W kolejnym tygodniu (zdalnego) obserwowania  ŁCDNiKP, w sytuacji kadrowej na kierowniczych stanowiskach nie zarejestrowałem żadnej zmiany. Nadal pani dyrektorka Ochmańska nie ma zastępców, a te same ośrodki, które nie miały kierowników, pozostają bez lidera.

 

Przeto pozostało mi, jak to stało się już regułą, zarejestrować te odbyte już formy aktywności, którymi pochwalono się na fanpage Centrum.  Niestety – nie znalazłem żadnej relacji z bardzo mnie interesującego, zapowiedzianego na 20 października spotkania  na tematTerapia pedagogiczna w szkole ponadpodstawowej”. Czyżby się nie odbyło?

 

W minionym tygodniu osoba zamieszczająca materialy na fejsbukowej stronie Centrum skoncentrowała  się na ogłaszaniu „wszem i wobec”  relacji z wojewódzkiej konferencji pod nazwą „Mediacje w edukacji – rozmowa, która zmienia szkołę”. Odbyła się ona na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, w pięknym obiekcie, przez łodzian nazywanym „paragrafem”,  zlokalizowanym także przy ulicy Kopcińskiego – w niedużej odległości od siedziby ŁCDNiKP.

 

Mimo usilnych przeszukiwań Internetu nie znalazłem programu tej konferencji. Pomijając ten fakt, muszę jeszcze podzielić się inną refleksją, jaka zrodziła się po przeczytaniu, że była to konferencja wojewódzka. A dziwi mnie to, że na stronie LKO nie było o niej żadnej wzmianki, mimo iż w informacji o niej  na internetowej stronie Stowarzyszenia Mediatorów „Pactus  poinformowano, że była ona objęta patronatem Kuratorium.

 

Zastanawiam się także dlaczego zorganizowania wydarzenia o skali wojewódzkiej nie podjął się Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi. Czyżby  ŁCDNiKP miało lepsze relacje z „Pectusem”, albo dyrekcja ŁCDNiKP znalazła lukę w ofercie WODN i pierwsza zgłosiła tam swoją  propozycję takiej konferencji?

 

Teraz pora na zaprezentowanie jak tą konferencją pochwalił się jej organizator:

 

 

26 października

 

Mediacje w edukacji – rozmowa, która zmienia szkołę!

 

 

Na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego zorganizowaliśmy Wojewódzką Konferencję „Mediacje w edukacji – jak wdrażając mediacje zrealizujesz cztery priorytety polityki oświatowej państwa?”

 

Uczestnicy wysłuchali inspirujących prelekcji ekspertów – prawników i mediatorów, którzy pokazali, że dialog może być skutecznym narzędziem rozwiązywania konfliktów w szkołach

 

Mówiliśmy *[ ?!? – OE]  m.in. o:

 

-roli mediacji w profilaktyce przemocy rówieśniczej,

 

-skuteczności mediacji z perspektywy sędziego,

 

-korzyściach z mediacyjnego rozwiązywania sporów w praktyce adwokata,

 

-mediacji jako szkole dialogu i ważnej kompetencji społecznej,

 

-wsparciu dyrektorów, nauczycieli i uczniów przez Punkt Mediacji przy ŁCDNiKP **.

 

 

Dziękujemy wszystkim prelegentom i uczestnikom za obecność, zaangażowanie i wiarę w to, że rozmowa ma moc!

 

 

Źródło: www.facebook.com/lcdnikp/

 

 

 

Jakby to było mało, na fanpage Centrum zamieszczono dowód uznania ze strony uczestników, w postaci skopiowanej informacji ze fb-strony  Miejskiego Przedszkola nr 1 w Głownie  – zobacz  TUTAJ

 

 

 

 

30 października

 

Szkolenia przygotowane przez nasz Ośrodek Zarządzania w Edukacji niezmiennie cieszą się popularnością.  Po raz kolejny w ramach Klubu Młodego Dyrektora odbyło się spotkanie „Awans zawodowy nauczyciela i dyrektora„, które zorganizowała Pani Elżbieta Kukuła.

 

Prowadząca, Pani Mariola Zajdlic, z cierpliwością tłumaczyła procedury awansowe. Mamy nadzieję, że jej wiedza i doświadczenie pomogą osobom uczestniczącym w szkoleniu w osiągnięciu awansu zawodowego. Trzymamy kciuki!

 

 

 

Odpuszczę sobie dzisiaj liczenie pustych krzeseł  „na widowni”. Czekam kolejny tydzień – z nadzieją na zamieszczenie lepszych informacji…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

 



Na blogu prof. Bogusława Śliwerskiego  „Pedagog” znaleźliśmy dzisiaj ważny tekst, którego obszerne fragmenty zamieszczamy poniżej, lecz którego pełną wersję zalecamy przeczytać, zamieszczając do niej link:

 

 

IBE między ignorancją a lojalnością. Jak państwowy instytut bada skutki własnej niekompetencji

 

Instytut Badań Edukacyjnych – PIB w ciągu zaledwie roku przeszedł drogę od „eksperckiego” entuzjazmu do asekuracyjnej kompromitacji. W lutym 2024 roku IBE opublikował  „policy brief”, który legitymizował decyzję minister Barbary Nowackiej o radykalnym ograniczeniu prac domowych. W 2025 roku ta sama instytucja publikuje raport ewaluacyjny, w którym z namaszczeniem opisuje „złożone skutki” reformy i „pogłębienie niepewności nauczycieli”. W obu przypadkach to ten sam język pozoru rzekomego korzystania z nauki, zarówno w służbie uzasadnienia decyzji, jak i na rzecz jej łagodnego odkręcania.

 

Pseudonaukowe alibi dla polityki

 

Raport z 2024 roku („Prace domowe. Wyniki badań dotyczących prac domowych i ich efektywności edukacyjnej”) był modelowym przykładem ekspertyzy użytecznej politycznie. Autorzy: Paweł Penszko, Michał Sitek i Olga Wasilewska przedstawili w nim selektywną syntezę danych z badań TIMSS, PIRLS i PISA, by zbudować prosty przekaz: prace domowe nie mają istotnego wpływu na wyniki uczniów. Wnioski zostały podane w formie quasi-tez:

 

>„Większa częstotliwość zadawania prac domowych nie prowadzi do większego przyrostu wiedzy”,

 

>„Efektywność pracy domowej zależy od jakości, a nie intensywności”,

 

>„Nie zaleca się oceniania stopniami, lecz informacji zwrotnej”.

