Ta ostatnia niedziela...” – wypadałoby dzisiaj zaśpiewać. Ostatnia niedziela tego trudnego i obfitującego w dramatyczne chwile roku szkolnego. Za tydzień będzie to już pierwsza niedziela wakacji. Świadomość tego faktu stawia przed felietonistą trudniejsze niż zwykle zadanie: znaleźć i skomentować takie wydarzenie, taki temat, który nie będzie „jednym z wielu”, a – niejako symbolicznie – zwieńczy roczny cykl tych felietonów.

 

W pierwszą niedzielę września 2018 roku pisałem o tym, jak to Prezydent Andrzej Duda złamał prawo, zabraniające działalności i agitacji politycznej w szkołach, wplatając w swe wystąpienie, wygłaszane w III LO w Gdyni z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego, zdanie: „…w Sądzie Najwyższym orzekają ludzie, którzy w stanie wojennym wydawali wyroki na podziemie”.

 

Jako że kończący się rok szkolny był także rokiem dwu wyborów, wypada przypomnieć felieton z 28 października, zatytułowany Wybory samorządowe sprzed tygodnia to oblany egzamin z WOS!” Także wart przywołania jest – proroczy jak się okazało – felieton, zatytułowany „O pozycji min. Zalewskiej w rankingu ministrów. I o czym to świadczy?

 

20 stycznia 2019 roku zamieściłem felieton, który był moim, bardzo osobistym „pedagogicznym przepracowaniem” tragedii w Gdańsku – zabójstwa prezydenta Adamowicza: Nie przekreślajmy ‚słabych’ uczniów – oni też mogą mieć sukcesy.

 

28 kwietnia, w czasie gasnącej „gorączki” nauczycielskiego strajku napisałem felieton „Nikt nas nie zdradził, a strajk włoski – to droga donikąd”.

 

Przed miesiącem, po pierwszym tygodniu matur, który zapewne przejdzie do historii jako „bombowy tydzień”, napisałem felieton, zatytułowany „O telepatycznych diagnozach i szokujących konkluzjach urzędników”.

 

Co zatem powinno stać się taką „wisienką” na wieńczącym ten rok „torciku” moich felietonów?

 

Pomysłu na wisienkę nie mam. Przyszła mi tylko na myśl „laska cynamonu”….

 

Ale po chwili namysłu zmieniłem zdanie. Na temat pana Piontkowskiego, który w 30. rocznicę historycznych wyborów parlamentarnych, kiedy to Polacy pokazali partii wówczas rządzącej „gest Kozakiewicza”, został (rzekomo) na wniosek premiera powołany przez lokatora pałacu – w swoim czasie (nomen omen) nazywanego „Pałacem Namiestnikowskim” – na urząd Ministra Edukacji Narodowej, nie ma sensu już nic więcej pisać, niż zrobiły to dotąd niezależne media (w tym i OE). Nie widzę takiej konieczności, bo – jak stwierdził to w „Nowych Atenach” ks. Benedykt Chmielowski – „koń jaki jest każdy widzi”. Z tym koniem to chyba także przesada… Nie widzę w nim „czarnego konia” w wyścigu ku lepszej przyszłości polskiej szkoły. Co najwyżej „konia rasy polskiej”, narodowej….

 

Moim zdaniem nie warto zajmować się tymczasowymi rozwiązaniami, jako że i tak o wszystkim zadecydują jesienne wybory parlamentarne. Jeżeli wygra je PiS – to i tak posadzi na tym „gorącym fotelu” kogoś innego. Mnie martwi bardziej ewentualna alternatywa.

 

 

Czego można spodziewać się w przypadku wygranej dzisiejszych sił opozycyjnych? Jakie nadzieje możemy mieć w przypadku, gdy powyborczy rząd będzie kompletowany przez główną siłę opozycji – Platformę Obywatelska? Kto i jaką wizję „popisowskiej” edukacji będzie realizował? Czy są już dziś jakiekolwiek przesłanki dla takich prognoz?

 

Jak wiemy po wczorajszej Radzie Krajowej PO – partia ta programu na „po wyborach” jeszcze nie ma, jej liderzy będą dopiero jeździli po kraju i „wsłuchiwali się w głosy wyborców”, na podstawie których to „podsłuchów” ów program dopiero napiszą i ogłoszą go w sierpniu…

 

Strach się bać…. To tak, jakby szpitale ustalały lekarzom sposoby leczenia chorych na podstawie sondaży poglądów i wyobrażeń o tym jak chcieliby być leczeni owi chorzy. A ci ostatni mają wyobrażenie o skutecznych terapiach, ukształtowane głównie na podstawie babcinych opowieści….

 

Co jeszcze może być przesłanką dla prognozowania naszego edukacyjnego losu po klęsce wyborczej PiS? Może taką wskazówką jest, powołany przez Radę Krajową PO 17 listopada 2016 roku „Gabinet Cieni”? Od tamtej daty Szefową Gabinetu Edukacji Narodowej jest posłanka Urszula Augustyn – z wykształcenia filolog,była nauczycielka, dziennikarka radiowa i publicystka. Przez 15 lat pracowała jako nauczycielka w szkołach podstawowych, a jako dziennikarka współpracowała z „Gościem Niedzielnym”, Radiem Plus Tarnów oraz z katolickim portalem Opoka.

 

Do polityki weszła w 2005 roku, kiedy to po raz pierwszy została posłanką. Mandat ten utrzymała w kolejnych kadencjach. W VI i VII kadencji Sejmu była wiceprzewodniczącą sejmowej Komisji Edukacji. W styczniu 2015 roku została, na kilka miesięcy – do wyborów, powołana na stanowisko sekretarza stanu w MEN, będąc tam pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa w szkole.

 

Czy ktoś z Was czytał lub słyszał cokolwiek o tym, jaka była jej aktywność od chwili gdy została owym cieniem Zalewskiej? Jakie są jej poglądy na temat kierunków reformowania polskiej edukacji? Nie mam tu na myśli wypowiedzi, krytykujących deformę Zalewskiej, bo nie chodzi o jej ewentualny program na „nie”, a o wizję na „tak”. Ja żadnej o tym informacji nie znalazłem!

 

Wiceszefową Gabinetu Edukacji Narodowej w Gabinecie Cieni PO jest Elżbieta Gapińska. O utworzeniu przez nią Parlamentarnego zespołu ds. Przyszłości Edukacji pisałem już w felietonie z 8 lipca ub. roku: Jaki zespół taka przyszłość. Edukacji...” Zająłem tam jednoznacznie krytyczne stanowisko wobec oddania w ręce tej osoby tak strategicznie ważnej sprawy jak edukacja. Że przypomnę końcowy fragment tego felietonu:

 

Nie mam zamiaru patrzeć biernie, jak tak ważna sprawa, jak przyszłość edukacji kolejnych roczników Polaków staje się trampoliną do politycznej autokreacji osoby, która – jak dotąd – nic w życiu nie zbudowała, nic nie osiągnęła, za nic nie brała odpowiedzialności, a która szkołę zna jedynie z bycia tam uczennicą!”

 

Po takim dictum wrócę jeszcze, jak do ostatniej deski ratunku, do byłej wiceminister, posłanki Urszuli Augustyn. Udało mi się znaleźć w Internecie informację o wydarzeniu, które 7 marca 2019 r. z udziałem pani poseł Augustyn odbyło się w Myślenicach. Według tego źródła na posiedzeniu „Klubu Obywatelskiego” przedstawiła tam ona obszerną prezentację, która zawierała konkretne propozycje jak wyprowadzić polską szkołę z chaosu”. Oto jak w relacji z tego wydarzenia zapisano owe „konkretne propozycje”:

 

Szkoła Kompleksowa
Zapewni wszystkie usługi edukacyjno-wychowawcze: edukację, opiekę, rozwój talentów i wyrównanie szans. Zlikwidujemy prace domowe, tornistry i prywatne korki.

 

Prestiż zawodu nauczyciela

Przywrócimy należną pozycję nauczycielom, stworzymy realne warunki w których ich wynagrodzenia będą mogły wzrosnąć.


Szkoła wolna od polityki
Powołamy nową Komisję Edukacji Narodowej złożoną z apolitycznych ekspertów. Będzie odpowiedzialna za tworzenie programów. Sprawozdanie ze swojej pracy raz do roku będzie przedstawiać przed Sejmem.

 

Wsparcie finansowe dla samorządów dotkniętych eksperymentem Anny Zalewskiej
Uczniowie muszą mieć dobre warunki rozwoju i my je zapewnimy.

[Źródło:www.jozeflassota.pl]

 

Bardzo konkretne – prawda? Zwłaszcza ta „szkoła kompleksowa”!

 

X           X           X

 

Nie napisałem tego wszystkiego, aby wpędzić Was, czytających ten tekst, w depresję. Nie było i nie jest moim celem zniechęcenie Was do głosowania na PO lub jakąkolwiek strukturę polityczną powstałą pod jej egidą. Ale mam cień nadziei, że ktoś z czytających ten felieton zna kogoś, kto zna kogoś ze sfer zbliżonych do kierownictwa Platformy Obywatelskiej, aby uświadomić im, że są w Polsce osoby, całe środowiska nauczycielskie, którzy od dawna mają swe doświadczenia w praktycznym wdrażaniu progresywnych zmian w naszym skostniałym systemie szkolnym, że należy skontaktować się z nimi i poprosić o wspólne wypracowanie programu dla polskiej szkoły na day after day…

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź