Zasiadłem do pisania tego felietonu w niedzielne przedpołudnie, mając co prawda w pamięci wczorajszy „Dzień Myślenia Pozytywnego”, ale widząc za oknem niebo zasnute chmurami z których siąpi deszcz, odczuwając – jak każdy meteopata – bardzo dotkliwie niż baryczny, w –  generalnie –  kiepskim nastroju…

 

W takiej sytuacji bardzo trudno będzie mi dzisiaj kontynuować sobotnie optymistyczne klimaty. Gdybym jeszcze mógł nawiązać do jakichś napawających optymizmem wydarzeń minionego tygodnia, byłoby mi łatwiej wyjść z tego „doła”. Ale – przynajmniej w mojej świadomości – nic takiego nie zaistniało. No bo czy można szukać optymistycznych inspiracji w kolejnym odcinku serialu Rozmowy MEN i nauczycielskich związków zawodowych o podwyżkach wynagrodzeń”? Albo w wypowiedziach małopolskiej kurator o lekcjach na temat mowy nienawiści? Trudno także szukać jasnych punktów widzenia na przyszłość, czytając informację o absurdalnej odpowiedzi MEN na petycję w sprawie obowiązującej podstawy programowej, podpisaną przez 16 tys. rodziców i nauczycieli ze środowiska „Nie dla chaosu w szkole”. Do tego wszystkiego dochodzą kolejne informacje o strajkach nauczycieli, już planowanych na dni, w których ma się odbyć „egzamin ósmoklasisty” (15 -17 kwietnia), a być może także egzamin gimnazjalny (10 – 12 kwietnia), i ten „najważniejszy, maturalny – od 6 maja.

 

To może spróbuję spojrzeć optymistycznie na wtorkowe wydarzenie, zrelacjonowane w materialeFestiwal Zawodów Technicznych...”? No to do dzieła!

 

Pierwszym argumentem za pozytywną oceną tego wydarzenia jest sama jego nazwa: festiwal. Wszak łaciński źródłosłów tego słowa – festivus – oznaczał coś radosnego, wesołego, świątecznego. Taka nazwa, którą organizatorzy nadali owemu przedsięwzięciu, zapowiadała coś pozytywnego. A do tego treść „przedmiotowa” owego wydarzenia – oferta kształcenia zawodowego, której nigdy za wiele w sytuacji powszechnie głoszonej sytuacji „zapaści” tego nurtu edukacji „ponadpodstawowej” – powinna także rodzić pozytywne nastawienie do takiej inicjatywy.

 

Drugą przesłanką pozytywnej oceny „Festiwalu Zawodów Technicznych” jest tandem jego organizatorów: ŁCDNiKP – zasłużona placówka wsparcia metodycznego nauczycieli, której organem prowadzącym jest – za pośrednictwem Wydziału Edukacji UMŁ – samorząd, czyli Rada Miejska m. Łodzi, w której większość ma Platforma Obywatelska sprzymierzona z SLD, oraz Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna, struktura formalnie „pozapartyjna”, ale na czele której od od kwietnia 2016 roku stoi – jako jej prezes – mgr historii Marek Michalik, do niedawna prominentny polityk PiS w łódzkiej Radzie Miejskiej (wieloletni przewodniczący Klubu Radnych PiS), były wiceprezydent miasta za czasów prezydentury Jerzego Kropiwnickiego. To nie przypadek, że zastąpił on na tym stanowisku młodego polityka PO Tomasza Sadzyńskiego (wcześniej komisarycznego prezydenta Łodzi), w kilka miesięcy po zwycięskich dla PiS wyborach parlamentarnych z jesieni 2015 roku. Wygląda na to, że „w słusznej sprawie” możliwe jest porozumienie „ponad podziałami”!

