Nie, nie będę dzisiaj (i w ogóle) komentował trzeciej tury rozmów przy tzw. „okrągłym stole edukacyjnym”, która odbyła się w piątek 10 maja na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Nie jestem do tego odpowiednim człowiekiem, gdyż nie uprawiam zawodu recenzenta teatralnego. Uważam, że najlepsze co mogę zrobić wobec tej tej, jak to określiła moja znajoma „obudzona polonistka” – tragifarsy, to spuścić nad nią zasłonę milczenia….

 

Tak naprawdę w minionym tygodniu byliśmy świadkami (większość nas głównie za pośrednictwem mediów) dwu godnych potępienia wydarzeń: serii informacji o rzekomych alarmach bombowych, wysyłanych za pośrednictwem poczty elektronicznej do setek szkół, w których przeprowadzane były egzaminy maturalne i bezprecedensowego, tragicznego aktu zabójstwa ucznia przez jego kolegę podczas przerwy międzylekcyjnej w szkole w Wawrze – najbardziej wysuniętej na południe prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy.

 

O tym pierwszym nie widzę powodu, aby to komentować już dzisiaj – wolę zaczekać do wyników pracy operacyjnej właściwych służb. Jedyne co muszę teraz odnotować, to bezprecedensowe wypowiedzi pani Barbary Nowak – Małopolskiej Kurator Oświaty i Jarosława Selina – wiceministra w MKiDN:

 

Najpierw cytat wypowiedzi pani kurator:

 

Alarmy bombowe w szkołach, gdzie dziś uczniowie przystępują do egzaminu maturalnego. Metody które stosują tylko terroryści. To kolejne potwierdzenie, że trwające od 8 kwietnia akcje strajkowe w szkołach były elementem (nie pierwszym) konsekwentnie realizowanego planu destabilizacji Państwa Polskiego. Atak na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży. Czy jest jeszcze jakaś granica w walce o władzę?” [Źródło: www.wpolityce.pl]

 

A teraz fragment tego co mówił w Radiu Zet Jarosław Sellin – wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, komentując alarmy bombowe w szkołach:

 

Jakaś część strajkujących nauczycieli czy liderów związkowych sygnalizowała, że jest zainteresowana tym, by nie doszło do egzaminów ósmoklasistów, gimnazjalistów, żeby nie udały się matury. […] To oczekiwanie, nawet to straszenie było, że może tak być, przecież Broniarz tak mówił, potem się wycofywał, potem przepraszał, potem znowu to samo mówił. Więc ten element niestety był w tej grze, w tym sporze, kompletnie niepotrzebnym sporze między nauczycielami a rządem.” [Źródło: www.wiadomosci.wp.pl]

 

Jak bardzo trzeba nienawidzić ludzi o innych niż własne poglądach, aby bez jakikolwiek podstaw głosić takie, w jego przekonaniu zawoalowane, wredne insynuacje! Ale zostawmy tego pana, wróćmy do Krakowa:

 

Nic dziwnego, że nauczyciele podlegli władzy nadzorczej pani kurator napisali adresowany do niej list otwarty, zaczynający się od słów:

 

Szanowna Pani, my, nauczycielki i nauczyciele krakowskich szkół ponadgimnazjalnych wyrażamy oburzenie Pani wypowiedzią sugerującą związek między ogólnopolskim strajkiem nauczycieli a alarmami bombowymi w szkołach, zakłócającymi przebieg egzaminów maturalnych. Pragniemy podkreślić z całą mocą, że stanowczo potępiamy wszelkie działania mogące utrudnić młodym ludziom start w dorosłe życie. Tym bardziej ubolewamy, że osoba, która winna stać na straży godności zawodu nauczyciela, tak szybko zapomniała, że to właśnie nauczyciele zawiesili akcję strajkową po to, by młodzież mogła spokojnie ukończyć szkołę i zdać maturę” [Źródło: www.krakow.wyborcza.pl]

 

I niechaj fragment tego listu zastąpi mój komentarz!

 

 

X            X            X

 

 

Pozostaje mi jeszcze zanotować kilka refleksji wokół tragicznego wydarzenia w Zespole Szkół nr 115 w Warszawie, w ramach którego funkcjonowały dwie szkoły: Gimnazjum nr 105 im. Olimpijczyków Polskich (kl. III) i ośmioklasowa SP nr 195 im. Króla Maciusia. Jak informowały chyba wszystkie media – doszło tam w piątek do tragicznego w skutkach konfliktu między dwoma uczniami, której finałem był atak z użyciem noża przez jednego z nich i śmierć ofiary tej napaści. W różnych źródłach podawano różne wiadomości o tym kim byli uczestnicy tej tragedii. Znalazłem takie, które podało bardzo precyzyjną informację:

 

Kuba K. z klasy 3 gimnazjum został zaczepiony przez Emila B. z 8 klasy podstawówki. Pomiędzy chłopakami doszło do bójki i awantury na korytarzu na drugim piętrze. 16-latek zaczął uciekać przed napastnikiem, obaj zbiegli piętro niżej do sali od fizyki. To tam Emil B. wbił nóż w ciało swojego kolegi. […] Kuba zginął na miejscu, a napastnik został raniony w rękę nożem. – Poszło o pieniądze. Kuba miał długi, 1500 złotych. Wiem, że w tle były sprawy z narkotykami. Kuba to spokojny chłopak, Emil natomiast sprawiał ogromne problemy.” [Źródło: www.se.pl]

 

Z innych źródeł wiadomo, że tych ciosów było kilka.

 

I w tym przypadku za wcześnie na odpowiedzialne komentarze, za mało wiadomo o wszystkich kontekstach tej tragedii . Ale na dwa jej aspekty pragnę już teraz zwrócić uwagę czytelników:

 

Pierwszym jest przynależność sprawcy i ofiary do dwu różnych typów szkół: ofiarą, nie agresorem, okazał się Kuba – 16-letni uczeń III klasy gimnazjum, a brutalnym zabójcą młodszy o rok uczeń VIII klasy szkoły podstawowej… To wszystko nie pasuje do ulubionej argumentacji minister Zalewskiej, jej mocodawców oraz całego zaplecza partyjnego tych rządów, którym szermowali w okresie przekonywania społeczeństwa o konieczności likwidacji tych złych gimnazjów. Wszak lekiem na całe zło miało stać się „zatrzymanie” adolescentów w szkole podstawowej, razem z pierwszakami, a nawet podopiecznymi „zerówki”.

 

Jak widać – problem nie leżał i nie leży w strukturze systemu szkolnego…..

 

Drugim aspektem tej jednostkowej tragedii, wobec którego nie chcę pozostać bierny, są upublicznione wypowiedzi dwu panów – każdego na bardzo znaczącym urzędzie.

 

Pierwszym  nich jest Zbigniew Ziobro – Minister Sprawiedliwości, który zdążył już zabrać w tej sprawie głos:

 

Jak podkreślił, okoliczności tej sprawy są badane i – jak zapewnił – „śledztwo jest prowadzone bardzo intensywnie”. Ziobro zaznaczył, że ta sprawa „wymaga bardzo wnikliwego zbadania – również pod kątem oceny motywów, okoliczności wniesienia tego niebezpiecznego przedmiotu, jakim był nóż, na teren szkoły”.[Źródło:www.tvp.info]

 

Panie ministrze Ziobro! Już widzę, jak załatwia pan dodatkowe setki milionów złotych na bramki wykrywające metal przed wejściami do dziesiątków tysięcy polskich szkół. Ale mam jeszcze dodatkowe pytanie: Kto będzie dokonywał rewizji osobistej, jeśli urządzenie zasygnalizuje przedmiot metalowy u wchodzącego ucznia? Wszak chyba nie nauczycielki… Bo mężczyzn w tym zawodzie jak na lekarstwo. W wielu szkołach jedynym facetem w składzie rady pedagogicznej jest ksiądz katecheta. Chyba źle by się stało, aby właśnie on miał obmacywać chłopców…

 

Bardziej „systemowo” postanowił zadziałać inny ważny urzędnik, jakim jest – przynajmniej formalnie – Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka”. Jak informowałem już na stronie OE – wystąpił on do MEN z postulatem następującej treści:

 

Każda szkoła powinna być dokładnie sprawdzona, czy bezpieczeństwo uczniów, naszych dzieci, jest zapewnione, czy nauczyciele wypełniają swoje obowiązki w tym zakresie, czy szkoła – budynek wewnątrz i na zewnątrz – jest odpowiednio monitorowana. A także, czy osoby pilnujące bezpieczeństwa w placówkach oświatowych mają odpowiednie przygotowanie i uprawnienia.” [Źródło: www.wiadomosci.radiozet.pl]*

 

No cóż, prędzej czy później musiało „wyjść szydło z worka”: Trudno spodziewać się od prawnika, specjalizującego się do niedawna w rozwodach kościelnych, że jest zorientowany w realiach jednego z dwu podstawowych środowisk w którym funkcjonują „podmioty jego urzędu”, jakim – po rodzinie – jest szkoła!

 

Zastanawiam się, jak autor powyżej zacytowanego postulatu wyobrażał sobie realizacje tych zaleceń?

 

Monitoring jest już teraz w znakomitej większości szkól. Jego poprzednik występował nawet niedawno z bardzo uzasadnionym wnioskiem o jego ograniczenie. A kogo miał aktualny RPD na myśli, gdy pisał o „ osobach pilnujących bezpieczeństwa w placówkach oświatowych”? Bo chyba nie nauczycieli, dyżurujących podczas przerw na szkolnych korytarzach. No, chyba, że jego zdaniem szkoły powinny zatrudniać certyfikowanych ochroniarzy (w liczbie odpowiadającej ilości korytarzy x liczba kondygnacji w każdej szkole), czuwających kompetentnie nad bezpieczeństwem uczniów podczas przerw. Ale także w czasie lekcji – bo uczniowie pod pretekstem wyjścia do WC mogą i wtedy chcieć załatwiać swoje porachunki…

 

Najlepszym komentarzem do nagle ujawnionej troski „mądrusiówe” o bezpieczeństwo w szkołach będzie poniższy cytat, znaleziony „w sieci”:

 

~z Warszawy


Hej, mędrcy, pozwólcie, że wtrącę swoje trzy grosze. Dla ułatwienia zrobię to w punktach.

 

1 Zanim jakiekolwiek dziecko pójdzie do szkoły, przez kilka lat wychowuje je własny dom.

2.W przypadku dzieci z zaburzeniami osobowości każda szkoła jest bezradna, bo takie obowiązuje w Polsce prawo, które wszelkie ostateczne decyzje w sprawie dziecka pozostawia wyłącznie jego rodzicom.

3.W najlepiej zorganizowanej szkole nie do uniknięcia są przypadki zachowań skrajnych, tragicznych w skutkach, ponieważ żadna szkoła nie ma prawa do wyeliminowania z grupy uczniów jednostki niebezpiecznej (oględnie mówiąc).

 

Więc nie twórzcie legend związanych z lokalizacją, poziomem nauczania, skutecznością metod wychowawczych, itp. To mogło zdarzyć się wszędzie – na Woli, na Ochocie, w Korbielowie i w Ustce. To jest problem POKOLENIOWY I SYSTEMOWY zarazem. No, ale takimi problemami to akurat partia za wszelką cenę trzymająca władzę zajmować się nie zamierza.

 

 

X           X           X

 

 

I to już najwyższy czas, aby zakończyć to „dziełko”, którego treści i rozmiar dawno przekroczyły format felietonu. I na koniec ostatnia myśl, która już od dawna mnie prześladuje: „Strach się bać do czego jeszcze może dojść, gdyby dalej, nie tylko w edukacji, ale w Polsce w ogóle, nadal niemiłosciwie panował nam ów stary kawaler z Żoliborza i namaszczani przez niego urzędnicy….”

 

 

*Do tej chwili o wystąpieniu tym wiadomość podały jedynie media – na oficjalnej stronie RPD nic na ten temat nie zamieszczono.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 



Zostaw odpowiedź