



W minioną środę w „Akademickim Zaciszu” rozmówcą prof. Romana Lepperta był Robert Górniak – nauczyciel języka angielskiego oraz wicedyrektor w Zespole Szkół Prywatnych “Twoja Przyszłość” w Sosnowcu, a przewodnim wątkiem tego spotkania było poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: „Szkoła (nie)publiczna – czyli jaka?”
Dzisiaj postanowiłem podzielić się z Wami moimi refleksjami, które wzbudziła ta rozmowa o szkolnictwie niepublicznym. Pamiętam te lata z początków III RP, kiedy powstawanie szkół niepublicznych – prywatnych i prowadzonych przez tworzące się stowarzyszenia – była odbierana jako kolejny przykład na – pozytywne – skutki demokracji i wolności obywatelskich. Jednak dzisiaj, po upływie 35 lat życia w owej wolności, już mnie ten segment polskiego szkolnictwa tak nie cieszy.
Zapytacie dlaczego? Co ci się tu nie podoba? Oto moje uzasadnienie i konkretne fakty, które są źródłem moich obaw:
Powód pierwszy:
W Polsce wzrasta liczba dzieci uczęszczających do szkół prywatnych. W 1998 roku ten odsetek dzieci wynosił zaledwie 0,5 procenta, a w 2023 roku aż 7,8 procenta! I ten odsetek ciągle rośnie. Oto oficjalna statystyka liczby uczniów z ostatnich lat:
Źródło: www.konkret24.tvn24.pl
Powód drugi:
Nauka dziecka w szkole prywatnej wiąże się z wydatkami. Nie jest to tylko czesne, ale kilka innych opłat, jakie najczęściej pobierają te szkoły. I nie są to jedynie kwoty comiesięcznego czesnego, ale także opłaty, związane z przyjęciem dziecka do takiej szkoły. Są to:
– Opłata rekrutacyjna: 150-400 zł
– Opłata za zajęcia i rozmowy rekrutacyjne: 100 zł
– Opłata rekrutacyjna za tydzień próbny: 200 zł
– Opłata za egzamin wstępny: 100-500 zł.
Analiza kilkudziesięciu szkół prywatnych w dużych miastach wykazała, że czesne waha się od 700 zł. do 3300 zł. miesięcznie, ale najczęściej była to kwota miesięczna około lub nieco ponad 1000 zł. Do tego dochodzi także opłata za wyżywienie (tutaj także kwoty są bardzo różne – zazwyczaj od 11 zł za dzień, albo 6-12 zł. za każdy posiłek) i wiele innych, dodatkowych, także płatnych oddzielnie, świadczeń.
W droższych szkołach międzynarodowych czesne jest podawane jako kwota roczna – od 20 000 do 51 000 zł., oczywiście płatne w ratach.
Więcej informacji o kosztach ponoszonych przez rodziców, którzy zdecydowali się na kształcenie swojego dziecka w szkole niepublicznej/prywatnej znajdziecie w obszernym opracowaniu „Czesne w prywatnych szkołach w Polsce” – TUTAJ
W jakim celu podałem te informacje, zwłaszcza te o rosnących z roku na rok opłatach? Aby postawić tezę, do której zmierzam od pierwszej chwili, w której zapoznałem się z tymi faktami:
Owo zjawisko rosnącej liczby dzieci, uczących się w polskich szkołach prywatnych, pomimo wzrastających opłat za nie, jest – w mim głębokim przekonaniu – spowodowane pogłębiającym się kryzysem systemowym i kadrowym polskiego szkolnictwa publicznego, i prowadzi do coraz wyraźniejszego rozwarstwiania społeczeństwa: na bogatych – których stać na zapewnienie swoim dzieciom lepszej niż w szkole publicznej edukacji, i na całą resztę, której na to nie stać…
Moim argumentem przemawiającym za tym, że główną przyczyną owej ucieczki bogatych rodziców do szkół niepublicznych, jest obniżający się – w ujęciu średnim – poziom szkolnej edukacji publicznej, czemu są winne kolejne rządy odpowiedzialne za edukację w ostatnich kilkunastu latach, jest ta informacja, która po wpisaniu pytania: ”Czy w Finlandii są szkoły prywatne?” została wygenerowana przez IA:
<Tylko 2% uczniów objętych obowiązkiem szkolnym uczęszcza do szkół prywatnych, które są również finansowane ze środków publicznych.>
Chyba nie muszę czytających ten felieton przekonywać o plusach fińskiego systemu edukacji (niedoinformowanych odsyłam do tekstu „System edukacji w Finlandii – Na czym polega jego fenomen?” – TUTAJ).
