Anton Ambroziak jest autorem obszernego tekstu zamieszczonego  dzisiaj (10 maja 202r.) na portalu OKO.press , informującego o wynikach tegorocznego rankingu szkół przyjaznych osobom LGBT+.  Oto jego obszerne fragmenty i link do pełnej wersji:

 

 

Znamy szkoły najbardziej przyjazne osobom LGBT+

 

[…]

 

To już piąta edycja rankingu szkół przyjaznych osobom LGBT+. W tym roku ankieta, w której udział wzięło niemal 20 tys. uczniów, objęła dwa placówek oświatowych w całej Polsce.

 

 

 

W krajowej klasyfikacji pierwsze miejsce zajęło Liceum Ogólnokształcące „Collegium Gedanense” w Gdańsku, drugie – „Bednarska” I SLO im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie, trzecie – XXX Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego w Warszawie.

 

W pierwszej dziesiątce znalazły się także:

 

-2 Społeczne Liceum Ogólnokształcące z oddziałami Międzynarodowymi im. Pawła Jasienicy STO w Warszawie,

 

-I Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza w Olsztynie,

 

-XXXVIII Dwujęzyczne Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu,

 

IV Liceum Ogólnokształcące im. Emilii Sczanieckiej w Łodzi,

 

-I Liceum Ogólnokształcące im. Henryka Sienkiewicza w Kędzierzynie-Koźlu,

 

-VII Prywatne Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Reja w Krakowie,

 

-Wielokulturowe Liceum Humanistyczne im. Jacka Kuronia w Warszawie.

 

 

To nie tylko największe miasta, choć jak podkreślają twórcy ranking20 tys. uczniów wybrało szkoły najbardziej przyjazne LGBT+u, w 2023 roku odnotowano spadek zaangażowania w mniejszych ośrodkach. W pierwszej trzydziestce, poza szkołą w Kędzierzynie-Koźlu (miejsce 7), zmieściło się jeszcze tylko Liceum Ogólnokształcące z Oddziałami Dwujęzycznymi w Boguchwale (miejsce 30).

 

Widać korelację. Jeżeli szkoła jest otwarta na społeczność LGBT+, akceptuje także inne mniejszości — osoby nieneurotypowe, czy z niepełnosprawnościami” – mówił podczas konferencji prasowej Dominik Kuc, inicjator i koordynator akcji. […]

 

W tym roku uczniowie odpowiadali na pytanie o to, czym kierują się przy wyborze szkoły ponadpodstawowej. Przyjazność, otwartość oraz troska o dobro psychiczne są dziś nie mniej ważne niż poziom nauczania. […]

 

 

Akceptacja na szkolnych korytarzach

 

O otwartości uczestników akcji na różnorodność świadczy fakt, że aż 81 proc. z nich deklaruje, że wspiera kolegów i koleżanki ze społeczności LGBT+. Jednocześnie, co trzecia osoba dostrzega w swojej szkole przejawy braku akceptacji.

 

Twórcy rankingu zwracają uwagę, że szkoły pozostają martwym punktem w edukacji równościowej młodzieży. Wiedza, a także empatia, którą mają dziś uczniowie i uczennice, nie pochodzi ze szkolnych sal — w pewnym sensie dzieje się pomimo tego, jaki kierunek obiera edukacja. Po narzędzia młodzi ludzie sięgają do internetu”, mówił podczas konferencji prasowej Dominik Kuc. […]

 

W skali całego kraju edukacja antydyskryminacyjna w murach szkół praktycznie nie istnieje. Niedługo, może być nawet oficjalnie zakazana, bo PiS będzie próbował przepchnąć nowelizację prawa oświatowego, znaną jako lex Czarnek, w formie projektu obywatelskiego. Kampanii „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców”, która ma regulować obecność organizacji społecznych w szkołach, błogosławieństwa udzielił już prezes PiS, Jarosław Kaczyński.[…]

 

Tegoroczny Ranking odbył się pod patronatem Komisji Europejskiej w Polsce, a także prezydentów miast Warszawy, Łodzi, Wrocławia, Poznania, Gdańska, Świdnicy i Opola oraz marszałków województw lubuskiego, zachodniopomorskiego oraz pomorskiego. […]

