
Wczoraj wieczorem dr Marzena Żylińska zamieściła na swoim fejsbukowym profilu tekst, który powinni przeczytać wszyscy eduzmieniacze:
„Zamiast edukacji” Johna Holta i „Zamiast edukacji przymusowej” Petera Hartkampa to dwie książki pokazujące dlaczego szkoła oparta na przymusie nigdy nie będzie szkołą, w której dzieci będą mogły rozwinąć swój potencjał.
Obaj autorzy wyjaśniają, dlaczego prawo do edukacji zamienione w przymus, staje się swoją karykaturą.
Autor „Zamiast edukacji” przytacza słowa Winstona Churchill, który stwierdził: „Szkoły niekoniecznie mają wiele wspólnego z edukacja (…). To głównie instytucje kontroli, w których wpaja się młodzieży pewne podstawowe nawyki. Edukacja jest czymś zgoła innym i prawie nie zachodzi w szkole.„
Wiedzą o tym wszyscy, którzy wyszli z Matrixa i którzy wiedzą, jak mogą rozwijać się dzieci, które nie uczą się dla nagród, ani ze strachu przed karami, dzieci, które mogą podążać za swoją ciekawością. Bo fundamentem efektywnej nauki jest właśnie ciekawość, a motywacja do nauki jest jej pochodną.
Znam wielu nauczycieli, którzy to wiedzą i stosują.* To osoby, które potrafią dostrzec ogromny potencjał swoich uczniów. Ale znam też wielu nauczycieli, którzy twierdzą, że bez stopni, bez kar i nagród, uczniowie nie chcieliby się uczyć. Bardzo Was proszę, nie mówcie, że coś jest niemożliwe. Zamiast tego powiedzcie, że nie umiecie sobie tego wyobrazić i że chcielibyście więcej się o tym dowiedzieć. Jednym i drugim polecam książkę nauczyciela Johna Holta i rodzica Petera Hartkampa, który dla swoich dzieci założył wolną szkołę.
Obie książki znajdziecie w księgarni internetowej Edukatorium. Obie są niesamowite.
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/
*Pogrubienie czcionek – dla podkreślenia wybranych fragmentów tekstu – redakcja OE
Dzisiaj łódzki dodatek „Gazety Wyborczej” dołożył kolejną informację o sytuacji kadrowej w łódzkich szkołach:
W tej szkole nie ma fizyki, bo brakuje nauczycieli. A będzie jeszcze gorzej
[Fragmenty]
Szkoły w Łodzi. W jednej ze szkół średnich od września nie ma fizyki. Zamiast niej młodzież ma więcej godzin geografii albo chemii. Żeby wyjść z impasu, dyrektor sam poszedł na studia uzupełniające i od września chce uczyć tego przedmiotu.
Problemy z fizykiem, który uczy w jednej ze szkół na Górnej, zaczęły się niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego. – Córka często opowiadała, że nauczyciel ma archaiczne metody nauczania i słownictwo, które w dzisiejszych czasach uczniowie odbierają jako obraźliwe. Do tego ewidentnie faworyzuje wybranych uczniów, pozostałym nie pozwala nawet poprawić ocen z klasówki. A istotne jest też to, że jego wymagania znacznie wykraczają poza program nauczania dla szkoły podstawowej – opowiada tata uczennicy siódmej klasy. […]
Szkoły w Łodzi. Fizycy, angliści, matematycy. Kogo nie brakuje?
Skompletowanie kadry to bolączka wielu dyrektorów szkół w Łodzi i regionie. Największy problem jest ze znalezieniem nauczycieli uczących przedmiotów ścisłych: matematyki, chemii czy fizyki. Ale także języka angielskiego. Na stronie Kuratorium Oświaty w Łodzi* dla matematyków jest 10 ofert pracy, dla fizyków – siedem, chemików – cztery oraz po trzy dla biologów i geografów. Na anglistów czeka aż 18 ofert pracy. Ale nie wszystkie szkoły zamieszczają tam ogłoszenia. Nie ma tam np. oferty pracy dla fizyka, który mógłby znaleźć zatrudnienie w Zespole Szkół Rzemiosła im. Jana Kilińskiego w Łodzi.* […]
Dyrektor (Marcin Józefaciuk) przyznaje, że ogłoszenia o wakacie zamieszczał wszędzie, gdzie tylko mógł. Wysyłał je do banków i urzędów pracy, kuratorium, biur karier zawodowych na uniwersytetach, popularnych portali internetowych dla szukających zatrudnienia. Szukał przez swoich znajomych, ale też znajomych nauczycieli ze swojej szkoły, rozpytywał wśród byłych dyrektorów gimnazjów, absolwentów. […]
Przewidując problem ze znalezieniem nauczyciela fizyki, Józefaciuk zmienił ramowy plan nauczania. – Mam taką możliwość, że mogę rotować liczbą godzin z danego przedmiotu w ciągu pięciu lat edukacji. Fizykę przerzuciłem więc na kolejne lata nauki, a teraz zwiększyłem np. liczbę godzin geografii lub chemii. Tygodniowo i rocznie liczba obowiązkowych zajęć edukacyjnych zgadza się – mówi dyrektor. […]
-Z wykształcenia jestem anglistą, ale mam już uprawnienia do nauczania wychowania fizycznego, informatyki, edukacji dla bezpieczeństwa, pierwszej pomocy i etyki. Teraz poszedłem na studia dla nauczycieli, po których będę mógł uczyć fizyki – mówi dyrektor.[…]
Na nic jednak zdałyby się dodatkowe studia, gdyby dyrektor chciał pozostać na stanowisku. Bo w przeciwieństwie do nauczycieli dyrektor szkoły nie może mieć nadgodzin. –Całym sercem jestem nauczycielem, kocham ten zawód i nie chcę z niego rezygnować. Teraz liczbę godzin przy tablicy mam naprawdę minimalną. A gdybym wrócił do nauczania po kolejnej kadencji, czyli 10 latach na stanowisku dyrektora, to byłbym kiepskim nauczycielem – mówi.
Przyznaje, że w przyszłym roku, czyli po zakończeniu kadencji, nie planuje startować w konkursie na dyrektora szkoły. – Będę mógł poświęcić się nauczaniu. A ucząc fizyki, zajęć mi nie braknie. Myślę, że półtora etatu mam gwarantowane – śmieje się dyrektor. […]
Jak ostrzegają dyrektorzy łódzkich szkół średnich, problemy kadrowe mogą okazać się jeszcze poważniejsze we wrześniu 2022 r. Wtedy do rekrutacji podejdzie półtora rocznika: dzieci urodzone między styczniem a czerwcem 2008 oraz cały rocznik 2007. To efekt kumulacji, jaka nastąpiła po wprowadzeniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków w 2014 r. […]
Cały artykuł „W tej szkole nie ma fizyki, bo brakuje nauczycieli. A będzie jeszcze gorzej” – TUTAJ
Źródło: www.lodz.wyborcza.pl/lodz/
*Wyróżnienia fragmentów przytoczonego tekstu podkreśleniem lub pogrubionymi czcionkami – redakcja OE
„Głos Nauczycielski” zamieścił w sobotę (18 grudnia 2021 r.) na swojej stronie tekst, zatytułowany „Podstawa programowa do przedmiotu “historia i teraźniejszość”, czyli zbiór obsesji partii Przemysława Czarnka”. Oto jego fragmenty:
[…] Cele nowego przedmiotu “historia i teraźniejszość” zapowiedzianego przez ministra edukacji Przemysława Czarnka mają “odpowiadać aspektom ludzkiej dojrzałości, do której prowadzi edukacja szkolna” – takim stwierdzeniem rozpoczyna się wstęp do podstawy programowej z HiT, której projekt w piątek wieczorem pojawił się na stronach rządowych. HiT ma zastąpić zajęcia z WOS w szkołach ponadpodstawowych.
„Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków. Dlatego uczniowie od 1 klas szkół ponadpodstawowych dostaną nowy przedmiot, który będzie nazywał się »Historia i teraźniejszość«” – ogłosił w październiku w wywiadzie dla “Tygodnika Sieci” szef MEiN Przemysław Czarnek. „Wierzę, że będzie to hit nie tylko z nazwy” – dodał.
Jak wynika z projektu podstawy, HiT stanie się obszernym kursem z historii najnowszej (obecnie realizowanym w liceach na poziomie rozszerzonym), do którego dodano czysto ideologiczne tematy z agendy politycznej Prawa i Sprawiedliwości oraz punkty kojarzone raczej z katechezą niż świeckimi przedmiotami szkolnymi. […]
Niektóre punkty nowej podstawy o charakterze czysto “wosowskim” sprawią nauczycielom sporo problemów. Bo co autorzy podstawy mieli na myśli, wpisując do niej na przykład takie wymaganie: uczeń “wyróżnia podstawowe sposoby realizacji społecznego bytu człowieka, oparte na komplementarności swych członków: rodzinę, państwo i związki państw; umie przedstawić specyfikę każdego z nich”. Albo takie: uczeń “wyjaśnia w jaki sposób rozwijana w nowożytności koncepcja »umowy społecznej« różni się od tradycyjnego pojmowania naturalności więzi społecznych”. Podobnych zagadnień w podstawie jest więcej.
Ta część podstawy do HiT nie jest zresztą najważniejsza i liczy zaledwie 18 zagadnień. Pozostałe 104 to tematy z historii najnowszej.[…]
W miniony piątek (17 grudnia 2921 r.) na portalu MyśleniceInfo – Myślenice oczami mieszkańców, zamieszczono wywiad, jaki Piotr Jagniewski przeprowadził z Dariuszem Martynowiczem – Nauczycielem Roku 2021, pod bardzo charakterystycznym tytułem „Od edukacji zależy wszystko”. Oto wybrane fragmenty zapisu tej rozmowy i link do jego pełnej wersji:
Foto: Piotr Jagniewski[www.miasto-info.pl/myslenice/]
Dariusz Martynowicz, nauczyciel języka polskiego w Małopolskiej Szkole Gościnności im. Tytusa Chałubińskiego w Myślenicach – Nauczyciel Roku 2021.
Usłyszał pan kiedyś od uczniów, że jest boomerem?
Nie, jeszcze mi się nie zdarzyło.
To określenie w zestawieniu Rady Języka Polskiego pretenduje do miana słowa roku 2021, łatwo jest nadążyć za językiem młodych?
Pod wpływem tych słów mam zamiar zrobić lekcję języka polskiego dotyczącą slangu młodzieżowego. Jako nauczyciele nie do końca mamy wstęp do języka i kodu, którym porozumiewają się uczniowie. Sam język zmienia się dynamicznie i to, co było modne jeszcze pięć lat temu, dzisiaj jest już archaiczne.
Gdy podczas lekcji w trakcie dyskusji, jedna z uczennic dyskredytowała drugą, użyłem sformułowania „nie dissuj”. Niektórzy zaczęli się śmiać, ale raczej było to puszczenie oka, coś w stylu „pan zna to słowo?”, „jak to?”. Zauważyli, że ktoś od nich starszy interesuje się tym, w jaki sposób się porozumiewają i co jest dla nich ważne.[…]
Uczycie młodzież weryfikacji informacji? Dzisiaj, szczególnie w sieci wydaje się to szalenie ważne…
Zdecydowanie tak! Przedmioty humanistyczne i informatyka są miejscem, gdzie te treści są obecne nie tylko na poziomie odróżniania faktów od opinii, ale właśnie jak pan podkreśla weryfikowania treści i tropienia zjawiska „fake newsów” w internecie. To wychodzi czasami nawet na zwykłej lekcji języka polskiego, kiedy uczeń lub uczennica ma przygotować informacje o jakimś zjawisku.
Pytam na przykład „skąd to masz?”, „czy to zweryfikowałeś?”, to czasami jest lekki popłoch. Nie zawsze konfrontują informacje w wielu źródłach, ale przełom szkoły podstawowej i początek liceum to czas, kiedy w pełni można uczyć weryfikowania informacji i na ich podstawie wyrabiania swojego zdania.
Chodzi o to, aby nie skupiali się tylko i wyłącznie na jednym, właściwym przekazie. Żeby byli ludźmi polimedialnymi, zwracali uwagę na różne komunikaty. Pod wpływem tego, jacy są i co konkretnie myślą, powinni sami potrafić wyrobić sobie zdanie na dany temat. Brak myślenia i umiejętności weryfikowania wiedzy jest już tylko krok od poddania się manipulacji.[…]
Występy w telewizji, rozmowy radiowe, prasa i dużo ważnych, ale też gorzkich słów o systemie szkolnictwa i warunkach pracy nauczycieli. Czuje się pan głosem grupy zawodowej?
Raczej jednym z wielu głosów. Chyba nie mogę sobie takiej roli “głosu nauczycieli” przypisywać, chociaż w tym, co mówię i w tym, jak działam, staram się przede wszystkim pokazywać problemy polskiej szkoły, nauczycieli, uczniów i na ile jest to możliwe wypowiadać się w tonie ponad politycznym.
Ostatnio w naszym życiu publicznym wszystko staje się polityką i jest to duży problem dla polskiej szkoły. W zasadzie w tej szkole trzeba się opowiedzieć po którejś ze stron. Jeżeli krytykuje się pewne zmiany, to jest się uważanym za „wroga rządu”, „antypisowca”, „komunistę”, „lewaka” i to są jedne z delikatniejszych określeń, jakie można usłyszeć na swój temat. […]
W jednej z rozmów powiedział pan: „(…) już dzień po rozdaniu nagród miałem telefony od posłów różnych partii, którzy chcieli się ze mną spotkać. Wszystkim odmówiłem. Idę swoją drogą i nie chcę się do nikogo ‚przyklejać’ „. Na czym polega ta droga?
Chciałbym być nauczycielem i robić wszystko, co mogę przez ten rok, aby jak najbardziej nagłaśniać problemy związane z edukacją i postarać się zainteresować nią nie tylko uczniów, nauczycieli i rodziców. Mam wrażenie, że nasz kraj bardzo mocno się rozwinął przez ostatnie lata, natomiast nie zrozumieliśmy, że edukacja jest sprawą nas wszystkich.
Szkoła to kluczowy element w życiu każdego człowieka i bardzo dużo zależy od tego, co się w tej edukacji podzieje. Dla mnie bardzo ważne jest to, aby nie dać się w jakimś sensie upolitycznić. Chciałbym rozmawiać z każdym, kto będzie chciał podjąć temat edukacji, słuchać tego, co będę miał do powiedzenia i ewentualnie dzielić się swoimi opiniami na temat różnych programów i rzeczy, które widzę do zmiany.
