Dzisiaj nie będziemy arbitralnie prezentowali wspomnień o osobach, których my wspominamy.

Niechaj każdy czyni to według swojej woli, we własnej pamięci…

 



Oto ważna informacja, którą dzisiaj (31 października 2024 r.) zamieszczono na stronie MEN:

 

 

 

Edukacja obywatelska i edukacja zdrowotna – projekty rozporządzeń

Ministra Edukacji skierowane do konsultacji publicznych

 

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowało projekty rozporządzeń zmieniających podstawę programową kształcenia ogólnego w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, które wprowadzają do szkół podstawowych nowy przedmiot edukacja zdrowotna, a do szkół ponadpodstawowych: edukację obywatelską i edukację zdrowotną.

 

 

Nowy przedmiot edukacja obywatelska

 

Nowy przedmiot – edukacja obywatelska – będzie realizowany od 1 września 2025 roku w liceum ogólnokształcącym i technikum (w wymiarze 3 godzin w cyklu kształcenia) oraz branżowej szkole I stopnia (w wymiarze 2 godzin w cyklu kształcenia).

 

Szczegółowy wymiar tych zajęć w poszczególnych klasach zostanie przedstawiony w najbliższym czasie w projekcie rozporządzenia Ministra Edukacji zmieniającego rozporządzenie w sprawie ramowych planach nauczania dla publicznych szkół.

 

Przedmiot edukacja obywatelska będzie mógł być nauczany przez nauczycieli posiadających kwalifikacje wymagane do nauczania przedmiotów: historia, historia i teraźniejszość oraz wiedza o społeczeństwie.

 

Nowy przedmiot edukacja zdrowotna

 

Nowy przedmiot – edukacja zdrowotna – będzie realizowany obowiązkowo od 1 września 2025 roku:

 

-w szkołach podstawowych w klasach IV–VIIII (w wymiarze 1 godzina tygodniowo w każdej klasie),

 

-w szkołach ponadpodstawowych: w liceum ogólnokształcącym, technikum oraz branżowej szkole I stopnia (w wymiarze 2 godzin w cyklu kształcenia).

 

Szczegółowy wymiar tych zajęć w poszczególnych klasach zostanie przedstawiony w najbliższym czasie w projekcie rozporządzenia Ministra Edukacji zmieniającego rozporządzenie w sprawie ramowych planach nauczania dla publicznych szkół.

 

Przedmiot edukacja zdrowotna będzie mógł być nauczany przez nauczycieli biologii, wychowania fizycznego, wychowania do życia w rodzinie, psychologów oraz przez nauczycieli, którzy ukończyli studia lub studia podyplomowe w zakresie edukacji zdrowotnej i posiadają przygotowanie pedagogiczne. Stosowne regulacje w tym zakresie zostaną zaproponowane w planowanej nowelizacji rozporządzenia Ministra Edukacji i Nauki z dnia 14 września 2023 r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli.

 

 

Projekty rozporządzeń skierowane do konsultacji

 

Do konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych, które potrwają do 21 listopada zostają skierowane projekty rozporządzeń Ministra Edukacji zmieniające rozporządzenia:

 

-w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz podstawy programowej kształcenia ogólnego dla szkoły podstawowej, w tym dla uczniów z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym lub znacznym, kształcenia ogólnego dla branżowej szkoły I stopnia, kształcenia ogólnego dla szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy oraz kształcenia ogólnego dla szkoły policealnej .

 

-w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego dla liceum ogólnokształcącego, technikum oraz branżowej szkoły II stopnia.

 

 

Konsultacje rozporządzeń potrwają do 21 listopada br.

 

 

 

Projekty  rozporządzeń  –  TUTAJ   i   TUTAJ

 

 

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 

 



Dzisiaj proponujemy lekturę tekstu, zamieszczonego 29 października 2024 r. na stronie  wyborcza.biz. Na początek wybranych fragmentów, ale później poprzez link – pełnej wersji:

 

 

Biegle obsługują smartfony, nie znają obsługi komputera.

Smutna prawda o młodzieży

 

Foto: Shutterstock

 

Informatyka w szkole bazuje na archaicznych metodach pracy i przestarzałych podręcznikach. – Przywykliśmy do takiego systemu pracy. Czas się otrząsnąć – mówi ekspert.

 

Konrad Wojciechowski: – Czy nauka informatyki jest nadal potrzebna w szkołach, skoro dzieci i młodzież niemal nie odkładają smartfonów?

 

Marek Grzywna, trener edukacyjny, nauczyciel informatyki w Szkole Podstawowej nr 23 im. Kawalerów Uśmiechu w Toruniu, wyróżniony w konkursie Nauczyciel Roku 2022: – Informatyka jest kluczowym przedmiotem szkolnym, chociaż często bywa traktowana jak mało ważna pozycja w planie lekcji, zwłaszcza w kontekście pogoni za ocenami z innych zajęć, z których uczniowie zdają egzaminy końcowe. To duży błąd, zważywszy na potrzeby rynku pracy, który promuje znajomość nowych technologii czy sztucznej inteligencji. Prowadzę szkolenia, więc odwiedzam wiele szkół. Dostrzegam potężne deficyty w umiejętnościach cyfrowych uczniów, ale też nauczycieli. A wie pan, co jest najgorsze?

