
Z kilkudniowym opóźnieniem (bo tekst ten został zamieszczony na portalu „Krytyka Polityczna” (24 kwietnia br.) udostępniamy dzisiaj fragmenty publikacji Michała Sutowskiego, zatytułowanej „Czy da się uratować zdewastowaną oświatę publiczną? Nie wiem, alebym spróbował”, sugerując zapoznanie się z jej pełną wersją:
Polską oświatę od lat prześladuje jedna plaga za drugą. Największa i permanentna to stopniowy spadek płac na tle zarobków w gospodarce – o ile jeszcze w roku 2008 nauczycielka stażystka zarabiała blisko 1,5 płacy minimalnej, a dyplomowana ponad 3, o tyle dziś ten wskaźnik wynosi dla początkujących poniżej (!) jednego, a dla najwyższych stopniem… 1,2.
W polskiej oświacie od II wojny światowej zarabiało się słabo, nędznie lub bardzo nędznie, ale w XXI wieku dzieje się to na tle wyraźnego (choć oczywiście nierówno rozłożonego) wzrostu płac na rynku pracy. Poza tym rozrasta się biurokracja – drobiazgowa i zarazem schematyczna ewaluacja wyników kształcenia wymaga coraz więcej nauczycielskiego czasu. Do tego mamy zjawisko przenoszenia na szkołę obowiązków wychowawczych przy rosnącym natężeniu problemów psychicznych u dzieci i młodzieży. A to wszystko procesy dużo starsze niż rządy obozu Jarosława Kaczyńskiego.
Na to wszystko nakłada się fatalnie zakomunikowana, nawet jeśli słuszna reforma (sześciolatki w szkole) rządu PO-PSL i katastrofalna wprost kontrreforma (likwidacja gimnazjów) Anny Zalewskiej. Ta ostatnia na dłuższą metę zlikwidowała egalitarne aspekty systemu wprowadzonego w roku 1999, a na krótszą i średnią – wprowadziła chaos i zabójczą konkurencję dla podwójnych roczników. Od 2020 roku przez z grubsza cztery semestry trwała pandemia, a wraz z nią zamieszanie i stres związane z nauką zdalną – obciążającą rodziców, dzieci, ale przede wszystkim nauczycieli i dyrektorów, na których barki przerzucono odpowiedzialność za przyspieszoną digitalizację szkoły, ogarnianie traumy izolacji, poszukiwanie uczniów „niezalogowanych do systemu”, nie mówiąc o konieczności godzenia nauczania z domu z uczeniem się z domu własnego potomstwa. […]
Sfrustrowani i wkurzeni na siebie wzajemnie rodzic i nauczyciel ze szkoły publicznej spotykają się zatem w szkole prywatnej. Nie żeby i tam mieli się zaraz bardzo polubić, a napięcia miały zniknąć, zwłaszcza w sprawie: czyim właściwie zadaniem jest wychowywanie dziecka oraz za co właściwie rodzic płaci ciężkie pieniądze. Jednak w sektorze prywatnym nauczycielka częściej dostanie pensję powyżej głodowej i o połowę mniejszą klasę do obróbki, z kolei rodzic dostanie czasem zaawansowany hiszpański dla dziecka, względnie warsztaty z tulenia drzew czy wprowadzenie do programowania sztucznej inteligencji, a przede wszystkim szansę na lekcje bez zastępstw co trzeci dzień na co drugim przedmiocie. […]
Na tle braków kadrowych i innych problemów edukacji publicznej – wspomnijmy jeszcze XIX-wieczną podstawę programową – Czarnkowa ideologizacja, afera wokół podręcznika do HiT-u, kult Jana Pawła II, wyklętych, a niedługo, kto wie, może i jakiejś zasłużonej prababki ministra, to już tylko śmieszno-groteskowa scenografia do tragicznej fabuły. No chyba że wskutek państwowego hejtu na osoby LGBT kolejne dziecko się powiesi lub otruje, wtedy robi się jakoś smutniej. […]
Pytanie brzmi zatem: można jeszcze uratować oświatę publiczną? Odpowiedź: nie wiem, może jest już za późno, ale ja bym jednak spróbował. A jak?
Wczorajsze rozmowy w „Akademickim Zaciszu” toczyły się wokół idei (i praktyki) uczenia (się) na podstawie doświadczania. Prof. Roman Leppert zaprosił do tej wymiany myśli dwoje psychologów, autorów polskiego przekładu książki Alice Y. Kolb i Davida A. Kolba – „Uczenie na podstawie doświadczania”, która ukazała się jesienią ubiegłego roku:
Joannę Krajewską – analityczkę transakcyjną, trenerkę, coacha;
Wojciecha Busiela – psychologa, trenera, superwizora.
