



Foto::screen relacji filmowej [www.youtube.com]
Redaktor Maciej Trojanowski i wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Gościem Radia Łódź była dziś (19 lutego 2021r.) wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka. Po wyczerpaniu tematu przygotowania miasta do budowy spalarni śmieci, redaktor Maciej Trojanowski zapytał ją o aktualną sytuację w szkołach:
[…]
Maciej Trojanowski: – Edukacja w związku z epidemią, to temat ważny dla uczniów i rodziców. 400 polskich podstawówek, które w klasach I – III powinny uczyć stacjonarnie, przeszło na tryb zdalny ze względu na zakażenia koronawirusem. Jak to wygląda w Łodzi? Wiemy, ile szkół boryka się z takim problemem?
Małgorzata Moskwa-Wodnicka: – Tak jak w ubiegłym roku, to ok. 10 placówek dziennie. Jest tu duża rotacja. Obecnie mamy trzy przedszkola w trybie zdalnym, ale jest to związane z odczynami i złym samopoczuciem nauczycieli po szczepieniach. Podkreślam, że to naturalny odczyn, ale ze względu na to, że kilkoro nauczycieli nie było w stanie pojawić się w pracy, w uzgodnieniu z sanepidem przeszło na tryb zdalny na ok. tydzień.
–Wczoraj minister Piontkowski mówił, że nie widać wzrostu zakażeń w klasach, które pracują stacjonarnie. Wiemy, że to nie miasta decyzja, ale czy utrzymałaby Pani naukę stacjonarną w tych klasach I – III?
–Myślę, że każdy życzyłby sobie, abyśmy wrócili do normalności. Unikam odpowiedzi na to pytanie, bo nie jestem epidemiologiem, nie jestem ekspertem. Życzyłabym sobie, żeby wszyscy wrócili do sMaciej Trojanowski zkół. Dziś dyskusja trwa dookoła osób, które będą miały egzaminy: maturzystów, uczniów klas ósmych i egzaminów w szkołach zawodowych. Tutaj powinno być skupienie władz rządowych, żeby ci uczniowie mogli wrócić, aby w odpowiednich warunkach przygotować się do egzaminów. Nie wiem, czy w trybie zdalnym jest taka możliwość.
-Łódzka „Gazeta Wyborcza” informuje, że niektóre szkoły organizują takie zajęcia w szkołach stacjonarnie.* Rodzice podpisują masowo deklaracje, że ich dzieci nie mają dostępu do internetu, a to umożliwia ich zaproszenie do budynku szkoły. Ile jest takich szkół? Nie ma obawy, że reżim sanitarny nie zostanie tam utrzymany?
–Cały czas monitorujemy sytuację, pojawił się taki artykuł, ale dotyczy on zgodnych z przepisami konsultacji i testów sprawdzających dla maturzystów i uczniów klas ósmych, które są przeprowadzone w reżimie sanitarnym.
–Czy to nie ma szans przerodzić się w coś większego, co może spowodować wzrost zakażeń?
–Nie. Dyrektorzy mają doświadczenie w tym zakresie i muszą postępować zgodnie z reżimem i rozporządzeniem. Konsultacje mogą się odbywać do siedmiu osób i trzeba tego pilnować. […]
Cały zapis rozmowy z wiceprezydent Łodzi Małgorzatą Moskwa-Wodnicką – TUTAJ
Źródło: www.radiolodz.pl
*”Szkoły odmrażają się, nie czekając na decyzje rządu. ‚Braki po nauce zdalnej są ogromne'” – TUTAJ
Komentarz redakcji:
Szkoda że redaktor Trojanowski nie zapytał pani wiceprezydent o stanowisko władz Łodzi w sprawie rządowego pomysłu łączenia poradni psychologiczno-pedagogicznych z powiatowymi/miejskimi centrami pomocy rodzinie i tworzeniu na tej bazie Centrów Dziecka i Rodziny. Zobacz: Kolejna „deforma” w systemie – teraz centra w miejsce poradni [WK]
Foto: www.szkolawchmurze.pl
Wczoraj (18 lutego 2021r.) portal EDUNEWS zamieścił artykuł Joanny Krzemieńskiej, zatytułowany „Zmiana pozorowana”. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:
Edukacja to jeden wielki poligon doświadczalny. Od roku, prowadząc zajęcia w trybie zdalnym, wciąż uczymy się tego, jak mogłaby wyglądać nauka na odległość. Bez większego wsparcia systemowego, metodą prób i błędów. Nieustająco rozliczani przez nadzór, rodziców i siebie samych. I gdy już wydaje nam się, że wiemy, jak działać, okazuje się, że jednak nie do końca…
Edukacyjny matrix, kto mi zabrał ostatnich jedenaście miesięcy? * […]
Pamiętam doskonale pierwsze dni społecznej izolacji. Chaos i dezorganizacja. Pospiesznie wyszukiwane narzędzia. Co godzinę szkolenie z innego programu, miliony koniecznych aplikacji. Wszystko to zaczynało przypominać wyścig: kto zainstaluje więcej aplikacji i z nich skorzysta. Kto zasypie swoich podopiecznych większą liczbą najciekawszych zadań, najbardziej rozwijających ćwiczeń, najlepszych rozwiązań. […]
Stracony czas
Minęły: czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień. Drzwi szkół stanęły przed nami otworem, bo przecież mury nie zarażają i nie ma powodu, by się obawiać. Nieśmiało pojawiały się spostrzeżenia, że za chwilę znów wrócimy wszyscy przed ekrany. Jednak woleliśmy nie przyjmować tego do wiadomości. Trochę na własne życzenie, a trochę powodowani zmęczeniem doświadczeniami wiosennymi, zmarnowaliśmy dany nam na szersze przygotowania czas. Nie wykorzystaliśmy szansy, by przemyśleć, co jest tak naprawdę ważne w edukacji. I zastał na październik, a wraz z nim, powrót do zdalnego nauczania. […]
Patrzę na to, co dzieje się w nauczycielskich grupach (media społecznościowe znacznie ułatwiają wymianę myśli i pomysłów, chwała im za to) i zastanawiam się: dokąd zmierzamy? Widoczna jest znacząca zmiana w zakresie wykorzystania zdobyczy technologicznych. Sensownie byłoby zatem uznać, że nastąpiła zmiana, zwrot ku nowoczesności w edukacji. A jednak… Jest to zmiana w dużej mierze pozorowana. Wszak nie o narzędzia w tej nowoczesności chodzi.
Człowiek, przede wszystkim człowiek
Myślę, że tak długo, jak długo na pierwszym miejscu stawiać będziemy technologię, tak długo nie ruszymy z miejsca. Nie potrzebujemy dwudziestu szkoleń z wykorzystania tablicy multimedialnej (nie umniejszając ich roli, bo warto umieć posługiwać się dostępnym sprzętem) czy kolejnych webinariów związanych z aplikacjami. Potrzebujemy rozmowy. Dostrzeżenia, że szkoła to przede wszystkim ludzie. Nie tylko uczniowie (choć jasnym jest, że są oni ważni), ale również nauczyciele. Wszak, kierując się złotą zasadą, najpierw powinniśmy zadbać o siebie, by móc zadbać o innych.
Tak sobie myślę, że zjawisko, które obserwujemy obecnie w polskiej edukacji nieco podobne jest to zabawy programami zmieniającymi wygląd (szczerze powiedziawszy, jeden z nich skłonił mnie do powyższych przemyśleń). Dzięki chytrym sztuczkom otrzymujemy całkiem zmieniony, niemal doskonały obraz. […]
Cały tekst „Zmiana pozorowana” – TUTAJ
Źródo: www.edunews.p
*Podkreślenia fragmentów przytoczonego tekstu – redakcja OE.