Nie interesują mnie chwilowe zdjęcia z politykami, którzy chcą się przez moment ogrzać przy nauczycielu roku. Ja też nie mam potrzeby „ogrzewać się” w kontaktach z politykami. Mam przekonanie, że obecny stan edukacji i to, co się dzieje w polskiej szkole, jest wynikiem wieloletnich zaniedbań. To trzeba jasno powiedzieć. Nie jest tak, że przyszła jedna ekipa i rozjechała edukację i rozjeżdża ją nadal. To jest tak, że edukacja już od wczesnych lat 90’ jest piątym kołem u wozu. Prawda jest taka, że niezależnie od tego, kto rządził, w ogóle nie było realnego dialogu z nauczycielami i nauczycielkami jako tymi, którzy są najbliżej uczniów i tak pozostało do dzisiaj. Wszystkie reformy programowe to pomysły wychodzące z określonych środowisk bez realnego dialogu społecznego.
Chciałbym powalczyć, aby zwrócić uwagę na to, że to ci, którzy trzymają kredę, książkę czy i-pada, są w bezpośrednim kontakcie z uczniem, to ich dotyczą te zmiany i w moim przekonaniu warto je tworzyć właśnie z nimi. Taka próba reformowania pewnych rzeczy na siłę, można powiedzieć przepychania pewnych ustaw dotyczących edukacji, nie skończy się niczym dobrym. Mam taką nadzieję, a właściwie przekonanie, że nauczyciele i tak będą robić swoje. […]
Kiedy staje pan przed kolejną klasą… jakie społeczeństwo dzisiaj dojrzewa w szkołach ponadpodstawowych? Jaką Polskę, Myślenice lub inne miejscowości będą tworzyć ci ludzie za kilka lat?
Myślę o tych młodych ludziach pozytywnie. Mam takie wrażenie, że oni paradoksalnie w mniejszym stopniu dają sobą manipulować niż pokolenie 40 – czy 50-latków. Są pragmatyczni, widzą swoją perspektywę życia w kontekście tego, że mogą mieszkać i pracować gdziekolwiek, niekoniecznie w miejscu, w którym się urodzili. To jest zupełny przeskok światopoglądowy w stosunku do moich czasów.
Jestem urodzonym krakusem, więc przez dwadzieścia parę lat naturalną drogą było, że tam mieszkałem, chodziłem do szkoły, kończyłem studia, a ludzie z innych miejscowości migrowali tam za edukacją. Teraz młodzi ludzie nie mają problemu z tym, żeby po ukończeniu szkoły ponadpodstawowej powiedzieć: „mamo, tato – sorry Winnetou, ale nie idę na studia. Teraz będę rok podróżować, jeździć po świecie, a potem zdam maturę z biologii i pójdę na medycynę, bo o tej medycynie marzę”. Są odważniejsi niż my w ich wieku.
Mam takie wrażenie, że młodzi paradoksalnie w mniejszym stopniu dają sobą manipulować niż pokolenie 40–, czy 50-latków.
Z drugiej strony są to ludzie w większości bardzo mało zaangażowani społecznie, obywatelsko. Można odnieść wrażenie, że ich pewne sprawy nie obchodzą. Na przykład, gdy kiedyś robiłem lekcję o tym, kim jest Rzecznik Praw Obywatelskich, czym się zajmuje oraz jakie ma obowiązki, to nie wzbudzało dużego zainteresowania. To mnie bardzo zdziwiło, bo to ważne rzeczy dla nas wszystkich. Mam wrażenie, że żyją jeszcze trochę w takiej zamkniętej bańce, w poczuciu, że pieniądz otwiera drogę, a ja ich uczę tego, że myślenie otwiera drogę – nie tylko pieniądze. […]
Jaka jest dzisiejsza szkoła?
W czwartek (16 grudnia 2021 r.) ) wieczorem, Zofia Wrześniewska – dyrektorka łódzkiego „Gastronomika” – zamieściła na swoim fejsbukowym profilu ilustrowaną zdjęciami informację:
„Uczymy się dla Was! Tym razem dzięki @oktawia_gorzenska poznawaliśmy nowe narzędzia do pracy na lekcji. Było kreatywnie, inspirująco i wesoło.”
Oto najbardziej „informacyjne” zdjęcie z 6-u tam zamieszczonych:
Pod tymi materiałami napisałem taki oto komentarz:
„I wy tak uczyliście się bez ocen?I”
Na co Aneta Ja-Pa odpisała:
„Jedni bez, inni z... „
Po jakimś czasie pojawił się jeszcze komentarz kol. dyrektor Zofii Wrześniewskiej:
„Można? Można! Teraz wystarczy „tylko” przełożyć…”
Źródło: www.facebook.com/zofia.wrzesniewska/
x x x
Gdy wczoraj wróciłem do tych zdjęć i komentarzy pomyślałem, że uczynię z tego punkt wyjścia do dzisiejszego felietonu. A pomyślałem tak, bo sobie przypomniałem co spowodowało taki właśnie mój komentarz do informacji o owym szkoleniu. Otóż miał on swoje korzenie w trwającej od bardzo już długiego czasu debacie o ocenach szkolnych, jako nieodłącznym elemencie motywowania uczniów do… no właśnie: do czego: do uczenia się? Moim zdaniem nie – do zapamiętywania fragmentów „materiału”, potrzebnych do poprawnego wypełniania testów i zdawania egzaminów.
I nagle uświadomiłem sobie, że odchodzenie od systemu ocen cyfrowych napotyka w „masach” nauczycielskich na opór, jest niepopularne, a często nawet zwalczane przez koleżanki i kolegów z rady pedagogicznej, gdy w ich szkole pojawi się taka/i innowator/a, gdyż znakomita większość nauczycielskiej braci sama działa według tego samego mechanizmu: idę na „dokształt” po zaświadczenie że w nim uczestniczyłam/em, bo to jest wymagane do awansu na wyższy stopień awansu zawodowego.
Że tego nie wymyśliłem, to każdy mógł się przekonać czytając oferty szkoleń ośrodków metodycznych, ale także wielu prywatnych firm szkoleniowych, które zawierały klauzulę, że będą wydawały zaświadczenia o uczestniczeniu... po zakończeniu szkolenia.
Po napisaniu powyższych zdań pomyślałem, że moja opinia w tej sprawie oparta jest na obserwacjach sprzed kilku lat – aktualnie, przyznaję, nie mam „w tym temacie” doświadczeń. Aby choć trochę być na bieżąco zapoznałem się z obecnie obowiązującym rozporządzeniem w sprawie awansu zawodowego nauczycieli. A jest to Rozporządzenie MEN z dn. 26 lipca 2018 r. w sprawie uzyskiwania stopni awansu zawodowego przez nauczycieli, którego tekst jednolity opublikowano w Obwieszczeniu MEiN z dnia 17 listopada 2020 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie uzyskiwania stopni awansu zawodowego przez nauczycieli [Dz.U 2020 poz.2200]
I z niejakim zaskoczeniem skonstatowałem, że w wymaganiach dla nauczyciela kontraktowego, który ubiega się o awans na stopień nauczyciela mianowanego nie ma jednoznacznego wymogu ukończenia określonych form doskonalenia zawodowego:
§7. 1. Nauczyciel kontraktowy ubiegający się o awans na stopień nauczyciela mianowanego w okresie odbywania stażu powinien: […] p.2.doskonalić kompetencje w związku z wykonywanymi obowiązkami, zwłaszcza w zakresie kształcenia uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, w tym uczniów szczególnie uzdolnionych; […]
Natomiast nauczyciel mianowany, który chce uzyskać awans na wyższy stopień nie tylko powinien doskonalić swój warsztat pracy samodzielnie, ale także „przez udział w różnych formach doskonalenia zawodowego”:
§1. Nauczyciel mianowany ubiegający się o awans na stopień nauczyciela dyplomowanego w okresie odbywania stażu powinien:
1)podejmować działania mające na celu doskonalenie warsztatu pracy, w tym umiejętności stosowania technologii informacyjnej i komunikacyjnej; […]
3)pogłębiać wiedzę i umiejętności służące własnemu rozwojowi oraz podniesieniu jakości pracy szkoły, samodzielnie lub przez udział w różnych formach doskonalenia zawodowego;
I jeszcze na jeden czynnik – statystyczny – zwrócę uwagę czytających ten felieton: Jaki procent z tej liczącej niespełna 600 tysięcy osób rzeszy nauczycielek i nauczycieli jest mobilizowana do rozwoju zawodowego, a więc do uczestniczenia w formach doskonalenia zawodowego, przepisami o awansie? Długo szukałem danych statystycznych możliwie aktualnych – niestety dotarłem jedynie do takich:
W roku szkolnym 2017/18 większość kadry pedagogicznej stanowili nauczyciele dyplomowani (55,4%). Nauczyciele mianowani stanowili 21,6% kadry, nauczyciele kontraktowi – 15,5%, stażyści – 4,4%, a nauczyciele bez stopnia awansu stanowili 3,1%. W porównaniu z poprzednim rokiem szkolnym, odsetek nauczycieli dyplomowanych wzrósł o 0,5 p.proc., a kontraktowych o 0,4 p.proc., natomiast odsetek nauczycieli mianowanych spadł o 1,5 p.proc., Zmiany te wynikają z przewidzianej w Karcie Nauczyciela ścieżki awansu zawodowego, która preferuje nauczycieli z długim stażem pracy. [www.portalstatystyczny.pl]
I tak „popłynąłem” z prądem moich eseistycznych skłonności, zapominając, ze piszę felieton. Ale stało się to dlatego,że usiłowałem znaleźć argumenty dla mojej tezy, iż uczestnikami licznych ofert doskonalenia, jakie prezentują pozaformalne podmioty i osoby fizyczne (nie będące w systemie ośrodków doskonalenia nauczycieli lub CEO), jest bardzo ograniczony – w porównaniu do całej populacji niewielki – procent ogółu nauczycieli. I są to na ogół nauczycielki i nauczyciele ze stopniem dyplomowanego – uczestniczący w tych spotkaniach wyłącznie „z potrzeby serca”, z przekonania o konieczności włączenia się w oddolny ruch „eduzmieniaczy”.
Stąd moje pytanie – oby nie okazało się retorycznym:
Co należy zrobić, aby w tych spotkaniach uczestniczyli także ci, którzy realizując wymogi na awans wolą „zaliczyć” kurs w ODN-ie, a także ci, którzy mając stopień dyplomowanego niczego już nie pragną, poza spokojnym dotrwaniem do emerytury – z podwyżkami wynagrodzeń „po drodze”?
Włodzisław Kuzitowicz
Dorota Uchwat-Zaród i Marcin Zaród są autorami tekstu, jaki pod tytułem „Jak wspierać nastawienie na rozwój u uczniów i własnych dzieci? (część 1)” zamieszczono wczoraj (16 grudnia 2021 r.) na portalu SUPERBELFRZY. Jest to tekst, który – naszym zdaniem – powinien przeczytać każdy nauczyciel, a już ze szczególną uwagą zwolennik chwalenia uczniów, bez względu na obiektywną ocenę ich pracy.
Jako że tekst ten ma 12 602 znaków zamieszczamy jedynie kilka wybranych (subiektywnie) jego fragmentów – z nadzieją, ze zainteresuję one czytających na tyle, ze klikną w zamieszczony poniżej link, aby przeczytać całość:
Poniższy artykuł zawiera obszerne fragmenty pierwszego rozdziału publikacji pt. „Godziny Rozwoju. Jak wspierać nastawienie na rozwój i uczyć (się) innowacyjnie”, która powstała w ramach programu inkubacji innowacji edukacyjnych Popojutrze 2.0
Jeśli rodzice chcą dać swoim dzieciom jakiś dar, najlepsze, co mogą zrobić, to nauczyć je kochać wyzwania, intrygować się błędami, lubić wysiłek i wciąż się uczyć” – Carol Dweck. […]
Według Eddiego Brummelmana, autora artykułu pt. “Czy podnoszenie samooceny zamienia dzieci w narcyzów?”, “rodzice intuicyjnie wierzą, że wysoka samoocena jest kluczem do sukcesu, zdrowia i dobrostanu, i próbują podnieść tę samoocenę u swoich dzieci, mówiąc im, że są wyjątkowe i niezwykłe”. Problem polega na tym, że tego rodzaju komunikaty nie przynoszą pozytywnego efektu, ale według zarówno Brummelmana, jak i Keitha Campbella oraz Jeana Twenge’a z Uniwersystetu Stanowego w San Diego, mogą się przyczyniać do wzmocnienia przekonań narcystycznych. […]
Okazuje się, że niezasłużone pochwały mogą mieć na młodego człowieka szkodliwy wpływ. Podawane przez Sinka przykłady obejmują sytuacje, w których uczniowie dostawali się do elitarnej klasy nie dzięki swoim osiągnięciom, ale dlatego, że ich rodzice złożyli skargę na odmowę przyjęcia; niektórzy dostawali piątki nie dlatego, że na to zasłużyli, ale dlatego, że nauczyciele nie chcieli mieć do czynienia z ich rodzicami. Traktowanie każdego ucznia czy dziecka jako osoby wyjątkowej powoduje, że nikt nie jest wyjątkowy. Taki właśnie przekaz usłyszeli w 2012 roku absolwenci liceum Wellesley w USA z ust swojego nauczyciela angielskiego Davida McCullougha Juniora, według którego takie podejście doprowadziło m.in. do dewaluacji ocen szkolnych i trofeów za zawody sportowe
Przekonanie, że dziecko należy ciągle chwalić za talent, inteligencję czy wrodzone umiejętności, aby wyrosło na człowieka pewnego siebie, który łatwo radzi sobie z trudnościami, wciąż jest powszechnie spotykane u wielu rodziców i nauczycieli. […]
Foto: screen z relacji filmowej TVN24
Rząd i prawa strona sali sejmowej po ogłoszeniu wyniku głosowania nad budżetem na 2022 rok
„Głos Nauczycielski” zamieścił dziś (17 grudnia 2021 r.) na swojej stronie internetowej informację zatytułowaną: „Sejm nie zgodził się na podwyżki dla nauczycieli w 2022 r”. Oto fragment tego tekstu:
Nauczyciele nie mają co liczyć na podwyżki w 2022 r. Pomimo szalejącej drożyzny i realnego spadku nauczycielskich wynagrodzeń, ta grupa zawodowa po raz kolejny zostanie dotknięta zamrożeniem ich wynagrodzeń. Większość sejmowa PiS oraz koalicjantów partii rządzącej zagłosowała przeciwko poprawkom do ustawy budżetowej gwarantującym nauczycielom minimalne podwyżki
Sejm zajął się dziś poprawkami do ustawy budżetowej na 2022 r. Wśród kilkudziesięciu poprawek znalazły się także propozycji podwyższenia wynagrodzeń w oświacie.
Koalicja Obywatelska zaproponowała podwyższenie kwoty bazowej dla nauczycieli, na podstawie której oblicza się ich wynagrodzenie, do 3900,07 zł (czyli o 362 zł). Inna poprawka przewidywała zagwarantowanie dodatkowych 6,5 mld zł w subwencji oświatowej. To pozwoliłoby podwyższyć nauczycielskie pensje o 6 proc. od 1 stycznia 2022 r.
Poprawki przepadły głosami PiS i koalicjantów tej partii.
Koalicja Polska (czyli PSL i ugrupowania zrzeszone z ludowcami) zaproponowała zwiększenie subwencji oświatowej o 6 mld zł. Przyjęcie tej poprawki umożliwiłoby wypłatę nauczycielom podwyżek. Niestety propozycja ta została odrzucona.
W Sejmie upadła też poprawka KO zakładająca przeznaczenie dodatkowo 100 mln zł na lecznictwo psychiatryczne dzieci i młodzieży. […]
Cały tekst „Sejm nie zgodził się na podwyżki dla nauczycieli w 2022 r” – TUTAJ
Źródło: www. glos.pl
Rysunek: Danuta Sterna
W minioną środę (15 grudnia 2021r.) Danuta Sterna zamieściła na swoim blogu kolejny tekst, zatytułowany „Pomóc uczniom po trudnych doświadczeniach”. Jako ze temat „jest na czasie” – zamieszczamy go bez skrótów:
Wielu uczniów w czasach pandemii przeżyło trudne doświadczenia. Niosą ją teraz ze sobą do szkoły. Nie jest łatwo rozpoznać skutki tych doświadczeń, uczniowie często nie sygnalizują, że coś się stało. Dlatego wielu pedagogom wydaje się, że wszystko jest w porządku, że sam powrót do szkoły pomoże.
Z rozmów z wieloma nauczycielami wiem, że wielu uczniów przeżywa nadal stres, czasami kończy się to depresja. Dlatego warto reagować.
Ten wpis oparty jest na artykule psycholog Katelyn Oellerich pod tytułem: Actions We Can Take to Reduce Student Trauma. Autorka używa słowa trauma, ale jak sądzę, ma na myśli wszelkie trudne doświadczenia dziecka.
Po czym możemy rozpoznać, że z uczniem nie dzieje się dobrze?
-Zachowanie– uczeń może być bardziej buntowniczy albo wycofany. Jeśli uczeń jest inny niż wcześniej, to może być to sygnał dla nas, ze nie dzieje się dobrze.
-Nauka– uczeń może mieć trudności z regulowaniem własnych emocji, kontrolowaniem swoich działań np. z porządkowaniem materiału, co wpływa na efektywność nauki.
-Wyniki w nauce – wyniki w nauczania zwykle się pogarszają, uczeń nie zalicza sprawdzianów, może dojść nawet do usunięcia ucznia z klasy.
Wszystkie te objawy mogą nie być spowodowane traumatycznymi przeżyciami, ale mogą i dlatego warto uczniów obserwować.
Jeśli podejrzewamy, że uczeń przeżył traumę, to starajmy się podążać za nim, nie zmuszajmy go do zwierzeń, poczekajmy aż będzie gotowy o tym mówić. Możemy nigdy się nie dowiedzieć, co się stało. Ale i tak możemy pomóc.
Czym jest trauma?
Trauma inaczej uraz psychiczny, to trwała zmiana w psychice, która jest spowodowana gwałtownym i przykrym przeżyciem. Jest wywołana działaniami czynników zewnętrznych, zagrażających zdrowiu lub życiu, które prowadzą do głębokich zmian w funkcjonowaniu człowieka. Rezultatem takiego urazu u osoby dotkniętej traumą mogą być utrwalone trudności w powrocie do poprzedniego funkcjonowania.
Badania z 2021 wykazały powiązania między przeżyciami traumatycznymi, a późniejszym wystąpieniem chorób przewlekłych, chorób psychicznych i przemocy.
Dzisiaj (16 grudnia 2921 r.) na stronie „Gazety Prawnej” zamieszczono artykuł Urszuli Mirowskiej-Łoskot, zatytułowany „Matura znów ma być prostsza. MEiN nie wyklucza, że wprowadzi dalsze ułatwienia”. Oto jego początkowe akapity:
Ministerstwo Edukacji i Nauki (MEiN) nie wyklucza, że wprowadzi dalsze ułatwienia w egzaminach dojrzałości dla kolejnych roczników. Tak wynika z odpowiedzi resortu na interpelację poselską.
Na problem zwróciła uwagę Barbara Nowacka, posłanka KO. – Wskutek pandemii uczniowie z rocznika maturalnego 2023, którzy dziś są w trzeciej klasie, kończą materiał z drugiej klasy. Więcej czasu spędzili na nauce zdalnej niż na zajęciach stacjonarnych. Tymczasem efektywność nauczania z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość jest znacząco niższa niż prowadzonego w sposób tradycyjny – wskazuje.
Podkreśla, że nakładają się na to problemy psychiczne młodych ludzi. – Bez wątpienia będą one rzutowały na jakość dalszej nauki, nawet jeśli będzie odbywać się ona w formie stacjonarnej. […]
Cały artykuł „Matura znów ma być prostsza. MEiN nie wyklucza, że wprowadzi dalsze ułatwienia” – TUTAJ
Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl
x x x
Jako że artykuł powstał na bazie tekstu interpelacji nr 28443 do ministra edukacji i nauki w sprawie matury w latach 2023-2025, jaką złożyła posłanka Barbara Nowacka w dniu 17 listopada 2021 roku oraz odpowiedzi, jakiej w imieniu ministra Przemysława Czarnka udzielił wiceminister Tomasz Rzymkowski – proponujemy zapoznać się z tematem w dokumentach źródłowych:
Screen zw strony www.facebook.com/jaroslawkordzinski/
Jarosław Kordziński – coach, trener, mediator
Portal EDUNEWS zamieścił wczoraj obszerny tekst Jarosława Kordzińskiego „Czy protezy wystarczą?”. Jest to jego autorska recenzja dopiero zapowiedzianego raportu, przygotowywanego przez grupę zaproszonych przez Stowarzyszenie „Polska 2050” ekspertów, w której są m.in.: Przemek Staroń, Izabela Ziętka, Marta Młyńska, Agnieszka Jankowiak-Maik, Mateusz Mielczarek i Tomasz Brzostowski.
Oto obszerne fragmenty tego tekstu – podkreślenia – redakcja OE:
W debacie edukacyjnej od dawien dawna daje się zauważyć niezwykła niemoc największych partii politycznych w Polsce do zaproponowania jakichkolwiek sensownych zmian. Jak już się pojawiają „dobre zmiany”, to zaraz potem wychodzi, że to jednak był tylko zabieg PR-owski. I że wcale nie chodziło o poprawę czegokolwiek w szkołach i na uczelniach. Zupełnie też nie widać woli współdziałania najważniejszych ugrupowań, aby tzw. narodową edukację uczynić rzeczywiście dobrą. Pewnie im bliżej wyborów parlamentarnych, tym częściej zauważymy, że politycy przypominają sobie, że jest coś takiego, jak edukacja i że to (w okresie wyborczym) ważny temat jest i basta! Niedawno Polska 2050 przedstawia swój pomysł na „całościową” reformę systemu edukacji. Warto skomentować.
Zmiana wg Polski 2050 ma się opierać o sześć następujących tez:
–uwolnienie szkoły od ideologii rozumiane jako likwidacja kuratoriów oświaty, i powołanie w ich miejsc niezależnej Komisji Edukacji Narodowej, której zadaniem będzie wyznaczanie standardów edukacyjnych i wspieranie szkół i nauczycieli w ich realizacji;
–zapewnienie godnych płac w oświacie tak by budżet centralny gwarantował każdemu zaczynającemu pracę nauczycielowi pensję w wysokości średniego wynagrodzenia w gospodarce i dalszy wzrost wraz z kwalifikacjami, doświadczeniem i osiągnięciami nauczycieli;
–skupienie na kształceniu umiejętności przyszłości, by edukacja nie bała się innowacji, wręcz była na nie ukierunkowana tak aby służyła wspieraniu rozwoju tych umiejętności, które pomogą młodemu człowiekowi odnaleźć się w czasach ciągłej zmiany;
–skupienie na edukacji klimatycznej rozumianej jako wprowadzenie całościowej i interdyscyplinarnej edukacji klimatycznej do szkół;
–wsparcie psychologiczne dla uczniów rozumiane jako zapewnienie fachowego wsparcie pedagogów i psychologów oraz uzupełnienie programów szkolnych o psychoedukację;
–wprowadzenie etyki obowiązkowej dla wszystkich w ramach porządkowania kwestii nauczania etyki i religii w szkołach, przy czym lekcje religii powinny być współfinansowane przez związki wyznaniowe.
Autorzy cytowanych sześciu tez zakładają, że ich rozwinięcie ma docelowo zapewnić całościową reformę systemu edukacji, po której nie będzie ona zbudowana na wszechobecnej kontroli i nadzorze, ale na zaufaniu i kompetencjach. Niestety nic z przytoczonych rozwiązań tego nie zapowiada.
x x x
W dalszej części zamieszczamy jedynie fragmenty komentarza Jarosława Kordzińskiego do owych sześciu przytoczonych powyżej – bez podania źródła – tez:










