
Portal EDUNEWS zamieścił dziś artykuł Oktawii Gorzeńskiej pt. „Pokój nauczycielski jest ważny”. Mamy nadzieję, ze przedstawiając go naszym czytelnikom nie wywołamy stresu, wynikającego ze zbyt wielkiego rozziewu między prezentowanym tam modelem a znaną nam codziennością:
Foto:www.edunews.p
Marzy nam się tworzenie szkoły jako społeczności razem uczącej się, rozwijającej, otwartej na potrzeby innych – pomyślmy o pokoju nauczycielskim. Tak – współpraca w szkole zaczyna się właśnie w pokoju nauczycielskim.
Kilka podstawowych funkcji pokoju nauczycielskiego:
>Miejsce do pracy.
>Miejsce, by coś wypić, zjeść i porozmawiać z innymi.
>Miejsce prywatności, odpoczynku, wolne od uczniów.
>Miejsce przechowywania swoich rzeczy.
>Miejsce, gdzie uzyskujemy różne informacje.
>Miejsce, gdzie uczymy, jeśli akurat inne pomieszczenia są zajęte.
Ważne, by stworzyć przestrzeń, w której każda z potrzeb (opisanych wyżej) jest zaspokojona. Odpowiednia liczba stolików, wygodne fotele, stonowane kolory (odmienne od tych w klasach), zieleń – to podstawa. Oto kilka inspiracji na organizację przestrzeni pokoju nauczycielskiego:
The Importance Of The School Staffroom
A Surprise Teachers’ Lounge Makeover
Ciekawy projekt zmiany myślenia o pokoju zrealizowała firma Gensler (wszystkie projektowane poniżej zdjęcia i inspiracje pochodzą z jej zasobów). W Grant Avenue School w Nowym Jorku zorganizowała nauczycielską przestrzeń w taki sposób, że podzieliła ją na cztery strefy:
>Strefa „Power Up” – to miejsce, gdzie można coś zjeść i porozmawiać z innymi.
>Strefa „Collaborate” – daje przestrzeń do organizacji spotkań i pracy w zespole.
>Strefa „Focus” – to miejsce dla tych, którzy potrzebują oddcechu od innych. .
>Strefa „Unwind” to coś na kształt salonu, gdzie można włączyć się w rozmowy z innymi.
Zdjęcia z ww. przestrzeni można zobaczyć w blogu GenslerOnWork.
Notka o autorce:
Oktawia Gorzeńska jest dyrektorką 17 LO w Gdyni – Szkoły z mocą zmieniania świata według Fundacji Ashoka, koordynatorką projektów, trenerką, członkinią grupy Superbelfrzy RP oraz autorką bloga www.eduzmieniacz.com
Źródło:www.edunews.pl
Foto: www.glos.pl
Konferencja prasowa prezesa ZNP Sławomira Broniarza
Strajk w oświacie rozpocznie się 8 kwietnia br. i będzie trwał do odwołania – taką decyzję podjęło dziś Prezydium Zarządu Głównego ZNP. Od dziś w szkołach rozpoczną się przygotowania do referendum strajkowego oraz kampanii informacyjnej skierowanej do nauczycieli.
– Dzisiaj Prezydium ZG podjęło decyzję o terminie strajku oraz treści pytania w referendum strajkowym – poinformował prezes ZNP Sławomir Broniarz. Zorganizowanie w szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych referendum jest niezbędnym etapem, by potem w placówkach tych mógł się odbyć legalny strajk. – Do 25 marca br. ma być przeprowadzone referendum strajkowe w szkołach i placówkach w ramach prowadzonego sporu zbiorowego, które to referendum kończy etap wynikający z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Wszędzie tam, gdzie do dyrektora szkoły, przedszkola takie wnioski z rozpoczęciem sporu zbiorowego z żądaniem wzrostu wynagrodzenia o 1000 zł zostały złożone, tam będzie przeprowadzone referendum strajkowe – wyjaśnił prezes Związku.
Strajk będzie możliwy, jeśli w referendum w danej szkole weźmie udział co najmniej połowa uprawnionych pracowników – zarówno nauczycieli jak i pracowników niepedagogicznych (a także osób zatrudnionych na innej podstawie niż stosunek pracy), a większość z nich wypowie się za strajkiem.
Treść pytania referendalnego będzie brzmiała następująco
„Czy wobec niespełnienia żądania dotyczącego podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników nie będących nauczycielami o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 r., jesteś za przeprowadzeniem w szkole strajku począwszy od 8 kwietnia br.?”. […]
Dziś, w miejsce informacji o tym co się właśnie wydarzyło – informacja o tym, co dopiero się wydarzy:
I Konferencja Budzących się Polonistów
Nasza konferencja wpisuje się w obchody Międzynarodowego Dnia Teatru, który już od 10 lat jest świętowany w Klubie Nauczyciela konkursem na scenariusz lekcji z wykorzystaniem technik teatralnych. Rzecz odbywa się w ramach akcji Dotknij Teatru jako Teatralna Aktywizacja Szkół. Nie bez kozery związujemy się z tym wydarzeniem, bowiem my, niestandardowi, stawiający na zmiany jakościowe w edukacji BUDZĄCY SIĘ POLONIŚCI, wywodzący się z idei BUDZĄCYCH SIĘ SZKÓŁ, rozumiemy, że wspomniane metody znakomicie nadają się do aktywizacji uczniów, odejścia od utartych schematów lekcji, przyczyniają się do zmiany kultury nauczania na kulturę uczenia się. W tym celu podjęliśmy partnerską współpracę z różnymi środowiskami oświatowymi przede wszystkim w Łodzi.
Konferencja ma charakter dwuetapowy:
Przed południem zapraszamy do łódzkich szkół na otwarte lekcje z wykorzystaniem technik teatralnych.
Dziś kontynuujemy nasz cykl wywiadów z dyrektorami łódzkich szkół. Zaczęliśmy w ostatnich dniach sierpnia 2018 roku od rozmów “pożegnalnych” z dwojgiem dyrektorów-weteranów, odchodzących po kilkudziesięcioletnim okresie kierowania swoimi szkołami na emeryturę: Alicją Wojciechowską – dyrektorką XX LO, która dyrektorką została została w 35 roku życia i była nią przez 34 lata i Józefem Kolatem – dyrektorem ZST-I, który kierowniczą funkcję obiął w wieku 35 lat. I pełnił ją przez 35 lat. Po prawie półrocznej przerwie – 23 stycznia 2019 roku – zamieściliśmy wywiad z Zofią Wrześniewską, która od 1 lipca 2018 r. kieruje Zespołem Szkół Gastronomicznych. Dyrektorką została także jeszcze przed “czterdziestką” – w wieku 39 lat.
Zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z kolejnym trzydziestokilkulatkiem, który co prawda dyrektoruje Zespołowi Szkół Rolniczych już drugi rok, ale sami się przekonacie, że jest to wywiad nie tylko z młodym dyrektorem, zwolennikiem zmieniania szkoły z nauczającej na uczącą, ale przede wszystkim z nietuzinkową OSOBĄ…
Foto:www.facebook.com/marcin.jozefaciuk
Marcin Józefaciuk w roli dyrektora, przemawiającego do uczniów na szkolnej uroczystości
Wywiad z Marcinem Józefaciukiem
dyrektorem Zespołu Szkół Rzemiosła w Łodzi
Włodzisław Kuzitowicz: Zanim zacznę zadawać pytania o sprawy najbardziej interesujące naszych czytelników – to znaczy o Pana związki i deklaracje, wynikające z afiliacji do ruchu „Budzących się Szkół” – nie mogę nie zapytać o początki nauczycielskiej biografii, które wyjaśnią skąd wziął się – najpierw nauczyciel języka angielskiego, a od półtora roku – dyrektor Zespołu Szkół Rzemiosła. Bo przyznam, że nie jest to typowa kariera absolwentów anglistyki. Nie tłumacz, nie specjalista od kontaktów/marketingu w dużej korporacji o zasięgu międzynarodowym, a nauczyciel angielskiego. Gdzie i kiedy zaczęło się to „nierynkowe” układanie swego życiorysu?
Marcin Józefaciuk: Anglistyka dlatego, że jedyne w czym byłem dobry w liceum, to były języki obce. Chłonąłem tę wiedzę jak gąbka, więc ten kierunek dalszej edukacji był oczywisty. Ale musiało to być Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych. (W tamtym czasie było takie na UŁ) Nie wyobrażałem sobie siebie w innym zawodzie. I było tak „od zawsze”, jeszcze w czasach szkoły podstawowej.
WK: Skąd się to wzięło?
MJ: W rodzinie mam wujka i ciotkę nauczycieli. Ale tak naprawdę zawsze czułem, tam „w środku”, że chcę uczyć i jak najszybciej chciałem to robić. W wieku 18 lat ukończyłem kurs dla wychowawców kolonijnych, aby choć w tej roli móc pracować z dzieciakami. To było coś, co mnie interesowało, co mnie nigdy nie męczyło… Dlatego zawsze gdy myślałem o zawodzie nauczyciela, to miałem „motyle w brzuchu”. I ciągle je mam. W żadnym wypadku inny zawód. Jak to kiedyś usłyszałem ”Wybierz sobie zawód, który lubisz, a całe życie nie będziesz musiał pracować” [Konfucjusz] Do niedawna wstydziłem się powiedzieć, że szkoła jest moją pracą. Wiem, że formalnie jest to moje miejsce pracy, ale dla mnie nie jest to miejsce, do którego idzie się z konieczności, zarabiać pieniądze, gdzie jest trudno… Ja w szkole odżywam.
WK: Pierwszą szkołą, w której mógł Pan realizować swoje marzenia była…
MJ: Było to PG nr 14 – tylko dwa tygodnie zastępstwa, jeszcze w trakcie studiów. Później zatrudniłem się, już na stałą umowę o pracę, w PG nr 6 i przepracowałem tam parę lat. Kolejną szkołą było XXX Liceum Ogólnokształcące. A później nastąpiła przerwa – podjąłem pracę w Wydziale Edukacji UMŁ.
WK: Jak do tego doszło?
MJ: Zaczęło się od kryzysu XXX LO; coraz mniej przychodziło tam uczniów, było coraz mniej klas… Musiałem uzupełniać etat w innych szkołach. I w tych okolicznościach pojawiła się możliwość spróbowania swoich sił w innej roli. Od pewnego czasu miałem taką potrzebę dowiedzenia się o edukacji czegoś więcej, z innego punktu widzenia. Ale zawsze wiedziałem, że do szkoły i tak wrócę.
WK: I jak widać – tak się stało. Ale zanim przejdziemy do współczesności, zapytam o pewien szczegół z czasów, kiedy pracował Pan w XXX LO. Otóż w internecie trafiłem na informację, że w roku 2013 został Pan wyróżniony przez Kapitułę tego odznaczenia Orderem „Serce Dziecku”, wręczanym dorocznie w Dniu Dziecka na uroczystości pod pomnikiem „Pękniętego Serca” w Parku „Szarych Szeregów”. Jako człowiek towarzyszący od lat temu wydarzeniu wiem, że na ogół medalami tymi wyróżniane są osoby, będące – nazwijmy to – „w drugiej połówce” swej kariery zawodowej lub społecznikowskiej. A pana uznano za godnego tego wyróżnienia właściwie na jej początku, po kilku zaledwie latach pracy. Jak to się stało?
MJ: Była to i dla mnie wielka niespodzianka. W tajemnicy przede mną zgłosił mnie do owej Kapituły samorząd uczniowski XXX LO. Byłem wówczas opiekunem tego samorządu, szkolnym Rzecznikiem Praw Ucznia. W uzasadnieniu uczniowie opisali co robię, moją postawę otwartości na ich potrzeby i problemy… I gdy stanąłem obok innych odznaczonych tego dnia Medalem „Serce Dziecku”, pomyślałem także: „Jeszcze tyle nie zrobiłem, co oni, aby się z nimi równać.” Kapituła uważała inaczej…
WK: Tym bardziej gratuluję, choć z tyloletnim opóźnieniem.
MJ: Dzięki. Medal ten zawsze noszę przy sobie. Kiedykolwiek wychodzę na bardziej uroczystą okazję, na marynarce zawsze mam przypięty ten medal… A przy okazji: to jest ta okoliczność, w której poznałem panią dyrektor SP nr 81 – Bożenę Będzińską-Wosik, bo to w jej szkole, po uroczystości, przygotowano dla odznaczonych i gości honorowych poczęstunek. I to wtedy dowiedziałem się o „Budzących się Szkołach”, tam „uwiodła mnie” ich idea…
WK: To teraz najwyższa już pora na zadanie kluczowego pytania: Jak to się stało, że inspektor merytoryczny Wydziału Edukacji UMŁ został dyrektorem Zespołu Szkół Rzemiosła?
Patrząc na wydarzenia minionego tygodnia pod kątem ich znaczenia dla edukacyjnego środowiska wybrałem takie dwa: XVI Konferencję OSKKO w Krakowie i informacje o aktualnej fazie przygotowań do nauczycielskiego strajku . Moje refleksje zacznę także w tej kolejności:
Jak wiadomo (bo skoro brak relacji…) – na Konferencji OSKKO w Krakowie nie byłem. Ale przeanalizowałem jej program zainwestowałem swój czas w analizę harmonogramu i odbyłem rozmowę z jednym jej uczestnikiem. Na tej podstawie (bo jak dotąd nigdzie nie udostępniono informacji o jej przebiegu, za wyjątkiem dwu serii zdjęć) odniosłem wrażenie, że było to kolejne spotkanie środowiska zrzeszonych w tym stowarzyszeniu szefów szkół i innych placówek, na którym organizatorzy zaserwowali jego uczestnikom tradycyjną ofertę „dla każdego coś (jego) interesującego”, ale… ale wszystkie dania były z tej samej, tradycyjnej dyrektorskiej „polskiej kuchni” oświatowej. Dla przykładu: w ramach bloku „Zarządzanie” – szkolenia z zakresu prawa pracy, w tym przepisy z obszaru BHP, PIP, ZUS, RODO, problemy kadrowe, kształcenie do zawodu, wypalenie zawodowe…
Był także blok, nazwany przez organizatorów „Praca z uczniem”, a w nim wykłady, warsztaty i panele na takie tematy jak: cyber-przemoc seksualna, autoagresja, przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej, wsparcie dzieci „z szarej strefy”, nauka empatii, a nawet o rozwijaniu twórczego myślenia i uczniowskich talentów.
Zainteresowanych o czym jeszcze można było na tej konferencji się dowiedzieć odsyłam do programu i harmonogramu Konferencji. Ja odnotuję jeszcze, że poszukując w obu tych dokumentach tematów zapowiadanych w programie informacją o specjalnej debacie, byłem rozczarowany. Oto ta zapowiedź:
Z dość znacznym opóźnieniem dotarła do redakcji OE informacja o kolejnej wartej upowszechnienia inicjatywie Przedszkola Miejskiego nr 208. W styczni było ono organizatorem, adresowanego do placówek zrzeszonych w łódzkiej Sieci Przedszkoli i Szkół Ekologicznych, konkursu na zaprojektowanie i własnoręczne wykonanej, bez użycia folii, podlegającej recyklingowi torby wielokrotnego użytku na zakupy.
Na konkurs, obok toreb wykonanych w PM nr 208, swe „produkty” nadesłały Przedszkola Miejskie o numerach: 17, 21, 23, 28, 109, 201 oraz Publiczne Przedszkole „Sezamkowo”, a także Szkoła Podstawowa nr 23.
Z nagrodzonych i wyróżnionych prac zorganizowano wystawę:
W poczuciu popełnienia grzechu zaniedbania zamieszczamy dopiero dziś post z fejsbukowego profilu Tomasza Tokarza, który pojawił się tam 21 lutego. Potrzebowaliśmy trochę czasu aby skojarzyć sobie z tym tekstem pewne owiane tajemnicą spotkanie, którego jedynym świadectwem jest zamieszczone trzy dni później na profilu jego uczestniczki – Ewy Morzyszek-Banaszczyk – zdjęcie:
Foto: www.facebook.com/ewa.morzyszekbanaszczyk
Jedyne co wiemy, to to, że wszystko działo się 23 lutego w Łodzi i że było to „spotkanie tych, którzy w edukacji chcą zmiany, robią zmianę i sami się zmieniają”.
W tym kontekście post, siedzącego wraz z innymi uwiecznionymi na opublikowanym zdjęciu, Tomasza Tokarza odczytaliśmy jak „przeciek”o tym, czego owo spotkanie dotyczyło. Zamieszczamy ten tekst w całości:
Nie chcę szkoły jako miniatury państwa autorytarnego, opartej na posłuchu i karności, działającej jak pas transmisyjny, służącej przekazywaniu gotowego zestawu wartości, informacji i umiejętności do głów uczniów.
Ale nie chcę też szkoły stadniny, hodującej konie wyścigowe przeznaczone do osiągania dobrych wyników w rankingach.
Nie chcę szkoły fabryki, wytwarzającej produkty edukacyjne według standardowych norm jakości, urabiającej wedle z góry założonej matrycy idealnego człowieka.
Nie chcę szkoły więzienia – gdzie pod przymusem, wbrew ich woli, wsadza się ludzi po to, by ich zmieniać (naprawiać).
Chcę szkoły – samouczącej się społeczności, przypominającej żywy, ewoluujący, samozarządzający się organizm.
Źródło:www.facebook.com/znplodz/
Wczoraj na stronie Radia Łódź zamieszczono tekst, zatytułowany „Nauczyciele z 90 procent szkół regionu weszli w spór zbiorowy z dyrekcjami”:
W województwie łódzkim uczynili to pedagodzy z prawie 1,3 tys. szkół. To kolejny krok do legalnego strajku. Związek Nauczycielstwa Polskiego ostrzega, że protest może odbyć się w dniach egzaminów gimnazjalnych i egzaminów na koniec szkoły podstawowej. Jak mówi prezes łódzkiego ZNP Marek Ćwiek w spory zbiorowe weszły związki większości placówek w Łódzkiem. – Jeśli chodzi o obszar łódzki dotyczy to 350 szkół, w województwie 1,3 tys, co daje wynik prawie 90 procent wszystkich szkół i placówek oświatowych na terenie regionu – dodaje.
Dalszym krokiem związkowców mają być referenda strajkowe. Jeśli okażą się one wiążące rozpocznie się strajk – niewykluczone, że w dniu egzaminów, choć decyzja w tej sprawie ma zapaść 4 marca.
Łódzki kurator oświaty Grzegorz Wierzchowski ostrzegał już kilka dni temu, że protest nauczycieli w czasie egzaminów uderzy przede wszystkim w uczniów. – Powtórzenie takiego egzaminu będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe – uważa kurator.
Joanna Gadomska jest autorką zamieszczonego wczoraj na portalu <SUPERBELFRZY> artykułu, zatytułowanego „Stres a nasz mózg – walka do wygrania”. Uznaliśmy, że skoro podjęty tam problem znany jest z codziennej praktyki szkolnej bardzo wielu nauczycielom, dobrze będzie ten tekst upowszechnić także i na naszej stronie.
Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:
[…] „Szkoła ciągle mnie stresuje, te wszystkie sprawdziany, kartkówki, pytania. Koszmar. Nawet prace domowe, bo nie wiem czy dobrze zrobiłem….”
„W szkole nie jest lekko, każdego dnia przeżywam jaką kartkówkę, czy pytanie. Zawsze trzeba być przygotowanym. A czasami przez problemy rodzinne, nie mam głowy do nauki. A potem przez problemy w domu, mam problemy w szkole, a gdy są problemy w szkole, to znowu w domu jest mega problem. I to wszystko bardzo mnie stresuje…”
Stresuję się maturą, czy zdam, a jak zdam to na ile procent, i czy dostanę się na studia. Bo wie Pani byłabym pierwsza studiującą osobą w rodzinie. Stresuje się, bo nie chce zawieść mojej rodziny….” […]
„Na stres … mogłabym godzinami krzyczeć, albo płakać, albo jedno i drugie…”
Czy rozmawialiście kiedyś z uczniami o stresie? Co ich stresuje w życiu osobistym, a co w szkole? Jak sobie radzą ze stresem? Wypowiedzi powyżej są autentyczne, spisane na kartce przez uczniów, w anonimowej ankiecie.
Sprawdzian, kartkówka, pytanie przy tablicy, sprawdzanie pracy domowej, spóźniony autobus do szkoły, nienaładowany telefon, śniadanie pozostawione w domu, brak pieniędzy, relacje w klasie z rówieśnikami, złe relacje z nauczycielami, sprzeczka z dziewczyną/ chłopakiem. To najczęstsze wymieniane sytuacje stresujące dla uczniów. Niby nic wielkiego, a jednak. Okazuje się, że uczniowie są grupą, która stresuje się, i to bardzo. […]
Czy uczniowie potrafią radzić sobie ze stresem? Okazuje się, że starają się jak tylko mogą – podjadają, lub nie jedzą wcale, izolują się od grupy, a czasami sięgają po różne używki (papierosy chyba najczęściej).
Foto: www.uml.lodz.pl
Konferencja prasowa radnych Klubu Koalicji Obywatelskiej: Damiana Raczkowskiego i Marcina Hencza.
–Przyszły rok może być kłopotliwy dla łódzkich szkół, z powodu nawarstwienia się roczników dzieci – powiedział Marcin Hencz, radny Klubu KO.
– Dobrym pomysłem jest umieszczenie lekcji religii na początku lub na końcu planu lekcyjnego danej klasy.Foto: www.uml.lodz.pl Wówczas dzieci, które nie uczęszczają na religię, będą mogły szybciej wrócić do domu. A może warto połączyć kilka klas na przeprowadzenie tej lekcji? Gdy w jednej klasie uczy się na przykład ośmioro dzieci, a w drugiej dziesięcioro, to można przeprowadzić wspólne zajęcia. W takim wypadku pracownie szkolne byłyby mniej obłożone. Niektóre zajęcia w szkołach odbywają się kosztem dzieci, a służą tylko promowaniu lekcji religii. Mam na myśli obowiązkowe msze święte i wycieczki do miejsc kultu religijnego. W interpelacji, którą skierowałem do Prezydent Miasta, zaproponowałem pewien zestaw rozwiązań regulujący omawiane kwestie – podsumował radny Marcin Hencz.
–Oficjalnie nasze państwo jest państwem świeckim – stwierdził Damian Raczkowski, radny Klubu KO.
–Zapytałem w interpelacji, jakie dotacje zostały udzielone w poprzednim roku kościołom i związkom wyznaniowym w Łodzi. Uważam, że kościoły są w stanie finansować się same. Zastanawiam się nad powołaniem zespołu ds. świeckiego samorządu. Wówczas można byłoby wybadać, czy mieszkańcy mają do tego tematu jakieś zastrzeżenia. Czy obecnie nasze miasto jest miastem świeckim posiadającym świecki samorząd? Patrząc na ściany w salach obrad odnosi się inne wrażenie – dodał radny Damian Raczkowski.
Źródło: www.uml.lodz.pl










