Esej okolicznościowy

dość długi, ale też długie jest nie tylko życie Jubilata, ale i Jego aktywność zawodowa w oświacie.

 

 

Foto: screen z obrazu wideo [www.youtube.com]

 

Janusz Moos, inspirator m.in. zawodu mechatronik, na swym analogowym stanowisku pracy (2014 rok)

 

 

 

Zamiar był inny. W tym miejscu miał być zamieszczony wywiad-rzeka z dyrektorem Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego – Januszem Moosem, Jubilatem, fetującym dziś swe 80-te urodziny. Niestety – Jubilat nie wyraził zgody na te wspomnieniowe przepytywanki. Nie pozostało mi nic innego jak podjąć trud zaprezentowania drogi zawodowej tego – jak Go określiłem w tytule Felietonu nr 173. – Człowieka-Instytucji, demiurga łódzkiej edukacji zawodowej.

 

Ów felieton zawierał taki, kończący go, akapit:

 

Nie znam tak dokładnie drogi zawodowej Bohatera tego felietonu aby wiedzieć kiedy podjął pracę nauczyciela w Technikum Energetycznym przy ul. Skrzywana, nie wiem też kiedy rozpoczął swą działalność w roli nauczyciela-metodyka ówczesnego WOM. Być może mogłyby one dać asumpt zorganizowania benefisu Jego działalności zawodowej”

 

Benefisu – jak dotąd – współpracownicy nie zorganizowali, a ja – wobec niepowodzenia projektu „wywiad” – podjąłem trud dotarcia do pamiętających te odległe lata „świadków historii”, a także do własnych wspomnień i dostępnych źródeł pisanych, aby z tej tak niebywałej okazji, zaprezentować drogę zawodową Jubilata. A okazja jest rzeczywiście ekstraordynaryjna: nie znam drugiego takiego przypadku (nie licząc Królowej Elżbiety II), aby w wieku 80-u lat – przynajmniej w obszarze instytucji oświatowych – ktoś inny był faktycznie i czynnie kierującym swą placówką dyrektorem! I aby ktoś inny mógł poszczycić się tym, że – niezależnie od szyldu pod którym działał – zajmował się, tworzył i walczył o sprawy szkolnictwa zawodowego, nieprzerwanie, od 1973 roku, czyli OD 46 LAT!!!

 

Ale zacznijmy od początku…

 

W jedynym dostępnym w internecie źródle można przeczytać taką informację: „Moos Janusz – ur.10.07.1939 Lwów.”  W oparciu o znane mi źródła twierdzę, że dwa podane tam fakty nie są prawdziwe: owo urodzone wtedy dziecko Ludwiki i Zygmunta Moosów dostało na chrzcie imię Jan (co osobiście widziałem w paszporcie podczas wspólnego z dzisiejszym Jubilatem przekraczania granicy z NRD w listopadzie 1988 roku), a rzeczywistym miejscem urodzenia jest miasteczko Rohatyn – dziś to terytorium Ukrainy, ale w II Rzeczypospolitej była to stolica powiatu w ówczesnym województwie stanisławowskim. Przed I Wojną Światową była to Galicja – autonomiczna część Cesarstwa Austro-Węgierskiego.

 

Gdyby było mi dane zapytać o to Jubilata, być może dowiedziałbym się jakie były koleje losu Jego i Jego Rodziny po wybuchu II Wojny Światowej, po zajęciu (w niewiele ponad dwa miesiące od Jego narodzin) tego terytorium przez Armię Czerwoną i przyłączeniu tych ziem do ZSRR, także po wkroczeniu tam w czerwcu 1941 roku armii III Rzeszy, a następnie po ponownym „wyzwoleniu” przez wojska sowieckie w 1944 roku. No i po powstaniu PRL w 1945 roku. Jak przeżyli tę wojenną hekatombę, jakimi drogami dotarli do powojennej Polski, co sprawiło, że nie osiedlili się, jak większość repatriantów z Ukrainy, na Śląsku lub na Opolszczyźnie, że zamieszkali w Łodzi, a nie np. we Wrocławiu…

 

Ale skoro nie udało się przekonać Dostojnego Jubilata do takiej rozmowy – nadal „białą plamą” w tej biografii pozostaną te najwcześniejsze lata Jego życia, w tym także etap bycia uczniem. Nie dowiemy się która szkoła średnia, gdzie zdał maturę, ma prawo szczycić się Takim Absolwentem. Nic mi o Jego życiu nie wiadomo – aż do roku 1966, kiedy to – co już można było ustalić bezsprzecznie – jako absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Łódzkiej, z tytułem magistra inżyniera, rozpoczął pracę w charakterze nauczyciela teoretycznych przedmiotów zawodowych w Technikum Energetycznym nr 1 w Łodzi – mającym w tamtych latach adres przy ul. Skrzywana. Dziś w tym samym budynku działa „spadkobierca” tamtej szkoły – Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 9, z tym że ma adres „Al. Politechniki 38”.

 

Współcześnie moglibyśmy to Jego pierwsze miejsce pracy nazwać zespołem szkół, ale wówczas pod wspólnym szyldem technikum funkcjonowały w tym samym budynku i pod tą sama dyrekcją Jana Dawidowskiego także: Wydział dla Pracujących Technikum Energetycznego, Technikum Zawodowe (elektromechanik urządzeń przemysłowych) i Zasadnicza Szkoła Energetyczna, a także Policealne Studium Techniczne (PST). Na uwagę zasługuje też fakt, że w tym konglomeracie szkół prowadzone było również kształcenie w ramach 6-letniego Technikum Przemysłowo-Pedagogicznego, którego absolwenci otrzymywali uprawnienia do pracy w charakterze nauczycieli praktycznej nauki zawodu. Czy mgr inż. Moos prowadził tam lekcje – nie udało mi się ustalić.

 

W roli nauczyciela został przez byłych uczniów zapamiętany jako osoba im życzliwa, acz wymagająca, i – co można potraktować jako zapowiedź przyszłego kierunku Jego zainteresowań – już w roli projektanta nowoczesnego kształcenia zawodowego – jako nauczyciel promujący wśród nich zagadnienia automatyki. Niektórzy z nich pisali na ten temat, z Jego inspiracji i pod Jego kierunkiem, prace dyplomowe.

 

Udało mi się ustalić, że już po 6-u latach pracy temu młodemu nauczycielowi (w wieku 33 lat) powierzono obowiązki kierownika (bo nie miało wówczas to stanowisko statusu wicedyrektora) PST i Wydziału dla Pracujących. Niestety (dla szkoły) już po dwu latach – w 1973 roku, ówczesny łódzki Kurator Oświaty i Wychowania Henryk Grenda (wcześniej był on dyrektorem zlikwidowanego w tym czasie Studium Nauczycielskiego nr 2, mieszczącego się przy ul. Wólczańskiej 222 (to późniejszy adres OOM, IKNiBO, IKN ODN i WODN) zatrudnił Jana Moosa w Kuratorium – na stanowisku wizytatora metodyka d.s. kształcenia zawodowego.

 

W tym miejscy należy się czytelnikom informacja, że właśnie 1 stycznia tego roku zlikwidowano istniejący od 1960 r. Centralny Ośrodek Metodyczny i powołano w jego miejsce Instytut Kształcenia Nauczycieli (IKN). Na szczeblu wojewódzkim skutkowało to likwidacją Okręgowych Ośrodków Metodycznych (OOM), których role przejęły zespoły wizytatorów przedmiotowo-metodycznych, podporządkowane kuratorom oświaty. Natomiast na miejscu dawnych okręgowych ośrodków w miastach wojewódzkich powstały terenowe oddziały IKN, nazwane Instytutami Kształcenia Nauczycieli i Badań Oświatowych (IKNiBO).

 

I to właśnie ten rok (1973) jest datą początku najważniejszego w karierze zawodowej Janusza Moosa, trwającego przez 46 lat, etapu pracy, pracy na rzecz wspierania i doskonalenia – najpierw nauczycieli, a po kilku latach także szkół, a w końcu całych systemów kształcenia zawodowego.

 

Już po trzech latach, w 1976 roku, ów „szeregowy” wizytator metodyk zostaje kierownikiem Zespołu Wizytatorów Przedmiotów Zawodowych, dla którego to zespołu władze kuratorium już wcześniej znalazły siedzibę w budynku Technikum Budowlanego nr 1 przy ul. Kopcińskiego 5/11. Dyrektorem tej szkoły był wówczas, także od 1973 roku, Zenon Warcholiński. Pełnił on tę funkcje, mając Janusza Moosa i jego „firmę” na swym terenie, do odejścia na emeryturę – w roku 1991.