Na zakończenie dodam jeszcze, że pisząc krytycznie o edukacji publicznej nie zapomniałem o wielu szkołach, które – na przekór systemowi i starym nawykom – potrafią wdrażać u siebie, oddolnie, innowacyjne metody uczenia się uczniów pod kierunkiem tutorow-nauczycieli, które zrezygnowały ze straszaka ocen cyfrowych, budują rzeczywiście partnerskie relacje nauczycieli z uczniami i ich rodzicami, indywidualizują swoje podejście, odkrywając i rozwijając uczniowskie talenty, ale także wspierając tych mniej uzdolnionych, także tych ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
Wiem o tych szkołach, jestem pełen uznania dla ich działalności, ale – podobnie jak mówi stare polskie przysłowie, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak i one są tylko kroplami w morzu ogólnokrajowej sztampy, a czasami i miernoty…
I – niestety – wiadomo: „Ryba psuje się od głowy”. Także i system szkół publicznych musi zostać odmieniony, począwszy od zmian w ministerstwie zarządzającym edukacja, a także od zmian w przekonaniach posłanek i posłów, inspirujących i uchwalających ustawy , które mogłyby stanowić prawne ramy odnowy polskiego szkolnictwa publicznego,
A kiedy ten system publicznej edukacji zostanie uzdrowiony, możliwy będzie – na wzór Finlandii – spadek zainteresowania rodziców płatnymi, prywatnymi szkołami…
Jeśli tak się nie stanie, grozi nam proces pogłębiania się różnic społecznych, grozi powrót do społeczeństwa klasowego i coraz mniejsze szanse na życiową karierę dzieci z biedniejszych, lub wręcz biednych, rodzin!
Włodzisław Kuzitowicz
Po raz drugi w tym tygodniu proponujemy lekturę tekstu Danuty Sterny z jej bloga „OK. NAUCZANIE” – tym razem spod zakładki „NOWOŚCI”:
Czy zmniejsza się chęć do studiowania?
Można zaobserwować spadek chęci nastolatków do studiowania na wyższych uczelniach. Współcześni pracodawcy nie pytają o dyplomy, ważniejsze jest dla nich, co przyszły pracownik potrafi. Wiele miejsc pracy nadal wymaga dyplomu ukończenia studiów, ale nie ma już znaczenia jakich. Jak to wygląda w USA i w Polsce?
Można zaobserwować spadek chęci nastolatków do studiowania na wyższych uczelniach. Współcześni pracodawcy nie pytają o dyplomy, ważniejsze jest dla nich, co przyszły pracownik potrafi. Wiele miejsc pracy nadal wymaga dyplomu ukończenia studiów, ale nie ma już znaczenia jakich. Jak to wygląda w USA i w Polsce?
Rys. Danuta Sterna
Badania w ASA (American Student Assistance) pokazały:
>Tylko 45% nastolatków kończących szkoły średnie w 2024 roku zamierzało związać swoje plany ze studiami. Zgodnie z nowym badaniem przeprowadzonym przez krajową organizację non-profit American Student Assistance (ASA) jest to spadek z 73% w 2018 r.
>Jak wynika z badania ASA, w tym samym okresie zainteresowanie ścieżkami edukacji niekończącymi się uzyskaniem dyplomu wyższej uczelni, takimi jak nauka zawodu, rożnego rodzaju kursy i staże, wzrosło ponad trzykrotnie – z 12% w 2018 r. do 38% w 2024 r.Autorzy raportu pokazują, iż uczniowie postrzegają edukację po szkole średniej przede wszystkim jako drogę do dobrej pracy.
Jednak, wybory alternatywnych do studiów planów kształcenia nie cieszą się poparciem rodziców.
>Badanie ASA wykazało, że ponad 9 na 10 nastolatków rozmawia z rodzicami o swoich planach po ukończeniu szkoły średniej, ale prawie jedna trzecia nastolatków stwierdziła, że ich rodzice nie zgadzają się z ich planami, o ile nie zawierają one ukończenia studiów.
Problemem jest decyzja w jakim kierunku młodzi ludzie chcą się kształcić. Tu duża rola doradców zawodowych w szkołach.
>Badanie pokazały, że nastolatkowie czują się przygotowani do planowania przyszłości, przy czym 82% z nich stwierdziło, że ufają proponowanym im ścieżkom kształcenia, to stanowi wzrost w porównaniu z 59% w 2018 r.
>Raport z badania ASA zaleca rozpoczęcie konsultacji w sprawie przyszłego kształcenia w szkole średniej, aby pomóc nastolatkom ocenić ich zainteresowania i mocne strony.
W badaniu ASA wzięło udział 3057 uczniów klas 7-12.
Informacje zaczerpnięte z artykułu Briana Mendez-Padilla
Zainteresował mnie ten artykuł, gdyż sama obserwuję wśród młodych ludzi w Polsce zmniejszenie planów maturzystów zawiązanych ze studiowaniem.
Sprawdziłam jednak informacje i okazuje się, że dane polskie mówią co innego:
>W roku akademickim 2024/2025 do polskich uczelni przyjęto ponad 462 tysiące osób. To o 5% więcej niż w roku ubiegłym.
Jednak inne dane dotyczące maturzystów:
>O ile jeszcze sześć lat temu aż 95% maturzystów planowało kontynuować naukę na uczelniach, to obecnie ten odsetek spadł do 56%.
Druga część potwierdza tendencję przedstawiona w artykule.
Wygląda na to, że maturzyści w USA i w Polsce stawiają częściej na uzyskanie solidnego wykształcenia zawodowego niż na studiowanie na wyższej uczelni.
Źródło: www.oknauczanie.pl/czy-zmniejsza-sie-chec-do-studiowania
Zamieszczone poniżej fragmenty pochodzą z zamieszczonego wczoraj na Portalu Samorządowym – Edukacja materiale, informującym o najnowszym pomyśle biskupów w sprawie lekcji religii w szkołach:
Biskupi chcą zmienić podstawę programową lekcji religii. Będzie więcej kultury i historii
Źródło: Platforma X/EpiskopatNews
Pierwszy z prawej – Wojciech Osial – biskup ordynariusz diecezji łowickiej, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Episkopatu Polski, a także przewodniczącym Zespołu roboczego ds. kontaktów z Rządem RP.
Zgodnie z planem nowa podstawa programowa lekcji religii wejdzie w życie od 1 września 2027 r. – przekazał przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP bp Wojciech Osial. Dodał, że lekcje religii nie zmienią się w religioznawstwo, ale mocniejszy akcent zostanie położony na historię i kulturę. […]
Bp Osial przekazał, że na trwającym od wtorku w Katowicach 401. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski biskupi zapoznali się z nową podstawą programową lekcji religii w szkole. Poinformował, że zgodnie z planem ma ona zostać zatwierdzona na następnym Zebraniu Plenarnym, które odbędzie się jesienią. Nowa podstawa programowa ma wejść w życie 1 września 2027 roku, tak aby wydawnictwa zdążyły z przygotowaniem podręczników i pomocy dydaktycznych. […]
Bp Osial podkreślił, że w nowej podstawie programowe wprowadzone zostaną znaczące zmiany. – Na pewno lekcje religii nie zmienią się w religioznawstwo. Nadal będziemy nauczać treści religii rzymskokatolickiej. Zmiana będzie polegać na tym, że treści te zostaną szerzej omówione w kontekście kultury, historii i w wymiarze społecznym. Mocniej zostaną zaakcentowane treści wychowawcze, kulturowe, społeczne i historyczne, tak żeby te treści mogły szerzej wchodzić w korelację z innymi dziedzinami wiedzy. Wciąż będzie to przekaz depozytu nauki wiary, jedynie akcent zostanie położony przede wszystkim na wymiar wiedzy– wyjaśnił. [..]
Bp Osial przypomniał, że dotąd przygotowanie do sakramentów I komunii świętej i bierzmowania odbywało się przede wszystkim na lekcjach religii w szkole. Teraz – jak wyjaśnił – w szkole przygotowanie do sakramentów będzie ograniczone ściśle do przekazania wiedzy, natomiast katecheza inicjacyjna będzie odbywać się w parafii. – Lekcja religii tutaj będzie wsparciem, będzie pomocą, ale głównym środowiskiem przygotowania do sakramentów jest parafia i tam się będzie odbywać przygotowanie – dodał.
Jednocześnie zastrzegł, że katechezy w parafii nie będą prostym przeniesieniem lekcji religii ze szkoły do salek parafialnych.
Hierarcha przypomniał, że Konferencja Episkopatu Polski wciąż oczekuje na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny sprawy dotyczącej lekcji religii w szkole. Chodzi o regulacje zawarte w rozporządzeniu MEN z 20 stycznia 2025 r., które zaskarżyła do TK I prezes SN Małgorzata Manowska. Zgodnie z nim od 1 września 2025 r. religia lub etyka będą się odbywać w wymiarze jednej godziny tygodniowo – bezpośrednio przed obowiązkowymi zajęciami edukacyjnymi ucznia lub bezpośrednio po nich. […]
Prezydium Konferencji Episkopatu Polski już dwukrotnie – w lutym i kwietniu br. – wystosowało listy do premiera Donalda Tuska z prośbą o udzielenie informacji publicznej w sprawie braku publikacji ubiegłorocznego listopadowego wyroku TK.
Cały tekst „Biskupi chcą zmienić podstawę programową lekcji religii. Będzie więcej kultury i historii” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
W minioną środę Justyna Mazurek zamieściła na prowadzonej przez siebie na fejsbuku stronie tekst, który – uznaliśmy – zasługuje na upowszechnienie:
NIE DA SIĘ ZMIERZYĆ WSZYSTKICH JEDNĄ SKALĄ OCEN
Drodzy Rodzice!
Gratuluję wszystkim Rodzicom, którzy nie patrzą na swoje Dziecko przez pryzmat świadectwa, a czerwony pasek – czy jest, czy go nie ma, nie jest w stanie Was zatrzymać na dłużej niż czas zakończenia roku szkolnego.
I nie chodzi mi tutaj o polityczną poprawność i podejście „dla każdego po równo”, bo życie takie nie jest. Nie jestem za tym, aby „naciągać” oceny. I nie jestem za tym, aby wszystkim dawać „po równo”. Sprawiedliwie, nie znaczy po równo.
Każdego można za coś docenić.
Jestem za tym, aby wzmacniać i wspierać Dzieciaki. Uświadamiać, że znaczenie ma cały proces, wkład, praca, to czego się nauczyli, a czego być może nie będzie widać na świadectwie.
To my – dorośli – jesteśmy od tego, aby im to mówić i pokazywać.
Oceny szkolne nie są wyznacznikiem tego, jakie jest Wasze Dziecko. Oceny szkolne nie mierzą talentów, pasji, kreatywności, rozwagi, życzliwości, ciekawości świata, odwagi, siły, poczucia humoru, empatii, wrażliwości, otwartości, uczciwości, poczucia własnej wartości, cierpliwości, autentyczności, elastyczności i wielu innych.
Każde z nich jest inne i ma inne predyspozycje.
Takie słowa często nie mają sensu dla osób, które uważają, że celem szkoły są wyniki, oceny, sprawdziany, egzaminy, bycie „naj”…
Rozumiem tych Rodziców, którzy cieszą się z czerwonego paska i są dumni ze swoich Dzieci, to naturalne. Nie negujmy tego.
Pytanie, jaką drogę przeszło Dziecko, by ten pasek zdobyć?
Uczy się, ciężko pracuje i tak ma, że jest ze wszystkiego dobre, czy czuje presję i wie, że bez paska – w oczach Rodziców – nic nie będzie znaczyć? Zapracowało na oceny, czy weszło w procedurę „naciągania” i „wypłakiwania” bo brakuje 0,3 do wymarzonej średniej Rodzica? Bierze udział w wyścigu pt. „poprawię kilka ocen z przedmiotów i zdobędę czerwony pasek, tak jak 80% Uczniów w mojej klasie”?
Wejście w taki pęd to dobry drogowskaz dla Dziecka?
Wkurzenie Rodzica, bo wychowawczyni słusznie obniżyła ocen
Zastanówcie się nad tym…
Nie ma nic gorszego niż presja Rodzica. Historii jest mnóstwo:
>Ma mieć czerwony pasek, bo musi się dostać do dobrego liceum.
>Może Ci pani naciągnie tę ocenę, żeby nie popsuć Ci średniej, nie ważne, czy masz te umiejętności teraz, ucz się.
>Moja córka ma mieć czerwony pasek, należy się jej.
>Chcę mieć wpływ na ocenę Dziecka w edukacji wczesnoszkolnej i nie zgadzam się z tym, że nauczycielka napisała na świadectwie o umiejętności x, która stale jest w treningu, a mogła napisać o umiejętności y, bo jest na wysokim poziomie. Burzy to moje wyobrażenie o Dziecku.
Czy takie podejście ma sens?
Kiedyś rozmawiałam z jedną bardzo mądrą Mamą mojej byłej Uczennicy. Opowiedziała mi, że jej córka ma same piątki i szóstki, pomimo, że nie mają parcia na oceny. Pięknie mówi swojej córce:
-ważne jest to, co potrafisz i czego się nauczyłaś,
-wiem, ile pracy Cię to kosztowało,
-czasami będzie to widać w ocenie, a czasami nie, ale tego, co potrafisz nikt Ci nie zabierze,
-cieszę się z naszej współpracy w tym roku szkolnym i wspólnej nauki (mama wie, jak istotne jest towarzyszenie Dziecku i pomoc w nauce planowania),
-jestem dumna z Ciebie i z pracy jaką wykonałaś…
Ta Mama wspiera córkę, nie ocenia, nie porównuje do kolegów i koleżanek z klasy.
Nie robi ciśnienia córce i sobie.
Docenia cały proces, a nie wynik w postaci ocen na świadectwie.
A gdyby córka przyszła z samymi dwójami i trójami?
Zapewne powiedziałaby jej to samo.
Wiem, że jej córka nigdy nie poczuje się niewystarczająca w temacie ocen na świadectwie z takim podejściem Rodziców i ich wsparciem.
Świadectwo nie świadczy o wartości Dziecka, jego zdolnościach i o tym, kim zostanie w przyszłości. Ważne, czy Dziecko będzie znało swoją wartość i mocne strony, czy będzie potrafiło komunikować się, rozwiązywać problemy, pokonywać przeszkody i osiągać postawione sobie cele…
Oto strony, na których możecie znaleźć wiele innych tekstów na ten temat:
#oceny #JednaMiara #ocenianie #świadectwo #CzerwonyPasek #doceńDziecko
Źródło: www.facebook.com/BliskoUczniowJustynaMazurek/
Źródło: www.wyborcza.pl
Wręczenie Tarcz Zaufania w ramach Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT 2025 w ambasadzie Kanady w Warszawie
Oto fragment tekstu, informującego o kolejnym Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT, zamieszczonego na stronie „Gazety Wyborczej”:
„Słuchamy uczniów, nawet gdy ich nie rozumiemy”. Znamy wyniki Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT
[…]
Ranking Szkół Przyjaznych LGBT powstaje już od ośmiu lat. Stworzyła go Fundacja GrowSPACE, która każdego roku rozpytuje uczniów szkół ponadpodstawowych z całej Polski: czy czują się w swojej szkole bezpiecznie? Czy mają w zasięgu ręki choć jedną zaufaną osobę? Czy i jak nauczyciele reagują na przemoc psychiczną i fizyczną? Czy szanują wybory uczniów co do zaimków? I wreszcie: co robi twoja szkoła, by zadbać o dobrostan społeczności LGBT?
Tak – głosami uczniów – powstaje mapa szkół przyjaznych LGBT. Ranking nie tylko wyodrębnia placówki, w których każdy może się czuć swobodnie, ale też wskazuje te, które lepiej omijać szerokim łukiem.
Ranking w 2025 r. pokazuje, że jeszcze dużo pracy przed nami. Z danych, jakie uzyskaliśmy, widzimy, że przemoc nie zniknęła z polskiej szkoły, a doświadcza jej lub zauważa ją ponad 40 proc. ankietowanych.
Tylko jeden na czworo uczniów w polskim systemie edukacji może liczyć na zajęcia antydyskryminacyjne. To problem, którego nie da się rozwiązać jedną decyzją. To proces, którego realizacji musimy się podjąć wspólnie – mówi Mateusz Trzaska z GrowSPACE
Jak zauważają autorzy rankingu, rodzice i uczniowie coraz częściej kierują się przy wyborze kolejnej szkoły właśnie tym kryterium: atmosferą w szkole. Wyniki egzaminów, matur i olimpiad są ważne, ale coraz częściej schodzą na dalszy plan. – To duża zmiana w podejściu. Młodzi ludzie ze społeczności chcą być pewni, że najbliższe cztery czy pięć lat spędzą w atmosferze akceptacji, a nie dyskryminacji – podkreśla Mateusz Trzaska.
To kolejna edycja rankingu, gdy patronat nad nim sprawują Ministerstwo Edukacji Narodowej, Rzeczniczka Praw Dziecka i rządowy departament równości. – Dziś czuję się jak sportowiec, który siedzi w szatni i otrzepuje po porażce. I już myślę o tym, co dalej. Będziemy budować Polskę, w której wszyscy czują się bezpieczni.
Młode osoby, uczniowie i uczennice muszą czuć się w Polsce bezpiecznie i to także nasza, dorosłych, odpowiedzialność – mówiła ministra ds. równości Katarzyna Kotula z Nowej Lewicy podczas ogłoszenia wyników ostatniej edycji rankingu.
Uroczystość wręczenia Tarcz Zaufania zwycięskim szkołom odbyła się w ambasadzie Kanady, która wsparła inicjatywę, odkąd po wygranej Donalda Trumpa przestała to robić ambasada USA. Gości powitała osobiście ambasadorka Kanady w Polsce Catherine Godin.
Dziś widać, jak w rankingu coraz częściej pną się do góry publiczne placówki oraz te z mniejszych miast. Wśród pierwszych 25 znalazły się szkoły z miejscowości takich jak m.in.: Boguchwała, Kościerzyna, Chorzów, Zabrze czy Kędzierzyn-Koźle.
Oto pierwsza dziesiątka w Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT 2025:
1. I LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. ADAMA MICKIEWICZA W OLSZTYNIE (Olsztyn),
2. BEDNARSKA I SPOŁECZNE LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE Z ODDZIAŁAMI MIĘDZYNARODOWYMI IM. MAHARADŻY JAM SAHEBA DIGVIJAY SINHJI (Wola*),
3. XXX LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. JANA ŚNIADECKIEGO (Wola*),
4. MIĘDZYNARODOWE LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE PADEREWSKI W LUBLINIE (Lublin),
5. 2 SPOŁECZNE LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE Z ODDZIAŁAMI MIĘDZYNARODOWYMI IM. PAWŁA JASIENICY SPOŁECZNEGO TOWARZYSTWA OŚWIATOWEGO (Śródmieście*),
6. LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE Z ODDZIAŁAMI DWUJĘZYCZNYMI W BOGUCHWALE (Boguchwała)
7. SOPOCKIE AUTONOMICZNE LICEUM (Sopot),
8. V LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. JANA HEWELIUSZA W LEGNICY (Legnica),
9. IV LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. EMILII SCZANIECKIEJ (Łódź-Śródmieście),
10. SASKA SZKOŁA REALNA – LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE (Praga-Południe*).
[…]
Cały tekst „Słuchamy uczniów, nawet gdy ich nie rozumiemy”. Znamy wyniki Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT” – TUTAJ
Źródło: www.wyborcza.pl
*Wszystkie lokalizacje szkół zaznaczone * – to szkoły warszawskie (4 na 10)
Drugie czerwcowe spotkanie w „Akademickim Zaciszu” poświęcone było szkolnictwu niepublicznemu w Polsce. Prof. Roman Leppert zaprosił do rozmowy na ten temat Roberta Górniaka – nauczyciela języka angielskiego oraz wicedyrektor w Zespole Szkół Prywatnych “Twoja Przyszłość” w Sosnowcu.Prowadzi stronę i grupę “Dealerzy Wiedzy”, w której zajmuje się tematami związanymi z funkcjonowaniem systemu oświatowego
Jak zwykle, także i dzisiaj, wszystkim zainteresowanym przebiegiem owej rozmowy, którzy wczoraj nie mogli jej śledzić, proponujemy jej wysłuchanie – po kliknięciu w zamieszczony poniżej link:
Szkoła (nie)publiczna – czyli jaka? – TUTAJ
Na dzisiejsze przedpołudnie proponujemy tekst Danuty Sterny, zaczerpnięty z jej portalu „OK NAUCZANIE”:
Ocena sumująca i ocena kształtująca
Niedawno 50CAN opublikował ankietę dla rodziców , która wykazała, że oceny stopniami nie są dla rodziców w USA wystarczającą informacją w zrozumieniu osiągnięć akademickich ich dzieci. Zaufanie do ocen stopniami jako miary nauki spadło.
Spadek zaufania do tradycyjnych ocen może stanowić wyjątkową okazję do stworzenie czegoś nowego lub przynajmniej czegoś, co lepiej odpowiada obecnym potrzebom rodzin.
Może w tym pomóc ocenianie kształtujące, które stanowi w następnym roku jeden z priorytetów Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Rys. Danuta Sterna
>Informacja
Kluczowa jest informacja. Część uczniów i większość rodziców nie wie na czym polega ocenianie kształtujące. W przeszłości wszyscy byliśmy oceniani stopniami, i taki obraz oceny pozostał. Badania edukacyjne w USA pokazały, że rodziny chcą otrzymywać informacje o postępach swoich dzieci, aby lepiej je móc wspierać w nauce. Oceny stopniami (raz na pewien czas) nie dają im potrzebnej dla nich informacji. Badanie wykazało, że 69% rodzin chce otrzymywać codzienną lub cotygodniową (21%) informację na temat postępów w nauce swoich dzieci, a obecnie tylko 52% otrzymuje aktualizacje z taką częstotliwością.
Może to być stygnął dla szkół, aby przekształcić oceny stopniami w coś bardziej znaczącego dla uczniów i ich rodzin.
Dobre dla sprawy mogą być spotkania poglądowe z rodzicami i dyskusje z uczniami. Pokazywanie im, jaki jest cel oceny kształtującej, jakie korzyści uczeń może z niej mieć dla procesu uczenia się i jak z praktyki oceny kształtującej może powstać ocena sumująca na koniec roku. Warto zacytować zapisy prawa oświatowego, które wyraźnie wskazuje na to, że ocenianie ma pomagać uczniom uczyć się.
Jeśli chcielibyście uzyskać wskazówki do rozmowy z rodzicami, to zajrzyjcie TUTAJ
>Jak zacząć?
Szkoła, która chce przejść na ocenianie kształtujące może zacząć od refleksji nad obecnym systemem oceniania przyjętym przez szkołę.
-Jaką rolę spełnia ocenianie w naszej szkole?
-Co mierzy obecny system oceniania przyjęty przez szkołę?
-Jakich informacji potrzebują uczniowie i rodziny, aby lepiej wspierać ścieżkę edukacyjną ucznia?
Można te pytania zadać również uczniom i ich rodzinom.
Jeśli wszyscy zainteresowani zgodzą się, że obecny system jest dobry, to zmiana nie jest potrzebna. Jeśli jednak, któraś odpowiedź budzi wątpliwości, to warto nad pytaniami rozpocząć dyskusję. Przy czym należy skupić się na nauce, a nie na zachowaniu i stosunku ucznia do obowiązków szkolonych. Połączone oceny efektów nauczania i zachowania niepotrzebnie zaciemniają obraz. Zachowanie trzeba oceniać w inny sposób.
>Jak tworzyć zmianę?
Po odpowiedzi na powyższe pytanie można zastanowić się jak udoskonalić system oceniania w szkole, aby przekazywał lepiej i więcej dowodów na rozwój uczniów. Najlepiej, gdy szkoła wspólnie (nauczyciele, uczniowie i rodzice) określi zasady oceniania dla szkoły. System powinien być jasny dla każdego – nauczyciela, ucznia i rodzica. Trzeba zwrócić uwagę na język i terminy. Na przykład nie każdy z rodziców wie, co oznacza ocena okresowa i kiedy i w jaki sposób jest formułowana.
Trzeba wyjaśnić również, co kryje się pod na przykład terminem – biegłość.
Używane terminy powinny jasno określać postępy ucznia i pomagać rodzinom lepiej zrozumieć dostarczone informacje.
Przyjęty nowy system najlepiej, gdy jest wspólny dla wszystkich przedmiotów. Wymaga to negocjacji miedzy przedmiotowej, ale za to daje wspólny i jasny komunikat uczniom i rodzicom.
>Dla ucznia
Najważniejszą osobą w tym procesie jest uczeń. Ocena powinna służyć jemu.
Dlatego konieczne jest, aby uczeń znał cele uczenia się i kryteria sukcesu (po czym pozna, że cele osiągnął). Dzięki ustalaniu celów i kryteriów uczeń może wykorzystywać je przy wykonywaniu zadania oraz dokonać samooceny i uznać sprawiedliwość oceny ustalonej oceny jego pracy.
>Propozycje
Moim zdaniem decyzja przejścia na ocenianie kształtujące pociąga za sobą też drugą decyzję – jak ustalić ocenę sumująca na koniec roku.
Zasięgnęłam opinii nauczycieli, jak sobie radzą z tym problemem. Opracowałam 13 propozycji na podstawie ich wskazówek. Możecie o nich przeczytać na stronie OK NAUCZANIE – TUTAJ Z biegiem czasu trzy z nich wydają mi się szczególnie godne polecenia:
1.Polega na określeniu na początku semestru/roku kryteriów sukcesu z przedmiotu.
W czasie procesu uczeń oceniany jest poprzez informację zwrotną, a na koniec roku w rozmowie z uczniem ustala się stopień końcowy. Uczeń proponuje stopień i przedstawia dowody, że taki stopień, mu się należy. Z doświadczeń nauczycieli stosujący ten sposób ustalania oceny końcowej wynika, że zwykle nie występuje rozbieżność pomiędzy stopniem proponowanym przez ucznia i nauczyciela.
Wątpliwość jaką mam to: skąd uczeń ma wiedzieć, jaki stopień mu się należy.
2.Ocenia kształtująca.
Sposób polega na tym, że uczniowie w trakcie procesu uczenia się są oceniani tylko przy pomocy informacji zwrotnej, a na koniec nauki danego tematu przyprowadzany jest sprawdzian oceniany stopniem.
Sposób wymaga umożliwienia uczniom poprawy sprawdzianu podsumowującego.
3.SOK – sprawnościowy OK
Nauczyciel określa na początku roku/semestru/tematu sprawności możliwe do zdobycia przez ucznia. Uczeń uznając, że jest gotowy do zdobycia sprawności zgłasza się do nauczyciela i wykonuje krótki test. Jeśli wykona go dobrze ma sprawność zaliczoną, jeśli nie, to ma możliwość podchodzenia do sprawności powtórnie. Ocen sumująca końcowa jest wynikiem liczby zdobytych przez ucznia sprawności. Sposób wymaga od nauczyciela określenia sprawności, przygotowania testów do ich zaliczenia i umożliwienia uczniom ponownego przystąpienia do zdobywania sprawności.
Pamiętajmy, że prawo oświatowe w Polsce daje nauczycielom autonomię w sprawie oceniania. Jedynym ograniczeniem jest ustalenie oceny stopniem (od klasy IV) na koniec roku szkolnego.
Badania zaczerpnięte z artykułu Jacob Bruno
Źródło: www.oknauczanie.pl
Źródło: www.rodzice.co/cyberzagrozenia/ *
Oto obszerne fragmenty tekstu Barbary Wesołej, który został zamieszczony dzisiaj na portalu „Strefa Edukacji”, z którego dowiecie się o wynikach raportu na temat skali uzależnienia dzieci od TikToka:
TikTok zamiast trzepaka. Dzieci spędzają po 2 godziny dziennie na scrollowaniu
Ponad dwa miliony dzieci w wieku 7–14 lat aktywnie korzysta z TikToka. Dziewczynki z tej grupy wiekowej spędzają w aplikacji nawet dwie doby miesięcznie. Eksperci biją na alarm: to nie tylko kwestia czasu przed ekranem, ale rozwoju emocjonalnego, społecznego i poznawczego najmłodszych. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, co się dzieje? […]
Z najnowszego raportu Sotrendera wynika, że w Polsce z TikToka korzysta ponad 2 miliony dzieci w wieku od 7 do 14 lat. Co więcej, dziewczynki w tej grupie wiekowej spędzają na platformie średnio niemal 48 godzin miesięcznie. To oznacza, że codziennie korzystają z aplikacji ponad 2 godziny – często bez kontroli.
Dla porównania: osoby w wieku 20–34 lat spędzają na TikToku średnio ok. 16 godzin miesięcznie, czyli trzy razy mniej niż młodsze dzieci. W przypadku najstarszych użytkowników – seniorów – to zaledwie 8 godzin. Tak duży udział najmłodszych w użytkowaniu tej aplikacji nie tylko zaskakuje, ale też niepokoi.
Ponad 58% dzieci w tej grupie wiekowej korzysta także regularnie z komunikatorów, co oznacza, że ponad 1,4 miliona polskich dzieci ma do nich codzienny dostęp. TikTok, Instagram, Messenger i WhatsApp to ich cyfrowa codzienność.
Jednak dyskusja o dzieciach i mediach społecznościowych zbyt często sprowadza się do pytania: „Ile czasu dziennie mogą oglądać?”. A problem jest głębszy. Tu nie chodzi tylko o minuty, ale o jakość treści, ich tempo, tematykę, wzorce i sposób oddziaływania na wciąż rozwijający się mózg dziecka.
Media społecznościowe są zaprojektowane w taki sposób, aby tzw. scrollowania nie było końca. Angażują użytkowników i powodują uzależnienie, wykorzystując zaawansowaną wiedzę z zakresu psychologii i neurobiologii. Jednym z elementów jest m.in. efekt zmiennej nagrody, który powoduje, że użytkownicy nieustannie przewijają treści w oczekiwaniu na coś atrakcyjnego. TikTok oferuje formaty stworzone do tego, aby nie móc się oderwać od małego ekranu: krótkie, intensywne materiały wideo, dopasowywane przez algorytm do zainteresowań i emocji.
Bezrefleksyjne dopuszczanie dzieci do tych treści niesie też inne konsekwencje. To, co dla dorosłego jest rozrywką, dla dziecka może być zderzeniem z tematami, na które nie jest jeszcze gotowe: przemoc, seksualizacja, wulgaryzmy, toksyczne wzorce urody czy relacji.
Nauczyciele coraz częściej obserwują u dzieci trudności z utrzymaniem uwagi, rosnącą impulsywność i nadpobudliwość. Psycholodzy mówią wprost: wzrasta liczba diagnoz ADHD, zaburzeń lękowych i depresyjnych wśród dzieci i młodzieży. I choć nie można za wszystko winić TikToka, nie da się też udawać, że nadużywanie mediów społecznościowych nie ma nic wspólnego.
Źródło: www.strefaedukacji.pl
*Zdjęcie to pochodzi z publikacji p.t. „Wpływ TikToka i krótkich filmów na rozwój mózgu dzieci – przegląd aktualnych badań i porady dla rodziców”, zamieszczonej na portalu Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii – zobacz – TUTAJ
Tak jak obiecaliśmy – niezwłocznie po tym, jak ta wiadomość do nas dotarła – informujemy, że konkurs na stanowisko dyrektora ŁCDNiKP został tym razem rozstrzygnięty! Oczywiście, tak jak przewidywaliśmy, na korzyść jedynej kandydatki – Agnieszki Ochmańskiej, dotychczasowej – od grudnia 2024 roku – pełniącej obowiązki dyrektora tej placówki, ponieważ poprzedni konkurs zakończył się brakiem rozstrzygnięcia.
Teraz czekamy na decyzję o jej powołaniu i na pierwsze decyzje kadrowe – bo z posiadanej przez nas informacji wiemy, ze dotychczasowe, wieloletnie wicedyrektorki złożyły już wypowiedzenia z pracy.
Ostatnio często zaglądamy n fb-profil Zyty Czechowskiej. Ale są po temu merytorycznie uzasadnione powody. Oto kolejny przykład, że naprawdę warto:
Rys. Lisa Aisato
Niektóre plecaki dzieci wypełnia nie tylko zeszyt, ale i lęk, smutek, samotność.
Szkoła powinna być miejscem, gdzie można ten bagaż odłożyć choć na chwilę…
Zanim ocenisz…
Zanim ustalisz roczną ocenę, zanim zdecydujesz o pozostawieniu ucznia w tej samej klasie… zanim uznasz, że to dziecko nie zasługuje na żadną nagrodę na zakończenie roku – pomyśl, z czym przyszło do Twojej klasy i z czym z niej wychodzi.
Nie każde dziecko powie, jaki niesie bagaż doświadczeń – tych domowych, rodzinnych, osobistych, rówieśniczych.
Nie każde przyzna się, że spało dziś w kurtce na klatce schodowej.
Że nikt nie przypomniał o plecaku.
Że znowu musiało zaopiekować się młodszym rodzeństwem.
Że boli brzuch – nie z powodu choroby, a stresu.
Że opuścił je najlepszy przyjaciel.
Że znów usłyszało, że nie jest wystarczające.
>Łatwo jest ocenić brak podręcznika, brak zeszytu, zapomniane przybory
.
>Łatwo jest zirytować się, że znowu przysypia na lekcji.
>Łatwo uznać nonszalancję za lenistwo, a trudne zachowanie za brak szacunku.
Ale to może być cichy krzyk: „Zobacz mnie. Zrozum. Nie karz mnie… Pomóż mi.”
Zanim powiesz: „Nie zasługuje”, pomyśl, czy jest coś, za co możesz go docenić.
Za to, że mimo wszystko przychodzi?
Za to, że nie rezygnuje?
Za to, że stara się na swój sposób przetrwać każdy dzień?
Bo czasem jedno dobre słowo, jedna zauważona iskierka, może dać temu dziecku wiarę, że ma znaczenie.
Że ktoś je widzi.
Że nie jest przegrane.
Że może się udać.
Zanim podejmiesz decyzję…
P.S.
Tu nie chodzi o litość, żadne dziecko nie chce litości i upokorzenia. Nie chodzi też o to, by kogoś faworyzować kosztem innych. Chodzi o to, by dać szansę – i zobaczyć człowieka tam, gdzie inni widzą tylko problem.
Więcej o ocenianiu uczniów, o ocenie rocznej przeczytasz na mojej stronie Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli – TUTAJ
Źródło: www.facebook.com/zyta.czechowska/
