



Screen z pliku filmowego na You Tube [ www.youtube.com]
Portal EDUNEWS zamieścił dziś materiał „z archiwum” – informację o wygłoszonej podczas lutowego webinarium Akademii Cyfrowego Edukatora przez Edytę Borowicz-Czuchrytę – nauczycielkę w Szkole Podstawowej w Szczekarkowie – pogadance, która mówiła o opowiadała o tym, jak organizować życie szkoły w czasie edukacji zdalnej – jak integrować uczniów i nadal realizować szkolne wydarzenia choćby zdalnie.
Oto fragmenty tego tekstu z EDUNEWS i link na Yoy Tube z wystąpieniem Edyty Borowicz-Czuchryty:
Możemy mieć w szkole wszystko – każdą najwspanialszą technologię, doskonałe narzędzia i pomoce dydaktyczne, piękne sale i innowacyjne przestrzenie zachęcające do spotkań i uczenia się, a mimo to pozostać szkołą, która nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału i która nie daje uczniom tyle, ile mogłaby dać. Musimy cały czas poszukiwać i uczyć się wykorzystywać możliwości, aby rozwijać się jako nauczyciele i rozwijać naszych uczniów. Nie tylko pod kątem pogłębiania wiedzy i umiejętności, ale też budowania dobrych relacji w społeczności szkolnej. […]
Nauczycielka podzieliła się także ciekawą myślą, która towarzyszy jej od kilku lat pracy w szkole: nie jest ważne, co szkoła ma, ale co robi, z tym, co ma.
Jak mówiła – To jest moje motto, które jest dla mnie ważne każdego dnia. Teraz mamy szczególny czas, czas online edukacji. Wyzwanie dla wszystkich edukatorów. Wiele osób, rodziców dostrzega liczne problemy w związku ze zdalnym nauczaniem. Słyszy się, że nauczanie online jest nudne, bywają trudności techniczne, zbyt wiele czasu spędzamy przed ekranami, ponieważ uczniowie po lekcjach siedzą drugie tyle odrabiając prace domowe przy komputerach. W tym cały szaleństwie najważniejsze, żeby uczeń był w centrum naszego (i całej szkoły) zainteresowania. Powinniśmy pamiętać, jak wiele dzieje się w naszych szkołach w „normalnym czasie” także poza lekcjami. Dlatego nie możemy w edukacji online skupiać się tylko na przekazywaniu wiedzy, ale także jako nauczyciele powinniśmy robić coś więcej. Spotkajmy się online po południu, po lekcjach, zróbmy coś razem, wspólnie – żeby szkoła w edukacji zdalnej nie ograniczała się tylko do lekcji online – apelowała.
W trakcie swojego wystąpienia prelegentka dzieliła się wspaniałymi przykładami działań nauczycieli i uczniów z kilku szkół, opowiadając jak organizowali poetyckie wieczorki klasowe, wspólne budowanie w grze Minecraft – nocowanie z Minecraftem, a przede wszystkim niekończące się pogaduchy w nocy podejmując wspólne wyzwania na polu Minecraft. Bo szkoła to także relacje i na nie musimy szczególnie zwracać uwagę w tym trudnym czasie.
Zapraszamy do obejrzenia nagrania z super energetycznego webinarium – TUTAJ
Źródło: www.edunews.pl
Cóż z tego, że dzisiaj Niedziela Palmowa. Jak wiedzą osoby prawdziwie, a nie „obrzędowo” wierzące – nie chodzi w niej o święcenie przyozdobionych pęczków witek wierzbowych z wiosennymi „kotkami”, a o wspomnienie tryumfalnego wjazdu (na osiołku) Jezusa z Nazaretu do miasta Jerozolima, którego witały licznie zgromadzone rzesze jego zwolenników (bo chyba jeszcze nie wyznawców) z liśćmi drzewa palmowego w dłoniach.
Źródło: www.puzzlefactory.pl
Od wczoraj polscy wyznawcy kultywowania „po naszemu” tej tradycji mają dylemat: posłuchać pana premiera i pana ministra zdrowia, którzy nakazali, że w kościele może być w tym samym czasie 1 osoba na przeliczeniowe 20 mkw. powierzchni świątyni, czy posłuchać biskupa Ignacego Deca, który ogłosił:
„Mamy prawo się gromadzić i oddawać Bogu chwałę. A to możliwe jest w pełni tylko w świątyniach. Dlatego mam nadzieję, że katolicy i organizacje katolickie wyjdą z oficjalnym stanowiskiem, w którym stwierdzą, że na ponowne zamykanie świątyń nie ma zgody.[…] Gdy dochodziło do strasznych epidemii, a ludzie masowo umierali, to żadna władza – nigdy – nie zdecydowała się na zamknięcie świątyń. To były te miejsca, gdzie ludzie wierzący szukali ratunku i gdzie go znajdowali. Na kolanach błagano Miłosierdzie Boże o oddalenie zagrożenia. Teraz próbuje się nam wmówić, że świątynie są niebezpieczne dla naszego zdrowia – mówił biskup senior diecezji świdnickiej.”
[Źródło: www.rp.pl]
Zostawiam ten temat, choć ma on swe jeszcze poważniejsze konsekwencje w dniach, kiedy Polacy przynoszą do kościołów koszyczki z pokarmem dla ich poświęcenia, tłumnie zapełniają kościoły na mszach rezurekcyjnych, aby wspólnie gromko zaśpiewać „Wesoły nam dzień dziś nastał…” A drzewiej bywało jeszcze, że wędrowali od kościoła do kościoła (w dużych miastach wypadało nawiedzić choć siedem), aby podziwiać jak w tym roku urządzono Groby Pańskie.
Przypomniałem o tym wjeździe do Jerozolimy z jednego tylko powodu: aby naszym rządzącym, a szczególnie ministrowi od edukacji i nauki oraz „jego ludziom” uświadomić, jak szybko zmieniają się poglądy tzw. „mas”. Wszak minęły tylko cztery dni, a na pytanie Piłata – rzymskiego namiestnika: „Cóż więc mam uczynić z tym, którego nazywacie Królem Żydowskim? Te same tłumy krzyczały:„Ukrzyżuj Go!”. Piłat odparł: „Cóż więc złego uczynił?”. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: „Ukrzyżuj Go!” Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.
To memento kieruję po tym, jak dotarła do mnie informacja o kolejnym projekcie zmiany prawa oświatowego, jaki powstał w kierownictwie ministerstwa edukacji, który zakłada, że to kurator oświaty będzie miał najważniejszy głos w decydowaniu, kogo „komisja konkursowa” wybierze na dyrektora szkoły, przedszkola czy innej placówki oświatowo-wychowawczej.
Dla ludzi z mojego pokolenia, a nawet dla tych młodszych o dziesięciolecie, zasada „czyja władza tego dyrektor” jest znaną nam z autopsji praktyką „kierowniczej siły narodu”. Tyle tylko, że tamci byli jeszcze bardziej pewni siebie – nie kryli się za parawanem konkursów.
Kontynuując dobrą tradycje (zapoczątkowaną 4 lutego 2019 roku i kontynuowaną w latach następnych) informowania o spotkaniach w ramach „Kawiarenki Budzących się Polonistów”, dziś także informujemy, choć „z drugiej ręki”, że odbyła się – oczywiście on line – już VII kawiarenka Metodyczna Budzących się Polonistów (czytaj – polonistek!).
Oto ilustrowana informacja o tym wydarzeniu, jaka została zamieszczona na fanpage tej grupy:
Miłe Koleżanki (sporo Was było, naliczyłam 33 osoby) – uczestniczki VII Kawiarenki metodycznej BsP, dziękuję za Wasz udział w niej, za chęć uczestniczenia w spotkaniu ze wspaniałą, mądrą liderką zmian w oświacie Anną Szulc.
Aniu! Jesteś wyjątkową kobietą. Doceniam, że zechciałaś uświetnić swoją obecnością nasz kawiarenkowy meeting, że Ty matematyczka podzieliłaś się doświadczeniami z nami polonistkami, co tylko dowodzi wspólnych celów bez względu na specjalność. Wywołałaś interesującą dyskusję, w wyniku której – żywię taką nadzieję – powstanie konkretna jakość.
Choć żałuję, że okoliczności zmusiły nas do wirtualnego wariantu Kawiarenki, cieszę się z jak zwykle ciepłej, życzliwej i pełnej zrozumienia atmosfery. Mam nadzieję, że udało się odtworzyć choć namiastkę naszej tradycji.
Portal OKO.press zamieścił w ubiegłym tygodniu podcast, wzbogacony o promujący go tekst, zatytułowany „Szkoła jak w Norwegii. Czy to możliwe w Polsce?”. Poniżej zamieszczamy obszerny jego fragment oraz link na stronę portalu, pod którym można wysłuchać nagrania dyskusji, w której wzięły udział trzy dziennikarki: Hanna Zielińska, Justyna Suchecka z TVN24.pl i Agata Kowalska z OKO.press oraz słuchaczki i słuchacze „Powiększenia” [Nagranie trwa 54’44”]
[…] „Panuje tu wysokie zaufanie do ucznia, ale i do rodziców. Wywiadówki w Polsce to kurczenie się w ławce i obawa przed wyborem do trójki klasowej. W Norwegii nauczyciel w połowie zebrania wychodzi, a jeden z rodziców dalej prowadzi dyskusję. Rodzice sami decydują o sprawach klasy i rozwiązują część problemów, np. niewłaściwego zachowania jednego dziecka wobec drugiego” – opowiada Hanna Zielińska, dziennikarka i mama trójki dzieci, mieszkająca obecnie w Norwegii. „W szkole pracuje pielęgniarka, która nie tylko pomaga w sprawach medycznych, ale pełni też funkcję pielęgniarki środowiskowej. Regularnie umawia się z uczniami i ich rodzicami na indywidualne spotkania edukacyjne. Rozmawiamy wtedy o diecie, śnie, higienie cyfrowej, poziomie satysfakcji z życia, relacjach w klasie i w rodzinie” – opisuje Zielińska.
„Co czwartek moja piątoklasistka robi w formie pracy domowej prasówkę norweskich mediów i przygotowuje notatkę z wybranej wiadomości. Następnego dnia może się przekonać, dla ilu osób ten sam news był równie ważny, podyskutować o tym, jak zweryfikować jego źródło. Największym hitem wśród dzieci okazało się niedawne lądowanie na Marsie” – śmieje się dziennikarka.
„Niezależnie od pogody dzieci spędzają przerwy na dworze. Przez cały rok. A raz w tygodniu lekcje dla młodszych prowadzone są na zewnątrz. Oglądają rośliny, badają okolicę. Łażą po skałach, błocie, czasem któreś wlezie do rzeki” – opisuje.
Czy taka szkoła możliwa jest w Polsce? Które elementy skandynawskiego modelu nauczania już w niej znajdziemy? A dla jak wielu z nas nowoczesna szkoła to taka z tabletami i multimedialną tablicą, a nie szkoła bezpieczna, ciekawa i radosna? Posłuchaj dyskusji, w której wzięły udział trzy dziennikarki: Hanna Zielińska, Justyna Suchecka z TVN24.pl i Agata Kowalska z OKO.press oraz słuchaczki i słuchacze „Powiększenia”.
OKO.press – „Szkoła jak w Norwegii. Czy to możliwe w Polsce?” – TUTAJ
Źródło: www.oko.press
„Portal Samorządowy” zamieścił dziś (26 marca 2021r.) informację: „Rekordowy Erasmus+ z nowymi celami. Już można składać wnioski”. Oto jej obszerny fragment:
25 marca Komisja Europejska przyjęła pierwszy roczny program prac programu Erasmus+ na lata 2021 – 2027. Jego budżet w tym okresie ma wynieść 26,2 mld euro (w porównaniu do 14,7 mld euro w latach 2014 – 2020). Głównym założeniem Erasmusa jest realizowanie mobilności edukacyjnej, czyli możliwości odbywania zagranicznych studiów czy stażu. W kolejnej odsłonie pojawiły się jednak nowe cele. Jednym z nich jest przyspieszenie transformacji cyfrowej systemów kształcenia. […]
Oficjalne przyjęcie rocznego programu prac oznacza w praktyce to, że już można składać pierwsze wnioski w ramach nowego programu Erasmus+. Każdy podmiot publiczny lub prywatny działający w dziedzinie kształcenia, szkolenia, młodzieży i sportu może ubiegać się o finansowanie z pomocą Narodowych Agencji programu Erasmus+ mających siedzibę we wszystkich państwach członkowskich UE (w przypadku polski: erasmusplus.org.pl).
–Z zadowoleniem przyjmuję uruchomienie nowego programu Erasmus+, który udowodnił, że jest jednym z największych osiągnięć Unii Europejskiej. Będzie on nadal oferował możliwości edukacji setkom tysięcy Europejczyków i beneficjentów z krajów stowarzyszonych. Zapewniając zmieniające życie doświadczenie mobilności i wspólnego zrozumienia między Europejczykami, program pomoże nam również zrealizować nasze ambicje dotyczące bardziej sprawiedliwej i zielonej Europy – skomentował Margaritis Schinas, wiceprzewodniczący KE ds. europejskiego stylu życia. […]
Głównym celem Erasmusa pozostaje mobilność edukacyjna, na którą przeznaczone zostanie 70 proc. budżetu programu. Ma ona stworzyć możliwość odbywania okresów studiów za granicą ale także staży, praktyk czy wymiany pracowników we wszystkich dziedzinach kształcenia czy szkolenia. Mogą z niego korzystać uczniowie, studenci szkół wyższych oraz studenci kształcenia i szkolenia zawodowego, osoby dorosłe uczące się, osoby biorące udział w wymianach młodzieży, osoby pracujące z młodzieżą oraz trenerzy sportowi.
Oprócz mobilności Erasmus+ sfinansuje także projekty współpracy transgranicznej. Może to być na przykład współpraca pomiędzy instytucjami szkolnictwa wyższego, szkołami, kolegiami nauczycielskimi czy ośrodkami kształcenia dorosłych.
W latach 2021 – 2027 z programu Erasmus+ będzie można także uzyskać środki na przyspieszenie transformacji cyfrowej systemów kształcenia oraz szkolenia. Program ma zapewnić szkolenia w tym zakresie za pomocą takich platform jak eTwinning, School Education Gateway oraz Europejski Portal Młodzieżowy. Nauka online ma się także stać uzupełnieniem krótkoterminowej zagranicznej mobilności.
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl
Więcej o tej edycji programu, a także możliwość złożenia wniosku o akredytację – TUTAJ
Okładka książki Jarka Szulskiego „Nauczyciel z Polski”
Na stronie „Krytyki Politycznej” zamieszczono artykuł Ewy Narożniak, zatytułowany „Kłopoty z „Nauczycielem z Polski”. Jest to warta poznania opinia o książce znanego nam Jarka Szulskiego „Nauczyciel z Polski„. Poniżej zamieszczamy fragmenty tego materiału i link do jego pełnej wersji.
[…] Piszę o tej książce, będąc w podwójnej roli. Jestem byłą wychowanką Szulskiego z jego pierwszej klasy wychowawczej, jeszcze w gimnazjum im. Stefana Batorego. W książce autor porusza kwestie i przywołuje wspomnienia, które dotyczą mojej klasy gimnazjalnej. Z drugiej strony sama jestem krytykapolityczna.pl nauczycielką − jedenasty rok uczę w Wielokulturowym Liceum Humanistycznym im. Jacka Kuronia, czyli w szkole, w której wiele przywoływanych przez Szulskiego nowatorskich rozwiązań czy pomysłów jest po prostu normą.
Część z tego, o czym pisze autor, jest mi szczególnie bliska i głęboko wierzę, że powinna być w szkole stałą praktyką. Indywidualne traktowanie osób uczniowskich, zwracanie uwagi na ich samopoczucie, składanie życzeń urodzinowych, rozmowa jako najważniejsza metoda wychowawcza, wykształcenie u osób uczniowskich sprawczości przez oddawanie im kontroli nad wspólnymi inicjatywami itd.
Jarek Szulski rezygnuje lub próbuje rezygnować, z wielu narzędzi władzy nad osobami uczniowskimi. Nie krzyczy, tylko rozmawia. Nie stawia stopni, oceny śródroczne służą tylko informacji zwrotnej dla ucznia czy uczennicy, nie decydują o ocenie końcoworocznej. Zresztą na koniec roku wystawia wszystkim to samo. Rezygnuje też z władzy przy organizacji wycieczek, oddając całą inicjatywę w ręce uczniów i uczennic. Jest z uczniami i uczennicami dużo bliżej niż przeciętny nauczyciel w szkole i w tych relacjach wykracza poza budynek szkoły – zaprasza ich na spotkania w mieście, dzwoni, dodaje do znajomych na Facebooku. Mówi często o swoich niedoskonałościach i stara się być autentyczny.
Świadoma rezygnacja z przemocy w relacjach szkolnych jest w polskiej edukacji bardzo potrzebna. Tyle że nie likwiduje ona relacji władzy, a jedynie ją zmienia i wprowadza inne jej mechanizmy.[…]
W książce poruszył też inną trudną kwestię – czułości i dotyku w relacji nauczyciela z uczniami i uczennicami. Szulski dowodzi, że dotyk w tej relacji może być pożądany przez obie strony i stanowić wyraz wzajemnej sympatii. Problemem i zagrożeniem jest jednak to, w jaki sposób dotyk jest inicjowany. Szulski zaś pisze tak: „Podczas jednej z pierwszych lekcji z nową klasą jeden z uczniów ciągle gadał, no to go chwyciłem za szyję i nieco przydusiłem. Zapadła cisza. Zreflektowałem się i ja, przecież jeszcze nie znałem tych młodych ludzi ani oni nie znali mnie. Wytłumaczyłem więc, że tak mam, że muszę kogoś czasem zdzielić, bo inaczej się zapowietrzam, ale oczywiście jeśli tego nie lubią lub im to przeszkadza, to nie będę tego robił”.
Foto: Sebastian Szwajkowski[www.radiolodz.pl]
Nauczycielki z dokumentami potwierdzającymi wykonanie szczepienia przeciw koronawirusowi
„Serwis Samorządowy PAP” zamieścił w środę (24 marca 2021r.) informację zatytułowaną „Minister Czarnek: zaszczepiono ponad 500 tys. nauczycieli, trwa szczepienie ostatnich kilkudziesięciu tysięcy”. Oto jej najważniejszy fragment. Pogrubienia w przytoczonym tekście – redakcja OE:
[…] Szef MEiN pytany był w środę w Programie Pierwszym Polskiego Radia o to, ilu nauczycieli udało się zaszczepić przeciw COVID-19.
„Ponad 500 tys.” – odpowiedział minister. „W tej chwili szczepienie nauczycieli, ostatnich kilkudziesięciu tysięcy, następuje” – dodał. Jak mówił, „są to nauczyciele, którzy przekładali swoje terminy z uwagi na stan zdrowia, bądź inne niesprzyjające okoliczności, bądź też nauczyciele, którzy zdecydowali się w ostatniej chwili, w tej ostatniej grupie trzydziestu paru tysięcy osób do rejestrować się na szczepienia„.
Czarnek przypomniał, że łącznie na szczepienia zarejestrowało się 590 tys. osób. „To stanowi od 60 do 70 proc., czy nawet niekiedy 80 proc. – to zależy id regionu – nauczycieli. Bardzo za to dziękuję całemu środowisku nauczycielskiemu, za tę odpowiedzialność, którą wykazują” – powiedział. […]
Cały artykuł „„Minister Czarnek: zaszczepiono ponad 500 tys. nauczycieli, trwa szczepienie ostatnich kilkudziesięciu tysięcy” – TUTAJ
Źródło: www.samorzad.pap.pl
Jarosław Pytlak, po 10-u dniach od posta, zatytułowanego „W oczekiwaniu natchnienia” – przełamał niemoc twórczą i zamieścił nowy tekst (12 720 znaków!), zatytułowany „Uczniowie powinni wrócić do szkół, ale.. to nie takie proste!”. Prezentujemy jego dwie części: początkową i końcową, odsyłając linkiem do pełnej wersji:
Na naszych oczach rozegrała się właśnie kolejna odsłona pandemicznego teatru absurdów w kraju nad Wisłą. Oto główny doradca władz ds. COVID, Andrzej Horban, przestrzegł, że z powodu gwałtownego wzrostu liczby zachorowań rząd jest o krok od „zamknięcia kraju”. Niemal równocześnie członek tegoż rządu, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, zadeklarował przywrócenie nauki w szkołach od 12 kwietnia, „jeśli będzie to możliwe”.
O ile kogoś zaszokowała sprzeczność tych wypowiedzi, to powinien zwrócić uwagę, że jest ona pozorna. Decyduje o tym maleńkie słowo „jeśli”, które daje szefowi MEiN niepodważalne alibi – w końcu jeśli kraj będzie zamknięty, to otwarcie szkół nie będzie możliwe. Choć on, Drodzy Rodzice, Nauczyciele i Uczniowie, tak bardzo tego pragnie…
Owe dwie deklaracje doskonale symbolizują polaryzację nastrojów i oczekiwań w odniesieniu do obecnego funkcjonowania systemu edukacji. Po jednej stronie sceny lokują się zwolennicy ograniczenia działalności lub zamknięcia placówek oświatowych. To rzesza ludzi autentycznie pełnych obaw o zdrowie dzieci i swoje własne, mających świadomość, że w przypadku zakażenia zawsze można wyciągnąć od losu krótszą zapałkę i znaleźć się w gronie kilkuset ofiar śmiertelnych, jakie każdego dnia pochłania Covid-19. Ich obawę budzą również możliwe powikłania po przebytej infekcji, o których niewiele jeszcze wiadomo.
Po drugiej stronie towarzystwo jest bardziej zróżnicowane. Zrazu dominowali tutaj zwolennicy poglądu, że dla rozmaitych mrocznych sił pandemia stanowi okazję do przejęcia kontroli nad społeczeństwem. Że koncerny farmaceutyczne rozdmuchują ją przy udziale Światowej Organizacji Zdrowia. Albo, że pandemii po prostu nie ma. Ostatnio jednak liczebność tego stronnictwa gwałtownie rośnie za sprawą osób nie wyznających teorii spiskowych, za to dostrzegających, że szkody, jakie młodemu pokoleniu przynosi zamknięcie w domach i odcięcie od normalnych kontaktów społecznych, rysują się jeszcze bardziej dramatycznie niż samo zagrożenie zdrowotne. Coraz częściej więc i głośniej padają z tej strony żądania przywrócenia normalnych zajęć dla uczniów.
Swoistą imprezą towarzyszącą łódzkim e-targom edukacyjnym jest okolicznościowa wystawa, na którą dziś zaprosił Zespół Szkół Gastronomicznych w Łodzi, popularnie nazywany „Gastronomikiem”, na swej oficjalnej stronie w Internecie oraz na swoim fanpage’u zaprosił do obejrzenia pliku filmowego, pokazującego tradycyjną Wystawę Stołów Okolicznościowych:
Wystawa Stołów Okolicznościowych to wieloletnia tradycja naszej szkoły. W tym roku zorganizowaliśmy ją po raz 47! Niestety pandemia nie pozwala nam zaprosić Was do szkoły, dlatego przygotowaliśmy krótki film prezentujący prace naszych uczniów.
W tym roku szkolnym ze względu na sytuację epidemiczną zwiedzanie Wystawy Stołów Okolicznościowych będzie możliwe w formie online w dniach 24 – 30.03 br. na kanale You Tube.
Zapraszamy do obejrzenia relacji z wystawy – TUTAJ
Źródło: http://gastronomik.edu.pl/
Źródło: www.isap.sejm.gov.pl
Aktualnie obowiązujące rozporządzenie, regulujące procedurę wyłaniania dyrektorów szkół, przedszkoli i innych placówek oświatowo-wychowawczych.
„Gazeta Prawna” zamieściła dziś artykuł Artura Radwana, zatytułowany „Kurator z decydującym głosem przy wyborze dyrektora szkoły”. Oto jego obszerne fragmenty i link do pełnej wersji. Pogrubienia i podkreślenia w przytoczonym tekście – redakcja OE:
[…] DGP dotarł do informacji, z których wynika, że Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, chciałby, aby dyrektorami zostawały osoby, które zyskują akceptację organu nadzoru pedagogicznego. Dzięki takiemu rozwiązaniu rządzącym łatwiej byłoby wyeliminować ze szkół to, co im się nie podoba. […]
O takich planach wiedzą też kuratorzy. I je popierają. – Samorządy są silne i może być problem z przekonaniem ich o słuszności tego rozwiązania. Z kolei rodzice nie chcą, aby w szkołach szerzyła się różnego rodzaju ideologia, jak to jest w przypadku np. Warszawy. Strażnikiem neutralności światopoglądowej i ideowej mogą być tylko ci kandydaci, których popiera organ nadzoru pedagogicznego – mówi jeden z kuratorów, który prosi o anonimowość.
Obecnie, jeśli lokalny włodarz sympatyzuje z obozem rządzącym, to kurator zwykle zgadza się na wskazanego przez samorząd kandydata. W efekcie jest już osiem głosów na „tak” w stosunku do siedmiu pozostałych (dotyczy to wyboru ze związkami zawodowymi, reprezentacją rodziców i rady pedagogicznej). Ale już w takim mieście jak np. Warszawa, jeśli kurator jest przeciwny kandydatowi, na którego stawia ratusz, to wynik konkursu jest niepewny. Wystarczy, że samorząd przekona do swojej kandydatury rodziców, nauczycieli i związkowców zasiadających w komisji.
–Dyrektorzy nawet wolą, aby tak było, bo wyobraźmy sobie, że na to stanowisko trafia osoba, której nie akceptuje wójt lub prezydent miasta. Wtedy dyrektor cały czas będzie miał pod górkę, co oznacza choćby trudności z uzyskaniem jakichkolwiek dodatkowych środków – mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Jego zdaniem, jeśli kurator za każdym razem miałby decydujący głos, to za każdym razem do konkursu obok przedstawiciela samorządowca, który np. ma za sobą jedną lub więcej kadencji, stawałby kandydat namaszczony przez organ nadzoru pedagogicznego. I zawsze by wygrywał.
Takie rozwiązanie nie podoba się też związkom zawodowym. – W sytuacji kiedy kurator będzie miał tzw. głos pluralny podczas głosowania, będzie tak jak w niektórych spółkach, gdzie jest zapisane, że wszyscy członkowie zarządu mają tyle samo udziałów, ale jeden z nich ma głos, który jest decydujący – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Wolnych Związków Zawodowych „Forum-Oświata”. I przekonuje, że jeśli projektowane zmiany wejdą w życie, to można sobie odpuścić organizowanie konkursów. – Obecnie można powiedzieć, że jest jakaś równowaga, a po tych zmianach zawsze będzie obsadzany człowiek związany z władzą centralną, niezależnie od tego, kto rządzi w regionie – ocenia.
–Na miejscu samorządów powiedziałbym, że skoro kuratorzy chcą zarządzać szkołami i przedszkolami za pomocą swoich ludzi, to powinni też wziąć pełną odpowiedzialność za finansowanie i zarządzanie tymi placówkami – dodaje.
Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, również uważa, że takie rozwiązanie jest niedorzeczne, a brak współpracy dyrektora z organem prowadzącym może mieć negatywne skutki dla uczniów, rodziców i nauczycieli.
Zaś Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich ocenia, że to zamach na samorządność i centralizacja zadań oświatowych, w tym zarządzania placówkami. […]
Cały artykuł „Kurator z decydującym głosem przy wyborze dyrektora szkoły” – TUTAJ
Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl
