7 marca na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich opublikowano informację o piśmie, jakie Marcin Wiącek skierował do Ministry Barbary Nowackiej w sprawie projektu rozporządzenia MEN, zmieniającego rozporządzenie w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów, a także treść odpowiedzi, jaką otrzymał z MEN. Oto fragmenty tej informacji oraz linki do obu tych pism:

 

 

Uwagi Rzecznika dla MEN do projektu zmian rozporządzenia o pracach domowych.

Odpowiedź resortu

 

 

Foto:  no limit pictures/iStock

 

> Całkowity zakaz prac domowych – nawet jeśli dotyczyłby jedynie klas I-III szkoły podstawowej – oraz odstąpienie od ich oceniania może być postrzegane jako niezgodne z deklaracjami o potrzebie wzmocnienia pozycji nauczycieli oraz autonomii szkół

 

> Tworzenie propozycji reform oświaty powinno dokonywać się z udziałem ekspertów, m.in. z dziedziny dydaktyki. Zasadne byłoby również przeprowadzenie szerokich konsultacji społecznych.

 

> Z ankiet dla nauczycieli wynika, że większość popiera jedynie ograniczenie prac domowych (68,5 proc.), a za całkowitą ich likwidacją opowiada się tylko ok. 8 proc. Nauczyciele chcieliby, aby w pierwszej kolejności zmieniły się podstawy programowe, a dopiero potem zadań do wykonania w czasie wolnym.

 

> AKTUALIZACJA 7.03.2024: Projekt rozporządzenia zostanie zmodyfikowany: w przepisie mówiącym o pisemnych i praktycznych pracach domowych termin „prace praktyczne” zostanie zastąpiony terminem „prace praktyczno-techniczne”. Druga modyfikacja dotyczyć będzie dopuszczenia zadawania przez nauczycieli w klasach I-III szkoły podstawowej prac domowych usprawniających tzw. motorykę małą – odpowiada wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer

 

[…]

 

Tworzenie propozycji reform oświaty powinno dokonywać się z udziałem ekspertów, m.in. z dziedziny dydaktyki. Zasadne byłoby również przeprowadzenie szerokich konsultacji społecznych. Wyniki ankiety dla „Dziennika Gazety Prawnej” wskazują, że większość nauczycieli popiera jedynie ograniczenie prac domowych (68,5 proc.), podczas gdy za całkowitą ich likwidacją opowiedziało się tylko ok. 8 proc. Ankietowani nauczyciele chcieliby, aby w pierwszej kolejności zmieniły się podstawy programowe, a dopiero potem nastąpiła redukcja zadań do wykonania w czasie wolnym.

 

Uzasadnienie projektu stwierdza, że efektywność prac domowych zależy od ich jakości, a nie liczby. Przepisy o randze ustawowej wskazują jednak, że ocena, czy zadanie domowe spełni swoją funkcję, powinna należeć do nauczyciela. Zgodnie bowiem z art. 12 ust. 2 Karty nauczyciela, ma on prawo do swobody stosowania takich metod nauczania i wychowania, jakie uważa za najwłaściwsze spośród uznanych przez współczesne nauki pedagogiczne, oraz do wyboru spośród zatwierdzonych do użytku szkolnego podręczników i innych pomocy naukowych.

 

Zgodnie z Prawem oświatowym szkoła ma prawo nakładać obowiązki na ucznia poprzez określenie ich w swoim statucie. Całkowity zakaz prac domowych – nawet jeśli dotyczyłby jedynie klas I-III szkoły podstawowej – oraz odstąpienie od ich oceniania mogą być zatem postrzegane jako niezgodne z deklaracjami o potrzebie wzmocnienia pozycji nauczycieli oraz autonomii szkół. Z uwagi zaś na uregulowanie tych kwestii w ustawie, projektowane rozporządzenie może zostać ponadto uznane za wkraczające w materię ustawową, co nie powinno mieć miejsca z uwagi na hierarchię źródeł prawa w Polsce.

 

Stosowanie projektowanych przepisów może powodować pewne trudności. Wyrażenie „praktyczne prace domowe” może być bowiem rozumiane w różny sposób. […]

 

Nie ulega wątpliwości, że dzieci i młodzież mają prawo do wypoczynku i czasu wolnego, a także do rozwijania zainteresowań. Z badań wynika, że uczniowie i uczennice często są przemęczeni, a ponadto nie wierzą, że ich wysiłek w domu ma sens i że zostanie doceniony. Prace domowe nie mogą być również traktowane jako sposób radzenia sobie ze zbyt rozbudowaną podstawą programową.

 

Problemy te są zgłaszane od dawna. W związku z tym w 2019 r. RPO skierował wystąpienie generalne do MEN, w którym apelował o analizę kwestii zadań domowych w świetle aktualnych badań naukowych. W sprawie tej interweniowali także poprzedni Rzecznicy Praw Dziecka.

 

Kolejnym działaniem Rzecznika było zorganizowanie spotkań z przedstawicielami edukacyjnych organizacji społecznych. W ich wyniku powstał poradnik #zadaNIEdomowe, zawierający propozycję opracowania reguł dotyczących prac domowych w taki sposób, aby były one rzeczywiście dostosowane do indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych uczniów danej szkoły.

 

Na stronie promującej poradnik zamieszczono m. in. narzędzia debat, pomocne w procesie wspólnego ustalenia reguł, a także dobre praktyki, czyli relacje szkół, którym już udało się inaczej zorganizować kwestię prac domowych. Informacje o inicjatywach podejmowanych przez szkoły zebrano na stronie RPO pod adresem https://www.rpo.gov.pl/pl/content/men-z-sympatia-o-akcji-zadaniedomowe. Jedną z propozycji autorów poradnika było wpisanie własnego modelu pracy do dokumentów szkolnych (statutu, regulaminu, systemu oceniania).

 

 

Odpowiedź Katarzyny Lubnauer, sekretarz stanu w MEN

 

Napływające od lat do Ministerstwa Edukacji Narodowej zgłoszenia o nadmiernym obciążeniu uczniów pracami domowymi wskazują, że dotychczasowe rozwiązanie polegające na tym, że szkoły same decydowały o szczegółowych warunkach i sposobie oceniania wewnątrzszkolnego, w tym o tym, czy wśród nich stosować ocenianie prac domowych, nie zdaje egzaminu. Również wyjaśnienia udzielane przez MEN w tej kwestii, podkreślające że liczba i zakres prac domowych powinny być dostosowane do wieku i możliwości psychofizycznych uczniów, nie odnoszą skutku.

 

Czytaj dalej »



W minioną środę  6 marca informowaliśmy o posiedzeniu parlamentarnego Zespołu ds. Nowoczesnego Kształceni* o którym dowiedzieliśmy się z poselskiego Fb proflily posła Marcina Józefaciuka, który jest przewodniczącym tego zespołu. Trzy dni później, w sobotę 9 marca na blogu „Wokół Szkoły” Jarosław Pytlak podzielił się swoimi refleksjami z uczestniczenia w tym spotkaniu. Oto obszerne fragmenty tego tekstu i link do pełnej jego wersji:

 

 

W Sejmie o prawach ucznia

 

5 marca wziąłem udział w spotkaniu Parlamentarnego Zespołu ds. Nowoczesnego Kształcenia. Tematem było „Kształcenie praworządne”, czyli statuty szkół, przestrzeganie praw ucznia w praktyce, mechanizmy ochrony praw ucznia w szkole i poza nią, skuteczność kontroli tych praw. Funkcję gospodarza pełnił przewodniczący Zespołu, nauczyciel-poseł Marcin Józefaciuk, a zaproszenie skierowane zostało do organizacji pozarządowych, działających w zakresie powyższej tematyki. […]

 

Absolutnie nie żałuję poświęconego czasu. Wysłuchanie opinii i postulatów, zgłaszanych przez przedstawicieli różnych organizacji, było bardzo pouczające. Nie zamierzam ich relacjonować, ani tym bardziej recenzować, bo każdy zainteresowany może zapoznać się z pełnym nagraniem TUTAJ (5 marca, od 14:00), a ja nie poszedłem na to spotkanie, by kogokolwiek oceniać, ale żeby posłuchać. Napiszę tylko o czym sam powiedziałem, a było to – z przyczyn dość oczywistych – nieco inne, choć nie konfrontacyjne, spojrzenie na temat, niż prezentowali przedstawiciele organizacji uczniowskich i pro-uczniowskich.

 

Na początek, niewątpliwie mało elegancko, zwróciłem uwagę prowadzącemu, że dziękując za wystąpienie najmłodszej uczestniczce obrad, wyraził uznanie dla wypowiedzi „tak młodej osoby”, co można uznać za protekcjonalne. Mam nadzieję, że Marcin Józefaciuk nie poczuł urazy; w każdym razie nie dał po sobie poznać, a ja od razu zastrzegłem, że to nie krytyka, tylko refleksja. Przeciętny nauczyciel, a nieprzeciętny tym bardziej, ma z tyłu głowy poczucie odpowiedzialności za młodych, co w tej sytuacji mimowolnie się ujawniło. Póki nauczyciele są obciążeni w jakimkolwiek zakresie zadaniami opiekuńczymi, dydaktycznymi i wychowawczymi, a tych nie da się zrealizować bez elementów nadzoru, instruktażu i informacji zwrotnej, to raczej nie można oczekiwać pełnej komuny w relacjach z uczniami. Osobiście sądzę zresztą, że dzieci tego nie potrzebują, bo pewien konflikt pokoleń wpisany jest w naturalny rozwój społeczny. Taka moja opinia może być jednak dzisiaj ryzykowna, więc od razu dodam, że życzliwość i wzajemny szacunek są pożądane jak najbardziej.

 

W nawiązaniu do lejtmotywu większości wystąpień, jakim była bezprawność wielu zapisów w szkolnych statutach, poparłem pomysł certyfikowania tych dokumentów pod względem prawnym, choć nie – jak ktoś zaproponował, przez organizacje pozarządowe (bo będzie tyle interpretacji, ilu w nich prawników), ale przez organ nadzoru, czyli kuratorium. Szukamy dzisiaj nowej, wspierającej szkoły formuły działania tego urzędu – być może rutynowa kontrola zgodności każdej nowelizacji statutu z prawem byłaby przydatną jego funkcją? Nawiasem mówiąc, byłoby super, gdyby również w kuratoriach można było znaleźć profesjonalnych mediatorów do rozwiązywania konfliktów w szkołach oraz wsparcie dla rozpowszechnienia idei i praktyki mediacji rówieśniczych. […[

 

W kilku zdaniach zasygnalizowałem, że wiarygodność informacji na temat tego, co dzieje się w szkołach, jest – delikatnie mówiąc – dyskusyjna. Brakuje wiarygodnych badań, choćby sondażowych, ale profesjonalnie przeprowadzonych przez wyspecjalizowane w tym ośrodki, na temat szeroko dyskutowanych obecnie zjawisk, jak choćby obciążenie uczniów pracami domowymi, ich kondycja psychiczna, jakość relacji z nauczycielami, rówieśnikami czy rodzicami. Chałupnicze sondaże internetowe zyskują duży rozgłos dla swoich autorów, ale nie dają rzetelnego obrazu sytuacji. […]

 

Na zakończenie spotkania zabrali głos przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej. Pragmatycznie. Kontrola statutu jest zawsze – przy zakładaniu placówki. Dalej jest już jej autonomia. W kuluarach usłyszałem do tego refleksję, że nie bardzo kto miałby zapewnić tak wielki prawniczy „przerób” (cóż – my w szkole zapewniamy, choć oczywiście niekompetentnie, bo nie mamy wyboru). Rzecznik Praw Ucznia? Jeśli będzie wola polityczna, ale są już dwa urzędy Rzeczników, czy naprawdę trzeci ma szansę coś zmienić?! Izby Nauczycielskie? No, raczej nikt nad tym nie pracuje. Może w przyszłości… A w ogóle, to wszystkie zgłoszone uwagi zostały skrupulatnie zanotowane i będą przekazane „do góry”, która zadecyduje, jakie zostaną podjęte działania.

 

Kończąc tę relację, pozwolę sobie wystawić najwyższą notę posłowi Józefaciukowi za sposób poprowadzenia spotkania – sprawnie, kompetentnie i z wyraźnie objawianym zainteresowaniem tym, co mieli do zakomunikowania goście. Pozostaje życzyć, aby wraz z Parlamentarnym Zespołem zdołał wywrzeć wpływ na kierunek zmian w polskiej edukacji, i żeby udało się przy tym zachować równowagę w słuchaniu głosów wszystkich jej interesariuszy.

 

 

 

Cały tekst „W Sejmie o prawach ucznia”  –  TUTAJ

 

 

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl

 

 

 

*Przy tej okazji postanowiliśmy poinformować Czytelniczki i Czytelników o dającym duże pole do domysłów składzie owego zespołu, który tworzy 10-oro posłanek i posłów – wszyscy z Koalicji Obywatelskiej. Informacja ta jest dostępna na stronie Sejmu  –  TUTAJ  Możecie tam sprawdzić ile z tych osób ma  lub miało kontakt ze szkolnictwem….

 

 

 



Dzisiaj na „Portalu Samorządowym – Portalu dla Edukacji” zamieszczono obszerny tekst Natalii Rasiewicz, podejmujący problem odpowiedzialności nauczycieli za uczniów podczas lekcji WF oraz wycieczek szkolnych. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:

 

Klasowa wycieczka złem koniecznym. Gdzie kończy się odpowiedzialność zawodowa nauczyciela?

 

 

[…]

 

Bezpieczeństwo uczniów to priorytet dla każdej placówki edukacyjnej, a nauczyciele odgrywają kluczową rolę w zapewnieniu tego, by szkoła była miejscem, gdzie uczniowie czują się bezpiecznie i swobodnie rozwijają swoje umiejętności. Tworzenie bezpiecznej przestrzeni zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej wymaga od nauczyciela nie tylko przestrzegania zasad bezpieczeństwa, ale także eliminowania potencjalnych zagrożeń, co zwłaszcza w przypadku zajęć praktycznych czy szkolnych wycieczek nie jest rzeczą łatwą. Coraz częściej w obawie przed konsekwencjami nauczyciele rezygnują więc z kolejnych aktywności. Doskonałym przykładem są między innymi lekcje wychowanie fizycznego.

 

 – Rezygnujemy z niektórych zajęć sportowych tylko dlatego, żeby nie wydarzyła się jakaś kontuzja, żeby nie narazić się komuś, żeby się nic nie stało – przyznaje nauczyciel wychowania fizycznego jednego ze śląskich liceów. W zawodzie pracuje od blisko 20 lat i przyznaje, że dziś ciężko mu sobie wyobrazić, że mógłby prowadzić lekcje tak jak kiedyś. […]

 

 Za co nauczyciel odpowiada podczas szkolnej wycieczki?

 

 „Nauczyciel podczas wyjść grupowych i wycieczek szkolnych odpowiada za zdrowie i bezpieczeństwo powierzonych mu uczniów, są oni pod jego stałym nadzorem.” – taki zapis znajduje się w większości szkolnych regulaminów.

Nauczyciel ponosi pełną odpowiedzialność za powierzonych jego opiece uczniów od momentu rozpoczęcia wyjazdu aż do powrotu uczniów do umówionego miejsca, w którym opiekę nad uczniami przejmują rodzice. Nie oznacza to jednak, że można przypisywać i karać nauczyciela za każdy wypadek jaki zdarzył się na wycieczce. […]

 

Odpowiedzialności nauczycieli dotyczy jednak nie tylko tego co dzieje się w ciągu dnia podczas wycieczki, ale także w nocy – dlatego wielu z nich świadomie rezygnuje z brania odpowiedzialności i nie chce jeździć z uczniami na wycieczki.

 

 – Mówi się, że nauczyciel jak jedzie na wycieczkę odpowiada 24 godziny na dobę, że powinien cały czas patrzeć czy uczniowie czegoś nie robią, nie broją nawet przez noc i wiadomo, że jest to niemożliwe bo nauczyciel też musi kiedyś spać – mówi nam anonimowo jeden z nauczycieli. Jego zdaniem takie oczekiwania wobec nauczycieli są nierealne i szkodliwe. […]

 

Co daje nauczycielowi ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej?