 

To język nie tyle badawczy, ile dezyderatywny, który by pozbawiony kontekstu dydaktycznego, uproszczony do poziomu „evidence-based sloganów”. W praktyce raport nie przynosił żadnych nowych danych empirycznych, a jedynie reinterpretował międzynarodowe badania porównawcze w duchu politycznego zamówienia. Użyto pojęć o wysokim ładunku aksjologicznym („dobrostan uczniów”, „równość szans”) w funkcji alibi dla decyzji administracyjnej. Nauka miała dostarczyć argumentu, że mniej znaczy lepiej.

 

Rok później: ewakuacja z własnych tez

 

Raport z 2025 roku („Ocena pierwszych efektów zmiany w zadawaniu i ocenianiu prac domowych w szkołach podstawowych”) jest równie obszerny, co niejasny. Zespół badaczy IBE, nowy w swoim składzie, by nie kompromitować poprzedniego (?), lecz operujący tym samym aparatem pojęciowym, przeprowadził ewaluację pseudoreformy, której sam Instytut był współautorem koncepcyjnym. Wyniki pokazują powszechną dezorientację: nauczyciele nie wiedzą, co można zadawać, rodzice czują chaos, a dyrektorzy przyznają, że nowe przepisy rozbijają rytm pracy szkoły.

 

Zamiast otwarcie stwierdzić, że reforma była nieprzygotowana, raport wprowadza eufemistyczną narrację:

 

>„Zmiana miała sens w założeniach, ale w praktyce przyniosła złożone skutki.”

 

>„Potrzebne jest dalsze wsparcie i doprecyzowanie zasad.”

 

Ten język nie jest opisem rzeczywistości, lecz strategią obronną MEN. Pozwala zachować lojalność wobec pracodawcy, symulując jednocześnie naukową wartość. „Złożoność skutków” staje się figurą retoryczną, która zastępuje rozumienie procesu dydaktycznego.

 

 

Ignorancja ubrana w metodologię badań sondażowych  […]

 

 

Od lojalności do pseudonauki

 

Ignorancja etatowych czy pozainstytucjonalnych pracowników w IBE jest sprzężona z lojalnością instytucjonalną wobec MEN, któremu jest podporządkowany. Misją IBE jest „wspieranie polityki edukacyjnej państwa”. W praktyce oznacza to, że rzekomo nauka pełni funkcję doradczą wobec polityki, a nie kontrolną wobec niej. Raporty IBE nie są więc oceną działań ministerstwa, lecz ich komunikacyjnym przedłużeniem.

 

W 2024 roku raport legitymizował decyzję Barbary Nowackiej o redukcji prac domowych; w 2025 roku, gdy reforma zaczęła budzić opór, Instytut w tym samym tonie uzasadnia konieczność „doskonalenia wdrożenia”. Tak działa lojalność: nigdy nie neguje kierunku, jedynie modyfikuje tempo nieracjonalnych merytorycznie działań.

 

Nie jest to klasyczny oportunizm, ale systemowa pseudonaukowość: produkowanie danych, które nie służą poznaniu, lecz zarządzaniu percepcją skutków. Edukacja przestaje być polem badań, a staje się polem usprawiedliwień.

 

Niewidzialny podmiot: nauczyciel

 

Najbardziej uderzające w raporcie z 2025 roku jest to, że choć powtarza się w nim słowo „nauczyciel” setki razy, to nauczyciel nie jest w nim podmiotem, lecz obiektem obserwacji. Jego niepewność zostaje zredukowana do wskaźnika statystycznego. IBE pisze o „pogłębionej niepewności nauczycieli” tak, jak meteorolog pisze o niżu barycznym, a więc z dystansem, bez odpowiedzialności, bez empatii. […]

 

Jakiś czas temu pisałem, że wprowadzenie KEN jako rzekomego a symbolicznego patronatu reform, miało wymiar głębszy, gdyż stanowiło rytuał przechwycenia symbolu, który ma przykrywać brak wiedzy kadr IBE-PIB. W ten sposób KEN, która w XVIII wieku broniła edukacji przed klerykalizmem i feudalizmem, w XXI wieku, staje się figurą retoryczną w służbie urzędniczego konformizmu.

 

To nie jest zarządzanie wstydem, lecz zarządzanie ignorancją. Raport IBE-PIB ostateczne obnażył pustkę instytucji, dla której edukacja jest publiczną hipokryzją.

 

(Tekst powstał przy wsparciu ChatGPT5)

 

 

 

Cały tekst „IBE między ignorancją a lojalnością. Jak państwowy instytut bada skutki własnej niekompetencji” 

–  TUTAJ

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

x          x          x

 

Polecamy także tekst, zamieszczony na tym blogu wczoraj: „Między neutralnością a tradycją w sporze o religię w polskiej szkole”  –  TUTAJ

 



Oto zamieszczony dziś na tronie MEN tekst, informujący o kolejnym dowodzie na ścisłą współpracę dwóch narodowych  resortów: edukacji i obrony:

 

„Edukacja z wojskiem” – rusza kolejna, czwarta edycja wspólnego programu MEN i MON

 

 

W Kartuzach, Barbara Nowacka, minister edukacji oraz Władysław Kosiniak-Kamysz wicepremier, minister obrony narodowej zainaugurowali czwartą edycję projektu „Edukacja z wojskiem”.

 

-Żyjemy w czasach bardzo trudnych, kiedy wojna jest tuż za naszą granicą, a sygnały alarmowe, działania kryzysowe czy też stres, jaki wprowadza to w całej społeczności, a w szczególności w młodych ludziach, jest potężny i państwo nie może być w tej sprawie bierne mówiła minister edukacji Barbara Nowacka.

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej i Ministerstwo Obrony Narodowej już po raz czwarty prowadzą projekt proobronny „Edukacja z wojskiem”. Projekt skierowany do szkół podstawowych i ponadpodstawowych polega na przeprowadzeniu przez żołnierzy Wojska Polskiego specjalnie opracowanych zajęć proobronnych. Głównym celem projektu jest podniesienie świadomości dzieci i młodzieży w obszarze bezpieczeństwa i obronności oraz kształtowanie odpowiednich zachowań w sytuacjach kryzysowych. -Edukacja z wojskiem to idea, którą wspólnie z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem wypracowaliśmy na początku naszych rządów, widząc potężną lukę w przygotowaniu młodzieży na sytuacje kryzysowe przypomniała minister edukacji.

 

Podczas zajęć projektu „Edukacja z wojskiem” uczniowie zapoznają się m.in. z zasadami alarmowania, sposobami wzywania pomocy, podstawami ewakuacji i odnajdowania schronienia, technikami udzielania pierwszej pomocy, budowania odporności na zagrożenia informacyjne czy reagowania w sytuacji kontaktu z niezidentyfikowanymi obiektami. Żołnierze przekazują wiedzę w sposób ciekawy, dostosowany do wieku dzieci i młodzieży. W szkołach ponadpodstawowych możliwe będzie także spotkanie z weteranem misji poza granicami państwa.

 

– Chodzi o to, by żołnierze odwiedzali szkoły, oswajali dzieci z mundurem i uczyli podstawowych zasad bezpieczeństwa powiedział wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

 

-Blisko pół miliona dzieci i młodzieży zostanie przeszkolonych i będzie posiadało podstawowe informacje dotyczące bezpieczeństwa. Planujemy dalsze działania, żeby jak najwięcej młodych osób było odpornych i przygotowanych na kryzys wspomniała szefowa MEN.

 

Do tej pory w ramach trzech edycji projektu „Edukacja z wojskiem” żołnierze przeprowadzili zajęcia w blisko 7 tys. szkół, gdzie przeszkolili ponad 200 tys. dzieci i młodzieży.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/ministerstwo.edukacji/

 

 

 

 

Plik filmowy z facebook’a MON

 

 

 

Inauguracja 4. edycji programu „Edukacja z wojskiem”  –  TUTAJ

 



Wczoraj na „Portalu dla Edukacji” zamieszczono tekst, którego autorem jest Wojciech Kuta *,    informujący o wartej upowszechnienia inicjatywie Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego*, dotyczącej zmiany procedur powoływania dyrektorów szkół w taki sposób, aby zwiększyć wpływ organu prowadzącego na ich wybór. Oto ten tekst w całości, gdyż każdy jego fragment jest istotny dla prezentacji tego projektu

https://pl.linkedin.com/in/wojciech-kuta-5244a5100

https://lubuskiegminy.pl/

 

Źródło: https://lubuskiegminy.pl/

 

 

Gminy chcą rewolucji w wybieraniu dyrektorów szkół. Wymagania są zbyt niskie

 

[…]

 

Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego (ZGWL) apeluje do rządu o wprowadzenie zmian w przepisach, których celem jest usprawnienie procedur powoływania dyrektorów szkół * oraz podniesienie wymagań kompetencyjnych wobec kandydatów na takie stanowiska.

 

Organizacja wnosi także o „doprecyzowanie statusu dyrektora w relacji do organu prowadzącego, a także uspójnienie mechanizmów nadzoru i odpowiedzialności”. Zrzeszenie zwraca też uwagę na brak realnego wpływu organu prowadzącego, czyli samorządów, na wybór dyrektorów szkół.

 

Obecny model konkursowy nie zapewnia jednostce samorządu terytorialnego adekwatnego wpływu na obsadę stanowiska kierowniczego jednostki organizacyjnej gminy (szkoły – red.), która realizuje znaczącą część zadań własnych i dysponuje istotną częścią budżetu – czytamy w stanowisku ZGWL.

 

Ponadto organizacja wskazuje na niewystarczające wymagania menedżerskie i finansowe wobec kandydatów na dyrektorów szkół. Zdaniem ZGWL dyrektor szkoły w praktyce zarządza złożoną organizacją i budżetem, a obowiązujące przepisy nie gwarantują wystarczającego przygotowania kandydatów do zarządzania finansami publicznymi i personelem. Ponadto zrzeszenie zwraca uwagę na ograniczone narzędzia nadzoru w trakcie kadencji dyrektora szkoły.

 

W opinii ZGWL brakuje jasno określonych procedur i instrumentów umożliwiających organowi prowadzącemu skuteczne reagowanie w sytuacjach nieprawidłowości organizacyjnych lub finansowych. Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego wskazuje na potrzebę zmiany sposobu powoływania dyrektora szkoły w kierunku zwiększenia realnego wpływu samorządu na obsadę takiego stanowiska. W szczególności organizacja proponuje:

 

-Zmianę składu komisji konkursowej na rzecz większej liczby przedstawicieli samorządu przy jednoczesnym zachowaniu udziału przedstawicieli kuratorium oświaty, rady pedagogicznej, rady rodziców i związków zawodowych. – Taka zmiana pozwoliłaby na bardziej zrównoważone uwzględnienie perspektywy organizacyjnej i pedagogicznej – zaznaczają samorządowcy.

 

-Zwiększenie liczby członków komisji do nieparzystej, co umożliwi uniknięcie remisów w procesie głosowania i zapewni jednoznaczność rozstrzygnięć.

 

-W przypadku równej liczby głosów oddanych na kandydatów, głos przewodniczącego komisji powinien mieć charakter decydujący i jawny. Uzasadnione jest, aby w tym zakresie nie stosować trybu tajnego głosowania, ponieważ przewodniczący działa w imieniu organu prowadzącego, ponosząc odpowiedzialność za prawidłowość procesu wyboru dyrektora.

 

-Możliwość udziału wójta, burmistrza lub prezydenta miasta w komisji konkursowej, w charakterze obserwatora lub członka, jeśli wyrazi taką wolę. Wzmocni to odpowiedzialność organu prowadzącego za ostateczny wybór i spójność dalszego nadzoru nad funkcjonowaniem szkoły.

 

Ponadto ZGWL proponuje zwiększenie wymagań formalnych wobec kandydatów na stanowiska dyrektorów szkół w zakresie kompetencji nie tylko dydaktycznych, ale również menedżerskich, w szczególności zwiększenie wymagań w obszarze kompetencji dotyczących:

 

-zarządzania finansami publicznymi;

 

-planowania i analizy budżetu szkoły;

 

-organizacji pracy i zarządzania personelem;

 

-zarządzania ryzykiem i podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych;

 

-znajomości prawa oświatowego i zasad funkcjonowania jednostek organizacyjnych JST.

 

 

Ponadto zrzeszenie proponuje wydłużenie okresu powierzenia stanowiska dyrektora bez konkursu na okres dłuższy niż jedna kadencja. – Rozwiązanie to umożliwi kontynuowanie pracy osobom, które skutecznie realizują powierzone im zadania i cieszą się zaufaniem środowiska szkolnego – zaznacza ZGWL I dodaje: – Ograniczenie konieczności organizowania konkursów w takich przypadkach pozwoli na stabilizację zarządzania i ograniczenie kosztów proceduralnych.

 

Ponadto zrzeszenie postuluje umożliwienie dyrektorowi szkoły powoływania pracowników kadry kierowniczej spoza grona pedagogicznego. ZGWL chce, żeby przy ewentualnej nowelizacji przepisów oświatowych rozważyć możliwość wprowadzenia elastycznego modelu organizacyjnego, w którym dyrektor szkoły mógłby powoływać wicedyrektora lub kierownika administracyjnego spoza kadry pedagogicznej, w zależności od wielkości i specyfiki jednostki.

