
Dzisiaj na blogu „Wokół Szkoły” Jarosław Pytlak zamieścił tekst „Módlmy się o wrzesień bez pandemii!” Jako że jest to bardzo trafna replika do tez, prezentowanych w artykule z „Gazety Prawnej” – udostępniamy niezwłocznie jego obserne fragmenty i link do pełnej wersji:
W „Dzienniku. Gazecie Prawnej” artykuł Artura Radwana: „Koniec ze zdalną nauką na niby. MEN szykuje zmiany po skargach rodziców”. „Przeczytasz w 3 minuty” – widnieje pod nagłówkiem tego tekstu w internecie. Czytam regularnie „Dziennik” i cenię tę gazetę za częste podejmowanie tematów związanych z edukacją. Poświęciłem zatem 3 minuty, żeby dowiedzieć się, co ciekawego ma do zaproponowania nasza oświatowa władza. Ba, wchłonąłem tekst chyba nawet szybciej, bo perspektywa września, to temat pasjonujący dla każdego dyrektora szkoły i dobrze, że wreszcie zaistniał w informacyjnym mainstreamie.
Opis sytuacji mamy w tytule. Zdalna nauka w obecnej wersji jest „na niby”. Rozumiem przez to, że wszyscy udają – jedni, że nauczają, inni, że uczą się. Oczywiście owe „niby” można uznać za ocenę realnej wartości nauczania na odległość, ale słowa „po skargach rodziców” sugerują raczej winę systemu szkolnego i pracujących w nim ludzi.
Odebrałem to jako przykre i nie do końca sprawiedliwe podsumowanie wysiłku nauczycieli, wśród których znalazło się jednak, moim zdaniem, niemało takich, którzy wypełnili sensowną treścią swoją zdalną współpracę z uczniami. A także wielu uczniów, którzy w mniejszym lub większym stopniu poradzili sobie z wymuszoną przez sytuację samodzielnością w nauce. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale generalizacja z określeniem „na niby” wydaje mi się jednak przesadą. Choć muszę przyznać, że to świetny chwyt retoryczny na użytek legionów niezadowolo- nych rodziców, którym zresztą osobiście współczuję wiedząc, że nie zapisywali się na ochotnika do uczenia w domach własnych dzieci. Jednak dla nakreślenia pełnego i sprawiedliwego obrazu sytuacji warto byłoby uwzględnić także punkt widzenia nauczycieli. Niestety, atmosfera wokół tego zawodu jest cały czas fatalna – i mało kto (a już na pewno nie minister edukacji ) interesuje się opiniami i odczuciami – proszę wybaczyć sarkazm – obiboków, którzy zdaniem wielu, korzystając z zamknięcia szkół, umościli się jeszcze wygodniej niż zazwyczaj. […]
W artykule pojawia się adwokat, ekspert ds. oświaty, pani mecenas Beata Patoleta, która informuje, że jeśli MEN wprowadzi obowiązek prowadzenia lekcji przez internet, „w dużej mierze odciąży rodziców, którzy przejęli obowiązki nauczycieli i tłumaczą dzieciom zadania wysłane przez nich”, podpierając to słuszne ministerstwa działanie argumentem, że „przy tak ograniczonej formie kształcenia rodzice mają prawo zarzucać resortowi edukacji, że łamie art. 70 konstytucji, czyli ogranicza dzieciom prawo do nauki”. Chciałoby się powiedzieć – trafiony, zatopiony, choć ja osobiście nie potrafię z rzeczonego artykułu ustawy zasadniczej wysnuć jakiegoś standardu nauczania, który byłby obecnie łamany.
Niedawno (w czwartek, 18 czerwca) Tomasz Tokarz napisał na Fb tekst „refleksyjno-historyczno-edukacyjny, który uznaliśmy za tak rzadko w ostatnich latach spotykany, iż zamieszczamy go na naszej stronie w całości:
Mamy czasem nieco naciągane wyobrażenie, że podstawową intencją wprowadzenia przymusowych, zuniformizowanych szkół opartych na przymusie edukacyjnym była chęć oświecania mas.
Oczywiście światli reformatorzy o tym mogli myśleć, ale władze państw w XVIII-XIX wieku, które się na ten krok zdecydowały, miały cele wychodzące poza te szlachetne ideały. Chodziło o efektywniejsze zarządzanie masami.
