Foto:www.kuratorium.lodz.pl

 

Łódzki Kurator Oświaty Grzegorz Wierzchowski prezentuje planszę z wersją dla niesłyszących

 

Na stronie ŁKO zamieszczono komunikat, informujący o konferencji prasowej, jaką w Urzędzie Wojewódzkim zorganizował ŁKO Grzegorz Wierzchowski. Konferencja ta została zorganizowana, naszym zdaniem, wyłącznie po to, aby kurator mógł pokazać, że wszystko z rekrutacją do szkół ponadgimnazjalnych/ponadpodstawowych jest cudownie, ze nie ma żadnych powodów do ogłaszania dramatycznych apeli o ratunek dla „podwójnego rocznika” i obwiniania o cokolwiek edukacyjną reformę „Dobrej Zmiany”.

 

Oto obszerny fragment tego komunikatu:

 

[…] Miejsca w nowych szkołach [województwa łódzkiego]znalazło już 96,5 proc. absolwentów szkół podstawowych i 95,9 proc. absolwentów gimnazjów. To w sumie 40 211 uczniów.

 

Do żadnej z wybranych przez siebie szkół w naszym regionie nie dostało się dotychczas 1 572 kandydatów. W samej Łodzi liczba niezakwalifikowanych wynosi 460.

 

Wszyscy ci uczniowie wezmą udział w rekrutacji uzupełniającej, która powinna rozwiązać ich problem. Według danych napływających z samorządów, w szkołach województwa łódzkiego wciąż jest 14 404 wolnych miejsc. – Nie będzie więc sytuacji, że ktoś nie znajdzie w szkole miejsca. Te miejsca są – podkreślił kurator Grzegorz Wierzchowski.

 

Tym samym potwierdziły się wcześniejsze prognozy mówiące o tym, że w województwie łódzkim nie zabraknie miejsc ani dla absolwentów szkół podstawowych, ani dla absolwentów gimnazjów. Szkoły we współpracy z samorządami na długo przed początkiem rekrutacji podjęły bowiem działania zmierzające do zwiększenia liczby sal lekcyjnych w swoich budynkach, a co za tym idzie – liczby miejsc dla nowych uczniów. […]

 

 

Cały komunikat „96 procent uczniów zakwalifikowanych do szkół. Podsumowanie I etapu rekrutacji   – TUTAJ

 

 

Źródło:www.kuratorium.lodz.pl



Foto: www.tvn24.pl

 

Na portalu OKO.press zamieszczono dziś materiał informacyjny autorstwa Antona Ambroziaka, zatytułowany „Ponad 19 tys. uczniów bez szkoły w największych miastach. Gdyby nie samorządy, byłoby jeszcze gorzej”. Na jego podstawie przygotowaliśmy poniższe zestawienie największych polskich miast wojewódzkich, z podaniem (w nawiasach) liczby ludności (według stanu na dzień 1 stycznia 2019 rok), informując ilu spośród ogółu ubiegających się w tych miastach o miejsca w szkołach ponadgimnazjalnych/ponadpodstawowych nie dostało się do żadnej szkoły – w pierwszym naborze:

 

1 Warszawa (1 769 529) – 3 173

 

2 Kraków (769 498) – 2 500

3 Łódź (687 702) – 460

4 Wrocław (639 258) – 1 618

5 Poznań (537 643) – 1 603

 

6 Gdańsk (464 829) – 1 265

7 Szczecin (403 274) – 871

8 Bydgoszcz (351 254) – 521

9 Lublin (339 811) – 600

10 Białystok (297 403) – 956

11 Katowice (295 449) – 190

 

12 Kielce (196 335) – 429

13 Rzeszów (190 849) – 1 000

 

 

Wnioski z tej statystyki, odnośnie skuteczności działań, jakie podjęły władze samorządowe tych miast, aby zapewnić miejsca tzw.„podwójnemu rocznikowi” kandydatów do liceów, techników i szkół branżowych, są oczywiste: najlepiej (na tle miast o podobnej, a nawet tylko zbliżonej liczbie ludności) wywiązał się z tego zadania samorząd Łodzi – tylko 460 niezakwalifikowanych na 10 515 kandydujących!

 

Mniej kandydatów, którzy w tej fazie rekrutacji nie zostali zakwalifikowani do żadnej szkoły, jest tylko w Katowicach – 190, ale miasto to liczy 295 449 i w Kielcach – 429, mieście liczącym niecałe 200 tys. mieszkańców.

 

 

Źródła:

      >www.polskawliczbach.pl

      >www.oko.press

 

 

Uwaga:

Inne źródła, np.fakty.interia.pl podają inne informacje.



Dziś niezawodny redaktor Maciej Kalach zaprezentował na stronie”dziennika Łódzkiego” ilustrowaną informację z konferencji prasowej Tomasza Treli, poświęconej wynikom pierwszego (elektronicznego) etapu rekrutacji do łódzkich szkół ponadgimnazjalnych/ponadpodstawowych. Oto jej fragmenty:

 

Foto: Maciej Kałach [www.dzienniklodzki.pl]

 

Wyniki głównego etapu rekrutacji przedstawił we wtorek (16 lipca) Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny w mieście za edukację.

 

 

Wyniki rekrutacji w Łodzi

Foto: Maciej Kałach [www.dzienniklodzki.pl]

 

Foto: Maciej Kałach [www.dzienniklodzki.pl]

 

 

Jak przebiegał nabór?

 

[…] Przed rozpoczęciem naboru władze miasta szacowały, że liczba kandydatów do szkół stolicy regionu nie przekroczy zaplanowanej liczby miejsc – czyli około 12 tys. – nawet uwzględniając chętnych z mniejszych miejscowości regionu.

 

Łódzkie szkoły stały się pierwszym wyborem dla 10515 kandydatów z pierwszej preferencji. Co to oznacza? Każdy z nich wskazywał LO, technikum lub branżówkę, w którym chciałby po wakacjach uczyć się najbardziej oraz dowolną liczbę szkół rezerwowych – z dalszych preferencji. Jeśli kandydatowi nie wystarczyło punktów rekrutacyjnych na jego pierwszy wybór, spadał do niższej ze swoich preferencji. 460 nastolatków zaznaczyło wyłącznie zbyt mocne dla nich LO, technika lub szkoły zawodowe.

 

Wśród absolwentów gimnazjów 4896 nastolatków znalazło się na listach zakwalifikowanych jednej ze szkół, którą wskazali. 253 [5,2%] „wypadło” – póki co – poza system naboru.

 

Analogiczne liczby dla kandydatów po podstawówkach to: 5159 zakwalifikowanych, 207 [4,01% – na razie – bez przydziału.

 

 

Cały artykuł „Podwójny rocznik w Łodzi. 460 kandydatów niezakwalifikowanych do żadnej szkoły. Wyniki rekrutacji do LO, techników i branżówek”   –   TUTAJ

 

 

 

Źródło: www. dzienniklodzki.pl



Foto: screen z relacji [www.facebook.com/PlatformaObywatelska/]

 

Jarosław Pytlak (z mikrofonem) pod czas paneluEdukacja, uczeń z pasją, szkoła bez prac domowych

 

 

Dawno nie prezentowaliśmy tekstów z bloga Jarosława Pytlaka. Ale nie możemy nie upowszechnić tego, dziś zamieszczonego, którego tytuł: „Zwrot o 180 stopni, bez zawracania” zapowiada, jak zawsze, refleksje o stanie polskiej edukacji – po prawie czterech latach rządów PiS. Oto wybrane (subiektywnie) fragmenty tej publikacji – pogrubienia i podkreślenia cytowanych fragmentów – redakcja OE:

 

12 lipca uczestniczyłem w naradzie programowej Koalicji Obywatelskiej. Wziąłem udział w panelu dyskusyjnym* (jednym z wielu, które odbyły się tego dnia), poświęconym działaniom, jakie należy podjąć, aby poprawić sytuację w polskiej oświacie. Nie oznacza to, że nagle stałem się działaczem politycznym – po prostu zostałem tam zaproszony w roli, excusez le mot, eksperta. Prawdę mówiąc, gotów byłbym przyjąć zaproszenie do takiej debaty od dowolnego ugrupowania stawiającego sobie za cel położenie kresu radosnej (choć w istocie ponurej) twórczości obecnych władz w dziedzinie oświaty. Co zapewne dla nikogo ze stałych czytelników „Wokół szkoły” nie jest zaskoczeniem, ale na wszelki wypadek spieszę wyjaśnić, dlaczego.

 

Główne przesłanki, jakie legły u źródeł obecnej reformy systemu edukacji, określanej przez wielu w odruchu bezsilnej złości mianem „deformy”, zapisano kilka lat temu w niepozornym dokumencie, sygnowanym przez trzy autorki i – w roli patrona – profesora Andrzeja Waśko, pt. „Diagnoza oświaty polskiej”. Muszę przyznać, że byłbym skłonny postawić swój podpis pod niemałą częścią zawartych tam stwierdzeń. Jednak nawet najcelniejsza diagnoza nie stanowi automatycznie o skutecznej terapii. Ta, którą zaordynowano polskiemu szkolnictwu w ostatnich latach, okazała się znacznie gorsza od choroby, a pod pewnymi względami wręcz zabójcza.

 

W szczególności nie potrafię wybaczyć pani minister Annie Zalewskiej i jej mocodawcom, że za ich sprawą kilka roczników młodych ludzi otrzymało brutalną lekcję, jak w imię ideologii państwo może podeptać ich indywidualne prawa, przerywając tok edukacji i kierując ją na zupełnie inne tory.[…] Już tylko to wystarcza dla mnie, aby uczynić wszystko co możliwe, by ekipa od czterech lat rządząca w Ministerstwie Edukacji Narodowej jak najszybciej przeszła do historii.

 

Tyle wyjaśnienia, a teraz ad rem.

 

Mimo że panel był krótki i ograniczył się do prezentacji zarysu programu wyborczego Koalicji w dziedzinie edukacji oraz kilku wystąpień odnoszących się do niego, bez trudu dało się zauważyć, że prezentowane postulaty stanowią dokładną antytezę tego, co już przyniosła lub do czego prowadzi polską oświatę reforma Zalewskiej.

Zdaniem dyskutantów, w tym także moim, szkoła powinna być autonomiczna, a w obecnej rzeczywistości grzęźnie w gąszczu drobiazgowych przepisów, ze szczególnym udziałem podstawy programowej, bardziej szczegółowej, niż można by tego oczekiwać nawet od programu nauczania.

 

Czytaj dalej »



5. maja mój felieton, zatytułowanyJak wiceminister od przedsiębiorczości widzi nowoczesną szkołę”, który był komentarzem kolejnej odsłony tzw. „okrągłego stołu oświatowego”, zakończyłem takimi słowami:

 

A nas, prawdziwych orędowników i „bojowników” o naprawdę nowoczesną – to znaczy nowoczesną w swej metodyce rozbudzania „apetytu na wiedzę” i w wyposażaniu swych uczniów w narzędzia pozyskiwania, wartościowania (prawda-fałsz) i przetwarzania wiedzy, a następnie posługiwania się nią w rozwiązywaniu problemów, cały ten teatrzyk rzekomego odwoływania się władzy do obywateli, nie tylko że do tego nie „zaagitował”, ale jeszcze bardziej utwierdził w przekonaniu, że nie ma co na tę władzą liczyć!

 

Prawdziwa zmiana – w szkołach wymaga prawdziwej zmiany – w państwie!”

 

Minęły dwa miesiące, jesteśmy bogatsi w wiedzę o zamiarach dotyczących polskiej edukacji dwu głównych sił politycznych – po konwencjach programowych w katowickim Centrum Kongresowym (PiS) i warszawskim Pałacu Kultury i Nauki (Koalicja Obywatelska). I, przyznam się „bez bicia” – mam coraz częściej „czarne myśli”…

 

O wizji polskiej szkoły w przypadku ewentualnej kontynuacji polityki edukacyjnej przez PiS informowałem 7. lipca w materiale, zatytułowanymZ Konwencji w Katowicach: Przyszłość polskich szkół po wygranych przez PiS wyborach”. Tu przytoczę tylko jeden fragment, zaczerpnięty z przemówienia Mateusza Morawieckiego: „Chcemy, żeby klasy były mniejsze, by nauczyciel miał czas na przekazanie wiedzy uczniom. Będziemy starali się dalej reformować oświatę, by to było źródło naszej przewagi gospodarczej, technicznej, kulturowej”

 

Strach się bać… Kontynuacja szkoły wkuwających wiedzę uczniów, ścigających się w kolejnych testach i egzaminach, rywalizująych o to „kto ma więcej punktów”, kto dostanie się do „lepszego” liceum, do szkoły wyższej, skuteczniej obiecującej wizję przyszłej kariery… I ten cel, jaki ewentualnie przyszli sternicy naszej nawy państwowej stawiają przed edukacją: „by to było źródło naszej przewagi gospodarczej, technicznej, kulturowej”. Nie możliwie harmonijny rozwój młodego człowieka, nie realizacja jego osobistych planów, także marzeń, nie satysfakcja z prywatnego życia. Celem „Polska, Polska über… ponad wszystko!

 

Czy ewentualna wygrana w jesiennych wyborach głównej siły opozycyjnej, jaka dopiero co zakończyła swe dwudniowe spotkanie, nazwane „Forum Programowe Koalicji Obywatelskiej”, jest gwarancją, że nareszcie powstanie rząd, w ramach którego nowe kierownictwo ministerstwa edukacji (może udałoby się przy tej okazji pobyć owego przymiotnika „narodowa”), będzie gwarancją rzeczywistego unowocześnienia naszych szkół, radykalnego zerwania z dziedzictwem pruskiego modelu szkoły posłusznych, wkuwających uczniów, gwarancją wolności do poszukiwania przez nauczycieli indywidualnych dróg wspierania rozwoju każdego ucznia – na miarę jego potrzeb i możliwości?

 

Czytaj dalej »



Foto: screen z relacji: www.facebook.com/PlatformaObywatelska/videos

 

 

Fragment wystąpienia Grzegorza Schetyny na Forum Programowym Koalicji Obywatelskiej, dotyczący edukacji:

 

 

Po piąte – edukacja. Niestety – dziś szkoła nie kojarzy się z szóstkami, tylko z koszmarnym bałaganem, z tysiącami dzieci, które wpadły w pułapkę Zalewskiej. Nie będę już tracił czasu, naszego czasu, na opowiadanie o minister Zalewskiej i jej genialnych pomysłach. Nie będziemy do tego zamieszania dokładali nowej reformy. Najpierw musimy posprzątać i uspokoić sytuacje. Naszymi sojusznikami będą samorządy i nauczyciele. I jednym i drugim trzeba tutaj zaufać! (oklaski) Nauczycielom damy obiecane podwyżki i więcej autonomii, samorządom pozwolimy elastycznie kształtować sieć szkół, tak by mogły powstać kameralne szkoły na wsi, z klasami od I do III i dobrze wyposażone zbiorcze szkoły w większych miejscowościach. To można i trzeba zrobić! (oklaski) To pozwoli wyrównać szanse młodzieży miejskiej i wiejskiej. Zapewnimy też w szkole po lekcjach opiekę nad dziećmi. Nauczyciel odrobi z nimi zdania, dzieci rozwiną swoje pasje i nie będą już przynosić do domu tornistra z pełnymi, nieodrobionymi pracami domowymi.(oklaski)”

 

 

 

Z dostępnych aktualnie w internecie relacji o przebiegu Forum Programowego Koalicji Obywatelskiej znaleźliśmy dwa fragmenty, w których mówiono o edukacji. Pierwszy to dyskusja panelowa „Edukacja, uczeń z pasją, szkoła bez prac domowych” (od -7h 48′ do -7h 38′), drugi – wywiad z Katarzyną Lubnauer (od -5h 06′ do -4h 53′)    –    TUTAJ

 

 

Odbył się także panel o roli nauczyciela w szkole, odbudowie prestiżu, zaufania i autonomii tego zawodu, zobowiązaniach dotyczących podwyżek, odpolitycznienia i odchudzenia programów nauczania, bogatszej ofercie zajęć pozalekcyjnych, w którym uczestniczyło kilkoro naszych znajomych. Niestety – nie odnaleźliśmy relacji z tej wymiany poglądów, a wiemy o nim jedynie z profilu jednego z jego uczestników – Jarosława Krajewskiego, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 7 w Łodzi.

 

Foto: www.facebook.com/jaroslaw.krajewski

 

Drugi od prawej z mikrofonem – Jarosław Krajewski. Po jego lewej ręce – Krzysztof Baszczyński – wiceprezes ZNP, po prawej – posłanka Krystyna Szumilas – w latach 2011 – 2013 minister Edukacji.



Foto: Fotorzepa,Robert Gardziński[www.rp.pl]

 

Adam Bodnar – Rzecznik Praw Obywatelskich

 

 

11 lipca na portalu Prawo.pl zamieszczono artykuł Moniki Sewastianowicz, zatytułowany „RPO apeluje o respektowanie prawa do nauki. MEN: trzeba doczytać przepis. Jest to ogólna informacja o kolejnym wystąpieniu RPO do MEN z dnia 10 lipca 2019 roku i cytat repliki ministra Piontkowskiego na zarzut łamania przez rząd art. 70 Konstytucji RP. Oto fragmenty tej publikacji:

 

Codziennie dostaję informacje o uczniach, którzy nadal nie wiedzą, czy polskie szkoły są w stanie zagwarantować im edukację na miarę ich potrzeb, ambicji i możliwości – alarmuje rzecznik praw obywatelskich. Apeluje do MEN o respektowanie prawa do nauki. Minister edukacji ripostuje, że rzecznik powinien sprawdzić, co tym prawem jest objęte. […]

 

Brakuje miejsc nawet dla dobrych uczniów

Uczniowie – nawet ci, którzy uzyskali wysokie wyniki kończąc szkołę podstawową lub gimnazjum – nie dostali się do żadnej z wybranych szkół. Taka sytuacja jest nieakceptowalna i w sposób oczywisty prowadzi do naruszenia do gwarantowanego konstytucyjnie (art. 70 Konstytucji) prawa do nauki pisze Adam Bodnar do nowego ministra edukacji narodowej Dariusza Piątkowskiego. To on odpowiedział na kolejne alarmujące wystąpienie RPO, wysłane w maju do poprzedniej minister Anny Zalewskiej (obecnie europosłanki PiS). […]

 

Do słów Adama Bodnara odniósł się minister edukacji – podkreślił, że prawo do nauki nie oznacza, że każdy uczeń ma się dostać do szkoły, do której chce. i RPO powinien doczytać przepisy. Jak tłumaczył Piontkowski, chodzi o to, by każdy uczeń miał możliwość kontynuowania nauki.

 

 

Cały artykuł „RPO apeluje o respektowanie prawa do nauki. MEN: trzeba doczytać przepis”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www. www.prawo.pl

 

 

Pełna treść art. 70 Konstytucji RP z 1997 r.    –    TUTAJ



Foto: screen z relacji [www.youtube.com]

 

Dziś w w MEN odbyła się konferencja prasowa Dariusza Piontkowskiego. Udział w niej wzięli także: Janusz Zarzeczny (PiS) – starosta stalowowolski, Jakub Banaszek (PiS) – prezydent Chełma, Roman Czepe (PiS)- wicestarosta białostocki i Dorota Kondratiuk – dyrektorka Zespołu Szkół Mechanicznych w Łapach. Konferencja dotyczyła rekrutacji do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych na rok szkolny 2019/2020.

 

Oto fragmenty informacji o tej konferencji ze strony POLSAT NEWS:

 

[…] Szef MEN na wspólnej konferencji z przedstawicielami samorządów terytorialnych przypomniał, że w tym roku szkoły podstawowe i gimnazja kończy ponad 700 tys. uczniów. –Łącznie wszystkie szkoły średnie w całej Polsce przygotowały ponad 830 tys. miejsc dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych. Łącznie jest to więcej o ponad 100 tys. miejsc niż liczba uczniówwskazał minister Piontkowski. -To wyraźnie pokazuje, że każdy uczeń w Polsce znajdzie swoje miejsce w systemie, w jednej ze szkół średnich działających w naszym kraju – dodał. […]

 

-Każdy z absolwentów gimnazjum i szkoły podstawowej znajdzie swoje miejsce w systemie. Po pierwszym etapie (rekrutacji) będziemy wiedzieli ilu uczniów będzie musiało uczestniczyć w drugim etapie rekrutacji i w których miejscach będą szukali miejsc – zaznaczył Piontkowski.

 

Minister wskazał też na to, że reforma edukacji – wydłużająca naukę w szkołach podstawowych i likwidująca gimnazja – została wprowadzona w najlepszym momencie ze względu na demografię, gdyż roczniki, które w tym roku skończyły szkoły podstawowe i gimnazja są najmniej liczne spośród roczników niżu demograficznego. […]

 

Następnie głos zabrali uczestniczący w konferencji samorządowcy.

 

Czytaj dalej »



Esej okolicznościowy

dość długi, ale też długie jest nie tylko życie Jubilata, ale i Jego aktywność zawodowa w oświacie.

 

 

Foto: screen z obrazu wideo [www.youtube.com]

 

Janusz Moos, inspirator m.in. zawodu mechatronik, na swym analogowym stanowisku pracy (2014 rok)

 

 

 

Zamiar był inny. W tym miejscu miał być zamieszczony wywiad-rzeka z dyrektorem Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego – Januszem Moosem, Jubilatem, fetującym dziś swe 80-te urodziny. Niestety – Jubilat nie wyraził zgody na te wspomnieniowe przepytywanki. Nie pozostało mi nic innego jak podjąć trud zaprezentowania drogi zawodowej tego – jak Go określiłem w tytule Felietonu nr 173. – Człowieka-Instytucji, demiurga łódzkiej edukacji zawodowej.

 

Ów felieton zawierał taki, kończący go, akapit:

 

Nie znam tak dokładnie drogi zawodowej Bohatera tego felietonu aby wiedzieć kiedy podjął pracę nauczyciela w Technikum Energetycznym przy ul. Skrzywana, nie wiem też kiedy rozpoczął swą działalność w roli nauczyciela-metodyka ówczesnego WOM. Być może mogłyby one dać asumpt zorganizowania benefisu Jego działalności zawodowej”

 

Benefisu – jak dotąd – współpracownicy nie zorganizowali, a ja – wobec niepowodzenia projektu „wywiad” – podjąłem trud dotarcia do pamiętających te odległe lata „świadków historii”, a także do własnych wspomnień i dostępnych źródeł pisanych, aby z tej tak niebywałej okazji, zaprezentować drogę zawodową Jubilata. A okazja jest rzeczywiście ekstraordynaryjna: nie znam drugiego takiego przypadku (nie licząc Królowej Elżbiety II), aby w wieku 80-u lat – przynajmniej w obszarze instytucji oświatowych – ktoś inny był faktycznie i czynnie kierującym swą placówką dyrektorem! I aby ktoś inny mógł poszczycić się tym, że – niezależnie od szyldu pod którym działał – zajmował się, tworzył i walczył o sprawy szkolnictwa zawodowego, nieprzerwanie, od 1973 roku, czyli OD 46 LAT!!!

 

Ale zacznijmy od początku…

 

W jedynym dostępnym w internecie źródle można przeczytać taką informację: „Moos Janusz – ur.10.07.1939 Lwów.”  W oparciu o znane mi źródła twierdzę, że dwa podane tam fakty nie są prawdziwe: owo urodzone wtedy dziecko Ludwiki i Zygmunta Moosów dostało na chrzcie imię Jan (co osobiście widziałem w paszporcie podczas wspólnego z dzisiejszym Jubilatem przekraczania granicy z NRD w listopadzie 1988 roku), a rzeczywistym miejscem urodzenia jest miasteczko Rohatyn – dziś to terytorium Ukrainy, ale w II Rzeczypospolitej była to stolica powiatu w ówczesnym województwie stanisławowskim. Przed I Wojną Światową była to Galicja – autonomiczna część Cesarstwa Austro-Węgierskiego.

 

Gdyby było mi dane zapytać o to Jubilata, być może dowiedziałbym się jakie były koleje losu Jego i Jego Rodziny po wybuchu II Wojny Światowej, po zajęciu (w niewiele ponad dwa miesiące od Jego narodzin) tego terytorium przez Armię Czerwoną i przyłączeniu tych ziem do ZSRR, także po wkroczeniu tam w czerwcu 1941 roku armii III Rzeszy, a następnie po ponownym „wyzwoleniu” przez wojska sowieckie w 1944 roku. No i po powstaniu PRL w 1945 roku. Jak przeżyli tę wojenną hekatombę, jakimi drogami dotarli do powojennej Polski, co sprawiło, że nie osiedlili się, jak większość repatriantów z Ukrainy, na Śląsku lub na Opolszczyźnie, że zamieszkali w Łodzi, a nie np. we Wrocławiu…

 

Ale skoro nie udało się przekonać Dostojnego Jubilata do takiej rozmowy – nadal „białą plamą” w tej biografii pozostaną te najwcześniejsze lata Jego życia, w tym także etap bycia uczniem. Nie dowiemy się która szkoła średnia, gdzie zdał maturę, ma prawo szczycić się Takim Absolwentem. Nic mi o Jego życiu nie wiadomo – aż do roku 1966, kiedy to – co już można było ustalić bezsprzecznie – jako absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Łódzkiej, z tytułem magistra inżyniera, rozpoczął pracę w charakterze nauczyciela teoretycznych przedmiotów zawodowych w Technikum Energetycznym nr 1 w Łodzi – mającym w tamtych latach adres przy ul. Skrzywana. Dziś w tym samym budynku działa „spadkobierca” tamtej szkoły – Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 9, z tym że ma adres „Al. Politechniki 38”.

 

Współcześnie moglibyśmy to Jego pierwsze miejsce pracy nazwać zespołem szkół, ale wówczas pod wspólnym szyldem technikum funkcjonowały w tym samym budynku i pod tą sama dyrekcją Jana Dawidowskiego także: Wydział dla Pracujących Technikum Energetycznego, Technikum Zawodowe (elektromechanik urządzeń przemysłowych) i Zasadnicza Szkoła Energetyczna, a także Policealne Studium Techniczne (PST). Na uwagę zasługuje też fakt, że w tym konglomeracie szkół prowadzone było również kształcenie w ramach 6-letniego Technikum Przemysłowo-Pedagogicznego, którego absolwenci otrzymywali uprawnienia do pracy w charakterze nauczycieli praktycznej nauki zawodu. Czy mgr inż. Moos prowadził tam lekcje – nie udało mi się ustalić.

