Tradycyjnie – rozpoczynam kolejny rozdział moich wspomnień od przywołania deklaracji, złożonej w zakończeniu poprzedniego:
Informując o tych moich dwu publikacjach, a także o funkcji rzecznika prasowego projektu stworzyłem swoisty przyczółek do tematyki kolejnego, już X rozdziału moich wspomnień. Będzie on zatytułowany „Moja nowoodkryta pasja redaktora e-mediów i publicysty”. Dowiecie się tam jak to się stało, że zostałem redaktorem naczelnym internetowej „Gazety Edukacyjnej” i jak to spowodowało moją aktywnością publicystyczną w kilku tradycyjnie wydawanych periodykach. No i w jakich okolicznościach założyłem „Obserwatorium Edukacji”.
A więc – oto ów obiecany rozdział, a właściwie jego część pierwsza
1.Jak niespodzianie zostałem redaktorem naczelnym gazeta.edu.pl, a później założyłem „Obserwatorium Edukacji”
Jak uważni czytelnicy moich wspomnień pamiętają – w trakcie mojej aktywności zawodowej, realizowanej w różnych miejscach pracy i w różnej roli – zdarzało mi się napisać różne artykuły. Pierwszymi były artykuły naukowe, których pisanie należało do moich obowiązków pracownika naukowo-dydaktycznego na UŁ. Później także zdarzało mi się kilka tekstów metodycznych: n.p. „Komu co i jak mówić o narkomanii”, a także w okresie mojej współpracy z Januszem Moosem – adresowane do wychowawców klas – dwie wersje w zasadzie tego samego tekstu: ”Wychowawca klasy w szkole zawodowej realizującej innowacyjne programy kształcenia [IMPROWE]” oraz w cyklu „Dokumentacja programowa liceum technicznego” – broszura „Funkcje wychowawcy klasy w liceum technicznym”. [Zobacz TUTAJ ]
Zdarzyło mi się także, w konsekwencji wcześniejszych moich kontaktów z WODN, jako nauczyciela-metodyka i wykładowcy, „popełnić” trzy teksty opublikowane później w „Przeglądzie Edukacyjnym” – kwartalniku, wydawanym od 1994 roku przez Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi. Były to: „Między nami wychowawcami”, „Co stanowi o klęsce, a co o sukcesie wychowawcy”, oraz „Wychowawca kapitanem w rejsie ku dorosłości”.
Okładka jednego z numerów „Przeglądu Edukacyjnego”, wybrana ze względu na zamieszczone tam zdjęcie budynku, który nadal jest siedzibą łódzkiego WODN, a także Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej, w której przechowywane są wszystkie numery tego kwartalnika.
x x x
Nico później Juliusz Cyperling, który stworzył i redagował „nieregularnik” informacyjno-reklamowy „Gazeta Edukacyjna”, wydawany przez – najpierw Centrum Szkoleniowo-Promocyjne „EDUKACJA” (CSP Edukacja), a później przez WSP w Łodzi, namówił mnie na napisanie paru tekstów, które później tam opublikował. Niestety – nie udało mi się odnaleźć egzemplarzy tego pisma – nie ma ich w łódzkiej Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Lodzi, a biblioteka WSP od chwili likwidacji uczelni także nie istnieje. Nieznane są losy jej księgozbioru. A do Biblioteki Narodowej w warszawie, gdzie egzemplarze „Gazety Edukacyjnej” były wysyłane jeszcze nie dotarłem.
Ale to wszystko była jedynie epizodyczna działalność – zawsze z czyjejś inicjatywy. I aby wszystko radykalnie się odmieniło, aby publicystyka stała się moją podstawową formą mojej aktywności, nauczycielskiego emeryta z pedagogicznym wykształceniem, a po kilku latach wręcz pasją, musiał ponownie zadziałać „Palec Boży”, lub jak woleliby to przeczytać ateiści – musiał zajść „szczęśliwy” zbieg okoliczności.
Słowo „szczęśliwy” napisałem w cudzysłowie, bo owe okoliczności tylko dla mnie, i to dopiero w wieloletniej perspektywie, okazały się szczęśliwe. A było to tak:
Wspomniany już Juliusz Cyperling, mój dobry znajomy od 1969 roku, były wieloletni dziennikarz pracujący w „Dzienniku Łódzkim”, mąż założycielki i właścicielki CSP Edukacja a później Wyższej Szkoły Pedagogicznej, twórca i redaktor wydawanej przez obie te instytucje „Gazety Edukacyjnej”, latem 2005 roku zachorował na chłoniaka mózgu i – niestety, mimo intensywnego lecenia – w lutym 2006 roku zmarł. W maju tego roku został zredagowany, a w czerwcu wydrukowany, ostatni – pożegnalny – numer „Gazety Edukacyjnej”.
Zawierał on – obok zwyczajowo zamieszczanych materiałów ze obszaru oświaty – trzy teksty poświęcone wspomnieniom o Julku Cyperlingu – w tym tekst autorstwa rektora WSP, prof., Bogusława Śliwerskiego „Pożegnanie” (wygłoszony przez niego na pogrzebie Julka), a także tekst wieloletniej koleżanki z „Dziennika Łódzkiego – Renaty Sas, zatytułowany „Uśmiechnięty testament Julka”. Było tam także moje wspomnienie Nie tylko dziennikarz….
Na ostatniej stronie zamieszczono tam także tekst autorstwa Piotra Sobczaka – dyrektora Działu PR Wyższej Szkoły Pedagogicznej, zapowiadający kontynuację „Gazety Edukacyjnej”, ale już w nowej formule.
Znałem ten tekst kiedy szedłem po południu w piątek 23 czerwca 2006 roku, zaproszony do gabinetu rektora WSP, nie znając przyczyny tego nagłego zaproszenia. Ale nawet przez chwilę nie pomyślałem, że czeka mnie tam taka niespodzianka….
W gabinecie siedziało już kierownictwo WSP in corpore w osobach pani Kanclerz Małgorzaty Cyperling i pan Rektora Bogusława Śliwerskiego. Oboje z poważnymi minami… Rozmowę rozpoczęła pani Kanclerz, mówiąc:„Zdecydowaliśmy, iż gazeta.edu.pl ruszy jeszcze przed początkiem nowego roku szkolnego, a tobie proponujemy, abyś był jej redaktorem naczelnym. I jest to nasza wspólna propozycja – nie do odrzucenia.”
Moje zaskoczenie było totalne! Po chwili oszołomienia odzyskałem mowę i zacząłem przedstawiać argumenty, przemawiające za tym, że nie mogę przyjąć tej zaszczytnej propozycji, bo nigdy nie byłem nie tylko redaktorem czegokolwiek, ale w ogóle dziennikarzem, a poza tym (miałem nadzieję, że będzie to argument rozstrzygający) – nie mam zielonego pojęcia o cyfrowej technologii internetowego redagowania gazet!
W odpowiedzi na to usłyszałem od rektora Śliwerskiego, że nie będą nikogo innego szukać do tej roli, bo jest to gazeta o edukacji, a ja jestem pedagogiem i byłym wieloletnim nauczycielem i dyrektorem szkoły, że mam dobre pióro, bo przecież pisałem wiele tekstów, które były zamieszczane w „Gazecie Edukacyjnej”. Ostateczne zdania, obalające moje zastrzeżenia wygłosiła Małgorzata Cyperling, która powiedziała, że wie doskonale, iż Julek przed zamknięciem kolejnego numeru GE zawsze konsultował się ze mną, że On, gdyby mógł teraz zabrać głos, to także powiedziałby, że tylko ty powinieneś kontynuować jego dzieło. A we wszystkich sprawach „technicznych”, związanych z redagowaniem w elektronicznej wersji internetowej będzie cię wspierał Piotr Sobczak. I że oczekuje, iż się zgodzę.
Nie powiem, że nie bez obaw iż nowe zadanie mnie przerośnie, w końcu powiedziałem TAK.
I tak oto „zrobiono” ze mnie nie tylko redaktora, i to od razu naczelnego, ale przede wszystkim – rzuciwszy na głęboką wodę codziennego funkcjonowania w nowych rolach – także dziennikarza i publicystę. Bo – oczywiście – z wielkimi obawami, ale wyraziłem zgodę i historia mojej działalności redakcyjno-publicystycznej potoczyła się lawinowo.
W lipcu i sierpniu, staraniem Piotra Sobczaka, powstała strona, dla której grafikę stworzyła Kama Krawczyk – także pracownik Działu PR WSP. ”Gazeta Edukacyjna”. W Internecie zaistniała w pierwszych dniach września 2006 roku.
x x x
Wkrótce okazało się, że był to zaledwie początek mojej przygody z prawdziwym dziennikarstwem. Już po kilku tygodniach mojego funkcjonowania w nowej roli, rektor Śliwerski przyniósł mi egzemplarz wydawanego w Warszawie tygodnika „Gazeta Szkolna”, która przedrukowała – przesłany do jej redaktora naczelnego przez niego – mój artykulik „Uczeń czy obywatel”, zamieszczony w ostatnim papierowym” wydaniu „Gazety Edukacyjnej”. I to był początek kolejnego rozdziału mojej działalności – tym razem publicysty i felietonisty.
To artykuł o paradoksach szkolnych statutów, pozbawiających swoich pełnoletnich uczniów praw obywatelskich – np. samodzielnego usprawiedliwiania swojej nieobecności.
Szerzej o tym, czego początkiem była stała współpraca z „Gazetą Szkolną”, czyli o mnie jako autorze regularnie publikowanych felietonów, licznych artykułów drukowanych w tym tygodniku oraz innych czasopismach oświatowych, a także o innych, „zaangażowanych obywatelsko” tekstach, publikowanych na stronach „Liberté” i łódzkiego KOD-u, opowiem w drugiej części tego rozdziału, która będzie miała tytuł „Ja jako autor artykułów i felietonów, publikowanych w różnych mediach, ale zawsze o edukacji i wychowaniu”.
x x x
Redaktor naczelny pod szyldem „swojej” gazety
A teraz wracam do nurtu redaktora e-mediów. Pierwsze miesiące mojej pracy – pracy, bo zostałem zatrudniony przez WSP na ½ etatu, stając się tym samym „podwładnym” Piotra Sobczaka – dyrektora działu PR (niewiele starszego od mojego syna), a tak naprawdę niezastąpionego nauczyciela-konsultanta moich pierwszych kroków jako redaktora realizującego swe zadania na panelu administracyjnym gazeta.edu.pl, nie były łatwe.. Jako że okazałem się pojętnym uczniem, już po kilku tygodniach mogłem swoją pracę (za przyzwoleniem mojej pracodawczyni – Małgorzaty Cyperling) wykonywać w swoim mieszkaniu – bez obowiązku „świadczenia” jej w miejscu pracy. Z dzisiejszej perspektywy mam prawo uważać, że byłem jednym prekursorów „pracy zdalnej”…
Tak prezentowała się strona gazeta.edu.pl w pełnym rozkwicie jej działalności
Z upływem lat gazeta,edu.pl rozbudowywała swoją ofertę, przybywało „zakładek”. Finalnie były to: Publikacje, Wywiady, Felietony, Wiadomości, Polemiki, Badania i raporty, Szkoła z pomysłem, Gorący temat, Konferencje i Wydarzenia. Wzbogacała się także forma przekazywanych materiałów. Obok publikowania tekstów pojawiły się ilustrowane (moimi) zdjęciami relacje z wybranych, godnych uwagi wydarzeń edukacyjnych. Pierwszą taka relacją zamieszczoną na stronie gazeta.edu pl była relacja z I Kongresu OSKKO, który w dniach 27 – 29 września 2006 roku odbył się w Łodzi – w gmachu Wydziału Zarządzania UŁ przy ul. Matejki. W kolejnym II kongresie, który odbył się – także we wrześniu – w Poznaniu nie mogłem uczestniczyć, bo miałem w tym terminie zajęcia w Opatówku. Ale już III Kongres OSKKO, który odbywał się w dniach 22 – 24 września 2008 r. budynku Prywatnej Wyższej Szkoły Businessu, Administracji i Technik Komputerowych przy ul. Bobrowieckiej w Warszawie już uczestniczyłem i ilustrowaną relację zamieściłem. W następnych latach bywało różnie. Uczestniczyłem i relacjonowałem: IV Kongres – w 2009 r. – także w PWSBiA w Warszawie, VI Kongres – 21 – 23 września 2011 roku w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Nie mogłem relacjonować V Kongresu w 2020 roku w Warszawie, a także VII w 2012 roku w Toruniu. A we wrześniu 2013, kiedy odbywał się VIII Kongres – ponownie w Warszawie – nie było już e-wersji „Gazety Edukacyjnej” i mnie jako jej redaktora naczelnego. Ale do tego tematu jeszcze wrócę.
Dodam jeszcze, że systematycznie zamieszczałem relacje z innych wydarzeń, jak np.: Łódzkich Targów Edukacyjnych. Podsumowań Ruchu Innowacyjnego, organizowanych przez ŁCDNiKP, a także innych uroczystości i wydarzeń. Z tej mojej reporterskiej aktywności najbardziej zapamiętałem wizytę w Łodzi ówczesnej minister edukacji Katarzyny Hall, która przyjechała do Łodzi 21 maja 2008 roku, aby w spotkać się z dyrektorkami i dyrektorami łódzkich szkół. Bardzo zależało mi na obecności i zrobieniu relacji z tego wydarzenia, jednak… jednak okazało się, że nikt poza aktualnie pracującymi w łódzkiej oświacie nie zostanie tam wpuszczony. I wtedy wpadłem na pomysł „obejścia” tego zakazu. Poprosiłem zaprzyjaźnionego dyrektora jednego z łódzkich gimnazjów, aby nagrał mi na pożyczonym mu dyktafonie przebiegi spotkania. Dzięki temu mogłem opisać co mówiła pani minister, a zilustrowałem tę relacje ogólnie dostępnymi zdjęciami z łódzkich mediów.
Ale najbardziej znaczącą innowacją na stronie gazeta.edu.pl były pliki filmowe – zapisy moich wywiadów prowadzonych w łódzkich placówkach oświatowych, których wartą upowszechnienia działalność chciałem wypromować. Nie pamiętam już dziś wszystkich tych szkół, ale udało mi się – dzięki analizie zapisów w zachowanych kalendarzykach z tamtych lat – ustalić, że na pewno były to: Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 na łódzkim Olechowie (nagrania 13 i 29 listopada 2008 r.), Szkoła Podstawowa nr 182 przy ul. Łanowej 16, (15 stycznia 2009 r.), reportaż z XXIII LO, którego dyrektorką była Jolanta Swiryd –pierwsza nauczycielka w Łodzi która otrzymała tytuł „Profesorem Oświaty” (w lutym 2009 r.). [Zobacz plik z tym filmem „Szkoła z pomysłem”– TUTAJ] Było tych filmów, które jako operator i montażysta realizował „mój szef” – Piotr Sobczak, a ja byłem ich scenarzystą i reporterem, więcej. Był także reportaż z jednego z łódzkich przedszkoli, nie pamiętam dokładnie – prawdopodobnie było to Przedszkole Miejskie nr 214 na łódzkiej Retkini.
Te nasze z Piotrem doświadczenia wykorzystał prof. Bogusław Śliwerski, który zlecił nam realizację filmów z wywiadami o działalności warszawskich „wolnych” szkół: I Społecznego liceum im Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji, Wielokulturowe Liceum im. Jacka Kuronia oraz Gimnazjum Społecznego nr 20. Wywiady nagrywaliśmy jesienią 2009 roku. Gotowe reportaże filmowe z przeprowadzonych wywiadów zostały opublikowane formule płyty DVD, która stała się załącznikiem do książki B. Śliwerskiego „Edukacja alternatywna XXI wieku”, jaką przygotowywał na zbliżającą się kolejną Międzynarodową Konferencję z cyklu „Edukacja alternatywna – dylematy teorii i praktyki”.
Ale, jak mówi polskie przysłowie „wszystko co dobre szybko się kończy”. Jak już o tym napomknąłem przy okazji informacji o ilustrowanych relacjach z wydarzeń edukacyjnych – w czerwcu 2013 roku zostałem poinformowany przez panią kanclerz WSP Małgorzatę Cyperling, że w konsekwencji malejącej liczby studentów, co pociąga za sobą malejące wpływy, jest zmuszona „ciąć koszty”. W konsekwencji tej konieczności podjęła decyzję o zakończeniu wydawania internetowego pisma gazeta.edu.pl i jest zmuszona rozwiązać ze mną umowę o pracę jako jej redaktorem naczelnym. Formalne wypowiedzenia wręczono mi 28 czerwca, a świadectwo pracy odebrałem 16 lipca 2013 roku. Tego samego dnia odebrała swoje wypowiedzenie, a później świadectwo pracy, Kama Krawczyk, która pracowała w dziale PR, o której już wspominałem, jako o autorce grafiki na stronie gazeta.edu.pl
Był to ostateczny koniec moich związków z Wyższą Szkołą Pedagogiczną w Łodzi i radykalny koniec mojej dziennikarsko-reporterskiej aktywności.
Pozostał mi jedynie pamiątkowy „firmowy kubek” z napisem „Redaktor naczelny”, który mogłem zabrać do domu. Legitymację redaktora musiałem zdać.
x x x
Nie tylko przyroda nie znosi próżni. Ja także, chociaż miałem 69 lat, nie potrafiłem żyć dalej jako typowy polski emeryt z nie tak wielką comiesięczną kwotą wpływającą na moje konto bankowe (co skutkowało brakiem możliwości, typowej dla co bogatszych emerytów, oddawania się przyjemności zwiedzania świata), czyli siedzieć przed telewizorem, oglądać „jak leci” seriale oraz przesiadywać na osiedlowych ławeczkach, „politykując” z sąsiadami.
I wtedy „koło ratunkowe” rzuciła mi Kama Krawczyk, także zwolniona z pracy w WSP. To ona, podczas spotkania 1 lipca w kawiarni „Tawerna” na terenie „Manufaktury”, gdzie spotkałem się z nią i jej mężem Tomkiem, usłyszałem od nich: „Przecież możesz nadal redagować internetowe pismo – jako osoba prywatna.” Na co ja: „Ale ja nie mam pojęcia jak to się załatwia”. I wtedy dowiedziałem się, że Tomek zna się na tym i wszystko co będzie trzeba fachowo-cyfrowo ustawić on mi zrobi. Muszę tylko wybrać tytuł tej strony i wykupić go jako domenę. Wtedy on znajdzie niedrogą firmę świadczącą usługę hostingową, „ustawi mi” panel administracyjny, a Kama zrobi do niego grafikę.
Od pomysłu do jego realizacji minęło zaledwie kilka tygodni, podczas których najpierw ja wybrałem tytuł mojej przyszłej strony – „Obserwatorium Edukacji”. Inspiracją był „Społeczny Monitor Edukacji”, istniejący od grudnia 2006 roku informator edukacyjny, który wspólnie redagują: Alicja Bukowska-Maciejczuk, Ludwik Trammer i Anna Dzierzgowska (córka zmarłej w marcu 2009 roku Ireny Dzierzgowskiej – wiceminister edukacji w okresie listopad 1997 do 1 grudnia 2000), którą poznałem jako nauczycielkę Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia w Warszawie, kiedy przeprowadzałem z nią wywiad, zarejestrowany na płycie DVD, o której wcześniej informowałem.
Pierwszym materiałem, zamieszczonym 4 września 2013 roku, była ilustrowana relacja „Łódzka inauguracja roku szkolnego 2013/2014”. Dzień później zamieściłem pierwszy felieton: „Felieton na dzień dobry”.
I tak wkrótce będę obchodził 9 rocznicę nieprzerwanego redagowania tego – jak moją stronę nazwał Googl – informatora oświatowego, którego nazwie „Obserwatorium Edukacji” przez te wszystkie lata staram się sprostać.
Jak mi się to udaje, jak przez te lata ewoluowało Obserwatorium – możecie ocenić sami. Bo na początku tak sformułowałem w felietonie powitalnym moją wizję co zamieszczać i dla kogo chcę prowadzić tę stronę:
[…] Moją intencją, jego twórcy, jest wykreowanie takiego miejsca, w którym spotkają się pod jednym adresem zarówno ci, którzy są przede wszystkim zainteresowani aktualną i obiektywną informacją o najważniejszych i najbardziej znaczących wydarzeniach w obszarze edukacji, jak i poszukujący możliwości upowszechnienia swoich „dobrych praktyk” w tej dziedzinie. […]
Szczególnie serdeczne powitanie kieruję do tych z Was, Szanowni Czytelnicy, którzy mając bezcenny kapitał wiedzy, doświadczeń i własnych przemyśleń, wyniesionych z wielu lat nauczycielskich pracy, zechcą się nim podzielić z pozostałymi czytelnikami „Obserwatora Edukacji”, nadsyłając swoje materiały: artykuły, polemiki, opisy swojej pracy i uzyskiwanych jej efektów, a także relacje z zasługujących na upowszechnienie wydarzeń szkolnych.[…]
Z mojej strony muszę przyznać, że nie udało się wypromowanie OE jako platformy wymiany nauczycielskich doświadczeń. W pierwszych latach ten nurt jeszcze występował, [Zobacz zakładki „Dobre praktyki”], ale z upływem czasu stawał się coraz bardziej „wątły”, aż w ostatnich latach całkowicie zamarł.
W przygotowaniu jest nowa inicjatywa, której celem jest dołączenie „Obserwatorium Edukacji” do internetowej sieci eduzmieniaczy polskiej szkoły. Już wkrótce będziecie mogli stać się tego pomysłu recenzentami i jeśli uznacie że warto – promotorami.
x x x
Tradycyjnie zapowiadam, ze wkrótce zamieszczę część 2. tego rozdziału: „Ja jako autor artykułów i felietonów, publikowanych w różnych mediach, ale zawsze o edukacji i wychowaniu”.
Włodzisław Kuzitowicz
lipiec 9th, 2022 o godzinie 12:18
„Obserwatorium Edukacji” – jedna z niewielu profesjonalnych, prowadzonych przez pasjonata
stron o edukacji. Przeznaczona nie tylko dla nauczycieli, dyrektorów szkół ale również
dla amatorów interesujących się problemami edukacji. Oby trwała jak najdłużej. Gratulacje
dla redaktora naczelnego.