Chodziło o wyprodukowanie obywateli:
a)zdolnych do rozumienia przekazów propagandowych (w prasie i broszurach),
b)rozumiejących instrukcje (można było zaoszczędzić na nadzorcach),
c)rozumiejących, że są częścią państwa/narodu, któremu winni są posłuszeństwo.
Jak myślcie po co wprowadzono przymus szkolny np. w Holandii, skoro tam 99% społeczeństwa już przed zadekretowaniem przymusu umiało czytać i pisać? By ich jeszcze bardziej oświecać? A może dlatego, bo nie było kontroli nad tym, co czytali?
No okej, powiecie – indoktrynacja i urabianie to jedno, ale przecież przymusowe szkoły nauczyły uczniów ostatecznie czytać. No tak. Ale jeszcze jest ważne, co możesz czytać.
Foto: Krzysztof Ćwik [www. wroclaw.wyborcza.pl]
19 czerwca na stronie „Głosu Nauczycielskiego” zamieszczono taki oto apel, skierowany do kandydatów na Prezydenta RP:
ZNP: Zapraszamy kandydatów na prezydenta do dyskusji o edukacji
Ponieważ kandydaci na prezydenta RP unikają tematu edukacji, Związek Nauczycielstwa Polskiego zaprosił ich do debaty na temat przyszłości polskiej oświaty.
“Proponujemy, aby deklaracja obywatelska >>Szkoła, jakiej chcemy<< stała się punktem wyjścia do bieżącej dyskusji o kształceniu. Zapraszamy tych kandydatów, dla których edukacja jest ważna, na rozmowę o edukacji” – czytamy w zaproszeniu skierowanym do 11 kandydatów ubiegających się o najważniejszy urząd w Polsce.
Apel ten jest reakcją na zorganizowaną przez TVP 17 czerwca br. debatę prezydencką.
“Jedenastu kandydatów, którzy zmierzą się w pierwszej turze wyborów 28 czerwca, odpowiadało na pięć pytań. Ubolewamy, że żadne z nich nie dotyczyło tak ważnej kwestii, jaką dla całego społeczeństwa i kraju, jest edukacja. Jest to istotne szczególnie teraz, kiedy obserwujemy skutki reformy edukacji Anny Zalewskiej i zastanawiamy się, jak będzie wyglądało kształcenie od września” – ocenił Związek.
Oto zaproszenie, jakie wystosował ZNP do kandydatów na prezydenta:
17 czerwca br. odbyła się w TVP debata wyborcza kandydatów na prezydenta. Jedenastu kandydatów, którzy zmierzą się w pierwszej turze wyborów 28 czerwca, odpowiadało na pięć pytań. Ubolewamy, że żadne z nich nie dotyczyło tak ważnej kwestii, jaką dla całego społeczeństwa i kraju, jest edukacja. Jest to istotne szczególnie teraz, kiedy obserwujemy skutki reformy edukacji Anny Zalewskiej i zastanawiamy się, jak będzie wyglądało kształcenie od września.
Niestety, nie poznaliśmy opinii kandydatów na prezydenta dotyczących najważniejszych pytań o przyszłość oświaty. Jakie kierunki zmian proponują i popierają? Co zamierzają uczynić, by nauka w szkole była bardziej dostosowana do potrzeb współczesnego świata, a szkoła była uczestniczką życia wspólnoty lokalnej, krajowej i globalnej. A także miejscem samorealizacji zarówno nauczycielek i nauczycieli, jak i uczących się.
W ubiegłym roku podpisaliśmy razem z organizacjami pozarządowymi deklarację obywatelską „Szkoła, jakiej chcemy”. Zgodziliśmy się, że szkoła, jaką chcemy tworzyć, to szkoła:
*kompetencji kluczowych
*współpracy, a nie rywalizacji
*projektów, badań i debat
*obywatelska
*szkoła, która decyduje o sobie
*równych szans
*szkoła, która wspiera uczniów i dba o dobre relacje
*dobrze finansowana
*nauczycieli profesjonalistów
*bez polityki.
Proponujemy, aby deklaracja obywatelska „Szkoła, jakiej chcemy” stała się punktem wyjścia do bieżącej dyskusji o kształceniu. Zapraszamy tych kandydatów, dla których edukacja jest ważna, na rozmowę o edukacji”.