 

Nauczyciele zatrudnieni w publicznych szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych oraz w tzw. niepublicznych placówkach mogą ponosić odpowiedzialność: za uchybienia godności zawodu nauczyciela, za uchybienia obowiązkom określonym w Karcie nauczyciela, za uchybienia przeciwko porządkowi i organizacji pracy.

 

Odpowiedzialność cywilna nauczyciela powstaje, gdy działanie nauczyciela spowodowało szkodę pozostającego pod jego opieką ucznia lub mogło narazić go na szkodęKarna odpowiedzialność nauczycieli ma miejsce w sytuacji, w której zachowanie nauczyciela jest kwalifikowane jako wykroczenie lub przestępstwo. Zwykle związane jest z naruszeniem nietykalności cielesnej, groźbami, nękaniem czy przestępstwami o charakterze seksualnym. Może również być bezpośrednio związana z nieudzieleniem pomocy uczniowi lub nieumyślnym doprowadzeniem do jego śmierci. […]

 

Od odpowiedzialności cywilnej nauczyciel może się ubezpieczyć. Wielu z nich to robi, większość na własną rękę. OC zawodowe nauczyciela chroni go zarówno na terenie szkoły, w trakcie zajęć pozalekcyjnych, wyjść poza szkołę jak i wyjazdów z uczniami.

 

 

Cały tekst „Klasowa wycieczka złem koniecznym. Gdzie kończy się odpowiedzialność zawodowa nauczyciela?” 

–  TUTAJ

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 



 

 

Prof. Bogusław Śliwerski zamieścił wczoraj (10 marca 2024 r.) na swoim blogu obszerną recenzje pracy autorstwa dr Rafała Pląska, zatytułowanej „Polski system szkolny po roku 1989. W kręgu demokratyzacji, centralizacji oraz komercjalizacji”. Jest to obszerna, pogłębiona, krytyczna analiza tego opracowania, a co za tym idzie – zamieszczamy jedynie kilka wybranych jej fragmentów, odsyłając linkiem do pełnej treści tego tekstu:

 

 

Bezkrytyczna i pełna błędów analiza polityki reform oświatowych w latach 1991-2022

 

Znakomicie, że https://24naukowa.com.pl/polski-system-szkolny-po-roku-1989-w-kregu-demokratyzacji-centralizacji-oraz-komercjalizacji,id29589.html wydał w Uniwersytecie Warszawskim rozprawę dotyczącą polskiego systemu szkolnego po roku 1989, gdyż potrzebne są makropolityczne studia zarówno w kształceniu studentów, doktorantów jak i dla prowadzenia badań naukowych. W pierwszej części książki autor dobrze rekonstruuje wybrane przez siebie teorie socjologiczne i politologiczne, które miały pomóc jemu i czytelnikom w poznaniu poglądów różnych autorów na temat demokracji, centralizacji i komercjalizacji.

 

Niestety, w żadnym stopniu nie znajdują one swojego miejsca zarówno w polityce oświatowej władz centralnych, jak i w części badawczej młodego naukowca. Wystarczyłoby sięgnąć do uzasadnień sejmowych projektów ustaw oświatowych, a nie do samych ustaw, by przekonać się, że z naukowym punktem widzenia żaden ze sprawujących władzę w resorcie edukacji ministrów nie miał z pedagogiką szkolną i porównawczą nic wspólnego. Oni nawet nie rozumieli tego, czym zarządzali, bo kierowanie MEN miało  nadal ma im służyć do budowania politycznego poparcia dla siebie i swojej partii. […]

 

Trochę dziwię się recenzentom wydawniczym tego tytułu, że nie zwrócili uwagi R. Pląskowi na ewidentne błędy merytoryczne i metodologiczne, które może popełnić młody badacz jako outsider systemu szkolnego, ale już nie jako autor monografii w Uniwersytecie Warszawskim. Tak to niestety jest, że jeśli nie zgromadzi się dokumentacji procesów zmian, to opieranie ich analizy głównie na wtórnych źródłach, czyichś poglądach prowadzi do reprodukcji także błędnych tez, które będą powielane przez kolejne pokolenia. […]

 

W tytule rozprawy jest mowa o polskim systemie szkolnym po 1989 roku, a na stronie 90 zapewnia nas: „Każde z zagadnień analizowane było tak, by zwrócić uwagę na najważniejsze zmiany, jakie zachodziły w jego zakresie w latach 1989–2022”. Jednak zaglądając do treści rozdz. IV. 1. „Struktura systemu szkolnego”, dowiemy się, że reforma zaczęła się dopiero w 1991 roku:

 

„Struktura systemu w latach 1991–1999 była zbliżona do obowiązującej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej po roku 1961”. A gdzie są dwa lata, które poprzedzały przyjęcie przez Sejm pierwszej postsocjalistycznej „Ustawy o systemie oświaty”?  […]

 

Fatalna jest w tym wydaniu rekonstrukcja zmiany ustroju szkolnego w 1999 roku. Jak pisze na s.92:

 

„Kolejnym obowiązkowym szczeblem kształcenia powszechnego stały się wspomniane już trzyletnie gimnazja. Szkoły ponadpodstawowe przemianowano na ponadgimnazjalne. Wszystkie szkoły średnie przekształcone miały być w trzyletnie licea profilowane, zaś szkoły zawodowe przeznaczone miały być dla ok. 20% absolwentów gimnazjów”    

 

Przemodelowanie ustroju szkolnego w 1999 roku było kluczową jakościowo zmianą, która miała na celu dostosowanie polskiego systemu edukacji do większościowych rozwiązań ustrojowych w krajach Unii Europejskiej, w których po sześcioletniej  szkole podstawowej (lub po sześcioletnim cyklu kształcenia podstawowego jak np. w dziewięcioletniej szkole w Czechach) pojawiała się szkoła średnia I stopnia, jaką było gimnazjum.

 

Dla dr. R. Pląska szkoły średnie zaczynały się dopiero po gimnazjum. Absurd, świadczący o braku wiedzy z zakresu komparatystyki i polityki oświatowej negatywnie ciąży na jego narracji.[…]

 

Czytaj dalej »



 

I tak minął kolejny tydzień roku, w tym tego roku szkolnego, roku naszego życia. I kolejny tydzień sprawowania władzy wykonawczej przez „Koalicję 15 października”, kolejny tydzień, w którym polskie szkoły pracują w „nowej rzeczywistości”, kreowanej przez  aktualne kierownictwo Ministerstwa Edukacji Narodowej. Wiem, pamiętam co obiecałem przed tygodniem: Na tematy edukacyjnych problemów w skali ogólnopolskiej wypowiem się za tydzień.” Jednak czas który od napisania tych słów minął był czasem, w którym kolejne informacje o decyzjach,  inicjatywach kierownictwa MEN sprawiły, iż z każdym dniem traciłem  motywację do podzielenia się z Wami moimi refleksjami na ten temat. Ostatecznie, po tym jak wczoraj  przeczytałem tekst, zamieszczony na fanpage  „NIE dla chaosu w szkole” [TUTAJ], doszedłem do wniosku, że jako emeryt o 19-letnim stażu nie powinienem wypowiadać się o aktualnych problemach oświaty. Lepiej niech to czynią ci, którzy pracują w szkołach, którzy na co dzień wiedzą „jak jest”.

 

A ja zajmę się tym, co działo się w tym minionym tygodniu w Łodzi. A był to tydzień, w którym rozkręcająca się kampania wyborcza do samorządów dała o sobie znać także w obszarze oświaty. Pod pretekstem Dnia Kobiet Pani Prezydent Łodzi, skierowała do uczennic łódzkich szkół (nie było określone jakich szkół) zaproszenie na spotkanie z nią w Hali Expo – łódzkim centrum handlowo-konferencyjnym. Był moment, że miałem zamiar aby tam pojechać i zobaczyć na własne oczy, nie tylko jak owo spotkanie przebiegnie, ale przede wszystkim jaki będzie odzew uczennic na to zaproszenie. Dobrze że mi przeszło, bo i tak, dzięki IX LO mogłem zobaczyć zdjęcia z tej imprezy –  nie mam wątpliwości że powstałej w atmosferze kampanii wyborczej – adresowanej pod pretekstem Dnia Kobiet do łódzkich uczennic. Pomysłodawcy tego evntu (bo zakładam, ze nie zrodził się on w głowie pani Hanny Zdanowskiej) zakładali, iż te z nich, które mają już prawo wyborcze, po takim spotkaniu  nie będą miały wątpliwości na kogo w kwietniowych wyborach mają oddać swój głos…

 

Chcecie wiedzieć, czy przygotowana dla nich sala konferencyjna pomieściła wszystkie dziewczyny? Zobaczcie fotki z fanpage  IX LO  –  TUTAJ. Jest jeszcze drugie źródło serwisu zdjęciowego z tego spotkania  –  tym razem z oficjalnej strony IX LO  –  TUTAJ. I nie ma się co dziwić, że ŻADNE lokalne medium nie zamieściło z tego wydarzenia informacji.

 

Pewnie nie wszyscy wiedzą, przeto poinformuję, że w Łodzi jest 27 liceów ogólnokształcących i 18  zespołów szkół zawodowych z klasami technikum, których organem prowadzącym jest łódzki samorząd. Po zsumowaniu daje to liczbę 45 placówek. Gdyby z każdej z nich przyszło – średnio – tyko po 20 uczennic, to byłoby ich tam… 900!!!

 

Jak zobaczyliście – była to chybiona inwestycja.

 

Jeśli jestem moimi myślami w Łodzi, to o jeszcze jednym, smutnym wydarzeniu minionego tygodnia – z 6 marca –  nie mogę nie napisać. A był to pogrzeb Henryka Czyżewskiego – o którego zasługach dla Łodzi można przeczytać w materiale, zamieszczonym 4 marca br. w „Dzienniku Łódzkim” – TUTAJ

 

Z informacji jakie do mnie dotarły dowiedziałem się, że na pogrzebie nie było nikogo – ani z Urzędu Miasta, ani z Rady Miejskiej. To – tak myślę – nie tylko zaskakujące, ale i niezrozumiale, rozpatrując ten,  także i z tego powodu ów smutny fakt, na podstawie ogólnie uznawanego systemu wartości.

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Naszą dzisiejszą propozycją lektury na sobotę 9 marca 2024 roku jest tekst Sylwii Żmijewskiej-Kwiręg, zamieszczony na blogu CEO. Autorka przedstawiła tam szereg argumentów, uzasadniających jej tezę, że współpraca szkoły z organizacjami pozarządowymi może przynosić im wiele korzyści. Poniżej zamieściliśmy jedynie kilka jego fragmentów, gorąco polecając zapoznanie się z całym tekstem, do którego zamieściliśmy link:

 

 

Mądra i zgodna z prawem współpraca szkoły i organizacji społecznej może działać pozytywnie na wszystkie obszary działania szkoły. Zarówno na procesy edukacyjne i wychowawcze, jak i zarządzanie przestrzenią, prowadzenie aktywności sportowej czy profilaktykę zdrowotną. Jak zatem prowadzić współpracę szkoły z organizacją społeczną, by doskonalić działanie szkoły?

 

Aż 73% organizacji społecznych jako główną grupę docelową wskazuje dzieci i młodzież, ale tylko 13% z nich prowadzi działania w obszarze edukacji i wychowania

 

Jednocześnie z badań prowadzonych w 2021 roku przez Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) i Fundacji Pole Dialogu wynika, że aż 25% nauczycieli nie zna żadnej organizacji społecznej. A te osoby, które współpracują w szkole z organizacjami, wskazują na różne bariery w podejmowaniu takiej współpracy.

 

Dodatkowo, podejmowane są próby zwiększenia nadzoru nad decyzjami dyrektora dotyczącymi współpracy z organizacjami społecznymi, co może doprowadzić do zmniejszenia zakresu tej współpracy. Mimo tego, że przynosi ona obopólne korzyści. Organizacje poprzez wspieranie systemu edukacji mają bowiem realny wpływ na zmianę społeczną. Z kolei szkoły wzbogacają swoją ofertę edukacyjną oraz mają szansę na profesjonalizację kadry i poszerzenie działań, nie tylko w obszarze edukacji, ale też wychowania. Taka współpraca jest też rekomendowana w programie „Szkoła dostępna dla wszystkich” realizowanym przez Instytut Badań Edukacyjnych i UNICEF jako interwencja wspierająca budowanie klimatu szkoły. […]

 

Co współpraca z organizacją społeczną wnosi do szkoły?

 

Nauczyciele i dyrektorzy uznają organizacje społeczne za ekspertów w określonych dziedzinach (np. prawa człowieka, ekologia, edukacja poprzez sztukę) oraz źródło nowoczesnych narzędzi i metod do pracy z młodzieżą (np. w zakresie oceniania czy angażowania uczniów uczenie się).

 

Współpraca z organizacjami pozwala szkole kreować nowe usługi edukacyjne i budować markę szkoły konkurencyjną na rynku lokalnym i wzmacniającą pozycję szkoły jako innowacyjnej w skali ogólnopolskiej. Pomaga szkole przyciągać nowych „klientów” uczniów poszukujących miejsca gdzie mogą rozwijać swoje zainteresowania i kompetencje przydatne w życiu oraz wzmacniać motywację nauczycieli, którzy szukają rozwojowego miejsca pracy.

 

Organizacje chcą współpracować ze szkołą, bo wierzą, że poprzez pracę z dyrektorem, nauczycielami, uczniami i rodzicami mają realny wpływ na zmianę społeczną.

 

Najczęstszymi barierami we współpracy są:

 

-brak realnego partnerstwa w tej współpracy,

 

-ograniczenia komunikacyjne między szkołą a organizacją społeczną,

 

-przeciążenie nauczycieli i dyrektorów,

 

-ograniczone zaufanie do organizacji społecznych,

 

-odpłatność za projekty.

 

Potrzeby szkoły a oferta organizacji społecznej

 

Czytaj dalej »



Oto informacja, zamieszczona dzisiaj ( marca 2024 f.) na stronie „Portalu Samorządowego PAP”:

 

 

Znamy już prawie wszystkich nowych kuratorów oświaty

 

W piątek MEN poinformowało o powołaniu Ewy Skrzywanek na stanowisko dolnośląskiego kuratora oświaty oraz Grzegorza Krygera na pomorskiego kuratora oświaty.

 

Ewa Skrzywanek jest historyczką, absolwentką Uniwersytetu Wrocławskiego. Wieloletnią nauczycielką historii w Szkole Podstawowej nr 63 we Wrocławiu. Była też m.in. pracownikiem Wrocławskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli oraz ekspertką MEN ds. awansu zawodowego nauczycieli. Specjalizuje się w edukacji obywatelskiej, regionalnej i wielokulturowej. Prowadzi zajęcia i szkolenia dotyczące edukacji o Holokauście. Od 11 stycznia była pełniącą obowiązki Dolnośląskiego Kuratora Oświaty.

 

Grzegorz Kryger to z wykształcenia historyk, absolwent studiów podyplomowych z zakresu prawa pracy i zarządzania oświatą. Nauczyciel dyplomowany z kilkunastoletnim stażem pracy w szkole, dyrektor szkoły. Dyrektor w Wydziale Edukacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Angażował się w realizację licznych działań innowacyjnych podejmowanych w ramach rozwoju oświaty, w myśl idei „Szkoły i Przedszkola Współpracy”. Od 22 grudnia 2023 r. pełnił obowiązki Pomorskiego Kuratora Oświaty.

 

Wcześniej w tym tygodniu nominacje na kuratorów oświaty w woj. śląskim, wielkopolskim i kujawsko-pomorskim odebrali odpowiednio – Aleksandra Dyla, Igor Bykowski oraz Grażyna Dziedzic.

 

Nowa śląska kurator oświaty Aleksandra Dyla jest absolwentką filologii romańskiej Uniwersytetu Śląskiego w  Katowicach. Ukończyła studia podyplomowe na Wydziale Organizacji i Zarządzania Politechniki Śląskiej w zakresie zarządzania placówką oświatową oraz w Wyższej Szkole Bankowej w Chorzowie  kierunek Administracja, Prawo, Zarządzanie i Organizacja. Od prawie 30 lat związana z edukacją – pracę zawodową rozpoczęła jako nauczycielka języków obcych w  szkołach średnich i wyższych, a także koordynator unijnych programów wymiany uczniów w ramach Socrates Comenius i Longlife Learning Programme. Od 2007 roku jest pracownikiem Kuratorium Oświaty w  Katowicach. Od 16 stycznia 2024 r. była pełniącą obowiązki śląskiego kuratora.

 

Igor Bykowski, powołany w tym tygodniu na stanowisko wielkopolskiego kuratora oświaty, jest doktorem nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika. Ukończył studia magisterskie z filologii polskiej i pedagogiki oraz studia licencjackie z filozofii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od 2019 r. jest członkiem Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Wielkopolskim. Jako nauczyciel pracuje od 2012 r. ucząc języka polskiego, historii i etyki, a także jako pedagog szkolny i pedagog specjalny. Od 2019 r. jest dyrektorem Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Strykowie.

 

Nowa kujawsko-pomorska kurator oświaty Grażyna Dziedzic ukończyła filologię polską. Przez wiele lat pełniła funkcję dyrektora III Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy.

 

Wcześniej w tym roku minister edukacji Barbara Nowacka powołała kuratorów oświaty w województwach: małopolskim – Gabrielę Olszowską, łódzkim – Janusza Brzozowskiego, podlaskim – Agnieszkę Krokos-Janczyło, opolskim – Joannę Raźniewską, lubelskim – Tomasza Szabłowskiego oraz podkarpackim – Dorotę Nowak-Maluchnik.

 

Na nowych kuratorów oświaty czekają jeszcze województwa: lubuskie, mazowieckie, świętokrzyskie, warmińsko-mazurskie oraz zachodniopomorskie.

 

 

 

 

Źródło:  www.samorzad.pap.pl/



Oto fragmenty z obszernego tekstu Mikołaja Marceli, który zamieścił wczoraj (7 marca 2024 r.) na swoim blogu „Eduopticum”:

 

                                                                  Coś więcej

 

 

Serwisy informacyjne i masową wyobraźnię zdominowały ostatnio doniesienia o planowanych i wprowadzanych przez nową administrację „rewolucyjnych zmianach w systemie edukacji”. Rzeczywiście, z pewnej perspektywy, zapowiadane posunięcia mogą wydawać się przełomowymi. Zniesienie, bądź ograniczenie prac domowych, rewizja podstaw programowych i oczywiście znaczące (rzecz względna) podwyżki nauczycielskich płac oraz wywołana tym wszystkim dyskusja społeczna, to zupełnie odmienny styl w porównaniu do deformy, która naznaczyła swym piętnem minione osiem lat. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że są to posunięcia podyktowane bardziej chęcią szybkiego i efektownego spełnienia wyborczych obietnic niż zamiarem dokonania jakiegokolwiek przeobrażenia systemu. Nie można mieć pretensji do poszczególnych partii o wywiązywanie się z realizacji swoich programów, ale o efekciarstwo i zajmowanie elektoratu kwestiami w sumie drugorzędnymi już tak.

 

Problem w tym, że, jak zwykle, takie pretensje wysuwają jedynie zainteresowani detalami funkcjonowania szkoły profesjonaliści, a nie jej bezpośredni użytkownicy. Ci na ogół zadowalają się właśnie przekazem dla nich skrojonym, czyli niekończącą się opowieścią, jaką to troską i jakimi cudami rządzący ich obdarzą. Uświadomienie im nieuniknionego fałszu tych obietnic jest utrudnione, a składają się na to dwa czynniki: Pierwszy, to właśnie niekwestionowana, zawsze aktualna atrakcyjność każdego przekazu populistycznego – wiadomo, dobrzy rządzący pomyślą za nas, nadadzą prawa, odejmą obowiązki, przejmą koszty i od jutra szkoła będzie mlekiem wiedzy (pardon, kompetencji) i miodem poprawnych relacji płynąć. Drugi, to narracja tylko z pozoru konkurencyjna do poprzedniej, kolportowana przez całe mrowie koperników, którzy właśnie odkryli, że oświata nie kręci się wokół ich wyobrażeń i chętnie (bo często wcale nie bezinteresownie) się tym odkryciem podzielą.

 

Trudno stwierdzić, która z tych bajek jest bardziej szkodliwa dla samego podmiotu oświaty, ale obydwie doskonale służą swoim twórcom – pierwsza pozwala bez końca utrzymywać potężne narzędzie wpływu niemal bez żadnych znaczących inwestycji, zarówno finansowych, jak i intelektualnych; druga zapewnia popularność i byt wielu „ekspertom”, żyjącym z krytyki sposobu, w jaki to narzędzie jest stosowane. Obydwie pozostają jeśli nie w ścisłej symbiozie, to przynajmniej w relacji zwanej komensalizmem – zapewniają sobie trwanie. Gdyby, jakimś cudem, oświata publiczna przeszła jutro znaczącą metamorfozę, cała armia zmieniaczy straciłaby z dnia na dzień źródło utrzymania i nieustającej satysfakcji zbawiania ludzkości. Straty odnotowałby także towarzyszący im przemysł poradnictwa, kołczingu i ich reklamy, nie mówiąc już o mediach te dobrodziejstwa umożliwiających. Jak widać, zmiany realne nie leżą tak naprawdę niemal w niczyim interesie. […]

 

