



Foto: Archiwum prywatne[www.wyborcza.pl]
Robert Drachal – matematyk, wykładowca akademicki, autor podręczników
W „Wolnej Sobocie” – cotygodniowym dodatku do „Gazety Wyborczej” z 11 czerwca 2021 roku zamieszczono obszerny tekst Roberta Drachala – matematyka, wykładowcy „Collegium Civitas”, zatytułowany „Więcej fizyki zamiast religii? Nic to nie da, skoro w programie jest archaiczny silnik parowy”. Polecając lekturę jego pełnej wersji (załączamy link) – prezentujemy poniżej kilka jego, wybranych, fragmentów, bo wszak nie stracił ten tekst na swej aktualności:
[…] Wszystkie poprzednie rządy zaniedbały sferę szkolnictwa i nauki. Po 1989 r. stosunek do oświaty oscylował między traktowaniem jej jako mało znaczącego elementu w funkcjonowaniu państwa aż do pomysłów, w których postrzegano szkoły i uczelnie prawie jak przedsiębiorstwa produkcyjne, z całym zestawem ekonomicznych parametrów: bilans, rachunek zysków i strat czy cash flow. […]
Również dzisiaj PiS wykorzystuje słaby stan polskiego szkolnictwa. Dzięki wieloletniemu trendowi spadkowemu w edukacji może bezkarnie doprowadzać ten sektor pod względem programowym i organizacyjnym do katastrofy. Im więcej polityki PiS-u, tym gorsze szkolnictwo, im gorsze szkolnictwo, tym większa aprobata dla pisowskiej polityki.
[…]
Ale pisowska władza nie potrzebuje nowoczesnej szkoły. Uwiera ją polska inteligencja. Zdaje sobie sprawę, że samodzielni intelektualnie obywatele nie zaaprobują irracjonalnej i antynaukowej narracji.
O pisowskich pomysłach dla oświaty pisał przecież niegdyś Albert Einstein: „Najgorzej, gdy szkoła ucieka się do takich metod jak zastraszanie, przemoc czy sztuczny autorytet. Metody te niszczą u uczniów naturalne odruchy, szczerość i wiarę w siebie, czyniąc ludzi uległymi”.
PiS nadal będzie płacił nauczycielom tak, jak wspomaga się żebraków. Tymczasem potrzebne są dodatkowe środki na przedsięwzięcia niezbędne do kształcenia nauczycieli w nowoczesnym państwie: naukę języków obcych, studia podyplomowe, drugi fakultet, doktorat czy kontakt z wyższymi uczelniami. Zmiany w oświacie powinny być takie, aby myślenie nauczycieli nie koncentrowało się głównie na zachowaniu posady, utrzymaniu poprawnych relacji z przełożonymi i rodzicami oraz dorobieniu do skromnej pensji. Muszą zachować intelektualną swobodę, niezawisłość polityczną i światopoglądową.[…]
Dziś lekcji fizyki jest bez porównania mniej niż lekcji religii. I to fizyki archaicznej. To absurd. Jak można więc mówić o jakimkolwiek światopoglądzie absolwentów na miarę współczesności? Czy uczniowie wiedzą cokolwiek o zakrzywionej przestrzeni czy teorii strun? Taka jest współczesna fizyka, a nie zasada działania silnika parowego.
Polska szkoła bardziej kojarzy się z uczniowskim obowiązkiem niż z poznawczą pasją. Kiedy młodzi ludzie słyszą, że dowód wielkiego twierdzenia Fermata zajął matematykowi Andrew Wilesowi niemal 100 stron, że na ten rezultat pokolenia najwybitniejszych uczonych czekały z nadzieją kilkaset lat i że punktem wyjścia była zwyczajna ludzka ciekawość, są tym szczerze zadziwieni.[…]
Nowoczesna szkoła powinna rozwijać całkowicie bezinteresowną twórczą pasję. Jest to podobne do zależności między badaniami podstawowymi i stosowanymi. Bez zakrojonych na szeroką skalę badań podstawowych nie ma możliwości rozwijania badań wdrożeniowych.
Tymczasem dziś w Polsce autor teorii względności na wielkie fundusze nie mógłby liczyć, podobnie jak wielu innych noblistów, którzy są przecież twórcami współczesnej cywilizacji i których prace są podstawą niezliczonej ilości badań wdrożeniowych, a w rezultacie gospodarczego i społecznego postępu. […]
Foto: www.wokolszkoly.edu.pl
Jarosław Pytlak – 32 rok dyrektor Szkoły Podstawowej nr 24 STO, od 2007 roku dyrektor całego zespołu szkół STO na warszawskim Bemowie.
Tradycyjnie – w sobotę 11 czerwca 2022 r. – Jarosław Pytlak zamieścił kolejny tekst na blogu „Wokół Szkoły”, zatytułowany „Marzenie o Komisji Edukacji Narodowej”. Jak zwykle – poniżej zamieszczamy jedynie fragmenty tego tekstu, odsyłając linkiem do jego pełnej wersji. Wyróżnienia w tekście podkreśleniami i pogrubieniem liter – redakcja OE:
Zbliża się konferencja, podczas której „Polska 2050” zaprezentuje swój program dla edukacji oraz wyniki jego konsultacji środowiskowych. Przewidziana jest też dyskusja, a wszystko to w Sejmie, 21 czerwca br. Wydarzenie o tyle ciekawe, że po raz pierwszy od dawna wprowadzające temat edukacji do gmachu parlamentu w innym kontekście, niż bieżąca walka polityczna. […]
W streszczeniu rozdziału „Edukacji dla Przyszłości”, w którym mowa o powołaniu KEN, napisano tak:
Trzeba oprzeć edukację nie na kontroli, nadzorze i biurokracji, ale zaufaniu i obiektywnych standardach. Dlatego należy powołać niezależną Komisję Edukacji Narodowej, a upolitycznione kuratoria oświaty należy przekształcić w centra wsparcia będące jej oddziałami. Ponadto należy odbiurokratyzować edukację i odchudzić podstawę programową oraz rozdzielić Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Podobnie jak autorzy opracowania uważam, że solą polskiej edukacji jest kontrola, nadzór i biurokracja, i jest to fatalne. Zaufania nie ma w niej za grosz, podobnie zresztą jak w całym naszym życiu społecznym. Ewidentne jest także upolitycznienie kuratoriów oświaty, które krótko po wyborach w 2015 roku przeniesiono z administracji samorządowej do rządowej, czyniąc z nich narzędzie wdrażania polityki edukacyjnej, kreowanej przez zwycięzców. O konieczności zmiany podstawy programowej, nie tylko zresztą w kontekście jej „odchudzenia”, mówi się w środowisku oświatowym w ostatnich latach bardzo często.
Remedium na te (i inne) problemy i zjawiska ma być powołanie KEN, z siecią oddziałów wspierających edukację, utworzonych na bazie obecnych kuratoriów, z funkcją wsparcia zamiast nadzoru. Cytując za częścią szczegółową programu „Edukacja dla Przyszłości”:
KEN byłaby instytucją niezależną, kolegialną, odpowiedzialną za zapewnianie dostępności i podnoszenie jakości edukacji w sposób sprofesjonalizowany, wolną od nacisków politycznych i jednocześnie respektującą autonomię szkół oraz samodzielność i odpowiedzialność samorządów za organizację systemu edukacji lokalnie.
Wg tej propozycji KEN miałoby tworzyć 9 osób mających doświadczenie zawodowe związane z systemem edukacji, powołanych na określoną kadencję, reprezentujących: samorządy, organizacje pozarządowe działające na niwie edukacji oraz związki zawodowe. Kandydaci powinni podlegać jawnej procedurze zgłoszeniowej i sprawdzianowi kompetencji, a także uczestniczyć w publicznych wysłuchaniach poprzedzają- cych ich powołanie. Rola ministra właściwego ds.oświaty ograniczona byłaby do statusu obserwatora. […]
Foto: https://sp44.com.pl/wpis/w-dawnej-szkole
W piątek 10 czerwca zamieściłem materiał zatytułowany „Pomysły Ziobry: Nieletni już od 10 r.ż., poprawczak do 24 r.ż. dyrektor szkoły sędzią”, w którym prezentowałem fragmenty publikacji z portalu OKO.press „Karać i zamykać. Resort Ziobry przepycha anachroniczną ustawę o resocjalizacji”. Ale muszę się pochwalić, że byłem czujny i już miesiąc wcześniej, bo 9 maja zamieściłem informację, zatytułowaną „Według projektu resortu Ziobry dyrektorzy staną się sądem dla nieletnich.
Nie mogę jednak na tym poprzestać, muszę wyrzucić z siebie te wszystkie myśli, a przy okazji także emocje, które zrodził ten „nowatorski” projekt, powstały w głowach urzędników ministra Ziobro ale do Sejmu skierowany przez premiera Morawickiego.
Dodatkowym „paliwem” tej potrzeby stał się wywiad z profesorem Markiem Konopczyńskim, jaki zamieszczono w „Gazecie Wyborczej” – w wersji drukowanej – 10 czerwca pod tytułem „Resort Ziobry bierze się do resocjalizacji”, a na stronie internetowej Gazety – 9 czerwca, pod „mocniejszym” tytułem: „10-latki w sądach i zgoda na zakuwanie dzieci w kajdanki. Resort Ziobry bierze się do resocjalizacji”.
A wszystko dlatego, że problematyka określana terminem „resocjalizacja” nie jest mi znana jedynie z Wikipedii, ale z osobistego doświadczenia, jako wychowawcy, przez okres 4 lat, w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. I chociaż podstawowym moim wykształceniem jest pedagogika – kierunek wiedzy o kulturze, uszczegółowionym przez 8 lat pracy starszego asystenta w Zakładzie/Katedrze Pedagogiki Społecznej o taką jej mutacje, to mam także za sobą studia podyplomowe w zakresie pedagogiki specjalnej – resocjalizacja, ukończone w 1986 roku na Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie. I dlatego nie mogę w milczeniu patrzeć na projekt ustawy, który zawierając tak absurdalne „narzędzia” owego zawartego w tytule „wspierania resocjalizacji nieletnich”, ma w swej preambule taki – obłudny – akapit:
„W dążeniu do wzmacniania świadomości odpowiedzialności za własne czyny, przeciwdziałania demoralizacji nieletnich i dopuszczaniu się przez nich czynów karalnych oraz stwarzania warunków powrotu do normalnego życia nieletnim, którzy popadli w konflikt z prawem bądź z zasadami współżycia społecznego, stanowi się, co następuje.”
Dlatego w pełni podzielam pogląd prof. Konopczyńskiego, który w owym wywiadzie powiedział:
„To, co zawarto w tym projekcie, nie ma z resocjalizacją nic wspólnego. Przypomina to raczej system więzienny. Kuriozalne jest, że nowy projekt powiela rozwiązania z ustawy sprzed 40 lat: zapisy dotyczące środków wychowawczych żywcem przepisano z prawodawstwa, które powstało w czasach PRL-u, zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego. Dzisiejsi autorzy nie zauważyli, że od tego czasu rzeczywistość i środki wychowawcze mocno się zmieniły.”
Warto przeczytać cały wywiad z profesorem Konopczyńskim, bo to jest prawdziwy fachowiec od resocjalizacji. I wypowiadając się także o pomyśle z tego projektu, aby dyrektorzy szkół, w ramach tej ustawy, dostali uprawnienia stosowania kar wobec uczniów szkół podstawowych, także wie o czym mówi, bo ma w swoim doświadczeniu zawodowym pracę pedagog w szkole podstawowej w Skarżysku Kamiennej.
A tutaj przywołam jeszcze słowa profesora z tego wywiadu, w których zawarł swoją opinię o pomyśle dyrektorów-karnistow:
„To kolejny skandal. Szkoła, która ma być spolegliwym opiekunem, rozwijać dziecko, teraz będzie to dziecko karciła. W co się zamieni? W sąd zastępczy? W placówkę resocjalizacyjną? To oburzające, że szkołę wprowadzono do systemu karania.[…] Współczuję szkołom, bo wmontowanie ich w system sprawiedliwości może całkowicie zmienić ich oblicze. […] Miałem to w swojej szkole. Stałem w kącie, po lekcjach byłem zamykany w składziku z narzędziami i pilnował mnie pan woźny. Wracamy do słodkich lat 60. Szkoła zamienia się w karcer, pruską szkołę z XIX wieku.
Weszliśmy w fatalny zakręt historii, coraz częściej rzeczywistość przypomina mi czasy PRL-owskie. Dyrektorzy i nauczyciele powinni zacząć protestować, bo wmontowuje się ich w coś, do czego nie mają kompetencji.”
Zakończę takimi moimi twierdzeniami:
>Jeszcze nigdy nikogo kto w młodości wszedł w konflikt z prawem nie wyprowadziło na uczciwą drogę przebywanie przez kilka lat wśród jeszcze większych przestępców.
>Szkoła, jako instytucja, ma już w swojej kilkusetletniej tradycji wzorzec nauczyciela z rózgą w ręce. I jakoś nie zapobiegło to w tamtych czasach „produkcji” młodocianych przestępców.
>Całkowitą zbędność takiego narzędzia dyscyplinowania wychowanków sprawdziłem osobiście, kiedy będąc wychowawcą na kolonii dla nieletnich przestępców symbolicznie taką rózgę połamałem, i gdy moi podopieczni – jako grupa – okazali się w kolonijnym współzawodnictwie najlepsi.
>I chociaż projekt nie przewiduje kar cielesnych, to obarczanie dyrektorów szkół obowiązkiem stosowania systemu kar za, nawet bardzo drobne, wykroczenia jest powrotem do modelu szkoły określanej mianem „modelu pruskiego”, co jest całkowitym zaprzeczeniem współczesnych modeli szkoły wspierającej rozwój i rozbudzającej zainteresowania, a przez to tworzącej podwaliny wizji swojego miejsca w przeszłym życiu społecznym i zawodowym.
>A sojusz prokuratora generalnego z ministrem edukacji, czyli tandem „Ziobro-Czarnek” uważam za najgorsze, co mogło przytrafić się polskim uczennicom i uczniom, nauczycielkom i nauczycielom, dyrektorkom i dyrektorom w XXI wieku
Włodzisław Kuzitowicz
I tym razem dotrzymuję obietnicy, którą zakończyłem 4. część rozdziału VIII moich wspomnień, zatytułowaną „Co jeszcze udało mi się zdziałać w ‘Budowlance’ ”, gdzie zobowiązałem się że już wkrótce przedstawię ostatnią część tego rozdziału, w której opowiem o ostatnich latach mojej pracy w „Budowlance”, zwłaszcza o tych, w których nasza szkoła – w konsekwencji reformy strukturalnej systemu edukacji (utworzeniu gimnazjów po 6-letniej podstawówce), po raz kolejny zmieniła nazwę na niewiele mówiącą – „Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 15”. I o tym, a także o genezie decyzji przejścia na emeryturę oraz jak żegnałem się ze szkołą i łódzką oświatą. Oto ta obiecana, piąta część wspomnień o mojej pracy w charakterze dyrektora „Budowlanki”:
Ostatnie lata, polityczne tło, świadoma decyzja i pożegnanie
Jak już o tym wspomniałem – w 1999 roku organem prowadzącym naszą szkołę przestało być Łódzkie Kuratorium Oświaty – przeszliśmy, jak już kilka lat wcześniej inne szkoły, także licea i zespoły szkół zawodowych nie prowadzące warsztatów szkolnych, pod zarząd samorządowej władzy miasta Łodzi. Problem polegał na tym, że w ŁKO nadal władzę sprawował – w imieniu rządu AWS-UW – Leszek Surosz, zaś w mieście władzę rządził Sojusz Lewicy Demokratycznej. O pierwszym zagrożeniu jakie z tego dualizmu zwierzchności wynikło dla „Budowlanki” już napisałem, opowiadając o zamiarze magistratu zlikwidowania naszej szkoły i o jej skutecznym wybronieniu.
Wkrótce owe siły polityczne wymieniły się miejscami sprawowania władzy. Od października 2001 roku w kraju rządził premier Leszek Miller (SLD), a od marca 2002 roku na Łódzkiego Kuratora Oświaty został powołany Jerzy Posmyk – w mojej ocenie – bezpartyjny fachowiec. Od listopada 2002 roku prezydentem Łodzi został Jerzy Kropiwnicki (ZChN). Dla mnie oznaczało to, że w kuratorium mam oparcie u „starego znajomego”, który w 1993 roku – wtedy jeszcze jako członek ekipy kuratora Walczaka – wprowadzał mnie na fotel dyrektora „Budowlanki”. Ale za to w Wydziale Edukacji UMŁ pojawiła się nowa dyrektorka – z nominacji Kropiwnickiego, poprzednio – krótko – dyrektorka XXXIII LO na łódzkim osiedlu Retkinia, znana przede wszystkim jako prezeska łódzkiego oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” – Maria Piotrowicz.
Po takim przypomnieniu łatwiej będzie interpretować wspominane przeze mnie wydarzenia.
Jako pierwsze przywołam rozpoczęcie roku szkolnego 2001/2002. Jako że dzień 1 września przepadł wtedy w sobotę – uroczyste rozpoczęcie odbyło się w poniedziałek, 3 września, na boisku szkolnym. Zostało ono uświetnione obecnością aktualnego Ministra Rozwoju Regionalnego i Budownictwa, którym w ówczesnym rządzie premiera Jerzego Buzka był łodzianin – Jerzy Kropiwnicki. Jak to się stało, że akurat naszą szkołę spotkał taki zaszczyt? Był to owoc koincydencji dwu faktów: naszej dobrej pozycji w oczach władz Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa, której biuro mieściło się w tym samym gmachu co owo ministerstwo i . . . i faktu, że aktualny pan minister był łodzianinem i najłatwiej było mu w poniedziałek rano odwiedzić właśnie szkołę budowlaną w jego rodzinnym mieście.
Z tego wydarzenia zapamiętałem, iż pan minister miał niewiele do powiedzenia o aktualnej polityce swojego resortu, ale za to bardzo długo i szczegółowo opowiadał, jak to – jako prześladowany przez SB opozycjonista – zmylił tropy i udało mu się przedostać na teren lotniska Aeroklubu Łódzkiego na Lublinku, gdzie 13 czerwca 1987 roku miało miejsce spotkanie Papieża Jana Pawła II z wiernymi Diecezji Łódzkiej.
Jeśli już mowa o Kropiwnickim i JP II, to muszę – z pominięciem chronologii – opowiedzieć przy tej okazji o innym niecodziennym wydarzeniu, które miało miejsce w październiku 2003 roku – z okazji 25. rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża. Ale jeszcze przed tym muszę poinformować, że przez wszystkie lata w których kierowałem „Budowlanką”, działając „po sąsiedzku” z kościołem pod wezwaniem Św. Teresy i Św. Jana Bosko, w sposób bardzo konsekwentny dbałem o to, aby zachowywać zasadę świeckości szkoły – w ramach realizacji postanowień konkordatu. Dlatego w szkole była salka katechetyczna, ale w klasach nie wisiały krzyże. Nie wpływało to na fakt, że znaczny procent uczennic i uczniów uczestniczył w lekcjach religii, co przy dużej liczbie oddziałów skutkowało dwoma etatami katechetów. Jednym z nich był zawsze ksiądz „z za miedzy”, a drugim – świecki katecheta – pan Paweł. I to właśnie jego zasługą było, że w szkole z tej rocznicowej okazji zostało zorganizowane spotkania z pewnym zakonnikiem – bratem Marianem Markiewiczem, człowiekiem, który był kierowcą, wiozącym Karola Wojtyłę z lotniska w Rzymie na konklawe, gdzie wybrano go kolejnym papieżem. A spotkanie bratem Marianem było możliwe, gdyż obaj – on i nasz katecheta Paweł – pochodzili z Sulejowa, i stąd ich znajomość.
Nie ma co udawać – inicjatywa odbiła się szerokim echem we władzach. Na to spotkanie, obok przedstawicieli Wydziału Edukacji UMŁ, przybyli także przedstawiciele władz kościelnych, ale przede wszystkim ówczesny Prezydent Łodzi – pan Jerzy Kropiwnicki.
Brat Marian Markiewicz opowiada o wydarzeniach sprzed 25. Lat w Rzymie, a w pierwszym rzędzie słuchającej go widowni siedzą goście.
(Zamyślonego (?) prezydenta Kropiwnickiego wskazuje strzałka. Dyrektorka WE – Maria Piotrowicz – nie przyszła)
x x x
Kolejnym wydarzeniem – ale już w roku szkolnym 2003/2004, którego nie mogę pominąć, był finał projektu edukacyjnego „Żyjemy w Europie”, przygotowującego uczniów „Budowlanki” do wejścia Polski do Unii Europejskiej. Był to konkurs, w którym uczestniczyły reprezentacje klas, nazwany „Znaszli ten kraj, czyli z UE na ty…”. Polegał on na tym, że każda klasa wylosowała jedno z 15-u państw należących do Unii i podczas finału konkursu musiała zainscenizować kilka charakterystycznych dla tego państwa scenek, pieśni i zwyczajów. Impreza odbyła się w sali gimnastycznej – wszyscy świetnie się bawili i wyszli bogatsi w wiedzę o naszych przyszłych partnerach. Powstał także Szkolny Klub Europejski. Owocem tych działań było otrzymanie rąk wojewody Krzysztofa Makowskiego certyfikatu „Wolontariusza Europejskiego”
Zwieńczeniem tego projektu był dzień 1 maja 2004 roku, kiedy reprezentanci szkoły uczestniczyli w Marszu do Europy – paradzie z okazji wstąpienia Polski w struktury Unii Europejskiej.
Ostatnim akcentem dobiegającego końca okresu świetności naszej szkoły było otrzymanie w roku 2004 certyfikatu „Szkoła z Klasą”.
Warto przypomnieć, że w owym czasie szkoły które go otrzymywały musiały wykazać się następującymi cechami:
1.Szkoła dobrze uczy każdego ucznia.
2.Szkoła ocenia sprawiedliwie.
3.Szkoła uczy myśleć i rozumieć świat.
4.Szkoła rozwija społecznie, uczy wrażliwości.
5.Szkoła pomaga uwierzyć w siebie, tworzy dobry klimat.
6.Szkoła przygotowuje uczniów do przyszłości.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_z_Klas%C4%85
Cezurą, oddzielającą czasy rozwoju szkoły od nadchodzących trudnych lat, był właśnie czerwiec 2004 roku, kiedy opuścili ją ostatni absolwenci Liceum Technicznego. Ale tak naprawdę „cienkie lata” nastały już w roku 2002 roku, kiedy w konsekwencji wprowadzenia gimnazjów nie było naboru do klas pierwszych. To wtedy gwałtownie spadła liczba oddziałów do poziomu poniżej 24, co skutkowało decyzją władz WE o likwidacji drugiego etatu wicedyrektora. Udało mi się, ale tyko na rok, przesunąć wykonanie tej decyzji, jednak już z dniem 1 września 2003 roku pożegnaliśmy Danielę Adamską – dotychczasową wieloletnią wicedyrektorkę ds. dydaktyczno-wychowawczych.
Było to bolesne, ale najbardziej optymalne rozwiązanie tej trudnej dla mnie sytuacji. Bo z jednej strony – ja, pedagog humanista nie mogłem ryzykować dalszego kierowania szkołą bez wicedyrektora z kompetencjami do nadzorowania kształcenia zawodowego, czyli dać wypowiedzenie koleżance Halinie Chruściel, a z drugiej strony – Daniela Adamska właśnie uzyskała prawo do nauczycielskiej emerytury i na pożegnanie otrzymała jeszcze znaczną odprawę.
x x x
Rok 2003 będę zawsze wspominał z jeszcze jednego powodu. Otóż to właśnie wtedy upływał okres 10-u lat mojego dyrektorowania i ogłoszony został konkurs na dyrektora „Budowlanki”. Jak zawsze przygotowałem się do niego jak należy, napisałem obszerny dokument mojej koncepcji kierowania placówką i – oczywiście – otrzymałem pozytywną opinie od Rady Pedagogicznej.
Ale także i wtedy – jak to już wielokrotnie przećwiczyłem w mojej zawodowej biografii – uznałem, że powinienem wcześniej dowiedzieć się, czy aktualne kierownictwo Wydziału Edukacji widzi mnie nadal na tej funkcji. W tym celu złożyłem wizytę niedawno powołanej przez nowego Prezydenta Miasta dyrektorce Wydziału – pani Marii Piotrowicz. Po moim tradycyjnym zapytaniu, czy widzi mnie nadal jako dyrektora „Budowlanki”, usłyszałem, że ona nie rozumie tego pytania, że nie ma żadnych przeciwwskazań i że nie słyszała aby ktokolwiek inny szykował się na to stanowisko.
Faktycznie – w dniu konkursu potwierdziło się, że byłem jedynym kandydatem. Członkowie komisji konkursowej nie mieli wiele pytań, a i jej obrady trwały krótko. Poproszony na ogłoszenie decyzji dowiedziałem się, że konkurs wygrałem „większością głosów”.
Nie byłbym sobą, gdybym nie dążył do zdobycia informacji któż to nie oddał m głosu za moją kandydaturą. Po tylu latach funkcjonowania w tym środowisku miałem swoich zaufanych ludzi, dzięki którym dowiedziałem się, że przeciw mojej kandydaturze zagłosowali przedstawiciele… desygnowani do komisji konkursowej przez panią dyrektor Wydziału Edukacji oraz reprezentant nauczycielskiej „Solidarności”.
Ten ostatni sprzeciw mnie nie zaskoczył – wszak przez te wszystkie lata byłem na co dzień pod obstrzałem przyjaciela mojego poprzednika, cały czas formalnie zatrudnionego na etacie tej szkoły i będącego członkiem Rady Pedagogicznej, który w tym czasie zrobił związkową karierę i został szefem łódzkiej regionalnej struktury Sekcji Oświata i Wychowanie NSZZ „Solidarność”. Jednak informacja, że także „ludzie” pani dyrektor Piotrowicz w komisji (jak się dowiedziałem – na jej polecenie) byli przeciw – była dla mnie przykrą niespodzianką.
I dzisiaj nie mam wątpliwości, że to był początek końca mojej pracy w Zespole Szkół Budowlanych nr 2, który od 1 września 2002 roku musiał przyjąć narzuconą nazwę Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 15.
Zmniejszająca się każdego kolejnego roku liczba nowo otwieranych oddziałów, konieczność ograniczania liczby zatrudnionego personelu administracyjnego i obsługi, a przede wszystkim brak wsparcie od organu prowadzącego, a także brak perspektyw na poprawę sytuacji – nieuchronnie prowadził mnie do podjętej przeze mnie zimą 2005 roku decyzji.
Jednak wcześniej, bo na progu roku szkolnego 2004/2005, było mi jeszcze dane przeżyć kilka chwil, będących potwierdzeniem, że moja dotychczasowa działalność spotkała się z pozytywną oceną – i to nie tylko na szczeblu Marszałka Województwa, ale także poza granicami kraju.
W ostatnich dniach sierpnia odebrałem telefon z Urzędu Marszałkowskiego, że w najbliższych dniach do Łodzi przejeżdżają: Heinrich-Dieter Hischer – dyrektor Zakładu Kształcenia Budowlanego Hesji i Turyngii (Bildungswerk BAU Hessen-Thüringen) i Johann Sebastian Richter – kierownik Biura HVBI w Brukseli. Celem ich wizyty jest nawiązanie współpracy z łódzką szkoła budowlaną, której uczniowie będą mogli odbywać praktyki w centrum kształcenia praktycznego na terenie Niemiec i do której będą mogli przyjeżdżać uczniowie niemieckiej szkoły kształcącej budowlańców. I że tą szkołą ma być Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 15 i że jestem w tej sprawie zaproszony do siedziby Urzędu Marszałkowskiego, w celu nawiązania z nimi pierwszych kontaktów, gdzie 1 września 2004 roku odbędzie się oficjalne spotkanie Gości z Niemiec z Zarządem Województwa Łódzkiego.
Przemawia Stanisław Witaszczyk (PSL) – Marszałek Województwa. Po jego obu stronach siedzą goście z Niemiec.
Po części oficjalnej, która odbyła się w sali posiedzeń Sejmiku Wojewódzkiego, doszło do nieformalnych kontaktów:
Na zdjęciu (od lewej) Goście z Niemiec, Marszałek Województwa Łódzkiego, tłumaczka i piszący te słowa.
Dzięki „Serwisowi Samorządowemu PAP”, bo nie ze strony MEiN, wiemy o kolejnej „epokowej” inicjatywie Ministra Edukacji:
Ruszyły konsultacje społeczne projektu edukacja.gov.pl – platformy dla uczniów na wzór usługi pacjent.gov.pl
Foto: Paweł Supernak/PAP[www.samorzad.pap.pl]
Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek i pełnomocnik ministra do spraw Transformacji Cyfrowej Justyna Orłowska.
[…] W czasie czwartkowej konferencji prasowej szef MEiN poinformował o rozpoczęciu konsultacji społecznych nowego projektu edukacja.gov.pl.
„Bazując na naszych dotychczasowych doświadczeniach, które skupiały się wokół Systemu Informacji Oświatowej i Krajowego Systemu Danych Oświatowych chcemy stworzyć portal edukacja.gov.pl i indywidualne konto dla każdego ucznia i absolwenta, coś na wzór (usługi – PAP) mObywatel bądź pacjent.gov.pl” – powiedział szef MEiN.
Podkreślił, że „jest to kolejny krok w kierunku unowocześnieniu polskiej szkoły i lepszego dostępu wszystkich obywateli do swoich dokumentów związanych z wykształceniem”.
Pełnomocnik Ministra Edukacji i Nauki do spraw Transformacji Cyfrowej Justyna Orłowska powiedziała, że do konsultacji zaproszone są wszystkie gremia nauczycieli, uczniów, rodziców, absolwentów, uczuleni wyższych, jak też przedsiębiorcy, którzy już dostarczają pewne rozwiązania edukacyjne dla szkół. Zaznaczyła, że konsultacje „potrwają tyle, ile będzie potrzeba”. „Projekt budujemy modułowo, więc każdy moduł będzie konsultowany z użytkownikami, tak jak tworzy się nowoczesne oprogramowanie” – wyjaśniła Orłowska. […]
Udział w konsultacjach mogą wziąć uczniowie, studenci, rodzice, nauczyciele, korepetytorzy, dyrektorzy szkół. Na tej stronie znajduje się specjalny formularz, który umożliwia zgłoszenie propozycji funkcjonalności i oczekiwań wobec portalu. Jego wypełnienie zajmuje kilka minut. W przypadku wątpliwości zespół portalu będzie kontaktował się z autorami propozycji. Konsultacje nie mają wyznaczonego terminu zakończenia, ale propozycje zgłaszane wcześniej będą szybciej uwzględniane. […]
Cały tekst „Ruszyły konsultacje społeczne projektu edukacja.gov.pl – platformy dla uczniów na wzór usługi pacjent.gov.pl” – TUTAJ
Źródło: www.samorzad.pap.pl
Wczoraj (9 czerwca 2022 r.) portal OKO.press zamieścił tekst Antona Ambroziaka „Karać i zamykać. Resort Ziobry przepycha anachroniczną ustawę o resocjalizacji”. Oto jego obszerne fragmenty:
[…] Projekt ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, którym zajmuje się Sejm, liczy 913 stron, a prace nad nim trwały od 2016 roku. Jak przekonywał minister Michał Woś, celem zmian jest dostosowanie środków resocjalizacyjnych do współczesności, ale z uwzględnieniem stopnia demoralizacji dzieci i młodzieży.