 

I trzeci element wtorkowego wydarzenia – promocja Technikum Robotyki i Automatyki, którego utworzenie zapowiedziano szumnie już w grudniu 2017 toku, nagłaśniając w mediach akt podpisania porozumienia w tej sprawie między ŁSSE a Politechniką Łódzką. Bo na co, jak nie na wyrazy uznania zasługuje taka inicjatywa, dzięki której przyszli absolwenci tej nowo tworzonej placówki będą jedynymi w kraju specjalistami w, dotąd nieistniejącym w wykazie, zawodzie „technik robotyki i informatyki”? I do tego kształconymi w szkole, której współudziałowcami formalnego właściciela tej placówki są firmy – potencjalni pracodawcy!

 

Dodatkowymi powodami optymizmu, który powinien mi towarzyszyć po wtorkowej wizycie w siedzibie ŁSSE są osoby, stojące na czele ekipy wprowadzającej w życie ów projekt nowego technikum. Pierwszą niespodzianką, która mnie spotkała, to osoba Wiesławy Zewald, która występowała tam w roli prezesa spółki z o.o. „Strefa Edukacji” – formalnego organu prowadzącego dla tworzonego nowego technikum. Czy można wyobrazić sobie kogoś bardziej kompetentnego do tej roli od byłej wieloletniej dyrektorki najlepszego (za jej kadencji) w Łodzi i Polsce I Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika? Od byłej Łódzkiej Kurator Oświaty? Od byłej dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej? Od byłej wiceprezydent miasta ds. edukacji?

 

Po niedługim czasie za tym samym stołem stoiska TRiI , obok pani Zewald, mogłem przywitać się z przyszłym dyrektorem tworzonej szkoły – Bartoszem Rzętkiewiczem. Zaistniał on już na stronie OE jako panelista, zaprezentowany jako „człowiek ŁSSE”, podczas – relacjonowanego 16 listopada 2017 roku –Forum Uczniów Województwa Łódzkiego – premierowej inicjatywy powołanej kilka dni wcześniej Fundacji „OSNOWA”. Nomen omen – zasiadał wtedy obok dyrektora ŁCDNiKP Janusza Moosa… Aktualnie pan Rzętkiewicz jest, od sierpnia 2016 roku, dyrektorem Departamentu Partnerstwa i Komunikacji ŁSSE, a od września 2018 roku – wiceprezesem Zarządu Spółki „Strefa Edukacja”, czyli zastępcą Wiesławy Zewald.

 

Nic, tylko popierać takie inicjatywy i wydarzenia!

 

Gdyby nie, wyłażące jak owe przysłowiowe szydło z worka, wątpliwości….

 

Wątpliwości co do tego, czy ów trzygodzinny event, polegający na zgromadzeniu w jednym, nieprzypadkowym miejscu kilkuset uczniów stojących przed poważną decyzją o wyborze dalszej drogi kształcenia, określony festiwalem, słusznie został tak nazwany? Oceniając to w według encyklopedycznej definicji, mam prawo twierdzić, że nie był to „szereg imprez, będących przeglądem osiągnięć w danej dziedzinie”, a imprezą wyraźnie służącą jednemu celowi: promowaniu szkoły, tworzonej przez gospodarza tej imprezy – Technikum Robotyki i Informatyki. Bo prawdziwe festiwale, jak ten, który w marcu 2019 r odbędzie się w Krakowie, zaplanowano by nie na trzy godziny, a na trzy dni! Jak informują jego organizatorzy, w tym czasie „każdy uczestnik […] będzie mógł przygotować się do wyboru dalszej ścieżki kształcenia poprzez zapoznanie się z dostępną ofertą zawodów na rynku pracy (w tym zawodów deficytowych), skorzystanie z pomocy wykwalifikowanych doradców zawodowych czy też skonfrontowanie wiedzy o danym zawodzie z jego wymiarem praktycznym.”

 

Wątpliwości, czy fakt, że owa impreza reklamowana była jako wspólne dzieło ŁCDNiKP oraz ŁSSE jest rzeczywiście dowodem na porozumienie ponad podziałami. Orientując się trochę w niuansach łódzkiego środowiska polityczno-edukacyjnego mam poważne obawy, czy ów sojusz był jedynie incydentem, że kierownictwo ŁCDNiKP podjęło decyzję o firmowaniu tego „festiwalu” pod wpływem silnych sugestii ze strony przewodniczącego Rady Społeczno-Doradczej ŁCDNiKP prof. dr hab. inż. Sławomira Wiaka – Rektora Politechniki Łódzkiej (który jednoznacznie nie kontestuje polityki aktualnego rządu, co skutkuje życzliwością MNiSW wobec potrzeb inwestycyjnych PŁ), sygnatariusza porozumienia z grudnia 2017 roku o tworzeniu przy ŁSSE – przy wsparciu PŁ – Technikum Robotyki i Informatyki. Już niedługo będziemy mogli przekonać się, czy władzom Łodzi będzie „po drodze” z tą inicjatywą i jak dalsze fakty owej „kolaboracji” potwierdzą lub zaprzeczą mojej metaforze, iż ŁSSE potraktowała, w tym konkretnym przypadku, ŁCDNiKP instrumentalnie…

 

Wątpliwości, czy właśnie takie osoby gwarantują sukces temu eksperymentowi w zakresie kształcenia zawodowego. To prawda – Wiesława Zewald była w latach 1991 – 2000 dyrektorem przodującego liceum ogólnokształcącego, ale… ale ogólniak, to nie szkoła zawodowa! Później zdobywała doświadczenie, ale wyłącznie na stanowiskach urzędniczych. Za każdym razem przy poparciu określonych partii politycznych. A co będzie, jeśli po jesiennych wyborach parlamentarnych PiS straci w Sejmie większość, gdy rząd utworzy dzisiejsza opozycja? Gdy pojawi się nowy prezes ŁSSE, desygnowany przez PO?…

 

A pan Bartosz Rzętkiewicz w roli dyrektora szkoły? Już raz – w 2013 roku – prezentował się jako organizator łódzkiej szkoły międzynarodowej, w której – według jego ówczesnych deklaracji – od 2016 roku miało się uczyć 60 dzieci i która miała stać się jedną z najlepszych certyfikowanych szkół międzynarodowych w Polsce. Jak wiadomo – British International School of the University of Łódź powstała – co widać w nazwie – przy UŁ i kieruje nią pani Magdalena Matz. Jego nazwisko – od dnia 27 kwietnia 2015 roku, kiedy to uroczyście powołano Łódzki Klaster Edukacyjny, jeszcze kiedy prezesem ŁSSE był Tomasz Sadzyński, było także łączone z tamtą inicjatywą. Został przewodniczącym Rady ŁKE. O klastrze już dawno nikt nic nie słyszał…

 

I tylko jedno dręczy mnie pytanie: czy pan Bartosz Rzętkiewicz, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego, Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych oraz studiów podyplomowych z zakresu zarządzania, ma uprawnienia pedagogiczne? Może jednak nie ma i będzie dyrektorem-manadżerem, mającym zastępcę z wymaganymi przez prawo oświatowe uprawnieniami.

 

Sami widzicie jak trudno być optymistą, mając świadomość przywołanych powyżej faktów. Jak trudno o myślenie pozytywne na temat Festiwalu Zawodów Technicznych i o tworzeniu Technikum Robotyki i Informatyki…

 

Pozostaje stare zawołanie z nową konotacją: Aby do „Wiosny”! Bo tak nazywa się nowa partia, którą „z niczego” powołał Robert Biedroń. To dziś podczas konwencji założycielskiej na Torwarze Biedroń zapowiedział zmiany w oświacie: aby szkoła „była bardziej praktyczna, a nie teoretyczna, a zawód nauczyciela był lepiej opłacany”. Dodał, że zmiany obejmą także rozszerzenie nauczania języka angielskiego, aby każdy uczeń kończąc szkołę biegle władał tym językiem. [Więcej – TUTAJ]

 

 

Szkoda, że to, jak na razie, obietnice… Jak te gołębie na dachu. Jedyne rzeczywiste podstawy dla myślenia pozytywnego dają nam nasi reprezentanci w skokach narciarskich. Dzisiejszy konkurs skoków w Obersdorfie wygrał Kamil Stoch, trzeci był Dawid Kubacki, czwarty – Piotr Żyła a szósty Jakub Wolny!

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź