Wczoraj kolega dyrektor Jarosław Pytlak zamieścił na swoim blogu tekst, zatytułowany „Piramida potrzeb nauczyciela”. Oto fragmenty tego posta – z jedną ilustracją wywodu:

 

Po raz kolejny wystąpiłem w roli prelegenta podczas konferencji z cyklu „Inspiracje”, organizowanej przez Edunews.pl i personalnie Marcina Polaka. Odbyła się ona tym razem w formule hybrydowej, tzn. w obecności mniejszej niż zazwyczaj liczby uczestników na miejscu, za to z widzami korzystającymi z transmisji online.

 

Przypadło mi niewdzięczne zadanie wystąpienia pod sam koniec imprezy, po wielu prelegentach prezentujących konkretne pomysły nowych i/lub sprawdzonych rozwiązań. Temat, który podjąłem: „Pandemia – bodziec dla rozwoju czy epitafium dla systemu edukacji” nie miał zbyt optymistycznego wydźwięku, co zresztą – stwierdzam to samokrytycznie – stało się ostatnio znakiem firmowym moich wypowiedzi. Niestety, czasy są takie, że nawet człowiek sukcesu na niwie edukacji, za jakiego z pewnością mogę się uważać, więcej energii poświęcać musi chronieniu dotychczasowego dorobku, aniżeli snuciu planów i poszukiwaniu pomysłów na przyszłość. A przynajmniej ja tak to odczuwam.

 

Po z górą półroczu zmagań z pandemią można już kusić się o ocenę jej znaczenia dla polskiej edukacji. Ku pokrzepieniu serc powinienem napisać, że oczywiście, doświadczenie obecnego czasu jest bezcenne i z pewnością uruchomi nieznane dotychczas pokłady ludzkiego zaangażowania i kreatywności, a kiedy kryzys minie, zachowamy na zawsze bezcenny dorobek tych trudnych dni. Niestety, obawiam się, że tak pięknie nie będzie. A jak będzie? Aby poszukać odpowiedzi na to pytanie, proponuję przyjrzeć się potrzebom najważniejszych (oczywiście poza uczniami) udziałowców naszego systemu edukacji. […]

 

Pytanie, czy pandemia stanie się bodźcem rozwojowym najłatwiej odnieść do nauczycieli. Stanowią oni tę część systemu, która ma szansę stosunkowo najłatwiej poddać się zmianom. Ich potencjalne zaangażowanie ma wszak wymiar osobisty – to, jak funkcjonuje ich placówka oświatowa bezpośrednio przekłada się na ich dobrostan. Wreszcie – nadal są wśród nich entuzjaści. Czy to jednak wystarczy, by w tej grupie zawodowej znaleźć potencjał rewolucyjnej zmiany? I to w wyjątkowo trudnym okresie pandemii?!

 

Aby poszukać odpowiedzi na powyższe pytanie proponuję przyjrzeć się piramidzie potrzeb nauczyciela, którą pozwoliłem sobie opracować na wzór piramidy potrzeb Maslowa. Ta ostatnia stanowi jeden z ikonicznych elementów dorobku psychologii. Układa rozmaite ludzkie potrzeby w kolejności od tych bardziej fundamentalnych, do najbardziej wyrafinowanych, najwyższego rzędu.[…]

 

Piramida potrzeb nauczycieli, którą za chwilę zaprezentuję pod jednym względem piramidalnie różni się od tego, co zaproponował Maslow. Mianowicie posiada fundament. Otóż każdy wybierający w Polsce zawód nauczyciela musi z góry założyć, że nie uzyska wysokiego statusu materialnego. Nawet po długiej i udanej karierze osiągnie co najwyżej średni poziom zarobków, a przez większość czasu pozostanie w dolnej części drabinki dochodowej. To zresztą żadna nowość – nauczyciele w Polsce zawsze byli biedni i mieli nad głową szklany sufit możliwości awansu materialnego. Tyle, że za czasów PRL podobny sufit miała większość innych inteligenckich zawodów. W obecnym naszym ustroju ów szklany sufit wyróżnia zawód nauczyciela w sposób szczególny wśród innych wymagających dobrego wykształcenia.

 

Czytaj dalej »



Już ósmy rok pisuję te cotygodniowe felietony i przez ten czas staram się być poważnym felietonistą. Zgodnie z deklaracją, którą złożyłem w pierwszym felietonie – 4 września 2013 roku – starałem się, aby ich tematem nie była tania sensacja, czy inne nie poparte faktami informacje, zwane dziś fake news’ami. Dlatego i dziś nie podejmę rękawicy rzuconej przez, na szczęście nieliczne, media, spekulujące już o tym w czyje ręce dostanie się edukacja w wyniku najnowszej rekonstrukcji Rządu RP, która po sobotnim, teatralnym porozumieniu, jest już (chyba) nieodwołalna.

 

Napiszę tu jedynie taką myśl „starego praktyka”: Nie mam złudzeń. Tak jak po Zalewskiej dostaliśmy Piontkowskiego, tak i teraz zadziała – występujące nie tylko w polityce monetarnej – prawo Kopernika-Greshama, mówiące o tym, że „gorszy pieniądz wypiera lepszy”. Ja bym je rozwinął: każdy kolejny jest jeszcze gorszy od poprzedniego… Znaczy – nie pieniądz, a minister…

 

A tak w ogóle, to… czarno widzę najbliższą przyszłość naszego edukacyjnego podwórka…

 

 

A teraz podzielę się kilkoma refleksjami, które zrodziły mi się w mijającym tygodniu podczas zamieszczania kilku materiałów:

 

Jako pierwsza bez wątpienia będzie ta, która towarzyszyła mi podczas informowania o X Kongresie E(x)plory„ Edukacja dla innowacji. Innowacje w edukacji”. To, skąd inąd interesujące i zapewne przydatne w treściach dla niejednej nauczycielki i niejednego nauczyciela, wydarzenie w wersji online zostało zorganizowane w dniach 24 i 25 września w godzinach…. przedpołudniowych: w czwartek – 10:00 – 14:50, a w piątek – 9:00 – 12:40.

 

Z programu X Kongresu można wysnuć oczywisty wniosek, że adresatami tego „zdalnego” ewentu są nauczyciele szkolni. Nie tradycyjne środowiska głównego organizatora – Fundacji Zaawansowanych Technologii: młodzi naukowcy i autorytety naukowe, start-up’y oraz duże przedsiębiorstwa, organizacje pozarządowe i instytucje publiczne.

 

Czy tak trudno było przewidzieć, że w czasie emitowania kongresowych treści nauczycielki i nauczyciele będą – w znakomitej większości – prowadzili lekcje?

 

x           x           x

 

Kolejny materiał, zamieszczony dzień wcześniej: Władza nie odpuszcza – nie będzie biolog uczył w podstawówce o antykoncepcji”. Przypomnę, że rzecz dotyczy wykreślenia z podstawy programowej biologii dla klasy VII (i w konsekwencji – z treści w podręczniku) podstawowej wiedzy o środkach antykoncepcyjnych. W zasadzie nie powinno to być zaskoczeniem – wszak nie od dziś wiemy o światopoglądowej „krucjacie” obecnej władzy w obronie moralności i praw rodziców o decydowaniu w sprawach wychowania ich dzieci. Tyle tylko, że:

 

Czytaj dalej »



W piątek (25 września) najwięcej szkół pracowało zdalnie – licząc od 2 września b.r. :

 

 

Źródło: www.facebook.com/ministerstwo.edukacji

 

 

Oto fragment informacji, zaczerpnięty z portalu Prawo.PL:

 

[…] – Monitorujemy sytuację w szkołach i placówkach. Bezpieczeństwo uczniów, rodziców, dyrektorów szkół i nauczycieli jest dla nas najważniejsze – podkreśla MEN w opublikowanym w piątek oświadczeniu.

 

Rzeczniczka prasowa MEN Anna Ostrowska, komentując sytuację epidemiczną w placówkach oświatowych powiedziała, że w szkołach i placówkach, które przeszły w tryb mieszany – ostatnio to kilkaset placówek na kilkadziesiąt tysięcy wszystkich znajdujących się w systemie – około 85 procent uczniów uczy się stacjonarnie, w szkole. Podała, że najczęściej wyłączenie dotyczy poszczególnych klas, a nie całych szkół, a okres kwarantanny trwa średnio ok. 10 dni, po tym czasie szkoły wracają do funkcjonowania w trybie stacjonarnym.*

 

Należy podkreślić, że liczba szkół i placówek oświatowych, które objęte są kształceniem zdalnym lub mieszanym odzwierciedla ogólną liczbę zakażonych w kraju, tzn. wzrasta w chwili, kiedy wskaźnik zakażeń ogólnych w Polsce rośnie – stwierdziła Ostrowska.