Szukając recepty na szkołę, można na przykład zacząć od „metody małych kroków”, narad, konferencji, konsultacji i… bez końca się zastanawiać, co w programach szkół jest potrzebne, a co mniej lub w ogóle, czy jedynkę stawiać czerwonym czy jednak zielonym długopisem, a jutro zaczynać tę dyskusję od nowa. Można uszczęśliwiać podmiot edukacji co raz to nowymi udogodnieniami, rezygnować z dotychczasowych wymagań… i za rok musieć znów renegocjować pozostałe. Można zdecydować, że w szkole powinno się czytać jedynie książki o współczesnym i aktualnym przesłaniu, zgodnym z dzisiejszą wykładnią moralności, pisane językiem zrozumiałym dla użytkownika Tik-Toka, tylko po to, by przy maturze za lat cztery móc popsioczyć na poziom wypowiedzi i postulować następne zmiany w kanonie lektur. Można również rzucać się od ściany do ściany, raz zabraniając korzystania z komórek, a raz wykazując ich edukacyjną przydatność, zmieniając zdanie pod naciskiem akurat silniejszego lobby. Moim zdaniem, nie tędy droga. […]

 

Czytaj dalej »



Dzisiaj (7 matca 202 r.) na stronie „Gazety Wyborczej” znaleźliśmy artykuł, którego fragmenty i link do pełnej wersji zamieszczamy poniżej:

 

Na korepetycje rodzice wydają majątek. Ojciec: To tańsze, niż wizyta u psychiatry

 

Foto: Adam Kozak/Agencja Wyborcza.pl

 

 

Na korepetycje rodzice wydają majątek. – To tak, jakby ktoś wierzył, że wystarczy się leczyć wyłącznie na NFZ. A nie wystarczy. Trzeba wizyt prywatnych – tłumaczą rodzice. […]

 

Według badania Polaków Portfel Własny: edukacja przyszłości inspirowanego przez Santander Consumer Bank, aż 55 proc. rodziców chce posyłać dzieci na korepetycje. Najczęściej są to prywatne lekcje języka angielskiego (aż 83 proc. chętnych tak deklaruje) oraz matematyki (57 proc.), fizyki (16 proc.), języka polskiego (9 proc.) oraz chemii (6 proc.). Niemal jedna trzecia badanych przyznała, że w ciągu roku szkolnego wydaje na korepetycje 11 tys. złotych.

 

To konieczność, czy owczy pęd?

 

Raczej efekt zapaści edukacji – słyszę od Katarzyny, matki uczennicy renomowanego liceum. – Bardzo chętnie przeznaczyłabym pieniądze na coś innego, ale jeśli w klasie córki od kilku tygodni nie ma matematyka, więc klasa nie ma lekcji, to co zrobić? Większość klasy ma prywatne lekcje, więc my też poszukałyśmy korepetytora. Czy wolałabym wydać pieniądze na coś innego? Oczywiście! W tym roku zrezygnowałam z zimowego płaszcza, żeby opłacić korepetytora. […]

 

Katarzyna Felde, nauczycielka matematyki i dyrektorka IV LO w Łodzi, przyznaje, że rzadko spotyka uczniów, którzy korepetycji nie mają. – Moim zdaniem korepetycje to nie jest konieczność. Często, nawet jeśli młody człowiek radzi sobie całkiem nieźle i komunikuje to rodzicom, ci mówią: „korepetycje nie zaszkodzą, najwyżej pomogą”. A ja się zastanawiam, czy nie pomagają bardziej rodzicom, którzy czują, że zrobili coś dla dziecka.

 

Inna sprawa, że – jak zauważa nauczycielka – uczniowie mają problemy ze skupieniem, więc z lekcji wynoszą mniej, niże można by oczekiwać. – Zdarza się, że dodatkowe zajęcia są potrzebne, bo dziecko ma zaległości i mocno sobie nie radzi. Ale bywa i tak, że te lekcje mają zająć dziecko, zwiększyć jego szanse w na przyszłość, a może doprowadzić do tego, że wygra konkurs przedmiotowy.

 

 

 

Cały tekst „Na korepetycje rodzice wydają majątek. Ojciec: To tańsze, niż wizyta u psychiatry”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.lodz.wyborcza.pl/lodz/

 



Jak nasza wypracowana już przez wiele miesięcy tradycja każe – także dzisiaj informujemy o wczorajszym spotkaniu w „Akademickim Zaciszu”. Tym razem, jak o tym poinformował jego Gospodarz – prof. Roman Leppert, świadomie, na dwa dni przed Dniem Kobiet, rozmowa odbyła się na temat  ojcostwa, tacierzyństwa i rodzicielstwa.

 

Do tej rozmowy  zasiadł Marcin Perfuński, znany w sieci jako supertata.tv .  On sam tak siebie przedstawia:

 

Zmieniacz świata na lepsze – tak napisałem o sobie w swoim jedynym CV. […] Z zamiłowania, wykształcenia i doświadczenia jestem dziennikarzem, który chce zrozumieć świat, wytłumaczyć go innym i zostawić po sobie choć odrobinę odmienionym.

 

Zaczynałem w gazetce szkolnej, przeszedłem przez prasę lokalną, agencję informacyjną, wydawnictwo, studio radiowe aż zostałem freelancerem. W ciągu 20 lat przez moje redaktorskie ręce przeszło około tysiąca książek.

 

Od dekady jestem twórcą online. Jako influencer prowadzę od 2014 projekt  < supertata.tv – Marcin Perfuński >, w ramach którego dzielę się patentami na to, jak stawać się coraz lepszym rodzicem. Realizuję to poprzez webinary, live’y, podcasty, bloga oraz profile w mediach społecznościowych i spotkania offline.”

 

Jak zwykle zamieszczamy poniżej link do zapisu tej rozmowy, aby zainteresowane/ni, które/rzy wczoraj nie mogli śledzić tej rozmowy „na żywo”, o dowolnej porze mogli to nadrobić:

 

 

Ojcostwo, tacierzyństwo, rodzicielstwo  –  TUTAJ