Foto: www.wpolityce.pl

 

                                                                Prof. dr hab. Bogusław Śliwerski

 

 

Wczoraj (9 czerwca 2021r.) prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu post, zatytułowany „O koniecznym wsparciu szkolnictwa zawodowego”. Jako że nie jest to zbyt obszerny tekst – zamieszczamy go w całości:

 

W czasie debaty, którą opisywałem w minionym tygodniu*, nie było już czasu na omówienie kwestii związanych z tym, jak powinno wyglądać wsparcie kształcenia zawodowego przez lokalnych przedsiębiorców. Być może zwolennicy deformy systemu edukacji w latach 2015-2021 pomyślą, że nawet nie wiem, iż nie ma już szkolnictwa zawodowego, tylko jest szkolnictwo branżowe.

 

Są jednak w błędzie, gdyż doskonale wiem o zmianie nazwy, by PiS mógł propagandowo odciąć się od poprzedniej formacji politycznej, ale mnie nie interesują gry semantyczne i działalność pozorna władzy. Można przemalowywać szyldy, zmieniać pieczątki, druki, nonsensownie wydawać publiczne pieniądze na te błahostki, ale w edukacji – czy to się komuś podoba czy nie – i tak jest jakaś ciągłość procesów kształcenia. Od zmiany nazwy nic nie uległo poprawie.

 

Mamy branżową destrukcję i kontynuację kryzysu, z którego nie wyjdziemy jeszcze przez wiele lat. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu – infrastrukturalnego i finansowego. Kształcenie profesjonalistów na każdym poziomie – zasadniczym, średnim i wyższym wymaga ogromnych nakładów finansowych, przekształceń architektonicznych budynków, które są do tego niedostosowane i powstawania zupełnie nowych centrów regionalnych oraz przeprowadzenia głębokiej zmiany metodycznej (dydaktycznej).

 

Trzydzieści lat temu odwiedziłem mojego przyjaciela w Berlinie Zachodnim, który był dyrektorem szkoły zawodowej. Kiedy zabrał mnie do niej, nie mogłem uwierzyć własnym oczom, że można stworzyć tak znakomite centrum kształcenia w kilku dziedzinach, które ma wyposażenie odpowiadające aktualnemu parkowi maszynowemu, najnowszym technologiom i nauczycieli-mistrzów zawodowstwa. No, ale zarobki w tej szkole były wówczas bardzo wysokie, na wysokim poziomie klasy średniej (dziś to minimum 6-8 tys. EURO).

 

W Polsce, po ponad trzydziestu latach transformacji, wciąż likwidujemy niektóre szkoły zawodowe m.in. dlatego, że stały się muzeami zawodowstwa lub nie ma nauczycieli zawodu. Do innych profesji uczymy w dziedzinach, które nie wymagają wysokich nakładów na wyposażenie, pomoce dydaktyczne płacą nauczycielom pensję z górnej strefy stanów niskich, toteż dobry fachowiec przyjdzie uczyć, jak już będzie na emeryturze, by sobie jedynie dorobić.

 

Niektóre samorządy powołały miejskie czy/i regionalne centra kształcenia praktycznego, ale nie wszystkie dysponują taką infrastrukturą i wyposażeniem, żeby mogły kształcić w systemie dualnym. Płaci się w nich równie kiepsko, toteż trzeba liczyć na miłośników pracy z młodzieżą, którzy nie zabiegają o godne płace.

 

W Łodzi i województwie mamy nieco więcej szczęścia, bowiem powstałe w latach 90. XX w. Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego pod kierunkiem dyrektora Janusza Moosa stworzyło integralny model wspomagania edukacji zawodowej uczniów i nauczycieli. To jednak w skali kraju za mało, by młode pokolenie mogło konkurować na światowym rynku.

 

W jakim kierunku powinny zatem postępować zmiany? Dyrektor J. Moos odpowiada:

 

1.Przedsiębiorcy powinni przekazywać szkołom zawodowym informacje o zadaniach zawodowych, by zgodnie z nimi można było kształcić uczniów, transponować je do treści kształcenia

 

2.Trzeba powiązać kształcenie modułowe z dualnym kształceniem zawodowym, dzięki czemu możliwa będzie integracja teorii z praktyką. W Łódzkim Centrum tego typu edukacja modułalna (połączenie edukacji modułowej z dualną)  jest prowadzona np. we współpracy z Siemensem, którego kadry prowadzą zajęcia z młodzieżą. Tworzy się specjalistyczne stacje dydaktyczne, ale wymaga to pozyskiwania ogromnych środków finansowych, którymi nie dysponują samorządy;

 

Od ośmiu lat ŁCDNiKP promuje ciekawe i efektywne przykłady współpracy pracodawców z łódzkimi szkołami. To wydarzenie jest okazją do uhonorowania statuetkami Łódzkich Łabędzi tych pracodawców, którzy najefektywniej wspierali łódzkie szkoły.

 

3.Konieczne jest kontynuowanie edukacji przedzawodowej, preorientacji zawodowej w szkołach podstawowych, by młodzież mogła dokonywać świadomie wyboru szkoły zawodowej. Wartościowe jest informowanie firm, przedsiębiorstw o uzdolnionej młodzieży, kończącej szkoły zawodowe.

 

W wielu krajach rozwijających się gospodarczo pozyskano do inwestowania w edukację zawodową firmy znaczących na świecie produktów i usług. Trzeba budować nowoczesne centra – laboratoria edukacji zawodowej, jeśli chcemy mieć zawodowców, a nie branżowców.

 

(źródło fot. ŁCDNiKP)**

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 

*W Internecie nie można znaleźć nic o „Konferencji Programowej Edukacja i Kultura”, którą profesor przywołuje, a która – jak wynika „z zamieszczonego obrazka” – odbyła się w dniu 31 maja 2021 roku w Świdnicy – TUTAJ. Także na stronie Miasta Świdnica nic na ten temat nie zamieszczono – TUTAJ. Pozwala to nam na wyprowadzenie wniosku, że nie było to wydarzenie, które zasłużyło na jego zauważenie, nie tylko przez media, i – choćby syntetyczne – zrelacjonowanie.

 

** Profesor Śliwerski postąpił dość nonszalancko, nie podając precyzyjnie informacji o źródłach przytoczonych poglądów dyrektora Janusza Moosa. Próbowaliśmy sami dotrzeć do owego źródła. Wpisywaliśmy do wyszukiwarki, kolejno, poszczególne akapity tekstu, zawierającego – według informacji z posta – wypowiedzi dyr.ŁCDNiKP… Bezskutecznie…

 

 

Komentarz redaktora:

 

Mając w pamięci, zamieszczony 5 czerwca mój esej Zlikwidować zawodówki – postulat wcale nie taki absurdalny zastanawiam się, czy fakt, że cztery dni później kierownik Katedry Teorii Wychowania na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ zamieszcza na swoim blogu tekst, zatytułowany „O koniecznym wsparciu szkolnictwa zawodowego”, to po prostu czysty przypadek, losowo zaistniała koincydencja czasowa, czy też… (o miłości własna !) zawoalowany sygnał, że ów słynny bloger-pedagog jednak czytuje „Obserwatorium Edukacji” i w ten sposób chciał zasygnalizować, że się z moimi poglądami nie zgadza…

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź