Foto: Wojciech Kusiński/PR[www.jedynka.polskieradio.pl]

 

Dariusz Piontkowski – Sekretarz Stanu w MEiN – w studiu Polskiego Radia

 (Zdjęcie z 22 marca 2022 r.)

 

Warty odnotowania i utrwalenia jest zamieszczony wczoraj (14 lipca 2022 r.) na „Portalu Samorządowym” tekst zatytułowany „Dariusz Piontkowski wymienia priorytety MEiN. „Nie widzę w słowie patriotyzm nic złego”. Oto fragment tego tekstu:

 

[…]

 

Piontkowski w czwartek w Programie I Polskiego Radia pytany był m.in. o to, jakie będą priorytety Ministerstwa Edukacji i Nauki w roku szkolnym 2022/2023.

 

Priorytety to postawienia na wychowanie patriotyczne, na tradycyjną szkołę, tradycyjną edukację, ale także niezapominanie o tym, że wokół nas świat się zmienia. Chcemy, aby także te innowacyjne rozwiązanie, elementy elektroniczne, które choćby w czasie pandemii mocno występowały, nadal były, ale nie dominowały. One nie zastąpią bezpośredniego kontaktu nauczyciela z uczniami” – odpowiedział Piontkowski.

 

Musimy także pamiętać o tych uczniach, którzy potrzebują specjalnej opieki, sami sobie nie radzą albo są gośćmi spoza naszego kraju, jak uchodźcy z Ukrainy, którzy przecież w ostatnich miesiącach w sposób liczny zasilili szeregi polskich szkół” – dodał.

 

Wiceszef MEiN odniósł się do stwierdzenia, że w niektórych środowiskach słowo patriotyzm działa jak ukłucie szpilką.

 

Nie wiem, dlaczego, ja nie widzę w słowie patriotyzm nic złego, wręcz przeciwnie. Uważam, że bez patriotyzmu (…) nie przetrwamy jako państwo i jako naród. Zresztą w innych państwach zachodnich nie widzę odchodzenia od wychowania patriotycznego. Nie wiem, dlaczego część naszych rodaków uważa to za coś wstydliwego” – powiedział.

 

Między innymi wzrostowi poczucia patriotyzmu ma służyć wprowadzenie nowego przedmiotu w szkole – od września historii i teraźniejszości. Sądzę, że większość Polaków będzie zadowolona. Młodzi Polacy, i starsi zresztą też, powinni znać swoją historię, bo ona w największym stopniu wpływa na to, co się dzieje dzisiaj. Wiele procesów, zachowań ma swoje źródło w wydarzeniach sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat i jeżeli nie mamy takiej świadomości, to łatwo nami manipulować” – wskazał Piontkowski.

 

Nie widzę nic złego, a wręcz przeciwnie. Uważam, że każdy powinien znać historię, a zwłaszcza historię swojego kraju i częściowo historię powszechną, bo to pozwala mu lepiej oceniać bieżącą sytuację” – podkreślił. […]

 

 

 

Cały tekst Dariusz Piontkowski wymienia priorytety MEiN. ‚Nie widzę w słowie patriotyzm nic złego’ ”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl

 

 

 



 

Dzisiaj na portalu Prawo.pl zamieszczono tekst Moniki Sewastianowicz, zatytułowany „Dyrektor sprawdzi, czy nauczyciel  daje dobry przykład – nowe kryteria oceniania nauczycieli”.  Autorka informuje w nim o przygotowanym w MEiN projekcie rozporządzenia o nowych zasadach dokonywania oceny pracy nauczyciela. Oto  obszerny fragment tego teksty:

 

[…]

 

Powrót do przeszłości

 

Kryteria dokonywania oceny ma zawierać rozporządzenie, którego projekt już przekazano do konsultacji społecznych. Nie jest to nowy pomysł, bo podobną reformę przeprowadziła parę lat temu Anna Zalewska, tyle że ze zmian – z powodu krytyki – wycofano się po blisko roku obowiązywania. W pierwotnej wersji przepisów z 2018 r. w przypadku nauczyciela na najwyższym stopniu awansu zawodowego oceniane miało być spełnienie ponad dwudziestu kryteriów.

 

W dodatku kryteria odnosiły się do regulaminów oceniania tworzonych w każdej szkole – procedurę określano jako biurokratyczny koszmar. W dodatku nie brała ona pod uwagę specyfiki pracy niektórych nauczycieli – np. od tych pracujących w bibliotece wymagano dobrego kontaktu z rodzicami ucznia. Trzeba przyznać, że chociaż w tej ostatniej kwestii resort poszedł po rozum do głowy, bo projekt tę kwestię dostrzega. Mniejsza jest też liczba samych kryteriów.

 

 

Obowiązkowe kryteria oceny pracy obejmują:

 

>poprawność merytoryczną i metodyczną prowadzonych zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych;

 

>dbałość o bezpieczne i higieniczne warunki nauki, wychowania i opieki;

 

>znajomość praw dziecka, w tym praw określonych w Konwencji o prawach dziecka, przyjętej dnia 20 listopada 1989 r. (Dz. U. z 1991 r. poz. 526 oraz z 2000 r. poz. 12), ich realizację oraz kierowanie się dobrem ucznia i troską o jego zdrowie z poszanowaniem jego godności osobistej;

 

>wspieranie każdego ucznia, w tym ucznia niepełnosprawnego, w jego rozwoju oraz tworzenie warunków do aktywnego i pełnego uczestnictwa ucznia w życiu szkoły oraz środowiska lokalnego;

 

>kształtowanie u uczniów szacunku do drugiego człowieka, świadomości posiadanych praw oraz postaw obywatelskiej, patriotycznej i prospołecznej, w tym przez własny przykład nauczyciela;

 

>współpracę z innymi nauczycielami;

 

>przestrzeganie przepisów prawa z zakresu funkcjonowania szkoły oraz wewnętrznych uregulowań obowiązujących w szkole, w której nauczyciel jest zatrudniony;

 

>poszerzanie wiedzy i doskonalenie umiejętności związanych z wykonywaną pracą, w tym w ramach doskonalenia zawodowego;

 

>współpracę z rodzicami.

 

 

Dwa kryteria do wyboru

 

Oprócz tego rozporządzenie będzie zawierać kryteria dodatkowe – przy ocenie pracy nauczyciela pod uwagę brane będą kryteria dodatkowe; jedno wybierze dyrektor, drugie sam nauczyciel.

 

Czytaj dalej »



Foto: www.facebook.com/katolickieszkoly/

 

Budynek, który jest siedzibą Szkół Katolickich im. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i św. Ojca Pio w Tomaszowie Mazowieckim

 

 

„Gazeta Wyborcza LÓDŹ” zamieściła dzisiaj (13 lipca 2022 r.) na swojej stronie taką oto, niecodzienną, informację:

 

Szkoła, w której nikt nie zdał matury. Gdziekolwiek spojrzeć, tam ludzie PiS

 

Na początku minionego roku szkolnego dyrektorką szkoły katolickiej w Tomaszowie Mazowieckim, w której nikt nie zdał matury, na krótko została była łódzka wicekurator oświaty. Potem był nim lokalny działacz PiS. Z otoczenia szkoły nie tylko on ma związki z tą partią.

 

W Katolickim Liceum w Tomaszowie Mazowieckim w tym roku matury nie zdał żaden spośród trzynastu przystępujących do tego egzaminu uczniów.

 

Widzę, że pisze się o naszej szkole w jeden sposób, że wszyscy nie zdali matury. Uczniowie się tym przejęli, jest im wstyd i żal, że szkołę teraz przedstawia się w takim świetle. Posądzono nas, że mamy za dużo religii i to dlatego. Uczniowie mają religię normalnie, dwa razy w tygodniu, z bardzo fajną panią katechetką. Do niczego nie są zmuszani – podkreśla wicedyrektorka szkoły Sylwia Leszczuk w rozmowie z Onetem . I dodaje: – Wyszło, jak wyszło. Dzieci mają problemy z matematyką, nie pomogły zajęcia dodatkowe.

 

We wrześniu zeszłego roku – a więc na początku minionego roku szkolnego – dyrektorką tej szkoły została była łódzka wicekurator oświaty, powiązana z Prawem i Sprawiedliwością. Działaczem PiS-u jest również jej następca, a związki z partią rządzącą ma szereg osób z zarządu Katolickiego Stowarzyszenia Oświatowego im. Ojca Pio w Tomaszowie Mazowieckim, które kieruje tamtejszym katolickim liceum i katolicką podstawówką.[…]

 

Była łódzka wicekurator oświaty, która we wrześniu 2021 została dyrektorką wymienionych szkół katolickich (mają wspólnego dyrektora), to Elżbieta Ratyńska. Na stanowisko wicekuratora oświaty powołała ją w 2016 roku – i odwołała z niego około dwóch lat później – minister Anna Zalewska. I o jej powołanie, i o odwołanie wnioskował ówczesny wojewódzki kurator Grzegorz Wierzchowski. Oficjalne powody odwołania nie są znane. *

 

W roku 2014 Ratyńska – nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie – kandydowała z listy PiS do rady powiatu pabianickiego, a w roku 2019 do Sejmu (lista sieradzka) – w obu przypadkach bezskutecznie.

 

Foto:Facebook/Przemysław Czarnek[www.lodz.wyborcza.pl/lodz/]

 

Elżbieta Ratyńska odbiera dyplom uznania od ministra Przemysława Czarnka

 

 

Wkrótce po mianowaniu na stanowisko dyrektora Szkół Katolickich w Tomaszowie Mazowieckim we wrześniu Ratyńska otrzymała dyplom uznania od ministra Przemysława Czarnka. Co ciekawe, brak o tym jakiejkolwiek wzmianki na stronie szkoły – podobnie jak o zaprzestaniu pełnienia przez nią funkcji dyrektora, co według informacji „Wyborczej” miało nastąpić na przełomie stycznia i lutego 2022. Z wręczenia Ratyńskiej dyplomu przez ministra edukacji ostała się relacja portalu Pabianice.tv i post na Facebooku samego Przemysława Czarnka. Portalowi Pabianice.tv ówczesna dyrektor szkoły mówiła, że czuje się doceniona za 25 lat działań „na różnych polach związanych z edukacją” .

 

 

Dyrektor z klubu „Gazety Polskiej”

 

Na prośbę „Wyborczej” o kontakt w sprawie zaprzestania pełnienia przez nią funkcji dyrektora Ratyńska nie odpowiedziała. Po niej dyrektorem został Szczepan Goska, od wielu lat nauczyciel matematyki w tej szkole. Jednocześnie to sekretarz PiS w powiecie tomaszowskim, w przeszłości kandydat PiS do rady powiatu, szef lokalnego klubu „Gazety Polskiej”. […]

 

Liceum Katolickie w Tomaszowie Mazowieckim jest szkołą niepubliczną, ale nieodpłatną.

 

 

 

Cały tekst „Szkoła, w której nikt nie zdał matury. Gdziekolwiek spojrzeć, tam ludzie PiS”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.lodz.wyborcza.pl/lodz/

 

 

 

*Informowaliśmy o tym nagłym odwołaniu i jego okolicznościach 24 kwietnia 2018 roku w materiale „Tajemnicze zniknięcie Łódzkiej Wicekurator Oświaty  –  TUTAJ

 

 



Dzisiaj (12 lipca 2022 r.) rano gościem red. Daniela Łuszczyszyna w Radiu Łódź był Marek Ćwiek – prezes Zarządu Okręgu Łódzkiego ZNP. Oto informacja (wraz z nagraniem tej rozmowy), zamieszczona na Stronie Radia Łódź:

 

Foto: Radio Łódź

 

Marek Ćwiek – Zarządu Okręgu Łódzkiego ZNP podczas wywiadu w studiu Radia Łódź

 

 

Wtorkowym (12 lipca) „Gościem po 8” u Daniela Łuszczyna był Marek Ćwiek,  prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Łodzi. Rozmowa dotyczyła m.in. sytuacji w oświacie, oczekiwań płacowych nauczycieli i odejść z zawodu.

 

Niespełna 4,5 procentowa podwyżka płac nie zadowala nauczycieli, a właśnie taki wzrost płac, z wyrównaniem od maja, wprowadziło Ministerstwo Edukacji i Nauki. W Związku Nauczycielstwa Polskiego pojawiły się głosy o rozważanej akcji protestacyjnej, jaka miałaby rozpocząć się od września.

 

Marek Ćwiek, prezes okręgu łódzkiego ZNP, podkreśla, że do strajku droga daleka – jest kilka innych form rozwiązania sporu.

 

Zdaniem związkowców niskie pensje w oświacie przekładają się na fale odejść z zawodu czy to na emerytury, czy do innej pracy. Niewielu młodych nauczycieli rozpoczyna też pracę w szkołach. ZNP przestrzega, że jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, to polskiemu systemowi oświaty grozi potężna zapaść kadrowa.

 

 

 

Źródło (w tym nagranie wywiadu) – www.radiolodz.pl

 

 



Źródło: www.edukacjaidialog.pl

 

Okładka czasopisma „Edukacja i Dialog” z okresu, w którym Jarosław Pytlak

zamieszczał tam swoje „Listy do N”

 

 

Wczoraj (11 lipca 2022 r.) Jarosław Pytlak – dyrektor na wakacjach – zamieścił na swoim blogu tekst,  pochodzący z czasów, kiedy pisał artykuły do popularnego wówczas czasopisma  „Edukacja i Dialog”, czyli z lat 90-ych ubiegłego wieku. Ten konkretnie został tam opublikowany w maju 2006 roku*.

 

Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty tego tekstu. Pogrubienia czcionek dla podkreślenia treśc i – redakcja OE:

 

Publicysta na wykopaliskach w czasie kanikuły

 

Lipiec – czas kanikuły, kiedy autorowi nie chce się pisać, a przynajmniej części czytelników – czytać jego produkcji. Z drugiej strony, jeśli nie publikujesz regularnie, w dzisiejszych czasach przestajesz istnieć, przynajmniej dla internetowej społeczności, która coraz bardzie zastępuje tę normalną, karlejącą w trybie offline. Chcąc zatem podtrzymać swoje istnienie i dać pożywkę najpilniejszym sympatykom, postanowiłem coś jednak opublikować. […]

 

W ramach kanikuły postanowiłem zaprezentować Czytelnikom te publicystyczne wykopaliska. Może kogoś zaciekawią, a na pewno pozwolą mi wykazać, że nadal istnieję, choć działam chwilowo w trybie wakacyjnym.

 

 

Z cyklu „Listy do N.” – maj 1996 r.

 

  Drogi N.!

 

Otrzymałem ostatnio komplet broszurek zawierających aktualne, tzw. „MEN-owskie”, programy nauczania. Po uważnym ich przestudiowaniu wiem już, co uczniowie w poszczególnych klasach wiedzieć i umieć powinni. I chociaż pewne pomysły wydały mi się, jak na szkołę podstawową, delikatnie mówiąc, nazbyt odważne, to, ogólnie rzecz biorąc, po tej lekturze nie poczułem się ani lepiej ani gorzej. Bo tak naprawdę, zagadnienie, czy uczeń podstawówki posiądzie wiedzę określoną takim hasłem programowym: „Krążenie powietrza na Ziemi z uwzględnie- niem ciśnienia atmosferycznego i adiabatycznych zmian temperatury”, jest dla mnie, biologa, zupełnie abstrakcyjne. Ba, nawet to, czy będzie on potrafił w szóstej klasie ,,dostrzegać związki pomiędzy budową i trybem życia roślin nagozalążkowych” specjalnie mnie nie interesuje, a jeżeli nawet, to jedynie  w sensie negatywnym – ja mu serdecznie współczuję, że jakiś nauczyciel podpierając się kawałkiem papieru, zwanym programem, może tego odeń wymagać!

 

Fascynuje mnie powszechna wiara pedagogów, że kształcenie podobne jest usypywaniu góry, którą każde wiadro piasku, po rozsypaniu się na boki, podwyższa o kolejny ułamek milimetra. […] Jestem głęboko przekonany, że kształcenie winno przypominać raczej budowanie potężnej konstrukcji, którą każda dołożona cegiełka podwyższa o wysokość cegły właśnie, albo, wzmacniając niższy poziom, czyni masywniejszą i trwalszą. W takiej pracy nigdy nie jest obojętne, gdzie się kładzie kolejny element, ani jakiego używa się przy tym spoiwa. Niekompetencja jednego z murarzy może w skrajnym przypadku spowodować nawet zawalenie całej konstrukcji!

 

Dyskusja na temat programu szkoły, w swoim najpopularniejszym wydaniu, jest czymś w rodzaju zebrania murarzy, z których każdy oferuje jedyną w swoim kształcie cegłę i twierdzi, że na jego odcinku konstrukcja będzie wspaniała. Główny inżynier cieszy się z wysokiego poziomu fachowców i akceptuje to, czasami próbując mediować w sprawie rodzaju używanej zaprawy. I konstrukcja wznosi się do góry, pochylając tam, gdzie cegła była słaba, albo murarz okazał się ignorantem. […]

 

Żal mi Zespołu d/s Reformy dra Sławińskiego. Jeśli kontrola NIK, o której czytałem, ujawniła prawdę – okrutnie negatywna to postać, ale… co ja poradzę, że jedyna, która w ostatnich latach dostrzegła to, co mnie wydaje się oczywiste – że programy nauczania, choćby najlepsze, muszą mieć oparcie w idei, która je łączy. I że muszą być one połączone same w sobie, bo życie jest jedno i kiepsko dzieli się na chwile rachowania i emocjonalnych uniesień. Ja, biolog,, chciałbym dokładać cegiełki na murze ustawionym przez nauczyciela środowiska. Chcę, aby ulepione były z gliny biologiczno-geograficzno-fizyczno-chemicznej, spojone zaprawą z języka polskiego, ułożone w myśl doświadczeń historycznych, nie bez odrobiny artyzmu plastyczno-technicznego!

 

Mamy w kraju setki (tysiące?) szkół niepublicznych. Po okresie euforii, gdy już fakt zaistnienia był samoistną wartością, poszukują one tożsamości. Bo nieliczne klasy i intensywna nauka języków obcych, to trochę mało, jak na program. Cokolwiek wymyśli władza, także nie będzie wystarczające, bowiem zostanie skrojone do możliwości oświaty masowej i w myśl ideałów reprezentowanych przez „tych u władzy”.

 

„Muszę wymyślić program!” – myślą ambitni. I wymyślają. Mało oryginalnie: język obcy sześć razy w tygodniu, basen, tenis, no i wysoki poziom nauczania wszystkich przedmiotów. Bardziej nietypowo: własny program kształcenia ekologicznego, wyraźny rys programowy (judo, drama, integracja itp.). Ale nadal bardzo trudno jest znaleźć szkołę, której program stanowi harmonijne połączenie idei, metody i programu nauczania. […]

 

Fundamentem dowolnego programu jest idea. Brutalnie mówiąc, jakakolwiek. Oczywiście, idee mroczne lub idiotyczne zasługują na potępienie, ale to wcale nie przeszkadza, by jacyś wyznawcy budowali na ich bazie swoje programy oświatowe. W przypadku mojej szkoły owe idee są konkretne i wypływają z doświadczeń i spostrzeżeń, o których pisałem Ci w poprzednim liście. Można je ująć w kilku punktach:

 

1.Każdy człowiek bombardowany jest milionami informacji. Od umiejętności ich selekcjonowania, wyszukiwania i przetwarzania zależą jego perspektywy osiągnięcia powodzenia w życiu

 

2.Kluczem do właściwego wykorzystania informacji jest poczucie wolności. Każdy człowiek, także młody, ma prawo podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji

 

3.Każde społeczeństwo potrzebuje ludzi zdolnych do poświęcenia na jego rzecz. To właśnie szkoła społeczna, powstała dzięki zbiorowej aktywności, powinna kształcić ludzi, którzy za lat dwadzieścia będą zdolni podejmować kolejne społeczne inicjatywy

 

Te właśnie idee leżą u podstaw głównej zasady mojej szkoły, która głosi, że „nie jest zadaniem szkoły nauczyć, ale jedynie stworzyć uczniowi warunki i udzielić wszelkiej możliwej pomocy, aby mógł on nauczyć się sam”. Owe „warunki” i „pomoc”, to zapewnienie dostępu do informacji i wskazówek odnośnie ich zdobywania i selekcjonowania, pozostawienie pola dla indywidualnych decyzji ucznia i poszanowanie ich, wreszcie takie zorganizowanie życia szkoły, by dawała ona poczucie i możliwość współuczestnictwa w zbiorowym wysiłku wielu ludzi, na równych prawach dorosłych i dzieci.

 

Czytaj dalej »



W miniony piątek (8 lipca 2022 r.) lokalny portal < asta24.pl > zamieścił wartą upowszechnienia w środowisku oświatowym informację:

 

 

Nauczyciele stworzą własną wersję podręcznika do „HiT” Czarnka. Trwa zbiórka pieniędzy

 

„Bez indoktrynacji i manipulacji historią”, ale zgodny z podstawą programową. Taki ma być podręcznik do historii i teraźniejszości, którzy stworzą nauczyciele.

 

Szef ministerstwa edukacji i nauki w październiku ubiegłego roku poinformował, że w polskich placówkach edukacyjnych pojawi się nowy przedmiot. „Historia i teraźniejszość” ma uzupełnić braki w wiedzy o wydarzeniach związanych z Polską w XX i XXI wieku. PiS zapowiadało tę rewolucję w szkolnictwie od dawna, twierdząc, że dzięki nauczaniu historii po nowemu dzieci posiądą umiejętność świadomej oceny współczesnych wydarzeń politycznych.

 

– Pokolenie dzisiejszych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy o wydarzeniach z drugiej połowy XX wieku. Bez tej wiedzy są bardzo podatni na manipulację, nie znają mechanizmów, które na nich oddziałują – komentował Przemysław Czarnek na łamach tygodnika „Sieci”.

 

Nowy przedmiot będzie wprowadzany do szkół ponadpodstawowych stopniowo. Od września pojawi się w planach lekcji pierwszoklasistów liceum ogólnokształcącego, technikum i szkoły branżowej I stopnia. Docelowo obejmie również drugie i trzecie klasy niektórych szkół. Zastąpi dotychczasową wiedzę o społeczeństwie.

 

Podręcznik już w wykazie 1 lipca opublikowany został wykaz książek dopuszczonych do użytku szkolnego. Na liście znalazł się podręcznik do historii i teraźniejszości autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego „Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945-1979”. 500-stronnicowe opracowanie od początku budzi kontrowersje i jest bardzo krytycznie oceniane.

 

– To jest dramat z tego względu, że zastąpiono wiedzę o społeczeństwie, czyli coś, czego w tym momencie bardzo potrzebujemy: naukę o nowoczesnym patriotyzmie, patriotyzmie gospodarczym, naukę o kapitale społecznego zaufania, wiedzę o tym, jak funkcjonuje społeczeństwo demokratyczne, obywatelskie i jakie prawa mają obywatele, czego mogą żądać od rządzących, w jaki sposób są rozprowadzane ich pieniądze, które są pieniędzmi publicznymi. To wszystko zostało zastąpione stekiem bzdur, które są pisane na polityczne zamówienie. Nauczyciele nie będą korzystali z tego podręcznika w myśl bardzo prostej zasady: daliśmy radę w komunie, teraz też sobie poradzimy – komentował w TVN24 poseł Lewicy Maciej Kopiec.

 

– Ten podręcznik to jest naprawdę kit, a nie hit, niestety. Mnie to bardzo boli, bo zawsze uważałam, że edukacja to jest taki temat, który powinien być ponad podziałami, ponad partyjnymi kłótniami. A jednak zauważam z czasem, że partia rządząca próbuje gdzieś tam wcisnąć swój pogląd. Trzeba zauważyć, że książki, podręczniki szkolne powinny zawierać światopoglądowy pluralizm, a nie przedstawiać tylko jedną „słuszną” wizję – dodała Julia Pyzińska, zaproszona przez stację uczennica.

 

 

Stworzą własny podręcznik

 

Negatywnie treść podręcznika ocenia również część nauczycieli. I choć korzystanie z publikacji będzie tylko w gestii prowadzącego zajęcia, w sieci powstała zbiórka na stworzenie jego wersji zgodnej z podstawą programową nowego przedmiotu, jednak „wolnej od indoktrynacji i manipulacji historią”.

 

– MEiN nie ukrywa, że nowy przedmiot ma być narzędziem polityki historycznej, a jedyny zatwierdzony podręcznik jest silnie zideologizowany. Podobnie jak wielu historyków jesteśmy przekonani, że nie można w ten sposób uczyć historii najnowszej, a nauczycie muszą mieć wybór materiałów, z których mogą korzystać. Jednak żadne z dużych wydawnictw podręczników dotychczas nie zgłosiło do ministerstwa alternatywnego podręcznika (…) – czytamy w opisie zbiórki.

 

Pierwsza część cyfrowego HiTu ma obejmować lata 1945-1979 i być dostępna bezpłatnie dla uczniów i nauczycieli od końca września 2022. Zebrane pieniądze autorzy e-książki chcą przeznaczyć m.in. na honoraria za pracę przy jej tworzeniu, zakup praw do zdjęć i filmów, licencje oprogramowania wykorzystywanego do przygotowania materiałów oraz hosting.

 

ABY WESPRZEĆ WYDANIE PODRĘCZNIKA „BEZ INDOKTRYNACJI” WYSTARCZY KLIKNĄĆ  TUTAJ 

 

 

 

 

 

 

Źródło: www.asta24.pl

 



Foto: APP[www.wydarzenia.interia.pl]

 

Temat dzisiejszego felietonu pojawił się w dniu, w którym – najpierw przeczytałem na portalu < OKO.press > artykuł Maluchy za kraty? PiS przepchnął ustawę o resocjalizacji jak z głębokiego PRL a później komentarze pod materiałem Teraz los fatalnej ustawy o resocjalizacji zależy już tylko od Prezydenta Dudy,  jaki 8 lipca zamieściłem na OE.  Dlatego „muszę, bo inaczej się uduszę…” Muszę to z siebie wyrzucić,  bo jestem absolwentem studiów podyplomowych w zakresie resocjalizacji na WSPS im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie, bo 4 lata byłem wychowawcą w Państwowym Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym nr 2 w Łodzi – także imienia M. Grzegorzewskiej.

 

Zacznę od nazwy tej ustawy, z takim samozaparciem bronionej przez sejmową większość tzw. „Zjednoczonej Prawicy”: Ustawa o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich”. Każdy, kto zna znaczenia owych  kluczowych słów występujących w tej nazwie: resocjalizacja i „wspieranie nieletnich”, a kto zapoznał się z treścią tego „osiągnięcia legislacyjnego” pomysłodawców owego aktu prawnego, czyli  Zbigniewa Ziobro i jego najbliższych współpracowników, zapewne będzie miał taką samą opinię jaką mam ja:

 

Regulacje prawne, zapisane w tej ustawie mają tyle wspólnego z współcześnie pojmowaną resocjalizacją i wspieraniem młodych ludzi w procesie ich powrotu do społeczeństwa, ile nazwa partii „Prawo i Sprawiedliwość” ma wspólnego z prawem i sprawiedliwością rządów sprawowanych przez tę partię, ile „Zjednoczona Prawica” ma wspólnego z jednolitymi działaniami i wypowiedziami jej „członów”, a nazwa partii „Solidarna Polska” z jakąkolwiek solidarnością. I z kimkolwiek…

 

To były moje refleksje „na gorąco” – tuż po odświeżeniu informacji o tej, skądinąd znanej mi już wcześniej, ustawie. Ale nie byłbym sobą – dociekliwym i  empatycznym człowiekiem, gdybym – po opadnięciu pierwszych emocji – nie postanowił podjąć próby wejście „w buty” pomysłodawców tego bubla, bubla nie tylko legislacyjnego, ale także merytorycznego.

 

No bo jakieś przesłanki, powody zapisania w tej ustawie takich pomysłów, jak obniżenie  wieku, w którym nieletni może odpowiadać przed sądem rodzinnym – z 13 do 10 lat – projektodawcom tej ustawy musiały przyświecać.

 

I nagle olśnienie. Wiem! Pan Zbyszek słyszał kiedyś o zjawisku akceleracji rozwoju. I przypomniał sobie o tym teraz, jako minister sprawiedliwości. Przypomniał sobie w którym roku powstała obecnie obowiązująca ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich. Wszak to tam zapisano, że przed sądem – co prawda  rodzinnym i nieletnich – można postawić dziewczynkę  lub chłopca, którzy w chwili popełnienia czynu zabronionego ukończyli  13 lat.

 

 

 

Skoro ta ustawa ma już ponad 40 lat, a w tym czasie – jak słyszał – młodzi ludzie coraz wcześniej osiągają dojrzałość płciową, to logicznym będzie dostosowanie do tego procesu także wieku ich „dojrzałości do prawnej odpowiedzialności”.

 

Nie ma innego wyjaśnienia tego pomysłu. Jestem prawie pewien, że pan minister Ziobro przeczytał – oczywiście w „Gazecie Krakowskiej” – iż „Najmłodsza matka w Polsce ma 12 lat”, czyli gdy „to” robiła, to miała ich 11. Niewykluczone, że ktoś pokazał mu artykuł na portalu < Miasto Kobiet >, gdzie mógł przeczytać, że pierwsza miesiączka „pojawia się […] najczęściej między 12 a 13 rokiem życia, mniej więcej dwa lata później od rozpoczęcia dojrzewania. Jednak z uwagi na to, że dziewczynki zaczynają dojrzewać coraz szybciej, zdarza się, że miesiączka występuje nawet u 8-latek.

 

A co z akceleracją u chłopców? Pewnie ktoś z jego otoczenia podsunął mu artykuł z 16 października 2020 roku na portalu < holsäMED > Kiedy chłopiec staje się mężczyzną – dojrzewanie płciowe”, gdzie przeczytał: „Między 12. a 17. rokiem życia (średnio 13. rok życia) mamy już do czynienia z tzw. pokwitaniem właściwym.” Ale niewykluczone, że trafił także na artykuł na portalu < WP parenting > „Dojrzewanie chłopca”, gdzie już w pierwszym akapicie napisano: Dojrzewanie chłopca może rozpocząć się już w wieku 9 lat, choć może to także mieć miejsce około 14. roku życia.”

 

No i wszystko jasne. Jeśli dziewczynki i chłopcy wcześniej stają się „dorośli” seksualnie, to dlaczego nadal traktować 12 – 13-o latków jak niedojrzałe do odpowiedzialności dzieci? Trzeba i w sądach to uwzględnić!

 

I tak sobie pomyślałem…. A może, idąc dalej tym tropem, podpowiedziałby pan, panie Ziobro, swoim kolegom, z wszak zjednoczonej prawicy, aby przygotowali ustawę o obniżeniu weku pełnoletniości? Gdyby tak osoby, które ukończyły 16 lat, otrzymywały dowody osobiste, a w przypadku dokonania czynu zabronionego stawały przed sądem dla dorosłych? Kary odbywaliby w normalnych więzieniach…

 

Jestem pewien, że wszyscy więźniowie, zwłaszcza ci z długoletnimi wyrokami, już w najbliższych wyborach oddawaliby głosy na waszych kandydatów. Za takie „smakowite” kąski, uprzyjemniające im lata odsiadki…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Tradycyjnie – rozpoczynam kolejny rozdział moich wspomnień od przywołania deklaracji, złożonej w zakończeniu poprzedniego:

 

Informując o tych moich dwu publikacjach, a także o funkcji rzecznika prasowego projektu stworzyłem swoisty przyczółek do tematyki kolejnego, już X rozdziału moich wspomnień. Będzie on zatytułowany „Moja nowoodkryta pasja redaktora e-mediów i publicysty”. Dowiecie się tam jak to się stało, że zostałem redaktorem naczelnym internetowej „Gazety Edukacyjnej” i jak to spowodowało moją aktywnością publicystyczną w kilku tradycyjnie wydawanych  periodykach. No i w jakich okolicznościach założyłem „Obserwatorium Edukacji”.

 

A więc – oto ów obiecany rozdział, a właściwie jego część pierwsza

 

 

 

1.Jak niespodzianie zostałem redaktorem naczelnym gazeta.edu.pl, a później założyłem „Obserwatorium Edukacji”

 

Jak uważni czytelnicy moich wspomnień pamiętają – w trakcie mojej aktywności zawodowej, realizowanej w różnych miejscach pracy i w różnej roli – zdarzało mi się napisać różne artykuły. Pierwszymi były artykuły naukowe, których pisanie należało do moich obowiązków pracownika naukowo-dydaktycznego na UŁ. Później także zdarzało mi się kilka tekstów metodycznych: n.p. „Komu co i jak mówić o narkomanii”, a także w okresie mojej współpracy z Januszem Moosem – adresowane do wychowawców klas – dwie wersje w zasadzie tego samego tekstu: ”Wychowawca klasy w szkole zawodowej realizującej innowacyjne programy kształcenia [IMPROWE]” oraz w cyklu „Dokumentacja programowa liceum technicznego” – broszura „Funkcje wychowawcy klasy w liceum technicznym”. [Zobacz TUTAJ ]

 

Zdarzyło mi się także, w konsekwencji wcześniejszych moich kontaktów z WODN,  jako nauczyciela-metodyka i wykładowcy, „popełnić” trzy teksty opublikowane później w „Przeglądzie Edukacyjnym” –  kwartalniku, wydawanym od 1994 roku przez Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi. Były to: Między nami wychowawcami”, „Co stanowi o klęsce, a co o sukcesie wychowawcy”, orazWychowawca kapitanem w rejsie ku dorosłości”.

 

 

Okładka jednego z numerów „Przeglądu Edukacyjnego”, wybrana ze względu na zamieszczone tam zdjęcie budynku,  który nadal jest siedzibą łódzkiego WODN, a także Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej, w której przechowywane są wszystkie numery tego kwartalnika.

 

 

x          x          x

 

 

Nico później Juliusz Cyperling, który stworzył i redagował „nieregularnik” informacyjno-reklamowy  „Gazeta Edukacyjna”, wydawany przez – najpierw Centrum Szkoleniowo-Promocyjne „EDUKACJA” (CSP Edukacja), a później przez WSP w Łodzi, namówił mnie na napisanie paru tekstów, które później tam opublikował. Niestety – nie udało mi się odnaleźć egzemplarzy tego pisma – nie ma ich w łódzkiej Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Lodzi, a biblioteka WSP od chwili likwidacji uczelni także nie istnieje. Nieznane są losy jej księgozbioru. A do Biblioteki Narodowej w warszawie, gdzie egzemplarze „Gazety Edukacyjnej” były wysyłane jeszcze nie dotarłem.

 

Ale to wszystko była jedynie epizodyczna działalność – zawsze z czyjejś inicjatywy. I aby wszystko radykalnie się odmieniło, aby publicystyka stała się moją podstawową formą mojej aktywności, nauczycielskiego emeryta z pedagogicznym wykształceniem, a po kilku latach wręcz pasją, musiał ponownie zadziałać „Palec Boży”, lub jak woleliby to przeczytać ateiści –  musiał zajść „szczęśliwy” zbieg okoliczności.

 

Słowo „szczęśliwy” napisałem w cudzysłowie, bo owe okoliczności tylko dla mnie, i to dopiero w wieloletniej perspektywie, okazały się szczęśliwe. A było to tak:

 

Wspomniany już Juliusz Cyperling, mój dobry znajomy od 1969 roku, były wieloletni dziennikarz pracujący w „Dzienniku Łódzkim”, mąż założycielki i właścicielki CSP Edukacja a później  Wyższej Szkoły Pedagogicznej, twórca i  redaktor  wydawanej przez obie te instytucje „Gazety Edukacyjnej”,  latem 2005 roku zachorował na chłoniaka mózgu i – niestety, mimo intensywnego lecenia – w lutym 2006 roku zmarł. W maju tego roku został zredagowany, a w czerwcu wydrukowany, ostatni – pożegnalny – numer „Gazety Edukacyjnej”.

 

 

 

Zawierał on  – obok zwyczajowo zamieszczanych materiałów ze obszaru oświaty – trzy teksty poświęcone wspomnieniom o Julku Cyperlingu – w tym tekst autorstwa rektora WSP, prof., Bogusława Śliwerskiego „Pożegnanie” (wygłoszony przez niego na pogrzebie Julka), a także tekst wieloletniej koleżanki z „Dziennika Łódzkiego – Renaty Sas, zatytułowany Uśmiechnięty testament Julka”. Było tam także moje wspomnienie Nie tylko dziennikarz….

 

Na ostatniej stronie zamieszczono tam także tekst autorstwa Piotra Sobczaka – dyrektora Działu PR Wyższej Szkoły Pedagogicznej, zapowiadający kontynuację „Gazety Edukacyjnej”, ale już w nowej formule.

 

 

Znałem ten tekst kiedy  szedłem po południu w piątek 23 czerwca 2006 roku, zaproszony do gabinetu rektora WSP, nie znając przyczyny tego nagłego zaproszenia. Ale nawet przez chwilę nie pomyślałem, że czeka mnie tam taka niespodzianka….

 

W gabinecie siedziało już kierownictwo WSP in corpore w osobach pani Kanclerz Małgorzaty Cyperling i pan Rektora Bogusława Śliwerskiego. Oboje z poważnymi minami… Rozmowę rozpoczęła pani Kanclerz, mówiąc:Zdecydowaliśmy, iż gazeta.edu.pl ruszy jeszcze przed początkiem nowego roku szkolnego, a tobie proponujemy, abyś był jej redaktorem naczelnym. I jest to nasza wspólna propozycja – nie do odrzucenia.”

 

Moje zaskoczenie było totalne! Po chwili oszołomienia odzyskałem mowę i zacząłem przedstawiać argumenty, przemawiające za tym, że nie mogę przyjąć tej zaszczytnej propozycji, bo nigdy nie byłem nie tylko redaktorem czegokolwiek, ale w ogóle dziennikarzem, a poza tym (miałem nadzieję, że będzie to argument rozstrzygający) – nie mam zielonego pojęcia o cyfrowej technologii internetowego redagowania gazet!

 

W odpowiedzi na to usłyszałem od rektora Śliwerskiego, że nie będą nikogo innego szukać do tej roli, bo jest to gazeta o edukacji, a ja jestem pedagogiem i byłym wieloletnim nauczycielem i dyrektorem szkoły, że mam dobre pióro, bo przecież pisałem wiele tekstów, które były zamieszczane w  „Gazecie Edukacyjnej”. Ostateczne zdania, obalające moje zastrzeżenia wygłosiła Małgorzata Cyperling, która powiedziała, że wie doskonale, iż Julek przed zamknięciem kolejnego numeru GE zawsze konsultował się ze mną, że On, gdyby mógł teraz zabrać głos, to także powiedziałby, że tylko ty powinieneś kontynuować jego dzieło. A we wszystkich sprawach „technicznych”, związanych z redagowaniem w elektronicznej wersji internetowej będzie cię wspierał Piotr Sobczak. I że oczekuje, iż się zgodzę.

 

Nie powiem, że nie bez obaw iż nowe zadanie mnie przerośnie, w końcu powiedziałem TAK.

 

I tak oto „zrobiono” ze mnie nie tylko redaktora, i to od razu naczelnego, ale przede wszystkim – rzuciwszy na głęboką wodę codziennego funkcjonowania w nowych rolach – także dziennikarza i publicystę. Bo – oczywiście – z wielkimi obawami, ale wyraziłem zgodę i historia mojej działalności redakcyjno-publicystycznej potoczyła się lawinowo.

 

 

W lipcu i sierpniu, staraniem Piotra Sobczaka, powstała strona, dla której grafikę stworzyła Kama Krawczyk – także pracownik Działu PR WSP. Gazeta Edukacyjna”. W Internecie zaistniała w pierwszych dniach września 2006 roku.

 

x          x          x

 

Wkrótce okazało się, że był to zaledwie początek mojej przygody z prawdziwym dziennikarstwem. Już po kilku tygodniach mojego funkcjonowania w nowej roli, rektor Śliwerski przyniósł mi egzemplarz wydawanego w Warszawie tygodnika „Gazeta Szkolna”, która przedrukowała – przesłany do jej redaktora naczelnego przez niego – mój artykulik „Uczeń czy obywatel”, zamieszczony w ostatnim papierowym” wydaniu „Gazety Edukacyjnej”. I to był początek kolejnego rozdziału mojej działalności – tym razem publicysty i felietonisty.

 

 

To artykuł o paradoksach szkolnych statutów, pozbawiających swoich pełnoletnich uczniów praw obywatelskich – np. samodzielnego usprawiedliwiania swojej nieobecności.

 

 

Szerzej o tym, czego początkiem była stała współpraca z „Gazetą Szkolną”, czyli o mnie jako autorze regularnie publikowanych felietonów, licznych artykułów drukowanych w tym tygodniku oraz innych czasopismach oświatowych, a także o innych, „zaangażowanych obywatelsko” tekstach, publikowanych  na stronachLibertéi łódzkiego KOD-u, opowiem w drugiej części tego rozdziału, która będzie miała tytuł „Ja jako autor artykułów i felietonów, publikowanych w różnych mediach, ale zawsze o edukacji i wychowaniu”.

 

 

x           x           x

 

 

 

Redaktor naczelny pod szyldem „swojej” gazety

 

 

A teraz wracam do nurtu redaktora e-mediów. Pierwsze miesiące mojej pracy – pracy, bo zostałem zatrudniony przez WSP na ½ etatu, stając się tym samym „podwładnym” Piotra Sobczaka – dyrektora działu PR (niewiele starszego od mojego syna), a tak naprawdę  niezastąpionego nauczyciela-konsultanta moich pierwszych kroków jako redaktora realizującego swe zadania na panelu administracyjnym gazeta.edu.pl, nie były łatwe.. Jako że okazałem się pojętnym uczniem, już po kilku tygodniach mogłem swoją pracę (za przyzwoleniem mojej pracodawczyni – Małgorzaty Cyperling) wykonywać w swoim mieszkaniu – bez obowiązku „świadczenia” jej w miejscu pracy. Z dzisiejszej perspektywy mam prawo uważać, że byłem jednym prekursorów „pracy zdalnej”…

 

 

Tak prezentowała się strona gazeta.edu.pl w pełnym rozkwicie jej działalności

 

Czytaj dalej »



Foto: www.pl.dreamstime.com

 

 

Wczoraj (7 lipca 2022 r.) na portalu OKO.press zamieszczono artykuł zatytułowany „Maluchy za kraty? PiS przepchnął ustawę o resocjalizacji jak z głębokiego PRL”. Oto jego fragmenty:

 

[…]

 

7 lipca ok. 20:15 Sejm 230 głosami odrzucił senacką uchwałę i tym samym przyjął ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Do odrzucenia uchwały Senatu było potrzebne 222 głosów. Ustawa wejdzie więc w życie, o ile podpisze ją prezydent Duda.

 

Za odrzuceniem uchwały był oczywiście PiS. Poza tym: Kukiz’15, Koło Polskie Sprawy i dwóch posłów niezrzeszonych (Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler). Cała Konfederacja wstrzymała się od głosu. Przeciw odrzuceniu uchwały, czyli też przeciw ustawie były: KO, Polska 2050, Lewica, Koalicja Polska, Porozumienie, PPS oraz dwóch posłów niezrzeszonych. […]

 

 

[Wyniki Głosowania nr 66 na 58. posiedzeniu Sejmu – TUTAJ]

 

 

Resocjalizacja czy więziennictwo?

 

Na największe zagrożenia nowego projektu zwracał uwagę prof. Marek Konopczyński, pedagog resocjalizacyjny z Polskiej Akademii Nauk. Ustawa obniża bowiem wiek, w którym nieletni może odpowiadać przed sądem rodzinnym, np. za kradzież – z 13 do 10 lat.

 

„10-latek będzie przebywał w ośrodku z osobami dorosłymi. Łatwo sobie wyobrazić skutki – będziemy »produkowali« dzieci, które potem będą trafiać do zakładów karnych” – mówił prof. Konopczyński.

 

Ustawa sankcjonuje też przymus wewnątrz placówek.”Wobec dzieci będzie można stosować przemoc fizyczną, obezwładnianie, zakładanie kajdanek, krępowanie pasami, umieszczanie w specjalnych pomieszczeniach zwanych izolatkami” — tłumaczył pedagog. […]

 

Rządowa ustawa uwstecznia proces resocjalizacji o kilkadziesiąt lat i przypomina przepisy z czasów stanu wojennego w PRL” – stwierdza wydane po głosowaniu sejmowym oświadczenie akademików i edukatorek z najważniejszych organizacji społecznych. Zapowiadają dalsze zbieranie podpisów i skierowanie apelu o weto do prezydenta Dudy. (Całe oświadczenie –TUTAJ)

 

 Szkoły jak sądy

 

Na dodatek ustawa przyznaje szkołom część kompetencji zarezerwowanych dla aparatu represji i wymiaru sprawiedliwości.

 

Ustawa daje dyrektorom możliwość karania dzieci i młodzieży, czyli swoich uczniów, tak jak do tej pory robiły to sądy. Dyrektor będzie mógł zmuszać dziecko do pracy porządkowych, działań na terenie szkoły, naprawienia szkody, czy ukarać je w formie upomnienia ustnego lub pisemnego” — tłumaczył prof. Konopczyński. […]

 

 

Kary i izolacja, zamiast szansy na powrót

 

Czytaj dalej »



 

 

Wczoraj na portalu OKO.press zamieszczono informację o aktualnej sytuacji w relacjach ZNP kontra Rząd, zatytułowaną „Zbliża się nowy strajk nauczycieli? ZNP: „Albo rozmowy z premierem, albo spór zbiorowy”. Oto jej fragmenty:

 

[…] Związek Nauczycielstwa Polskiego oczekuje niezwłocznych rozmów z premierem Mateuszem Morawieckim pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy. Temat? Fatalna sytuacja w oświacie. Jeśli do spotkania nie dojdzie do 31 sierpnia, związkowcy są gotowi rozpocząć procedurę wejścia w spór zbiorowy.

 

Foto: www:znp.edu.pl

 

Prezes ZNP Sławomir Broniarz podczas konferencji pasowej

 

 

Jak mówi OKO.press prezes ZNP Sławomir Broniarz, spór zbiorowy ma przede wszystkim wymusić negocjacje. „Chcemy rozmawiać szeroko o bardzo trudnej sytuacji w oświacie. Z danych kuratoriów wynika, że brakuje ponad 13 tys. nauczycieli. Według nas to wciąż niepełny obraz. Gdy zajrzymy do arkuszy organizacyjnych, okaże się, że nauczyciele już dziś mają wpisane osiem, dziewięć, dziesięć godzin ponadwymiarowych. Dyrektorzy oferują czasem pracę na dwóch etatach. Co to oznacza? Że brakuje nauczycieli. Według naszych szacunków chodzi nawet o 20 tys. osób” — mówi Broniarz. […]

 

Podczas ostatniego spotkania z wiceministrem finansów Arturem Soboniem oglądaliśmy tabele średniego wynagrodzenia, które wskazywały, że nauczyciel dyplomowany zarabia 6,8 tys. zł brutto. Wynagrodzenie zasadnicze to 4,8 tys. zł. I nie chodzi nam o to, że nie ma w Polsce nauczycieli, których zarobki odpowiadają uśrednieniu. Są, ale nikt nie mówi, z czego to wynika: z pracy ponadwymiarowej, dodatków funkcyjnych, czy dopłat samorządowców, np. w formie dodatku motywacyjnego. Oferta pracy w oświacie jest dziś nierówna: zależy od tego, ile kto może harować, w jakiej specjalizacji się porusza, w jak majętnej gminie pracuje. Naprawdę są nauczyciele, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. Chcemy zacząć rozmawiać o rzeczywistości, a nie o propagandzie” mówi prezes ZNP. […]

 

„Chcemy rozmawiać szeroko o braku polityki edukacyjnej. Minister Przemysław Czarnek porusza się dziś po peryferiach. Zamiast zająć się prawdziwymi problemami, takimi jak warunki pracy, fatalne nastroje, okrojenie i unowocześnienie podstawy programowej, on wdraża absurdalny podręcznik do nowego przedmiotu Historia i Teraźniejszość. Sprawa oświaty dotyczy ponad 5 mln Polek i Polaków: uczniów, nauczycieli i niepedagogicznych pracowników szkół. To nie jest temat marginalny” — tłumaczy Broniarz. […]

 

 

 

Cały tekst „Zbliża się nowy strajk nauczycieli? ZNP: „Albo rozmowy z premierem, albo spór zbiorowy”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.oko.press

 

 

Więcej na ten temat na stronie ZNP:  „Pisma ZNP do Prezydenta, Premiera oraz Ministra Edukacji i Nauki ws. płac nauczycieli”  –  TUTAJ

 

 

 

Pismo ZNP do Premiera, a także list ZNP do Prezydenta oraz Wniosek ZNP do MEiN  –  TUTAJ