 

Foto: Dominik Kuc[ https://oko.press/ranking-szkol-przyjaznych-osobom-lgbt]

 

 

Na czas konferencji prasowej twórców rankingu, pod Ministerstwem Edukacji i Nauki na ul. Szucha w Warszawie stanęła instalacja w kształcie szkoły. Przedstawiała ona wartości, którymi kieruje się ranking i które są ważne dla młodych ludzi. Należą do nich otwartość, akceptacja, troska, sprawczość czy empatia.         

 

 

 

 

Cały tekst „Znamy szkoły najbardziej przyjazne osobom LGBT+”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.oko.press

 



Dzisiejszy dzień proponujemy zacząć od lektury najnowszego (zamieszczonego na blogu Eduopticum wczoraj wieczorem) tekstu autorstwa Roberta Raczyńskiego, w którym dzieli się swoim refleksjami wokół treści, wypowiedzianych przez Amerykankę – Wendy Kopp, współzałożycielkę i prezeskę Teach For All – globalnej sieci edukacyjnej, działającej w sześćdziesięciu jeden krajach na sześciu kontynentach.

 

Dla „posmakowania” tego tekstu zamieszczam jego obszerne fragmenty, sugerując jednocześnie wszystkim, których to zainteresowało lekturę pełnej wersji (patrz – podany link do źródła):

 

Foto: www.publicystyka.ngo.pl

 

Wendy Kopp, współzałożycielka i prezeska Teach For All – globalnej sieci edukacyjnej, działającej w sześćdziesięciu jeden krajach na sześciu kontynentach.

 

 

Nieznośny ciężar akademii

 

Jeżeli ktoś jeszcze nie zauważył, to nie należę do ludzi, którzy zadowalają się przekazem jednowymiarowym, uznawanym za obowiązujący z dowolnych względów. Lubię mieć pewność, że argumentacja, której jestem adresatem, nie jest jedynie wynikiem krzewienia dowolnej ideologii. Zdaję sobie sprawę, że takie podejście nie należy ani do popularnych, ani do szczególnie lubianych. Niespecjalnie mnie to jednak dziwi, bo ludzie zwykle nie lubią być zmuszani do opuszczania swojej strefy komfortu, zwłaszcza jeśli komfort ten realizowany jest przez poczucie stadnej przynależności i racji, gwarantowanej przez polityczną poprawność.

 

Nie inaczej jest w przypadku kwestii „nierówności w dostępie do edukacji” oraz „dominacji wiedzy akademickiej w nauczaniu”, podejmowanych często przez Wendy Kopp, która w ostatnich dniach marca odwiedziła Warszawę. Niezmiernie łatwo jest przyjąć wobec tych problemów postawę „jedynie słuszną”, podyktowaną zwykłą, ludzką przyzwoitością. Któż bowiem będzie polemizował z obowiązkiem takiego zorganizowania oświaty publicznej, by ta nikogo nie dyskryminowała i nie wykluczała? W sumie, to na tym ten powszechny, koncyliacyjny i konferencyjny konsensus się kończy, bo pomysły na stworzenie takich warunków potrafią się już diametralnie różnić. O ile więc ogólny konsensus nie budzi moich wątpliwości, o tyle na przykład łączenie kwestii wykluczeń edukacyjnych i przekazywania, lub nie, wiedzy akademickiej w związek przyczynowo skutkowy budzi mój głęboki sprzeciw.

 

Nie wykluczam, że takie zestawienie w retoryce Kopp może wynikać ze specyfiki problemów lokalnych, nie wydaje mi się jednak, by genezę nierówności edukacyjnych można było w jakikolwiek sposób utożsamiać, czy choćby wymieniać jednym tchem z „premiowaniem akademickich umiejętności” w szkołach. Jest oczywiste, że dzieci z większym kapitałem kulturowym łatwiej radzą sobie z ich przyswajaniem, jest to jednak skutek, a nie przyczyna nierówności, na dodatek takich, których żadne działania szkoły nie są w stanie zniwelować. Taka jednak narracja doskonale wpisuje się w coraz wyraźniejszy, bezrefleksyjny i  pozbawiony jakiegokolwiek sensu trend rozdzielania kompetencji miękkich i twardych oraz konsekwentnego deprecjonowania tych drugich, jako przynależnych programowo zohydzanym elitom.