Wczoraj (17 lutego 2021r.) na portalu OKO.press zamieszczono artykuł, w którym zamieszczono informację o wynikach najnowszego sondażu Ipsos dla OKO.press, zatytułowany „Polki i Polacy nie ufają publicznej oświacie. Ponad połowa wybrałaby płatną szkołę prywatną”. Oto fragmenty tej publikacji i link do pełnej wersji artykułu:
[…]
Zadaliśmy pytanie:
Czy gdyby pieniądze nie były przeszkodą posłałaby Pan/Pani dziecko do płatnej szkoły społecznej lub prywatnej?
Wyniki są porażające. Aż 55 proc. badanych odpowiedziała twierdząco, z czego co czwarta osoba wybrała odpowiedź „zdecydowanie tak”. Odsetek negatywnych odpowiedzi wyniósł 35 proc.
Źródło:Source: Ipsos dla OKO.press
[…] Szkołę prywatną najchętniej wybraliby młodzi (18-29 lat), dla których wspomnienia edukacji wciąż są żywe. W tej grupie odsetek pozytywnych odpowiedzi wynosi aż 65 proc. […]
Na płatną edukację najczęściej wskazywali mieszkańcy największych miast, w których oferta edukacyjna jest najbogatsza (62 proc.), a także mieszkańcy mniejszych ośrodków miejskich (20-100 tys. mieszkańców).
27 stycznia 2021 r. wydawnictwo JS & CO Dom Wydawniczy wypuściło na rynek najnowszą, już trzecią, książkę Jarka Szulskiego, zatytułowaną „Nauczyciel z Polski”. Oto jak reklamuje ją empik:
Pierwsza taka książka o szkole! Zobaczcie, co może się w niej wydarzyć, jeśli otworzymy się na relację i dialog. I jak piękny może to być kawałek świata…
Jarek Szulski – nauczyciel z pasją, współtwórca Akademii Psychologii Przywództwa i autor bestsellerowych powieści „Zdarza się” i „Sor”, powraca z praktycznym poradnikiem i jednocześnie wciągającą opowieścią o miłości do szkoły. Bazując na własnych doświadczeniach, we wzruszający sposób pokazuje drogę dorastania i rozwoju nieco szalonego nauczyciela, dotyka jasnych i ciemnych stron „najpiękniejszego zawodu świata” oraz zachęca do zupełnie nowego kształtowania szkolnej codzienności, tak by każda godzina spędzona z uczniami stała się dla wszystkich niesamowitą przygodą. I udowadnia, że jest to możliwe!
Pełen humoru, barwnych anegdot, inspiracji do dalszego rozwoju oraz praktycznych pomysłów na pracę z młodzieżą poradnik, zawiera także szereg rozmów z wybitnymi specjalistami oraz kilkanaście poruszających esejów napisanych przez uczennice i uczniów liceów ogólnokształcących. Całość graficznie spinają ilustracje i doodle 16-letniego Eryka Kiepuszewskiego.[…] WIĘCEJ – TUTAJ
Ale my postanowiliśmy udostępnić recenzję tej książki, jaką na swoim blogu „Profesorskie Gadanie” 7 lutego 2021r. zamieścił dr hab. Stanisław Czachorowski, opatrzywszy ja tytułem „Nauczyciel z Polski czyli poradnik dla nauczycieli i kandydatów”. Oto jej fragmenty i link do pełnej wersji:
„Dziennik Łódzki” zamieścił dziś na swej e-stonie artykuł Macieja Kałacha zatytułowany „W Łodzi w ciągu bieżącego roku szkolnego 12 tysięcy uczniów zrezygnowało z religii. To jedna trzecia zapisanych na nią we wrześniu 2020 r.!” Zamieszczamy obszerne jego fragmenty i link do pełnej wersji:
Foto: Biuro Poselskie Krzysztofa Piątkowskiego[www.dzienniklodzki.pl]
Krzysztof Piątkowski – poseł Koalicji Obywatelskiej, w latach 2010 – 2018 był wiceprezydentem Łodzi, w latach 2010 – 2014 odpowiadał m.in. za edukację.
W Łodzi, w ciągu bieżącego roku szkolnego, 12 tys. uczniów zrezygnowało z zajęć religii. To jedna trzecia z tych, którzy zapisali się na katechezę we wrześniu 2020 r. Dane te dotyczą szkół miejskich, kształcących w Łodzi ogółem 60 tys. uczniów – na lekcjach religii pozostaje 24 tys. z nich, czyli mniej niż połowa.
Temat szkolnej katechezy w Łodzi powrócił w środę (17 lutego) w związku z danymi, które przedstawił Krzysztof Piątkowski, poseł Koalicji Obywatelskiej. Krzysztof Piątkowski uważa, że rezygnacje z zajęć religii to m.in. efekt odbierania przez młodych Kościoła jako instytucji związanej z jednym ugrupowaniem politycznym. […]
„Dla mnie jako katolika to dramatyczne dane i ogromny zarzut do mojego Kościoła. Kościoła, który nie rozumie młodych ludzi, który mówi językiem anachronicznym, który w ogóle nie odnajduje się w nowej rzeczywistości. Który w tych trudnych czasach odpycha zamiast przyciąga i płaci ogromną cenę za mariaż z obecną władzą, Kościoła, który zamiast twarzy arcybiskupa Rysia ma twarz dyrektora Rydzyka” – stwierdził Krzysztof Piątkowski. […]
Z drugiej strony kilkoro rodziców uczniów, z którymi rozmawialiśmy po środowym wystąpieniu łódzkiego posła, przyznało, że owszem wypisało rezygnację na prośbę nastolatków, bo uważają, że „zdalna” religia jest jeszcze bardziej „bez sensu” niż przedmioty obowiązkowe… […]
Skąd łódzki poseł wziął liczbę 12 tys. rezygnacji? Dokładnie było ich 12052. To suma wypisów z katechezy złożonych przez przedstawicieli prawnych uczniów niepełnoletnich oraz złożonych przez tych pełnoletnich. Krzysztof Piątkowski zacytował ją za Fundacją Wolność od Religii, która z kolei pytania o rezygnacje zadaje samorządom w całej Polsce (także przywołanemu dla porównania Poznaniowi). Odpowiedź z Urzędu Miasta Łodzi (UMŁ) napłynęła do tej fundacji 8 lutego 2021 r. […]
W środę potwierdziliśmy w magistracie, iż cytowane przez Krzysztofa Piątkowskiego 12 tys. należy odjąć od 36 tys. uczniów, zapisanych na początku bieżącego roku szkolnego. Zatem, według danych UMŁ, liczba aktualnych uczestników katechezy w Łodzi (24 tys.) jest mniejsza niż połowa uprawnionych (czyli 60 tys.).
Przypomnijmy, iż już raz – jesienią 2018 r. – władze miasta podały dane, z których wynikało, że w Łodzi większość uczniów zrezygnowała z katechezy, ale wtedy spotkało się to z gorącym zaprzeczeniem Archidiecezji Łódzkiej (zwłaszcza odnośnie statystyk z podstawówek, w których też, według magistratu, przeważali wówczas niezapisani na religię). Natomiast Kościół w Łodzi uznawał samorządowe dane z jesieni 2020 r. za mogące dobrze odzwierciedlać sytuację w mieście.
Cały artykuł „W Łodzi w ciągu bieżącego roku szkolnego 12 tysięcy uczniów zrezygnowało z religii…” – TUTAJ
Źródło: www.dzienniklodzki.pl
Dzisiaj (17 lutego 2021r.), na prowadzonym przez siebie portalu EDUNEWS, Marcin Polak zamieścił tekst, informujący o kolejnym badaniu sondażowym efektow zdalnej edukacji w czasie pandemii, zatytułowany „Uczenie się uczniów a edukacja zdalna”. Oto jego fragmenty:
Źródło: www.edunews.pl
Teoretycznie można założyć, że podczas edukacji zdalnej zwiększyły się kompetencje uczniów w zakresie uczenia się, szczególnie z wykorzystaniem technologii edukacyjnych. Ale może to założenie na wyrost – czy rzeczywiście taka pozytywna i trwała zmiana ma miejsce? Szkoły, nauczyciele i uczniowie (oraz rodzice) – wszyscy w związku z pandemią doświadczyliśmy szczególnego zaburzenia procesu edukacji. System szkolny nie mógł być przygotowany na taką ewentualność, ale chyba też nadal nie jest (na kolejne wstrząsy…). Co moglibyśmy zmienić?
Lista postulowanych zmian jest dość spora i ciągle pojawiają się nowe pomysły, które być może doczekają się kiedyś zdalna realizacji. Jeśli mamy być gotowymi na kolejne zaburzenia procesu edukacji (bo nikt chyba nie przypuszcza, że na tej pandemii się skończy i będzie „jak dawniej”), moim zdaniem szkoła powinna w większym stopniu skupić się na uczeniu uczniów, jak mają się efektywnie uczyć.[…]
Coś złego dzieje się z uczeniem się uczniów, ale mało się o tym w Polsce mówi. Może to „wina” samej formuły edukacji zdalnej, która nie jest odpowiednia dla uczniów w wieku szkolnym?
Rodzice zauważają, że coś się dzieje z edukacją – chyba świadczą o tym ostatnie sondaże CBOS (Newsletter 7/2021):
Nieco ponad połowa badanych rodziców dzieci, które uczyły się zdalnie, uważa, że jesienią 2020 roku szkoły radziły sobie z nauką zdalną lepiej niż wiosną, mniej więcej co czwarty – że porównywalnie, a relatywnie niewielu sądzi, że gorzej.[…]
Wydaje mi się, że na już, na cito, potrzebne są w szkołach programy zajęć dla uczniów poświęcone różnym metodom i technikom uczenia się. To się im naprawdę przyda teraz i potem, przez całe życie.
Cały tekst „Uczenie się uczniów a edukacja zdalna” – TUTAJ
Źródło: www.edunews.pl
10 lutego na stronie MEiN zamieszczono komunikat, zatytułowany „Edukacja dla wszystkich – kompleksowa pomoc dla każdego dziecka, ucznia i jego rodziny”. Oto jego pierwsze akapity:
Ministerstwo Edukacji i Nauki pracuje nad nową, lepszą formułą wsparcia dziecka, ucznia – szczególnie z niepełnosprawnością i jego rodziny. Przyświeca nam idea, aby każde dziecko miało zagwarantowaną pomoc, w tym psychologiczno-pedagogiczną dostosowaną do jego potrzeb. Wśród naszych propozycji ważną rolę odgrywają poradnie psychologiczno-pedagogiczne i placówki specjalne. Nie ma planów ich likwidacji…
Stawiamy sobie 3 cele:
-stworzenie międzyresortowego systemu działań na rzecz dzieci, uczniów i rodziny,
-zagwarantowanie dostępu do pomocy psychologiczno-pedagogicznej dla dzieci i uczniów na terenie szkoły, placówki,
-poprawienie jakości kształcenia wszystkich uczniów, w tym z niepełnosprawnościami. […]
Naszą uwagę zwrócił szczególnie ten projekt:
Centra Dziecka i Rodziny
Co chcemy zrobić? Chcemy przygotować system wczesnego wspomagania rozwoju dziecka i wsparcia rodziców. W każdym powiecie powstaną międzyresortowe instytucje – Centra Dziecka i Rodziny (CDR). Głównym zadaniem Centrów będzie zdiagnozowanie potrzeb dziecka, przygotowanie dla niego i jego rodziny wsparcia.[…]
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/
x x x
Niestety – resort nie udostępnił przygotowanego dokumentu, obszernie informującego – m.in.- o tym projekcie Pozostało nam poszukiwanie w mediach. Oto najobszerniejsze źródło informacji – z portalu < Dziennik Warto Wiedzieć > (wybrane fragmenty):
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaprosiło do zapoznania się z dokumentem „Edukacja dla Wszystkich” oraz proponowanymi obszarami założeń zmian legislacyjnych w zakresie edukacji włączającej.
Dokument przewiduje szereg zmian i nowych rozwiązań w zakresie funkcjonowania polskiej oświaty w perspektywie najbliższych 10 lat.
Nowe akty prawne:
1.ustawa o centrum dziecka i rodziny;
2.ustawa o wsparciu dziecka i ucznia;
3.ustawa o wczesnym wspomaganiu rozwoju dzieci i wsparciu rodzin.
Nowe instytucje:
–specjalistyczne centra wspierania edukacji włączającej w każdym powiecie– s. 36, s. 42-44 (rolę SCWEW będą mogły pełnić przedszkola, szkoły i ośrodki specjalne, będą mogły powstać jako nowe placówki lub powstać w wyniku przekształcenia placówki specjalnej);
–centra dziecka i rodziny – s. 36, s. 44-46 (powstaną z przekształcenia publicznych poradni psychologiczno-pedagogicznych (z wyłączeniem poradni specjalistycznych) oraz powiatowych centrów pomocy rodzinie – powiat zdecyduje na bazie której placówki zostanie utworzone CDR). Do zadań CDR będzie należało stworzenie powiatowej sieci wczesnego wspomagania rozwoju (WWR) w którą zaangażowane będą instytucje z różnych sektorów – s. 74 i nast.;
Dziś (16 lutego 2021r.) na fanpage pasjonatów i zainteresowanych edukacją według planu daltońskiego, czyli na stronie < www.facebook.com/PlanDaltonski/ > Anna Sowińska zamieściła udokumentowane wspomnienie sprzed 20-u lat:
Minęło 20 lat od tamtego artykułu w Dzienniku Łódzkim. Co takiego zostało, a co się zmieniło oprócz mojego wyglądu?
DZIURA CZASOWA?
A może czarna dziura, która wciągnęła te 20 lat zmian edukacyjnych jakby ich w ogóle nie było?
Bo skoro nadal nieliczni robią to co trzeba a liczni to co zwykle, to trochę szkoda tych 20 lat. Ewolucja nic nie pomaga w tym obszarze. Nadal skansen z chlubnymi wyjątkami, które nadal jednak nie mają przełożenie na tzw system
Źródło: www.facebook.com/PlanDaltonski/
Komentarz redakcji:
2001 rok – pierwszy rok XXI wieku: Właśnie kiełkował nowy typ szkoły – gimnazja, Premierem, już nie koalicyjnego rządu (po wyjściu Unii Wolności z koalicyjnego rządu AWS-UW) był Jerzy Buzek, ministrem edukacji – Edmund Wittbrodt (od lipca 2020 r. – po odwołaniu Mirosława Handke), Łódzkim Kuratorem Oświaty – lider oświatowej „Solidarności” Regionu Łódzkiego – Leszek Surosz, [WK]
Dziś (15 lutego 2021r.), na blogu PEDAGOG, znaleźliśmy tekst, którego tytuł zwrócił naszą uwagę: „O tym, jak markuje się kształcenie nauczycieli w Polsce po 2019 r.”. Jako że jego autor – prof. dr hab. Bogusław Śliwerski – jest kierownikiem Zakładu i Katedry Teorii Wychowania na Uniwersytecie Łódzkim, uznaliśmy, że opinia osoby, która na co dzień uczestniczy w pracy uczelni, kształcącej nauczycieli, jest warta upublicznienia. Oto ten post – z niewielkimi „wycięciami”:
Osoby ubiegające się o zatrudnienie w szkole lub o wyższy stopień awansu zawodowego dowiadują się w wyniku analizy ich dyplomów o nieposiadaniu kwalifikacji nauczycielskich, w tym pedagogicznych do wykonywania tego pięknego zawodu.
Jak dyrektor potrzebował nauczyciela do określonego przedmiotu, to nie musiał martwić się o to, czy posiada ów kwalifikacje czy też nie, gdyż ustawa Karta Nauczyciela mu na to. Także dzisiaj można zatrudniać osoby bez odpowiednich kwalifikacji.
Co gorsza, można kształcić pozorując uzyskanie stosownych kwalifikacji. W dn. 2 sierpnia 2019 r. ówczesny minister edukacji D. Piontkowski* wydał rozporządzenie w sprawie standardu kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela. Nie przytaczam go tutaj, bo każdy może je przestudiować w całości. Odnotowuję jedynie dwa punkty:
1.1.Standard ma zastosowanie do kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela przedmiotu, nauczyciela teoretycznych przedmiotów zawodowych, nauczyciela praktycznej nauki zawodu, nauczyciela prowadzącego zajęcia i nauczyciela psychologa.
1.2.Standard nie ma zastosowania do kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela przedszkola i edukacji wczesnoszkolnej (klasy I–III szkoły podstawowej), nauczyciela pedagoga specjalnego, nauczyciela logopedy i nauczyciela prowadzącego zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju dziecka. […]
Natomiast kształcenie nauczycieli innych przedmiotów może być prowadzone albo w ramach studiów kierunkowych np. dla historyków, matematyków, geografów itd., albo na studiach podyplomowych. Niestety, uniwersytety w większości zrezygnowały z kształcenia nauczycielskiego, zlikwidowały zakłądy czy pracownie dydaktyczne, przerzucając to zadanie na osoby zainteresowane pracą w szkolnictwie. To one mają pokryć koszty uzyskania nauczycielskich kwalifikacji udając się na studia podyplomowe. Te zaś liczą co najmniej 540 godzin.
Program kształcenia na studiach podyplomowych musi odpowiadać takim samym wymaganiom merytorycznym, jak na studiach kierunkowych, ba, ma zapewnić osiągnięcie takich samych efektów. Nie da się rzetelnie poprowadzić studiów podyplomowych w sposób adekwatny do wymagań, gdyż każdy przedmiot nauczania ma swoją odrębną dydaktykę przedmiotową. Rozporządzenie określa obowiązek zapewnienia studentom co najmniej 150 godzin dydaktyki przedmiotu nauczania plus drugie tyle praktyki dydaktycznej/zawodowej.
Tymczasem na tego typu studia podyplomowe przychodzi przykładowo jeden chemik, dwóch historyków, 4 biologów, 7 filologów itp., a każdej z tych osób trzeba zapewnić metodykę nauczania ich własnego przedmiotu. […] Rektorzy szkół wyższych przymykają oczy i zezwalają na stosowanie nieuczciwego zabiegu, który ma niewiele wspólnego z adekwatnym do dydaktyki przedmiotowej przygotowaniem osób do pracy nauczycielskiej w ramach konkretnego przedmiotu. Tworzy się bowiem tzw. względnie „jednorodne” grupy przedmiotów humanistycznych czy matematyczno-przyrodniczych, ale każdy absolwent tych studiów uzyskuje prawo do nauczania tylko tego przedmiotu, który wynika z jego kierunkowego wykształcenia, a nie do pracy w ramach grupy przedmiotów.
Nie dziwmy się zatem jako rodzice, że nasze dzieci kształcone są przez metodycznie niekompetentnych nauczycieli. Owszem, mają wiedzę kierunkową, ale brak kompetencji metodycznych sprawia, że ich zajęcia są nudne, beznadziejne, nieefektywne, ot, po prostu są dla uczniów stratą czasu, za którą płaci się takim nauczycielom równie kiepską pensję.
To nie nauczyciele są temu winni, tylko resort edukacji*, który w ten sposób pozoruje rzekomo właściwe standardy przygotowania do zawodu przyszłych nauczycieli. Szkoły wyższe zaś markują ów proces, by cokolwiek na tym zarobić. Tracą na tym młode pokolenia, traci na tym społeczeństwo i polska kultura.
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
*Rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dn. 25 lipca 2019 r.w sprawie standardu kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela podpisał ówczeny Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosław Gowin – zobacz – TUTAJ
Foto: www.business-designers.pl
Dr Piotr Rycielski – członek zespołu projektu RESQL – powstałego na uniwersytecie SWPS systemu zapobiegania przemocy rówieśniczej w szkołach.
Na portalu EDUNEWS zamieszczono wczoraj zapis rozmowy Wiktora Szczepaniaka (PAP) z psychologiem doktorem Piotrem Rycielskim – członkiem zespołu, powstałego na uniwersytecie SWPS projektu RESQL. Oto jego obszerne fragmenty i link do pełnej wersji:
Agresja szkolna ma więcej twarzy niż myślisz
Wiktor Szczepaniak: Jak dużo dzieci szkolnych w Polsce doświadcza przemocy?
Piotr Rycielski: Z ogólnopolskich analiz Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że najczęściej doświadczaną przez dzieci szkolne formą przemocy jest obgadywanie, izolowanie, a także nastawianie klasy przeciwko nim, a więc tzw. przemoc relacyjna. Doświadcza jej ponad 50 proc. polskich uczniów szkół podstawowych. Na drugim miejscu, jeśli chodzi o częstość występowania (nieco poniżej 50 proc.) znajduje się przemoc werbalna, czyli wyzywanie, obrażanie i krzyczenie. Ponadto, duży odsetek uczniów polskich podstawówek (około 40 proc.) deklaruje też doświadczanie różnych form ośmieszania i poniżania, a także tzw. agresji materialnej (np. niszczenie, zabieranie ich rzeczy). Na tym niestety nie koniec. Blisko jedna trzecia dzieci przyznaje, że doświadcza przemocy fizycznej (bicie, celowe potrącanie, zamykanie gdzieś), a jedna czwarta tzw. agresji elektronicznej (np. umieszczenie niechcianego, kompromitującego zdjęcia za pośrednictwem mediów społecznościowych, blokowanie dostępu do grupy w mediach społecznościowych). Rzadziej zdarza się w szkołach podstawowych przemoc seksualna (np. podglądanie, ściąganie ubrań, obmacywanie), a także inne formy przemocy, takie jak przymuszanie do czegoś czy groźby. Jest to obraz ponury. […]
WS: Skąd się w ogóle bierze tyle agresji u dzieci?
PR: Zachowania przemocowe u dzieci szkolnych mają różne przyczyny. W części mogą wynikać z cech indywidualnych danego dziecka, czyli np. skłonności do reagowania agresją na frustrację lub też wysokiego poziomu impulsywności. Kolejnym czynnikiem zwiększającym ryzyko występowania agresji u dzieci jest uczenie się jej poprzez obserwację osób dorosłych, w tym m.in. swoich rodziców. Przyczyn agresji jest jednak znacznie więcej. Badania pokazują, że bardzo istotne, o ile nie najbardziej istotne, są w tym przypadku czynniki sytuacyjne, począwszy od tzw. klimatu panującego w danej klasie czy też w szkole, a więc m.in. obowiązujących tam zasad komunikacji oraz zwyczajów dotyczących radzenia sobie z problemami i rozwiązywania konfliktów, a na wysokiej temperaturze powietrza lub zatłoczeniu pomieszczenia skończywszy. Oczywiście klimat szkoły zależy w największym stopniu od jej dyrektora, a klimat danej klasy od jej wychowawczyni.
WS: Przemoc stereotypowo kojarzona jest częściej z płcią męską. Ile w tym powszechnym przekonaniu jest prawdy, przynajmniej w odniesieniu do polskich szkół?
PR: Warto wiedzieć, że agresja jest też naturalną, ewolucyjnie uwarunkowaną formą walki o wysokie miejsce w hierarchii społecznej, czyli np. w klasie. Dotyczy to przede wszystkim chłopców, których m.in. stymuluje do rywalizacji, w tym także do fizycznej agresji, testosteron, czyli znany męski hormon. W praktyce jednak agresja, być może w nieco bardziej subtelnej formie, występuje dość powszechnie także wśród dziewczyn.
