
Jako że nie wszyscy czytający OE wiedzieli, albo wiedząc – nie mogli w niedzielę wieczorem zasiąść i wysłuchać – udostępniamy plik z nagraniem spotkania u Państwa Sowińskich na fanpage „Plan Daltoński” z profesorem Stanisławem Czachorowskim.
Oto jak to spotkanie było zapowiadane:
Jest nam niezmiernie miło zapowiedzieć pierwsze powakacyjne spotkanie z udziałem Profesora Stanisława Czachorowskiego. Może tytuł wyda Wam się zbyt jednoznaczny… ale co tam, jak wiecie raczej odnajdujemy dobro niż pastwimy się nad złem. Zobaczycie więc, oczywiście Ci z Was co do nas dołączą, o co nam z tymi robakami chodzi. A ponieważ na tych małych żyjątkach niespecjalnie się znamy, mamy eksperta, który nam wszystko wyjaśni, więc może i jakiś specjalny środek na te …. znajdziemy.
Poza tym zapytamy jak to teraz tak naprawdę jest na uczelniach, jaka rolę odgrywa wykładowca, a jaką student, i czy to wszystko na koniec udaje się zgrać. I jak z tym XXI wiekiem sobie radzimy a jak sobie radzą studenci?
Nasz Gość Prof. Stanisław Czachorowski to bloger od 2009 roku!
Oto co sam o sobie pisze:
Lubię wędrować i spotykać ludzi, także poprzez książki. Ciekawość świata daje mi energię do poszukiwań coraz to nowych. Malując butelki i słoiki staram się w maleńkim stopniu zmieniać świat na lepsze i piękniejsze, nadając wartość rzeczom wyrzuconym i z pozoru niepotrzebnym. Ale to tylko symbol, bo w podtekście idzie mi i o ludzi. Jestem Warmiakiem i interesuję się chruścikami (Insecta:Trichoptera). Jestem człowiekiem prowincji i z prowincji.[…]
Rozmowa Anny i Roberta Sowińskich z prof. Czachorowskim
„Jaki robak toczy edukację”? (1 godz. 14 min.) – TUTAJ
Profesor Śliwerski chwali uniwersyteckie kształcenie nauczycieli.
Moje zdanie odrębne w tej sprawie. I nie tylko w tej…
Za nami tydzień, który kojarzy się z pierwszymi dniami w szkole – najpierw z uczestnictwem w dorocznym obrządku tzw. „uroczystego rozpoczęcia nowego roku szkolnego”, który dla rządowych (i nie tylko) vipów jest okazją do medialnego zaistnienia i przemówienia, a później – do bardziej codziennych obowiązków nauczycielskich i uczniowskich. Jednak nie w tych wydarzeniach znalazłem temat dzisiejszego felietonu.
Ale zanim o tym – nie mogę powstrzymać się od wspomnienia, że wczoraj, 4 września, była 8. rocznica pierwszego tekstu w moim „Obserwatorium Edukacji”, którym był pierwszy „Felieton na dzień dobry”. Po nim były kolejne, aż do dzisiejszego – 388.!
Ale wracam do współczesności. To, co stało się bodźcem moich dzisiejszych refleksji zaistniało w „akademickim zaciszu” u profesora Romana Lepperta, wieczorem 2. września. Przypominam, że była to rozmowa z profesorem Bogusławem Śliwerskim i doktorem Michałem Paluchem o problemach, które są treścią ich wspólnie napisanej książki pt.: „Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego”. Nie obawiajcie się – nie będą dziś pisał o wszystkim co mnie z tamtej rozmowy poruszyło. Ograniczę się tylko do tych treści wypowiadanych tam, które wyzwoliły u mnie największy sprzeciw. Oto one”
Jako pierwszą skomentuję wypowiedź profesora Bogusława Śliwerskiego, chwalącego polskie uniwersytety, jako miejsca dobrego przygotowywania kandydatów do zawodu nauczyciela.
Na pytanie „co ze szkołą wyższą”, w kontekście „jak przygotowuje kandydatów do zawodu nauczycielskiego” – profesor Śliwerski tak odpowiedział:
„Musimy pamiętać, że to kształcenie nauczycieli ma trzy wymiary: pierwszy wymiar, pierwsza przestrzeń, to są uczelnie akademickie. Ja wymienię te uczelnie, które mają uprawnienia do nadawania tytułów naukowych […]: Mamy znakomite studium profesor Klus-Stańskiej,[…] to szkolnictwo akademickie mamy świetne uniwersytety […], Poznań […], mamy Gdańsk […], to Kraków, to Łódź, to APS (Akademia Pedagogiki Specjalnej). Te kultury świetnej dydaktyki akademickiej są znakomicie rozwijane.
Natomiast drugi obszar to są wyższe szkoły, które dzięki politykom, zostały uwolnione od „wysokiego „C”. Powiedziano im: zamiast profesora wystarczy dwóch doktorów, zamiast jednego doktora zatrudniajcie dwóch magistrów. Nie mam nic przeciwko temu żeby zatrudniać dobrych dydaktyków, tylko pytanie: czy ci dydaktycy są dydaktykami eksperymentalnymi, czy mają swoje kliniki, czy maja swoje doświadczenia, którymi mogą promieniować na innych. […]
I wreszcie mamy trzeci obszar kształcenia nauczycieli, to jest ten obszar doskonalenia zawodowego, który jest przejęty przez resort władzy. To jest Ośrodek Rozwoju Edukacji […], Instytut Badań Oświatowych, czyli wszystkie te ;podporządkowane władzy struktury […] One będą, rzecz jasna, transponować z góry na dół sposoby wdrażania tego co chce władza. […]
Tak jak szkoła szkole jest nie równa, nauczyciel nauczycielowi, tak samo i uczelnie, katedry, instytuty, ten system kształcenia mają większe poczucie oryginalności, nowoczesności, albo jednak utrwalają to co jest powszechnie, od lat pięćdziesiątych utrzymywane w polskim szkolnictwie.
W Łodzi Monika Wiśniewska-Kin uzyskała światową nagrodę, pierwsze miejsce, za nowoczesne środki dydaktyczne do nauczania, do alfabetyzacji. […] To oznacza, że my mamy potencjał, że my mamy kadry, że mamy laboratoria w uniwersytetach, tylko że nauczyciele przez nas kształceni w sposób otwarty, światowy, wchodzą do systemu… […] Co z tego, że wejdzie oświecony, świetnie wykształcony, zaangażowany nauczyciel , jak może wpaść w sidła, z których nie ma wyjścia.”
Zacznę od zdecydowanego sprzeciwu wobec takiej oceny uniwersyteckich szkół wyższych. Po pierwsze – pojedyncze „rodzynki” typu prof. Kluz-Stańska z UG, tak jak i jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak i jej – nietypowy wszak przykład – nie może być argumentem, że uniwersytety dobrze kształcą kandydatów na nauczycieli. Także „targowe” osiągnięcie prof. Moniki Wiśniewskiej-Kin z Katedry Pedagogiki Wieku Dziecięcego z UŁ nie może być argumentem za taką uogólnioną oceną. Bo nie od takich osobowości zależy ostateczny efekt właściwego przygotowania studentów – nie tylko z kierunków pedagogicznych – do ich przyszłej roli nauczyciela. Bo nauczycielami w szkołach – podstawowych, średnich i zawodowych – przede wszystkim zostają absolwenci polonistyki, historii, biologii, chemii, matematyki i wielu innych kierunków. I to nie od sukcesów katedr i instytutów pedagogicznych, a od tych, którzy uczą metodyk tych przedmiotów, którzy potrafią wykazać, że można uczyć – przynajmniej w szkołach podstawowych – wiedzy o społeczeństwie, kulturze i przyrodzie, bez podziału na przedmioty…
I jeszcze jeden – moim zdaniem – najważniejszy element, kluczowy w owym przygotowaniu do zawodu: to praktyki – nie wiem dlaczego, nazwane praktykami pedagogicznymi, a nie metodycznymi. Tak długo, jak długo uczelnie wyższe nie będą dysponowały szkołami ćwiczeń, w których jako nauczyciele będą pracowali wybitni w swojej dziedzinie metodycy, ale także nauczyciele akademiccy, prowadzący zajęcia z metodyki (aby nie utracili kontaktu z rzeczywistością), tak długo uczelnie te nie będą miały szans na dobre przygotowanie swoich studentów do zawodu.
O tych praktykach wiem co mówię – w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Łodzi (której rektorem w latach 2004 – 2009) był prof. Śliwerski), gdy jego już tam nie było – w latach 2010 – 2012 realizowany był, z wielkim powodzeniem, projekt „Praktyka na miarę szyta. Program praktyk pedagogicznych podnoszących jakość kształcenia w zawodzie nauczyciela”, który choć nie mógł być realizowany w szkołach ćwiczeń, bo ich nie było, był prowadzony w zaprzyjaźnionych szkołach podstawowych. O dorobku tego projektu można przeczytać w publikacji „Dobre praktyki pedagogiczne szansą innowacyjnej edukacji” [plik PDF – TUTAJ
Reasumując:
Nie po raz pierwszy czułem się zobowiązany do wypowiedzi w sprawie faktycznego oderwania świata nauki pedagogicznej od rzeczywistości szkolnej. Pierwszą moją, i to od razu bardzo obszerną publikacją na ten temat, zamieszczaną w tygodniku „Gazeta Szkolna”, którego byłem stałym publicystą, była trylogia „Trzy światy edukacji” w ramach której, po opisaniu świata polityki edukacyjnej, jego drugą częścią był tekst „Trzy światy edukacji. Nauka o edukacji” – TUTAJ . Trzecia część była o praktyce edukacyjnej.
Do tego problemu wracałem później jeszcze kilkakrotnie – ostatni raz w Felietonie nr 324. Votum separatum wobec tez o przydatności diagnoz uniwersyteckich.
Jeszcze jeden zaległy tekst z cyklu „Na początek roku szkolnego”. Tym razem z bloga Jarosława Blocha „Co z tą edukacją” – o wiele obiecującym tytule:
Strategia na przetrwanie
Ruszamy. Wokół oświaty znów zrobiło się gorąco, głównie za sprawą pomysłów ministra Czarnka, który więcej gada aniżeli robi. Całe szczęście, bo środowisko szkolne ma nadzieję, że na gadaniu się skończy. Parę kosmetycznych zmian w liście lektur i zapowiedź patriotycznych wycieczek, to nie są zmiany, które wiele wnoszą. Co innego zapowiedzi, te są szumne. Tyle że aby je zrealizować, trzeba mieć sprawną maszynkę do głosowania, która jak widzimy powoli się zacina. I całe szczęście, bo w partii rządzącej oraz wśród jej przystawek, raczej większość się nie spieszy, by robić kolejną rewolucję w oświacie.
Można uogólnić, że od pierwszego września wchodzimy w nowy rok szkolny w oparciu o przepisy obowiązujące dotychczas. Nie licząc zmian mających bardziej uzależnić dyrektorów od widzimisię kuratoriów, zmian w edukacji domowej, większych korekt brak. To dobrze, bo zyskaliśmy rok spokoju. Jest to ważny rok, ponieważ rządzący powoli tracą kontrolę nad pożarami rozpalonymi w systemie podatkowym, w sądownictwie, gospodarce, a mając na głowie wysoką inflację i uchodźców na granicy z Białorusią, raczej nie powinni wzniecać nowego konfliktu i tworzyć kolejnych kłopotów z oświatą. Choć kto wie? Wszak logika nie jest mocną stroną tej władzy.
Trzymam kciuki za stagnację, bo zrealizowanie pomysłów Czarnka, szczególnie w kwestii podniesienia pensum i zmian w awansie spowodowałby wielki kryzys personalny. Młodzi już teraz niechętnie podejmują pracę nauczyciela, a o najlepszych w zawodzie możemy pomarzyć (pisałem o tym wiele razy). Niech się więc leniwie toczy szkolna rzeczywistość, Czarnek niech gada sobie o cnotach niewieścich i o wzmocnieniu rodziny na jedyną słuszną modłę, a my będziemy robić swoje, czyli uczyć zgodnie z kanonem nauki i wychowywać na ludzi. Gdyby wziąć sobie do serca wszystko co gadali przedstawiciele władzy i gdyby uwierzyć w propagandę TVP, to już teraz żylibyśmy w pisowskim raju. Ale mechanizm władzy oliwiony pieniędzmi oszczędzonymi przed 2015 rokiem i dotacjami z Unii Europejskiej, powoli się zacina. Kasa się kończy, a Europa traci cierpliwość. Ciemne chmury się zbierają. Kontrowersyjny Czarnek, który sprowadzi kolejny kryzys nie jest na rękę już chyba nikomu. Ot krzykacz dopieszczający radykalizmem swój elektorat. Ale wiemy, że krowa, która głośno ryczy, mało mleka daje.
O tym, spóźnionym o dwa dni, wydarzeniu nie poinformowało żadne lokalne medium, za wyjątkiem Radia Łódź. Nawet na oficjalnej stronie Urzędu Miasta Łodzi nie zamieszczono o tym wydarzeniu informacji. Oto jak informuje o tej wizycie łódzkich vipów w SP nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi „Radio Łódź”
Foto: www.radiolodz.pl
W szkole podstawowej nr 81, im. Bohaterskich Dzieci Łodzi odbyła się uroczysta miejska inauguracja roku szkolnego. Z uczniami spotkali się przedstawiciele miasta, kuratorium oświaty, służb miejskich i parlamentarzyści. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska życzyła uczniom i rodzicom normalnego roku szkolnego.
-Życzę, żeby ten rok był rokiem spełnionych oczekiwań, abyście mogli powiedzieć, że to był dobry czas – powiedziała prezydent Łodzi.
Źródło: www.radiolodz.pl
Przewodniczący powołanej 10 grudnia 2020 roku Rady dzieci i Młodzieży RP przy MEiN, której kadencja kończy się 30 września 2021 r.– Jakub Lewandowski (przedstawiciel województwa kujawsko-pomorskiego, były przewodniczący Młodzieżowej Rady Włocławka, były uczeń Zespołu Szkół Samochodowych we Włocławku), w dniu 1. września zorganizował przed gmachem Ministerstwa Edukacji konferencję prasową:
Foto:Zofia Bichniewicz /PAP[ww.onet.pl]
Przewodniczący Rady Dzieci i Młodzieży RP przy MEiN – Jakub Lewandowski ( środku) oraz Aleksander Wencel (wiceprezes Młodej Prawicy, Porozumienie Jarosława Gowina) i Konrad Wojnarowski (radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego – z listy PSL – Koalicja Polska) – podczas konferencji przed MEiN –
Przewodniczący w ostrych słowach ocenił zmiany, jakie zaszły w polskiej szkole, nazywając ją „szczujnią na indywidualizm i różnorodność„. Jego słowa wywołały poruszenie wśród pozostałych członków Rady, a sam Lewandowski konsekwentnie powtórzył je na Twitterze, a nawet rozszerzył swoją wypowiedź.
„Jestem przewodniczącym Rady Dzieci i Młodzieży RP przy ministrze Przemysławie Czarnku. Nie ma zgody młodego pokolenia na szczucie na mniejszości, na chamstwo i brak szacunku do kobiet, czy wreszcie radykalne zmiany w programie nauczania, które mają służyć tylko tępej propagandzie rodem z TVP info.”
„Polska szkoła stała się szczujnią na indywidualizm i różnorodność. Protekcjonalne podejście do kobiet, brak szacunku do jakichkolwiek mniejszości sprawia, że nie każdy dobrze się czuje w budynku, który powinno być bezpiecznym miejscem nauki. Nie ma na to zgody młodego pokolenia.”
Źródło: www.onet.pl
x x x
Rada wyraża dezaprobatę
Teraz część członków rady chce odwołania przewodniczącego. Swój wniosek w tej sprawie opublikowali jeszcze przed konferencją, oficjalnie więc za chęcią odwołania nie stoi wypowiedź Lewandowskiego.
Decyzję skomentowali na Twitterze: „Przewodniczący nie reprezentuje stanowiska RDiM. Wyrażamy głęboką dezaprobatę dla Jego dotychczasowych działań związanych z prowadzeniem rady. Złożyliśmy wniosek o odwołanie z pełnionej funkcji pana Jakuba Lewandowskiego w dniu dzisiejszym przed konferencją polityków Porozumienia„.
Źródło: www. wyborcza.pl
x x x
Dziś (3 września 2021 r.) „Gazeta Wyborcza” zamieściła wywiad z Jakubem Lewandowskim „Szef młodzieżowej rady przy MEiN: Czarnek pytał mnie, dlaczego nie ma zgody na brak szacunku do kobiet”. Oto jego fragmenty:
Natalia Boszczyk autorka książki „Dobre relacje w szkole” i bloga „Szkoła Dobrej Relacji”
Natalia Boszczyk na swoim blogu „Szkoła dobrych relacji” 1. września zamieściła post, zatytułowany „Dwie szkolne wizje na początek roku – strzeżmy się ich!”, w którym przywołała dwie metafory szkoły.
Najpierw przywołała wizję z utworu Pink Floyd „We don’t need no education”:
[…] W teledysku do utworu bezwolni uczniowie stoją w posłusznej kolejce do wchłonięcia przez bezduszną machinę edukacji. Oni sami zresztą nie mają dusz (ani nawet twarzy), tak jak występujący w tym filmie nauczyciel – stosujący dobrze znane z historii narzędzia opresji – kary cielesne, sarkazm i krzyk.
Zespołowi Pink Floyd (z mistrzem Rogerem Watersem na czele) udało się uchwycić najczarniejszy sen o edukacji – takiej edukacji, którą można zmienić tylko rewolucją – walką, zniszczeniem, pożogą. Tak zresztą kończy się ten teledysk, a może ta rewolucja to jedynie sen umęczonych uczniów…? Dobra sztuka nigdy nie daje jednoznacznych odpowiedzi…
Ale zaraz po tym odwołała się do współczesności:
[…] Wiele mówimy o „dobrych zmianach” w edukacji, widzimy, w jak wielu szkołach (nie tylko w edukacji alternatywnej czy szkolnictwie niepublicznym) wdrażane są nowe koncepcje i odważne rozwiązania, ale mówi się też wiele o „powrocie do średniowiecza” i o triumfie „pruskiego drylu”. Pewnie oba te bieguny współwystępują w rzeczywistości i może jest to znak „czasów wielkiej zmiany”? Tym bardziej warto uważnie przyglądać się swojej szkolnej codzienności i zadawać sobie pytanie: do którego bieguna mi bliżej i czy to jest to, czego chcę jako nauczyciel/nauczycielka?
Gdy przyglądam się współczesnej szkolnej rzeczywistości, na myśl przychodzi mi jeszcze jedna metafora – dzisiejsza szkoła przypomina mi bardzo fast foodową restaurację. Co skłania mnie do takiego porównania? – oto punkty styczne:
–nadmiar – chodzi głównie o wiadomości do przyswojenia, czyli umęczenie uczniów przeładowaną podstawą programową. Nie macie wrażenia, że uczniowie są niejako „futrowani” przez nas nauczycieli wiedzą, która – notabene – niekoniecznie jest przez nich rozumiana i niekoniecznie przyda im się w życiu? Bardzo rzadko spotyka się szkoły, w których można “rozsamkować się” w nauce, poczuć przygodę odkrywania…
-przebodźcowanie – w szkole, która jest McDonaldsem w żadnej sferze nie może królować minimalizm – ma być w niej mnóstwo gadżetów (też związanych z nowymi technologiami – wszak to dowód tego, na jak wysokim poziomie stoi szkoła), ma być wiele metod, aplikacji, pomocy dydaktycznych, ćwiczeń, kart pracy (chora „kultura kart pracy”). Uczeń ma być opleciony pajęczyną tego wszystkiego, żeby nie miał chwili na nudę. I żeby było jasne – nie chodzi tu o to, że szkoła ma stać się klasztorem, a sala szkolna – mnisią celą. Chodzi o umiar i danie przestrzeni na odpoczynek psychiczny, a także przestrzeń do prostych rozmów i budowania relacji…
–„szitowy” pokarm – nie dość, że porcje (wiedzy) są wielkie i nie do przejedzenia, to jeszcze jest to najsłabsze i najmniej zdrowe pożywienie, bo wysoce przetworzone. Uczniowie, którym nie stwarza się okazji do zdobywania wiedzy poprzez odkrywanie, poprzez zaangażowanie intelektualne i emocjonalne – tacy uczniowie „puchną” od wiedzy, uzależniają się nawet czasem od jej „ćpania”, ale ta wiedza nie zmienia nic na głębszym poziomie. Taki szkolny pokarm nie odżywia, tylko zapycha, pozostawia biernym i ociężałym umysłowo…
-uzależnienie – uczniowie przyzwyczajają się, że takie wysoce przetworzone jedzenie, taka homogeniczna papka (na myśl przychodzi tu między innymi Marshall McLuhan) jest nawet smaczna, łatwiejsza do przyswojenia niż kilogram obranej marchewki i szybko uzależniają się od niej. Przestają już czuć prawdziwe smaki… W takiej fast foodowej szkole „słodyczowym szitem” są też oceny (a także inne formy nagród, kar, gróźb, “konsekwencji”). […]
-samotność – w fast foodowej szkole nie stawia się na budowanie relacji i tworzenie wspólnoty – nie o to przecież chodzi w McDonaldzie. Chodzi o to, by odstać swoje w kolejce, zrealizować zamówienie (program), napchać klienta i różnymi metodami sprawić, by wrócił. Na relacje w przestrzeni fast foodowej nie ma miejsca.
–pośpiech – jak sama nazwa mówi „fast” food musi być szybki. Dla wielu uczniów/uczennic i nauczycieli/nauczycielek szkoła kojarzy się właśnie z hasłem „czas, czas, czas”. Trzeba się spieszyć, by przerobić program, by przeczytać lektury, by przerobić podręcznik. Trzeba zdążyć z poprawianiem ocen, z wystawianiem ocen, z wypisywaniem świadectw. Przestoje, przerwy nie są mile widziane…
–zaduch – last but not least: fast foodowa szkoła to szkoła, w której panuje zaduch intelektualny i emocjonalny; w której ludzie stłoczeni są na małej przestrzeni i kiszą się w oleistych oparach. To jest szkoła, w której wartość ruchu i przebywania na świeżym powietrzu nie jest w ogóle brana pod uwagę.
Każdy z nas czasem odwiedza McDonaldsa. Każdy czasem pozwala sobie „poćpać” fast foodową papkę. Każdy z nas pozwala czasem swoim dzieciom na te „przyjemności”. Czy jednak świadomie wybralibyśmy tego typu restauracje jako podstawowe miejsce żywienia? Fast food nie jest wartościowym jedzeniem, ono przejdzie, „ujdzie w tłoku” (dosłownie i w przenośni), ale ono nie odżywia, czyli: nie daje życia, jest niebezpieczne dla naszego zdrowia – fizycznego i psychicznego. Nie twórzmy takich miejsc w edukacji, nie budujmy szkolnych McDonaldsów.
Foto: www.strumien.pl
Anna Grygierek, burmistrz Strumienia, członek zarządu Związku Gmin Wiejskich, współprzewodnicząca Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Dziś na „Portalu Samorządowym” zamieszczono informację o opiniach samorządowców o planach minisra Czarnka przejęcia przez rząd obowiąku wynagradzaania nauczycieli. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
W środę 25 sierpnia podczas spotkania z Radą Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” minister Przemysław Czarnek powiedział, iż planuje docelowe rozszerzenie kompetencji kuratorów oświaty o zatrudnianie i wynagradzanie dyrektorów szkół i nauczycieli. Dla samorządowców taka zapowiedź nie jest zaskoczeniem.
–Od wielu lat samorządy postulują, żeby wynagrodzenia nauczycieli, pracowników administracji i obsługi były płacone bezpośrednio z budżetu państwa, a samorządy odpowiadały jedynie za stan budynków i otoczenia, wyposażenie w pomoce dydaktyczne i sprzęt oraz infrastrukturę szkolną – mówi Anna Grygierek, burmistrz Strumienia, członek zarządu Związku Gmin Wiejskich i jednocześnie współprzewodnicząca Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu KWRiST.
–Kilkakrotnie też jako samorządowcy mieliśmy okazję słyszeć ze strony rządu o tej propozycji. Jednak do tej pory nie została nam przedstawione żadne konkrety. Nie została ona sformalizowana, przedstawiona do analiz czy konsultacji ze stroną samorządową – wyjaśnia.
Foto: Adobe Stock [www.nik.gov.pl]
Portal Prawo.PL zamieścił dziś tekst Agnieszki Matłacz pt. „NIK wskazuje najczęstsze nieprawidłowości w organizacji pracy nauczycieli” .Oto jego fragmenty:
Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się organizacji i czasowi pracy nauczycieli. W opublikowanym w czwartek raporcie wymienia najczęstsze nieprawidłowości: przydzielanie nadgodzin w wymiarze przekraczającym maksymalny limit, niepełne lub niewłaściwe wyposażanie stanowisk pracy oraz wadliwe opracowania dokumentów regulujących pracę szkół.[…]
W badanym okresie (od 1 stycznia 2018 r. do 26 marca 2021 r.), kolejni ministrowie edukacji wprowadzali zmiany w przepisach służące doskonaleniu pracy nauczycieli i poprawie ich sytuacji finansowej (stopniowy wzrost wynagrodzeń, wprowadzenie dodatku dla wychowawców), a także usprawniające funkcjonowanie zajęć pozalekcyjnych w szkołach (resort nie monitorował ich skutków) oraz ułatwiające organizację kształcenia na odległość w związku z pandemią COVID-19.
W listopadzie 2016 r. ówczesna minister edukacji powołała Zespół do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty, któremu zleciła wypracowywanie rozwiązań systemowych i zdefiniowanie długofalowej strategii dotyczącej praw i obowiązków pracowników oświaty, w tym czasu i warunków pracy. To jedyne gremium skupiające przedstawicieli nauczycielskich związków zawodowych, samorządów i rządu. Problem w tym, że z roku na rok liczba spotkań Zespołu była coraz mniejsza, co zdaniem NIK, ograniczało możliwość realizowania postawionych zadań, a także konsultowania istotnych dla edukacji zagadnień, choćby reorganizacji procesu edukacyjnego spowodowanej pandemią. […]
Niemal połowa dyrektorów szkół, którzy wzięli udział w badaniu kwestionariuszowym NIK, deklarowała problemy z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników i w roku szkolnym 2018/2019, i 2020/2021. Najtrudniej było pozyskać nauczycieli fizyki (33%) i matematyki (32%), nauczycieli chemii (24%), języka angielskiego (20%) i informatyki (18%). Najczęściej dyrektorzy szkół rozwiązywali ten problem we własnym zakresie, przydzielając innym nauczycielom nadgodziny lub publikując ogłoszenia.
Wczoraj, począwszy od godz. 20:00, przez ponad dwie godziny, na fejsbukowym profilu prof. Romana Lepperta oraz na Ypu Tube trwało pierwsze spotkanie z cyklu „akademickie zacisze”. Postanowiliśmy zachęcić tych wszystkich czytających OE, którzy o tym nie wiedzieli, albo z różnych powodów nie mogli tej wymiany myśli wysłuchać, aby jednak znaleźli czas i w dogodnej dla siebie porze obejrzeli i wysłuchali nagrania tego dwugłosu przedstawicieli dwu pokoleń polskich pedagogów akademickich – współautorów książki o pobudzającym uwagę tytule „Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego”: profesora Bogusława Śliwerskiego i jego doktoranta – doktora Michała Palucha.
Oto zapowiedź tego pliku ze strony You Tube:
Pierwsze spotkanie drugiego sezonu „akademickiego zacisza”, z cyklu #wczorajprzeczytane poświęcone będzie książce „Uwolnić szkołę od systemu klasowo-lekcyjnego”, której autorami są Profesor Bogusław Śliwerski i Doktor Michał Paluch (Oficyna Wydawnicza IMPULS, Warszawa 2021). Książkę rozpoczynają następujące słowa:
„Nie pisalibyśmy tej książki, gdybyśmy byli przekonani, że rozwój polskiej edukacji zmierza w dobrym kierunku. Niestety, już nawet najlepsi nauczyciele, najbardziej oddani kształceniu dzieci i/lub młodzieży mają poczucie straconych kilkudziesięciu lat własnej pracy, zaangażowania i poświęcenia. Uczniom szkoła kojarzy się z nudą, straconym czasem, poczuciem bezsensu, promowaniem konformizmu i oportunizmu. Są też tacy, którzy przywykli traktować szkołę jako konieczność, którą trzeba zaliczyć i szybko o niej zapomnieć. Poczucie bezsilności towarzyszy również rodzicom, którzy pytając swoje dzieci o to, co było w szkole, często słyszą – jakże wymowne – NIC!”
Z Profesorem Bogusławem Śliwerskim i Doktorem Michałem Paluchem o uwalnianiu szkoły
plik You Tube (2 godz. 03 min) – TUTAJ
Foto: www.prezydent.pl
Para Prezydencka na rozpoczęciu roku szkolnego w Kruszewie
Prezydent Andrzej Duda z Małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wzięli udział w uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego 2021/2022 w Szkole Podstawowej im. Papieża Jana Pawła II w Kruszewie.
Więcej – TUTAJ
x x x
Rozpoczęcie nowego roku szkolnego 2021/2022 w Szkole Podstawowej w Branicy Radzyńskiej z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministra Przemysława Czarnka.
Foto:www.radzyn.24wspolnota.pl/
Premier Mateusz Morawiecki wchodzi do specjalnie postawionego w celu zorganizowania tej uroczystości namiotu.
Oto wnętrze tego namiotu podczas uroczystości
Foto: www.facebook.com/ministerstwo.edukacji.nauki
Premier Mateusz Morawiecki podczas ogólnopolskiej inauguracji roku szkolnego 2021/2022 w Szkole Podstawowej w Branicy Radzyńskiej: Szkoła ma uczyć oczywiście języka polskiego, matematyki, przyrody, geografii i innych przedmiotów. To jasne, ale nie tylko tego. Szkoła ma uczyć także odpowiedzialności, ma uczyć tego czym jest przyjaźń, czym jest wspólnota, czym jest patriotyzm. Taka szkoła wypełniona taką treścią będzie dla nas Polaków wielkim wsparciem.
Więcej – TUTAJ
Wiemy że Minister Edukacji i Nauki był tam obecny – media nie informują, czy przemawiał. Dopiero na stronie Kancelarii Premiera znaleźliśmy zdjęcie, potwierdzające czynne uczestniczenie ministra Czarnka w tej wizycie – cały czas u boku Premiera:
Foto: www.twitter.com/PremierRP/