 

W roli nauczyciela został przez byłych uczniów zapamiętany jako osoba im życzliwa, acz wymagająca, i – co można potraktować jako zapowiedź przyszłego kierunku Jego zainteresowań – już w roli projektanta nowoczesnego kształcenia zawodowego – jako nauczyciel promujący wśród nich zagadnienia automatyki. Niektórzy z nich pisali na ten temat, z Jego inspiracji i pod Jego kierunkiem, prace dyplomowe.

 

Udało mi się ustalić, że już po 6-u latach pracy temu młodemu nauczycielowi (w wieku 33 lat) powierzono obowiązki kierownika (bo nie miało wówczas to stanowisko statusu wicedyrektora) PST i Wydziału dla Pracujących. Niestety (dla szkoły) już po dwu latach – w 1973 roku, ówczesny łódzki Kurator Oświaty i Wychowania Henryk Grenda (wcześniej był on dyrektorem zlikwidowanego w tym czasie Studium Nauczycielskiego nr 2, mieszczącego się przy ul. Wólczańskiej 222 (to późniejszy adres OOM, IKNiBO, IKN ODN i WODN) zatrudnił Jana Moosa w Kuratorium – na stanowisku wizytatora metodyka d.s. kształcenia zawodowego.

 

W tym miejscy należy się czytelnikom informacja, że właśnie 1 stycznia tego roku zlikwidowano istniejący od 1960 r. Centralny Ośrodek Metodyczny i powołano w jego miejsce Instytut Kształcenia Nauczycieli (IKN). Na szczeblu wojewódzkim skutkowało to likwidacją Okręgowych Ośrodków Metodycznych (OOM), których role przejęły zespoły wizytatorów przedmiotowo-metodycznych, podporządkowane kuratorom oświaty. Natomiast na miejscu dawnych okręgowych ośrodków w miastach wojewódzkich powstały terenowe oddziały IKN, nazwane Instytutami Kształcenia Nauczycieli i Badań Oświatowych (IKNiBO).

 

I to właśnie ten rok (1973) jest datą początku najważniejszego w karierze zawodowej Janusza Moosa, trwającego przez 46 lat, etapu pracy, pracy na rzecz wspierania i doskonalenia – najpierw nauczycieli, a po kilku latach także szkół, a w końcu całych systemów kształcenia zawodowego.

 

Czytaj dalej »



Foto: www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/

 

 

[…] Z niektórych miast wojewódzkich spływają już statystyki dotyczące pierwszego etapu rekrutacji. Pełne dane dotyczące rekrutacji ze wszystkich miast będą znane 16 lipca. Osoby, które nie dostały się do żadnej z wybranych szkół, będą mogły wziąć udział w rekrutacji uzupełniającej na miejsca, które pozostaną wolne. Rozpocznie się ona 26 lipca.

 

Reporterzy TVN24 zebrali wstępne i szacunkowe dane z niektórych miast wojewódzkich.

 

Białystok – Do wybranych szkół nie dostało się około 800 uczniów.

Gdańsk – Do wybranych szkół nie dostało się 1215 uczniów.

Kielce – Do wybranych szkół nie dostało się 463 uczniów.

Kraków – Do wybranych szkół nie dostało się około 2500 uczniów.

Lublin – Do wybranych szkół nie dostało się około 600 uczniów.

Olsztyn – Do wybranych szkół nie dostało się ponad 800 uczniów.

Rzeszów – Do wybranych szkół nie dostało się około 1000 uczniów.

Szczecin – Do wybranych szkół nie dostało się 871 uczniów.

Zielona Góra – Do wybranych szkół nie dostało się ponad 552 uczniów.

Olsztyn – Zabrakło miejsca dla 800 uczniów

 

Więcej   –   TUTAJ

 

Źródło: www.tvn24.pl


 

A jak widzi ten problem premier Mateusz Morawiecki? Oto fragmenty publikacji zatytułowanej „Podwójny rocznik szturmuje szkoły średnie. Premier: Większość szkół poradziła sobie z problemami lokalowymi”, zamieszczonej na stronie „Gazety Prawnej”:

 

Czytaj dalej »