Wczoraj, w auli Pałacu Młodzieży im.  J. Tuwima w Łodzi rozpoczął  realizację swego, rozpisanego na dwa dni programu,  IV Kongres Łódzkiego Towarzystwa Pedagogicznego. Zaskoczeniem, nie tylko dla organizatorów i zaproszonych gości oraz prelegentów, była  niewielka liczba jego uczestników – w tym zwłaszcza łódzkich nauczycieli. Przyczyny tego stanu zasługują na odrębną, pogłębioną analizę.

 

 

Kongres otworzyła, witając uczestników i przypominając jego program, pani dr Beata Owczarska – przewodnicząca Zarządu ŁTP, a następnie poprosiła o wygłoszenie wykładu inauguracyjnego prof. Bogusława Śliwerskiego – Honorowego Przewodniczącego ŁTP

 

 

Prof. dr hab. Bogusław Śliwerski w trakcie wygłaszania wykładu pt. Światopogląd „w edukacji”

 

Jako, że tytuł wystąpienia, które choć było klasycznym, żeby nie powiedzieć konserwatywnym w formie (nie wspartym modną prezentacją  w Power Point) wykładem akademickim, miało raczej publicystyczny tytuł, należy się naszym czytelnikom choć krótka informacja o jego treści.

 

Otóż dotyczył on zagadnień  z pogranicza teorii wychowania i politologii, czyli wpływu, jaki na przestrzeni dziejów – zwłaszcza  w XX wieku, ale i współcześnie – władza autorytarna, niezależnie od  ideologii, jaką głosiła (nacjonalizm, faszyzm, komunizm) usiłowała wywierać na systemy edukacji, a zwłaszcza na procesy wychowania. Swój wywód profesor poprowadził wychodząc od cytatów z prac założyciela Katedry Teorii Pedagogiki na UŁ – profesora Sergiusza Hessena, w tym –  z jego  prawie nieznanej, bo wydanej w języku czeskim, pracy „Światopogląd a pedagogika”.

 

 

Czytaj dalej »



Dawno nie prezentowaliśmy tekstu Elżbiety Mathey. I właśnie taki, którym chcemy zainteresować naszych czytelników, zamieściła ona na portalu „JUNIOROWO” w miniony poniedziałek. O czym tam napisała sygnalizuje już w tytuł: „Każde dziecko jest inne – co powinniśmy wiedzieć, by znaleźć równowagę między indywidualnością a edukacją w grupie”. Źródłem tych refleksji jest książka znanego nam neurobiologa – dr Marka Kaczmarzyka.

 

Foto: www.google.pl

Dr Marek Kaczmarzyk

 

 

Tradycyjnie – zapraszamy do lektury wybranych fragmentów artykułu, a później całości na stronie „JUNIOROWA”:

 

 […] Wygląda na to, że choć przeczuwamy prawdę tego zdania (które stało się tytułem artykułu- red. OE), to nie zdajemy sobie sprawy z jej znaczenia. A jeśli myślimy o dobrej edukacji, to powinniśmy wiedzieć, jak głęboko sięga to zróżnicowanie i jaki ma wpływ na rozwój każdego dziecka i na codzienne jego działania. Powinniśmy to zrozumieć zanim zaczniemy „podciągać” dzieci do normy. Pisze o tym Marek Kaczmarzyk w swojej najnowszej książce Unikat. Biologia wyjątkowości wydanej przez Wydawnictwo Dobra Literatura.

 

 

Marek Kaczmarzyk, Unikat. Biologia wyjątkowości, Wydawnictwo Dobra Literatura

 

 

Czym jest „norma”?

Każdy człowiek jest inny. Każdy. I wśród kilku miliardów ludzi na świecie żaden nie stanowi idealnego wzorca człowieka. Taki wzorzec nigdy nie istniał. To, co przyjmujemy za normę, jest jedynie wynikiem statystyk – przyjęliśmy, że jeśli jakaś cecha czy zachowanie występuje u większości, to jest ok. Taki statystyczny obraz rzeczywistości bywa bardzo użyteczny – pomaga planować, projektować, staje się punktem odniesienia. Niebezpiecznie zaczyna być, kiedy pójdziemy o krok dalej i uznamy, że tylko to, co mieści się w normie jest dobre. I jeszcze dalej – że wszyscy powinniśmy dążyć do normy. Dzieci, które nie mieszczą się w normie, są kłopotem, powodem do zmartwień. I to jest bardzo poważny błąd, który popełniamy w edukacji i wychowaniu. […]

 

 

Po co nam różnorodność?