Przepisy, które dziś obowiązują faktycznie są archaiczne – pochodzą z 1982 roku, ale eksperci martwią się, że nowy projekt wcale nie przybliży nas do nowoczesnych metod resocjalizacji. Raczej pogłębi system restrykcyjnych kar i zamknie dzieciaki w alienującym systemie, co zamiast ułatwić, tylko utrudni im powrót do życia społecznego.
Paralizator, kajdanki, izba adaptacyjna
Resort Ziobry chce, by sprawcy najcięższych przestępstw, takich jak zabójstwo, gwałt, czy pedofilia, trafiali obligatoryjnie do zakładów poprawczych, a nie do objętych mniejszym rygorem, półotwartych młodzieżowych ośrodków wychowawczych.
Ustawa obniża też wiek, w którym nieletni może odpowiadać przed sądem rodzinnym, np. za kradzież – z 13 do 10 lat. Ministerstwo chce również, by w ośrodkach resocjalizacyjnych kary obowiązywały do 24., a nie 21. roku życia. To oznacza, że najmłodsze i najstarszego wychowanka może dzielić aż 14 lat różnicy.
W ustawie jest też długa lista środków przymusu bezpośredniego, które mogą być użyte wobec nieletniego przebywającego w placówce wychowawczej:od siły fizycznej, po obezwładnienie, kajdanki na ręce lub nogi, kaftan bezpieczeństwa, pas obezwładniający, pałki, pociski niepenetracyjne, chemiczne środki obezwładniające, paralizatory.
W ustawie legalizuje się też instytucję izby adaptacyjnej, czyli izolatki. Odosobnienie w systemie więziennym jest uznawane za surowy środek dyscyplinujący. W zakładach wychowawczych będą do izb będą trafiać osoby w okresie adaptacji, z którymi trzeba przeprowadzić wywiad, ale także wychowankowie, którzy potrzebują „indywidualnej pracy”. Twórcy projektu założyli, że do takiej sytuacji może dojść, jeśli „wcześniejsze oddziaływania psychologiczno-pedagogiczne i środki dyscyplinarne okazały się nieskuteczne”. Jest to więc najsurowsza ze wszystkich możliwych kar przewidzianych dla nieletnich w systemie, który ustawodawca nazywa resocjalizacją. […]
W bogatym katalogu środków dyscyplinarnych znajdują się: upomnienie, nagana, zawiadomienie rodziców lub sądu rodzinnego, cofnięcie zezwolenia na rozmowy telefoniczne, korzystanie z internetu lub udział w zajęciach kulturalnych. Dyrektor placówki może też podjąć decyzję o ograniczeniu kontaktu małoletniego z rodzicami lub opiekunem prawnym. Musi co prawda przedstawić powody i wysłać informację do sądu rodzinnego, ale de facto ma kompetencje, by odizolować wychowanka od najbliższych.
Szkoły zastąpią sądy?
Zupełną nowością jest za to przyznanie części kompetencji właściwych wymiarowi sprawiedliwości dyrektorom szkół. Podczas pierwszego czytania ustawy w Sejmie, w kwietniu 2022, minister Michał Woś tłumaczył, że chodzi o to, by „zatrzymać machinę państwa wobec występków na właściwym poziomie”. Tym właściwym poziomem ma być więc szkoła, a nie sąd rodzinny. Chodzi oczywiście o mniej poważne czyny, nieściganie z urzędu.
W takiej sytuacji dyrektor będzie miał możliwość zastosowania „środków oddziaływania wychowawczego”. Przepisy te dotyczą więc wszystkich uczniów, nie tylko tych objętych nadzorem kuratorskim. Czym są środki oddziaływania wychowawczego? Głównie pracami społecznymi na rzecz szkoły. […]
Przepisy pozwalają też na zastosowanie „środków oddziaływania wychowawczego” w sytuacji, gdy dyrektor zaobserwuje u ucznia „przejawy demoralizacji”. Nie trudno wyobrazić sobie konserwatywnego nauczyciela, dla którego tatuaż u nastolatka, czy nieszablonowy strój będzie właśnie przejawem demoralizacji. Organizacje uczniowskie, w obawie przed nadużywaniem władzy przez szkoły, domagały się, by zamknąć katalog kar i wymierzać je za zgodą rodzica (co toku prac nad ustawą udało się w części osiągnąć). […]
System uczy adaptacji do systemu, nie do życia
Agnieszka Sikora, z Fundacji „Po drugie”, która zajmuje się problemem bezdomności wśród młodych, uważa, że jednym z największych problemów polskiej resocjalizacji jest fakt, że system wsparcia po prostu się urywa. „Ludzie opuszczają placówkę, wracają do domów, do tego samego środowiska – jak matka piła, tak dalej pije, jak ojciec bił, tak dalej bije. I te osoby nie mają możliwości same zacząć żyć inaczej” – mówi OKO.press.
„System jest też silnie zinstytucjonalizowany. Opiera się na placówkach, w których są kary i nagrody. Ludzie uczą się adaptacji do instytucji, a nie życia w społeczeństwie. Do naszej fundacji często trafiają osoby, które teoretycznie zamknęły proces resocjalizacji, ale jedyne, czego się po drodze nauczyły to, jak lawirować, by dostać przepustkę. Zmiana w ich głowach, czy w ich kompetencjach jest żadna.
Być może w Fundacji Po Drugie mamy spaczony obraz polskiej resocjalizacji, bo nie trafiają do nas „gwiazdy” systemu, ci który się udało, tylko ci, którzy sobie nie poradzili. Ale najlepszą metaforą tego zamkniętego świata jest dziewczyna, która całe dzieciństwo spędziła w placówce, a gdy wyszła dziwiła się, że w sklepach sprzedają kajzerki nieprzecięte na pół. Bo u niej w okienku na stołówce zawsze wydawali inaczej” — dodaje Sikora. […]
Także pomysł oddanie w ręce szkół kompetencji sądu uważa za nietrafiony. „Szkoła powinna być miejscem, w którym się uczy, a nie karze. Nawet jeśli dziecko popełni błąd, zrobi coś złego, powinno mieć możliwość naprawy. Konsekwencje są ważne, ale w innym duchu niż zamiatanie korytarzy. Jaką lekcję wyniesie z tego młodzież? Wydaje mi się, że ktoś chciał wprowadzić do systemu sprawiedliwość naprawczą, ale nie do końca zrozumiał jej istotę” — mówi Sikora. […]
Cały tekst „Karać i zamykać. Resort Ziobry przepycha anachroniczną ustawę o resocjalizacji” – TUTAJ
Źródło: www.oko.press
Plik PDF z projektem Ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich – TUTAJ
Oto co wczoraj (9 czerwca 2022 r.) znaleźliśmy na profilu dr Marzeny Żylińskiej:
Inspiracje Magdy Sierockiej, budzącej się nauczycielki języka angielskiego z „Budzącej Się Szkoły”, czyli co zrobić, żeby w przyjaznej atmosferze przeżyć koniec roku szkolnego.
Drodzy nauczyciele, jeśli macie dość awantur o oceny, jeśli nie chcecie, by uczniowie za Wami chodzi i wypraszali kolejne szanse na podniesienie oceny, to zainteresujecie się metodami, które stosuje Magda Sierocka.
I chciałabym jeszcze dodać, że tam, gdzie są dobre, wspierające relacje, tam … wszystkim, i uczniom i nauczycielom żyje się dużo lepiej.
Foto: www.facebook.com/magdalena.sierocka
Wanda Sierocka
Oto tekst Wandy Sierockiej – nauczycielki j. angielskiego w Szkole Podstawowej nr 236 im. Ireny Sendlerowej na Warszawskiej Woli:
Wiecie co? W życiu nie miałam tak spokojnej końcówki roku. Zero pochodów, żebrania, próśb, gróźb, podań, płaczów o poprawę oceny rocznej. Chociaż wcale nie ustaliłam samych super ocen, są różne. Zastanawiam się dlaczego jest aż tak spokojnie i myślę, że dlatego, że zarówno rodzice, jak i dzieci dokładnie wiedzą co umieją, mają świadomość swojego miejsca w stopniu przyswojenia wymagań edukacyjnych, wkładu pracy i postępu, w wyniku nieustannego mojego udzielania informacji zwrotnej (pisemnej i ustnej) oraz nieustannej ich samooceny. Nie ma potrzeby więc teraz drzeć szat. Jest jak jest, bądźmy uczciwi.
PS: średnia ważona albo średnia arytmetyczna nie dość, że nie są zgodne z prawem, to jeszcze wrzucają nas w tryb walki i niebrania odpowiedzialności. Są bezpośrednim zaproszeniem dzieci i rodziców do gry, w której średnio chcemy brać udział.
Pamiętajmy też, że to nauczyciel ustala (ustala, nie wystawia!) ocenę roczną, a nie kalkulator oblicza. My mamy dobre prawo oświatowe, trzeba teraz je poznać i zacząć stosować
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska
Jak wiedzą wszyscy stali czytelnicy „Obserwatorium Edukacji”, od lat towarzyszymy uroczystościom wręczania certyfikatów z okazji kolejnych Podsumowań Ruchu Innowacyjnego w Edukacji, których organizatorem od chwili swego powstania jest Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, a pomysłodawcą i organizatorem tego wydarzenia był i jest jego dyrektor – mgr inż. Janusz Moos – jeszcze w czasach gdy działał jako dyrektor Wojewódzkiego Centrum Kształcenia Praktycznego, a nawet jako wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli.
Dzisiejsze, już 35. Podsumowanie odbyło się w od lat tradycyjnym miejscu – w Sali Lustrzanej Pałacu Poznańskiego, czyli w siedzibie Muzeum Miasta Łodzi. Przypominamy, że ostatni raz relacjonowaliśmy stamtąd to wydarzenie w czerwcu 2020 roku: „Już po raz 33 podsumowano dziś Ruchu Innowacyjny w Edukacji – nie tylko szkolnej…”
Przed rokiem, z powodu pandemii, XXXIV Podsumowanie odbyło się w formule hybrydowej, co zrelacjonowaliśmy „z drugiej ręki”: „XXXIV Podsumowanie Ruchu Innowacyjnego – hybrydowo, głównie zdalnie”.
Po tygodniu dołączyliśmy do tego materiał, zawierający wykaz wszystkich wyróżnionych certyfikatami.: „Laureaci XXXIV Podsumowania Ruchu Innowacyjnego w Edukacji – 15.06.2021 r.”
Niestety, także i w tym roku, choć impreza ta powróciła do dawnego miejsca i formuły, nie uczestniczyliśmy tam w wersji reporterskiej – jesteśmy więc skazani na „obce” źródła. Problem polega jednak na tym, że – jak nigdy – żadne łódzkie lokalne medium – nawet TV TOYA – nie zamieściło relacji. Także organizator, który na swoim fanpage transmitował przebieg uroczystości, do chwili zamieszczenia tego materiału nie zadbał o to, aby ta relacja dostępna była post fatum. Jest tam dostępna tylko niespełna dwuminutowa relacja, która poprzedzała właściwą transmisję [Zobacz TUTAJ]
Z konieczności naszą informację musimy oprzeć na udostępnionym przez WCDNiKP materiale, zawierającym wykaz osób i instytucji, wyróżnionych certyfikatami we wszystkich kategoriach. Dokonaliśmy selekcji, zamieszczając szczegółowe informacje jedynie w wybranych kategoriach. Nieliczne zdjęcia pochodzą z Facebooka – zamieszczali je niektórzy z wyróżnionych – nasi, także fejsbukowi, znajomi:
LAUREACI XXXV PODSUMOWANIA RUCHU INNOWACYJNEGO W EDUKACJI
TALENT UCZNIOWSKI
TALENT ARTYSTYCZNY
NAUCZYCIEL INNOWATOR
1.Katarzyna Derdzikowska, Szkoła Podstawowa Specjalna nr 146 w Łodzi
2.Bogusława Wielkopolan, Zespół Szkół Edukacji Technicznej w Łodzi
3.Anna Życka, XVIII Liceum Ogólnokształcące w Łodzi
4.Aneta Rapalska, XXIV Liceum Ogólnokształcące w Łodzi
5.Agnieszka Piekarska, Szkoła Podstawowa nr 153 w Łodzi
6.Agnieszka Przybylak, Szkoła Podstawowa nr 162 w Łodzi
7.Renata Rucka-Prill, Zespół Szkolno-Przedszkolny w Bedoniu Wsi
8.Antoni Markiewicz, II Liceum Ogólnokształcące w Łodzi
9.Henryk Kwitowski, Zespół Szkół Przemysłu Mody w Łodzi
10.Paulina Rybińska, Państwowa Szkoła Muzyczna I St. w Łodzi
PARTNER PRZYJAZNY EDUKACJI
ORGANIZATOR PROCESÓW INNOWACYJNYCH
1.Beata Styrzyńska, Szkoła Podstawowa nr 65 w Łodzi
2.Karolina Janowska, Przedszkole Miejskie nr 9 w Łodzi
3.Dorota Stefaniak, dyrektor Zespołu Szkół Edukacji Technicznej w Łodzi
4.Zespół Szkół Ekonomii i Usług im. Natalii Gąsiorowskiej w Łodzi
5.Zespół Szkół Edukacji Technicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi
6.JWP Engineering Sp. z o.o.
ORGANIZACJA INNOWACYJNA
INNOWACYJNY PRACODAWCA
KREATOR KOMPETENCJI ZAWODOWYCH
1.Ryszard Mirys, Zespół Szkół Politechnicznych w Łodzi
KREATOR KOMPETENCJI SPOŁECZNYCH
KREATOR KOMPETENCJI ARTYSTYCZNYCH
KREATOR INNOWACJI
1.Bożena Krupa, Szkoła Podstawowa nr 1 w ZS-P nr 8 w Łodzi
2.Ewelina Woniak-Pietraszko, Przedszkole Miejskie nr 110 w Łodzi
3.Michał Różański, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 26 w ZS-P nr 4 w Łodzi (czwarty)
4.Maria Hanna Pielas, dyrektor Szkoły Podstawowej Specjalnej nr 128 w Łodzi
5.Janusz Brzozowski, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Łodzi
6.Zofia Wrześniewska, dyrektor Zespołu Szkół Gastronomicznych w Łodzi (szósta)
7.Iwona Brzózka-Złotnicka, prezes zarządu Stowarzyszenia Cyfrowy Dialog
8.Training4people Agnieszka Kluszczyńska
9.Moje Bambino Sp. z o.o. sp.k.
ZŁOTY CERTYFIKAT KREATORA INNOWACJI
1.Stanisław Polit, absolwent I Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi
Foto: Paweł Supernak/PAP(www.portalsamorzadowy.pl)
Przemysław Czarnek – minister w stylu Stefka Burczymuchy?…
Dzisiaj (9 czerwca 2022 r.) „Portal Samorządowy” zamieścił ważny tekst, którego obszerne fragmentu udostępniamy poniżej:
Minister edukacji: kolejna nowela prawa oświatowego nie będzie różnić się od poprzedniej
Co do zasady kolejny projekt noweli prawa oświatowego nie będzie różnić się od poprzedniego – zawetowanego przez prezydenta Andrzeja Dudę – powiedział w czwartek szef MEiN Przemysław Czarnek.
>Szef MEiN dodał, że w nowym projekcie będą różne poprawki dotyczące m.in. terminu przedkładania materiałów organizacji pozarządowych do publicznej wiadomości.
>Skrócony będzie termin na ewentualną reakcję ze strony kuratora oświaty, ale w pozostałym zakresie tam zmian szczególnych nie ma – powiedział Przemysław Czarnek.
>Zobaczymy jaki będzie końcowy efekt uzgodnień, które będą prowadzili posłowie, bo to jest poselski projekt ustawy – przypomniał minister.
[…]
„Co do zasady niczym, bo istota jest taka, żeby organizacje pozarządowe, które chcą wchodzić do szkół i prowadzić zajęcia pozalekcyjne, żeby po prostu najpierw informowały o tym, czego chcą uczyć nasze dzieci i podawały do publicznej wiadomości materiały, które chcą używać na tych lekcjach” – powiedział Czarnek. Dodał, że to „nic nadzwyczajnego”, bo znane są przecież podstawy programowe z obowiązkowych przedmiotów.
Szef MEiN dodał, że w nowym projekcie będą różne poprawki dotyczące m.in. terminu przedkładania materiałów organizacji pozarządowych do publicznej wiadomości. „Skrócony będzie termin na ewentualną reakcję ze strony kuratora oświaty, ale w pozostałym zakresie tam zmian szczególnych nie ma. Zobaczymy jaki będzie końcowy efekt uzgodnień, które będą prowadzili posłowie, bo to jest poselski projekt ustawy” – przypomniał minister.
Czarnek dodał, że spotkał się w sprawie ustawy z szefem kancelarii prezydenta. „Pewne rzeczy sobie powyjaśnialiśmy i uzgodniliśmy, że teraz będą pracować posłowie z urzędnikami i jak dopracują szczegóły, to na kolejnym posiedzeniu będzie to na Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży” – przekazał.
Pytany był też o to, jaka była merytoryczna przyczyna weta noweli prawa oświatowego, zwanego Lex Czarnek. „Nie było merytorycznej przyczyny weta pana prezydenta. Pan prezydent to zresztą powiedział, że on uważa, że te przepisy powinny wejść w życie, bo mają bardzo duże znaczenie, tylko to nie był czas na spory polityczne. To był początek wojny (…) i prace nad ustawą o obronie ojczyzny na której panu prezydentowi bardzo zależało i tym uzasadniał swoje weto” – podkreślił Czarnek. „Stwierdziliśmy, że te przepisy będą procedowane później i to jest ten czas na to procedowanie” – wyjaśnił. […]
Mówiąc o roli kuratorów oświaty w związku z zaproponowanymi w projekcie przepisami, powiedział, że „dołożone są kompetencje, żeby można było ewentualnie zareagować wówczas, kiedy treści przekazywane w szkole, byłyby demoralizujące, czy niewłaściwe dla dzieci„.
Cały tekst „Minister edukacji: kolejna nowela prawa oświatowego nie będzie różnić się od poprzedniej” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl
Wczoraj (8 czerwca 2022 r.) na fanpage „Centrum Doskonalenia Nauczycieli Razem Lepiej” można było obejrzeć i wysłuchać Annę Jurewicz i zaproszoną przez nią Wiesławę Mitulską, które dzieliły się swoimi pomysłami na bardzo aktualny temat:
ZAKOŃCZ ROK SZKOLNY Z POLOTEM!
Ożywcze pomysły na rewelacyjne zakończenie roku w klasie i szkole!
Plik z Yoy Tube z nagraniem tego webibaru – TUTAJ