Kogo ten temat zainteresował, a nie mógł wczoraj towarzyszyć tej rozmowie – zapraszam w dogodnej dla siebie porze do zapoznania się z wiedzą o tej, mamy nadzieję – przyszłościowej, formie edukacji:
Uczenie (się) na podstawie doświadczania – plik filmowy – TUTAJ
W miniony wtorek (25 kwietnia 2023 r.) Tomasz Tokarz zamieścił na swoim Fb profilu tekst, w którym zgłębił problem stresu w ogóle i stresu uczniowskiego. Oto ten post bez skrótów:
Z jednej strony słyszę, że szkoła jest zła, bo wywołuje w uczniach stres. Z drugiej, że polskie szkoły opanowała edukacja bezstresowa. W obu przypadkach mam wrażenie, że nie rozumiemy czym jest stres i jaka jest jego rola.
Chodzi chyba o to, że stres jest mylony z przemęczeniem psychicznym. Przemęczenie oczywiście może być efektem nadmiernego stresu – ale nie jest tym samym.
Jest też mylony z tremą lub lękiem.
Tymczasem stres, jak sama nazwa wskazuje, jest po prostu rodzajem napięcia (fizjologicznego i psychicznego) na sytuację niestandardową, która pozostaje poza naszą pełną kontrolą. Stres wytrąca nas z emocjonalnej równowagi (homeostazy). W założeniu ma pomagać w poradzeniu sobie z nią. Zmobilizować do działania. Więcej noradrenaliny, więcej tlenu do mózgu, ale także więcej kortyzolu jeśli stres trwa za długo.
Egzamin, gdy nie znamy pytań, konferencja, którą organizujemy, występ publiczny przed nieznaną publicznością (nie wiemy jak zostaniemy przyjęci), ślub, gdzie nie możemy przewidzieć, czy wszystko wyjdzie – wszystko wywołuje stres.
Jeśli stres pojawia się tam, gdzie nowe – a ucząc się – mierzymy się wyzwaniami, których wcześniej nie znamy, to stres jest nieodłącznym elementem uczenia się i nie ma czegoś takiego jak edukacja bez stresu.
Stres nie jest sam w sobie ani dobry ani zły. Może dodawać kopa lub rzucić na ziemię. Wytrącenie z homeostazy bywa ożywcze i rozwojowe. Ważne, by umieć się z nim zmierzyć i go opanować. Chodzi o umiejętne panowanie nad nim. Aby stał się impulsem do konstruktywnego działania a nie jego hamulcem, pobudzaczem – nie źródłem podłamań. Chodzi o zrozumienie go, uświadomienie sobie, że istnieje i że ma na nas wpływ. Na rozpoznaniu jego przyczyn i skutków, emocji, jakie wywołuje, jego oddziaływań na nasz organizm.
Ważne jest to, aby stres, jeśli się już pojawia, stawał się bodźcem do autentycznego rozwoju. Bo wywołać go można bardzo łatwo – stymulując uczniów karami i nagrodami, ocenami, zapowiedziami sprawdzianów i odpytań, kontrolując, grożąc i strasząc konsekwencjami. Warto jednak zadać sobie pytanie czemu służą tego rodzaju sztuczne napięcia. I czy rzeczywiście pomagają w czymś naszym dzieciom…
Stres może być wywołany przez kartkówkę reprodukującą wdrukowane dane lub przez prezentację autorskiego projektu. W oparciu o własne zainteresowania.
W obu przypadkach mamy do czynienia z wyzwaniem. Jednak w pierwszym przypadku jest ono nużące. Chodzi o zmuszenie się (wbrew sobie, pod groźbą kary) do zrobienia czegoś, do czego zupełnie nie jesteśmy przekonani. Co nie ma dla nas sensu. Co nie wiąże się ze światem naszych doświadczeń.
W drugim przypadku mamy do czynienia z wyzwaniem trudnym lecz pozwalającym na wyrażanie siebie w obszarze, który ma dla nas znaczenie. I który tym samym pozwala na autentyczne doskonalenie.
Problemem polskiej szkoły jest to, że stawia uczniom zdecydowanie za mało wyzwań drugiego typu, a także takich skłaniających do refleksji, krytycznego myślenia, poznawania siebie, wytyczania sobie celów i ich realizacji, kreatywnych rozwiązań, współpracy. Czyli takich, które przygotują ich do działania w realiach pozaszkolnych.
Podsumowując, źródłem stresu może być konieczność odklepania formułek pod groźbą jedynki, a może być – zmierzenie się z inspirującym wyzwaniem, dzięki któremu tworzymy coś, co jest zgodne z naszymi zainteresowaniami, doskonalimy ważne kompetencje i osiągamy to, co ma dla nas znaczenie. I właśnie więcej takiego stresu brakuje mi w szkole.
Stresu w szkole nie unikniemy. Ale jeśli się pojawia powinien być produktywny – pozwalający na lepsze poznanie i wyrażenie siebie.
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/
Dzisiaj (26 kwietnia 2023 r.) na stronie MEiN zamieszczono informację o kolejnym etapie rozmów kierownictwa resortu ze związkami zawodowymi. Oto ten tekst:
Powrót do emerytury nauczycielskiej – rozmowy ze związkami zawodowymi
Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek oraz Sekretarz Stanu w MEiN Dariusz Piontkowski spotkali się z przedstawicielami nauczycielskich związków zawodowych w ramach zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. Tematem dyskusji było przywrócenie uprawnień do emerytury nauczycielskiej.
– Powrót do uprawnienia emerytury nauczycielskiej dla tych, którzy ją utracili z 2009 rokiem, jest absolutnie potrzebny, również z punktu widzenia tego, co się będzie działo od 1 września 2024 roku, kiedy rzeczywiście tych godzin w szkołach dla nauczycieli będzie coraz mniej – mówił minister Przemysław Czarnek po spotkaniu ze związkami zawodowymi.
– Nie jest to nowe rozwiązanie w systemie, nie jest to rozwiązanie, które będzie dotyczyć wszystkich bez wyjątku. To jest przynajmniej częściowe przywrócenie uprawnienia emerytury nauczycielskiej, które to uprawnienie nauczyciele utracili z 2009 rokiem – wskazał szef resortu edukacji i nauki, zapowiadając rozpoczęcie prac nad ustawą.
– Rozpoczynamy teraz prace nad konkretnymi przepisami w ustawie, które będziemy następnie przedstawiać panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i Radzie Ministrów po to, żeby ustalić ostateczne warunki przechodzenia na emeryturę nauczycielską, bo tych warunków dzisiaj nie ustaliliśmy – dodał minister Przemysław Czarnek.
Wiceminister Dariusz Piontkowski dodał, że przepisy mają objąć nauczycieli zatrudnionych przed 1 stycznia 1999 roku – w sumie ponad 80 tys. nauczycieli.
– Związki zawodowe popierają nasz postulat, aby ustawa zakładająca przywrócenie tego świadczenia nauczycielskiego została uchwalona jeszcze w tej kadencji i aby zaczęła obowiązywać od września 2024 r. – poinformował wiceminister Dariusz Piontkowski. Sekretarz Stanu w MEiN zaznaczył, że założenia są podobne do tych, które wcześniej obowiązywały, czyli 30 lat stażu pracy, w tym przynajmniej 20 lat pracy przy tablicy.
Rozmowy dotyczyły również zachowania świadczenia kompensacyjnego, które obowiązuje obecnie. Jak zaznaczył wiceminister Dariusz Piontkowski, będzie możliwość wyboru pomiędzy świadczeniem emerytalnym a świadczeniem kompensacyjnym.
Wśród tematów dyskusji pojawiła się także kwestia świadczenia pracy przez nauczycieli, którzy skorzystają z wcześniejszej emerytury. Sekretarz Stanu w MEiN poinformował, że będą założone pewne ograniczenia, aby nauczyciele, którzy przechodzą na wcześniejszą emeryturę, nie blokowali miejsc pracy nauczycielom wchodzących dopiero do systemu. Dodał jednocześnie, że w tym przypadku istotne będzie uwzględnienie kwestii demograficznych
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/
Komunikat ZNP po spotkaniu w MEiN dot. wcześniejszej emerytury dla nauczycieli – TUTAJ
Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” nie zamieściła żadnej informacji o tym spotkaniu.
Może zamieści ją w późniejszym terminie – ZOBACZ
W minioną niedziele (23 kwietnia 2023 r.) blog Danuty Sterny wzbogacił się o kolejny tekst – tym razem jego problemem przewodnim jest ś c i ą g a n i e. Zamieszczamy go w całości:
Rysunek: Dorota Sterna
Artykuł inicjatywy Frajdy z nauczania podejmuje ważny i kontrowersyjny temat – sciąganie. Wspólnie z Bożeną Sozańską, Dorotą Kujawa Weinke, Urszulą Lach, Grażyną Bogusławską, Silviją Iwanow, Beaty Fiszer, Żanetą Wójcik, Beatą Bogdanowicz-Jaz, Łukaszem Tupaczem i Olgą Tórz-Wciórka zastanawialiśmy się: jak zapobiegać i jak wykorzystywać ten proceder. Więcej mamy pomysłów na temat wykorzystania sporządzanych przez uczniów ściągawek, a mniej zapobieganiu ściągania od innych.
Zamiast pytać – „Jak możemy uchronić uczniów przed ściąganiem?”, powinniśmy przede wszystkim zapytać, dlaczego ściągają?
77 procent uczniów szkół średnich w USA przyznaje się do co najmniej jednego zachowania nieuczciwego pod względem naukowym w ciągu ostatniego miesiąca (źródło: Yuenen Bonaparte za raport Hechingera).
Tradycyjny model szkoły uczy uczniów, że stopnie są ważniejsze niż ciekawość, głębokie uczenie się i uczciwość.
Dlaczego uczniowie ściągają? Być może mają za dużo pracy domowej i za mało czasu na jej wykonanie. Może:
-mają za mało czasu na samodzielne zajęcie się wykonaniem zadania,
-zadanie wydaje się im bezsensowną pracą,
-nie rozumieją polecenia,
-nie mają dostatecznej motywacji do uczenia się,
-nie mogą liczyć na pomoc, której potrzebują,
-są skoncentrowani na uzyskaniu dobrej oceny za wszelka cenę,
-liczą na nagrodę za dobrą ocenę,
-są pod presją, aby wykonać dobrze pracę, a nie są nią zainteresowani.
Wielu uczniów przyznaje, że ściąganie jest złe, ale nie chcą zawieść swoich rodziców/opiekunów słabą oceną wykonanej pracy.
Z kolei zaobserwowano, że uczniowie rzadziej oszukują, gdy:
-mają poczucie przynależności do społeczności, która ceni uczciwość i wysiłek,
-wierzą, że nauczycielowi naprawdę zależy na nich i na ich nauce,
-zależy im na uzyskaniu rzetelnej opinii nauczyciela na swój temat,
-mogą liczyć na pomoc,
-czują się zaangażowani w budowanie własnej wiedzy i umiejętności i widzą cel i sens wykonywania zadania
W świetle ChatGPT i wielu innych postępów technologicznych, które dopiero nadejdą, zjawisko ściągania ma coraz większe spektrum. Nie chodzi już tylko ściąganie od kogoś lub z własnych notatek, ale zlecania np. sztucznej inteligencji wykonania zadania zamiast. Stoimy przed koniecznością zwiększenia autentycznego zaangażowania uczniów i pogłębienia ich poczucie wspólnoty z innymi, aby zmienić ich motywację i złagodzić zjawisko ściągania.
Oto kilka konkretnych pomysłów:
Ciekawość i wysiłek. Warto wspierać u uczniów chęć zrobienia czegoś, aby zaspokoić własną ciekawość, znaleźć radość i być dumnym z włożonego wysiłku. Tak przestawiać propozycje, aby uczniowie byli skłonni do włożenia wysiłku w pracę.
Wybór. Nauczyciele mogą oferować uczniom różnorodny wybór, na przykład zadań do zrobienia. Wybór zachęca uczniów do samodzielności i odpowiedzialności.
Relacje uczeń/dorosły. Dobre relacje przede wszystkim buduje wzajemny szacunek. Wtedy jest bardziej prawdopodobne, że uczniowie zaangażują się w naukę i będą postępować uczciwie. Dlatego trzeba znajdywać okazje do wzajemnego poznania się.
Relacje uczeń/uczeń. Środowisko w którym uczniowie nie są wykluczani i czują się częścią społeczności oraz czują więź i wspólnotę, może wpływać na stworzenie atmosfery – bez ściągania.
Pomoc. Nauczyciel może stworzyć warunki bezpieczeństwa poprzez oferowanie pomocy w wykonaniu zadania. Może to być też pomoc ze strony innego ucznia lub uczennicy. Wtedy ściąganie traci sens.
Ocenianie. To najważniejsza sprawa, gdyż ocenianie szkolne napędza zjawisko ściągania. Ocenianiem na stopnie stawiamy ucznia w bardzo trudnej moralnie sytuacji, z jednej strony odwołujemy się do jego uczciwości, a z drugiej karzemy go złym stopniem za pomyłkę lub niewiedzę.
Łaciński rdzeń słowa ocena to – siedzieć obok. Czyli ocenianie powinno polegać na pomocy. Ocena ma pomagać się uczyć, a nie być wyrokiem końcowym. Do tego służy ocena kształtująca w postaci informacji zwrotnej. Bardzo motywujące dla uczniów jest śledzenie własnych postępów, co umożliwia właśnie informacja zwrotna.
Warto rozmawiać o znaczeniu oceniania z uczniami i ich rodzicami. Konieczny jest wspólny „front” domu szkoły.
Czym bardziej uda nam się odchodzenie od oceny sumującej w postaci stopni, tym łatwiej będzie niwelować ściąganie.
Rozmowy o uczciwości. Samo nawoływanie do uczciwości mało da. Uczniowie uczą się od dorosłych wzorców, jeśli chodzi o uczciwość. Dlatego warto sięgać do wzorców i omawiać postępowanie ludzi w trudnych sytuacjach.
Uczniowie spotykają się z wypowiedziami (nawet znanych i szanowanych osób lub rodziców), o tym jak ściągały w szkole. Warto podkreślać, że warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca.
Spokój. Kiedy zdarza się akt ściągania, trzeba zachować spokój. Warto wrócić do powodów dla których ten akt powstał, najlepiej w rozmowie indywidulanej. Celem powinno być znalezienie lepszych strategii radzenia sobie w przyszłości.
Mamy nadzieję, że w miarę jak w szkołach i domach będą pojawiać się rozmowy na temat oszukiwania, zadamy sobie pytanie, co mogliby zrobić inaczej, aby wesprzeć dzieci, które mają trudności z dokonywaniem właściwych wyborów.
Korzystałam z artykułu Denise Pope i Drew Schrader
Komentarze nauczycielek z inicjatywy – Frajda z nauczania: Bożeny Sozańskiej, Doroty Kujawy-Weinke, Urszuli Lach, Grażyny Bogusławskiej, Silviji Iwanow, Beaty Fiszer, Żanety Wójcik, Beaty Bogdanowicz-Jaz, Łukasza Tupacza i Olgi Tórz-Wciórka – TUTAJ
Źródło: www.osswiata.ceo.org.pl
Foto: Mateusz Marek/PAP[www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/]
„Portal Samorządowy – Portal dla Edukacji” zamieścił dzisiaj (25 kwietnia 2023 r.) informację o planach ministra Czarnka, dotyczących Karty Nauczyciela. Oto jej obszerne fragmenty:
– Karta Nauczyciela zostanie zastąpiona w przyszłej kadencji Sejmu nowoczesnym aktem prawnym, który wzmocni status zawodowy nauczyciela. W praktyce będzie oznaczało to lepsze warunki pracy, szybszy awans zawodowy i większe pieniądze – powiedział szef MEiN Przemysław Czarnek. […]
Minister edukacji i nauki był pytany w RMF FM o to, kiedy zlikwiduje Kartę Nauczyciela. „Zastąpię Kartę Nauczyciela nowoczesnym aktem prawnym w przyszłej kadencji Sejmu” – powiedział Czarnek.
„Mamy gotowy projekt ustawy, zastępujący Kartę Nauczyciela – to nie oznacza utraty uprawnień nauczycielskich, absolutnie. Tylko Karta Nauczyciela jest z 1989 roku, była wielokrotnie nowelizowana, jest przeregulowana, trzeba ją napisać raz jeszcze. Tak jak ustawa o systemie oświaty została zastąpiona Prawem oświatowym, tak Kartę Nauczyciela zastąpimy nowoczesnym aktem prawnym” – stwierdził minister. […]
Jego zdaniem nadal będzie ona mogła się nawet nazywać „Karta Nauczyciela„. „Chodzi jednak o nowy akt prawny napisany raz jeszcze, który by rzeczywiście wzmacniał status zawodowy nauczyciela – na tym nam zależy. (…) W praktyce będzie oznaczało to lepsze warunki pracy, szybszy awans zawodowy i większe pieniądze” – powiedział szef MEiN. […] „Wcześniej, przed wyborami chcemy, by trafiły do nas kolejne nowelizacje Karty Nauczyciela, np. jutro będziemy rozmawiać ostatecznie o emeryturach nauczycieli” – zapowiedział.
Dopytywany, po co nowelizować coś, co po wyborach może trafić do kosza, minister powiedział, że tak się nie stanie, bo „rozwiązania, które są w Karcie Nauczyciela, będą przeniesione do nowego aktu prawnego„.
Przeciwny likwidacji ustawy Karta Nauczyciela jest Związek Nauczycielstwa Polskiego, który podkreśla że jest ona swoistą konstytucją zawodową zawierającą określającą prawa i obowiązki nauczycieli, chroni edukację przed pełną komercjalizacją, czyli przed urynkowieniem zasad zatrudniania i wynagradzania nauczycieli oraz wyrównuje szanse edukacyjne: wszędzie – niezależnie od położenia i zamożności samorządu – nauczyciele muhttps://www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/nowy-akt-prawny-zastapi-karte-nauczyciela-projekt-jest-juz-gotowy,457204.htmlszą spełniać te same wymagania.
