przeanalizowaniu protokołów ze szkół.

 

W ubiegłym roku unieważnione zostały 202 egzaminy maturalne, w tym 53 za wniesienie telefonu na egzamin lub korzystanie z niego w tym czasie. […]

 

 

Cały tekst „Maturzyści zmagali się z językiem obcym. CKE analizuje sprawę publikacji zdjęć arkusza”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.pap.pl

 

 

 

 

 



Dzisiaj proponujemy zapoznanie się  z tekstem, zamieszczonym wczoraj na fb-profilu Zosi Grudzińskiej, będącym jej komentarzem do wiadomości o inicjatywie Rzeczniczki Praw Dziecka – Moniki Horna-Cieślak, o której informowaliśmy 30 kwietnia: „Rzeczniczka Praw Dziecka proponuje projekt ustawy o wspieraniu uczniów i nauczycieli”.  Ciekawa jest nie tylko opinia koleżanki Grudzińskiej, ale także liczne do niej komentarze, które także zamieściliśmy:

 

 

 

Rzeczniczka Praw Dziecka chce dzieciom (uczniom i uczennicom, konkretniej) ulżyć. Nauczycielom zresztą przy okazji też, za co chwała. Superwizja dla nauczycieli od dawna była postulowana przez liczne środowiska edukacyjne.

 

Gorzej z kierunkiem zmian, jakie mają ulżyć uczniom i uczennicom. Otóż – należy wpisać do kalendarza szkolnego dodatkowe dni wolne. Dotychczas bez problemu ordynował je dyrektor szkoły, ale mają być centralnie zarządzone. Hm. Logika myślenia RPD jest taka: szkoła jest zła, trzeba dzieci od niej chronić…????? To może pójść w realną ulgę, wskazać JEDEN DZIEŃ W TYGODNIU jako obowiązkowy dla nauki szkolnej?

 

Może jednak byłoby bardziej logicznie: działać na rzecz POPRAWY JAKOŚCI szkoły jako miejsca, do którego uczniowie i uczennice będą z radością się wyrywać również w dni wolne od lekcji… ?????

 

 

x           x           x

 

 

A teraz obiecane komentarze:

 

Beata Igielska

 

Okropne. Dla mnie obecna RPD to porażka na wielu polach

 

 

Roman Leppert

 

Jest takie stare powiedzenie: na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą. Coś mi się wydaje, że logika postępowania różnych podmiotów (w tym przypadku RPD) jest właśnie taka.

 

 

Ewa Rogula

 

Pamiętam, jak moja Córka już w sobotę tęskniła za szkołą. Oraz była na siebie zła, że wszystkie lekcje odrobiła w piątek i teraz nie ma co robić. Czasem- przepisywała zeszyt do polskiego.

 

 

 

Anna Schmidt-Fic

 

To jest clue, Zosiu! Zasadniczy błąd reformatorów to jest myślenie o szkole jako o miejscu przykrym, wywołującym nieprzyjemność, widzeniu nauczycieli jako przemocowców, a wymagań jako przemocy, uczenia się jako wycieńczajacego trudu i znoju. Zakaz zadań domowych, nawoływanie o niezadawanie w czasie „wolnym”, dodatkowe dni „wolne”, akcentowanie wagi czasu „wolnego” po szkole, jako tego lepszego, korzystniejszego dla dzieci – to wszystko utrwala negatywny obraz szkoły. I to absolutnie źle pojęte myślenie o dobru i korzyści dziecka.

 

 

Paweł Lęcki

 

Ja jestem bardzo za jednym dniem obowiązkowym dla uczniów. W pozostałe dni ciało pedagogiczne będzie wypełniało tebelki, w których zapisze, jak rośnie poziom edukacji i dobrostan narodu.

 

 

Dagmara Rucinska

 

Niestety takie opinie w internetach krążą,

 

 

Jarosław Pytlak

 

Przepraszam, czy ktoś z tu zaglądających widział może projekt tej ustawy. Mam wrażenie, że funkcjonuje tylko w omówieniach, ale może się mylę.