Źródło: www.glos.pl
11 czerwca Mikołaj Marcela zamieścił na swoim fejsbukowym profilu tekst, w którym uzasadnia dlaczego nie znosi słowa „wychowanie”. Dopiero dziś postanowiliśmy udostępnić ten post na naszej stronie – wcześniej zawsze wyskakiwały jakieś bardziej „gorące” tematy. Jednak uznaliśmy, że nie możemy odłożyć tego „ad acta”, gdyż zawarte tam tezy i spostrzeżenia mogą Was pobudzić do własnych refleksji nad osobistym stosunkiem, nie tylko do słowa, ale przede wszystkim do tego, jak Wy interpretujecie swoje działanie, wykonywane w ramach tego, co oficjalnie nazywane jest „funkcją wychowawczą szkoły”.
Jest jedno słowo, którego absolutnie nie znoszę. Tym słowem jest „wychowanie”. Od kilku dni na Facebooku krą Mikołaj Marcela ży „przypowieść”, która zaczyna się tak: „Na pierwszym miejscu powinno być wychowanie, a dopiero później wykształcenie”. A potem zaczyna się historia o profesorze, który zapisuje na tablicy cyfrę 1 i informuje swoich studentów, że „człowieczeństwo to najważniejsza wartość w życiu”. Następnie dopisuje kolejne zera do jedynki, demonstrując oniemiałym studentom, że osiągnięcia, doświadczenie, sukces, miłość, odpowiedzialność uszlachetniają człowieka i potęgują jego wartość. Na koniec efektownym gestem zmazuje cyfrę 1 i stwierdza: „Jeśli nie będziecie zachowywać się jak ludzie, cokolwiek byście zrobili i tak pozostaniecie zerem„.
Szczerze mówiąc, dawno nie czytałem czegoś równie strasznego i nacechowanego wszystkim tym, co drażni mnie w edukacji. Po pierwsze, czy rzeczywiście na pierwszym miejscu powinno być wychowanie? Jestem wprawdzie literaturoznawcą a nie językoznawcą, ale o ile mi wiadomo, termin ten wywodzi się od „chowu” i pierwotnie oznaczał „żywienie”. A więc hodowlę. Wiem, zmienił swoje znaczenie w ciągu ostatnich dwustu lat, ale jednak ilekroć słyszę to słowo, pobrzmiewa w nim dla mnie jego rdzeń. I najczęściej tym właśnie staje się „edukacja” i temu służy szkoła – (prze)chowaniu dzieci.
Foto: www.bardo.pl
W tym roku takich uroczystości nie będzie…
Już 16 czerwca Monika Sewastianowicz na portalu Prawo.pl w artykule „Brakuje wytycznych dla zakończenia roku” podjęła ten niedopowiedziany prawnie problem. Oto fragmenty, które odnoszą się bezpośrednio do dylematu, przed którym staną wkrótce nie tylko dyrektorzy szkół i nauczyciele, ale także uczniowie i ich rodzice:
Dzieci muszą zobaczyć się z nauczycielem oraz odebrać świadectwa i nagrody – uważa część rodziców. U innych takie pomysły budzą ogromne wątpliwości oraz obawy o bezpieczeństwo. Od strony prawnej zastanawia natomiast fakt, czy organizacja szkolnej uroczystości to dobry powód, by zrobić wyjątek od pracy zdalnej.
–Rada rodziców ustaliła, że uczniowie mają przyjść do szkoły i spotkać się ze swoją wychowawczynią – do klasy będą wchodzić czwórkami i odbierać świadectwa. Nie da się jednak uniknąć sytuacji, że w szkole tego dnia spotka się… 800 dzieci i ich opiekunowie. Eufemistycznie mówiąc, nie wydaje się to dobrym pomysłem w czasie epidemii – mówi matka uczennicy jednej z warszawskich szkół. […]
–W gestii dyrektora szkoły leży decyzja o tym w jakim zakresie i w jaki sposób szkoła prowadzi zajęcia czy inne swoje działania, w tym – w jaki sposób organizuje wydawanie świadectw związane z zakończeniem zajęć – mówi radca prawny Maciej Sokołowski, specjalizujący się w prawie oświatowym.
–Dyrektorzy mogą zdecydować się na przeprowadzenie uroczystości zakończenia roku w formie on-line. Korzystając z upoważnienia do realizacji zadań szkoły w „inny sposób” dyrektorzy mogą jednak zorganizować zakończenie zajęć na terenie szkoły, z bezpośrednim udziałem uczniów, jeżeli ograniczy się zakończenie zajęć do samego wręczenia uczniom świadectw i będzie się je traktować jako czynność techniczną (administracyjną) szkoły wobec ucznia – tłumaczy. […]
W kontekście z wczorajszymi informacjami o zamiarach ministra Piontkowskiego, dotyczącymi pracy szkół po 1 września 2020 , proponujemy obejrzenie i wysłuchanie dyskusji, jaką dziś proponuje Edu Klaster.
Gospodarzem tego wydarzenia będzie Wojtek Gawlik, który przygotował je we współpracy z Polską Radą Organizacji Młodzieżowych PROM oraz stroną poświęconą edukacji „Pedagog”
Jego rozmówcami będą:
Zuzanna Żylewska – uczennica I klasy LO w Zespole Szkół Chemicznych w Krakowie,
Piotr Lazarek – uczeń gliwickiej szkoły FILOMATA oraz Dulwich College w Londynie. Od ponad trzech lat rozwija swoje projekty naukowe w dziedzinie inżynierii środowiskowej,
Anna Skierska– absolwentka liceum o profilu matury międzynarodowej IB (International Baccalaureate) w Szczecinie, laureatka pierwszej nagrody w konkursie Explory 2019 za projekt „Zmodyfikowane nanokrystaliczne ogniwo słoneczne”,
Aleksandra Sawa – facylitatorka i edukatorka, ekspertka Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego i członkini zarządu Polskiej Rady Organizacji Młodzieżowych (PROM).
Zapraszamy na stronę EDU-klaster – TUTAJ
Centrum Edukacji Obywatelskiej zamieściło wczoraj na prowadzonym przez siebie blogu już drugą część opracowania autorstwa Małgorzaty Leszko pt. „Co powinno się zmienić w polskiej szkole, by stała się włączająca i otwarta na różnorodność?” Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:
O wnioski i postulaty zapytaliśmy nauczycieli nominowanych do Nagrody im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata”. Niedawno ruszyły zgłoszenia do kolejnej edycji, dlatego prezentujemy kolejną część z nich.
>Rozmowa i słuchanie
Anna Skiendziel, Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących nr 2 w Katowicach:
-Po pierwsze rozmowa. Już na pierwszej lekcji organizacyjnej mamy szansę dowiedzieć się, czym uczniowie są zainteresowani, jak lubią pracować. Ich propozycje warto wykorzystać przy planowaniu lekcji, projektów, dodatkowych aktywności. Na pewno to docenią.
Po drugie emocje – zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Nie jest trudno powiedzieć uczniom, że się ich lubi, jest się z nich dumnym. Jednak ważne jest też mówienie wprost o tym, że granice zostały przekroczone i jest nam przykro z powodu czyjegoś zachowania. Pisanie uwag w żaden sposób nie rozwiąże problemu, szczera informacja zwrotna być może tak.
Katarzyna Włodkowska, Zespół Szkół im. Stanisława Staszica w Pile:
-Słuchać, patrzeć, mieć w sobie zrozumienie dla inności. Wdrożyć działania projektowe i kulturę pozbawioną oceniania, segregacji, zawstydzania i wpędzania w poczucie winy.
Milena Kościelniak, Zespół Szkół nr 2 im. ks. Jana Długosza w Kłobucku:
-O ile można nie dopowiedzieć jednej czy dwóch wiadomości z podręcznika, o tyle nigdy, przenigdy nie można uciekać od rozmowy. Nawet jeśli ta wywołana bieżącym tematem prowadzi na inne tory, nieważne, widocznie właśnie to jest teraz dla tych młodych ludzi ważne. A skoro jest ważne, to kto, jeśli nie nauczyciel, ma z nimi na ten temat rozmawiać?
Magdalena Rodzinka, Szkoła Podstawowa nr 58 im. Tadeusza Gajcego w Warszawie:
-Słuchać, słuchać, słuchać swoich uczniów. Dawać szansę na wypowiedzenie swojego zdania i mieć na uwadze, że uczeń to człowiek, ma prawo być smutny, zmęczony, podekscytowany (niekoniecznie naszą lekcją), zły, a każda z tych emocji jest ludzka. Brak zadania domowego nie jest końcem świata. Odliczając weekendy, mamy ponad 300 dni w roku, aby co najmniej raz dziennie co najmniej jeden z naszych uczniów otrzymał od nas wsparcie. Nauczyciel ma tę moc. […]
W dalszej części zaprezentowano wypowiedzi, pogrupowane w takich kategoriach:
>Budowanie relacji
>Autentyczność i spójność
>Dobrostan nauczyciela
*Nagroda im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata” od 13 lat przyznawana jest przez Centrum Edukacji Obywatelskiej w partnerstwie ze Stowarzyszeniem Dzieci Holokaustu nauczycielom, którzy uczą i wychowują w duchu dialogu, tolerancji oraz poszanowania dla innych, inspirują do działań zgodnych z tymi zasadami i odgrywają aktywną rolę w swojej szkole oraz społeczności lokalnej. W 2019 r. laureatką Nagrody została Dorota Żuber ze Szkoły Podstawowej nr 16 im. Marii Konopnickiej w Bytomiu-Bobrku (więcej: www.sendler.ceo.org.pl).
Cały tekst „Co powinno się zmienić w polskiej szkole, by stała się włączająca i otwarta na różnorodność? Cz. II” – TUTAJ
Opracowanie tej samej autorki „Co powinno się zmienić w polskiej szkole, by stała się włączająca i otwarta na różnorodność? – Cz I.” zostało zamieszczone na Blogu Centrum Edukacji Obywatelskiej 28 lutego 2020 r. – TUTAJ
Źródło: www.blog.ceo.org.pl
Foto: www.d-art.ppstatic.pl
Już 10 dni temu media informowały: „Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski przekazał, że rząd ma przygotowane „rozwiązania prawne”, które umożliwią kontynuację nauki zdalnej w nowym roku szkolnym. Wiąże się to z obawami przed drugą falą epidemii koronawirusa.” [Źródła:www.o2.pl oraz www.edukacja.dziennik.pl ]
Dziś w „Gazecie Prawnej” Artur Radwan w artykule zatytułowanym „Koniec ze zdalną nauką na niby. MEN szykuje zmiany po skargach rodziców” powrócił do tego tematu, poszerzając informacje o nowe źródła. Oto fragmenty tego tekstu:
[…] Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) nie wyklucza, że od września nadal będzie odbywało się kształcenie zdalne. Wszystko zależy od skali pandemii. Przy obecnym reżimie sanitarnym praktycznie niemożliwy jest bowiem wariant z zajęciami na dwie zmiany i dzieleniem klas na mniejsze. W dużych miastach szkoły podstawowe i ponadpodstawowe wskutek reformy związanej z wygaszaniem gimnazjów są przepełnione, więc wprowadzenie klas 12-osobowych jest niewykonalne. Takie rozwiązanie można by zastosować tylko w małych wiejskich szkołach podstawowych. Tu jednak byłby problem z zapewnieniem odpowiedniej liczby nauczycieli i dodatkowego wynagrodzenia. W efekcie jedynym rozwiązaniem pozostaje kontynuowanie zdalnej nauki, ale już na innych zasadach niż do tej pory.[…]
Nad konkretnymi propozycjami pracuje też Związek Nauczycielstwa Polskiego. – Do 23 czerwca chcemy przedstawić konkretne rozwiązania dotyczące kształcenia na odległość po wakacjach – deklaruje Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. Podkreśla, że nie jest prawdą, że nauczyciele nalegają na kontynuowanie pracy zdalnej, bo przy tej formie nauki pracują znacznie więcej niż w trakcie prowadzenia zajęć w sposób tradycyjny. Nauczyciele od początku krytykowali sposób i formę wdrożenia zdalnego kształcenia. […]
Z naszych informacji wynika, że po wakacjach kształcenie na odległość może przybrać całkiem inną formę niż obecnie. Nauczyciele mieliby prowadzić wszystkie lekcje przez internet i według planu lekcji, który obowiązywałby przy kształceniu stacjonarnym. Dziś siatka godzin jest mocno okrojona, a dyrektorzy szkół sami decydują, ile czasu nauczyciele poświęcają na pracę, a w samorządowych szkołach tylko część lekcji jest prowadzona zdalnie. […]
-To błędna koncepcja, aby nauczyciele obowiązkowo pracowali z uczniami przez internet tak samo jak podczas stacjonarnej nauki, bo doprowadzi do pogłębienia się dysproporcji między miastem a wsią – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w FZZ. Tłumaczy, że w regionach wiejskich wciąż brakuje sprzętu i bezpłatnego oprogramowania, a do tego internet jest słaby. […]
Cały artykuł „Zdalne lekcje po wakacjach? MEN chce, by odbywały się według stacjonarnego planu lekcji” – TUTAJ
Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl
Oto najistotniejsze fragmenty – jedynego możliwego w aktualnych warunkach – komunikatu redakcji „Głosu Nauczycielskiego”:
