Źródło: www.facebook.com/funduszeeuropejskiedlalodzkiego/photos/

 

Najpierw na stronie „Radia Łódź” zobaczyliśmy taką informację:

 

 

Festiwal Zawodów i Kwalifikacji w Łodzi. Pomoże  uczniom wybrać drogę edukacji.

 

Dyrektor Departamentu Edukacji Urzędu Marszałkowskiego, Beata Świderska, wskazuje, że mimo zainteresowania kierunkami technologicznymi, wciąż brakuje rzemieślników.

Młodzież nadal, co nas bardzo boli, wybiera częściej liceum. To jest trochę pokłosie reformy, jaka była, kiedy zlikwidowano technika i postawiono na licea, licea profilowane. Po jakimś czasie okazało się, że nie mamy fachowców, nie mamy elektryków, nie mamy hydraulików, nie mamy spawaczy, nie mamy dekarzy. Ludzie stwierdzili, że łatwiej będzie im pójść do liceum, ale wyprodukowaliśmy bardzo dużo bezrobotnych magistrów – mówi Świderska.

 

Żeby zachęcić młodych do wyboru określonych zawodów, w hali Expo rozpoczął się Festiwal Zawodów i Kwalifikacji, który potrwa do jutra. Uczniowie mogą poznać oferty edukacyjne i skorzystać z doradztwa zawodowego. To nie zamyka drogi do studiów wyższych:

 

Stolarz, piekarz, cukiernik, wędliniarz, to są zawody rzemieślnicze, one dzisiaj do nas wracają. To zawody, które można później pod kierunkiem specjalizacji, skorzystać i pójść na studia wyższe, zrobić tytuł technologa żywności, technologa, przetwórstwa mięsnego – podkreśla doradca zawodowy Iwona Przewoźnik. […]

 

W tym roku festiwal koncentruje się na tematyce związanej z nowoczesnymi technologiami, w tym szczególnie na sztucznej inteligencji i jej zastosowaniach w nauce.

 

 

Źródło: www.radiolodz.pl

 

x          x          x

 

 

Szukając obszerniejszej relacji o tym festiwalu trafiliśmy na oficjalnej stronie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego na taką informację:

 

 

Festiwal Zawodów i Kwalifikacji

 

Futurystyczne stroje własnych projektów, warsztaty o tym, jakich specjalistów może wyeliminować sztuczna inteligencja przy organizacji koncertów oraz dużo informacji o najpopularniejszych obecnie zawodach. Wszystko to znajdziemy na Festiwalu Zawodów i Kwalifikacji.

 

Foto: https://www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/

 

 

Wydarzenie odbywa się w Hali Expo w Łodzi. To doskonała okazja do zapoznania się z ofertą szkół zawodowych i uczelni wyższych.

 

Podczas Festiwalu Zawodów i Kwalifikacji młodzi ludzie mogą wziąć udział w warsztatach i seminariach. Promujemy kształcenie zawodowe. Chcemy dotrzeć do młodych ludzi oraz przekonać do tego, że warto wybrać szkołę zawodową i mieć konkretny, ciekawy zawódmówi Artur Ostrowski, członek zarządu województwa łódzkiego.

 

Iwona Przewoźnik, doradca metodyczny Centrum Rozwoju Edukacji Województwa Łódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim podkreśla, że obecnie na rynku pracy jest zapotrzebowanie na takie zawody jak stolarz, piekarz, cukiernik, wędliniarz. – To są zawody rzemieślnicze, które wracają do łask. Warto zwrócić uwagę na to, że potem można też wybrać studia w tym kierunku, zdobyć na przykład tytuł technologa żywności albo przetwórstwa mięsnego– mówi Iwona Przewoźnik. – Oprócz zawodów rzemieślniczych, obecnie jest również zapotrzebowanie na zawody związane z danymi,  na przykład projektant DNA.

 

W Festiwalu Zawodów i Kwalifikacji wzięli dziś udział m.in. Miłosz  i  Jeremi  ze Szkoły Podstawowej nr 14 w Łodzi. Chciałbym zostać profesjonalnym koszykarzem. Przyszedłem tutaj, ponieważ szukam szkoły sportowejmówił Miłosz.A ja chciałbym zostać architektem i też będę dziś szukać tutaj szkoły dodał Jeremi.

 

Festiwal potrwa do jutra. Można podczas niego skorzystać  z punktu doradztwa zawodowego oraz porozmawiać o nowych możliwościach i wyzwaniach, jakie stawiają przed nami szybko rozwijające się technologie. Organizatorem festiwalu jest Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego.

 

 

 

Źródło: www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/

 

 

x          x          x

 

 

Już 4 grudnia na fanpage „Fundusze Europejskie dla Łódzkiego” można było przeczytać informację o tym festiwalu – oto jej fragment:

 

 

Weź udział w Festiwalu Zawodów i Kwalifikacji, który odbędzie się 12-13 grudnia w Hali Expo w Łodzi!

 

Co Cię czeka?

 

-Wykłady i warsztaty z zakresu obróbki dźwiękowej koncertów i innych nowoczesnych technologii w muzyce!

 

-Prezentacja szkół zawodowych i uczelni wyższych, które oferują kierunki związane z branżami kreatywnymi.

 

-Występ Bartka Królika z zespołem – niezapomniany koncert! ????

 

-Punkt doradztwa zawodowego.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/funduszeeuropejskiedlalodzkiego/

 

x           x           x

 

Także 4 grudnia na internetowej stronie www.województwołódzkie.pl zamieszczono obszerny materiał informacyjny o owym Festiwalu Zawodów i Kwalifikacji. Poniżej prezentujemy jego fragment:

 

Zapraszamy na Festiwal Zawodów i Kwalifikacji

 

Chcesz dowiedzieć się więcej o  nowoczesnych technologiach i sztucznej inteligencji  w branży kreatywnej i rozrywkowo – muzycznej? Weź udział w Festiwalu Zawodów i Kwalifikacji. Wydarzenie odbędzie się 12 i 13 grudnia w Hali Expo w Łodzi.

 

Festiwal to doskonała okazja do zapoznania się z ofertą szkół zawodowych i uczelni wyższych. Atrakcją wydarzenia będzie występ Bartka Królika z zespołem. Uczestnicy wezmą udział w ciekawych wykładach i warsztatach, podczas których między innymi zostanie zrealizowana obróbka dźwiękowa koncertu. Podczas Festiwalu będzie można skorzystać  z punktu doradztwa zawodowego. Spotkanie to okazja do dyskusji na temat nowych możliwości oraz wyzwań, jakie stawiają przed nami szybko rozwijające się technologie, w tym zastosowania sztucznej inteligencji w nauce. […]

 

 

 

Źródło: www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/

 

 





Dzisiaj proponujemy lekturę najnowszego tekstu prezesa Zarządy CEO – dr Jędrzeja Witkowskiego, zamieszczonego na blogu tej Fundacji:

 

 

Odpolitycznienie szkół i wyrzucenie z nich działalności propagandowej po 1989 r. było niewątpliwie konieczne. Również dzisiaj większość Polaków myśli o polityce krytycznie, podpisując się pod postulatem separacji jej od szkoły. Paradoksalnie jednak dla skuteczności edukacji obywatelskiej konieczne jest znalezienie w programie nauczania miejsca dla politycznych zagadnień.

 

Edukacja obywatelska nie cieszy się w ostatnich latach dobrą opinią. Krytyczne słowa na jej temat padają ze wszystkich stron – nauczycieli i dyrektorów, ekspertów edukacyjnych, władz oświatowych, wreszcie polityków różnych opcji, a także opinii publicznej. Krytyka ta jest odbiciem negatywnej oceny tego, co dzieje się w przestrzeni publicznej oraz pokazuje rozczarowanie dorosłych poglądami młodzieży i formami jej (niewielkiego) zaangażowania społecznego. Szczegółowa analiza tej złej sytuacji wykracza poza ramy tego tekstu, warto jednak wskazać na jedną, podstawową przyczynę nieadekwatności obecnego podejścia do edukacji obywatelskiej. Chodzi o jej zupełne odseparowanie od sfery polityki, szczególnie krajowej.

 

Cztery filary

 

Na program edukacji obywatelskiej w najbardziej ogólnym ujęciu składać się powinny cztery filary: lokalny, krajowy, europejski i globalny. Jesteśmy bowiem nie tylko obywatelami Polski, ale też swojej miejscowości, Unii Europejskiej, coraz częściej też czujemy się obywatelami świata.

 

1.Wymiar lokalny. Pierwsze lata po upadku komunizmu to powrót do idei samorządności lokalnej (reforma samorządowa w 1990 r.). W tym kontekście naturalne było, że budowanie edukacji obywatelskiej zaczęło się w wolnej Polsce właśnie od skupienia na poziomie lokalnym, w tym na promocji samorządności i tożsamości lokalnej. Pierwszy kompleksowy program edukacji obywatelskiej nosił tytuł „Kształcenie Obywatelskie w Szkole Samorządowej” i był typowym przykładem koncentracji tej edukacji na poziomie lokalnym.

 

2.Wymiar europejski. W związku z perspektywą bliskiej akcesji do Unii Europejskiej, pod koniec lat 90. i na początku XXI w. edukację obywatelską uzupełniono o poziom europejski (często niesłusznie redukowany do tematów dotyczących unijnych instytucji i folkloru państw członkowskich). Masowy ruch związany z wejściem Polski do UE doprowadził do trwałego zakorzenienia tego elementu edukacji obywatelskiej w szkołach.

 

3.Wymiar globalny. Z powodu postępującej globalizacji naszej gospodarki i społeczeństwa (oraz pod wpływem unijnej polityki rozwojowej), od ok. 2005 r. zaczęto do szkół wprowadzać elementy edukacji globalnej, której celem jest wyjaśnienie młodym ludziom, jak funkcjonuje współczesny, zglobalizowany świat, a także przygotowanie ich do życia w nim. Edukacja globalna nie stała się dotychczas tak popularna jak europejska, ale od dekady widzimy powolny proces jej upowszechnienia w polskich szkołach.

 

4.Wymiar krajowy. Przez cały ten okres edukacja obywatelska związana z poziomem krajowym nie cieszyła się dużym zainteresowaniem ani władz oświatowych, ani organizacji pozarządowych. Była skoncentrowana na sposobie funkcjonowania instytucji publicznych i ich formalnych prerogatywach oraz prawach obywatela, więc stanowiła raczej edukację prawną niż sensu stricto obywatelską. Nieliczne ważne inicjatywy związane były z wyborami powszechnymi, dostrzegano bowiem oczywistą wagę aktu wyborczego i zaskakująco niską w Polsce frekwencję wyborczą. Nigdy jednak nie podjęto próby uzupełnienia edukacji obywatelskiej dotyczącej poziomu krajowego o kwestie polityczne dotyczące sztuki rządzenia krajem, dzielenia ograniczonych zasobów czy dbania o dobro wspólne. Ambitnie prowadzone inicjatywy pojedynczych nauczycieli, którzy starali się z uczniami śledzić politykę i o niej rozmawiać, pozostały raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę.

 

Unikanie tematu

 

Prawdopodobnie jednym z najważniejszych powodów systemowego zaniedbywania rozmów o polityce są kontrowersje wiążące się z tym tematem. Wielu nauczycieli nie czuje się też dobrze przygotowanych do ich prowadzenia. Dlatego zwykle w szkole nie dyskutuje się o wysokości podatków, usługach społecznych (takich jak zdrowie czy edukacja), polityce zagranicznej, kulturalnej i historycznej, migracjach czy kwestiach światopoglądowych. W obawie przed kontrowersjami usunięto z edukacji obywatelskiej elementy dotyczące meritum (twardego jądra) polityki, które w dojrzałych demokracjach stanowią jeden z głównych filarów tejże edukacji i umożliwiają poruszanie się w świecie polityki (ang. political literacy). Tymczasem w sytuacji, gdy nic nie jest czarno-białe, łatwe do zrozumienia i zinterpretowania – szkoła powinna przygotować młodzież do radzenia sobie ze złożonością otaczającego ich świata, w tym również sfery politycznej. W tym kontekście edukację o polityce rozumiemy jako część edukacji obywatelskiej, która ułatwia młodemu człowiekowi wyrobienie własnego zdania na istotne kwestie dotyczące życia publicznego.

 

Rozczarowana młodzież

 

Młodzież krytycznie ocenia polityków i politykę, jest rozczarowana jej kształtem. W badaniu CBOS prowadzonym w 2016 r. ponad czterech na pięciu uczniów kończących szkołę stwierdziło, że większość polityków dba wyłącznie o swoją karierę, a partie nie interesują się opiniami wyborców. Tym krytycznym ocenom towarzyszył brak zainteresowania sztuką rządzenia państwem – prawie dwie trzecie respondentów miało trudność z określeniem swoich poglądów politycznych na skali lewica – centrum – prawica.

 

Braki w edukacji obywatelskiej nie są oczywiście jedynym powodem takiego stanu rzeczy. Trudno nie odnieść wrażenia, że wpływ na niego ma również sposób uprawiania polityki przez główne ugrupowania oraz ich brak zainteresowania problemami młodego pokolenia. Nie ulega jednak wątpliwości, że nie tłumaczyliśmy w wystarczającym stopniu młodym ludziom, czym jest polityka i na czym polega, nie uczyliśmy analizowania spraw publicznych, nie ułatwialiśmy wyrobienia sobie własnych poglądów na ten temat. Zostawiliśmy to pole goniącym za sensacją mediom i oferującym proste odpowiedzi ruchom politycznym. Odejście od ignorowania tematów

 

Pomimo oczywistych przeciwności i okoliczności, które temu nie sprzyjają, przynajmniej z kilku powodów warto tworzyć w szkole przestrzeń dla mądrej edukacji o polityce:

 

1.Jest to konieczne, jeśli chcemy przygotować młodzież do funkcjonowania jako świadomi, aktywni i odpowiedzialni obywatele. Rozmowy i dyskusje są najlepszym sposobem, by zwiększyć zainteresowanie uczniów polityką, a w konsekwencji pomóc zrozumieć zagadnienia z nią związane.

 

2.Dyskutowanie o kontrowersyjnych problemach pomaga młodym ludziom rozwijać krytyczne myślenie, analizować różne punkty widzenia, formułować własne opinie, a także rozpoznawać wartości, którymi sami się kierują. Takie rozmowy można więc wpisać w promowany przez resort edukacji nurt wychowania do wartości.

 

3.Konfrontacja w bezpiecznym środowisku klasy z różnymi opiniami stwarza szansę rozwijania szacunku dla odmiennych poglądów oraz umiejętności debatowania – tak bardzo potrzebnych zarówno młodzieży, jak i dorosłym. Ponadto dyskusje na temat zagadnień, które uczniowie uznają za istotne, mogą zaangażować osoby zwykle mniej aktywne.

 

Neutralność polityczna

 

Od szkoły zwykle wymagamy apolityczności, rozumianej jako jasne oddzielenie od sfery polityki. Edukacji politycznej od polityki jednak oderwać nie można, kluczowe jest natomiast zachowanie neutralności, czyli równe traktowanie wszystkich idei, koncepcji i poglądów obecnych w przestrzeni publicznej (o ile są one zgodne z obowiązującym porządkiem prawnym). Odpowiedzialność za przestrzeganie tej zasady spoczywa przede wszystkim na nauczycielu, który projektuje proces uczenia się i towarzyszy w nim uczniom. Nie wolno przekonywać ich do konkretnych poglądów, ale na równi prezentować oraz włączać do analizy i dyskusji różne programy i opinie (nawet dalekie od naszych).

 

Aby zadbać o podstawowe warunki neutralności, nauczyciel powinien:

 

>zebrać fakty, rzeczowe i rzetelne informacje na dany temat, także związane z tłem historycznym, politycznym, ekonomicznym;

 

>dobrać materiały wskazujące odmienne opinie i poglądy na dany temat, wykorzystać kilka źródeł, np. zestawić artykuły pochodzące z mediów reprezentujących różne opcje polityczne;

 

>odróżniać opinie od faktów i ćwiczyć tę umiejętność z uczniami przed rozpoczęciem dyskusji oraz w jej trakcie;

 

>przywołać kilka, kilkanaście argumentów uzasadniających różne stanowiska w danej kwestii i traktować je na równi;

 

>adekwatnie reagować na pojawiające się trudne wypowiedzi i powstrzymywać się od komentarzy, emocji, żartów, które mogłyby stawiać jedną z dyskutowanych opcji w niekorzystnym świetle. Przygotowując materiały do zajęć, warto skonsultować je z osobą reprezentującą odmienny światopogląd. Da to większą szansę na zachowanie neutralności.

 

Otwarta dyskusja

 

Jedną z metod, która świetnie realizuje założenia i postulaty edukacji o polityce, jest metoda otwartych dyskusji z uczniami, ponieważ:

 

a)pokazuje młodzieży, że na wiele pytań dotyczących wspólnoty politycznej nie istnieje jedna prawidłowa odpowiedź;

 

b)zachęca do analizowania alternatywnych rozwiązań i poszukiwania konsensusu między nimi;

 

c)przyczynia się do rozwijania tzw. tolerancji politycznej (czyli uznania poglądów innych niż nasze własne za legitymizowane w dyskursie publicznym), która jest kluczowa dla odbudowy wspólnoty – przekraczania istniejących w społeczeństwie podziałów oraz przywracania pierwotnych znaczeń pojęciom takim jak „polityka” i „konflikt”.

 

Kontrowersyjne tematy dotyczą ważnych i realnych kwestii publicznych, które wzbudzają emocje i wywołują znaczącą niezgodę w społeczeństwie. Przyszłość polityki prorodzinnej i programów społecznych, wiek emerytalny, wysokość podatków, priorytety polityki zagranicznej, kwestie światopoglądowe – każda z tych kwestii nadaje się do dyskusji z uczniami.

 

Uda się ona, jeśli:

 

>będzie dotyczyła istotnego dla uczestników zagadnienia, jako części edukacji obywatelskiej oraz podjęcie próby nadrobienia zaległości w tym obszarze wydaje się absolutnie kluczowe, choć przy obecnym stopniu polaryzacji sceny politycznej i opinii publicznej będzie to bardzo trudne. Jest jednak konieczne, jeśli chcemy odbudować głęboko podzieloną wspólnotę.

 

 

Cały artykuł w październikowym wydaniu Dyrektora Szkoły   –  TUTAJ 

 

 

 

 

Źródło: www.ceo.org.pl

 



Oto fragmenty tekstu (i link do pełnej wersji) zamieszczonego w miniony poniedziałek na „Portalu da Edukacji”:

 

 

Osiem godzin pracy dziennie i ani minuty dłużej. Nauczyciele domagają się zmian

 

 […]

 

>Do Sejmu RP wpłynęła petycja, której autor wnosi o rozwiązanie problemu „jakim jest wykorzystywanie przez dyrektorów w celu mobbingu braku dobowej normy pracy nauczycieli”.

 

>Petytor uważa, że nauczyciele lubiani przez dyrektora dostają bardzo korzystne godziny zajęć, podczas gdy inni muszą pozostawać w placówce ponad 8 godzin dziennie.

 

>Domaga się 8-godzinnej normy czasu pracy nauczyciela, rozumianego jako czas pozostawania w szkole lub do dyspozycji pracodawcy albo kontrolowania przez kuratoria planów zajęć i wychwytywania przypadków, w których „okienka” i niekorzystne godziny pracy są konsekwentnie przydzielane konkretnym nauczycielom.

 

Autor petycji (nie zgodził się na ujawnienie danych osobowych), która niedawno wpłynęła do Sejmu RP, zwraca się do Ministerstwa Edukacji Narodowej z prośbą o rozwiązanie problemu „jakim jest wykorzystywanie przez dyrektorów w celu mobbingu braku dobowej normy pracy nauczycieli”.

 

Przypomina, że praca nauczycieli nie jest regulowana Kodeksem pracy, ale Kartą Nauczyciela, która określa tygodniowy wymiar czasu pracy nauczyciela (40 godzin w etacie), ale nie określa normy dobowej. I ta luka prawna – zdaniem petytora – jest wykorzystywana przez dyrektorów placówek do nadużyć i mobbingu. […]

 

Autor przekonuje, że w szkołach stosowana jest również forma mobbingu polegająca na tym, że nauczyciele lubiani przez dyrektora dostają bardzo korzystne godziny zajęć, podczas gdy inni muszą pozostawać w placówce ponad 8 godzin dziennie.

 

Zjawisku temu towarzyszy często duża liczba tzw. „okienek”, czyli godzin niedydaktycznych między zajęciami, przydzielanych tylko niektórym nauczycielom. W czasie „okienek” nauczyciel pozostaje do dyspozycji dyrektora i często otrzymuje inne zadania” – wskazuje. „Tworzy to sytuację mocno patologiczną, w której niektórzy pracownicy szkoły są zmuszani do pracy w wymiarze ponad 40 godzin i analizując plany zajęć można łatwo stwierdzić, że do takich form mobbingu dochodzi”. […]

 

Wskazuje dwa sposoby rozwiązania tego problemu. Po pierwsze MEN mogłoby wprowadzić przepisy, które wprowadzają wyraźną 8-godzinną normę czasu pracy nauczyciela, rozumianego jako czas pozostawania w szkole lub do dyspozycji pracodawcy.

 

Te przepisy mogłyby dopuszczać wyjątkowe przedłużenie dobowego czasu pracy np. na czas rady, wycieczki, specjalnej imprezy itd., ale powinny zabraniać stałego układania planów zajęć w taki sposób, aby stale, po kilka razy w tygodniu przydzielać komuś więcej niż 8 godzin czasu pozostawania w placówce” – uważa autor petycji.

 

 

Cały tekst: „Osiem godzin pracy dziennie i ani minuty dłużej. Nauczyciele domagają się zmian”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 

 



 

Ministerstwo Edukacji Narodowej zakończyło proces konsultacji publicznych dotyczących organizacji lekcji religii i etyki w szkołach. MEN dokonało analizy wszystkich zgłoszonych uwag, z czego część znajdzie swoje odzwierciedlenie w treści rozporządzeń. W kwestii zmniejszenia wymiaru godzinowego lekcji religii z dwóch do jednej godziny w tygodniu, strony – MEN oraz zgłaszający uwagi przedstawiciele Kościołów – pozostały przy swoich stanowiskach.

 

W przekonaniu MEN wprowadzenie organizowanej na pierwszej lub ostatniej lekcji jednej godziny religii tygodniowo zamiast dwóch godzin ułatwi dyrektorom szkół organizację pracy w trybie jednozmianowości oraz korzystnie wpłynie na dobrostan uczniów. Jednocześnie MEN uwzględnił inne uwagi zgłaszane przez Kościoły i związki wyznaniowe.

 

Mimo że Kościoły wnioskowały o obowiązkowy udział uczniów w lekcjach religii bądź etyki, MEN – respektując konstytucyjne prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami – zdecydowało, że zarówno religia jak i etyka pozostaną przedmiotami nieobowiązkowymi, a oceny końcowe z tych przedmiotów nie będą wliczane do średniej ocen. Nowe zasady organizowania lekcji religii i etyki będą obowiązywać od 1 września 2025 r.

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 



Na dzisiejszą poranną lekturę proponujemy tekst Danuty Sterny – trochę  „pod prąd” decyzjom ministerstwa edukacji.

 

6 sposobów na znaczącą pracę domową

 

 

W tym wpisie dalsza dyskusja na temat zadań domowych. Jak uczynić prace domową efektywną formą nauczania?

 

Jak się okazuje nie tylko w Polsce stosunek nauczycieli do prac domowych bywa zróżnicowany. Wielu nauczycieli opowiada się za jej całkowitym wyeliminowaniem, inni twierdzą, że zapewnia uczniom dodatkową praktykę, i jest niezbędna. Jak znaleźć dla siebie złoty środek?

 

1.Nieobowiązkowa i zachęta

 

To znaczy – bez wyciągania konsekwencji z jej niewykonania, ale z zachętą. Czyli warto zadać uczniom prace domową, która będzie dla nich intersująca i która będzie dla uczniów sensowna, czyli warta wykonania.

 

Zamiast polecenie wykonania kilku zadań z podręcznika, warto podać polecenie w innej ciekawej formie. Może to być gra, którą mogą uczniowie wykonać wspólnie, która zachęca do poszukiwania intersujących materiałów.

 

Można też zaproponować uczniom ciekawą formę przedstawienia wykonanej pracy w klasie, może to być prezentacja, gra dla innych uczniów, film, mapa myśli, graficzne przedstawienie itp.