 

Kompetencje „ludzkie” (dostępne bez kursów i certyfikatów) są z kolei stawiane na piedestale, jako możliwe do sprawiedliwej (bo bezkosztowej) dystrybucji. Dla zwolenników takiego porządku, nie ma przy tym znaczenia to, że zdecydowana większość tych kompetencji zostaje ukształtowana przez dom, środowisko i sam fakt, że jesteśmy zwierzęciem na wskroś społecznym, posługującym się ich stałym zestawem od milionów lat, przez co są one naturalnie promowane przez ewolucję – twierdzą, że szkoła może nauczyć kogoś bycia człowiekiem, co wydaje mi się nadużyciem i bezczelną manipulacją. Tymczasem, tylko niewielka liczba ludzi jest np. kreatywna (zawsze tak było, bo w stadzie zawsze można liczyć na jednostki twórcze) i nie bardzo można z kreatywności uczynić przedmiot szkolny, nawet jeśli w szkołach można proponować zadania kreatywność rozwijające. Tym samym powraca problem inwestowania w edukację zbędną i pozorowaną, będącą jedynie politycznie poprawnym kwiatkiem do kożucha. Tak jak pewien ustrój w czasach słusznie już minionych, oświata coraz dzielniej walczy z problemami, które sama tworzy. Slogany o nieustannej zmianie, potrzebie zdobywania nowych umiejętności i poszukiwaniu kreatywnych, i innowacyjnych pracowników coraz bardziej przypominają hasła z komunistycznych gazetek i szturmówek. Wszyscy doskonale wiedzą, że niezależnie od wykształcenia, pracy wymagającej naprawdę wysokich kwalifikacji, których nie da się zdobyć na tygodniowym dokształcie, jest coraz mniej i kiedyś trzeba będzie się z tym problemem zmierzyć – zaryzykowałbym stwierdzenie, że to, czym nasza epoka naprawdę różni się od poprzednich (jedyna istotna różnica jakościowa, a nie ilościowa) to fakt, że o ile poprzednie rewolucje technologiczne niszczyły jedne i jednocześnie tworzyły inne miejsca pracy, to obecna tę kruchą równowagę mocno zakłóca i jest wielce prawdopodobne, że nie da się już jej przywrócić.

 

Jedyną zauważalną reakcją oświaty publicznej na to zagrożenie jest właśnie narracja powodująca, że nauczanie wiedzy akademickiej, nawet jeśli nie zostało jeszcze nacechowane jednoznacznie negatywnie, to jest przynajmniej mocno zmitologizowane – dość powszechnie uważa się, że na niej właśnie, nadal i zupełnie niepotrzebnie, koncentruje się działalność szkoły, a przede wszystkim, że daje się ją odizolować od rzekomo przez wszystkich pożądanych działań praktycznych. […]

 

 

Nie jest to oczywiście żaden spisek wrażych elit dowolnego autoramentu, a jedynie prosty i powszechny mechanizm organizacyjny ludzkich społeczeństw, sprawdzający się od paleolitycznej hordy, po współczesne organizmy ponadnarodowe. Jest on po prostu przydatny przy zarządzaniu społeczeństwami, które dorobiły się ogromnych mas, żyjących w ignorancji. Dla populistów z lewa i prawa, zawsze bezpieczniej jest podtrzymywać pewien „bezpieczny” jej poziom i podsycać resentyment wobec elit intelektualnych, przedstawianych jako zagrożenie ich bytu. Taki miękki populizm jest teraz obecny w sporej liczbie państw i, jak zwykle, do czasu nieuniknionego kryzysu, jest całkiem skuteczny. […]

 