 

Źródło: www.prawo.pl/oswiata/

 

 

*Podkreślenia i pogrubienia fragmentów cytowanego tekstu – redakcja OE.



Źródło: www.szkoladobrejrelacji.pl

 

Dziś zabieramy Nasze Czytelniczki i Czytelników na stronę bloga Szkoła dobrych relacji, prowadzonego przez Natalię Boszczyk nauczycielką j. polskiego w Społecznej Szkole Podstawowej nr 13 z Oddziałami Dwujęzycznymi w Warszawie, psychoedukatorkę i trenerkę pomagającą ludziom budować wspierające relacje, ale także mamę trójki dzieci. Można ją znaleźć także na stronie „Szkoła jutra już dziś”. Naszą uwagę przyciągnął tam jej najnowszy post, zatytułowany „Szkolne życie bez spiny, czyli: co wspiera nasze relacje?”

 

Oto wybrane fragmenty tego tekstu i link do jego pełnej wersji:

 

W jednej z nauczycielskich grup na facebooku zobaczyłam grafikę, na której widać było górę lodową. Na jej czubku widniało słowo „sukces”, a pod spodem hasła takie jak: „poświęcenie”, „nieprzespane noce”, „zmęczenie”, „stres”, „krytyka” i „samotność”. Jest we mnie duży sprzeciw dla takiego ujmowania pojęcia „sukcesu”. Czy naprawdę, żeby osiągnąć „sukces”, trzeba wypruć sobie żyły…? I jaki to wszystko ma związek ze szkolnymi relacjami…?

 

 

Nie zajeżdżam siebie

 

W komentarzu do tej grafiki zgodziłam się, że sukces wymaga naszego uporu i wysiłku, ale że chcę go widzieć (i widzę) w kategoriach pozytywnych, radosnych, chcę, by drogę do sukcesu kojarzyć z lekkością i szczęściem. Oczywiście – każdy z nas ma za sobą doświadczenia, że musieliśmy się wytężyć, zwiększyć obroty, coś poświęcić, żeby wejść na kolejny poziom. Ale gdy przykładamy zbyt dużą wagę do haseł „wysil się”, „zaciśnij zęby”, „wytrzymaj”, to zamieniamy nasze życie w ciągłą walkę…

 

Czy tylko ja mam z tym problem? Nie sądzę. Słucham opowieści nauczycieli – przekazywanych mi bezpośrednio i tych, które „czytam” między wierszami. Wyłaniają się z nich tego typu przekonania: „żeby coś osiągnąć, trzeba się wysilić”, „nie marudź, rób”, „zepnij cztery litery”, „nikt nie mówił, że będzie lekko”. Te przekonania drenują z energii, sprawiają na przykład, że zapominamy o swoich podstawowych potrzebach – nauczyciel, który nie ma czasu zjeść, pójść do toalety – to jest zupełna norma w tym zawodzie. Zajeżdżamy się i stosujemy przemoc wobec siebie na różne wyrafinowane sposoby.

 

Jak budować relacje w takim stanie? Z takimi przekonaniami i takim nastawieniem? Jak mówić o dobrostanie, gdy sukces kojarzymy z tym, że dobrostan trzeba odstawić na bok i cisnąć…?

 

 

A dalej blogerka dzieli się swymi poglądami na takie tematy:

 

 

Nie zajeżdżam innych

 

Czytaj dalej »



ziś ulicami Warszawy i wielu innych miast w Polsce przeszły młodzieżowe manifestacje w obronie klimatu. Oto fragment artykułu „Młodzieżowy Strajk Klimatyczny na ulicach Warszawy”, zaczerpnięty ze strony „Gazety Prawnej”:

 

Foto: Radek Pietruszka/PAP[tvn24.pl]

 

 

[…] Kolorowy marsz młodzieży wyruszył z Placu na Rozdrożu przy dźwiękach muzyki emitowanej z głośników umieszczonych na ciężarówce, która jechała przodem. Uczestnicy protestu nieśli na czele pochodu wielki baner z napisem „Sprawiedliwość społeczna”.

 

Nad głowami protestujących widoczne były transparenty – w większości wykonane ze starego kartonu – z hasłami „Nie pal węgla, pal zioło”, „A co z klimatem?”, „Stop wyzyskowi człowieka”.

 

Jedna z organizatorek Strajku Klimatycznego Wiktoria Jędroszkowiak wyjaśniła w rozmowie z PAP, że „sprawiedliwość klimatyczna” musi być poprzedzona „sprawiedliwością społeczną”.

 

Kiedy staram się wyjaśnić, na czym polega sprawiedliwość klimatyczna posługuję się takim obrazem: wszyscy jesteśmy na falach oceanu, lecz nie wszyscy możemy wsiąść do łodzi. Duża część z nas zginie”powiedziała Jędroszkowiak. […]

 

Czytaj dalej »



Foto:www.facebook.com/PiotrMazurekWarszawa/

 

Piotr Mazurek (ur. 26.10.1993 r.) nowopowołany Pełnomocnik Rządu d.s. Polityki Młodzieżowej, w randze Podsekretarza Stanu w Kancelaria Premiera – podczas spotkania z uczestnikami obozu Klub Lidera Rzeczypospolitej

 

 

Na stronie tygodnika „POLITYKA” zamieszczono wczoraj zaskakującą wiadomość: „Fan Żołnierzy Wyklętych pełnomocnikiem rządu ds. młodzieży”. Już z jej pierwszego akapitu można dowiedzieć się, że we wtorek 22 września Mateusz Morawiecki podpisał rozporządzenie w sprawie ustanowienia pełnomocnika rządu do spraw polityki młodzieżowej.

 

A dalej można dowiedzieć się kogo na tę funkcję premier powołał:

 

[…] Został nim 26-letni Piotr Mazurek, szef gabinetu politycznego wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego*. Morawiecki wyniesie swojego pełnomocnika do rangi sekretarza stanu, czyli wiceministra. Do głównych zadań Mazurka będzie należeć współpraca m.in. z ministrami, by zwiększyć „zaangażowanie młodzieży w życie publiczne”. Będzie też, zgodnie z rozporządzeniem, monitorował sytuację młodzieży w Polsce i działania, które jej dotyczą. Ma koordynować przygotowanie i wdrożenie dokumentu strategicznego dotyczącego działań państwa w obszarze polityki młodzieżowej. […]

 

Mazurek jest absolwentem nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Dostał nawet stypendium rektora dla najlepszych studentów. W 2018 r. w wyborach samorządowych zdobył mandat radnego Warszawy. Był koordynatorem akcji „Goń z pomnika bolszewika”*. To akcja młodych konserwatystów, którzy chcieli wywrzeć presję na posłów i samorządowców, by nakłonić ich do usunięcia komunistycznych pomników i symboli z polskich miast. Mazurek współorganizował też osiem edycji Warszawskiego Marszu Pileckiego, a także Forum Organizacji Młodzieżowych „Wspólnie dla Przyszłości”.

 

Mazurek jest też członkiem-założycielem Społecznego Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. W czerwcu jako radny zablokował uchwałę Rady Warszawy o przyznanie nagrody dyrektorowi Muzeum Żydów Polskich. „Dariusz Stola zrobił w muzeum coś niebywałego. Pojawiła się tam ideologia, propaganda organizacji skrajnie lewicowych, które nie mają nic wspólnego z historią Żydów” – dowodził. […]

 

Czytaj dalej »



Foto: www.glos.pl

 

Dariusz Piontkowski podczas wczorajszej (23 września) konferencji prasowej

 

Wczoraj na stronie „Głosu Nauczycielskiego” zamieszczono ciekawy materiał: Szef MEN tłumaczy słowa kolegi z rządu o tzw. efekcie szkolnym koronawirusa. “Przytłaczająca liczba szkół pracuje normalnie”. Oto fragmenty tego tekstu:

 

Zadzwoniłem do ministra Kraski. Poinformował mnie, że nie używał takich określeń. Według niego szkoły nie są poważnym ogniskiem zakażeń epidemicznychszef MEN Dariusz Piontkowski musiał tłumaczyć na środowej konferencji prasowej słowa wiceministra zdrowia Waldemara Kraski, który ocenił w jednym z wywiadów, że wzrost zakażeń na koronawirusa w Polsce w ostatnich dniach wynika z tego, że „mamy tzw. efekt szkolny”.

 

Źródło: www.glos.pl

 

Waldemar Kraska – wiceminister zdrowia – 19 września 2020 r.

 

 

Minister Kraska mówił raczej o tym, że powrót do takiego normalnego życia w różnych dziedzinach, korzystanie z różnego rodzaju rozrywek, rozluźnienie rygorów epidemicznych przyczynia się do tego, że liczba zakażeń jest większa. Natomiast wyraźnie w rozmowie ze mną podkreślał, że szkoły nie są istotnym ogniskiem roznoszenia epidemii. Przynajmniej na razie – bagatelizował słowa wiceministra zdrowia szef MEN.

 

Minister Piontkowski powtórzył, że „przytłaczająca” liczba szkół pracuje w trybie stacjonarnym, “jednak z myślą o uczniach i nauczycielach pracujących zdalnie przygotowaliśmy programy, które pozwoliły samorządom na zakup sprzętu komputerowego dla szkół”.

 

W trybie stacjonarnym pracowało dziś blisko 48,2 tys. przedszkoli, szkół i placówek oświatowych

 

48 194 – tryb stacjonarny (99,40 proc. wszystkich),

 

218 – tryb mieszany (tj. 0,45 proc. wszystkich);

 

72 – tryb zdalny (tj. 0,15 proc. wszystkich).

 

 

Źródło:www.facebook.com/ministerstwo.edukacji/

 

 

Przypomniał, o takich programach jak “Zdalna szkoła” i “Zdalna szkoła plus” prowadzonych przez Ministerstwo Cyfryzacji. Wskazał także, na pomoc Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w zaopatrzeniu w sprzęt komputerowy dzieci będących w pieczy zastępczej. […]

 

 

 

Cały tekst „Szef MEN tłumaczy słowa kolegi z rządu o tzw. efekcie szkolnym koronawirusa. ‚Przytłaczająca liczba szkół pracuje normalnie’”   –   TUTAJ

 

 

 

Źródło: www. glos.pl

 



 

Wczoraj na stronie UM Łodzi zamieszczono informację: Remonty łódzkich szkół i przedszkoli. W 3 lata zmodernizowanych zostało 70 budynków”. Oto jej obszerne fragmenty:

 

Od 2017 roku miasto realizuje projekt termomodernizacji szkół i przedszkoli w ramach którego 70 budynków jest docieplonych, ma wymienione węzły cieplne i kaloryfery, wstawione nowe okna i drzwi, a przy okazji także zamontowane energooszczędne oświetlenie. Projekt jest współfinansowany przez UE, łączna wartość to 93 mln zł z czego 52 mln zł to środki z Brukseli.

 

Dobiega końca największy projekt termomodernizacji placówek oświatowych realizowany przez miasto a współfinansowany ze środków z Unii Europejskiej. W latach 2017 – 2020 prace zostały wykonane w 70 budynkach szkół i przedszkoli, tylko w tym roku prowadzone były 22 inwestycje, 7 z nich już się zakończyło, a 15 ostatnich jest na różnym etapie zaawansowania.

 

Czytaj dalej »



Foto: www.technologpark.pl

 

Dr Marek Kaczmarzyk – właściciel firmy szkoleniowej Neurodydaktyka doktora Kaczmarzyka”

 

 

Na portalu Wrocławskiego Parku Technologicznego (WPT) zamieszczono zapis wywiadu z dr Markiem Kaczmarzykiem – biologiem, neurodydaktykiem i memetykiem. Oto fragmenty tej publikacji:

 

 

Nowa edukacja to proces, a nie jednorazowa zmiana – wywiad z dr Markiem Kaczmarzykiem – adiunktem w Pracowni Dydaktyki Biologii na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska, Uniwersytetu Śląskiego. Oto jego fragmenty:

 

[…]

 

Czy innowacje i edukacja to bliskie sobie pojęcia?

 

dr Marek Kaczmarzyk: Edukacja i innowacje powinny być postrzegane jako tożsame ze sobą obszary. Niestety rzadko dokonuje się takiej korelacji. Jesteśmy przyzwyczajeni do rozumienia edukacji na poziomie określonego rozwiązania. Wszelkie systemy edukacyjne, które zaistniały do tej pory, rozwiązywały problemy określone przez czas i przestrzeń, przez kulturowe tu i teraz. Nawet jeśli cofniemy się do czasów antycznych, czy do wieków średnich na Dalekim Wschodzie, zaobserwujemy, że podawnicza forma edukacji, poza wyjątkami takimi jak sokratejski dialog, przeważa. Najczęściej miała ona jednostronny charakter. Podobnie jest w przypadku obecnej edukacji systemowej, która ma swoje źródło w pruskim systemie sprzed 200 lat. Czasy się jednak zmieniły.

 

 

W dalszej części rozmowy dr Kaczmarzyk odpowiadał jeszcze na kolejne pytania:

 

Jak powinniśmy zatem rozumieć edukację?

 

Czytaj dalej »



W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” zamieszczono artykuł Olgi Szpunar p.t. „Antykoncepcja zniknęła z podręcznika biologii. Czy pojawi się modlitwa o seksualną wstrzemięźliwość? Oto jego obszerne fragmenty:

 

Tekst powstał na podstawie sygnału od czytelnika [nauczyciela biologii w szkole podstawowej – OE] nadesłanego na listy@wyborcza.pl

 

[…] – Na początku września do szkoły dotarła nowa edycja „Pulsu Życia” wydawnictwa Nowa Era. Książkę dla VII klasy kartkuję kilka razy w przód i tył i nie mogę uwierzyć. Zniknął z niej temat antykoncepcji.

 

Foto: Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta [www.wyborcza.pl]

 

W obowiązującej jeszcze przed wakacjami edycji podręcznika do VII klasy (z 2017 roku) temat antykoncepcji znajdował się w dziale „Higiena i choroby układu rozrodczego”. W książce omówiono metody zapobiegania ciąży z podziałem na naturalne i chemiczne. Są wymienione ich zalety i wady. Przy metodach naturalnych znajdowała się uwaga, że są bezpieczne dla zdrowia, ale w przypadku nieregularnych miesiączek pojawiają się trudności w ustaleniu dni płodnych. Przy metodach chemicznych było ostrzeżenie, że prezerwatywy mogą być uszkodzone, że środki hormonalne u niektórych kobiet mogą wywołać uszkodzenia wątroby, a środki plemnikobójcze – uczulenia. Wymieniono też ich zalety, np. regulacje cyklu miesiączkowego przez środki hormonalne. Wszystko to rozpisane było w rozrysowanej na całą stronę tabeli. Na kolejnej kartce był tekst o planowaniu rodziny.

 

Tego wszystkiego teraz brak – mówi nauczyciel. – Brak, bo tematu antykoncepcji nie ma w obecnej podstawie programowej do biologii.

 

Zakres tematyczny podręcznika musi być zgodny z jej zakresem, co jest wymogiem, aby publikacja znalazła się w wykazie podręczników dopuszczonych do użytku szkolnego – wyjaśnia Agnieszka Mallek, dyrektor ds. komunikacji marketingowej i PR w wydawnictwie Nowa Era. […]

 

Choć tematu antykoncepcji nie ma w podstawie programowej z biologii, jest w podstawie do wychowania do życia w rodzinie. Zgodnie z jej wymaganiami uczeń ma ” definiować pojęcie antykoncepcji i wymieniać jej rodzaje. Dokonać oceny poszczególnych środków antykoncepcyjnych w aspekcie medycznym, psychologicznym, ekologicznym ekonomicznym, społecznym i moralnym”.

 

Problem w tym, że lekcje te są nieobowiązkowe. […]

 

To jakieś szaleństwo. Spodziewam się, że w kolejnej edycji podręcznika zalecana będzie gorliwa modlitwa o seksualną wstrzemięźliwość – komentuje nauczyciel biologii.

 

A po co seksualizować dzieci? Po co kierować ich niewinne umysły ku niewłaściwym tematom? – ironizuje Jacek Graff, emerytowany nauczyciel biologii z Krakowa. Przyznaje, że nie dziwi go to, że temat zniknął z podręcznika. […]

 

 

 

Cały artykuł „Antykoncepcja zniknęła z podręcznika biologii. Czy pojawi się modlitwa o seksualną wstrzemięźliwość?”TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wyborcza.pl