Przed tygodniem, 5 czerwca, na swoim blogu „Profesorskie Gadanie dr hab.Stanisław Czachorowski zamieścił tekst, który zatytułował „Nie ma jednej, poprawnej odpowiedzi – rozważania o szkole”. Nie ukrywamy, ze trafiliśmy na niego dzięki portalowi EDUNEWS.PL, na którym tekst ten zamieszczono wczoraj, podając jego źródło.

 

Foto: www.czachorowski1963.blogspot.com

 

                                                       Dr hab. Stanisław Czachorowski

 

 

W dobrej wierze, nie dla zysku a pro publico bono, pozwalamy sobie na kolejne udostępnienie, także i na naszej stronie, tego tekstu – i to bez skrótów, które uczyniłyby ten wywód niezrozumiałym:

 

Każda odpowiedź jest dobra, o ile zostanie sensownie uzasadniona. Zdanie i zdarzenie wyrwane z całościowego kontekstu trudne jest do jednoznacznej interpretacji. Poprawnych odpowiedzi może być wiele. Uzasadnienie tworzy kontekst, czasem zupełnie nowy (potrzebna więc kreatywność).

 

Ot na przykład taki wycinek ze szkolnego podręcznika. Widzimy tylko fragment, ukazany na ilustracji niżej.

 

 

W szkole (i uniwersytetach?) uczymy odpowiadać, by trafić w klucz? Bo ustalamy jedną, właściwą odpowiedź, a wszystkie inne automatycznie są złe? Czy raczej uczymy myśleć i uzasadniać? Wolę to drugie, mimo że sprawdzanie wymaga znacznie większego wysiłku i czasu. Wymaga czasu na wysłuchanie, wysiłku podążania za argumentacją, myślenia. Nie da się sprawdzić „poprawności”, przyrównując szybko do klucza testowych odpowiedzi. Szybko i dużo (sprawdzonych testów, zadań) nie oznacza dobrej edukacji. I postaram się to uzasadnić, korzystając z kreatywności dyskutantów na Facebooku. Niniejszy tekst jest tylko uporządkowaną i rozszerzoną wersją dyskusji, która się odbyła w przestrzeni wirtualnej na Facebooku.

 

Zamieszczony fragment pochodzi z ćwiczenia lub podręcznika szkolnego. Umieszczony został w mediach społecznych, już nie pamiętam dokładnie gdzie (w której grupie). Może przez jakiegoś rodzica? Dostrzegając bzdurę, słusznie, publicznie się zastanawia nad poprawną odpowiedzią (bo jak pomóc dziecku w odrabianiu lekcji?). Ale czy znamy zamiar i kontekst?

 

Czytaj dalej »



.

Foto: www.brpd.gov.pl

 

Mikołaj Pawlak – Rzecznik Praw Dziecka

 

 

Poniżej zamieszczamy komunikat, jaki 12 czerwca zamieszczony został na oficjalnej stronie Rzecznika Praw Dziecka. Jest on reakcją RPD na pismo, jakie 27 maja 2019 r. przesłał do niego Adam Bodnar – Rzecznik Praw Obywatelskich.

 

 

 

Tekst zaczyna akapit, w którym zostały streszczone główne tezy pisma RPO z 21 maja 2019 r.:

 

 

Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, uważa, że dzisiejsze przepisy, które dają prawo rodzicom do decydowania, czy ich dzieci będą się uczyć w szkole o seksie, są niesatysfakcjonujące. Jego zdaniem polscy rodzice nie umieją i nie chcą o tym rozmawiać z dziećmi, dlatego edukacja seksualna w szkołach powinna być obowiązkowa dla wszystkich uczniów. W opinii Rzecznika Praw Obywatelskich także polski program edukacyjny jest zły i trzeba opracować nowy w konsultacji z organizacją WHO. Takie są główne tezy odpowiedzi Adama Bodnara przesłanej Rzecznikowi Praw Dziecka*. […]

 

 

Dalej to już wyłącznie wykładnia poglądów Mikołaja Pawlaka – RPD na problem, adekwatnej do współczesnej wiedzy, edukacji seksualnej w polskich szkołach:

 

 

To zdumiewające, że Adam Bodnar, który ślubował obronę konstytucyjnych praw wszystkich obywateli, nie tylko nie chce ich bronić, ale żąda zmian, które będą pogwałceniem Konstytucji. Nie ma i nigdy nie będzie mojej zgody na takie działanie. Mówię zdecydowane „nie” pomysłom wprowadzenia obowiązkowej edukacji seksualnej do polskich szkół. Mówię zdecydowane „nie” wpuszczeniu edukatorów seksualnych na szkolne korytarze. Mówię też zdecydowane „nie” wprowadzeniu standardów WHO do polskiego programu nauczania – podkreśla Rzecznik Praw Dziecka.

 

 

Mikołaj Pawlak wyraża też zaniepokojenie tym, że Rzecznik Praw Obywatelskich opiera swoje opinie wyłącznie na podstawie opracowań organizacji WHO, która w jednej ze swoich publikacji „Standardy edukacji seksualnej w Europie” wskazuje, że dzieci od najmłodszych lat mają „czerpać satysfakcję z własnej seksualności”, a naukę „należy rozpoczynać przed 4. rokiem życia”, a nawet „w momencie narodzin”.

 

Rzecznik Praw Dziecka wyraża również stanowczy sprzeciw wobec oskarżania polskich rodziców o brak umiejętności, a nawet chęci wychowywania własnych dzieci.

 

Czytaj dalej »



Foto:www.facebook.com/jaakko007/

 

Jacek Ścibor

 

 

Wczoraj na portalu „EDUNEWS.PL” zamieszczono tekst Jacka Ścibora, zatytułowany „Nauczycielem być…”. Jest to tekst polemiczny wobec artykułu Danuty Sterny pt. „Dlaczego warto zostać w zawodzie nauczycielskim?. Zalecamy, aby przed lekturą tekstu Jacka Ścibora przeczytać artykuł Danuty Sterny   –  TUTAJ

A teraz czas na poniższy tekst polemiczny – zamieszczamy go bez skrótów:

 

 

Nauczycielem być…

 

Dlaczego warto zostać w zawodzie nauczycielskim? – ten artykuł wygląda jak zamówione przez MEN – piewcę propagandy sukcesu – dzieło „ku pokrzepieniu nauczycielskich serc”. Pozwolę sobie wlać łyżkę dziegciu do beczki miodu tak cudownego postrzegania edukacyjnej rzeczywistości.

 

Z ROKU NA ROK JESTEM LEPSZY/LEPSZA

Owszem, ale o tym wie tylko nauczyciel. Reszty nauczycieli z zespołu – i często dyrekcji – to nie interesuje. Podwyższanie umiejętności w żaden sposób nie wpływa na uposażenie, a eksperckość w jakiejś dziedzinie jest często postrzegana jako walor kompletnie nieprzydatny szkole (a szczególnie, jeśli kłóci się z wizją szkolnych władz). Studia wyższe NIGDY nie miały przygotowywać do jakiegoś zawodu – od tego są technika i szkoły zawodowe. Studia wyższe powinny dawać solidną naukową podstawę do samoświadomości zawodowej, samokształcenia i ewaluacji własnych działań – i tego faktycznie nie robią…

 

CIĄGLE COŚ NOWEGO

To prawda – zaskoczenie przeżywamy każdego roku. Dzieci z coraz większymi problemami, coraz więcej niepełnych rodzin, rodzice coraz mniej wydolni wychowawczo, coraz większe oczekiwania od nauczycieli w każdej dziedzinie. Oczywiście za coraz mniejsze (relatywnie! + inflacja!) pieniądze. Brak nudy = natłok zdarzeń, do których nie jesteśmy przygotowani: zabójstwa w szkole, używki, a właśnie idzie podwójny rocznik zafundowany przez deformę Anny Zalewskiej. Fakt, brak nudy…

 

 

Czytaj dalej »



W dniach od 6 do 8 czerwca autorzy prac nadesłanych na XVIII edycję ogólnopolskiego Konkursu „Arsenał Pamięci” i ich opiekunowie uczestniczyli w serii wydarzeń, wieńczących ich udział w tym projekcie. Na tę okoliczność zjechali do Łodzi z 28 szkół 5-u województw: dolnośląskiego, kujawsko-pomorskiego, podkarpackiego, wielkopolskiego i łódzkiego. Spośród 136 laureatów nie przybyły jedynie – jedna osoba z Łochowa i dwie z Brzozowa.-

 

 

Foto: Włodzisław Kuzitowicz

 

Czwartek, 6 czerwca, był dniem, w którym spotkali się oni w łódzkim XXIX Liceum Ogólnokształcącym im Janka Bytnara „Rudego”, aby nie tylko odebrać dyplomy uczestnictwa i „regulaminowe” upominki, ale także wysłuchać gawędy sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, harcerki „Szarych Szeregów”, uczestniczki „Małego Sabotażu” – dh hm Gryzeldy Studzińskiej – pseudonim „Zela”.

 

Foto: Włodzisław Kuzitowicz

 

Wszystkich przybyłych powitał pomysłodawca i organizator wszystkich „Arsenałów”, były wieloletni nauczyciel XXIX LO i były założyciel i wieloletni drużynowy 44 Łódzkiej Drużyny Harcerskiej „Człapy” im. Janka Bytnara „Rudego”, inicjator przyjęcia przez to liceum imienia Jana Bytnara, wiceprezes łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Szarych Szeregów – hm. Krzysztof Jakubiec.

 

Foto: Włodzisław Kuzitowicz

 

                                      Por. hm Gryzelda Studzińska podczas wygłaszania gawędy.

 

 

A opowiadała ona o tym, jak podczas okupacji niemieckiej, jako młoda warszawska dziewczynka po złożeniu przyrzeczenia harcerskiego (w warunkach konspiracyjnych) rozpoczęła swą „służbę Ojczyźnie” uczestnicząc w ryzykownej akcji zapalenia znicza na miejscu egzekucji Romualda Traugutta, jak malowała „kotwice” Polski Walczącej na murach warszawskich domów, o tym, że była przymusowym świadkiem publicznej egzekucji na grupie młodych mężczyzn… Były jeszcze jej wspomnienia o Powstaniu Warszawskim, o jej pracy – piętnastoletniej harcerki – w polowych szpitalach powstańczych, o tym, jak na zawsze utkwiła w jej pamięci scena wybuchu, zdobytego wcześniej na Niemcach, czołgu-pułapki, w wyniku którego dziesiątki powstańców i fetujących tę zdobycz cywilów zginęło w tragiczny sposób… A potem było jeszcze o jej losie po upadku Powstania, o wywózce do Niemiec, o pobycie w tzw. „Maczkowie” – miasteczku, w którym po wyzwoleniu go przez aliantów zamieszkali sami Polacy – byli przymusowi robotnicy, byli więźniowie obozów, zdemobilizowani żołnierze polskich formacji wojskowych na zachodzie.

 

Foto: Włodzisław Kuzitowicz

 

 

Foto: Włodzisław Kuzitowicz

 

Ostatnią częścią tego spotkania było wręczanie dyplomów uczennicom i uczniom – autorom nadesłanych na konkurs i spełniających jego wymogi prac oraz ich opiekunom – nauczycielkom i nauczycielom szkół, których byli oni uczniami. Razem z dyplomami każda/y z nich otrzymał/a upominek, ufundowany przez Łódzki Oddział Biura Edukacji Narodowej IPN.

X           X           X

 

 

 

W piątek, 7 czerwca laureaci XVIII edycji „Arsenału Pamięci” uczestniczyli w, wycieczce „z historią w tle”. O 8-ej rano autokary przewiozły ich wraz z opiekunami do Rogowa. Stamtąd specjalny skład kolejki wąskotorowej powiózł wszystkich do Jeżowa. Gdy „ciuchcia” zatrzymała się na stacji Jeżów skład opanowany został przez grupę napastników. Byli to pracownicy Oddziału Łódzkiego IPN, którzy przygotowali inscenizację przeprowadzonej w listopadzie 1906 r. akcji Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej na stacji w Rogowie. Dowódcą akcji był Józef Montwiłł-Mirecki, którego imię nosi jedno z łódzkich osiedli mieszkaniowych – powstałe latach 1928 – 1931 z inicjatywy ówczesnego, socjalistycznego, magistratu Łodzi.

 

 

Po zakończeniu tej inscenizacji na wszystkich czekało ognisko z kiełbaskami, po którym wszyscy powrócili do Rogowa i zwiedzili słynne Arboretum i Alpinarium. Następnie autokary przewiozły uczestników wycieczki do Łowicza. Po zwiedzeniu Bazyliki Prymasowskiej i obiedzie, którym podjęła gości Szkoła Podstawowa nr 1 wszyscy udali się na ulicę Kurkową.

 

Czytaj dalej »



Foto: Marcin Obara/PAP[www.radiokrakow.pl]

 

Minister Dariusz Piontkowski, w towarzystwie wiceministra Marcina Kopcia podczas dzisiejszej konferencji prasowej

 

 

Podczas swojej pierwszej konferencji prasowej nowy minister edukacji narodowej uznał m.in., że kumulacji roczników nie będzie, a także, że nie wie, czym są najlepsze licea. O czym jeszcze można było się dowiedzieć? Zobacz materiał   –   TUTAJ   [źródło: www.wyborcza.pl]

 

 

A oto informacja o tej konferencji prasowej ze strony TVPINFO (fragment):

 

 

Z naszych informacji wynika, że wszyscy absolwenci gimnazjów oraz szkół podstawowych znajdą swoje miejsce w szkołach średnichzapewnił minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Jak wyjaśnił, wątpliwości co do liczby miejsc wynikają z tego, że „w niektórych dużych miastach samorządy zdecydowały się na ruch, który pozwala absolwentom szkół podstawowych i gimnazjów na złożenie dokumentów do większej liczby szkół”.

 

To powoduje, że w systemie ten sam uczeń pojawia się wielokrotnie, co może sprawiać wrażenie, że liczba uczniów ubiegających się o miejsca w szkołach średnich jest zdecydowanie większa niż ta rzeczywista liczba absolwentów – powiedział minister. […]

 

 

Cały tekst „Minister edukacji: Rodzice mogą być pewni, że ich dzieci znajdą miejsce w szkołach średnich”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www. www.tvp.info

 

 

*Cytat z sejmowego wystąpienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w lutym 2015 roku [TUTAJ]



Foto: www.mysliszewice.edu.pl

 

Uroczyste zakończenie roku szkolnego 2017/2018 w Publicznej Szkole Podstawowej im. H. Sienkiewicza w Myśliszewicach.

 

 

Dzisiaj „premierowe” cytaty z fejsbukowego profilu doktora Jakuba Andrzejczaka – profesora Wielkopolskiej Wyższej Szkoły Społeczno-Ekonomicznej. Na tekst ten trafiliśmy przypadkiem – dzięki „sztafetowemu” udostępnianiu go według zasady „znajomy – znajomym”… Uznaliśmy, że choć jego autor adresował swą wypowiedź do rodziców uczniów naszych szkół, powinni przeczytać to także nauczyciele.

 

Zapraszamy do lektury tego wpisu, który jego autor – odwołując się do wspomnień swoich szkolnych lat – zatytułował: „Przeciętniak”:

 

 

7 czerwca

 

Zakończenie roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami. Już za kilkanaście dni uczniowie i ich rodzice usiądą w aulach, salach gimnastycznych i klasach. Kiedy padnie już zwrot „po hymnie”, rozpocznie się oklaskiwanie tegorocznych zwycięzców: czerwone paski, najwyższe średnie, olimpiady, frekwencja. Aplauz, gratulacje, uścisk ręki, odbiór nagród i koniecznie zdjęcie ze świadectwem na fejsa z hasztagiem #DumnaMama, #NajlepszaCórka). Tak, jakby bez paska pierwsza nie była dumna, a druga najlepsza.

 

Foto: www.przeglad.olkuski.pl

 

Istnieje duże, statystyczne prawdopodobieństwo, że czytasz ten tekst jako rodzic, którego dziecko ani razu nie będzie musiało ruszać się z miejsca podczas tej uroczystości. Nie przyniesie do domu ani książki, ani dyplomu uznania. Istnieje więc prawdopodobieństwo, że jesteś rodzicem „średniaka”, „przeciętniaka”, „dostatecznego”, „dobrego”, „miernego” …

 

 

Foto: www.mamadu.pl

 

 

Istnieje też zdecydowanie mniejsze prawdopodobieństwo, że jesteś rodzicem dziecka, które podczas zakończenia roku szkolnego nie będzie podgrzewać krzesła, a oklaski na jego cześć zostaną w tych murach na wieki.

Nawet nie wiem, do kogo bardziej skierowany jest ten tekst. Do tych, którzy przyglądają się, jak ich dzieci dumnie kroczą w stronę mikrofonu, czy do tych rodziców dzieci, których wysiłek fizyczny podczas tej gali ograniczać się będzie wyłącznie do oklaskiwania innych. A może do nikogo z Was. Może jest do dzieci. A może jest do wszystkich.

 

 

Przez całą moją edukację w szkole podstawowej i liceum udało mi się zgromadzić dwie książki za konkursy z wiedzy historycznej. Przez całą moją edukację byłem „przeciętniakiem”. W siódmej klasie szkoły podstawowej, na moim świadectwie dumnie prezentował się mierny z fizyki. Dziś z sentymentem wspominam moją nauczycielkę języka polskiego z liceum, która niejednokrotnie kierowała do mnie takie oto słowa: „Andrzejczak! Orłem w tej klasie nie jesteś. Jak będziesz miał piątki, to będziesz mógł na lekcji rozmawiać”. Dziś wiem, że te rozmowy były tak samo ważne, jak nauka. Tyle tylko, że w systemie masowej, zbiurokratyzowanej edukacji nie możesz być orłem koleżeństwa, orłem empatii, orłem życzliwości, orłem własnego sposobu myślenia, orłem własnych zainteresowań, myślenia pod prąd, kreatywności … orłem samostanowienia.

 

Ta sama szkoła, w której od dziecka oczekuje się, by było jednocześnie najlepsze ze wszystkiego, ma przygotować je do życia, w którym wszyscy oczekiwać będą od niego, aby wyróżniało się w jednej dziedzinie. To jeden z wielu paradoksów systemu. Pamiętaj jednak. Twojego dziecka nie określa żadna ocena szkolna, lecz praca nad sobą i wysiłek, jaki musiało włożyć, by być w miejscu, w którym jest obecnie. Bez znaczenia czy kończy ten rok ze średnią 5,0 czy 3,0. Jego oceny nie określają, kim był, kim jest, ani kim będzie. Życie nie jest olimpiadą, a świat nie jest aulą szkolną. Życiem kierują relacje, emocje i pasje. Te ostatnie rodzą się z nauki i doświadczania rzeczywistości. Na próżno jednak szukać ich w ocenach szkolnych, dlatego Twoja duma z posiadania dziecka nie może być nimi warunkowana. Po latach, Twoje dziecko nie będzie pamiętać, że dostało jedynkę. Bez wątpienia jednak zapamięta Twoje rozczarowanie, złość czy brak wiary.

 

 

Podczas ceremonii zakończenia roku szkolnego mojego starszego syna, nie będę miał okazji do oklaskiwania go. I wiecie co? Będę z niego niezmiernie dumny. Tak samo dumny, jak każdego dnia. Wiem bowiem, że jest koleżeński, empatyczny, że ma szacunek do ludzi, że jest kreatywny, że zadaje wiele pytań, że interesuje go świat … że nie stał się tym, czego oczekuje od niego system numerków, tabelek i ewaluacji. Będę z niego dumny, ponieważ to te rzeczy określą, kim będzie w przyszłości. Przyszłości, w której będzie miał do zrobienie o wiele więcej, niż zapisano w jakiejkolwiek podstawie programowej.

 

 

W poniedziałek 10 czerwca dr Jakub Andrzejczak zamieścił taki aneks to cytowanego powyżej tekstu:

 

 

Szanowni Państwo!

 


Publikując mój post „Przeciętniak”, nie spodziewałem się takiego, lawinowego odzewu z Państwa strony. Tekst skomentowało prawie 7 tysięcy osób. Przeczytałem wszystkie wpisy, te pozytywne i negatywne. Za wszystkie konstruktywne uwagi serdecznie Państwu dziękuję.

 

Mój wpis nabrał też – dla pewnej grupy – innego znaczenia. Nie patrzyli oni na swoje dzieci, lecz na siebie z przeszłości. Otrzymałem mnóstwo wiadomości prywatnych. Z niemal wszystkich wyłania się bardzo ponury obraz, ukazujący wpływ systemu edukacji na dalsze losy ludzi. Nie mogę się z Państwem nimi podzielić, jednak proszę mi wierzyć. Są to bardzo poruszające historie osób, których ten system „prześladuje” do dziś, mimo dorosłego wieku. Niezwykle to przygnębiające.

 

 

Źródło: www.facebook.com/drandjakub/



Foto:Paweł Supernak/PAP[www.gosc.pl]

 

Wicepremier Beata Szydło i przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Ryszard Proksa podpisują porozumienie – CDS „DIALOG” , 7 kwietnia 2019r

 

 

Gazeta Prawna” zamieściła informację red. Artura Radwana o tym, ze właśnie trafił do Sejmu projekt [DRUK nr 3496] zmiany niedawno przyjętej (z inicjatywy min. Zalewskiej) nowelizacji Ustawy „Karta nauczyciela”, który jest realizacją kwietniowego porozumienia Solidarności z rządem, zawartego podczas rozmów w Centrum „Dialog”. Oto fragment tego tekstu :

 

[…] Zgodnie z nim nauczyciel może podlegać ocenie na wniosek swój, a także np. dyrektora lub organu prowadzącego, rady szkoły lub rady rodziców. Taka weryfikacja może być dokonywana w każdym czasie, ale nie częściej niż po roku od poprzedniej. W praktyce do tej pory według starego mechanizmu było tak, że nauczyciele pracowali nawet 20 lat bez takiej oceny. Dotyczy to głównie nauczycieli dyplomowanych, którzy osiągnęli już najwyższy stopień awansu zawodowego i nie mają potrzeby dokonywania takiej weryfikacji.

 

Rzeczywiście powróciliśmy do stanu, który przecież wymagał pewnych zmian. Z pewnością należałoby pozostawić ten okres obowiązkowego oceniania nauczycieli co pięć lat. Mieliśmy już wypracowane kryteria, które też zostaną uchylone mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.Szefowie placówki oświatowej będą się z ocenami wstrzymywać, bo nie wiadomo, jakie jeszcze zmiany mogą nas czekać – dodaje.

 

 

Cały artykuł „Wrześniowe podwyżki i ustępstwa dla nauczycieli już w Sejmie”    –    TUTAJ

 

 

Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl



Foto: www.evenea.pl

 

Dr Tomasz Tokarz

Wierni naszej nowej poniedziałkowej tradycji proponujemy kolejny wybór zeszłotygodniowych tekstów dr Tomasza Tokarza, zamieszczanych w minionym tygodniu na jego fejsbukowym profilu:

 

5 czerwca

Jak może wyglądać ewolucja zawodów w przyszłości. Zróbmy krótką analizę na przykładzie trzech profesji.

 

LEKARZ (kontaktowy, nie zabiegowy)

Przychodzi pacjent. Lekarz uruchamia specjalny skaner, który skanuje mu źrenicę i pobiera próbkę potu (ewentualnie krwi). Skaner łączy się z siecią. Dane są szybko przetwarzane i porównywane z tysiącami innych danych. Na podstawie analizy formułowana jest diagnoza i zalecenia.

Jaka będzie w tym wszystkim rola lekarza?
Przekazanie diagnozy pacjentowi w spokojnej, empatycznej rozmowie.
Wspieranie go w procesie leczenia.
Pożądane kompetencje: empatia, komunikacja, intuicja

 

PRAWNIK (radca prawny)

Przychodzi klient. Prawnik w rozmowie z nim wprowadza do specjalnego komputera zapytanie (wg słów kluczowych). Ten przetwarza zapytanie, analizuje szczegóły problemu. Łączy się z siecią. Dane są szybko przetwarzane i porównywane z tysiącami innych danych. Na podstawie analizy formułowana jest interpretacja problemu i możliwe rozwiązania.

Jaka będzie w tym wszystkim rola PRAWNIKA?
Przekazanie zaleceń, rozwiązań, interpretacji KLIENTOWI w spokojnej, empatycznej rozmowie.
Wspieranie go w procesie osiągania celów.

Pożądane kompetencje: empatia, komunikacja, intuicja

 

NAUCZYCIEL

Przychodzi uczeń. Nauczyciel w rozmowie z nim wprowadza do maszyny słowa kluczowe. Skaner pobiera próbkę potu i skanuje źrenicę. Maszyna przetwarza dane, analizuje szczegóły. Łączy się z siecią. Dane są szybko przetwarzane i porównywane z tysiącami innych danych. Wyskakuje propozycja indywidualnej ścieżki kompetencyjnej (predyspozycje, zainteresowania), źródeł informacji oraz metody uczenia się (co może się sprawdzić przy określonych zasobach psychoficznych, a co nie)

Jaka będzie w tym rola NAUCZYCIELA?

Rozmowa z uczniem na temat proponowanej ścieżki kompetencyjnej. Rozpoznanie, jak się z tym czuje.
Wspieranie go w procesie osiągania celów.
Bycie z nim.
Motywowanie do pracy.

Pożądane kompetencje: empatia, komunikacja, intuicja.

 

Gdybym miał powiedzieć, który z tych zawodów będzie wymagał jak największej odpowiedzialności, elastyczności, otwartości, autonomii i kompetencji, który będzie najmniej uzależniony od zaleceń maszyny – pewnie postawiłbym na nauczyciela. Bo będzie on miał do czynienia z najbardziej zmiennym odbiorcą – człowiekiem w procesie rozwojowym.

 

Czytaj dalej »



Ta ostatnia niedziela...” – wypadałoby dzisiaj zaśpiewać. Ostatnia niedziela tego trudnego i obfitującego w dramatyczne chwile roku szkolnego. Za tydzień będzie to już pierwsza niedziela wakacji. Świadomość tego faktu stawia przed felietonistą trudniejsze niż zwykle zadanie: znaleźć i skomentować takie wydarzenie, taki temat, który nie będzie „jednym z wielu”, a – niejako symbolicznie – zwieńczy roczny cykl tych felietonów.

 

W pierwszą niedzielę września 2018 roku pisałem o tym, jak to Prezydent Andrzej Duda złamał prawo, zabraniające działalności i agitacji politycznej w szkołach, wplatając w swe wystąpienie, wygłaszane w III LO w Gdyni z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego, zdanie: „…w Sądzie Najwyższym orzekają ludzie, którzy w stanie wojennym wydawali wyroki na podziemie”.

 

Jako że kończący się rok szkolny był także rokiem dwu wyborów, wypada przypomnieć felieton z 28 października, zatytułowany Wybory samorządowe sprzed tygodnia to oblany egzamin z WOS!” Także wart przywołania jest – proroczy jak się okazało – felieton, zatytułowany „O pozycji min. Zalewskiej w rankingu ministrów. I o czym to świadczy?

 

20 stycznia 2019 roku zamieściłem felieton, który był moim, bardzo osobistym „pedagogicznym przepracowaniem” tragedii w Gdańsku – zabójstwa prezydenta Adamowicza: Nie przekreślajmy ‚słabych’ uczniów – oni też mogą mieć sukcesy.

 

28 kwietnia, w czasie gasnącej „gorączki” nauczycielskiego strajku napisałem felieton „Nikt nas nie zdradził, a strajk włoski – to droga donikąd”.

 

Przed miesiącem, po pierwszym tygodniu matur, który zapewne przejdzie do historii jako „bombowy tydzień”, napisałem felieton, zatytułowany „O telepatycznych diagnozach i szokujących konkluzjach urzędników”.

 

Co zatem powinno stać się taką „wisienką” na wieńczącym ten rok „torciku” moich felietonów?

 

Pomysłu na wisienkę nie mam. Przyszła mi tylko na myśl „laska cynamonu”….

 

Ale po chwili namysłu zmieniłem zdanie. Na temat pana Piontkowskiego, który w 30. rocznicę historycznych wyborów parlamentarnych, kiedy to Polacy pokazali partii wówczas rządzącej „gest Kozakiewicza”, został (rzekomo) na wniosek premiera powołany przez lokatora pałacu – w swoim czasie (nomen omen) nazywanego „Pałacem Namiestnikowskim” – na urząd Ministra Edukacji Narodowej, nie ma sensu już nic więcej pisać, niż zrobiły to dotąd niezależne media (w tym i OE). Nie widzę takiej konieczności, bo – jak stwierdził to w „Nowych Atenach” ks. Benedykt Chmielowski – „koń jaki jest każdy widzi”. Z tym koniem to chyba także przesada… Nie widzę w nim „czarnego konia” w wyścigu ku lepszej przyszłości polskiej szkoły. Co najwyżej „konia rasy polskiej”, narodowej….

 

Moim zdaniem nie warto zajmować się tymczasowymi rozwiązaniami, jako że i tak o wszystkim zadecydują jesienne wybory parlamentarne. Jeżeli wygra je PiS – to i tak posadzi na tym „gorącym fotelu” kogoś innego. Mnie martwi bardziej ewentualna alternatywa.

 

Czytaj dalej »



Dziś naszą uwagę zwrócił nieduży artykuł na 5. stronie „Gazety Wyborczej” zatytułowany „Irena nie Tymek”. Szybko odnaleźliśmy jego obszerniejszą e-wersję, zatytułowaną Irena, a nie Tymek. Uczniowie stanęli w obronie transpłciowej koleżanki i napisali petycję do dyrekcji”. Oto fragmenty tego materiału, ilustrowanego fotokopią uczniowskiej petycji:

 

 

Uczniowie podstawówki w Jeleniej Górze nie zgodzili się, by zdjęcie ich transpłciowej koleżanki Ireny na szkolnej tablicy pamiątkowej podpisano imieniem Tymek. Napisali w tej sprawie petycję dyrekcji, ale szkoła na razie milczy. […]

 

 

Foto:www.wroclaw.wyborcza.pl

 

 

Oo fragment listu do dyrekcji integracyjnej Szkoły Podstawowej nr 8 w Jeleniej Górze, który podpisali uczniowie klasy 8 B. Udostępniła go na Fb mama Ireny, Magdalena Kalinowska z podpisem: „Czasami (często) dzieci są mądrzejsze, niż dorośli. Dziękuję Amelce za inicjatywę i reszcie klasy za wsparcie. Jesteście wspaniali”. Amelka to jedna z trzech najbliższych przyjaciółek Ireny, która urodziła się jako Tymek.

 

Nasza koleżanka, Irena, jest z nami od pierwszej klasy i nie wyobrażamy sobie, aby została usunięta z grona uczniów (…). Irena codziennie zmaga się z wieloma trudnościami, łącznie z nietolerancją. Czy nie można zrobić jej chociażby takiej przyjemności, aby szkołę podstawową ukończyła z imieniem takim, jakie jej odpowiada? Wszyscy uczniowie naszej klasy od kilku lat zwracają się do Ireny tak, jak ona sobie tego życzy. Większość nauczycieli akceptuje ją taką, jaka jest”.

 

Niektórzy nauczyciele w szkole specjalnej, do której z powodu autyzmu chodzi Irena, wciąż  wyczytywali ją z dziennika jako Tymka. Magdalena Kalinowska chciała więc zaprosić do szkoły specjalistę, by wyjaśnił im, co to jest transpłciowość. Na takie szkolenie zgody nie wyraziła dyrektorka.

 

Czytaj dalej »