 

– Co takiego?

 

– W szkołach nadal króluje archaiczne podejście w przekazywaniu wiedzy. Nauczyciele informatyki korzystają z przestarzałych podręczników i materiałów. Ten sam podręcznik, wykorzystywany przez lata, nie zawiera przecież aktualnych treści. Bazuje natomiast na przebrzmiałych przykładach. A podstawa programowa jasno określa, jakie kompetencje technologiczne powinien nabyć polski uczeń.

 

–  Jakie umiejętności są mu potrzebne?

 

Na pewno przyda się znajomość obsługi pakietu biurowego, tworzenia korespondencji seryjnej, czy korzystania z tabel przestawnych. Bo jeżeli spotykamy np. w sekretariacie biura osobę z pokolenia Z, okazuje się, że ma ona duży problem z obsługą komputerowych urządzeń: skanerów, drukarek, a często nawet myszki czy klawiatury. Dzieje się tak, gdyż zetki od dzieciństwa używały wyłącznie ekranów dotykowych.

 

– Czyli dzieci i młodzież obcujące ze smartfonem albo tabletem nie mają wiedzy o komputerach, bo korzystają z kieszonkowych urządzeń, które nie mają nic wspólnego z edukacją, a jedynie z intuicyjnym użytkowaniem?

 

Idealnie pan to ujął. Młodzi ludzie świetnie obsługują narzędzia cyfrowe, tylko że to jest bardzo powierzchowna wiedza. Ich umiejętności sprowadzają się do korzystania z gier czy aplikacji. Co więcej, jeśli młody człowiek zauważa brak kompetencji w danym kierunku, nie szuka rozwiązania np. na YouTubie – odkłada zadanie i wstydzi się przyznać, że nie potrafi poprawnie go wykonać. Dlaczego nie próbuje? Bo nie został tego nauczony. Winę ponosi szkoła i forma prowadzenia zajęć w sposób podawczy. Nauczyciel prowadzi wykład, uczniowie robią notatki, wykonują ćwiczenie i czekają na koniec lekcji. Przywykliśmy do takiego systemu pracy. Czas się otrząsnąć. […]

 

– Edukacja informatyki ma być podporządkowana? Głównie dostarczaniu młodych ludzi na rynek pracy, do branży IT, która ciągle potrzebuje pracowników?

 

Informatyka jest niezbędna do rozwijania kompetencji przydatnych w życiu codziennym. Natomiast edukacja informatyczna powinna być realizowana na wszystkich przedmiotach w szkole. Również na polskim czy matematyce można korzystać z aplikacji, udostępniać uczniom materiały do nauki.

 

– Ile lekcji informatyki tygodniowo jest w podstawie programowej?

 

– Niestety, tylko jedna godzina. To przedmiot traktowany po macoszemu, doklejony do planu zajęć. Bo jak planować działania z uczniami, które wymagają pracy przez dłuższy czas niż trwająca czterdzieści pięć minut godzina lekcyjna?

 

[…]

 

 

 Cały tekst „Biegle obsługują smartfony, nie znają obsługi komputera. Smutna prawda o młodzieży”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wyborcza.biz

 



Oto zamieszczona dzisiaj (30 października 2024r) na stronie MEN informacja o powołaniu kolejnego zespołu doradczego – tym razem ze środowiska dyrektorek/dyrektorów przedszkoli:

 

 

Rada Dyrektorów Przedszkoli

 

W gmachu Ministerstwa Edukacji Narodowej odbyło się pierwsze spotkanie Rady Dyrektorów Przedszkoli, podczas którego wiceminister Katarzyna Lubnauer wręczyła powołania do nowo powołanej Rady.

 

 

Rada Dyrektorów Przedszkoli jest ogólnopolskim forum inicjowania i konsultacji nowych rozwiązań organizacyjno-prawnych w środowisku dyrektorów przedszkoli i szkół oraz osób kierujących innymi formami wychowania przedszkolnego, w tym proponowanych przez Ministra Edukacji.

 

Wiceminister Katarzyna Lubnauer mówiła o zmianach w podstawie programowej i wyzwaniach jakie stoją przed wychowaniem przedszkolnym. – W przedszkolach przybywa dzieci wymagających specjalnej pomocy, dlatego w potrzebach oświatowych na przyszły rok przewidziano środki na wsparcie w ocenie funkcjonalnej dzieci – zapowiedziała wiceminister.

 

Na zakończenie spotkania z członkami Rady spotkała się również Minister Edukacji Barbara Nowacka.

W skład Rady wchodzi 16 dyrektorów * przedszkoli.

 

Do zadań Rady należy, w szczególności: inicjowanie i opiniowanie zmian w wychowaniu przedszkolnym oraz organizowanie i wspieranie działań informacyjno-promocyjnych z zakresu wychowania przedszkolnego, w szczególności w środowisku oświatowym.

 

Do udziału w pracach Rady, z głosem doradczym, Minister Edukacji albo przewodniczący Rady może zapraszać osoby, których kwalifikacje, wiedza lub doświadczenie mogą być przydatne w pracach Rady

 

 

Skład Rady Dyrektorów Przedszkoli  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 

 

*Ciekawe w tej informacji jest użycie formy „dyrektorów” choć w gronie 16 osób jest tylko dwóch mężczyzn – pozostałe są kobietami.  A przecież w MEN feminatywy są w codziennym użyciu…

 

Przy okazji – jest wśród tych osób dyrektorka Niepublicznego Przedszkola „Mały Domek” w Zgierzu pani Patrycja Kociemska. [WK]

 

z

 



 

 

Nawiązując do deklaracji, zamieszczonej w tekście z 24 października b.r.Ważne, prawdziwe, choć nadal nieoficjalne, informacje!”, że „będę z uwagą śledził rozwój tej nowej sytuacji i informował o kolejnych wydarzeniach w sprawie obsady stanowiska dyrektora ŁCDNiKP”  informuję:

 

Dzisiaj  mam już potwierdzoną informację, iż nie doszło do wydarzenia o którym informowałem w Felietonie nr 541, że „jutro zbiera się rada pedagogiczne Centrum Kształcenia Praktycznego w celu wybrania delegatów do komisji konkursowej.[…] Ciekawe: ile osób będzie w tym uczestniczyło i kto zostanie wybrany…”  

 

Po prostu – nie było quorum.

 

A poza tym – pani p.o. Połudnukiewicz nadal (do końca października) na urlopie, pan z-ca Szymański także nieobecny… Podobno chory.

 

I to by było „na tyle”. Jak usłyszałem od ćwierkających ptaszków, przelatujących w pobliżu budynku przy ul. Kopcińskiego 29 – „pełne bezhołowie!”…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

redaktor

„Obserwatorium Edukacji”

 

 

 

 

 

 



Na dzień dobry w środowy poranek 30 października  proponujemy tekst ze strony Centrum Edukacji Obywatelskiej. Najpierw w skróconej wersji, ale potem KONIECZNIE w pełnej wersji – po kliknięciu linka:

 

 

Odpolitycznienie szkół i wyrzucenie z nich działalności propagandowej po 1989 r. było niewątpliwie konieczne. Również dzisiaj większość Polaków myśli o polityce krytycznie, podpisując się pod postulatem separacji jej od szkoły. Paradoksalnie jednak dla skuteczności edukacji obywatelskiej konieczne jest znalezienie w programie nauczania miejsca dla politycznych zagadnień.

 

Edukacja obywatelska nie cieszy się w ostatnich latach dobrą opinią. Krytyczne słowa na jej temat padają ze wszystkich stron – nauczycieli i dyrektorów, ekspertów edukacyjnych, władz oświatowych, wreszcie polityków różnych opcji, a także opinii publicznej. Krytyka ta jest odbiciem negatywnej oceny tego, co dzieje się w przestrzeni publicznej oraz pokazuje rozczarowanie dorosłych poglądami młodzieży i formami jej (niewielkiego) zaangażowania społecznego. Szczegółowa analiza tej złej sytuacji wykracza poza ramy tego tekstu, warto jednak wskazać na jedną, podstawową przyczynę nieadekwatności obecnego podejścia do edukacji obywatelskiej. Chodzi o jej zupełne odseparowanie od sfery polityki, szczególnie krajowej.

 

Cztery filary

 

Na program edukacji obywatelskiej w najbardziej ogólnym ujęciu składać się powinny cztery filary: lokalny, krajowy, europejski i globalny. Jesteśmy bowiem nie tylko obywatelami Polski, ale też swojej miejscowości, Unii Europejskiej, coraz częściej też czujemy się obywatelami świata.

 

1.Wymiar lokalny. Pierwsze lata po upadku komunizmu to powrót do idei samorządności lokalnej (reforma samorządowa w 1990 r.). W tym kontekście naturalne było, że budowanie edukacji obywatelskiej zaczęło się w wolnej Polsce właśnie od skupienia na poziomie lokalnym, w tym na promocji samorządności i tożsamości lokalnej. Pierwszy kompleksowy program edukacji obywatelskiej nosił tytuł „Kształcenie Obywatelskie w Szkole Samorządowej” i był typowym przykładem koncentracji tej edukacji na poziomie lokalnym.

 

2.Wymiar europejski. W związku z perspektywą bliskiej akcesji do Unii Europejskiej, pod koniec lat 90. i na początku XXI w. edukację obywatelską uzupełniono o poziom europejski (często niesłusznie redukowany do tematów dotyczących unijnych instytucji i folkloru państw członkowskich). Masowy ruch związany z wejściem Polski do UE doprowadził do trwałego zakorzenienia tego elementu edukacji obywatelskiej w szkołach.

 

3.Wymiar globalny. Z powodu postępującej globalizacji naszej gospodarki i społeczeństwa (oraz pod wpływem unijnej polityki rozwojowej), od ok. 2005 r. zaczęto do szkół wprowadzać elementy edukacji globalnej, której celem jest wyjaśnienie młodym ludziom, jak funkcjonuje współczesny, zglobalizowany świat, a także przygotowanie ich do życia w nim. Edukacja globalna nie stała się dotychczas tak popularna jak europejska, ale od dekady widzimy powolny proces jej upowszechnienia w polskich szkołach.

 

4.Wymiar krajowy. Przez cały ten okres edukacja obywatelska związana z poziomem krajowym nie cieszyła się dużym zainteresowaniem ani władz oświatowych, ani organizacji pozarządowych. Była skoncentrowana na sposobie funkcjonowania instytucji publicznych i ich formalnych prerogatywach oraz prawach obywatela, więc stanowiła raczej edukację prawną niż sensu stricto obywatelską. Nieliczne ważne inicjatywy związane były z wyborami powszechnymi, dostrzegano bowiem oczywistą wagę aktu wyborczego i zaskakująco niską w Polsce frekwencję wyborczą. Nigdy jednak nie podjęto próby uzupełnienia edukacji obywatelskiej dotyczącej poziomu krajowego o kwestie polityczne dotyczące sztuki rządzenia krajem, dzielenia ograniczonych zasobów czy dbania o dobro wspólne. Ambitnie prowadzone inicjatywy pojedynczych nauczycieli, którzy starali się z uczniami śledzić politykę i o niej rozmawiać, pozostały raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę.

 

 

A dalej tekst ma jeszcze takie części:

 

 

Unikanie tematu […]

 

Rozczarowana młodzież […]

 

Neutralność polityczna […]

 

Tekst kończy ten fragment:

 

Otwarta dyskusja

 

Jedną z metod, która świetnie realizuje założenia i postulaty edukacji o polityce, jest metoda otwartych dyskusji z uczniami, ponieważ:

 

a) pokazuje młodzieży, że na wiele pytań dotyczących wspólnoty politycznej nie istnieje jedna prawidłowa odpowiedź;

 

b) zachęca do analizowania alternatywnych rozwiązań i poszukiwania konsensusu między nimi;

 

c) przyczynia się do rozwijania tzw. tolerancji politycznej (czyli uznania poglądów innych niż nasze własne za legitymizowane w dyskursie publicznym), która jest kluczowa dla odbudowy wspólnoty – przekraczania istniejących w społeczeństwie podziałów oraz przywracania pierwotnych znaczeń pojęciom takim jak „polityka” i „konflikt”.

 

Kontrowersyjne tematy dotyczą ważnych i realnych kwestii publicznych, które wzbudzają emocje i wywołują znaczącą niezgodę w społeczeństwie. Przyszłość polityki prorodzinnej i programów społecznych, wiek emerytalny, wysokość podatków, priorytety polityki zagranicznej, kwestie światopoglądowe – każda z tych kwestii nadaje się do dyskusji z uczniami.

 

Uda się ona, jeśli:

 

– będzie dotyczyła istotnego dla uczestników zagadnienia, jako części edukacji obywatelskiej oraz podjęcie próby nadrobienia zaległości w tym obszarze wydaje się absolutnie kluczowe, choć przy obecnym stopniu polaryzacji sceny politycznej i opinii publicznej będzie to bardzo trudne. Jest jednak konieczne, jeśli chcemy odbudować głęboko podzieloną wspólnotę.

 

 

 

 

Cały tekst „Polityka w szkole”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.ceo.org.pl



Proponujemy lekturę – na początek obszernych fragmentów, ale także całego  – tekstu Bogdana Bugdalskiego, zamieszczonego dzisiaj na „Portalu dla Edukacji”:

 

 

MEN szykuje eksperyment w szkołach. To może się nie udać

 

 

[…]

 

> Ministerstwo Edukacji Narodowej myśli o zastąpieniu przedmiotów biologia, chemia, geografia i fizyka jednym – przyrodą.

 

> Przedmiotu mają uczyć pojedynczy nauczyciele lub zespoły nauczycielskie. Holistycznie – na czym uczniowie tylko zyskają.

 

> Nauczyciele nie dają temu wiary i w rozwiązaniu MEN widzą wiele problemów dla uczniów oraz dla siebie.

 

[…]

 

Zamiana ma dotyczyć szkół podstawowych, w których obecnie uczniowie klas IV mają przyrodę, a w kolejnych latach uczą się już chemii, biologii, geografii i fizyki.

 

Stworzenie z kilku przedmiotów jednego przedmiotu, jakim są nauki przyrodnicze, jest o tyle istotne, że wtedy czynimy z nauczania przyrody równie ważny element edukacji, jak matematyka, język polski czy historia, które są przedmiotami uczonymi w dużo większym, szerszym zakresie godzinowymtłumaczyła plany resortu wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer. […]

 

Zapewniła przy tym, że nowego przedmiotu będą mogli uczyć zarówno pojedynczy nauczyciele, jak i zespoły nauczycielskie. Wprowadzenie jednego przedmiotu zamiast czterech nie oznacza, że uczniowie nie będą się już uczyli chemii, biologii czy fizyki. Uczniowie tylko na tym zyskają, bo holistyczne podejście do przyrody i zjawisk w niej zachodzących sprawi, że będzie ona dla nich bardziej zrozumiała.[…]

 

Dla nauczycieli sprawa nie jest już taka oczywista. Bo tu jest za dużo znaków zapytania.

 

Według Jacka Rudnika, z-cy dyrektora SP nr 11 w Puławach, te zmiany na pewno nie wpływają dobrze na samopoczucie nauczycieli. Bo tu od razu rodzi się pytanie, czy jak do klas V-VIII wejdzie przyroda, to nauczyciele po chemii, fizyce będą mieli kwalifikacje do jej nauczania.

 

Dlatego postuluje on: – Niech kierownictwo MEN zostawi oświatę w spokoju, bo tylko zmienia i zmienia. Człowiek nie zdąży się do jednego przygotować, a już jest drugie. Dopiero było okrojenie podstaw programowych, teraz jest edukacja obywatelska, a już są zapowiedzi, że od 2026 r. zamiast chemii, biologii, fizyki i geografii będzie przyroda. Więc dobrze by było, żeby ministerstwo przygotowywało zmiany, ale ich nie wprowadzało w pośpiechu. Można dać szkołom rok czy półtora, żeby mogły się przyzwyczaić do nowych przepisów, wdrożyć je, a dopiero później wprowadzać kolejne.[…]

 

Kolejne ważne pytanie dotyczy kwalifikacji, a więc tego, czy wszyscy nauczyciele przyrody, biologii, chemii, fizyki i geografii będą mogli tego przedmiotu uczyć, czy też będą musieli się znowu dokształcać.

Bo jeśli nauczyciele biologii czy geografii będą musieli robić dodatkowe studia podyplomowe, żeby mogli uczyć kolejnych składowych przedmiotu przyroda, to będzie kolejna katastrofa – prognozuje.

 

Zdaniem Jacka Ślósarza, dyrektora ZSO w Myślenicach, bez tego się nie obejdzie. Nauczyciel biologii może zupełnie nie czuć fizyki, i odwrotnie.

 

Co więcej, jeśli już zrobi te kwalifikacje, to będzie takim nauczycielem podstawowym, który właściwie z niczego nie będzie dobry. Ze stratą dla młodzieży. […]

 

Zdaniem Jacka Ślósarza ta reforma wywoła taki sam skutek, jak ta sprzed lat, kiedy to wprowadzono wieloprzedmiotowość i nauczyciele, którzy tracili godziny zajęć pracy techniki, plastyki, muzyki, masowo zaczęli robić studia podyplomowe, zdobywając kompetencje do nauczania matematyki, chemii czy fizyki. […]

 

Dyrektor ZSO w Myśleniach podkreśla, że planowana obecnie zmiana – jeśli wejdzie – będzie kolejnym ciosem dla fizyki w szkołach ponadpodstawowych. Powiększy przepaść dzielącą uczniów szkoły podstawowej i średniej, w której fizykę dopiero poznają. […]

 

Do planowanej zmiany odniosła się również Rada Krajowego Sekretariatu Nauki i Oświaty NSZZ „Solidarność”, a więc reprezentująca środowiska szkolne i uczelniane, oczywiście ją odrzucając. W przyjętym w tej sprawie stanowisku wskazała m.in., że propozycja ministerstwa doprowadzi do znaczącego obniżenia poziomu wiedzy i umiejętności dzieci i młodzieży, a w konsekwencji zapaści polskiej edukacji w zakresie przedmiotów przyrodniczych. […]

 

Przedstawiciele Solidarności wskazali ponadto, że badania amerykańskich naukowców wykazały, iż jeśli uczy się nie poszczególnych przedmiotów, ale tworzy się międzyprzedmiotowe bloki, jakim byłaby przyroda, bez uzupełniania wiedzy na zajęciach dodatkowych, o 30 proc. spada efektywność nauczania.

 

Nie trzeba dodawać, że na zajęcia dodatkowe szkoła powszechna nie ma pieniędzy.

 

 

 

 

Cały tekst „MEN szykuje eksperyment w szkołach. To może się nie udać”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 



Oto obszerne fragmenty tekstu, zawierającego informację o rozpoczęciu prac legislacyjnych w sprawie kolejnej nowelizacji ustawy „Prawo oświatowe”, zamieszczonego wczoraj (28 października 2024 r.) na „Portalu dla Edukacji”:

 

 

Rząd zajmie się ważnymi zmianami w egzaminach ósmoklasisty, maturalnym i zawodowym

 

 

[…]

 

> Szereg ważnych zmian w zasadach przeprowadzania egzaminów ósmoklasisty, maturalnego i zawodowego przewiduje projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty.

 

> Planowane jest wprowadzenie funkcji egzaminatora-weryfikatora i operatora pracowni informatycznej jako osób biorących udział w przeprowadzaniu egzaminów zewnętrznych.

 

> Zmiany dotyczą też uregulowania kwestii odstąpienia w latach szkolnych 2024/2025 i 2026/2027 od wymogu spełnienia warunku uzyskania 30 proc. punktów z jednego wybranego przedmiotu dodatkowego na maturze.

 

> Proponuje się również m.in. doprecyzowanie przepisu o możliwości wyboru dowolnego języka obcego nowożytnego zdawanego na egzaminie maturalnym jako przedmiotu obowiązkowego.

 

Wprowadzenie funkcji egzaminatora-weryfikatora i operatora pracowni informatycznej jako osób biorących udział w przeprowadzaniu egzaminów zewnętrznych zakłada projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Na wtorkowym (28 października) posiedzeniu zajmie się nim rząd.

 

Przygotowany przez MEN projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw, wpisany do zaplanowanego na wtorek porządku obrad rządu, zakłada zmiany dotyczące m.in. przeprowadzania egzaminów zewnętrznych: ósmoklasisty, maturalnego i zawodowego.

 

Chodzi np. o uregulowanie kwestii związanych z podniesieniem jakości sprawdzania prac egzaminacyjnych i przeprowadzania egzaminów zewnętrznych. W projekcie zaproponowano wprowadzenie funkcji egzaminatora-weryfikatora (egzaminatora drugiego sprawdzania) i operatora pracowni informatycznej, jako osób biorących udział w przeprowadzaniu egzaminów zewnętrznych. Określono też warunki niezbędne do pełnienia tych funkcji. […]

 

Egzaminator-weryfikator to funkcja, jaką pełnią wybrani egzaminatorzy, podobnie jak w przypadku przewodniczącego zespołu egzaminacyjnego. Zgodnie z obecnymi przepisami, egzaminatorzy-weryfikatorzy funkcjonują jako „zwykli” egzaminatorzy i tak też są wynagradzani. Operatorzy pracowni informatycznej, jak podano, byliby odpowiedzialni za przygotowanie pracowni komputerowej do przeprowadzenia części pisemnej i części praktycznej (dokumentacja przy komputerze) egzaminu zawodowego, egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie oraz egzaminu maturalnego z informatyki.

 

Podano, że „w przypadku egzaminu ósmoklasisty, egzaminu maturalnego, egzaminu zawodowego, egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie i egzaminów eksternistycznych, środki finansowe konieczne do sfinansowania wynagrodzenia egzaminatorów-weryfikatorów i operatorów pracowni informatycznej będą pochodziły z części 30 – budżetu państwa będącej w dyspozycji ministra”.

 

Projektowane zmiany dotyczą też uregulowania w przepisach przejściowych kwestii odstąpienia w latach szkolnych 2024/2025 i 2026/2027 od konieczności spełnienia przez absolwentów szkół ponadpodstawowych warunku uzyskania 30 proc. punktów możliwych do uzyskania z jednego wybranego przedmiotu dodatkowego na egzaminie maturalnym wraz ze wszystkimi konsekwencjami wprowadzenia tego rozwiązania. […]

 

Proponuje się również m.in. doprecyzowanie przepisu o możliwości wyboru dowolnego języka obcego nowożytnego zdawanego na egzaminie maturalnym jako przedmiotu obowiązkowego, niezależnie od tego, którego języka absolwent uczył się w szkole oraz zobowiązanie absolwentów oddziałów i szkół dwujęzycznych do przystępowania do egzaminu maturalnego z j. obcego nowożytnego jako przedmiotu dodatkowego na poziomie dwujęzycznym – z tego j. obcego, którego uczyli się w szkole na poziomie dwujęzycznym. […]

 

 

 

Cały tekst „Rząd zajmie się ważnymi zmianami w egzaminach ósmoklasisty, maturalnym i zawodowym”  –  TUTAJ

 

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 

 

 

 



Oto informacja o tym wydarzeniu z oficjalnej strony MEN:

 

 

Konferencja „#ZatrzymajHejt” z udziałem Minister Barbary Nowackiej

 

W Sejmie RP odbyła się konferencja „#ZatrzymajHejt”, poświęcona problematyce hejtu i mowy nienawiści, w której udział wzięła Minister Edukacji Barbara Nowacka. Wydarzenie zgromadziło uczniów, ekspertów i przedstawicieli władz, aby wspólnie wypracować rozwiązania wobec narastającego problemu przemocy słownej wśród młodych ludzi.

 

 

Celem konferencji była dyskusja o skutecznych sposobach przeciwdziałania zjawisku hejtu, który dotyka coraz więcej młodych osób i niesie poważne konsekwencje dla ich zdrowia psychicznego oraz relacji społecznych. Uczestnicy konferencji rozmawiali o tym, jak tworzyć bezpieczną przestrzeń, wolną od nienawiści.

 

Naszym wyzwaniem jest sprawić, by wrażliwość, uważność na drugiego człowieka, przyjaźń i szacunek stały się codziennością życia w szkole. W nowym przedmiocie edukacja zdrowotna uwzględniamy cały komponent poświęcony zdrowiu psychicznemu, a w edukacji obywatelskiej – szacunek i współpracę. Musimy zrobić wszystko, by skutecznie zwalczyć hej– zaznaczyła Minister Barbara Nowacka, podkreślając, że potrzebna jest edukacja od najmłodszych lat, ucząca zarówno obrony przed hejtem, jak i postaw zapobiegających nienawiści.

 

Podczas wydarzenia nastąpiło podpisanie „Sojuszu Przeciwko Hejtowi”, mającego na celu zjednoczenie sił w walce z tym narastającym problemem. Konferencję organizowały wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska oraz Akcja Uczniowska. Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Ministra Sprawiedliwości, Minister Edukacji, Ministra Cyfryzacji oraz Rzecznika Praw Dziecka.

 

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 

x           x           x

 

 

O konferencji poinformowano także na stronie Sejm:

 

 

28 października w Sejmie odbyła się zorganizowana przez wicemarszałek Monikę Wielichowską oraz Akcję Uczniowską konferencja #ZatrzymajHejt.

 

W gronie młodzieży, ministrów i ekspertów zmierzymy się z hejtem i mową nienawiści. Z problemem, który jest jednym z najpoważniejszych wyzwań współczesności. Z problemem, który dotyka nas wszystkich, a w szczególny sposób ludzi młodych. Ma negatywny wpływ na nasze zdrowie psychiczne i rozwój społeczny. Hejt w internecie, hejt w szkołach, hejt w przestrzeni publicznej wyrządza ogromne szkody i często są to szkody nieodwracalne. Jako wicemarszałek Sejmu, jako posłanka, jako polityczka i jako mama jestem mocno zaangażowana w walkę o godność, prawa człowieka i czuję ogromną odpowiedzialność, by współtworzyć przestrzeń w której wszyscy, a szczególnie dzieci i młodzież będą czuli się bezpieczniepowiedziała wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska otwierając spotkanie.

 

Konferencja została podzielona na trzy panele:

 

„Zjawisko hejtu w szkołach – jakie są jego przyczyny?, Jakie kroki można podjąć w celu ochrony osób mobbingowanych?”

 

Mowa nienawiści w Internecie. Czy istnieją sposoby na bycie anonimowym cały czas? Kto może nam pomóc, jeśli jesteśmy ofiarą internetowego hejtu?” oraz

 

Hejt a konstruktywna krytyka. Jak je rozpoznać w debacie publicznej?”.

 

Członkowie Rady Ministrów wraz z posłami oraz ekspertami i działaczami społecznymi rozmawiali o możliwościach przeciwdziałania hejtowi i tworzenia bezpiecznej przestrzeni. Podczas dyskusji głos zabrali m.in. wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, minister sprawiedliwości Adam Bodnar, Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak, przewodnicząca Komisji ds. Dzieci i Młodzieży pos. Monika Rosa, pos. Dorota Łoboda oraz pos. Łukasz Osmalak. Podczas spotkania odbyła się projekcja filmu „My name is HEJT oraz podpisano „Sojusz Przeciwko Mowie Nienawiści”.

 

 

Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym ministrów sprawiedliwości, edukacji narodowej, cyfryzacji oraz Rzecznika Praw Dziecka.

 

 

 

Źródło: www.sejm.gov.pl/sejm10.nsf/

 



Zamieszczamy fragmenty, ale polecamy przeczytać cały, tekst Jarosława Pytlaka z jego bloga. Dzieli się on tam swoimi przemyśleniami, wspartymi jego wiedzą i doświadczeniem, o przygotowaniach MEN do kolejnej reformy systemu oświaty:

 

 

 

Trzeba włożyć dużo pracy, żeby nic się nie zmieniło

 

Konsultacje społeczne projektu profilu absolwenta przedszkola i szkoły podstawowej, kamienia węgielnego planowanej na rok 2026 reformy edukacji, całkowicie zepchnęły w cień zaprezentowany wcześniej roboczy projekt podstawy programowej edukacji obywatelskiej (EO). Szczęśliwie, można z tym dokumentem zapoznać się na stronie internetowej MEN, do czego gorąco namawiam każdego nauczyciela, nawet jeśli reprezentuje dziedzinę bardzo odległą tematycznie. Z enuncjacji ministry Nowackiej wiadomo bowiem, że owa podstawa ma być pilotem reformy, a to ze względu na wprowadzenie w szkołach lekcji EO już od 2025 roku. Ma być też wzorcem dla innych podstaw programowych, co pozwala zaryzykować twierdzenie, że dla nauczyciela dowolnego przedmiotu jej forma będzie miała znacznie większe znaczenie niż ogólnikowy i dość enigmatyczny profil absolwenta.

 

Wstrzymywałem się dotąd z wyrażeniem opinii o tym dokumencie, czekając na rozpoczęcie oficjalnych konsultacji, ale że nadal o nich nie słychać, a sprawę uważam za pilną, napisałem niniejszy artykuł.

 

x           x           x

 

Jeśli pod pojęciem pilotażu można rozumieć praktyczne sprawdzenie poprawności i przydatności jakiegoś rozwiązania, podstawa EO pilotem reformy na pewno nie będzie. Kalendarza nie da się oszukać. Nawet gdy wszystko przebiegnie zgodnie z planem, to znaczy we wrześniu 2025 roku będziemy dysponować zatwierdzoną podstawą, napisanymi w oparciu o nią programami oraz podręcznikami szkolnymi, to pierwsze praktyczne wnioski z realizacji nowego przedmiotu dostępne będą po roku – dokładnie wtedy, kiedy ruszyć ma już cała reforma. Co oczywiste, podstawy programowe innych przedmiotów muszą powstać wcześniej. Jeśli więc będą one w swojej formie wzorowane na niesprawdzonej w praktyce podstawie EO, a pilotaż wykaże jej wady, to powielimy w kilkudziesięciu wersjach nietrafioną koncepcję. Oczywiście istnieje możliwość, że jest ona genialna i wszystko skończy się dobrze, ale chwilowo na poparcie tego scenariusza mamy głównie optymizm prezentujących we wrześniu roboczy projekt: wiceministry Katarzyny Lubnauer, koordynatora zespołu autorów, dr. Jędrzeja Witkowskiego, oraz zastępcy dyrektora IBE, dr. Tomasza Gajderowicza. Plus niegasnącą w polskiej oświacie wiarę, że jakoś to będzie.

 

Przyznam, że przy całym szacunku dla wspomnianych wyżej osób, nie ma we mnie spokoju. Nie widzę w wersji roboczej żadnej radykalnej zmiany, raczej wręcz przeciwnie – ugruntowanie dotychczasowego wzorca. A że w karierze dyrektora szkoły wprowadzałem w życie wszystkie podstawy programowe, a pamięcią sięgam nawet „Minimum programowego” z roku 1992, podzielę się tutaj swoimi zastrzeżeniami i wątpliwościami. Wskażę też pożądane kierunki modyfikacji projektu. Co prawda odnoszę wrażenie, że w potwornym pośpiechu, by zdążyć z reformą na wrzesień 2026 roku, zasadnicze decyzje zostały już dawno podjęte, a konsultacje będą dotyczyć jedynie kwestii kosmetycznych, ale może jednak się mylę. Oby! Tak czy inaczej zabieram głos, żeby nie mieć sobie później do zarzucenia grzechu zaniechania. Jestem to winny wnukowi, który równo z początkiem reformy rozpocznie naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej. […]

 

W tej krótkiej historii ewolucji doskonale widać tendencję do coraz bardziej szczegółowego opisywania zadań nakładanych na szkołę i nauczycieli. W rezultacie w ostatnich latach pojawiły się wręcz żądania, żeby nauczyciele realizowali tylko podstawę programową, albo żeby w podręcznikach wolno było umieszczać jedynie treści zawarte w podstawie. Zaczęto traktować ją jak program nauczania. I nic dziwnego, skoro samych wymagań obowiązkowych w niektórych przedmiotach było (i jest nadal) więcej niż lekcji do dyspozycji przez wszystkie lata nauki

 

Niestety, w dokładnie tę samą tendencję wpisuje się projekt podstawy programowej EO, pomimo tak podkreślanego jako nowość oparcia na profilu absolwenta. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wkładamy, i jeszcze włożymy, mnóstwo ciężkiej pracy, żeby w ostatecznym rozrachunku niewiele się zmieniło.

 

x          x          x

 

Są dwa powody, dla których tak ciepło wspominam podstawę programową z 1999 roku. Przede wszystkim, była to naprawdę podstawa, czyli zestaw informacji niezbędnych, żeby ułożyć program nauczania. Pomyślano ją jako wspólny rdzeń, wokół którego powstaną różne koncepcje szczegółowe. I tak właśnie się stało. Warto podkreślić, że wiele z nich stworzyli sami nauczyciele, zarówno na własny użytek, jak na zamówienie licznych wtedy wydawnictw edukacyjnych.

 

 

Po reformie 2009 roku, ugruntowanej w 2017 roku przez Annę Zalewską, sytuacja uległa zmianie. Podstawa stała się super-programem nauczania, oddanym nauczycielom do skrupulatnej „realizacji”. Symbolicznym wyrazem trwałości tej tendencji jest uznanie w podstawie EO za przejaw autonomii nauczyciela pozostawienie mu części wymagań szczegółowych do wyboru. O jakiekolwiek własnych koncepcjach nie ma w ogóle mowy.

 

W tym momencie dochodzimy do drugiej przyczyny mojego sentymentu dla podstawy z roku 1999. Otóż dokument ten polegał na założeniu, że nauczyciel jest osobą myślącą, autonomiczną, kreatywną i odpowiedzialną. Że jest zdolny mądrze wykorzystać czas dany mu do dyspozycji, gdy realizacja podstawy programowej wymaga nie więcej niż połowy liczby lekcji przewidzianych w planie nauczania.

 

W kolejnych koncepcjach, łącznie z najnowszą, nie ma śladu tej wiary w nauczycieli. Ba, w EO pojawiają się niespotykane wcześniej próby dyktowania nawet metodyki pracy oraz zasad oceniania. Nauczyciel zostaje sprowadzony do roli mało inteligentnego realizatora, któremu wszystko trzeba wyłożyć na piśmie i zobowiązać do wiernego odtwarzania podczas lekcji. Są oczywiście deklaracje, jak to będzie on mógł decydować o tym, czy tamtym, ale to tylko fasada, ukrywająca kompletną niewiarę w sens jego… sprawczości.[…]

 

Powie ktoś, że zbyt optymistycznie oceniam potencjał braci nauczycielskiej. Być może. Ale jeśli komuś na każdym kroku okazuje się brak zaufania, stawia w roli biernego odtwórcy, to on nigdy nikim więcej się nie stanie. Niestety, mam wrażenie, że reforma ‘2026 zmierza dokładnie w tym kierunku.

 

x          x          x

 

Listę szczegółowych uwag do projektu podstawy programowej EO, dostępnego na stronie MEN, wydzielam w postaci osobnego dokumentu. Traktuję ją jako swój głos w zapowiadanych konsultacjach publicznych. Naprawdę bardzo mi zależy, żebyśmy nie poszli dalej ścieżką wydeptaną przez Annę Zalewską.

 

Uwagi szczegółowe do roboczego projektu podstawy programowej przedmiotu edukacja obywatelska.

 

 

 

 

Cały tekst „Trzeba włożyć dużo pracy, żeby nic się nie zmieniło”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/

 

 

 

Przeczytaj także najnowszy tekst Kolegi Pytlaka – „Podzwonne dla sprawczości ucznia”  –  TUTAJ