 

Organizacja apeluje także o doprecyzowanie statusu dyrektora szkoły jako kierownika gminnej jednostki organizacyjnej, która w sprawach finansowo-organizacyjnych podlega organowi prowadzącemu, a w sprawach dydaktycznych i wychowawczych nadzorowi kuratorium oświaty. Zdaniem zrzeszenia taki model zagwarantuje zachowanie równowagi pomiędzy samodzielnością pedagogiczną a odpowiedzialnością finansową i organizacyjną.

 

Ponadto włodarze lubuskich gmin proponują wprowadzić katalog narzędzi nadzorczych organu prowadzącego, w tym prawo do wydawania zaleceń pokontrolnych, możliwość opracowania planu naprawczego, czasowe ograniczenie zakresu uprawnień dyrektora w zakresie finansów, możliwość wcześniejszego odwołania dyrektora w sytuacji rażących naruszeń przepisów prawa lub zasad gospodarności.

 

Oczekiwane efekty tych zmian zdaniem ZGWL to między innymi:

 

-wzmocnienie roli i odpowiedzialności organu prowadzącego za funkcjonowanie szkoły;

 

-wyższa jakość i profesjonalizacja zarządzania placówkami oświatowymi;

 

-jasny podział kompetencji pomiędzy organem prowadzącym, dyrektorem i kuratorium oświaty;

 

-usprawnienie procedur konkursowych i zapewnienie ich przejrzystości.

 

 

Zaproponowane zmiany zwiększą stabilność kadry kierowniczej i ograniczą rotację na stanowiskach dyrektorów. Wzmocnią też zaufanie i współpracę między szkołą, samorządem i społecznością lokalną” – czytamy w stanowisku Zrzeszenia Gmin Województwa Lubuskiego.

 

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 

 

 

*Podlinkowanie tych fragmentów tekstu – redakcja OE



Niezrównany w swej selektywnej zbiórce naprawdę ważnych informacji oraz godnych zapoznania się z nimi komentarzy, czerpanych z różnych, ale zawsze wiarygodnych źródeł – portal „Strefa Edukacji”, zamieścił wczoraj obszerny tekst Magdaleny Konczal, informujący o liczbie placówek oświatowych oraz zatrudnionych tam nauczycielach i ich uczniach, a także o wynikach egzaminów i finansach – w roku szkolnym 2024/2025, pochodzących z Głównego Urzędu Statystycznego. Zamieszczamy ten tekst bez skrótów – przede wszystkim aby pozostał w naszych zasobach na długo…

 

 

Prześwietlono cały system edukacji. Znamy rezultat

 

Edukacja przedszkolna. Niemal wszystkie dzieci objęte opieką

 

Z edukacji przedszkolnej korzystało 97,1 proc. dzieci w wieku 3–6 lat. W kraju działało 22,3 tys. placówek wychowania przedszkolnego, w tym:

-14 tys. przedszkoli,

-7 tys. oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych,

-1,3 tys. punktów i zespołów wychowania przedszkolnego.

67,9 proc. tych placówek prowadziły organy publiczne.

 

 

Szkoły podstawowe i ponadpodstawowe. Miliony uczniów i tysiące placówek

 

W Polsce funkcjonowało 14 tys. szkół podstawowych, do których uczęszczało 3,2 mln uczniów. Publiczne szkoły stanowiły 88,4 proc. wszystkich szkół podstawowych dla dzieci i młodzieży. Działały także 40 szkoły podstawowe dla dorosłych (900 uczniów), z czego 75 proc. prowadziły podmioty publiczne. W 2023/2024 szkoły podstawowe ukończyło 225,5 tys. absolwentów.

 

W szkołach ponadpodstawowych (bez policealnych) kształciło się 1,7 mln uczniów w 6945 placówkach. Absolwentów w 2023/2024 było 320,6 tys., z czego:

-46,6 proc. ukończyło licea,

-35,8 proc. – technika,

-46,2 tys. – branżowe szkoły I stopnia,

-5,7 tys. – branżowe szkoły II stopnia,

-2,2 tys. – ogólnokształcące szkoły artystyczne z uprawnieniami zawodowymi.

 

W liceach ogólnokształcących (3181 szkół) uczyło się 863,2 tys. uczniów. 70,8 proc. tych szkół to placówki publiczne, a 86,3 proc. wszystkich uczniów stanowiła młodzież. Licea ukończyło 168,3 tys. osób, z czego 88,7 proc. to absolwenci szkół młodzieżowych.

 

W technikach (1848 placówek) uczyło się 687,7 tys. uczniów. 87,6 proc. z nich to szkoły publiczne. Najczęściej wybierane kierunki to:

-inżynieryjno-techniczne (22,7 proc.),

-technologie teleinformacyjne (22,2 proc.),

-usługi dla ludności (17,3 proc.).

 

 

Szkoły branżowe, artystyczne i policealne

 

W szkołach branżowych I stopnia (1697 szkół) kształciło się 212,4 tys. uczniów. 87,4 proc. z nich to szkoły publiczne. Branżowych szkół II stopnia było 252, z czego 74,6 proc. prowadzono w sektorze publicznym.

 

W szkołach specjalnych przysposabiających do pracy (568 placówek) uczyło się 12,6 tys. uczniów. W szkołach artystycznych I stopnia (57 ogólnokształcących i 407 specjalistycznych) kształciło się łącznie 68,3 tys. osób. Absolwentów było 8 tys.

 

Ogólnokształcące szkoły artystyczne II stopnia z uprawnieniami zawodowymi prowadziło 110 placówek (14,1 tys. uczniów). 115 szkół realizowało wyłącznie program artystyczny – uczyło się w nich 9,6 tys. osób. Absolwentów tych placówek było 1,2 tys.

 

Szkoły policealne (1215 placówek) miały 245,9 tys. uczniów. 79,5 proc. z nich prowadzono w sektorze prywatnym.

 

 

Języki, egzaminy i matury. Wyniki i popularność przedmiotów

 

96,2 proc. uczniów uczyło się języka angielskiego, a 35,6 proc. – niemieckiego.

 

Do egzaminu ósmoklasisty przystąpiło:

-190 tys. uczniów z języka polskiego (średnia zdawalność wyniosła 61 proc.),

-201,1 tys. z matematyki (52 proc.),

-196,4 tys. z języka obcego (angielski – 66 proc.).

 

Na maturze w Formule 2023 (maj 2024) egzamin zdawało 246 tys. absolwentów. 60,5 proc. stanowili licealiści. Przedmioty dodatkowe wybrało:

-33,1 proc. – jeden,

-31,3 proc. – dwa,

-24,6 proc. – trzy.

 

Najczęściej wybierano: język angielski, matematykę, geografię i język polski. Angielski zdawało 97,6 proc. maturzystów. Zdawalność egzaminu maturalnego w maju wyniosła 84,1 proc., a łącznie – 89,3 proc. Świadectwo dojrzałości otrzymało 92,5 proc. absolwentów liceów i 85,2 proc. techników.

 

 

Nauczyciele i finanse. Kto uczy i ile to kosztuje?

 

W przedszkolach i szkołach zatrudnionych było 511 tys. nauczycieli (pełne etaty). 51,6 proc. pracowało w szkołach podstawowych, a 56,9 proc. miało status nauczyciela dyplomowanego.

 

Wydatki publiczne na edukację w 2024 r. wyniosły 153,7 mld zł, czyli 4,2 proc. PKB. Składały się na to:

-88 mld zł z części oświatowej subwencji ogólnej,

-9,5 mld zł dodatkowych środków z budżetu państwa,

-148,4 mld zł z budżetów samorządów (w tym środki z budżetu centralnego), z czego:

-przedszkola – 27,6 mld zł (18,6 proc.),

-szkoły podstawowe – 59,9 mld zł (40,4 proc.),

-branżówki – 2,4 mld zł (1,6 proc.),

-licea – 11,1 mld zł (7,5 proc.),

-technika – 11 mld zł (7,4 proc.),

-szkoły policealne – 1,4 mld zł (0,9 proc.).

 

 

 

Źródło: www.strefaedukacji.pl



Wczoraj na internetowej stronie „Gazety Wyborczej” zamieszczono obszerny tekst Karoliny Słowik, w której zawarła ona informacje, zaczerpnięte z wielu wiarygodnych źródeł, na temat reformy edukacji. Oto początkowy fragment tego teksu, informacja o pozostałych jego fragmentach i link do pełnej wersji artykułu:

 

 

Jak dobrze wdrożyć reformę edukacji? „Wymaga pieniędzy, których nie ma”. Czasu też jest mało.

 

[…]

 

Do startu Reformy26 „Kompas Jutra” zostało dziesięć miesięcy. Nowe podstawy programowe do wszystkich przedmiotów w klasach I i IV szkoły podstawowej zaczną obowiązywać od września 2026 roku. Czasu jest mało, na co  w interpelacji zwrócił uwagę poseł KOMarcin Józefaciuk*, były nauczyciel.

 

W przestrzeni publicznej wciąż brakuje szczegółowych informacji, materiałów szkoleniowych dla nauczycieli, szczegółowych harmonogramów wdrażania oraz informacji o kosztach i organizacji procesu zmian” – czytamy w interpelacji posła Józefaciuka.

 

Parlamentarzysta podkreśla również, że w sprawie reformy pojawiają się nieprawdziwe informacje. „W ostatnich miesiącach obserwujemy również wzmożoną aktywność środowisk politycznych i medialnych, które – po sukcesie kampanii dezinformacyjnej dotyczącej edukacji zdrowotnej – już dziś rozpoczynają działania mające na celu zdyskredytowanie planowanej reformy edukacyjnej” – zaznacza.

 

W kwestii reformy poseł zapytał m.in.:

 

-ile szkoleń, warsztatów i spotkań informacyjnych dla nauczycieli oraz dyrektorów szkół zostało już zorganizowanych, a ile jest zaplanowanych do końca bieżą cego roku szkolnego;

 

-czy MEN planuje publikację szczegółowych materiałów szkoleniowych i przewodników metodycznych przed wakacjami 2026 roku;

 

-w jaki sposób zostanie zapewniona jednolita jakość szkoleń w całym kraju?

 

Józefaciuka interesują też koszty reformy, modernizacja infrastruktury szkolnej oraz przygotowanie na sytuację kryzysową. Dlatego docieka: „Czy MEN posiada opracowane scenariusze ryzyka w przypadku opóźnień lub braku akceptacji społecznej dla reformy?”.

 

Podobne pytania „Wyborcza” skierowała do rzecznika MEN. 

 

Zapytaliśmy o koszty zarówno pracy koncepcyjnej nad reformą, za którą odpowiedzialny jest Instytut Badań Edukacyjnych (IBE zatrudnia ekspertów, którzy opracowują i recenzują projekty podstaw programowych) oraz o koszty związane z jej wdrażaniem. Tu kluczowy będzie Ośrodek Rozwoju Edukacji – ogólnopolska placówka doskonalenia nauczycieli, prowadzona przez MEN.

 

Ile kosztuje Reforma26? MEN podało, że do tej pory wydało około 397 tys. zł na promocję: kampanię outdoor, druk ulotek informacyjnych o edukacji zdrowotnej, opracowanie logo reformy, księgi znaków oraz kampanię informacyjną w Polskim Radiu.

 

W 2024 roku budżet IBE na merytoryczne przygotowanie reformy wyniósł ok. 2,3 mln zł (głównie na opracowanie Profilu Absolwenta szkoły podstawowej i przedszkola), a w 2025 – ok. 7,3 mln zł. Tyle pochłonęły wynagrodzenia dla ekspertów pracujących nad nowymi podstawami programowymi.

 

Na razie MEN nie podało danych o finansach ORE, które będzie odpowiadać za wdrażanie reformy. […]

 

 

W dalszej części teg artykułu  znajdziecie jeszcze informacje, zapowiedziane takimi  tytulami:

 

Ustalić, co dobrze robimy  […]

 

Jak długo powstaje podręcznik?  […]

 

Rozczarowanie wdrażaniem edukacji zdrowotnej i obywatelskiej  […]

 

„Chcą zrobić reformę bez pieniędzy”  […]

 

 

 

 

Cały tekst „Jak dobrze wdrożyć reformę edukacji? „Wymaga pieniędzy, których nie ma”. Czasu też jest mało” 

–  TUTAJ

 

 

Źródło: www.wyborcza.pl

 

 

 

*Te linki – redakcja „Obserwatorium Edukacji”

 



28 dzień października proponujemy zacząć od lektury wczorajszego wpisu prof. Bogusława Śliwerskiego na blogu „Pedagog”, gdzie można zapoznać się z Jego poglądami na temat populizmu władzy w obszarze oświaty. Poniżej zamieściliśmy obszerne fragmenty tego tekstu, ale zalecamy zapoznanie się z jego pełną wersja – po kliknięciu w załączony link:

 

                                                            Odwołana deforma kadrowa w edukacji przedszkolnej

 

 

Współczesny populizm w polityce oświatowej Barbary Nowackiej i Instytutu Badań Edukacyjnych-PIB nie objawia się jedynie w propagandowo nośnych hasłach, ale przybiera postać uelastyczniania” systemu oszczędzania na edukacji najmłodszych pokoleń. Mogło by się wydawać, że MEN ogłaszając projekt możliwego zatrudniania w przedszkolach osób bez profesjonalnego wykształcenia zależało na „ułatwiania dostępu do zawodu” czy „racjonalizowania kadr”. Wprawdzie brzmiało to niewinnie, ale niosło ze sobą ideologiczną treść, że każdy może być nauczycielem, a przedszkole to nie miejsce profesjonalnie kierowanego wychowania lecz przechowalnia dzieci.  […]

 

Populizm w oświacie ma swoje charakterystyczne mechanizmy. Zawsze opiera się na deprecjacji wiedzy naukowej, koniecznych kompetencji i doświadczenia, a zarazem na udawanej bliskości z „ludem”. W tej logice nauczyciel przedszkola nie jest już ekspertem od wczesnej edukacji, przygotowywaniu dzieci do dojrzałości szkolnej, tylko „sympatyczną opiekunką do zabawy”, bo wystarczą „serce i intuicja”. Skoro tak, to po co pięć lat studiów, po co metodyka wychowania przedszkolnego, po co znajomość psychologicznych podstaw rozwoju dziecka?

 

Takie myślenie jest przejawem nie tylko ekonomicznego cynizmu (bo łatwiej zatrudnić kogoś tańszego), ale także świadomym wytwarzaniem narracji, że wczesna edukacja nie wymaga profesjonalizmu. Populizm zawsze redukuje złożoność świata do prostych haseł, które trafią do ludu, a w tym przypadku sprowadzało wychowanie przedszkolne do roli świetlicowej opieki.

 

„Każdy może uczyć” jest hasłem wygodnym dla władzy oszczędzającej na edukacji. Dla kierownictwa MEN takie przeświadczenie jest politycznie wygodne. Uspokaja opinię publiczną, że dzieciom nic się nie stanie. Daje samorządom pozorną elastyczność, a zarazem przesuwa uwagę z problemu wynagrodzeń i prestiżu zawodu na pozornie „racjonalne” reformy kadroweForma politycznego bezpieczeństwa pozwala reagować na kryzys kadrowy bez sięgania do budżetu. Nie trzeba podnosić płac, gdyż wystarczy zmienić definicję przydatności do pracy w tej placówce.

 

To klasyczna strategia populistyczna: zamiast rozwiązywać problem, redefiniuje się go tak, by nie wymagał nakładów finansowych. W ten sposób polityka oświatowa staje się propagandą, za pośrednictwem której rządzący pokazują, że „reagują na kryzys”, choć w rzeczywistości tylko maskują erozję systemu. Zamiast zadbać o rangę nauczycieli przedszkolnych, władza zamierzała rozmontować ich tożsamość zawodową. […]

 

Populistyczne „uelastycznienie” nie tylko zaniża standardy, lecz oddalałoby Polskę od europejskiego modelu przedszkola jako instytucji wychowawczo-edukacyjnej, opartej na profesjonalizmie i kulturze. W Polsce, Finlandii, Szwecji czy Estonii przedszkole było i nadal jest traktowane jako fundament kapitału ludzkiego, a nie jako tania usługa opiekuńcza.

 

Projekt MEN był w istocie manifestem rezygnacji z ambicji, z inwestowania w najmłodsze pokolenie i jego pedagogów, z prospektywnego myślenia politycznego. Zamiast wspierać kształcenie nauczycieli, władza wolała uciec w retorykę „pragmatyzmu”. W rzeczywistości był to planowy pragmatyzm zubożały, bo reaktywny, krótkowzroczny i antyrozwojowy.

 

W tym sensie populizm oświatowy nie jest tylko błędem politycznym. To świadome oddalanie się od idei wychowania jako procesu kulturowego, etycznego i profesjonalnego. To cofanie przedszkola z przestrzeni edukacji do przestrzeni usług, ale także symboliczne zwolnienie z odpowiedzialności za jakość wczesnej edukacji. Populistyczna polityka  władz oświatowych polega właśnie na tym, że obiecuje być „bliżej ludzi”, a w efekcie zostawia ich z gorszą szkołą, gorszym przedszkolem, gorszą przyszłością.[…]

 

Instytut Badań Edukacyjnych PIB powołał Zespół Ekspertów ds. monitorowania reformy edukacyjnej im. Komisji Edukacji Narodowej, który miał oceniać potencjalne skutki projektowanych zmian i reagować na zagrożenia dla jakości kształcenia. Nie wydał ostrzeżenia, nie przygotował analizy ryzyka, nie zabrał głosu w obronie standardów wykształcenia nauczycieli przedszkolnych.

 

To milczenie ma charakter systemowy, bowiem placówka jest podporządkowana MEN i polityce tego resortu, a eksperckość oczekiwanej lojalności. IBE, zamiast pełnić rolę krytycznego zwierciadła, stał się lustrem odbijającym obraz, jaki chciało widzieć ministerstwo. W ten sposób państwowa instytucja badawcza przyłożyła rękę do legitymizacji deformy, stając się współuczestnikiem procesu erozji profesjonalizmu w edukacji. Dopuściła do opublikowania projektu rozporządzenia, by pod pozorem konsultacji społecznej MEN kryło rzeczywiste cele władzy politycznej.

 

Wycofanie projektu nie zmienia istoty problemu, skoro ministra już zapowiada powrót do niego, być może w innej formie. Populizm oświatowy trwa, dopóki język władzy zastępuje myślenie a milczenie ekspertów zastępuje rzeczową krytykę. Przedszkole nie jest miejscem dla przypadkowych ludzi nawet wówczas, gdy deklarują chęć opiekowania się dziećmi. To jest pierwsze środowisko publicznej edukacji, w którym dziecko jest wprowadzane w świat kultury, wspólnoty i wartości. Kto obniża jego standard, ten nie tylko deprecjonuje nauczycieli, ale degraduje przyszłość dzieci.

 

 

Cały tekst „Odwołana deforma kadrowa w edukacji przedszkolnej”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 



 

 Wczoraj, w trzecim dniu „Igrzysk Wolności”*, których tegoroczna edycja przebiegała pod hasłem „Czas niepewności”. wydarzenia, które od 2015 roku organizuje Fundacja Liberté, odbył się panel z udziałem ministry Barbary Nowackiej, na temat „KOMPAS JUTRA, CZYLI NADCHODZI REFORMA EDUKACJI. CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK I JAK TEMU ZAPOBIEC?”

 

 

W debacie, której moderatorem był Krzysztof Radwan, uczestniczyły: Bożena Będzińska-Wosik, Barbara Nowacka, Alicja Pacewicz i Magdalena Radwan-Röhrenschef

 

 

 

*PROGRAM  „IGRZYSK WOLNOŚCI” –  TUTAJ

 

 x          x          x

 

Oto co o tej debacie napisała na swoim fb-ptofilu koleżanka Anna Schmidt-Fic:

 

 

 

Wcześniej ministra Barbara Nowacka przyznała się do błędu w sprawie godzin ponadwymiarowych (szanuję), ale upiera się przy tworzeniu katalogu dla dyrektora. Wyjaśniam dlaczego nieodbyte nie z winy nauczyciela godziny ponadwymiarowe powinny być zapłacone, bo bezspornie wiążą się wykonaną pracą (przygotowanie i modyfikacja). Myślę, że ta świadomość nie musi być oczywista. Apeluję o dodatkowy ustęp w KN, żeby za takie godziny po prostu płacić. (taki był przed 1992 rokiem).

 

Pomysł katalogu będzie kolejnym błędem MEN, bo będzie kolejnym przejawem braku zaufania do dyrektorów i nauczycieli, ingerencji centralistycznej w autonomię szkoły i dyrektora, a także przejawem kwestionowania umiejętności nauczycieli „upychania” rzeczywistych godzin pracy w ustawowo zapisane 40-godzin w tygodniu. Ten przekaz nie służy budowaniu prestiżu zawodu, który ministerstwo deklaruje.

 

Jeśli pani ministra musi tworzyć katalog, to niech to będzie pełen katalog wszystkich czynności nauczyciela. I nie doradzałabym ministerstwu zapisywać jakich, a jedynie ogólnie, bo się okaże, że będzie podstawa prawna do wypłaty godzin nadliczbowych.

 

Skutki ostatniej regulacji to nie tylko niepokój branży hotelarskiej, instytucji kultury, czy zagrożenie ministerialnego programu „Wycieczki z klasą”, ale też autorefleksja nauczycieli o tym, że godzin ponadwymiarowych nie warto brać. Słychać głosy w środowisku, że może warto szukać alternatywnego źródła dochodów. To byłby czarny sen MEN.

 

Dodam tylko, że jak podawało ZNP, tygodniowo polscy nauczyciele wypracowują 2 200 000 (!!!) godzin ponadwymiarowych. Czyli mówiąc inaczej, system stoi na ramionach przeciążonych nauczycieli. Należy ich wspierać i nie wolno zaburzać ich bezpieczeństwa egzystencjalnego.

 

 

Źródło: www.facebook.com/anna.schmidtfic/

 

x          x          x

 

Poniżej udostępniamy zapis filmowy tego panelu  – z portalu YoyTube:

 

 

 

Kompas jutra, czyli nadchodzi reforma edukacji. Co może pójść nie tak i jak temu zapobiec?  –  TUTAJ

 



 

 

Zacznę dzisiejszy felieton od – w pewnym sensie – polityki. I nie tylko polityki edukacyjnej…

 

Na początek wyznam przed Wami do jakich refleksji pobudziło mnie oglądanie migawek z dwu superpolitycznych ewentow, które odbyły się pod koniec mijającego tygodnia. Jako pierwszy – bo w dniach 24–25 października, w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach odbywał się Kongres Programowy Prawa i Sprawiedliwości. W kongresie tym oklaskiwało mówców grubo ponad 1000 uczestników. Odbyło się 20 sesji plenarnych i ponad 100 paneli. Przeanalizowałem program tego kongresu i z interesującej nas tematyki znalazłem tylko takie trzy debaty. Ale nie znalazły się one w programie pierwszego dnia, lecz dopiero w sobotę, 24 października, Informacje pochodzą z oficjalnego, ogólnodostępnego, programu Kongresu:

 

W ramach sesji głównej tego drugiego dnia odbyła się debata:

 

12:45–13:45

 

Polska wspólnota – kultura i dziedzictwo narodowe, edukacja, polityka historyczna, migracja, rodzina, małe ojczyzny 

Uczestnicy: Hanna Dobrowolska, Jacek Gołębiowski, Hanna Lichocka, Andrzej Przyłębski, Jarosław Sellin (moderator)

 

 

W ramach sesji specjalistycznych – dwa panele:

 

9:00–10:00

 

O suwerenną politykę edukacyjną w czasach transformacji oświatowej
Uczestnicy:  Antoni BuchałaHanna DobrowolskaJolanta Dobrzyńska,   Jerzy Kwaśniewski,  Jakub Moroz  – moderator.

 

[Jeśli nie znacie osób, które tam wypowiadały się na tytułowy temat – kliknijcie w nazwisko – dowiecie się kto zacz…]

 

 

15:15 –16:15

 

Edukacja muzyczna i teatralna w społeczeństwie i systemie oświaty
Uczestnicy: Marta Jezierska, Paweł Kukiz,  Władysław (?) [chyba pomyłka – Ryszard] TerleckiAndrzej WróbelAnna Krakowiak-Pacholska moderatorka,  Mirosława Terlecka – moderatorka,

 

[Jeśli nie znacie osób, które tam wypowiadały się na tytułowy temat – kliknijcie w nazwisko – dowiecie się kto zacz…]

 

 

Kongres Programowy PiS w Katowicach 2025 – PROGRAM – TUTAJ

 

 

 

Niestety – nie zdołałem znaleźć, mimo poszukiwań, żadnych relacji (nie mówiąc o nagraniach filmowych) z tych debat.

 

Ale i po lekturze zapowiedzi, a zwłaszcza poznawszy kto w tych panelach  głosił swoje poglądy – strach się bać!

 

x           x           x

 

Dlatego warto zastanowić się jakie w naszych szkołach mogą zaistnieć zmiany – w konsekwencji decyzji, podjętych na sobotniej konwencji Platformy Obywatelskiej, która stała się początkiem procesu tworzenia nowego ugrupowania – po połączeniu się w jedną partię pod znaną już nazwą „Koalicja Obywatelska” – po połączeniu się z dotychczasowymi partiami: Nowoczesną  i  Inicjatywą Polską.

 

Bo wszak założycielką i przewodniczącą tej ostatniej była nasza ministra – Barbara Nowacka. I to dawało jej w dotychczasowej koalicji pozycję „nie do ruszenia”. Więc może teraz, gdy już będzie tylko jedną z wielu (nawet będąc w zarządzie nowo utworzonej partii), to premier, mając tyle sygnałów o jej nienajlepszych decyzjach i ich skutkach, da się przekonać do zmian personalnych w tym resorcie, i powoła kogoś, kto potrafi wsłuchiwać się (nie tylko podczas pokazowych spotkań) w głosy praktyków i PRAWDZIWYCH ekspertów.

 

x           x           x

 

I jeszcze kilka zdań na kanwie materiału, zmieszczonego na OE 24 października, pod tytułem „Nauczyciele, nie organizując wycieczek, powodują straty w setkach firm turystycznych”. A konkretnie mam na myśli ten fragment:

 

„Wstrzymywanie wycieczek szkolnych dotyka przede wszystkim uczniów, którzy tracą możliwość zdobywania wiedzy przez doświadczenie. ESPT nie ma co do tego wątpliwości. – Obecna sytuacja pozbawia uczniów tych doświadczeń. Wstrzymywanie wyjazdów szkolnych to de facto ograniczenie prawa młodych ludzi do edukacji przez praktykę i doświadczenie, co w dłuższej perspektywie negatywnie wpływa na ich rozwój społeczny i emocjonaln.”

 

Mam w tej sprawie identyczny pogląd! A od siebie dodam, że podczas takiej wycieczki może wydarzyć się coś nie zaplanowanego, ale nie tylko interesującego, lecz takiego, co zapadnie w pamięć na cale życie – choćby tylko jednemu z jej uczestników.

 

Tak jak ja do dziś (i aż do starczej utraty pamięci) pamiętam epizod, który miał miejsce, kiedy jako uczeń Szkoły Rzemiosł Budowlanych przy TB1 w Łodzi uczestniczyłem w wycieczce naszej klasy, którą do łęczyckiego Tumu, Żelazowej Woli i do pałacu w Nieborowie zorganizowała nasza nauczycielka historii – pani Kabacińska – późniejsza wicedyrektorka tej szkoły.

 

Otóż to wtedy, podczas zwiedzania kolejnych sal owego pałacu, w jednej z nich otworzyły się nagle, opatrzone tabliczką „Wstęp wzbroniony” drzwi i wyszedł z nich…. Malchior Wańkowicz! Nie wszyscy moi koledzy z klasy go rozpoznali, nie wszyscy w ogóle o nim słyszeli. Ale ja i trzej moi koledzy z którymi tworzyliśmy nieformalny „Klub Kuli”, w ramach którego mieliśmy pozaformalny – wspierający nasz ogólnokulturalny rozwój –  kontakt z nauczycielką j. polskiego – panią Wiktorią Kupiszową, która wypożyczała nam ze swojej domowej biblioteczki najnowsze książki – znaliśmy jego, opublikowane w 1958 roku książkiNa tropach Smętka”  i „Monte Cassino. I tylko ja odważyłem się nawiązać z Nim rozmowę, podczas której udało mi się „pociągnąć go za język” i namówić do opowieści „jak to było pod Monte Cassino”.

 

A działo się to w 1960 roku!!!

 

Ale dla mnie tych kilkanaście minut miało poważne konsekwencje. Nie tylko zapadło w pamięć, ale także umocniło podwaliny mojej wizji przyszłej drogi w kierunku studiów na filologii polskiej i ewentualnej roli pisarza. I ułatwiło mą decyzję porzucenia nauki w półrocze I klasy 3-letniego Technikum Budowlanego i przeniesienia się do X klasy w XVIII Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi, gdzie w 1963 roku zdałem maturę.

 

A to wszystko- między innymi – właśnie dzięki wycieczce szkolnej….

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Na sobotnią lekturę zamieszczamy dzisiaj tekst ze strony Instytutu Badań Edukacyjnych, zawierający informację o bardzo przydatnym w pracy z uczniami poradniku oraz link do pliku z jego treścią:

 

ADHD w klasie. Pobierz poradnik dla nauczycieli

 

 

Nadpobudliwość psychoruchowa z deficytem uwagi jest jednym z najczęściej występujących zaburzeń, z jakimi mierzą się nauczyciele w codziennej pracy. Zapraszamy do zapoznania się z naszą najnowszą publikacją.

 

Publikacja „Uczniowie z ADHD w klasie. Poradnik dla nauczycieli” to kompleksowe kompendium wiedzy i praktycznych wskazówek dla nauczycieli pracujących z dziećmi i młodzieżą z ADHD. Zawiera informacje medyczne dotyczące ADHD, standardy postępowania terapeutycznego, strategie budowania relacji i organizacji pracy z uczniem oraz współpracy ze środowiskiem domowym.

 

Poradnik zawiera praktyczne wskazówki dotyczące:

 

-budowania relacji z uczniami i wykorzystywania perspektywy neuróżnorodności, aby wydobyć ich potencjał;

 

-strategii postępowania w przypadku występowania trudności w koncentracji uwagi, nadruchliwości i impulsywności;

 

-organizacji lekcji i komunikacji – w tym jak formułować polecenia i planować przestrzeń, by ułatwić uczniom skupienie;

 

-dostosowywania materiału – efektywne sposoby na dzielenie zadań na krótsze etapy, by uniknąć frustracji i stresu u ucznia;

 

-proaktywnego radzenia sobie z zachowaniami trudnymi i efektywnej współpracy ze środowiskiem domowym.

 

 

Autorami są wybitni specjaliści w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, neurologii oraz psychoterapii poznawczo-behawioralnej:

 

-prof. dr hab. n. med. Agnieszka Słopień (kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu oraz krajowy konsultant ds. psychoterapii dzieci i młodzieży),

 

-prof. dr hab. med. Tomasz Wolańczyk (neurolog, specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży, kierownik Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego),

 

-psycholożka i psychoterapeutka Marta Jerzak (psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, trener terapii przeciwdziałania agresji)

 

-ekspertki specjalizujące się w edukacji, terapii behawioralnej i pracy z dziećmi ze szczególnymi potrzebami – Magdalena Wydra i Barbara Olszewska.

 

-rodzice Agnieszka Rosa, Sylwia Kowalska.

 

 

Autorzy oferują rzetelne i sprawdzone metody wsparcia uczniów z ADHD, łącząc doświadczenie kliniczne, badania naukowe oraz praktykę edukacyjną. W poradniku można znaleźć konkretne, skuteczne działania i narzędzia, które pomogą wspierać rozwój emocjonalny i społeczny uczniów z ADHD.

 

Opracowanie powstało w ramach projektu „Wspieranie dostępności edukacji dla dzieci i młodzieży finansowanego z Funduszy Europejskich dla Rozwoju Społecznego (FERS.01.06-IP.05-0002/23).

 

 

 

Źródło: www.ibe.edu.pl

 

 

Uczniowie z ADHD w klasie. Poradnik dla nauczycieli  –  plik do pobrania – TUTAJ