Foto: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

Dr Joanna Leek – adiunkt w Zakładzie Teorii Kształcenia i Wychowania Katedry Teorii Wychowania UŁ

 

 

Wczoraj (7 czerwca 2021r.) „Gazeta Wyborcza – Łódź” opublikowała na swej internetowej stronie wywiad, jaki red. Aleksandra Pucułek przeprowadziła z Dr Joanną Leek* – adiunktem w Katedrze Teorii Wychowania (Zakład Teorii Kształcenia i Wychowania) na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ. Tekst został opatrzony optymistycznym tytułem „W szkołach trwa rewolucja. Już nie wróci system klasowo-lekcyjny wymyślony 400 lat temu”. Oto jego fragmenty i link na stronę GW z pełnym zapisem tej rozmowy”

 

Aleksandra Pucułek: Śniadanie na trawie i omawianie motywu przyrody w literaturze, przygotowywanie wystawy w muzeum i jednoczesne powtarzanie historii, do tego dużo rozmowy, dyskusji. Uczniowie opowiadają mi, jak po powrocie z nauki online wyglądają lekcje i mówią: szkoła może być fajna. No właśnie szkoła może być fajna?

 

Dr Joanna Leek: Pandemia, pomimo negatywnych skutków zdrowotnych i społecznych, przyniosła dwie zmiany w edukacji. Zmianę w myśleniu o edukacji klasycznej, w której mamy ławkę szkolną i tablicę. I nie chodzi tu tylko o narzędzia online, tylko o odmiejscowienie kształcenia, tzn. miejsce nauki szkolnej może być poza szkołą, np. w parkach, muzeach, budynek szkolny nie jest wyznacznikiem szkoły.

 

Druga zmiana dotyczy rozróżnienia, czym jest wiedza szkolna i umiejętności. Jeśli potraktujemy wiedzę szkolną jako informację, to szkoła jest miejscem, w którym ta informacja jest przekazywana. Teraz następuje zmiana myślenia i przechodzenie z poziomu wiedzy, czyli przysłowiowego kucia na pamięć na rzecz nabierania przez uczniów umiejętności, uczenia się ze świata, z otoczenia.

 

Pandemia pokazała, że szkoła ma konkurencję?

 

-Nie nazwałabym tego konkurencją, bo to może kojarzyć się z rywalizacją. Szkoła zobaczyła, że jest druga ścieżka, równoległa i te dwie ścieżki idą w parze. Uczniowie dobrze się w tym odnajdują.

 

 

Uczniowie tak, a nauczyciele?

 

-Nauczyciele szybko przystosowują się do zmian, są kreatywni i też sobie chwalą nowe formy pracy z dziećmi.

 

 

Czyli co można zrobić, żeby po powrocie było wszystkim po prostu dobrze? Żeby nie stracić tego, co zyskaliśmy?

 

Polska edukacja jest ściśle scentralizowana, szkoły, zwłaszcza publiczne, podlegają silnemu wpływowi polityki edukacyjnej. Pomogłoby więc przeniesienie pewnych uprawnień z poziomu ministerstwa na poziom szkół. Mamy z tym do czynienia trochę w szkołach niepublicznych, tam jest więcej swobody, a co za tym idzie przestrzeni na oddolne inicjatywy, bo w każdej placówce jest inny uczeń. Inne działania możemy podjąć w centrum Łodzi, gdzie mamy dostęp do kin, teatrów, inne w wiejskich szkołach, gdzie jesteśmy bliżej natury. Do tego potrzebna jest jednak zmiana sposobu zarządzania edukacją, odpolitycznienie jej

 

Wtedy można by też odchudzić podstawy programowe, tak by przekazywanie wiedzy zastąpić rozwijaniem umiejętności. Polska podstawa programowa liczy 150 stron, w szkołach międzynarodowych ma jedną stronę A4, prezentuje po prostu profil absolwenta, co on powinien umieć, znać. Nauczyciele mają dowolność metod i np. przez cały semestr mogą pracować metodą projektów, czyli robią takie wycieczki i wyjścia, o których mówiłyśmy na początku.

 

W publicznych podstawówkach czy liceach w Polsce dwa dni w tygodniu zajęcia też mogłyby być organizowane poza budynkiem szkolnym. Zaraz po studiach pracowałam w szkole, chciałam wprowadzić metodę projektów, ale nie było przychylności dyrekcji. Sposób myślenia niektórych dyrektorów o szkole i o uczeniu się dzieci też musi się więc zmienić.[…]

 

 

Po strajku nauczycieli w 2019 roku wierzyłam, że szkoła się zmieni. Wróciliśmy do starego porządku. Chciałabym powiedzieć, że teraz szkoła na pewno się zmieni, ale trudno mi w to uwierzyć.

 

-Mamy jednak powoli postępujące uspołecznienie edukacji, pandemia przyniosła dużo ożywienia, jeśli chodzi o myślenie o szkole, o organizacji nauki.

 

Uczniowie, nauczyciele i rodzice to trzy grupy, które uczestniczą w życiu szkoły. Każda z tych grup przeszła szkołę przetrwania. Rodzice zwłaszcza na początku narzekali, przeszli wstrząs, kiedy szkoła weszła im do domów. Szkołę przetrwania przeżyli też nauczyciele, bo błyskawicznie musieli nabyć umiejętności cyfrowych. Dzieci się dostosowały, ale chyba najmniej się to na nich odbiło, jeśli chodzi o aspekt edukacyjny. Wszystkie te grupy uczyły się intuicyjnie w nowych warunkach i wszystkie te grupy zdały egzamin na szóstkę.

 

Teraz dzieje się przewrót, rewolucja i mam nadzieję, że nie zostanie zastopowana. Poszło to za daleko. Za bardzo polubiliśmy swobodę uczenia się i za dużo osób było w tę rewolucję zaangażowanych, żeby w tej chwili wrócił stary system klasowo-lekcyjny wymyślony 400 lat temu.

 

 

 

Cały tekst „W szkołach trwa rewolucja. Już nie wróci system klasowo-lekcyjny wymyślony 400 lat temu” – TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.lodz.wyborcza.pl/lodz/

 

 

*Wykaz koordynowanych i prowadzonych przez panią dr Joanną Leek przedmiotów jest powalający – TUTAJ

 



Zostaw odpowiedź