Źródło: www.portalsamorządowy.pl/edukacja/
Także KSOiW NSZZ „Solidarność” jest przeciwna tej inicjatywie ministra Czarnka – ZOBACZ – TUTAJ
Informowaliśmy już, że w minioną sobotę 15 kwietnia w Sali Kolumnowej Sejmu RP odbyło się, zorganizowane przez posła Artura Dziambora, Forum Edukacyjne. W wydarzeniu tym uczestniczył także Jarosław Pytlak. W tydzień po tym – 22 września – kolega Jarosław zamieścił na swoim blogu obszerny tekst, w którym przedstawił swoje przemyślenia o szansach na zmiany w naszym systemie oświaty – oczywiście zmiany w rozumieniu „na lepsze”….
Oto fragmenty tego tekstu i link do jego pełnej wersji:
Czy zmiana systemu jest możliwa?
Takie pytanie stanęło przed dyskutantami podczas Forum Edukacyjnego, jakie odbyło się niedawno w kuluarach Sejmu, pod egidą posła Artura Dziambora. Skorzystałem z zaproszenia i wziąłem udział w jednym z czterech paneli. Powodowała mną ciekawość publicysty, ale także przekonanie, że rozmawiać trzeba z politykami wszystkich opcji, również tych odległych ideowo. Raz, by wiedzieć, co w głowach piszczy, dwa, by przywoływać dorobek wcześniejszych debat, których tylko na moim osobistym liczniku uzbierało się już kilkanaście. Niestety, wciąż widać tendencję do wymyślania wszystkiego od nowa, w kolejnych zestawach dyskutantów, choć liczni ludzie dobrej woli wypracowali już sporo dobrych pomysłów, naprawdę wartych rozważenia.
Tytułowe pytanie dotyczy oczywiście edukacji. A że przygotowałem na użytek swojego występu nieco refleksji, może mało odkrywczych, ale konkretnych, podzielę się nimi tutaj z szerszym gronem odbiorców.
A zatem, czy zmiana systemu edukacji jest w naszym kraju możliwa?
Jako pierwsza narzuca się odpowiedź, że nie. Nie, o ile nie zmieni się ugrupowanie rządzące. Zjednoczona Prawica konsekwentnie wprowadza w życie własną koncepcję edukacji młodego pokolenia. Rozpoczęła reformą Zalewskiej i podąża dalej (chciałoby się napisać, że w stronę dna), w głębokim, nomen omen, przekonaniu o swojej historycznej i patriotycznej racji. Wojenna retoryka ministra Przemysława Czarnka, wciąż mówiącego o walce, a to z „lewactwem”, a to z „gender”, „ LGBT” albo „neomarksizmem”, utwierdza w przekonaniu, że jest to swoista krucjata ideologiczna. Zasadza się ona na dogmatycznym wręcz nawiązywaniu do tradycji dotychczasowego modelu szkoły i relacji międzyludzkich opartych na hierarchii. Trudno więc oczekiwać, by rządzący zmienili raz przyjęty kurs, a tym bardziej, by zbliżyli się do liberalnych wartości, zdecydowanie bardziej popularnych zarówno w Europie, jak w kręgach rodzimej opozycji.
Natomiast jeśli Zjednoczona Prawica utraci władzę… Wtedy zmiana w systemie niewątpliwie nastąpi, ale jaki będzie jej charakter i jaka skala, naprawdę trudno powiedzieć. Warto jednak pospekulować.
Zacznijmy od tego, że słowo system można w tym kontekście rozumieć na dwa sposoby – jako dominujący sposób indywidualnego zdobywania wiedzy, albo jako zbiór instytucji, rozwiązań organizacyjnych oraz prawnych, funkcjonujących w społeczeństwie w dziedzinie edukacji. To drugie znaczenie jest bliższe potocznemu rozumieniu, ale zatrzymajmy się najpierw przy pierwszym.
Sądzę, że w dłuższej perspektywie – co dzisiaj może oznaczać lat dziesięć, ale równie dobrze trzy albo cztery – postęp technologiczny i wywołane nim zmiany społeczne po prostu same z siebie doprowadzą do zmiany. […]
Jako że jest w polskiej polityce moda na rozmaite „piątki”, zasugeruję w tym miejscu, jakie pięć zmian warto by wprowadzić w oświacie, niezwłocznie po zmianie władzy.
Oto informacja, zamieszczona dzisiaj (24 kwietnia 2023 r.) na oficjalnej stronie Ministerstwa Edukacji i Nauki:
Nadanie imienia Lecha Kaczyńskiego sali konferencyjnej w MEiN
Od dziś sala konferencyjna w Ministerstwie Edukacji i Nauki przy ul. Wspólnej nosi imię prof. Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta RP. Uroczystość została połączona z odsłonięciem tablicy pamiątkowej. Wydarzenie był okazją do przypomnienia zasług prof. Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta RP, m.in. na płaszczyźnie akademickiej.
– Wspominamy śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako wybitnego męża stanu, człowieka z wielką wizją Polski, mocnej Polski jako lidera. Człowieka, który tę wizję z wielką determinacją i niezwykłą odwagą realizował. Wspominamy go jako wybitnego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, jako znakomitego prezydenta miasta stołecznego Warszawy. Wspominamy go jako opozycjonistę antykomunistycznego i prawnika „Solidarności”. Dziś chcemy przypomnieć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako naukowca, jako człowieka nauki, jako prawnika, specjalistę z zakresu prawa pracy – mówił minister Przemysław Czarnek, wskazując na działalność naukową i akademicką Lecha Kaczyńskiego.
– Nie mamy najmniejszej wątpliwości, że całe to dziedzictwo, które śp. Prezydent Lech Kaczyński pozostawił po sobie i cały ten testament, który my mamy obowiązek realizować, jest efektem jego wrodzonych talentów. Ale nie mamy też najmniejszej wątpliwości, że to dziedzictwo jest ogromne i wszystkie jego dokonania były też możliwe dzięki gruntownemu wykształceniu prawniczemu, dzięki jego karierze naukowej, jego osiągnięciom naukowym – mówił minister Przemysław Czarnek. – Dlatego postanowiliśmy, żeby sala, w której spotykają się gremia naukowe, rozmaite grupy doradcze, Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich i wszystkie inne gremia związane z nauką polską, nosiła imię profesora Lecha Kaczyńskiego – zaznaczył szef MEiN.
Minister Przemysław Czarnek podziękował Marcie Kaczyńskiej-Zielińskiej i Jarosławowi Kaczyńskiemu za wyrażanie zgody na nazwanie sali imieniem Lecha Kaczyńskiego.
Szef resortu edukacji i nauki przypomniał też sylwetkę naukową tragicznie zmarłego Prezydenta RP. Zwrócił uwagę, że prof. Lech Kaczyński był profesorem nadzwyczajnym dwóch uniwersytetów: Uniwersytetu Gdańskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a także doktorem honoris causa sześciu uczelni, w tym pięciu zagranicznych.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaznaczył, że argumentem przemawiającym za uczczeniem Lecha Kaczyńskiego w Ministerstwie Edukacji i Nauki jest jego zaangażowanie w politykę historyczną, politykę pamięci: – To wszystko, co odbudowywało wspólnotę, a przynajmniej umacniało ją, to też jest sfera, którą zajmuje się to ministerstwo – mówił prezes Jarosław Kaczyński. Przypomniał jednocześnie, że praktycznym wymiarem działalności Lecha Kaczyńskiego w tym obszarze była m.in. budowa Muzeum Powstania Warszawskiego.
Uroczystości nadania imienia i odsłonięcia tablicy pamiątkowej towarzyszyła wystawa ukazująca różne aspekty działalności Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/
P.s.
W tej informacji jest jedna, dobra wiadomość dla ludzi szkolnej oświaty – ta sala jest nie przy al. Szucha, lecz przy ul. Wspólnej…
W dniach 21 – 22 kwietnia 2023 roku Zduńska Wola stała się stolicą ruchu odnowy polskiej oświaty. W trzeciej już konferencji, odbywającej się pod tytułem „EMPATYCZNA EDUKACJA – EMPATYCZNA POLSKA” uczestniczyło ok. 300 osób. Inicjatorką i organizatorką tego wydarzenia była Anna Szulc – nauczycielka matematyki w I LO im. Kazimierza Wielkiego w Zduńskiej Woli. PROGRAM KONFERENCJI – TUTAJ
Anna Szulc – z mikrofonem
W dalszej części tej relacji – w formule „second hand” – będę wykorzystywał teksty, zamieszczane na Fb profilu przez Konrada Ciesiołkiewicza oraz zdjęcia z Fecebooka, zamieszczane przez osoby uczestniczące w tej konferencji.
Merytoryczną część konferencji otwierał wykład Profesora Łukasza Turskiego. Profesor przekonywał (z ekranu) że „nowa” szkoła XXI wieku jest warunkiem koniecznym przetrwania społeczeństwa i że ponowić dziś należy ogromny wysiłek poszukiwania nowych dróg. Wysiłek ten porównał do tego, jaki całe społeczeństwo włożyło w alfabetyzację w XX wieku.
Tomasz Bilicki wyjaśniając założenia teorii konstruktów osobistych i dzieląc się swoim pedagogicznym i psychoterapeutycznym doświadczeniem, podważył sensowność dokonywania ocen z zachowania, a w szczególności tych negatywnych. Wszystkie zachowania młodych ludzi są wzorowe…w takim sensie, że pasują do ich indywidualnego wzoru. Każda i każdy niesie ze sobą bagaż doświadczeń, bardzo często trudnych i traumatycznych, swoje środowiska życia.
Wystąpienia Pana Doktora Marja Kaczmarzyka odebrałem jako apel o dojrzałość… dorosłych. Przekonywał, że dzieci i młodzież znacznie bardziej potrzebują „okresu ochronnego” niż „rzucania na głęboką wodę”. Rozwój bowiem następuje przez regres i ponowną integrację. Doskonale wykazał jak dramatycznie niestabilny jest wewnętrzny świat poznawczy i emocjonalny dzieci i nastolatków, co wynika z procesów neurobiologicznych. W tym samym czasie środowisko społeczne powinno dawać poczucie stabilności, bezpieczeństwa i tworzyć optymalnie przyjazne warunki do eksperymentowania i wzrostu.
Wieczorem uczestnicy konferencji obejrzeli spektakl „Mury” w wykonaniu uczennic i uczniów I Liceum Ogólnokształcącego w Zduńskiej Woli. Fragment filmowego nagrania – TUTAJ
x x x
Drugi dzień konferencji rozpoczął się od wystąpienia prof. Romana Lepperta, zatytułowanego „O co chodzi z tym rozwojem”.
Nagranie filmowe tego wykładu – TUTAJ
Ostatnim punktem programu tego dnia – w części plenarnej – była debata panelowa ,,Budujmy mosty, a nie mury. Szkoła – uczelnia – instytucja”, którą poprowadził prof. Roman Leppert. Swoimi doświadczeniami, analizami i wrażliwością dzielili się w niej przedstawicielki i przedstawiciele różnych środowisk: szkolnych, pozaszkolnych, rodziców, rzecznictwa praw dziecka, akademickich: Agnieszka Kuźba, Anna Szulc, Konrad Ciesiołkiewicz, Łukasz Korzeniowski, Marek Kaczmarzyk, Marzena Żylińska, Robert Sowiński, Elżbieta Manthey, Joanna Mytnik, Edyta Jóżwiak, Agnieszka Pays, Ewa Nosowicz, Inka Ilasz.
Zarówno w piątek jak i w sobotę po obiedzie uczestnicy konferencji mogli uczestniczyć w wybranych przez siebie warsztatach.
Ich wykaz znajdziecie TUTAJ I (dzień I) i TUTAJ II (dzień II)
Na podstawie materiałów z profili uczestników konferencji
relację zredagował Włodzisław Kuzitowicz
Wczoraj (23 kwietnia 2023 r.) Tomasz Tokarz zamieści na swoim Fb profilu krótki wpis, w którym dołącza się w swoimi poglądami do tekstu Jarosława Pytlaka:
To mi zagrało i zgadzam się mocno z Jarosławem Pytlakiem:
„Nie pomoże nawet 50 tysięcy etatów psychologów w szkołach i niezliczone godziny warsztatów rozwijających kompetencje, budujących zaufanie społeczne etc., jeśli nie pozwolimy dzieciom przeżywać także trudnych doświadczeń na co dzień, ze spokojem towarzysząc im w domu i w szkole„
Rozterki, wahania nastrojów, lęki, trudności, załamania, burze hormonów są elementem dojrzewania, wykuwania się człowieka na nowo, które dokonuje się mniej więcej od 14 do 20 roku.
Trzeba wtedy być z młodymi, obserwować ich, dawać im pomocną dłoń. Ale jednocześnie wierzyć w nich i rozwijać w nich poczucie sprawstwa. Nie izolować ich, nie tworzyć klatek. Lepiej umocnić (po angielsku to empowerment).
Oni naprawdę w gruncie rzeczy sami (samodzielnie, co nie znaczy, że samotnie) muszą sobie z tymi trudnościami poradzić. Zmierzyć się z nimi.
Nie ma magicznych pigułek i przycisków „jest super”, które można zaaplikować, by trudności zniknęły. Ale może być uważne i refleksyjne obserwowanie swoich emocji, połączone z możliwością przegadania ich z bliską osobą.
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/

