 

2.Oddanie odpowiedzialności uczniom

 

Nauczyciele zniechęcają się, gdy widzą, że uczniowie prac domowych nie odrabiają. Czują się w obowiązku „przymuszenia” uczniów do wykonania prac. A prawdą jest, że praca domowa powinna być odpowiedzialnością ucznia. Co jednak nie zwalnia nauczyciela z wyjaśnień, dlaczego warto tę pracę wykonać. Zachęty mogą być różne, od prostej: To będzie na egzaminie, po – Przyda nam się to na następnej lekcji lub Przyda się Wam to do… .

 

Moim zdaniem dobrą praktyką jest pokazanie uczniom zależności pomiędzy liczbą wykonanych przez nich prac domowych i wynikiem sprawdzianu. Przeważnie taka klaryfikacja jest przekonywująca. Można też na sprawdzianie dawać zadania podobne do tych w pracach domowych.

 

3.Mniej znaczy więcej

 

Ta zasada sprawdza się prawie wszędzie. Czy mniejsza praca domowa, tym większa szansa, że uczeń ją wykona i daje mu szansę na osiągniecie sukcesu. Poza tym zadawanie kilkudziesięciu podobnych zadań do wykonania jest nużące.

 

Badanie z 2017 r. pokazały, że nauczyciele często źle oceniają czas potrzebny uczniom na wykonanie zadania. Sami potrafią wykonać zadanie, które polecili uczniom i nie biorą pod uwagę, że uczniowie będą potrzebowali czasu na zrozumienie polecenia i znalezienie rozwiązania. W mojej praktyce stosowałam przelicznik: 4 razy dłużej niż ja sama wykonuję zadanie.

 

Nauczyciel powinien zastanowić się, czy i jak praca domowa jest konieczna dla procesu uczenia się, i tylko taką polecać. Może dla uczniów, którzy są aktywni zaproponować dodatkowe zdania. Ale uczeń musi mieć pewność, że te podstawowe trzeba zrobić, aby dalej się uczyć.

 

4.Wybór

 

Wybór ma magiczne konsekwencje w nauczaniu. Uczniowie mający wybór zadań, sami podejmują decyzje i stają się za wybór odpowiedzialni. Wielu nauczycieli twierdzi, że jeśli dają wybór, to uczniowie z własnej woli wykonują więcej zadań.

 

Nauczyciel może zaznaczyć stopień trudności zadania, aby wybór był bardziej dostosowany do możliwości ucznia.

 

Polecenie może wyglądać w ten sposób: Wybierz 2 do 4 pytań, na która zdecydujesz się odpowiedzieć. Pracując na następnej lekcji z pracą domową uczniowie mogą uczyć się od siebie wzajemnie z odpowiedzi na pytania, których nie wybrali.

 

Inną formą może być poproszenie uczniów, o wymyślenie prac domowych, a następnie wybranie z nich pracy, którą sami wykonają w domu.

 

5.Sprawdzona, ale nie oceniana

 

Nauczycielom wydaje się czasami, że jeśli praca nie jest oceniana, to również nie musi być sprawdzana. To błąd, jeśli uczeń nie wie, czy dobrze wykonał pracę, to nie widzi sensu jej wykonania w przyszłości.

 

Sprawdzanie pracy domowej może odbywać się poprzez samoocenę – nauczyciel przedstawia prawidłowe wykonanie zadania lub zestaw odpowiedzi i poleca uczniom sprawdzenie samodzielne, co zrobili dobrze, a co nie.

 

Uczniowie mogą sprawdzać swoje prace domowe oceną koleżeńska. Oczywiście nie na stopnie, gdyż wystawianie stopni nie jest potrzebną dla dziecka umiejętnością, a może zaowocować zepsuciem relacji w klasie.

 

Przeważnie nauczycielom nie przychodzi do głowy zaproponowanie uczniom poprawy pracy domowej, a jeśli uczniowie nie wykonali jej dobrze, to błąd może z nimi zostać. Praktyka poprawiania jest wskazana.

 

6.Wykonywana wspólnie

 

Wykonanie pracy domowej w parach lub małych grupach znacznie ją uatrakcyjnia. Nie ma powodu, aby w trakcie procesu uczenia się uczeń pracował samotnie. W czasie wykonywania wspólnie pracy uczniowie uczą się od siebie wzajemnie i ich pracy jest z reguły lepsza.

 

 

Inspiracja  artykułem  Andrew Boryga

 

 

 

 

Źródło: www.oknauczanie.pl

 



Oto czym wczoraj  pochwaliło się Ministerstwo Edukacji Narodowej na swojej oficjalnej stronie:

 

Gala olimpijczyków międzynarodowych w Kancelarii Premiera

 

 

 

Minister edukacji Barbara Nowacka wspólnie z Premierem Donaldem Tuskiem spotkała się z medalistami, uczestnikami międzynarodowych olimpiad przedmiotowych. W 2024 r. polscy uczniowie na różnych zawodach na całym świecie zdobyli w sumie 72 medale indywidualne i 5 medali drużynowych.

 

Podczas spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, szef rządu podkreślił, że inwestowanie w młodych ludzi jest kwestią najważniejszą. – Nie ma inwestycji, której nie warto dokonać wobec zdolnych uczennic i uczniów. Traktujmy wszystkich młodych ludzi – uczniów i uczennice – jako największy narodowy skarb. Nasza przyszłość zależy od tego, czy będziecie potrafili wykorzystać swój talentmówił Premier Donald Tusk.

 

Premier zaznaczył, że ważne jest by ci, którzy zdecydowali się, albo los za nich zdecydował, uczyć się i pracować za granicą, żeby wracali do Polski. – Jest tysiąc powodów, żeby w Polsce żyć, pracować, dalej się uczyć i dzielić się swoimi talentami – powiedział Donald Tusk.

 

Minister Barbara Nowacka gratulując medalistom powiedziała, że zaszczytem jest spotkanie z najzdolniejszą młodzieżą w Polsce. – Jesteśmy dumni z waszych wspólnych dokonań. Mam zaszczyt spotkać się z młodymi ludźmi, którzy poświęcają swój czas na rozwój i edukację, osiągając imponujące sukcesy na arenie międzynarodowej  – mówiła minister. Zaapelowała, by rozwijając swoje pasje, pamiętali, jak ważna jest praca zespołowa, bo dzięki współpracy drużynowej można osiągnąć wiele.

 

Dodała, że potrzebne jest systemowe wsparcie państwa dla zdolnej młodzieży i nauczycieli z nią pracujących. – Mamy wybitnych nauczycieli nauk ścisłych. Mamy gigantyczny potencjał wśród młodzieży. Wyrazy wdzięczności kieruję także do nauczycielek i nauczycieli za ich wsparcie i rolę mentorów. Dziękuję Wam za zaangażowanie – powiedziała Barbara Nowacka.

 

Podczas późniejszej uroczystej gali olimpijczycy odebrali od minister edukacji” nagrody i podziękowania.

 

Do KPRM przyjechali reprezentanci Polski na międzynarodowych olimpiadach przedmiotowych, przedstawiciele komitetów głównych olimpiad krajowych, opiekunowie każdej olimpijskiej kadry narodowej.

 

W 2024 r. 78 uczniów i uczennic z całej Polski brało udział w 19 międzynarodowych olimpiadach w ramach 10 dziedzin wiedzy. 68 uczniów i uczennic ze szkół ponadpodstawowych, 10 uczniów i uczennic szkół podstawowych. 74 osoby zdobyły medale, wyróżnienia lub inne nagrody. 13 olimpijczyków zdobyło laury w więcej niż jednej olimpiadzie międzynarodowej. Polska reprezentacja nie brała w tym roku udziału tylko w jednej olimpiadzie – Międzynarodowej Olimpiadzie Fizycznej w Iranie. Z uwagi na napięcia polityczne zrezygnowano z udziału w niej.

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/

 

 

 

*Czyżby Premier Donald Tusk wpadł tam tylko na chwilę?…



Przed udostępnieniem tekstu zamieszczonego wczoraj na fanpage „Nie dla chaosu w szkole”. zaprezentujemy screenny  fragmentów  dwu  innych tekstów:

 

Fragment Kalendarza roku szkolnego 2024/2025

 

 

 

 

Fragment tekstu Dariusza Chętkowskiego p.t. „Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność”, zamieszczonego 4 grudnia b.r. na stronie tygodnika „Polityka”:

 

 

 

A teraz zapowiadany post:

 

 

 

System jest tak skonstruowany, aby zaniedbany przez pracodawcę nauczyciel, niewyposażony w niezbędne narzędzia pracy, harujący często w złych warunkach, w przeładowanych klasach, w razie kryzysu ratował się dniem wolnym. Odbierzcie nauczycielom dni wolne, pożałujcie im odpoczynku między Nowym Rokiem i świętem Trzech Króli, a uciekną ze szkół, gdzie pieprz rośnie. Zresztą wielu uciekło, gdyż nie mogło znieść tej zawiści. Doprawdy nie ma czego nauczycielom zazdrościć – pisze Dariusz Chętkowski o dniach dyrektorskich.

 

Większość szkół zrobi sobie wolne po Nowym Roku. Kalendarz 2025 tak się szczęśliwie układa, że między 1 (środa) a 6 (poniedziałek) stycznia są tylko dwa dni pracy. Gdy 2 i 3 stycznia ogłosi się wolnymi od zajęć, zimowe ferie świąteczne będą trwały dwa tygodnie i jeden dzień. Ktoś zapewne będzie musiał przyjść do pracy, aby zaopiekować się przypadkowymi uczniami, ale reszta będzie miała wolne.

 

Decyzja o przedłużeniu świąt Bożego Narodzenia została podjęta już w sierpniu, aby nauczyciele wiedzieli, jak planować odpoczynek. Rodzicom wiedza o dniach wolnych nie jest specjalnie potrzebna, bo rzadko kto ogląda się na organizację pracy szkoły. Jak rodzice chcą przedłużyć dzieciom ferie, to nie proszą nauczycieli o pozwolenie. W ostatnich latach frekwencja na lekcjach w pierwszych dniach stycznia była tak niska, że szkoda było otwierać szkołę i włączać ogrzewanie.

 

Nieraz nauczyciele siedzieli w pustych salach, czasem zbierali uczniów ze wszystkich klas i w jednej sali prowadzili wspólne zajęcia albo oglądali film. Jeżeli ktoś oburza się, że nauczyciele robią sobie wolne 2 i 3 stycznia, udowadnia, że nie zna realiów polskiej oświaty. Fakty są takie, że sale lekcyjne po Nowym Roku są puste. Oficjalne ogłoszenie tych dni wolnymi to oszczędność dla budżetu. Byłoby najlepiej, gdyby ferie świąteczne trwały w całej Polsce od 20 grudnia do 6 stycznia.

 

Kto zna warunki nauki i pracy w szkołach, ten wie, że dzieci uczą się ponad siły, a nauczyciele harują znacznie ponad etat często w kilku miejscach. Dni wolne to nasze koło ratunkowe. Jeżeli szkoła nie bierze z puli jakiegoś dnia i nie ogłasza go wolnym od lekcji, rodzice sami każą dziecku zostać w domu. Opiekunowie uważają, że po pięciu–sześciu tygodniach intensywnej nauki dziecku należy się odpoczynek.

 

W weekendy rzadko kto odpoczywa, nieraz w sobotę i niedzielę ma więcej obowiązków, gdyż uczy się na dodatkowych zajęciach lub ma korepetycje. Ambitne nastolatki uczą się więc bez dnia przerwy przez cały tydzień, zarywając noce, zatem po takim maratonie robią sobie kilka dni wolnego, czy to się komuś podoba, czy nie. Taki system stworzyliśmy dzieciom, a zakaz zadawania prac domowych wcale tej harówki nie zmniejszył.

 

Nauczyciele pracują podobnie. Mało kto ma wolną sobotę czy niedzielę, najczęściej to dni na dorobienie. Tak się tyra w dużych miastach, a zapewne podobnie pracuje się w mniejszych miejscowościach, choć powody mogą być inne. Popyt na usługi nauczycielskie jest obecnie tak duży, że grzechem byłoby odesłać chętnych z kwitkiem, przecież nie wiadomo, jak długo ten trend się utrzyma.

 

Wszyscy bardzo dobrze pamiętamy głodowe pensje w oświacie. Teraz jest lepiej, ale przecież mamy kredyty do spłacenia, inflacja nie spada, no i tak długo zaciskaliśmy pasa, że mamy już tego dość. Nauczyciele chcą żyć bez strachu, że zabraknie im do pierwszego, a to oznacza, że muszą dłużej pracować. Dodatkowe dni wolnego od lekcji to często jedyne naprawdę wolne dni.

 

Nauczycieli w szkole trzymają na pewno nie zarobki i nie atmosfera w pracy, w tych sprawach jest jeszcze wiele do zrobienia. Magnesem są wolne dni. Nie bez powodu ustawodawca dał dyrektorom aż 8–10 dodatkowych dni „na zaspokojenie potrzeb społeczności lokalnej”. Zdarza się, że w liceach, gdzie pracuje wielu egzaminatorów, jeden dzień wolny dyrekcja wyznacza po maturach, aby nauczyciele mogli odpocząć. Zwykle jest to 1 czerwca. Ktoś mógłby pomyśleć, że to prezent dla uczniów na Dzień Dziecka, prawda jednak jest taka, że najbardziej wolnego potrzebują pracujący przez siedem dni w tygodniu egzaminatorzy (w weekendy oceniają arkusze). Taki mamy obecnie styl pracy, że nauczycieli leczy się przed wypaleniem zawodowym, dając im wolne. Inne metody są albo nieznane, albo mało skuteczne.

 

Higiena pracy jest zerowa, powszechne jest przepracowanie, a następnie ratowanie się nicnierobieniem raz w miesiącu lub rzadziej. Żyje się od dni wolnych do dni wolnych. Między te ferie są wciskane lekcje i korepetycje. Tak niehigienicznie dla zdrowia fizycznego i psychicznego uczą się uczniowie i podobnie pracują nauczyciele.

 

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie, a już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra. Powtórzę: sobota i niedziela to w edukacji dni pracujące zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli. Taki system władza narzuciła nauczycielom, a my się tylko w nim urządziliśmy.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com

 



Wczoraj na „Portalu dla Edukacji” zamieszczono informację o efektach posiedzenia Zarządów Sygnatariuszy Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Samorządowych. Oto fragmenty tego tekstu i link do pełnej wersji:

 

 

Studenci pójdą do pracy w przedszkolach? Samorządy są na tak

 

[…]

 

W Olsztynie odbyło się kolejne posiedzenie Zarządów Sygnatariuszy Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Samorządowych (OPOS), podczas którego omówiono kluczowe kwestie dla samorządów. Samorządowcy zaapelowali między innymi o ułatwieniu dostępu do zawodu przedszkolnego i psychologów pracujących w szkołach i przedszkolach. Już wcześniej podobny apel wystosował Związek Gmin Województwa Lubuskiego.

 

Samorządowcy piszą, że z głębokim zaniepokojeniem przyglądają się sytuacji kadrowej w przedszkolach, dostrzegając niepokojący trend braku nauczycieli wychowania przedszkolnego oraz psychologów w jednostkach oświatowych.

 

Problem ten, eskalujący z roku na rok, staje się wyzwaniem dla systemu oświaty, wymagającym natychmiastowej i zdecydowanej reakcji. Jakość edukacji jest fundamentem dla dalszego rozwoju naszych dzieci i musi pozostać priorytetem. Wobec powyższego, konieczne jest zainicjowanie działań, które umożliwią szybkie i skuteczne rozwiązanie problemu braków kadrowych, zapewniając naszym najmłodszym mieszkańcom dostęp do najlepszej możliwej opieki i wychowania” – czytamy.

 

Samorządowcy zwracają się do Ministerstwa Edukacji Narodowej o stworzenie „jasnych i przejrzystych wytycznych dla kuratorów, które pozwalałyby wydawać im zgody na możliwość zatrudnienia w przedszkolach i szkołach studentów 4 lub 5 roku edukacji przedszkolnej oraz psychologii”. […]

 

Autorzy apelu stwierdzają, że możliwość podjęcia zatrudnienia w ostatnich dwóch latach studiów, jest nie tylko możliwością zdobycia doświadczenia przez przyszłych absolwentów, ale także może sprawić, że zwiążą oni swoją karierę zawodową z miejscem, w którym rozpoczęli pracę już w trakcie studiów. […]

 

 

 

 Cały tekst „Studenci pójdą do pracy w przedszkolach? Samorządy są na tak”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja

 

 



Screen z filmu na YoyTube: „Jak działa Edukacja w czasach AI”

 

Jowita Michalska podczas utrwalonego na YouTube wystąpienia na temat„Jak działa Edukacja w czasach AI”-  

22 lipca 2024.

 

 

Dziś zachęcamy do przeczytania całego zapisu wywiadu (bo my udostępniamy poniżej  jedynie jego fragmenty), opublikowanego w papierowym” wydaniu sobotniego magazynu „Gazety Wyborczej” – „Wolna Sobota”  pod tytułem  „Szkoła dla Jagody”, który na internetowej stronie otrzymał o wiele dłuższy tytuł:

 

 

Dziś jest taki nacisk na matematykę, że matki piszą na Instagramie:

Moje dziecko jest niestety uzdolnione humanistycznie i co robić?

 

[…]

 

Aga Kozak:  – Twoja książka „Szkoła w czasach AI. Jak przygotować dzieci na wyzwania jutra” narodziła się trochę z osobistego doświadczenia poszukiwania szkoły dla córki.

 

Jowita Michalska, założycielka Digital University:  – Faktycznie, poszukiwanie szkoły średniej dla Jagody przyspieszyło powstanie książki. Wątek osobisty przekułam w szerszy research. Poszukiwałam dla córki czegoś eksperymentalnego, więc zaczęłam czytać o tym, co się ciekawego dzieje w edukacji na świecie, jak szkoły radzą sobie ze zmieniającym się tak gwałtownie światem.

A.K.: – Czego zatem szukałaś dla swojego dziecka? I czego chciała Jagoda?

J.M.:Szukałyśmy obie takiej placówki, która rozumie, że szkoła nie jest miejscem, do którego przychodzisz, żeby cię ktoś przepytał, z czego jesteś nieprzygotowany. W moim rozumieniu szkoła jest ekosystemem otwartym m.in. na eksperymentowanie. Chciałam też szkoły opartej na szacunku do dziecka, bo ja do swojego dziecka mam szacunek.

 

Ale też chciałam, żeby ktoś wziął razem ze mną holistycznie odpowiedzialność za tego człowieka – uznał, że kształcimy go razem. Bo jeżeli młody człowiek spędza połowę swojego czasu w szkole, to tam buduje swoje życie, swoją wiarę w różne idee, to tam się nauczy, co to są ważne rówieśnicze relacje. Chciałam znaleźć szkołę, w której zaciekawią się moją córką i będą rozwijać jej talenty, a nie tylko odpytywać z poszczególnych partii materiału. […]

 

A.K.: – Mówisz o przywództwie – pojęciu znanym z biznesu czy polityki w kontekście polskiej szkoły?

 

J.M.:Dziwi mnie, że nauczycieli nie uczy się bycia dobrym liderem/ką. Nie mamy ścieżki edukacyjnej przygotowanej pod zawód dyrektora/ki szkoły – a przecież tu są potrzebne kompetencje: zarządzanie ludźmi wokół pewnej idei, a najpierw wykreowanie tej idei.

 

Kiedy patrzymy na szkoły wybitne, to one zawsze mają za zarządzającego zapaleńca albo grupę zapaleńców – w książce opisuję m.in. zespół szkół w Radowie Małym stworzony przez Ewę Radanowicz, która uważała, że wszystko można, wszystko się da, i stworzyła wybitną szkołę. Opłacałoby się więc kształcić kogoś, kto będzie umiał tym potencjałem ludzkim zarządzić. 

 

W poszukiwaniach szkoły dla Jagody zwracałam uwagę na to, żeby dzieci w niej nie były formatowane. Bo wiele dzieci w momencie rozpoczynania szkoły średniej nie jest gotowych na decyzję, co by chciało robić przez całe życie. 

 

Czasem trafi się jedno dziecko na całą klasę, które mówi „będę biologiem morskim”. I super, ale np. ja jestem po czterech wielkich zmianach zawodu i kariery – i to z pasji! Zaczynałam od pracy w międzynarodowej agencji reklamowej, potem byłam dyrektorką marketingu w dużej korpo, potem założyłam fundację, a następnie spółkę, żeby pomóc grupom nieuprzywilejowanym i zwykłym ludziom lepiej rozumieć technologię.   

 

Dziś bardziej jestem wykładowczynią, edukatorką, piszę i mówię o edukacji i przyszłości rynku pracy w kontekście sztucznej inteligencji, doradzam w tych tematach też w Brukseli. Uważam, że to ważne, żeby dzieciaki wiedziały, że mogą być czymś zajarane, zanurkować w to głęboko, ale niekoniecznie na całe życie, i że zmiana jest OK.

 

A.K.: – A to podejście generalistyczne? O co w nim chodzi?

 

J.M.:Polega na tym, że uczymy się wielu różnych rzeczy po to, żeby lepiej rozumieć złożoność świata i żeby móc wybrać z większej puli to, co nas interesuje. My zrobiliśmy krzywdę edukacji – strasznie ją rozfragmentaryzowaliśmy. A wiedza jest jedna.

 

To, że są cząsteczki czy atomy, to jest istotne zarówno w przyrodzie, jak i w astronomii, w biologii, w budowie organizmu ludzkiego. Te pola się przecinają. Do rozwiązywania nowych problemów coraz bardziej złożonego świata, w którym dzisiaj żyjemy, potrzebujemy mieć dużo więcej szerokich narzędzi. I być może rozwiązanie danego problemu z biologii czy budowy aut znajdziemy, obserwując np. działania astronautów.

 

Dzisiaj – przez globalizację, osieciowanie mediowe, wielkie biznesy, wielkie aglomeracje – świat jest mniejszy, wszystko bardziej wpływa na siebie nawzajem. Wybory w Ameryce wpłyną na nas w Warszawie czy w Gorlicach.

 

To, że wielkie firmy technologiczne są jednymi z największych dzisiaj sponsorów wyborczych, też bardzo mocno wpłynie na regulacje, które się potem stworzą, a my będziemy tego ofiarami lub beneficjentami.

 

[…]

 

A.K.: – A gdybyś teraz dostała taką fuchę, że masz doradzić Ministerstwu Edukacji, jakie zmiany wprowadzić, to co by było dla ciebie najważniejsze?

 

J.M:Wprowadzenie computer science – lepszego rozumienia tego, co technologia dzisiaj wnosi i dobrego, i złego. Nie informatyka, jaką znamy dzisiaj, tylko budowanie kompetencji technologicznych, łącznie z rozumieniem, co sztuczna inteligencja może, czego nie może, a także praca z nią. Higiena cyfrowa, zdrowie psychiczne włączane w edukację. To są rzeczy, które są ultraważne.

 

Więcej pracy projektowej poprzez opracowanie społecznie zaangażowanych rzeczy, czyli zaszczepianie u dzieci wagi zaangażowania się w społeczne projekty. Przygotowywanie projektów dotyczących na przykład otoczenia, w którym się szkoła znajduje, praca z lokalnym domem osób starszych itp., zaliczenia przedmiotów w formie projektów społecznych.

 

Więcej pracy własnej, czyli odwrócona klasa: dziecko uczy się w domu jakiegoś wątku, czyta chociażby fragment powieści czy ogląda film dokumentalny i przychodzi do szkoły, żeby o tym dyskutować, żeby się na ten temat spierać, żeby wysłuchać strony, która ma dokładnie odmienne zdanie, wnikliwie dyskutować i zrealizować rozwiązania.

 

Szkoły w Estonii eksperymentują bardzo dużo z odwróconą klasą. Szkoły skandynawskie wychodzą ze szkoły, żeby uczyć się w naturze: dzieci już na poziomie przedszkola oglądają nawet skórowanie zwierzęcia, co może przerażać, ale to ważna lekcja. Oczywiście po wcześniejszej rozmowie. Doświadczanie jako uczenie jest szalenie ważne, zwłaszcza w dobie AI.

 

 

 

Jowita Michalska założycielka i CEO Digital University, który zajmuje się edukacją w obszarze nowych technologii i organizuje coroczną konferencję Masters & Robots poświęconą transformacji cyfrowej i trendom związanym z nowymi technologiami. Założyła też Fundację Digital University, której misją jest wyrównywanie szans i edukacja w zakresie nowych technologii i kompetencji przyszłości. Jest autorką podcastu „DigiTalks” i książki „Szkoła w czasach AI”.

 

 

 

Cały tekst „Dziś jest taki nacisk na matematykę, że matki piszą na Instagramie: Moje dziecko jest niestety uzdolnione humanistycznie i co robić?”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wyborcza.pl/magazyn