Foto: www.kuratorium.lodz.pl

 

[…] W malowniczej miejscowości na stokach Pilska w Beskidzie Żywieckim odpoczywa 91 uczniów z łódzkich szkół. Dla niektórych to pierwszy wyjazd w góry. – Są piękne! Takie wysokie i zielone – zachwyca się 10-letnia Klaudia. Koloniści z Łodzi mieszkają w pensjonacie, w pokojach 2 i 3 osobowych z łazienkami. Obok budynku jest rozległa łąka z boiskiem do siatkówki. W pobliżu rzeka, plac zabaw i orlik.

 
Kurator Grzegorz Wierzchowski był ciekawy, co dzieci robią na wakacjach. Pytał, czy im się nie nudzi, jak znoszą upały, towarzyszył w spacerze do górskiego potoku. Kurator poznał również kolonijną kadrę złożoną z nauczycieli i studentów, obejrzał ośrodek, a na pożegnanie wręczył kolonistom drobne upominki: notesiki, długopisy, kolorowe odblaski.
 

W Korbielowie trwa obecnie trzeci z czterech turnusów zaplanowanych na te wakacje. Ich organizatorem jest Agencja Turystyczna „OLA” z Siemianowic Śląskich. Za pobyt dzieci w górach rodzice nie płacą – w całości został on sfinansowany z budżetu państwa.
 

Program kolonii jest bogaty. Oprócz górskich wypraw (m.in. na Pilsko) dzieci jeżdżą na wycieczki do Żywca, Wisły, Istebnej, Koniakowa, Węgierskiej Górki. Odwiedzają m.in. Muzeum Ziemi Beskidzkiej i skocznię narciarską im. Adama Małysza. Startują w konkursach (plastycznych, tanecznych, sportowych), spotykają się z ciekawymi ludźmi. Dokładnie poznają też zasady udzielania pierwszej pomocy, która jest tematem przewodnim dwutygodniowego pobytu w Korbielowie. Oczywiście, nie brakuje dyskotek i ognisk z pieczeniem kiełbasek.   – Staramy się wypełnić dzieciom czas atrakcyjnymi wydarzeniami, ale także dać poczucie bezpieczeństwa – mówi  kierownik kolonii pani Iwona Partyka.

 

Kolonie dla dzieci z Łodzi i regionu sfinansowane w całości z budżetu państwa zorganizowano także w innych miejscowościach – nad morzem w Rowach, Pogorzelicy i Dąbkach, w lasach w Załęczu Wielkim i Chomiąży Szlacheckiej oraz w górach w Małym Cichym i Radkowie koło Kudowy Zdrój. Przez całe wakacje wyjedzie na nie w sumie 1551 uczniów szkół podstawowych.

 

Źródło: www.kuratorium.lodz.pl

 

 



 

Dziś, tym razem ze świadomością swoistej autoreklamy, odsyłamy na stronę  Plandaltoński.pl, gdzie zamieszczono kolejny podkast – tym razem będący dźwiękowym zapisem rozmowy* Anny i Roberta Śowińskich z redaktorem „Obserwatorium Edukacji”. Poniżej zamieszczamy tekst wprowadzający w problematykę tego nagrania:

 

 

Co to znaczy być „Wychowawcą”, opowiada Włodzisław Kuzitowicz.

 

Włodzisław Kuzitowicz nie lubi słowa „pedagog”, bo kojarzy mu się to z naukowcem. To z czego jest dumny, to że stał się Wychowawcą, a nie tylko nauczycielem. Jak do tego dochodził?, jakie niespodzianki?, a może jakie zasadzki zastawiał na niego los, z których wychodził nierzadko obronną ręką? o tym wszystkim opowiada chodząca historia łódzkiej edukacji. Czy wiecie jak ogromne znaczenie ma w wielu krajach szkolnictwo zawodowe? Dlaczego u nas jest nadprodukcja magistrów, którzy coraz częściej albo zasilają armię bezrobotnych, albo szybko muszą zmienić swoje oczekiwania? Co można zrobić z edukacją XXI wieku, aby młody człowiek wchodzący w dorosłe życie mógł sobie w nim świetnie radzić? Nie znaleźliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania, ale cała rozmowa przepełniona jest inspiracjami, radami, wnioskami i optymizmem. Polecamy ten podcast zarówno nauczycielom jak i rodzicom, również tym, którzy mają nieco starsze dzieci.