Kochamy normy i ideały, ponieważ dają nam one poczucie wpływu i kontroli nad naszym życiem, nad rzeczywistością. Ale nasze dążenie do ideału z punktu widzenia biologii i ewolucji jest absurdalne. Zresztą z wielu innych punktów widzenia także. Absurdalne i szkodliwe. Środowisko, w jakim żyjemy, zmienia się, zmieniają się jego wymagania, a przetrwanie oraz wartości, do jakich dążymy: komfort życia, szczęście, zdrowie, spełnienie – zależą od umiejętności odnalezienia się w środowisku. Ideał, jaki tworzymy i do jakiego staramy się dopasować nasze dzieci to abstrakcyjny twór, powstały na podstawie naszych przeszłych doświadczeń i statystyki. Jednak przyszłości nie da się przewidzieć. To, co wiemy na pewno, to że będzie inna niż teraźniejszość i przeszłość. Oraz to – co podkreśla Marek Kaczmarzyk – że to nasza różnorodność zapewni nam bezpieczeństwo. […]

 

  Czytaj dalej »



 

Na polskiej stronie projektu  Odyseja Umysłu 30 maja zamieszczono taki komunikat:

 

 

[…] Na 39. Finałach Światowych Odysei Umysłu w USA, w roku setnego jubileuszu odzyskania przez Polskę niepodległości, nasza reprezentacja okazała się najsilniejsza ze wszystkich, bijąc dotychczasowy rekord i zdobywając łącznie aż czternaście trofeóww tym cztery złote, trzy srebrne, pięć brązowych i dwie prestiżowe Nagrody Ranatra Fusca za Wybitną Kreatywność.

 

Aż 23 z 29 drużyn (80%) uplasowało się w pierwszych dziesiątkach w swoich kategoriach

 

Oto tegoroczni medaliści [według kategorii: problem konkursowy/grupa wiekowa]:

 

[Pr1/Gr3] 1. miejsce – Ośrodek Twórczej Psychoedukacji DAMB, Gdańsk
[Pr2/Gr1] 1. miejsce – Szkoła Podstawowa nr 199, Łódź
[Pr3/Gr3] 1. miejsce – Szkoła Podstawowa nr 2, Sierakowice
[Pr5/Gr2] 1. miejsce – Ośrodek Twórczej Psychoedukacji DAMB, Gdańsk
[Pr1/Gr2] 2. miejsce & Ranatra Fusca – Laboratorium Twórczości PRYZMAT, Gdańsk
[Pr3/Gr2] 2. miejsce & Ranatra Fusca – Laboratorium Twórczości PRYZMAT, Gdańsk
[Pr5/Gr4] 2. miejsce – Laboratorium Twórczości PRYZMAT, Gdańsk
[Pr2/Gr1] 3. miejsce – Szkoła Podstawowa nr 2, Trzebnica
[Pr2/Gr3] 3. miejsce – Laboratorium Twórczości PRYZMAT, Gdańsk
[Pr3/Gr3] 3. miejsce – III Liceum Ogólnokształcące TOPOLÓWKA, Gdańsk
[Pr4/Gr4] 3. miejsce – Polsko-Japońska Akademia Technik Komputerowych, Gdańsk
[Pr5/Gr3] 3. miejsce – V Liceum Ogólnokształcące, Gdańsk.

 

Źródło: www.odyseja.org

 

 

Dwa dni później, 1 czerwca,  Dziennik Związkowy (Polish Daily News) – wychodząca bez przerwy od 1908 roku w Chicago, jako organ Związku Narodowego Polskiego, polskojęzyczna gazeta zamieściła taką informację:

 

 

                  Uczennice z Łodzi wygrały Odyseję Umysłu

 

Uczennice klasy IV ze Szkoły Podstawowej nr 199 im. Juliana Tuwima w Łodzi reprezentowały Polskę na finałach światowego konkursu Odyseja Umysłu zorganizowanych na Iowa State University w miejscowości Ames.

 

Foto: Ewelina Zaleska [www. dziennikzwiazkowy.com]

 

 

Czytaj dalej »



 

Foto: www.google.pl

 

Maciej Danieluk

 

 

Na blogu grupy SEPERBELFRZY 4 czerwca Maciej Danieluk zamieścił obszerny tekst, zatytułowany „Łączyć czy budować?”. W pierwszej części tej „minirozprawki” czytelnik otrzymuje definicję wiedzy:

 

Jedną z ciekawszych definicji jest definicja Macieja Pondla, która znalazła się w pracy „Wybrane narzędzia informatyczne pozyskiwania wiedzy i zarządzania i wiedzą” (Wrocław 2003, Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu” nr 975) mówiąca, że wiedza to: „Ogół treści utrwalonych w umyśle ludzkim w wyniku kumulowania doświadczenia oraz uczenia się. (…) W węższym znaczeniu wiedza stanowi osobisty stan poznania człowieka w wyniku oddziaływania na niego obiektywnej rzeczywistości.”

 

Po stwierdzeniu, że „Wiedza ma być procesem, a nie produktem autor przechodzi do istoty procesu dochodzenia uczniów  do wiedzy:

 

Proces uczenia się i zdobywania  wiedzy to tak naprawdę motywowanie ucznia do tego, aby brał on odpowiedzialność za swój proces uczenia się i za swój zasób wiedzy. W praktyce szkolnej jest to bardzo trudne. Bardzo ciężko przejść z motywacji zewnętrznej do motywacji wewnętrznej. To wydaje się dzisiaj jednym z najtrudniejszych zadań nauczyciela.

 

Budując motywację do nauki wśród uczniów można podchodzić do tego tematu dwojako. Metoda konstruktywizmu mówi nam o tym, że nie ważne „kto wie”, ale ważny jest sam proces zdobywania wiedzy. Ważna w procesie nauki jest aktywność jej uczestnika, w wyniku której powstaje jego własna „rzeczywistość”. Uczeń konstruuje swoją wiedzę, jest budowniczym jej struktury, a nie rejestratorem wiedzy przekazanej przez nauczyciela. Nurt ten zakłada, że wiedza  nie jest „stała”, a składa się z doświadczeń uczącego się. Uczący się zdobywa ją poprzez osobiste doświadczenia i poszukiwania, konstruując przy tym swój własny zasób wiedzy wpływający na to jak postrzega rzeczywistość.

 

Istotą rozwoju intelektualnego jest interakcja pomiędzy uczącym się a otoczeniem. Uczeń w tym podejściu dąży do poznania otaczającego go świata i stara się zrozumieć procesy zachodzące w otoczeniu. […]

Inną koncepcją która zdobywa coraz więcej zwolenników jest teoria konektywizmu.[…]

 

 

Czytaj dalej »



Foto: www.google.pl 

 

Marek Ćwiek –  prezes Zarządu Okręgu Łódzkiego ZNP 

 

W dzisiejszym wydaniu „Dziennika Łódzkiego”  zamieszczono artykuł red. Macieja Kałacha, zatytułowany „Tysiąc pracowników szkół musi szukać nowego miejsca. To prognoza ZNP dla województwa łódzkiego”. Jest to upublicznienie danych, uzyskanych od Zarządu Okręgu Łódzkiego ZNP. Oto wybrane fragmenty tej publikacji:

 

[…] ZNP ma szacunkowe dane na temat planowanych zwolnień, bo informowanie o nich związkowców jest obowiązkiem dyrektorów szkół. Każdy z nich wyliczył, ile osób z obecnej kadry nie potrzebuje od września 2018 r., zaś ZNP podsumował te dane. W woj. łódzkim zwolnionych zostanie 276 nauczycieli, którzy mają umowę na czas nieokreślony. 533 pedagogom zatrudnionym na czas określony umowa nie będzie przedłużona.

 

Smutna prognoza dotyczy także pracowników niepedagogicznych (odpowiednio 40 i 75 osób). Tym określeniem nazywa się personel obsługi szkół (np. sprzątaczki, kucharki, konserwatorzy) oraz administracji (m.in. księgowe, sekretarki). […]

 

Marek Ćwiek, prezes ZNP w okręgu łódzkim, dodaje, że raport mówi również o 1.299 nauczycielach, którzy w następnym roku szkolnym będą musieli uczyć w więcej niż jednej placówce, żeby wypełnić etat.[…]

 

 

Czytaj dalej »



 

 

Dokładnie przed tygodniem, 29 maja, na stronie Plandaltonski.pl zamieszczono kolejny, i jak poinformowano – ostatni w tym sezonie (2017/2018) – podkast, zatytułowany „W cztery oczy o edukacji i nie tylko”.

 

Obserwatorium oczywiście ten fakt zaobserwowało już wtedy, ale tak się w naszych planach redakcyjnych ułożyło, że dopiero dzisiaj udostępniamy tę informację. Oto jak zapowiadają Anna i Robert Sowińscy ten podkast, w którym oboje występują w roli zaproszonego gościa: Roberta zaprosiła Anna, Annę – Robert:

 

W dzisiejszym, już 29 odcinku podcastu, który kończy sezon 2017/2018. rozprawiamy się z naszą edukacją. Gdzie według nas popełnili błędy nasi nauczycieli, jak my sobie z tym radziliśmy, czego nie otrzymaliśmy, a co mogło nam pomóc w dorosłym życiu. Wspominamy nasze szkolne czasy, wzloty i upadki na wszystkich etapach edukacji. Dzielimy się naszymi dylematami jako świeżo upieczeni absolwenci, jak również jako młodzi rodzice. Odnosząc nasze doświadczenia do współczesności, dzielimy się naszymi sądami i opiniami o tym co według nas działało, a co mogło pójść zupełnie inaczej gdyby…. . Tym odcinkiem w bardzo osobisty sposób dziękujemy naszym słuchaczom i żegnamy się na kilka miesięcy.

 

Zapraszamy do wysłuchania tej bardzo osobistej wymiany wspomnień, gdzie Ci którzy w poprzednich wywiadach zadawali pytania – tutaj mówią o tym, jak pamiętają swoje szkoły. I nie tylko…

 

W cztery oczy o edukacji i nie tylko o tym   –   TUTAJ

 



Foto: www.goole.pl [www.oko.press]

 

Dzisiaj na stronie MEN zamieszczono komunikat „Rozporządzenie dotyczące oceny pracy nauczycieli podpisane”. Oto jego obszerne fragmenty:

 

 

29 maja br., Minister Edukacji Narodowej podpisała rozporządzenie w sprawie szczegółowych kryteriów i trybu dokonywania oceny pracy nauczycieli, zakresu informacji zawartych w karcie oceny pracy, składu i sposobu powoływania zespołu oceniającego oraz trybu postępowania odwoławczego. Rozporządzenie skierowano do publikacji. Wejdzie ono w życie z dniem 1 września 2018 r., tj. równocześnie z wejściem w życie zmian w ustawie – Karta Nauczyciela w zakresie oceny pracy nauczycieli, wprowadzonych ustawą o finansowaniu zadań oświatowych. […].

 

Kryteria oceny pracy ujęte w przepisach rozporządzenia stanowią uszczegółowienie kryteriów określonych w Karcie Nauczyciela i odnoszą się do ustawowych obowiązków nauczyciela, a także dyrektora szkoły oraz uwzględniają etap rozwoju zawodowego nauczyciela podlegającego ocenie.

 

Rozwiązania zawarte w rozporządzeniu wypracowane zostały w ścisłej współpracy z ekspertami i praktykami dokonującymi oceny pracy nauczycieli. Na ostateczny kształt regulacji miały wpływ również uwagi zgłoszone w ramach uzgodnień i konsultacji projektu rozporządzenia.

 

Dyrektor szkoły, po zasięgnięciu opinii rady pedagogicznej oraz zakładowych organizacji związkowych zobowiązany będzie do ustalenia regulaminu określającego wskaźniki oceny pracy nauczycieli. Muszą odnosić się one do poszczególnych kryteriów określonych w rozporządzeniu, uwzględniając specyfikę pracy szkoły. Mechanizm wskaźników ma ułatwić proces ustalania oceny pracy nauczyciela, uczynić go bardziej zrozumiałym dla pracownika, a także stworzyć bezpośrednią relację dokonywanej oceny oraz zastosowanych w jej ramach kryteriów ze środowiskiem pracy nauczyciela. […]

 

Czytaj dalej »



Jarosław Pytlak zamieścił w sobotę 2 czerwca na swoim blogu kolejny, obszerny, analityczno-refleksyjny tekst, zatytułowany Co dalej po ‘dobrej zmianie’?”.

 

Foto:. PAP/D. Kwiatkowski [www.google.pl]

 

Bez tego mebla nie byłoby 4 czerwca 1989 r. Słusznie J. Pytlak nawiązuje do jego metodologii wypracowywania wartościowych decyzji.

 

 

Zalecamy zapoznanie się z najnowszym postem Jarosława Pytlaka w całości – na jego blogu, a  poniżej – dla zaostrzenia apetytu – proponujemy kilka wybranych fragmentów tego probabilistycznego tekstu:

 

 

[…] Żeby nie być gołosłownym, proponuję przenieść się na chwilę do sfery political-fiction. Oto obecna szefowa MEN przechodzi do historii, a wraz z nią cała „dobra zmiana”. Co może uczynić w sferze edukacji nowa władza – przyjmijmy optymistycznie, że otwarta intelektualnie i racjonalna?

 

Przywrócić gimnazja? To znaczy, zafundować kataklizm kilku kolejnym rocznikom młodych ludzi i nową „wędrówkę ludów” rzeszy nauczycieli? Na zdrowy rozum – nie powinna.

 

Zmienić podstawę programową? To jest dużo bardziej realne, ale trzeba pamiętać, że miliony uczniów będą w środku cyklu kształcenia, przygotowując się do egzaminów opartych na obecnej wersji tego dokumentu. Zadziałanie metodą pani Zalewskiej, czyli wprowadzenie „w biegu” kolejnej reformy, byłoby irracjonalne. Nawet gdyby uznać to za mniejsze zło, byłoby ono i tak monstrualnej wielkości.

   

Sypnąć groszem nauczycielom? Powiedzmy sobie wprost – żadna władza tego nie uczyni. Bez zasadniczej zmiany organizacji pracy szkół w ogóle, a nauczycieli w szczególności, nie da się znacząco podnieść zarobków półmilionowej rzeszy pracowników oświaty. Tym bardziej, że 500+ i inne pomysły socjalne PiS raczej w polskim krajobrazie pozostaną. No chyba, że wybuchnie głęboki kryzys ekonomiczny, ale wtedy edukacja tylko umocni się na szarym końcu listy rządowych priorytetów. […]

 

Rozumiem argumenty, że nie mamy czasu, że świat nam ucieka, a młode pokolenie się marnuje itp., ale myślę, że możliwość szybkiego i sensownego zreformowania systemu  edukacji, bez uprzedniej rzetelnej refleksji i dyskusji, po prostu nie istnieje. Można natomiast i warto możliwie szybko przeprowadzić taką debatę, nie czekając, aż zaskoczy nas zmiana władzy.

 

Tylko jak się do tego zabrać? No i kto miałby to robić?

 

Czytaj dalej »



Po tym, jak zmobilizowałem swe „moce twórcze” przy pisaniu zamieszczonego wczoraj „Drugiego eseju jubileuszowego”, dzisiejszy felieton będzie wyłącznie na jeden temat: o Parlamencie Dzieci i Młodzieży, czyli wyrażeniem tego wszystkiego, czego nie wypadało dopisywać, nawet w formule „komentarz redakcji” pod zamieszczoną 1 czerwca informacją, której tytuł: Dysydenci SDiM i ich sojusznicy obradowali dziś w Audytorium Maximum UW” zawierał jedyną możliwą refleksję.

 

Zacznę od przytoczenia, jak dotąd jedynej udostępnionej przez organizatorów, dość ogólnikowej informacji, że w obradach Parlamentu Dzieci i Młodzieży uczestniczyło 400 młodych ludzi –  w tym od 150 do 200 to osoby wybrane do odwołanego przez marszałka Kuchcińskiego XXIV Sejmu Dzieci i Młodzieży. Pewnie jest gdzieś jakaś lista obecności, na podstawie której można by precyzyjnie podać, że takich ”wybrańców” do niedoszłego XXIV Sejmu Dzieci i Młodzieży było na owym alternatywnym mityngu – na przykład 175, albo tylko 151, czy nawet 198! Jednak z jakichś nieznanych mi powodów do dziś tego nie wiemy. Ale jak by nie liczyć – w najlepszym przypadku (owych 200 osób), to  43,5%, a wersji minimum (150 osób) – tylko 32,6% ogółu wybranych przez pisowskich organizatorów posłów  na –  jak podano – przeniesioną na wrzesień, szesję XXIV SDiM.

 

Ten fakt miałem na myśli, formułując tamten tytuł ze słowem „dysydenci”. Bo jest nie podlegającym dyskusji faktem, że wszyscy z tamtej listy wyselekcjonowanych przez pisowskich „diagnostów” potencjalnych posłów SDiM, którzy zdecydowali się uczestniczyć, a wielu z nich – o zgrozo – zainicjować i współorganizować to piątkowe spotkanie młodych, zwołane w kontrze do owej nieodpowiedzialnej decyzji marszałka Kuchcińskiego, to dysydenci, a pewnie przez wielu „z tamtego obozu” uważani są za zdrajców polityki „dobrej zmiany”. Ciekawe, czy zechcą oni uczestniczyć we wrześniowej sesji. A jeśli tak – czy zostaną na to posiedzenie wpuszczeni… Jeśli nie – na jakiej podstawie?

 

Będzie ciekawie…

 

I to jest zapewne powód nieujawniania ich nazwisk, a pewne także  zastosowania tych „widełek”, określających skalę ich udziału w Parlamencie Dzieci i Młodzieży. Bo choć rozpiętość w skali 11 procent między podanymi dwiema możliwościami to niby niewiele, ale „robi różnicę”. A to ważna przesłanka dla zwolenników i przeciwników PDiM. Pierwszy ze wskaźników uprawniałby do użycia określenia, żeprawie połowa posłów na Sejm uczestniczyła w posiedzeniu Parlamentu”, to w tym drugim przypadku uzasadnione byłoby posłużenie się uogólnieniem, że tylko jedna trzecia uległa namowom opozycji”

 

Kilka zdań, ale muszę choć tyle poświęcić problemowi udziału polityków partii opozycyjnych w roli gości PDiM.

 

 

Czytaj dalej »



28 kwietnia zamieściłem pierwszy esej jubileuszowy, którego tematem były wspomnienia, związane z 50. rocznicą zakończenia trzyletniej służby w Marynarce Wojennej i powrotem „do cywila”. Pod koniec czerwca planuję  wspomnienie 60. rocznicy ukończenia Szkoły Podstawowej nr 135 w Nowym Złotnie, nieudanego ubiegania się o przyjęcie do I LO im. M. Kopernika w Łodzi i rozpoczęcia nauki w 3-letniej Szkole Rzemiosł Budowlanych, która funkcjonowała wtedy  przy Technikum Budowlanym nr  1 w Łodzi.

 

 

 

Książka, którą – jako nagrodę – otrzymałem podczas wręczania świadectw maturalnych

 

Jednak podczas majowych lektur o trwających maturach doszedłem do wniosku, że powinienem poświęcić oddzielny tekst, dla którego pretekstem będzie właśnie 55. rocznica nieźle zdanej matury. Bo wszystko co ją poprzedziło w dużym stopniu uzasadnia zdarzenia, jakie miały miejsce  po tym fakcie (w tym  moje „przygody” w Marwojce). Warto wspomnieć te wszystkie okoliczności, które  doprowadziły mnie do odebranie Świadectwa Dojrzałości w 1963 roku z rąk dyrektorki XVIII LO pani Zofii Grębeckie, a nie – jak to mogłoby się zdarzyć gdybym bierne realizował moje „przeznaczenie” – rok później, po ukończeniu 3-letniego Technikum Budowlanego.

 

A więc do rzeczy. Jak do tego doszło, że zostałem uczniem liceum ogólnokształcącego i byłem nim tylko kilkanaście miesięcy: od lutego 1962 roku (drugie półrocze X klasy) do czerwca 1963, kiedy to zostałem maturzystą – absolwentem  „Śniadeckiego”. Bo liceum to za patrona miało, i ma do dziś, Jędrzeja Śniadeckiego. A jest o czym opowiadać…

 

Jednak dla pełnego naświetlenia całej sytuacji muszę cofnąć zegar do lata 1958 roku, kiedy to „świeżo upieczony” absolwent SP nr 135 w Nowym Złotnie, z najlepszą cenzurką i nagrodą, zdecydował o kontynuowaniu nauki w I LO im. Mikołaja Kopernika! A była to wówczas wyłącznie męska szkoła, ponownie nawiązująca po latach PRL-owsko-bierutowskiej „prawie jedenastolatki” (XV LO TPD) do przedwojennej tradycji „Kopra”. Pominę szczegóły, poprzestając na tym,  że w wyniku pierwszej „popaździernikowej” rekrutacji nie zostałem przyjęty do – wówczas mojej wymarzonej – szkoły i w konsekwencji czego mój ojciec, stolarz z zawodu, postanowił wziąć sprawy mojej dalszej edukacji w swoje ręce. Zadecydował, że będzie to Szkoła Rzemiosł Budowlanych, kończąca się egzaminem na murarza. „Będziesz się uczył ‘męskiego’ zawodu – skwitował”.

 

 

Jedno z nielicznych zachowanych zdjęć, dokumentujących praktyczną naukę zawodu „murarz”

 

 

O tym jak mi było w tej szkole napisałem we wspomnieniu [Cała ta publikacja TUTAJ], o które poproszono mnie z okazji 70-lecia Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 15, który jest kolejną formułą organizacyjna, kontynuującą kształcenie dla zawodów budowlanych, zapoczątkowanego w 1945 roku przez Państwową Szkołę Budownictwa Lądowego, której kontynuatorką od 1951 roku było Technikum Budowlane nr 1. Przytoczę tu jedynie jeden fragment tamtego tekstu, wyjaśniający dalsze przywoływane przeze mnie teraz zdarzenia:

 

Wolę wspomnieć, z okazji tego jubileuszu, osobę, która owe humanistyczne zdolności we mnie, uczniu SRB, dostrzegła i umiejętnie rozwinęła – nie bacząc na notorycznie robione przez tego ucznia błędy ortograficzne… Była nią nauczycielka języka polskiego – pani mgr Wiktoria Kupiszowa. To ona przez te wszystkie lata stawiała mi z prac domowych i wypracowań, konsekwentnie, dwie oceny: pierwszą – zazwyczaj dwójkę – za ortografię, drugą – najczęściej piątkę – za treść. Ale przede wszystkim, to ona wobec mnie i trzech moich przyjaciół z tej samej klasy – dwóch Jurków i Janusza – stosowała daleko idącą indywidualizację procesu dydaktycznego. Polegała ona nie tylko na tym, że stawiała przed nami dodatkowe zadania i wymogi, ale przede wszystkim stosowała pozaszkolne bodźce stymulujące nasz ogólnokulturalny rozwój, inicjując nasze wizyty w teatrze, filharmonii, muzeum…

 

Dziś trudno w to uwierzyć, ale to Pani Wiktorii ja i moi koledzy zawdzięczamy, że byliśmy na przedstawieniu Teatru 13 Rzędów Jerzego Grotowskiego, gdy ten przyjechał do Łodzi i dał przedstawienie w pałacyku przy Piotrkowskiej. W czasach, kiedy jeszcze niewielu wiedziało kto to Henryk Tomaszewski – my widzieliśmy pierwsze etiudy jego Teatru Pantomimy… Do dziś mam w domowym archiwum program z koncertu w Łódzkiej Filharmonii, z autografem Wandy Wiłkomirskiej… I nie zdołam wymienić wszystkich tytułów książek, które przynosiła nam ze swojej domowej biblioteki Pani Profesor. To z tego źródła czytałem książki Sartre’a („Drogi wolności”), jego żony Simone de Beauvoir („Mandaryni”) i wiele, wiele innych książek, niebędących przecież w wykazie lektur, zalecanych uczniom SRB…   [Więcej o tym okresie – w wyciągu z rocznicowej publikacji  (w poliku pdf)  –  TUTAJ

 

 

Czytaj dalej »