 

Mijają kolejne lata. Henryka Grendę na stanowisku kuratora zastąpił dr Tadeusz Podwysocki, na ogólnopolskiej arenie społeczno-politycznej dochodzi strajków sierpniowych 1980 roku, powstał NSZZ „Solidarność” a po kilkunastu miesiącach tzw. „karnawału Solidarności” nowy pierwszy sekretarz PZPR i jednocześnie premier – gen. Jaruzelski ogłosił w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Stan Wojenny. Ministrem oświaty i wychowania został najpierw Józef Tejchma (1979 – 80, a po nim Krzysztof Kruszewski (1980 – 81) I to jego decyzją w 1981 roku dokonano kolejnej reformy systemu wparcia metodycznego nauczycieli, włączając kuratoryjne zespoły wizytatorów-metodyków w struktury – utworzonych na bazie dawnych terenowych oddziałw IKNiBO – Oddziałów Doskonalenia Nauczycieli Instytutu Kształcenia Nauczycieli. (IKN ODN). Dla Janusza Moosa w zasadzie nic to nie zmieniło: działa w tym samym miejscu, z tymi samymi ludźmi, z tymi samymi zadaniami – tyle tylko, że jego przełożonym zostaje dr Marian Lelonek – szef IKN ODN w Łodzi, a jego stanowisko zostało nazwane: kierownik Zakładu Przedmiotów Zawodowych.

 

Ale nie mogę pominąć jeszcze jednego kontekstu tych działań, jakim była zmiana na stanowisku wicekuratora ds. szkolnictwa zawodowego. Pod koniec lat siedemdziesiątych ub. wieku został nim Henryk Sobierajski – wcześniej wieloletni dyrektor Technikum i Zasadniczej Szkoły Budowlanej Łódzkiego Zjednoczenia Budownictwa przy ul. Siemiradzkiego, która to szkoła niedługo potem została przemianowana na Zespół Szkół Budowlanych nr 1 w Łodzi. Trwał on na tym stanowisku aż do końca „tamtego systemu” i stanowił skuteczne wsparcie dla działalności zespołu metodyków kształcenia zawodowego i jego szefa – Janusza Moosa – niezależnie od kolejnych zmian na kuratorskim fotelu, gdy Tadeusza Podwysockiego zmienił Zygmunt Mikołajewicz (wcześniej był dyrektorem Technikum Elektrycznego przy ul. M. Fornalskiej (dziś to ul. Wileńska), a po nim (w 1988) zasiadła tam Iwona Bartosik (poprzednio funkcjonariuszka Wydziału Nauki i Oświaty Komitetu Łódzkiego PZPR).

 

Sytuacja ta uległa zmianie dopiero w konsekwencji politycznego „trzęsienia ziemi”, jakim okazały się wyniki wyborów do Sejmu i Senatu RP z 6 czerwca 1989 roku i powołanie pierwszego po II Wojnie Światowej niekomunistycznego rządu Tadeusza Mazowieckiego. To wtedy CDN i jego oddziały wojewódzkie zostały zlikwidowane i na ich miejsce w miastach wojewódzkich powstały Wojewódzkie Ośrodki Metodyczne. I to wtedy, z dniem 1 września 1989 roku, pismem ówczesnej dyrektorki łódzkiego WOM – dr Grażyny Tadeusiewicz, Janusz Moos został powołany na stanowisko wicedyrektora WOM. Nazwa ta utrzymała się tylko 3 lata – gdyż w konsekwencji uchwalenia Ustawy o systemie oświaty z 1991 roku – z dniem 1 września 1992 roku placówka ta przyjęła, obowiązującą do dziś, nazwę Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi. I „z automatu” dotychczasowy wicedyrektor łódzkiego WOM został wicedyrektorem WODN w Łodzi – z niezmienionym zakresem odpowiedzialności I był nim aż do… do podjęcia decyzji o usamodzielnieniu się…

 

I był to także okres, w którym nasze drogi zawodowe spotkały się, i to dosłownie, pod tym samym adresem. Od 1 wrześ- nia 1993 roku zostałem dyrektorem ZSB nr 2 i teraz to ja, jak wcześniej dyrektor Warcholiński, administrowałem budynkiem, w którym kilka pomieszczeń na parterze zajmowała owa filia łódzkiego WODN-u.

 

Dalszym rozdziałem tego zawodowego CV Szanownego Jubilata zajmę się za chwilę. Teraz należałoby coś więcej napisać o działalności zespołu metodyków, którym pod różnymi szyldami, w latach 1973 – 2006, kierował Janusz Moos. Gdyby było mi dane, w ramach wywiadu, zadanie kolejnego pytania, brzmiałoby ono tak: „Jakie zadania z zakresu doskonalenia nauczycieli kształcenia zawodowego i inicjowania innowacyjnych rozwiązań metodycznych w tym obszarze z okresu kierowania zespołem metodyków w ramach KOiW, a później WOM i WODN uważa Pan za ważne i udane?” Niestety – pytania tego nie mogłem zadać – zostaje mi odwołanie się do innych źródeł informacji na ten temat. Jest tylko jeden szkopuł: nigdzie nie udało mi się znaleźć informacji, dotyczących prac zespołu w okresie jego funkcjonowania w strukturze KOiW.

 

Z okresu ostatnich trzydziestu lat najbardziej syntetycznym obrazem dokonań Jubilata jest bez wątpienia artykuł zatytułowany „Łódzka edukacja zawodowa w okresie przełomu” autorstwa Jubilata, który został zamieszczony na stronach 134 – 137 „Kwartalnika miasta Łodzi” nr 1-2(84/85)22019, zatytułowanego „Okruchy pamięci”. Oto jego fragmenty:

 

W okresie przełomu, kiedy rodziły się różne pomysły dotyczące przemian w edukacji, koordynowałem wiele procesów współtworzących owe przemiany. Dotyczyły one w głównej mierze edukacji zawodowej. […] Wymienię niektóre z procesów, jakich przeprowadzenie w okresie przełomu miało zmienić oblicze edukacji zawodowej, ułatwiając jej przystosowanie się do „nowej rzeczywistości” społeczno-gospodarczej. Dotyczyły one między innymi organizacji specjaizacji zawodowych w łódzkim szkolnictwie zawodowym. Były one wypracowywane w relacji: szkoła zawodowa – przedsiębiorca,pracodawca. Szkic takiej specjalizacji zawodowej często nadawali przedsiębiorcy. Później była ona odpowiednio opisywana, redagowana w układzie umiejętności wynikowych uczącego się i wdrażana do praktyki edukacyjnej.[…]

 

Później koordynowałem niezwykle interesujące procesy związane z przygotowaniem projekcji kształcenia modułowego – zadaniowego. To właśnie w Łodzi zostały wypracowane pierwsze w skali kraju programy kształcenia modułowego. Większość zawodów umieszczonych w klasyfikacji zawodów szkolnych otrzymała tu projekcje innego zupełnie niż dotychczas kształcenia. Kształcenia, w którym eliminowano typowe przedmioty szkolne na rzecz modułów umiejętności zawodowych , jednostek modułowych i uczenia się poprzez wykonywanie zadań zawodowych. […]

 

Kolejnym bardzo ważnym przedsięwzięciem były prace nad modelowaniem kształcenia w zawodach szerokoprofilowych.[…] Właśnie w Łodzi koordynowaliśmy wiele procesów, będących jego istotnymi elementami. Należały do nich procesy takie jak opracowanie programów w zawodach szerokoprofilowych branży włókienniczej, odzieżowej, chemicznej. […]

 

I wreszcie wielki ruch związany z tworzeniem nowego typu szkoły – liceum technicznego. […] Chodziło o to, aby utworzyć szkołę prozawodową, w której kształtowane są wszystkie umiejętności objęte podstawą programową liceum ogólnokształcącego , a równolegle umiejętności ogólnozawodowe, umożliwiające w krótkim horyzoncie czasowym – w szkole policealnej czy pomaturalnej – kwalifikacji zawodowych. […]”

 

Ale wróćmy do „osi czasu” przebiegu kariery zawodowej Janusza Moosa. Najwyższa pora na przedstawienie najnowszego jej rozdziału – okresu samodzielnego kierowania placówkami, które bez wątpienia powstawały z Jego inspiracji. Jest rok 1996.  Oto „nagie” fakty i ich okoliczności zewnętrzne:

 

Nie mam żadnych podstaw do tego, aby podjąć temat genezy pomysłu Janusza Moosa aby zerwać więzy z WODN, ale mam prawo założyć, że decyzja o stanięciu na czele zupełnie nowego tworu, jakim wówczas było Centrum Kształcenia Praktycznego, nie była przypadkowa. Uważam tak, pamiętając dobrze tamten czas – byłem wtedy dyrektorem ZSB nr 2 i jako jeden z założycieli i wiceprezes Sekcji Szkół Budowlanych przy Polskiej Izbie Przemysłowo-Handlowej Budownictwa miałem w tych latach możliwość zwiedzenia nie tylko pierwszego takiego polskiego centrum w Szczecinie, ale przede wszystkim specjalnie zbudowanego przez niemiecki rząd federalny w 1995 roku Centrum Kształcenia Praktycznego dla zawodów budowlanych we Frankfurcie nad Odrą.

 

Warto przypomnieć iż nadal istniało Województwo Miejskie Łódzkie i nie było wówczas możliwości utworzenia w Łodzi kolejnego WODN. Natomiast Wojewódzkie Centrum Kształcenia Praktycznego było nie tylko projektem nowatorskim, ale także „bezkolizyjnym” wobec placówki przy ul. Wólczańskiej.

 

Tym bardziej, że dla takiej operacji właśnie zapanował sprzyjający klimat w wojewódzkich władzach oświatowych. W konsekwencji jesiennych wyborów do parlamentu z 1993 roku powstał – koalicyjny – rząd SLD-PSL, w którym tekę ministra edukacji otrzymał Aleksander Łuczak z PSL. Ten fakt skutkował powołaniem nowego kierownictwa łódzkiego kuratorium oświaty: kuratorem został Zdzisław Ignaczak (członek PSL) – do tego czasu wieloletni dyrektor IX LO w Łodzi, a wicekuratorem – Bogdan Wojakowski (SLD), który w ostatnim okresie przed zmianą ustroju pełnił obowiązki dyrektora Zespołu Szkół Papierniczo-Poligraficznych w Łodzi, a na początku lat 90. wygrał konkurs na dyrektora tego zespołu. Jednak ówczesny „pierwszy kurator III RP” – Wojciech Walczak odmówił mu nominacji.

 

I ten układ kierownictwa łódzkiego kuratorium utrzymał się, mimo jeszcze dwukrotnych zmian na fotelu ministra edukacji (po Aleksandrze Łuczaku ministrami byli jeszcze: Ryszard Czarny i Jerzy Wiatr) aż do kolejnych wyborów. Nie mam wątpliwości, że to właśnie wicekurator Wojakowski stał za utworzeniem w Łodzi WCKP, a nawet znalazł dla tej nowej instytucji odpowiednią siedzibę – w budynku, w którym do tej pory działały Warsztaty Szkolne Zespołu Szkół Mechanicznych nr 5 – przy ul. Kopcińskiego 29.

 

Kluczową dla losów tego projektu była Decyzja nr 9/96 z dnia 30 lipca 1996 roku w sprawie utworzenia Wojewódzkiego Centrum Kształcenia Praktycznego w Łodzi, podpisana przez Bogdana Wojakowskiego. Już w jej punkcie pierwszym zapisano:

 

1.Tworzy się z dniem 1 września 1996 roku Wojewódzkie Centrum Kształcenia Praktycznego w Łodzi.”

 

W treści tego dokumentu nie pada nazwisko Janusza Moosa, ale w jego 6. punkcie zapisano:

 

„6.Wojewódzkie Centrum Kształcenia Praktycznego przejmuje zadania i pracowników:

a/Wojewódzkiego Ośrodka Politechnicznego w Łodzi,

b/Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli – zespół doradców kształcenia zawodowego wraz z obsługą administracyjną […],

c/Warsztaty Szkolne Zespołu Szkół Mechanicznych nr 5 w Łodzi […].

 

W tej sytuacji, aby móc objąć stanowisko dyrektora WCKP w Łodzi, Janusz Moos musiał zostać wcześniej odwołany ze stanowiska wicedyrektora WODN w Łodzi. Stało się tak w konsekwencji złożenia przez niego w dniu 28 sierpnia 1996 roku pisemnej prośby o odwołanie z funkcji wicedyrektora – pismem dyrektora WODN – z dnia 31 sierpnia tego roku.

 

Następne wydarzenia – kolejne zmiany nazwy (ale i zakresu działalności) kierowanej przez Jubilata placówki – były skutkiem ponownej zmiany podziału administracyjnego kraju. Z dniem 1 stycznia 1999 roku Polska została podzielona na 16 dużych województw, w ramach których funkcjonowały powiaty i duże miasta na prawach powiatu. W nowym, dużym województwie łódzkim Łódź stała się miastem na prawach powiatu, zaś – aby nie rujnować istniejącej bazy materialnej i kadrowej – pozostawiono ośrodki doskonalenia nauczycieli, działające w dawnych stolicach byłych województw – w Piotrkowie Tryb., Skierniewicach i Sieradzu. A skoro mogły działać cztery ODN-y, mające w nazwie „wojewódzki”, to możliwe stało się utworzenie – na bazie WCKP – Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego. Tym bardziej, że mimo przekazania zadań organu prowadzącego szkoły podstawowe, licea ogólnokształcące i niektóre szkoły zawodowe z kuratorium do samorządów gminnych, powiatowych i miejskich, nadal wiele zespołów szkół zawodowych, zwłaszcza tych prowadzących warsztaty szkolne, pozostawało we władaniu kuratorium oświaty.

 

W tym czasie Polską rządziła już nowa koalicja: Akcja Wyborcza Solidarność (AWS) – Unia Wolności, ministrem edukacji został prof. Mirosław Handke, a łódzkim kuratorium kierował – dotychczasowy lider łódzkiej oświatowej „Solidarności”, nauczyciel WF jednego z zespołów szkół zawodowych – Leszek Surosz. Za to w mieście wybory wygrał Sojusz Lewicy Demokratycznej, w konsekwencji czego zmienił się nie tylko zarząd miasta, ale także kierownictwo Wydziału Edukacji. Jego dyrektorem został… Bogdan Wojakowski. Od 1. września tego roku samorząd miejski Łodzi stał się już dla wszystkich łódzkich szkół, także zawodowych, organem prowadzącym.

 

Jednak musiały minąć jeszcze dwa lata, aby zapadła decyzja w sprawie kolejnej zmiany nazwy placówki przy ul. Kopcińskiego 29. Stało się to w 2001 roku, kiedy WCDNiKP zmieniło nazwę na Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego. Z tego co jest mi wiadome (chyba że się mylę – jeśli tak – czekam na sprostowanie) jedną z decydujących przyczyn tej zmiany, nie tylko nazwy, ale przede wszystkim organu prowadzącego (z Sejmiku Województwa Łódzkiego na m. Łódź) były problemy własnościowe dotyczące nieruchomości, będącej siedziba Centrum. W momencie, kiedy wszystkie szkoły zawodowe, a więc i ich siedziby, zostały przekazane samorządowi miasta, funkcjonowanie WCDNiKP w budynku będącym własnością łódzkiego samorządu generowało dla samorządu wojewódzkiego koszty – sejmik musiał miastu płacić za wynajem nieruchomości. Zmiana organu prowadzącego, a przy tej okazji także nazwy, porządkowała i upraszczała finansowanie działalności tej placówki.

 

I tak doczytaliście Państwo ten tekst nieomal do końca. Pora na podsumowanie dorobku tych wszystkich działań Janusza Moosa. Wybaczcie, że tym razem wyręczę się fragmentem tekstu prof. Bogusława Śliwerskiego:

 

Jak pięknie i szczerze wyrazili to Jego współpracownicy […] jest szefem, który z nieprawdopodobną pasją, fascynacją nauczycielstwem inspiruje, zaraża, animuje, nieustannie poszukuje i wdraża nowości, a przy tym ceni każdego pracownika, za co jest uwielbiany, zdarza się, że i nielubiany przez tych, którzy woleliby spokojnej, rutynowej aktywności zawodowej. Uhonorowali [oni] swojego dyrektora statuetką SKRZYDŁA WYOBRAŹNI wywołując gestem wdzięczności i artystycznym dziełem wzruszający podziw i uznanie. […] Dyrektor Janusz MOOS jest szczególnym Mistrzem dla kolejnych pokoleń innowatorów w edukacji, któremu zawsze leżała na sercu troska o jak najwyższe standardy kształcenia. Nie wystarczy bowiem pracować z pasją, miłością, troską o dobro innych, ale trzeba też umieć bezinteresownie dostrzec i docenić w tym zakresie innych. Potrafi odkrywać i szlifować ludzkie talenty, ale i upominać się o prawdę pedagogiczną w procesie kształcenia.” [Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com]

 

Mnie pozostało już tylko wymienienie najważniejszych dowodów uznania, jakimi wyróżniały go władze przez te długie lata zawodowej aktywności. Znów posłużę się tekstem prof. Śliwerskiego:

 

Janusz Moos jest dwukrotnym laureatem Nagrody Miasta Łodzi. Wyróżniany był siedem razy nagrodą Ministra Edukacji Narodowej (1978–2001). Otrzymał wiele wyróżnień krajowych i odznaczeń, m.in. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal Komisji Edukacji Narodowej [1979], odznakę honorową „Za Zasługi dla Wynalazczości”, Medal im. prof. Janusza Groszkowskiego, odznakę „Za Zasługi dla Miasta Łodzi”, odznaczenia branżowe, np. SEP, Promotor Rozwoju Edukacji Normalizacyjnej, tytuł „Profesjonalny Menedżer Województwa Łódzkiego w 2005 roku”. [Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com]

 

Profesor przeoczył (lub nie wiedział o nich) jeszcze kilka odznaczeń sprzed 1989 roku: Srebrny Krzyż Zasługi – 1980, Honorowa Odznaka Miasta Łodzi – 1982, Medal 40-lecia Polski Ludowej – 1987

 

W tej kolekcji zabrakło tylko jednej, ale najbardziej upragnionej przez Jubilata, formy docenienia Jego zasług dla edukacji: Honorowego Tytułu „Profesora Oświaty”…

 

Podejmując próbę znalezienia najbardziej charakterystycznych cech owej 53-letniej drogi zawodowej, a szczególnie jej 46-letniego etapu pracy „na niwie” doskonalenia nauczycieli, zaryzykuję stwierdzenie, że są takie dwie. Pierwszą jest Jego talent przekonywania władz do swoich projektów, jakimi by te władze nie były: tych z czasów PRL, ale i później – po „przełomie” – niezależnie czy pochodziły one z prawa, czy z lewa, czy z centrum polskiej sceny politycznej, No, może w ostatniej dekadzie nie zawsze to się udawało… A drugą, także stałą, cechą jest brak zainteresowania „robieniem kariery” – w sensie przyjmowania propozycji (które wszak miał) awansu na kierownicze stanowisko w kuratorium, czy ważną posadę w ministerstwie edukacji. Zawsze dochodził do wniosku, że jednak najlepiej widzi się w swej dotychczasowej roli.

 

Chwała Ci za to – Jubilacie!

 

X           X           X

 

 

 

Z okazji dzisiejszego Jubileuszu 80. urodzin życzę Koledze Januszowi zdrowia – bo ono jest ważniejsze od wszystkich medali, nagród i tytułów.

 

Włodzisław Kuzitowicz



2 komentarze to “Janusz Moos: 80 lat życia, w tym: 53 – w zawodzie, 46 – w doskonaleniu nauczycieli”

  1. Marek napisał:



    Witam
    W końcówce lat 80-tych kończyłem Technikum Mechaniczne w Łodzi na ul. Pojezierskiej. Moim nauczycielem języka polskiego był mgr Henryk Sobierajski. Bardzo się lubiliśmy. Był nieco podobny do Houlubka. Podobno później pracował w Kuratorium.
    Wiem, że nie żyje. Mieszkam w Berlinie i w Warszawie. Jestem prawnikiem a doktorat broniłem na UW. Ostatni raz widzieliśmy się w zburzonym już przez Roberta Jarugę jego Hotelu Centrum na ul. Kilińskiego.
    Prowadzę w Warszawie kancelarię prawną.
    Chciałbym prosić o wskazanie mi grobu mgr Henryka Sobierajskiego.
    Pozdrawiam
    Marek Wiszniewski
    tel. 601 – 355 041

  2. Włodzisław Kuzitowicz napisał:



    Proszę o dalszy kontakt na e-mail: wlokuz9@gmail.com. Ja nie byłem na pogrzebie Pana Sobierajskiego, ale, jeśli Pan poczeka, to spróbuję ustalić miejsce Jego pochówku.
    Ale ja mam inne pytanie: Czy Pan jest pewien, ze to w latach 80-ych H. Sobierajski uczył j. polskiego na Pojezierskiej? Z moich informacji wynika, że był on wtedy dyrektorem ZSB nr. 1 na Siemiradzkiego….

Zostaw odpowiedź