To była trudna decyzja. Chyba najtrudniejsza z tych, jakie przyszło podejmować organizatorom w historii naszego Konkursu. Ze smutkiem informujemy, że w 2020 r. postanowiliśmy nie ogłaszać kolejnej edycji Konkursu Nauczyciel Roku. Dlaczego podjęliśmy taką decyzję? […]
Ważąc wszystkie „za” i „przeciw”, po zasięgnięciu opinii członków Kapituły Konkursu, postanowiliśmy, że w tym roku nie ogłosimy kolejnej jego edycji. Decyzja ta ma związek z trwającą pandemią koronawirusa i wynika z poczucia odpowiedzialności za bezpieczeństwo zdrowotne potencjalnych uczestników Konkursu. Kierowaliśmy się również szacunkiem dla uczestników oraz osób popierających ich kandydatury. Epidemia COVID-19 nie ustępuje, a prawdopodobieństwo pojawienia się tzw. drugiej fali masowych zachorowań jesienią br. jest wysokie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jaka będzie sytuacja epidemiczna ani w jakim reżimie sanitarnym będziemy funkcjonować w październiku, kiedy tradycyjnie odbywa się uroczysta Gala Nauczyciel Roku. […]
Jednocześnie z całą mocą stwierdzamy, że Konkurs Nauczyciel Roku wróci w pierwszym możliwym momencie, kiedy ustaną przeszkody uniemożliwiające jego organizację. Jednym z celów Konkursu jest pielęgnowanie wizerunku zawodu nauczyciela, kształtowanie jego prestiżu. A z tego nie chcemy i nie możemy rezygnować!
Redakcja Głosu Nauczycielskiego
Cały komunikat „Nauczyciel Roku. Informujemy: tegoroczna edycja naszego Konkursu nie odbędzie się” – TUTAJ
Źródło: www. glos.pl
W poniedziałek 15 czerwca Jarosław Bloch zamieścił na swym blogu obszerny tekst, zatytułowany „Co MUSI się zmienić?” Oto jego obszerne fragmenty:
Podczas pandemii nie komentowałem na bieżąco rozwoju wydarzeń w edukacji. Powód był prozaiczny – brak czasu. Prozaiczny, ale wiele mówiący o naszej pracy, bo w dobie nauczania zdalnego padało wiele zarzutów, że nauczyciele tylko zadają, a większość pracy odwalają rodzice w domu. To półprawda. Jak widać pracowałem i wyczekuję obecnie wakacji, aby nie widzieć przez miesiąc żadnej platformy edukacyjnej, bo pozostać na ten czas off line będzie ciężko. Chciałbym w tym poście zwrócić uwagę na to, co powinniśmy udoskonalić, jeśli historia się powtórzy. Bo nauczanie obnażyło wiele braków.
Pracowałem i to sporo. Często mój dzień pracy kończył się, gdy domownicy już spali. Wielu uczniów i nauczycieli miało podobnie. Taki tryb i styl pracy nie może się więcej powtórzyć, bo sensu i efektu z tego nie ma. Co się powinno zmienić:
1.Sprzęt. Nauczyciel i uczeń muszą być wyposażeni w stanowisko pracy. W przypadku nauczycieli będą to służbowe komputery. W przypadku ucznia – stanowisko pracy wyposażone w komputer z oprogramowaniem z dostępem do internetu. Smartfon, z którego korzysta wielu uczniów, to nie jest komputer, ma swoje ograniczenia związane chociażby z wygodą obsługi i wielkością ekranu. […]
2.Czas pracy. Powinniśmy stworzyć namiastkę normalności i systematyczności, czyli lekcje powinny być prowadzone lub zadawane w czasie rzeczywistym (nie przez maila, który dziecko odbiera kiedy chce). […]
3.Przemęczenie. Nauczanie zdalne stworzyło pokusę do zarzucenia ucznia materiałem. To bez sensu. Lepiej zrobić mniej, a porządnie. Prowadzenie lekcji na kamerce lub mikrofonie przez 45 min też nie powinno mieć miejsca, bo oczy nie wytrzymują. […]
4.Zdrowy rozsądek. Każdy nauczyciel powinien zdać sobie sprawę z rangi własnego przedmiotu. Trudniejsze i bardziej czasochłonne zadania powinny być z przedmiotów egzaminacyjnych, z pozostałych powinny być łatwiejsze i do zrobienia w krótszym czasie. Także tutaj powinna być dopasowana ilość łączeń.










