Dziś redakcja tygodnika „PERSPEKTYWY” ogłosiła:

 

Znamy najlepsze licea ogólnokształcące i technika w Polsce! Zwycięzcy Rankingu Liceów i Techników Perspektywy 2021 to: XIV LO im. Stanisława Staszica w Warszawie (najlepsze liceum) oraz Technikum Mechatroniczne nr 1 w ZSLiT nr 1 w Warszawie (najlepsze technikum). Ranking Liceów i Techników Perspektywy 2021 został przygotowany przez „Perspektywy” już po raz dwudziesty trzeci.

 

Głównymi adresatami Rankingu są uczniowie i ich rodzice, którzy muszą podjąć bardzo ważną decyzję dotyczącą wyboru dalszej ścieżki kształcenia. Ranking „Perspektyw” stanowi pomoc dla młodych ludzi w wyborze liceum lub technikum, które doprowadzi ich do studiów i ułatwi zdobycie wymarzonego zawodu. Informacje mogą czerpać z pięciu rankingów, w tym dwóch głównych: Rankingu Liceów Ogólnokształcących 2021 i Rankingu Techników 2021 oraz trzech ogólnopolskich rankingów dodatkowych: Rankingu Maturalnego Liceów Ogólnokształcących 2021, Rankingu Maturalnego Techników 2021 oraz Rankingu Szkół Olimpijskich 2021.

 

W tegorocznym Rankingu wzięto pod uwagę dane 2186 liceów ogólnokształcących i 1743 techników, które spełniły tzw. kryterium wejścia: maturę w czerwcu 2020 r. zdawało w nich minimum 12 maturzystów, a wyniki średnie z języka polskiego i matematyki zdawanych obowiązkowo były nie niższe niż 0,75 średniej krajowej.

 

Zasady Rankingu ustaliła Kapituła złożona z przedstawicieli uczelni, komisji ds. kształcenia KRASP, dyrektorów okręgowych komisji egzaminacyjnych (OKE) i przedstawicieli komitetów głównych olimpiad. Pracom Kapituły przewodniczyła dr hab. Barbara Marcinkowska, prof. APS, rektor Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.

 

Kryteria Rankingu Liceów 2021 to: wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych (30%), wyniki matury z przedmiotów dodatkowych (45%) oraz sukcesy w olimpiadach (25%). Po raz kolejny w tej kategorii uwzględnione zostały osiągnięcia w olimpiadach międzynarodowych.

 

Kryteria Rankingu Techników 2021 to: sukcesy szkoły w olimpiadach (20%), wyniki matury z przedmiotów obowiązkowych (20%), wyniki matury z przedmiotów dodatkowych (30%) oraz wyniki egzaminu zawodowego (30%).

 

Przygotowano również podrankingi wojewódzkie (oddzielne dla liceów i techników), które są wyciągami z głównych rankingów ogólnopolskich.

 

www.licea.perspektywy.pl, www.technika.perspektywy.pl.

 

Źródło: www.perspektywy.pl

 



Foto: www.facebook.com/rzemioslolodz

 

Zajęcia praktyczne uczniów klasy „technik usług fryzjerskich” w czasie pandemii

 

 

Wczoraj (26 stycznia 2021r.) Marcin Józefaciuk – dyrektor Zespołu Szkół Rzemiosła w Łodzi – zamieścił na swoim fejsbukowym profilu tekst, który – naszym zdaniem – zasługuje na upowszechnienie poza kręgiem jego znajomych:

 

Jest wtorek. Zostały 3 dni szkolne do końca obowiązywania rozporządzenia przedłużającego zdalne nauczanie. I co słyszymy? Że w tym tygodniu będą decyzje. Że politechnika dostała przyłbice. Że jest konkurs dla uczniów.

 

Przecieki mówią, że mogą wrócić stacjonarnie maturzyści. Ale kim jest maturzysta? Ten który zadeklarował, że podchodzi do egzaminu nieobowiązkowego czy każdy uczeń i uczennica ostatniej klasy technikum i liceum?

 

Co z uczniami podchodzącymi do EPKZ (egzaminów potwierdzających kwalifikacje w zawodzie)? Czy też będą wracać? Bo jak tak to klasy 3 i 4 technikum i 3 branżowe. Czyli ponad 50% uczniów.

 

Jak ułożyć plan lekcji mając 3 lokalizacje i pracowników, którzy mają rodziny? No i jeszcze pracodawców pozamykanych? Ile wersji planu stworzyć? Dlaczego wciąż nic nie wiemy?

 

Ale damy radę. Kto jak nie my! Przecież jest weekend. Weekend z OKE bo ktoś, gdzieś musi sprawdzić egzaminy a to nie ich wina. Tak tak. Wciąż trwa sesja.

 

Co z badaniami dla nauczycieli szkół zawodowych, którzy już pracują z uczniami stacjonarnie? Co ze szczepieniami dla nich? Co z obsługą szkoły, która jest bardziej zagrożona niż nauczyciele? Co z administracją? Jak zaplanować ich pracę i zmotywować do pracy?

 

Jestem dumny z pracowników pedagogicznych i niepedagogicznych, że traktują swoje obowiązki bardziej poważnie niż ich najwyżsi zwierzchnicy. Że mają jeszcze siłę i chęci. Podziwiam ich wszystkich i każdego oraz każdą indywidualnie.

 

Do tego dochodzi brak wizji na przyszłość. Czy terminów rekrutacji nie można podać przed datą ostateczną określoną w przepisach? Tak żeby zaplanować urlop na spokojnie.

 

Jest mi wstyd. Po prostu wstyd.

 

Wstydzę się nie za to co zrobiłem a za ludzi, którzy nie szanują zarówno moich uczniów i ich rodziców, jak i pracowników i ich rodziny

 

 

Źródło: www.facebook.com/marcin.jozefaciuk



Foto:Marek Borawski/Nasz Dziennik[wp.naszdziennik.pl]

 

Tomasz Rzymkowski – Sekretarz Stanu W MEiN

 

 

Portal < wnp.pl > (Wirtualny Nowy Przemysł – portal gospodarczy) zamieścił w sobotę (23 stycznia 2021r.) tekst, zatytułowany „Rzymkowski w „Naszym Dzienniku”: Zadbajmy o prestiż polskiej nauki”. Jako że oryginalny tekst na stronie „Naszego Dziennika” jest płatny – poniżej zamieszczamy fragmenty owej publikacji, czerpiąc ze strony portalu wnp.pl:

 

 

[…] Wiceminister wskazał, że konieczne jest wprowadzenie takich zmian w oświacie, żeby sprostały problemom rzeczywistości„*.

 

Nie będzie dzielenia dzieci na lepsze i gorsze. Każde z nich przy ciężkiej pracy może rozwinąć swoje umiejętności. To jest dla nas bardzo ważne. Chcemy, żeby Polacy mieli w pełni uzasadnione przekonanie, że szkoła w Polsce – na każdym poziomie – w sposób profesjonalny wywiązuje się ze swoich zadań. Dla nas każde dziecko jest ważne” – powiedział.

 

Rzymkowski ocenił, że „polska oświata nie działa tak, jak byśmy wszyscy tego chcieli”. „Wymaga istotnych korekt. Zmiany są nieuniknione. Ale na pewno nie będzie to rewolucja. Działania rewolucyjne nie byłyby tu wskazane” – dodał. [..]

 

Czytaj dalej »



We wczorajszym „Dużym Formacie” zamieszczono zapis wywiadu, jaki red. Agnieszka Jucewicz przeprowadziła z Tomaszem Bilickim. W wersji „papierowej” ma on tytuł „Co czują kryształowe dzieci”. Wersja cyfrowa na stronie tego dodatku „Gazety Wyborczej” nie ma tytułu.

 

Zdecydowaliśmy się na zamieszczenie kilku fragmentów tego wywiadu, wierząc, że redaktorzy i właściciele „GW” nie pozwą do sądu redaktora prowadzącego ten informator oświatowy według zasady non profit, wyłącznie pro publico bono:

 

Foto:www.terapianastolatkow.pl

 

Tomasz Bilicki – prezes Zarządu Fundacji INNOPOLIS, koordynator Punktu Interwencji Kryzysowej dla Młodzieży RE-START, nauczyciel WOS oraz doradca zawodowy w SP nr 35 w Łodzi

 

[…]

 

Agnieszka Jucewicz: Pod koniec listopada w Rzeszowskiem 13-letnia dziewczynka popełniła samobójstwo w swoim pokoju, w trakcie lekcji zdalnych. Dobra uczennica, miła koleżanka, wydawałoby się bez większych problemów. Za ścianą byli jej rodzice. Spodziewa się pan, że takich sytuacji będzie więcej?

 

Tomasz Bilicki: Nie prowadzę badań w tym kierunku, więc mogę mówić wyłącznie na podstawie swoich doświadczeń, i powiem tak – nie jestem zaskoczony. Natomiast wierzę, że niektórzy mogą być, ponieważ wciąż istnieje dużo stereotypów zarówno na temat zaburzeń psychicznych, jak i samobójstw. Wielu osobom wydaje się, że nastolatek doświadczający trudności to ktoś, kto chodzi cały czas przygnębiony, unika kontaktu wzrokowego, zasłania oczy grzywką i tak dalej. Tylko że to totalna nieprawda!

 

Niedawno dzwoniłem do szkoły jednego z moich pacjentów, który ma w tej chwili silną eskalację objawów, żeby porozmawiać o tym z psychologiem szkolnym. Dziesięć minut musiałem go przekonywać, że na pewno chodzi o tego ucznia. Ponieważ ten ciężko chory na depresję 17-latek, po trzech zamachach samobójczych, w szkole znany jest z dowcipu, uśmiechu, aktywności. Przed innymi udaje silnego.

 

Wielu moich pacjentów jest teraz w znacznie gorszym stanie niż przed marcem zeszłego roku. Więcej osób się samookalecza, myśli o śmierci albo ją planuje. Ale są i tacy, którzy zgłaszają poprawę komfortu. Zwykle to nastolatkowie, którzy są silnie introwertyczni albo mają tak zwane fobie – społeczne czy szkolne. W zdalnym nauczaniu lepiej się odnajdują.

 

Pracuje pan nie tylko jako terapeuta, ale również jako nauczyciel WOS-u w jednej z łódzkich podstawówek. Co z tymi, którzy wcześniej nie mieli problemów natury psychicznej?

 

Ostatnio spotkałem się z moimi uczniami na żywo podczas zbiórki darów bożonarodzeniowych, którą co roku organizujemy w szkole. Zauważyłem dwie rzeczy. Po pierwsze, prawie wszyscy mówili: „W życiu bym nie uwierzył/nie uwierzyła, że kiedyś to powiem, ale ja chcę do szkoły!”. Po drugie, wiele osób, które wcześniej nie doświadczały trudności, teraz je przeżywa. Mówili na przykład: „Uświadomiłem sobie niedawno, że wszyscy kiedyś umrzemy, że moi rodzice kiedyś umrą. I teraz ciągle o tym myślę, co będzie, jak ich zabraknie”.

 

 

Ile oni mają lat?

 

13, 14. To są ósmoklasiści. My, dorośli, nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo mówimy teraz o śmierci, o zagrożeniu. Dzieci mają dużo czasu na myślenie o tym. Czasu, który jest przytłaczający, bo spędzany w izolacji. Jednocześnie jest to czas nasilonych konfliktów w domu. Do tej pory nie było to tak odczuwalne, bo rodzice widzieli się z dziećmi pięć godzin dziennie, z czego godzinę się kłócili. Teraz widzą się 24 godziny, z czego kłócą się przez 15. I nawet w zdrowych, dobrze funkcjonujących rodzinach pojawiają się problemy. […]

 

 

Czym tak naprawdę jest interwencja kryzysowa?

 

Żeby było jasne, nie chciałbym z młodych ludzi robić niepełnoletnich psychologów czy interwentów kryzysowych. Nie chodzi o to, żeby teraz chodzili w kamizelkach z napisem „Masz problem? Przyjdź do mnie”. Bo oni nie są profesjonalistami, ale i tak już siłą rzeczy świadczą taki rodzaj wsparcia najbliższym, więc chciałbym, żeby potrafili robić to lepiej, bardziej efektywnie.

 

Interwencja kryzysowa to pierwsza pomoc psychologiczna w sytuacji kryzysu. Z definicji bardzo przypomina pierwszą pomoc przedmedyczną. I tak jak pierwszej pomocy przedmedycznej nie udzielają ratownicy medyczni czy lekarze, tak samo interwencji kryzysowej nie prowadzą psycholodzy czy psychoterapeuci, tylko w zasadzie my wszyscy.

 

Czytaj dalej »



Mamy wielki zaszczyt zaprosić Państwa na Forum dla Edukacji „Przyszłość szkoły. Szkoła przyszłości organizowane z inicjatywy Senator RP Joanny Sekuły w Warszawie dnia 27 stycznia 2021r. w godz. 10:00-15:00 przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej oraz Stowarzyszenie dO!PAmina Lab w partnerstwie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich Adamem Bodnarem oraz Stowarzyszeniem Umarłych Statut

 

                                 Forum odbędzie się w gmachu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.

 


Ze względu na obostrzenia związane z pandemią COVID-19 Forum będzie transmitowane na żywo za pośrednictwem senackiej strony internetowej oraz senackiej strony na FB.

 

Czytaj dalej »



W nadesłanym dzisiaj (25 stycznia 2021r.) na adres redakcji OE newsletterze „Gazety Wyborczej” – STREFA NAUCZYCIELA – zamieszczono poniższy tekst Olgi Woźniak z działu „Nauka” i „Strefa Nauczyciela”:

 

 

No to pokłóciłam się o tekst z „Wyborczej”. No, trzeba przyznać, że jednak nie byle z kim, bo z samym prof. Lechem Mankiewiczem, znanym popularyzatorem nauki, piewcą reform w polskiej edukacji. 

 

Wysłałam mu .wywiad mojej koleżanki Karoliny Słowik z dr. hab. Maciej Jakubowskim- [Pruska szkoła” nie brzmi jak dobra zabawa, ale daje porządek. Jak uczyć z sensem po feriach]

 

Proszę spojrzeć – zakrzyknęłam – Co za ciekawe spojrzenie na edukację!

 

E – bąknął profesor w odpowiedzi, zupełnie nie podzielając mojej ekscytacji. – Moim zdaniem, być może nie uczymy tak, jak trzeba, ale przede wszystkim nie uczymy tego, co trzeba.

 

 

-No ale jednak, ja się zgadzam – nie ustępowałam, cytując: „jeżeli mówimy uczniom: wyszukajcie sami w Google’u jakiś termin albo zróbcie mydło, i zakładamy, że po takim eksperymencie sami odkryją wiedzę o kwasach tłuszczowych, to jest to błędne oczekiwanie. Zakładamy, że uczeń poprzez doświadczenie czegoś się nauczy. W ten sposób nauczyć może się ktoś, kto ma już jakąś wiedzę. Uczniowie nie są ekspertami. Są nowicjuszami. Jeśli wyszukają coś w internecie, nie są w stanie ocenić rzetelności swojego znaleziska”. Pan tak nie uważa?

 

Lech Mankiewicz: Co do tego zgoda, ale on idzie znacznie dalej. Prof. Jakubowski chce, żeby trzymać uczniów za pysk, tak to rozumiem. Na krótką metę to może i przyniesie rezultaty, ale problem jest w tym, że trzeba ich przygotować do tego, żeby wzięli się sami za pysk.i tutaj następuje trudne pytanie, jak to zrobić?

 

 

-Nie, on raczej chce, żeby uczyć w pewnym porządku – tak ja to zrozumiałam – zaoponowałam. – i że zachłystujemy się nowinkami edukacyjnymi, na które nie ma badań, ale dobrze brzmią: „Sprawczość można oddać uczniom w różny sposób. Rzadko kiedy zadziała tu metoda „zrób to sam”. Szkoła to nie firmy Elona Muska czy Google, w których pracują eksperci, którzy po latach nauki są zdolni do samodzielnej, kreatywnej pracy.


Ale rozważmy, na czym polega kreatywność w Google? Ta firma nie chce tracić kasy na nierobów. Inżynierowie w Google są wzięci za pysk i na dodatekco kwartał jest ewaluacja i jakiś procent  z dołu drabinki wylatuje, a na ich miejsce przyjmowani są nowi – komentuje prof. Mankiewicz.

 

Czytaj dalej »



W piątek 22 stycznia, na portalu mama:Du zamieszczono artykuł Sandry Skorupa, zatytułowany „Mamy pełną listę ekspertów Czarnka – to oni zdecydowali o powrocie do szkół. Sprawdziliśmy, kim są. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:

 

Foto:Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta [www. mamadu.pl]

 

 

[…] Jak zaznaczał 11 stycznia 2021 roku w TVP Info Przemysław Czarnek: „Decyzja o powrocie uczniów klas 1-3 do szkół była gruntownie przemyślana i skonsultowana z ekspertami„.* Skierowaliśmy do resortu prośbę, o ujawnienie nazwisk konsultantów ministra.

 

W odpowiedzi rzeczniczki Ministerstwa Edukacji i Nauki Anny Ostrowskiej czytamy, że: „W skład Rady Konsultacyjnej ds. Bezpieczeństwa w Edukacji wchodzą przedstawiciele MEN, kuratorzy oświaty, dyrektorzy szkół, reprezentanci Głównego Inspektoratu Sanitarnego, specjaliści chorób zakaźnych i przedstawiciele rodziców„. […]

 

Na liście ekspertów Czarnka znajdują się kuratorzy oświaty m.in. lubelska kuratorka Teresa Misiuk. Poza zaproszeniem do doradztwa, otrzymała także funkcję Zastępczyni Przewodniczącej Rady Konsultacyjnej. […]

 

Kolejną kuratorką oświaty, która doradzała Czarnkowi, jest Aurelia Michałowska. Mazowiecka Kurator Oświaty znana jest z tego, że domagała się wycofania w szkołach warsztatów z edukacji seksualnej. Z kolei w okresie strajków kobiet zasłynęła z apelu do szkół o „wyciągnięcie stosownych działań wychowawczych”[…]

 

Jednym z medycznych doradców Czarnka jest też prof.Magdalena Marczyńska, która nie raz w mediach zaznaczała, że wszyscy mają świadomość, iż dzieci muszą, jak najszybciej wrócić do szkół. Wówczas zwracała uwagę na zagrożenie problemami natury psychicznej. Co więcej, w momencie, gdy rząd zakazał dzieciom wychodzić z domu w godzinach 8:00-16:00 prof. Marczyńska podważała to obostrzenie.[…]

 

Z kolei prof. Jacek Wysocki od początku epidemii udziela w mediach eksperckich komentarzy dotyczących przebiegu COVID-19 oraz szczepionki. Sam wspiera akcję „Szczepimy się”, a we współpracy z MZ prowadził otwarte lekcje na temat szczepień przeciwko koronawirusowi.[…]

 

Ministerstwo zaznaczyło, że w składzie rady znajduje się również głos rodziców. Reprezentowany jest on przez Wojciecha Starzyńskiego Prezesa Zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”. Jednak nie jest on rodzicem uczniów.

 

Czytaj dalej »



Chyba powinienem zacząć ten felieton od choćby kilku zdań na temat pierwszego tygodnia „naocznej” nauki najmłodszych klas szkół podstawowych. Wszak tyle było komentarzy, najczęściej przestrzegających przed taką decyzją rządu i wieszczących jej złe skutki. I co teraz można przeczytać, wysłuchać, obejrzeć na ten temat w polskich mediach, po pierwszych pięciu dniach szkolnych doświadczeń?

 

Niewiele, to za dużo powiedziane. Po długich poszukiwaniach „w sieci” znalazłem informacje, ze środy 20 stycznia, podane przez dwa portale: FORSAL – „MEiN: w 99,4 proc. szkół podstawowych uczniowie klas I-III uczą się stacjonarnie”  i  „Portal Samorządowy” „W 99,4 proc. szkół podstawowych uczniowie klas I-III uczą się stacjonarnie”:

 

W obu przypadkach autorzy tych informacji, powołując się na MEiN, podali ten sam komunikat;

 

W 14 360 szkołach podstawowych w klasach I-III nauka w środę była prowadzona w trybie stacjonarnym – poinformowało MEiN, podając, że chodzi o 99,4 proc. szkół podstawowych. W 15 podstawówkach w klasach I-III nauka odbywała się w trybie zdalnym, a w 68 w trybie mieszanym. […] Dane te pokazują stan ze środy z godz. 13.00 i pochodzą od kuratorów oświaty.

 

Zastanawia mnie, dlaczego jest to wiadomość z second hand, bo na oficjalnej stronie MEiN nic o tym nie znalazłem. I w ogóle nigdzie nic nie znalazłem o tym jak przebiegało nauczanie po powrocie uczniów edukacji zintegrowanej do szkół. Nawet Urząd Miasta Łodzi nie poinformował o tym, choćby w krótkiej informacji. Zero informacji także na stronach lokalnych mediów…

 

Ale szybko sam znalazłem wytłumaczenie. Zadziałało stare prawo mass-mediów:Jeśli pies pogryzł pana – to żadna informacja. Ale gdy pan pogryzie psa – to będzie news na pierwsze strony gazet i paski telewizyjnych wiadomości.” Skoro w zasadzie we wszystkich szkołach praca idzie normalnie, to o czym tu pisać…

 

Tym bardziej, że pojawił się inny temat – Tomasz Rzymkowski nowym sekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki. Wczoraj zamieściłem o tym wydarzeniu bogaty materiał 34-latek z Lublina, urodzony w Kutnie, wiceministrem od kształcenia i nadzoru”.

 

Pierwsze co mi przyszło do głowy, gdy poczytałem informacje biograficzne o tym „wychowanku” pana Czarnka, mając w pamięci wszystkie znane fakty, ujawniające światopogląd także tego ostatniego, to wizja zmiany nazwy tego ministerstwa, na najbardziej oddającą istotę zainteresowań i przekonań obu panów, czyli na taką, jaka funkcjonowała w II Rzeczypospolitej:

Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego

 

Jednak wracając do tego konkretnego przypadku – nie mogę się pohamować przed próbą odpowiedzi na podstawowe pytanie, jakie zwykle pojawia się, gdy jakiś nowy polityk obejmuje ważne, rządowe stanowisko: „Jakie są jego kompetencje, które uzasadniają powierzenie mu takich właśnie obowiązków?”

 

Czytaj dalej »



Foto: www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/

 

Minister Przemysław Czarnek wręcza posłowi PiS Tomaszowi Rzymkowskiemu akt powołania na stanowisko Sekretarza Stanu w MEiN oraz Pełnomocnika Rządu do spraw kształcenia ogólnego i nadzoru pedagogicznego.

 

 

22.01.2021 na oficjalnej stronie MEiN zamieszczono informację, zatytułowaną „Powołanie Pełnomocnika Rządu do spraw kształcenia ogólnego i nadzoru pedagogicznego”. Oto jej najważniejszy fragment:

 

Dziś, 22 stycznia Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek wręczył Tomaszowi Rzymkowskiemu powołanie na Sekretarza Stanu w MEiN oraz Pełnomocnika Rządu do spraw kształcenia ogólnego i nadzoru pedagogicznego.

 

Tomasz Rzymkowski będzie odpowiadał w ministerstwie m.in za kwestie dotyczące nadzoru pedagogicznego, kształcenia ogólnego oraz współpracy z kuratorami oświaty.

 

Tomasz Rzymkowski urodził się 1986 roku w Kutnie. W 2010 roku ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. W 2018 roku uzyskał stopień doktora nauk prawnych na podstawie rozprawy „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej w świetle przepisów ustawy konstytucyjnej z dnia 23 kwietnia 1935 roku na tle modeli ustrojowych innych państw”. […]

 

Pracował jako urzędnik samorządowy w Lublinie. Kierował Akademickim Klubem Myśli Społeczno-Politycznej „Vade Mecum” i współpracował ze stowarzyszeniem KoLiber. Jest autorem artykułów o tematyce prawnej i historycznej.

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/

 

 

 

Zobacz także:

 

Czytaj dalej »



Zgodnie z obietnicą – dziś druga część moich wspomnień „od kandydata na murarza do marynarza”, zatytułowana Od studenta polonistyki do rezerwisty po Mar-Wojce”. Po doświadczeniu redagowania poprzedniego odcinka postanowiłem, że nie będę się trzymał, jako głównego wyznacznika, chronologii faktów, czyli opisywania rok po roku wydarzeń, ale cały ten wspominany tym razem okres przedstawię w wyodrębnionych „wątkach merytorycznych”. I tak, po syntetycznym wspomnieniu roli jaką odegrała moja praca wychowawcy na kolonii letniej w Grabownie Wielkim, będą to: wątek studencki (cz.IIa),  wątek harcerski (cz. II b)  i wątek służby w mar-wojce (cz. II c).

 

A więc – zaczynamy – teraz o „Palcu Bożym” i wątek studencki:

 

Jak już wspomniałem – zacznę od historii opisanej szczegółowo już przed trzem laty i opublikowanej w e-wersji w Magazynie Sieci Rozwoju Nr. 3.[Fragment – plik pdf TUTAJ] Nie będę krył, że ilekroć powracam pamięcią do tamtych chwil, nie mogę powstrzymać się od „filozoficznych” refleksji nad rolą przypadku w ludzkich biografiach, a zapewne także w historii ludzkości, a może i wszechświata…

 

Bo cały czas powraca pytanie: „Czy gdybym pewnego lipcowego dnia 1963 roku nie spotkał mojego kolegi z Budowlanki, przyjaciela z Klubu Kula – Jurka Trojanowskiego, gdybym nie dowiedział się od niego o możliwości pracy w roli wychowawcy na kolonii letniej, gdyby nie przeżyte tam doświadczenia – czy straciłbym zaintereso- wanie studiowaniem mojej wymarzonej polonistyki?” Czy kiedykolwiek zostałbym pedagogiem? A może w 1968 roku obroniłbym pracę magisterską i uczył gdzieś na wsi – znakazu pracy – „polaka”? A może uczestniczyłbym w marcowych protestach 1968 roku i został relegowany z uczelni? Może…

 

Jak widzicie – nie dopuszczam w tych rozważaniach tej drugiej możliwości, uwzględnionej w tytule owego wspomnienia – ewentualności, że „tak miało być”, że wszystko „było TAM zapisane”, że to był Palec Boży”...

 

Ale, skoro stało się tak, jak się stało – widać jestem „dzieckiem szczęścia” – już od chwili narodzin.

 

x           x           x

 

Foto: fotopolska.eu[www.fotopolska.eu/Lodz]

 

Gmach Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie w latach sześćdziesiątych XX wieku prowadzona była większość zajęć dla studentów filologii polskiej.

 

 

Od pierwszych dni października 1963 roku wszedłem w zupełnie dla mnie nowe środowisko, nikogo nie znając z grona moich nowych koleżanek i nielicznych kolegów I roku studiów filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim. A był to „rok” liczny, dokładnie nie pamiętam, ale było nas prawie setka osób.

 

Znakomitą większość zajęć, w tym wykładów, mieliśmy w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego przy ul. Matejki, oczywiście w jego stanie sprzed rozbudowy. Po latach pamiętam jedynie profesorów i jakie mieli wykłady:

 

Profesorowie: Jan Dürr-Durski – wykłady z historii literatury staropolskiej, Witold Śmiech – z gramatyki opisowej, a także ówczesny doktor – Władysław Ceran – wykłady z języka staro-cerkiewno-słowiańskiego (potocznie używaliśmy skrótu: „scs”). Pamiętam tych trzech panów, bo to z ich wykładów musiałem w sesji letniej 1964 roku zdawać egzaminy.

 

Ale nim nastał czerwiec 1964 roku musiało minąć jeszcze kilka miesięcy, z których zapamiętałem przede wszystkim… życie studenckie. I nie mam tu na myśli „imprezowania”, a działalność – jak przyjęło się ją określać – społeczną. Tak, tak – student I roku bardzo szybko wszedł do „elity” studenckich aktywistów Zrzeszenia Studentów Polskich (ZSP). A stało się tak dzięki mojej wcześniejszej działalności w ZHP, bowiem bywając dość często w Komendzie Chorągwi Łódzkiej na spotkaniach organizowanych przez ówczesnego kierownika Wydziału Drużyn Zuchowych – druha Tadeusza Poklewskiego (w „cywilu” czynnego archeologa), którego poznałem, kiedy był szefem naszej łódzkiej grupy na kursie drużynowych w CSIZ w Cieplicach. W Komendzie Chorągwi  poznałem starszą o trzy lata druhnę Annę Kuligowską, która jesienią 1963 roku była studentką V roku polonistyki i działała w ZSP. Jeszcze w październiku zostałem zaagitowany, aby zapisać się do tej studenckiej organizacji i mogłem, już po paru tygodniach, uczestniczyć w ogólnowy- działowym zebraniu wyborczym. I – ku mojemu całkowitemu zaskoczeniu – Anka Kuligowska zgłosiła mnie – „doświadczo- nego i odpowiedzialnego działacza harcerskiego” – jako jej kandydata do nowej Rady Wydziału. W wyborach otrzymałem wymaganą liczbę głosów, a przy podziale funkcji zostałem… sekretarzem Rady Wydziałowej ZSP!

 

No i się zaczęło…

 

Na wykłady i ćwiczenia chodziłem z poczucia przyzwoitości, acz z coraz bardziej słabnącą motywacją. Za to całą energię poświęcałem w tym czasie mojej nowej działalności społecznej. Także moje życie towarzyskie było bardziej skoncentro- wane na towarzystwie „z rady” niż na koleżeństwie „z roku”. Do koleżanek z tego drugiego kręgu wrócę za chwile, ale teraz muszę się „wyspowiadać” z kilkumiesięcznej znajomości z pewną aktywistka ZSP z III roku polonistyki o imieniu Urszula. Nazwisko też pamiętam, bo zawsze kojarzyło mi się z nazwiskiem jednego z kanclerzy RFN, ale uważam, że taktowniej będzie, jeśli go tu nie przywołam. Mieszkała ona w akademiku (DS II), w którym był Studencki Klub „Balbina” – trochę wieczorów tam spędziłem… Wtedy nie wiedziałem, że mieszka tam także jedna z moich koleżanek z roku, z którą nasze drogi przecięły się po piętnastu latach…Ale o tym opowiem w odpowiednim odcinku moich wspomnień.

 

Głównym „osiągnięciem” pierwszych tygodni działalności nowej Rady Wydziału było przygotowanie dorocznego „Balu Filologa” – w nadchodzącym karnawale. Bal odbył się w styczniu, w budynku Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego przy ul. Armii Ludowej (dziś Polskiej Organizacji Wojskowej). Zaszczycił go swoją obecnością ówczesny Rektor UŁ, prof. Stefan Hrabec – były dziekan (1954–1959) Wydziału Filologicznego. Organizatorzy balu, w tym oczywiście i ja, mieli możliwość wypicia z Panem Rektorem wzniesionego przez niego, toastu (nie, nie szampanem, „polską czystą”) „za pomyślność łódzkiej filologii”.

 

Czytaj dalej »