 

Zapraszamy do słuchania   –  TUTAJ

 

Źródło: www.plandaltonski.pl

 

*Rozmowa odbyła się w 11 lipca 2017 roku.



W dzisiejszym „Dużym Formacie”  – cotygodniowym dodatki „Gazety Wyborczej – zamieszczono wywiad Łukasza Długowskiego z Richardem Louvem – amerykańskim autorem i dziennikarzem, najbardziej znanym z jego  siódmej książki  – „Last Child in the Woods”  (Ostatnie dziecko w lesie). Wywiad zatytułowano „Chcesz, by twoje dziecko odniosło sukces? Pozwól mu się bawić na dworze”. Redakcja tak zapowiedziała o czym będzie dalej:

 

Jeśli chcesz, by twoje dziecko poszło na Harvard albo było dobrze zarabiającym menedżerem, pozwól mu się bawić na dworze, ale nie na tych nudnych placach zabaw wyłożonych gumą.

 

Foto: www.google.pl

 

Oto fragment zapisu tej rozmowy:

 

ŁUKASZ DŁUGOWSKI: Kiedyś zabawy dzieci na dworze były standardem. Dzisiaj w USA stają się przestępstwem.

RICHARD LOUV: W Stanach większość osiedli zarządzana jest przez prywatne wspólnoty. One dosłownie kontrolują życie ludzi. Nigdy nie zaakceptowalibyśmy, żeby rząd tak nas kontrolował, ale zgadzamy się, by robiły to prywatne organizacje. To one dyktują ludziom, czy mogą posadzić warzywa w ogródku, na jaki kolor mogą pomalować dom i to, w jaki sposób mogą się bawić dzieci.

 

– Czego im nie wolno?

– Kobieta mieszkająca w Kaliforni powiedziała mi, że jej wspólnota zakazała dzieciom rysowania  kredą na chodniku*. Był przypadek dzieci, które do domu przyprowadziła policja. Okazało się, że wspinały się po drzewach, zgłosili to sąsiedzi i  i rodzicom zagrożono mandatem. […]

 

 

Cały wywiad Łukasza Długowskiego z Richardem Louvem   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www.wyborcza.pl

 

 

*W Polsce także zdarzają się przypadki zakazu rysowania kredą na chodniku  –  zobacz  TUTAJ

 



Jak zapowiedziałem przed tygodniem – tak realizuję. Dziś będzie o tym, że bez pozyskania wsparcia rodziców żadna reforma się nie uda. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nic w tym odkrywczego. Ale…

 

Ale o pewnych, zdawałoby się „oczywistych oczywistościach” trzeba od czasu do czasu przypominać. Tym bardziej jest to potrzebne w przypadkach, w których taka oczywistość staje się zespołem zrutynizowanych struktur i procedur, zatracając istotę i pierwotny cel owej oczywistości . A – według mojego rozeznania – wcale nierzadko tak właśnie dzieje się w wielu szkołach w obszarze współpracy z rodzicami uczniów. Jest to nie do przyjęcia w szkole,  w której grupa zapaleńców postanowiła odejść od sztampy i stworzyć szkołę uczących się uczniów. Dlatego problemowi roli rodziców jako sojuszników zmiany przeznaczyłem oddzielny odcinek moich „Refleksji starego praktyka…”

 

I jeszcze jedno zastrzeżenie: Nie będzie to poradnik dla wychowawcy klasy jak prowadzić zebrania z rodzicami, ani wskazówki dla dyrektora szkoły jak współpracować ze szkolną radą rodziców. Będzie to raczej esej o tym, jak można zaadoptować teorie i poradniki z obszaru organizacji i zarządzania, dotyczące zarządzania zmianą, dla pozyskania sojuszników „szkolnej rewolucji” wśród rodziców uczniów naszej klasy, naszej szkoły.

 

Zacznę od uzasadnienia dlaczego napisałem, że bez wsparcia rodziców żadna reforma w szkole się nie uda. Są tego dwie kategorie powodów: prawne i – nazwijmy je – psycho-społeczne. Te pierwsze, to artykuły i paragrafy obowiązujących ustaw, określające prawa rodziców. Zacznę od tego, że w artykule 48. Ustawy Zasadniczej  –  Konstytucji – zapisano: Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.” Warto jeszcze przytoczyć art. 53, którego punkt 3. ma taką oto treść: Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami.[…]”

 

Te prawa zostały  potwierdzone i skonkretyzowane  w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym (KRiO),  w którego artykule 92. zapisano: „Dziecko pozostaje aż do pełnoletności pod władzą rodzicielską”. Godny uwagi (z naszego punktu widzenia) jest artykuł. 95, w którego paragrafie 3 zapisano: „Władza rodzicielska powinna być wykonywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społeczny”. Zacytuję jeszcze jedne fragment tego kodeksu, którego treść może stanowić dla reformatorów argument w kontaktach z rodzicami: „Rodzice wychowują dziecko pozostające pod ich władzą rodzicielską i kierują nim. Obowiązani są troszczyć się o fizyczny i duchowy rozwój dziecka i przygotować je należycie do pracy dla dobra społeczeństwa odpowiednio do jego uzdolnień.[…] (Art.96. § 1)

 

Jednak, moim zdaniem, o wiele istotniejszym od owych „prawnych podstaw” uzasadniających konieczności pozyskania rodziców jako sojuszników naszych edukacyjnych reformatorskich zamierzeń są powody, które nazwałem „psycho-społecznymi. A są to przesłanki, wywiedzione z metodologii zarządzania zmianą, wypracowanej na gruncie teorii organizacji i zarządzania.


Czytaj dalej »



Foto: www.google.pl

 

Bogusław Olejniczak – dyrektor PG nr 1 w Łodzi

 

W dzisiejszym wydaniu „Dziennika Łódzkiego” zamieszczono artykuł, z którego czytelnik może dowiedzieć się, że „sierpień to ostatni miesiąc, nauczyciele, tracący pracę z końcem wakacji, dostają pensję ze swojej dotychczasowej szkoły”.

 

Dalej znajduje się tam informacja, że według czerwcowych danych Związku Nauczycielstwa Polskiego, potwierdzonych w lipcu przez łódzkich samorządowców, tylko w Łodzi  pracę w dotychczasowej szkole straci 90 nauczycieli, posiadających umowę na czas nieokreślony. Ponadto ZNP informuje o kolejnych 200 nauczycielach, którym dyrektorzy nie mogli ponowić umów o pracę na czas określony.  Poniżej przytaczamy fragment artykułu, zawierający wypowiedź Bogusława Olejniczaka – dyrektora PG nr 1 w Łodzi:

 

„Nauczyciel wychowania fizycznego, któremu skończyła się umowa na czas określony, prawdopodobnie wciąż szuka nowej pracy” – opowiada Bogusław Olejniczak. Pozostałe przypadki dotyczyły osób z umową na czas nieokreślony. Pedagog, któremu dyrektor musiał zaproponować zmniejszenie dotychczasowego etatu, postanowił skorzystać z uprawnień emerytalnych. Nauczyciel języka francuskiego przeszedł w stan nieczynny (w różnych przypadkach taki stan może trwać od 2 do 6 miesięcy: „nieczynny” dostaje wtedy wynagrodzenie i czeka w tym okresie, czy samorząd znajdzie dla niego pracę w innej szkole – jeśli propozycji nie ma, trafia na bezrobocie. Anglistka, w miejsce całego etatu w gimnazjum, znalazła 8 godzin w jednej z podstawówek. – Z tego co wiem, nie zdecyduje się na uzupełnianie godzin i jeżdżenie do innej szkoły. To mama dwójki dzieci – kończy dyrektor „Jedynki”

 

 

Cały artykuł Macieja Kałacha „Reforma oświaty. Ostatni moment dla nauczycieli na znalezienie pracy”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www.dzienniklodzki.pl



 

W okresie „edukacyjnego okresu ogórkowego”  na stronie portalu oswiata.abc.com, można znaleźć także teksty, wykraczające poza wąsko pojęte podwórko szkolne.  Oto taki przykład, –  informacja o wywiadzie z wiceministrem  kultury i dziedzictwa narodowego Pawłem Lewandowskim, opublikowanym 29 lipca w „Tygodnik Solidarność:”

 

Jesienią Prawo i Sprawiedliwość chce wydać nowe regulacje ws. mediów. Przepisy mają ograniczyć możliwość przejmowania większego części rynku przez duże koncerny medialne. Okazuje się, że reforma dotyczyć może także popularnej prasy kupowanej przez nastolatków.

 

W wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” Paweł Lewandowski, wiceminister kultury, niezbyt pochlebnie wypowiada się o treściach przedstawianych w czasopismach dla młodzieży.[…]

 

Czasopisma dla młodzieży, które negują wartości wyznawane w naszym kraju i propagują światopogląd właściwy dla środowisk bardzo liberalnych obyczajowo. Z drugiej strony promują bardzo miernych idoli, a zupełnie pomijają polską kulturę

 

Na pytanie, czy to próba celowego wywoływania przemian kulturowych, odpowiada:

 

Jeżeli spojrzymy na lata 90., kiedy po raz pierwszy pojawiły się takie czasopisma w Polsce, to w krajach Europy Zachodniej, z których w gruncie rzeczy pochodziły, królowała politpoprawność i liberalny światopogląd. Możemy zatem przyjąć, że mogło tak być .” […]

 

Cała informacja „Prasa młodzieżowa pod lupą państwa”   –   TUTAJ

 

Źródło: www.oswiata.abc.com.pl

 

 

Wszystkich, którzy pragną zapoznać się z całym wywiadem, który z wiceministrem Pawłem Lewandowskim – jeszcze w  kwietniu tego roku – przeprowadził Cezary Krzysztopa, zapraszamy na strony „Tygodnika Solidarność”   –   TUTAJ

 

 

 



Foto: www.google.pl

Członkowie Rady Dzieci i Młodzieży RP obecnej kadencji

 

W dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej” można przeczytać artykuł red. Justyny Sucheckiej, zatytułowany w wersji papierowej „Nie ma wakacji od konsultacji”, zaś w e-wydaniu – „Co znajdzie się w podręcznikach do nowych liceów? MEN ogłasza konsultacje w środku wakacji”.

 

Oto wybrane fragmenty tej publikacji:

 

W  środku lata MEN rozpoczęło konsultacje podstaw programowych dla liceów. Pierwsi uwagi zgłosili uczniowie: nie chcą wybielania historii, chcą akceptacji i zrozumienia dla odmienności. […] Choć wakacje w pełni, co utrudnia konsultacje (eksperci, których poprosiliśmy o komentarze, czytają dokumenty na plaży), pierwsze uwagi już są. Nadesłali je członkowie Rady Dzieci i Młodzieży RP powołanej przez minister Zalewską.[…]

 

Młodzież chce, by zajęcia były praktyczne. Proponuje m.in. lekcje o start-upach na podstawach przedsiębiorczości i o organizacjach pozarządowych na wiedzy o społeczeństwie (na przykładach m.in. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Amnesty International, Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca). Uczniowie oczekują warsztatów z udzielania pierwszej pomocy czy wprowadzenia elementów grafiki komputerowej na plastyce.[…]

 

Artur Ryszkiewicz z Zachodniopomorskiego w swoich uwagach skupił się na historii. „Nie można pozwolić na wybielanie jednych postaci historycznych i szarganie opinii drugich” – pisze. []…]

 

Julia Kelsz z woj. pomorskiego i Franciszek Dąbrowa z małopolskiego chcieliby, aby z podstawy do wychowania do życia w rodzinie usunąć zapisy: „Uczeń docenia komplementarność płci” oraz „wzmacnianie procesu identyfikacji z własną płcią”. Zdanie: „Wyjaśnia, czym jest orientacja seksualna”, proponują poszerzyć o „Uczeń okazuje szacunek i zrozumienie dla osób każdej orientacji we wszystkich sferach życia społecznego”.[…]

 

Cały artykuł Justyny Sucheckiej    –    TUTAJ

 

Źródło:  www.wyborcza.pl

 

 

 

Może Nasi Czytelnicy przeoczyli moment publikacji tego kolejnego wytworu ministerialnych „ekspertów”, więc odsyłamy do źródeł:

 

Czytaj dalej »



Zgodnie z obietnicą sprzed tygodnia – dzisiaj napiszę o tym, dlaczego nie ma sprzeczności w tym, że poszukiwacze sposobów dostosowania współczesnej edukacji do potrzeb przyszłej cywilizacji znajdują  inspiracje w przeszłości.

 

Dowodów na to, że tak jest nie trzeba daleko szukać. Ot – choćby w tekstach, popularyzowanych przez liderki ruchu „Budząca Się Szkoła”, które ostatnio zaczęły używać także nowego określenia dla swoich szkół: „Szkoły w Drodze”. Bardzo często przywoływane są przez nie (dr. Marzena Żylińska i  dyrektor Bożena Będzińska-Wosik) – oczywiście obok tekstów i wypowiedzi  prof. Joachima Bauera – poglądy Janusza Korczaka, a ostatnio zorganizowały warsztat przybliżający zasady Planu Daltońskiego.  

 

Niemieccy twórcy ruchu  „Budzących Się Szkół” uznali, „że ulepszanie obecnego modelu edukacji jedynie go utrwala i zamyka drogę do prawdziwych zmian. Ciągłe poprawianie dotychczasowego modelu nie przynosi oczekiwanych zmian, bo zmienić trzeba fundament, na którym go zbudowano. Uczniowie nie powinni być w szkole nauczani, ale powinni się uczyć. Aby stworzyć system edukacji uwzględniający wiedzę o mechanizmach procesu uczenia się, potrzebujemy nowych wizji i odwagi do działania, bo szkołę XXI wieku trzeba zbudować na zupełne nowym fundamencie.”

 

A jaka – ich zdaniem – ma być ta szkoła przyszłości? Oto kolejny cytat z materiałów tego ruchu:

 

Świat wokół nas w ostatnich dziesięcioleciach radykalnie się zmienił, dlatego w myśleniu o szkole musimy wyjść poza bezpieczne, znane od stuleci schematy i szukać nowych rozwiązań. Współczesny świat nie potrzebuje ludzi, którzy potrafią wykonywać cudze polecenia i reprodukować wiedzę, ale mądre i odpowiedzialne jednostki myślące nie tylko o swoich potrzebach, ale dostrzegających też potrzeby innych, ludzi odważnych, potrafiących przełamywać znane schematy i szukać nowych rozwiązań. Ani odwagi, ani odpowiedzialności, ani wielu innych miękkich kompetencji nie można nauczyć się z książek. Dlatego naukę trzeba zorganizować w taki sposób, by uczniowie mogli rozwijać niezbędne w pozaszkolnym życiu kompetencje.” [Źródło obu cytatów: www.sp81lodz.edu.pl/budzaca-sie-szkola]

 

Przytoczyłem te dwa fragmenty, aby wykazać, że mam świadomość, iż moja teza o czerpaniu przez współczesnych „rewolucjonistów  edukacyjnych” inspiracji od ich poprzedników z przeszłości  wydaje się być sprzeczna z przytoczonymi tu poglądami. Napisałem „wydaje się być sprzeczna”, gdyż zaraz wykażę, że tak nie jest.

 

Moim zdaniem pogląd, że szkoła z kilkudziesięcioma uczniami siedzącymi w klasie i słuchającymi przekazującego wiedzę nauczyciela była zawsze, bierze się z dominującego stereotypu szkoły, do której chodzili nasi dziadkowie i ich dziadkowie…  A prawda jest inna!

 

Robert Kwaśnica – pedagog, rektor Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, w jednym ze swoich artykułów napisał, że wciąż dominujący  (nie tylko w Polsce) model szkoły, to szkoła uzasadniona potrzebami sprzed, bez mała, 150 lat. Powołano ją […] żeby kształcić rzesze jednakowo przygotowanych urzędników, masowe kadry dla rozwijającego się przemysłu, no i zdolnych wojskowych dla masowych armii. […] Dalej czytamy, że współczesne szkoły w swej podstawowej strukturze działają w identycznym kształcie, jak je stworzono. Z tym, że potrzeb, które uzasadniały istnienie takiej szkoły, dziś już nie ma. Taka „klasyczna” szkoła jest coraz mniej wrażliwa na aktualne potrzeby, ale trwa mocą kulturowej oczywistości.[Źródło: www.newsweek.pl]

 

Aby nie przedłużać tego wątku – tak to zrekapituluję: 

 

Czytaj dalej »



Dla zachowania równowagi – dziś, choć z kilkudniowym opóźnieniem, przekazujemy informację o relacjach MEN – Krajowa Sekcja Oświata i Wychowanie NSZZ „Solidarność”:

 

Zbigniew Świerczek – Zastępca Przewodniczącego KSOiW NSZZ „Solidarność”

 

 

Komunikat ze spotkania Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty, które odbyło się 13 lipca 2017 r. w CPS „Dialog” w Warszawie

 

Wycofanie się ministerstwa edukacji narodowej z propozycji likwidacji pomocy zdrowotnej dla nauczycieli oraz niezadawalającej oceny pracy nauczyciela i możliwości rozwiązania stosunku pracy z nauczycielem, który otrzymał tą ocenę pracy – to dobry skutek negocjacji „Solidarności” z men i negatywnej opinii KSOiW do projektu ustawy o finansowaniu zadań oświatowych.

 

Na spotkaniu, w którym udział wzięła minister edukacji narodowej Anna Zalewska i podsekretarz stanu Marzenna Drab, podsumowano stanowiska strony związkowej Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty w zakresie projektu ustawy o finansowaniu zadań oświatowych.

 

Przedstawiciele Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Henryk Ślusarski i Zbigniew Świerczek, z zadowoleniem przyjęli zmianę stanowiska ministerstwa i utrzymanie „funduszu zdrowia” dla nauczycieli oraz likwidacji niezadowalającej oceny ich pracy, nadal jednak podtrzymali swój sprzeciw co do zmian pogarszających sytuację nauczycieli np. wydłużenia ścieżki awansu zawodowego.

 

Nie ma zgody na negatywne zmiany w oświacie, w całej rozciągłości pootrzymujemy swoje stanowisko, które zostało wyrażone w przedstawionej opinii KSOiW do projektu dyskutowanej ustawy” – mówił zastępca przewodniczącego KSOiW Zbigniew Świerczek – wnioskujemy aby wprowadzić tylko te zmiany, które uzyskały pełną akceptację związków zawodowych, pozostałe natomiast zostawić do dalszych negocjacji w ramach powołanego Zespołu.”

 

Szczegółowa analiza przedłożonego przez men podsumowania stanowisk strony związkowej pozwoli na nową ocenę projektu i wypracowanie różnych możliwości działań związku w sytuacji, gdyby projekt ten stał się przedmiotem procedury legislacyjnej.

 

Opracował

Zbigniew Świerczek

Zastępca Przewodniczącego KSOiW NSZZ „Solidarność”

 

 

Źródło: www.solidarnosc.org.pl

 



 Foto: www.google.pl

 

 

List prezesa ZNP do nauczycieli

 

My, nauczyciele musimy podjąć obywatelski wysiłek minimalizowania negatywnych skutków reformy edukacji!

 

Nie ma demokracji bez demokratycznej szkoły! Nie ma demokracji bez wolnych sądów! W ostatnich dniach dyskusja o przyszłości edukacji, czyli debata nad wnioskiem o referendum w sprawie reformy edukacji odbywała się w Sejmie równolegle z debatami nad przyszłością polskiego sądownictwa.

 

Zadaniem nauczycieli i nauczycielek jest wychowanie w poszanowaniu dla prawa, demokracji i godności ludzkiej. Natomiast sędziowie mają stać na straży przestrzegania tych wartości. Tymczasem na naszych oczach dokonuje się demontaż systemu edukacji, który prowadzi do odebrania nauczycielom prawa do autonomii.

 

20 lipca 2017 roku Sejm, głosami posłów Prawa i Sprawiedliwości, odrzucił obywatelski wniosek o rozpisanie referendum szkolnego. Ponad 910 tys. podpisów większość sejmowa wyrzuciła do kosza uznając, że jako obywatele popierający referendum w sprawie edukacji, nie mamy prawa do wypowiedzenia się w tej ważnej sprawie.

 

1 września wejdzie w życie reforma edukacji: nieprzygotowana, chaotyczna, krytykowana przez liczne środowiska oświatowe, akademickie i część rodziców.

 

Czytaj dalej »