 

Kasia Czeczott

 

W swojej karierze odwiedziłam wiele szkół. Widziałam takie, które potrzebują wolnych dni w czasie świąt prawosławnych i takie, w których nauczycielki musiały sezonowo godzić pracę w szkole z pracami w gospodarstwie rolnym, mogę sobie wyobrazić jeszcze wiele innych powodów do ogłoszenia dni wolnych. Obok postulatu zobaczenia wreszcie rad pedagogicznych jako zespołów decydujących o jakości edukacji w szkole, stawiam postulat dostrzeżenia i docenienia roli lokalnych samorządów.

 

 

 

Kasia Czeczott

 

W swojej karierze odwiedziłam wiele szkół. Widziałam takie, które potrzebują wolnych dni w czasie świąt prawosławnych i takie, w których nauczycielki musiały sezonowo godzić pracę w szkole z pracami w gospodarstwie rolnym, mogę sobie wyobrazić jeszcze wiele innych powodów do ogłoszenia dni wolnych. Obok postulatu zobaczenia wreszcie rad pedagogicznych jako zespołów decydujących o jakości edukacji w szkole, stawiam postulat dostrzeżenia i docenienia roli lokalnych samorządów.

 

Zosia Grudzińska

 

Kasia Czeczott to jakby podsumować, jednak coraz wyraźniej się rysuje moja propozycja: jeden dzień w tygodniu na zajęcia szkolne. reszta do zagospodarowania z poszanowaniem praw dzieci i nauczycieli do odpoczynku.

 

 

Kasia Czeczott

 

Zosia Grudzińska jestem za!!!

 

 

Jarosław Pytlak

 

Zosia Grudzińska To znaczy? Nauczyciele i dzieci odpoczywają przez cztery dni robocze?! Czy czegoś w tym pomyśle nie czaję?

 

 

Zosia Grudzińska

 

Jarosław Pytlak gdybyś uważnie przeczytał uzasadnienia do projektu pani RPD, to byś się dowiedział, że „odpoczynek też jest nauką”. Fe, dyrektorze ignorancie! (widocznie za mało odpoczywasz)

 

 

Jarosław Pytlak

 

Zosia Grudzińska Przeczytam, wszystko przeczytam. I stosownie się ustosunkuję.

 

[…]

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/zosia.grudzinska.7/

 

 



Foto: Źródło – www.se.pl/krakow/

 

 

Zdecydowaliśmy się na zamieszczenie informacji o egzaminie  maturalnym z matematyki, zaczerpniętej ze strony Polskiej Agencji Pracowej:

 

 

CKE analizuje sprawę publikacji zdjęć arkusza maturalnego z matematyki

 

Egzamin z matematyki na poziomie podstawowym rozpoczął się o godz. 9. Trwał 180 minut. To egzamin, do którego co roku przystępuje największa liczba zdających. W tym roku to ponad 301 tys. osób: ok. 275 tys. tegorocznych absolwentów liceów ogólnokształcących, techników i szkół branżowych II stopnia oraz abiturienci z lat ubiegłych. Są wśród nich osoby, które wcześniej nie przystąpiły do egzaminów, osoby, które zdecydowały się przystąpić do egzaminu bądź egzaminów niezdanych w ubiegłych latach lub przystąpić do egzaminu z nowego przedmiotu, a także te, które chcą poprawić wynik zdanego wcześniej egzaminu.

 

Wyciek zdjęć arkusza maturalnego z matematyki

 

Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Robert Zakrzewski w rozmowie z PAP ocenił, że egzamin przebiegł spokojnie. Odniósł się też do informacji podanej przez redakcję eDziecko Gazeta.pl, że po rozpoczęciu egzaminu z matematyki na portalu X i Discordzie opublikowano zdjęcia kilku stron z domniemanego arkusza maturalnego.

Zakrzewski powiedział, że materiał egzaminacyjny jest tajny do godziny dziewiątej. Wskazał, że na pierwszej stronie arkusza egzaminacyjnego jest umieszczona informacja: „Arkusz zawiera informacje prawnie chronione do momentu rozpoczęcia egzaminu”. „Nie mam informacji, że wyciek nastąpił przed egzaminem” – dodał.

O dziewiątej wszyscy maturzyści zaczęli pisać egzamin z równymi szansami” – podkreślił.

 

Zdjęcia arkusza maturalnego w sieci. Komentarz CKE

 

Poinformował, że sprawa opublikowania zdjęć arkusza maturalnego z matematyki, jest analizowana, zbierane są materiały. „Dowiaduję się, czy rzeczywiście miał miejsce przypadek wniesienia na salę egzaminacyjną przedmiotu zabronionego” – dodał. Chodzi o urządzenie telekomunikacyjne.

 

Wskazał, że jeżeli ktoś po godzinie 9. zrobił na sali egzaminacyjnej zdjęcie arkusza egzaminacyjnego i je opublikował, to dokonał czynu zabronionego. Przypominał, że wniesienie na salę egzaminacyjną urządzenia telekomunikacyjnego, w tym telefonu, jest złamaniem prawa, w przypadku egzaminów obowiązkowych grozi to unieważnieniem egzaminu w tegorocznej sesji. Poinformował także, że po analizie protokołów egzaminacyjnych z poniedziałku wiadomo, że był taki przypadek i unieważniono egzamin maturzyście.

 

Dyrektor CKE: wierzę w uczciwość młodych ludzi

 

Dyrektor CKE zaznaczył, że takie sprawy są incydentalne. „Mamy ok. 275 tys. zdających i tylko kilka przypadków nieuczciwości, bo ktoś wniósł na salę egzaminacyjną telefon. To mogło być po prostu gapiostwo. To nie znaczy, że to ta osoba zrobiła zdjęcie” – powiedział. „Wierzę w uczciwość młodych ludzi” – podkreślił.

 

W ubiegłym roku unieważnione zostały 202 egzaminy maturalne, w tym 53 za wniesienie telefonu na egzamin lub korzystanie z niego w tym czasie.

 

Arkuszy egzaminacyjny z matematyki na poziomie podstawowym rozwiązywany przez maturzystów CKE ma opublikować we wtorek po południu. […]

 

 

Źródło: www.pap.pl/aktualnosci/

 



Zanim  dowiemy się czegoś o dzisiejszej maturze z matematyki proponujemy zapoznać się z niedługim, ale wartym zapoznania się, tekstem z fb-profilu prof. Romana Lepperta, który został tam zamieszczony wczoraj:

 

 

Spotykam ostatnio wiele głosów zachwytu nad edukacją konstruktywistyczną. Zwracam jednak uwagę na fakt, że Autorka książki „Paradygmaty dydaktyki. Myśleć teorią o praktyce” (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2018) wskazuje na mocne i słabe strony tego rozwiązania.

 

Mocne strony to:

 

„- wniesienie nowych sposobów rozumienia tego, co się dzieje w klasie szkolnej i w umyśle uczniów,

 

– nacisk na aktywizację myślenia uczniów i ich poznawcze kompetencje twórcze,

 

– nacisk na produktywne poznawczo relacje grupowe,

 

– otwarcie się procesów kształcenia na treści wcześniej nieprzewidywane i aktualne,

 

– upodobnienie szkolnych sytuacji nauczania do naturalnych warunków uczenia się,

 

– dostosowanie modelu uczenia się i jego efektów do wymagań współczesnego świata” (tamże, s. 161).

 

Edukacja konstruktywistyczna ma jednak również słabe strony:

 

„- uniemożliwianie zdobycia systematycznego wykształcenia,

 

– złożoność przygotowania i prowadzenia zajęć,

 

– kosztochłonność edukacji konstruktywistycznej,

 

– uzależnienie jakości nauczania od zdolności nauczycieli do formułowania problemów,

 

– niekorzystne warunki uczenia się dla uczniów wymagających jasnych sytuacji zadaniowych” (tamże, s. 163).

 

Mamy w Polsce całkiem bogatą literaturę poświęconą takiej edukacji. Jako punkt wyjścia można potraktować wspomnianą książkę Profesor Doroty Klus-Stańskiej, której lekturę niezmiennie polecam (reformatorom edukacji szczególnie).

 

 

Księgarnia Internetowa PWN z ofertą książki:  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.facebook.com/roman.leppert/

 

 



A teraz prezentujemy najświeższe opinie o maturze z polskiego, ale tym razem zaczerpnięte z fb profilu polonistki jednej z łódzkich szkół średnich, występującej jako Aneta Ja-Pa

 

 

 

 

Agnieszka Fijałkowska

 

A mnie najbardziej interesuje jak CKE rozumie trudne czasy dla człowieka. Czasy – dzieje czy indywidualne trudne sytuacje w życiu człowieka? U mnie bardzo dużo osób pisało o Soni Marmieładow i nadziei, którą dawała jej wiara. Trudne czasy opisywali jako trudny czas w życiu Soni – bieda,alkoholizm ojca, prostytucja itp.

 

 

[…]

 

 

Bartłomiej Dawid

 

Moi uczniowie stwierdzili, że tematy bardzo trudne. BARDZO mnie to cieszy, bo to znaczy, ze rozumieli temat. Ci, co twierdzili, że proste, raczej znajdą się w grupie zaskoczonych niskimi wynikami. Temat 1. zakładał aż TRZY elementy do omówienia – trudne czasy (np. wojna, zabory, okres PRL-u), nadzieję (na coś!) i źródło (przyczyna, dla której konieczna okazała się nadzieja na jakąś zmianę) owej nadziei. A zatem nie wystarczyło napisać o tym, że Demeter miała nadzieję, że odzyska córkę. Oczywiście, że miała, ale jej źrodłem był instynkt macierzyński albo porwanie córki przez Hadesa. I tu pytanie, gdzie trudne czasy? Tego brakuje, a zatem jest to przykład nie w pełni funkcjonalny. W pełni funkcjonalny będzie np. Antygona, której źródłem cierpienia była zła władza wuja (to jednocześnie trudne czasy dla wierzących bogom a nie ludziom). Moja uczennica dała do tego kontekst „Antygony w Nowym Jorku” wskazując na bezdomność w tamtych czasach emigrantów i to jest świetne rozwiniecie problemu. Niestety uczniowie popełniali liczne błędy.

 

Ja z tego powodu w tym roku rezygnuję ze sprawdzania egzaminów, bo to będzie pogrom i tysiące odwołań.

 

 

 

Aleksandra Pietrańczyk

 

Dla pokolenia, które ogólnie ma problem z pisaniem i mało czyta (lub wogóle) każdy temat będzie ryzykowny.

Te tematy są piękne, problem nie tkwi w tematach, tylko w umiejętnościach współczesnej młodzieży i przede wszystkim w KRYTERIACH OCENIANIA, które jakie są, wszyscy wiemy????

 

 

Beata Kapela- Bagińska

 

Obawiam się o rozumienie tematów. Wg uczniów proste, ale nie wiem, czy dobrze przeanalizowali tematy????‍♀️

 

 

Gabriela Olszowska

 

Podoba mi się.

 

 

Katarzyna Włodkowska

 

Uczniowie twierdzą, że proste. Ja zaczynam mieć coraz więcej wątpliwości…

 

 

Gabriela Olszowska

 

Gajowiec… Wokulski… i hybris Makbet, Edyp….

 

 

Magdalena Sawicka

 

I najgorsza jest ta niepewność – co autor miał na myśli, czyli CKE

 

 

Justyna Wardyn

U mnie różnie odbierali te „trudne czasy”. Zobaczymy, co CKE uznania za trudne czasy

 

 

Wiola Jóźwiak

 

W moim odczuciu tematy wcale proste nie były (szczególnie drugi). Głównym problemem jest ich niedostosowanie do problematyki omawianych tekstów obowiązkowych. Myślę, że uczniowie mieli bardzo zawężony wybór ..

 

 

Diana Kolbert

Uważam, że plusem jest szeroka możliwość dopasowania lektur, które się zna ???? właściwie można celować w każdą epokę.

 

 

Łukasz Pszczółkowski

Oba tematy świetne, zwłaszcza drugi. Myślę, że moi maturzyści poradzili sobie.

 

 

 

Źródło: https://www.facebook.com/groups/194062934364832/user/100000886332444

 

 

 



Dzisiaj, o godzinie 12:36 na portalu „Strefa Edukacji” pojawiła się „gorąca” informacja o właśnie zakończonym pierwszym dniu egzaminu maturalnego. Oto pierwsza część tego tekstu:

 

„Mam wrażenie, że jest zasadzka na mnie jakaś”. Opinie o maturze z polskiego 2025.

Jak poszło maturzystom?

 

Foto: Włodzimierz Rychliński

 

Pierwszy egzamin maturalny 2025 dobiegł końca. Uczniowie zmierzyli się dziś z językiem polskim na poziomie podstawowym. Jaki był ten pierwszy egzamin przygotowany już pod kierownictwem nowego szefa CKE? „Prawie się popłakałam ze szczęścia” – komentują maturzyści, którzy opuścili sale.

 

Już po maturze z języka polskiego. Jak poszło maturzystom?

 

To był pierwszy sprawdzian dorosłości tegorocznych maturzystów – matura z języka polskiego rozpoczęła egzaminacyjny maraton 2025. Punktualnie o 9:00 w całej Polsce uczniowie otworzyli arkusze… i już po kilku minutach było jasne, że można odetchnąć z ulgą.

 

Oczywiste jest, że opinie o arkuszu maturalnym muszą być podzielone. To, co dla jednych było przyjemnym pływaniem z prądem, dla innych mogło przypominać wtłaczanie głazu pod górę. Jednak pierwsze relacje maturzystów, którzy opuścili sale egzaminacyjne, wskazują raczej na optymizm. Wiele osób podkreśla, że temat wypracowania był „wdzięczny”, a zadania zrozumiałe. Słowem – tegoroczny egzamin z języka polskiego nie zaskoczył poziomem trudności i przyniósł uczniom ulgę.

 

Opuszczający egzamin maturzyści, na gorąco dzielą się na opiniami na portalu X.

 

Chciałam tylko 30% i nic nie zrobiłam z tego polskiego, a myślę że będzie nawet lepiej.

 

Prawie się popłakałam ze szczęścia jak przeglądając czy mam wszystkie strony zobaczyłam tango i 1984

 

Ale siadły tematy!

 

Jeśli wszystkie matury będą tak łatwe, jak ten polski to jesteśmy w domu.

 

Prosta była dosyć, fajne tematy dostaliśmy, odwołałam się do Orwella i do mitu o Ikarze i Dedalu i myślę, że całkiem dobrze mi poszło.

 

Piękny arkusz, zero stresu, oby tak dalej.

 

 

Co było na maturze z języka polskiego?

 

W tym roku abiturienci mieli do wyboru dwa tematy wypracowań: jeden z nich dotyczył źródła nadziei w czasach trudnych dla człowieka, a drugi tego, jak błędna ocena sytuacji wpływa na życie człowieka. Z relacji maturzystów wynika, że oba tematy wzbudziły zadowolenie.[…]

 

 

 

Cały tekst „Mam wrażenie, że jest zasadzka na mnie jakaś”. Opinie o maturze z polskiego 2025. Jak poszło maturzystom?”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.strefaedukacji.pl