Niezależnie od przedstawionej tu argumentacji, uważam wysiłki Wendy Kopp i stworzonego przez nią TFA za warty uwagi ewenement w skali światowej – oddolną, bo w pełni prywatną inicjatywę, realnie zmieniającą zastany system edukacyjny. Kierunki tych zmian, ich rzeczywiste umotywowanie, ich wyznaczone cele mogą być dla nas, mających odmienne problemy z innym systemem, nieczytelne, ale sama idea powinna być drogowskazem dla wszystkich, którzy o zmianach marzą. Nie możemy, i chyba nawet nie powinniśmy, dokonywać oceny działania TFA (ani też marzyć o „wykupieniu” kolejnej, po fińskiej, franczyzy), jako że realia polityczne, ekonomiczne i społeczne w USA są zupełnie różne od naszych. Nawet w samych Stanach ocena taka daleka jest od jednoznaczności. W naszej rzeczywistości, entuzjazm, z którym na ogół spotyka się retoryka szefowej TFA wynika chyba w dużej mierze z nieświadomości tych kontrowersji i praktycznego wymiaru pojawienia się tego podmiotu w amerykańskiej przestrzeni edukacyjnej. Wszystkim pracującym w zawodzie, który funkcjonuje w oparciu o Kartę Nauczyciela i bijącym brawo Wendy Kopp na warszawskiej konferencji, chciałbym uświadomić, że jej sposób myślenia o edukacji i modus operandi TFA takie funkcjonowanie praktycznie wyklucza.

 

 

 

Cały tekst „Nieznośny ciężar akademii”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.eduopticum.wordpress.com

 

 



„Obserwatorium Edukacji” sprzeniewierzyło by się swojej misji, gdybyśmy nie zamieścili obszernych fragmentów tego materiału, pochodzących ze strony Radia Z:

 

 

Czarnek reaguje na śmierć Kamila. „Do marca nic się nie działo z dzieckiem”

 

 

[…]  Przemysław Czarnek we wtorek na antenie Radia ZET, zapytany o śmierć 8-letniego Kamila z Częstochowy, który brutalnie maltretowany przez ojczyma. Szef MEiN grzmiał, że podłożem tej tragedii „jest atak na rodzinę” i „zohydzanie wartości chrześcijańskich”.

 

Przemysław Czarnek w programie Gość Radia ZET odniósł się do sprawy maltretowanego Kamila, który zmarł w poniedziałek w szpitalu w Katowicach. Szef MEiN stwierdził, że szkoła specjalna, do której chodził Kamil, to szkoła podlegająca prezydentowi Częstochowy. Zaznaczył, że dyrektora tej placówki powołał prezydent tego miasta.[…]

 

Minister edukacji i nauki dodał, że gdy sprawa wyszła na jaw, kuratorium, które zostało poinformowane przez media, ale również przez dyrekcję szkoły, przeprowadziło kontrolę doraźną. – Wynika z niej, że szkoła zachowywała się tutaj akurat w porządku. Na wszystkie przejawy patologiczne reagowała. Informowała służby miejskie opieki społecznej, podlegające prezydentowi miasta Częstochowy – zapewniał Czarnek w rozmowie z Radiem ZET.

 

– Pytanie, kiedy były te reakcje? – drążył prowadzący Bogdan Rymanowski.

 

Z protokołu kontroli, która została przeprowadzona miesiąc temu, wynika, że były dwie takie sytuacje. W marcu, kiedy dziecko skarżyło się na ból ręki, okazało się, że ta ręka jest złamana. Matka została poinformowana, przyszła po dziecko, zabrała do lekarza, a następnego dnia przyprowadziła z ręką w gipsie – tłumaczył szef MEiN.

 

– Wszystko wskazuje na to, że ta sytuacja miała miejsce dużo wcześniej, dlaczego dopiero w marcu? – dopytywał dziennikarz.

 

Z protokołu kontroli wynika, że zachowanie dziecka było standardowe, nic się nie działo z dzieckiem. Dopiero w marcu tego roku i w kwietniu, kiedy matka zgłosiła, że dziecko się poparzyło, dyrektor szkoły podlegającej prezydentowi Częstochowy zareagował. Zawiadomił służby miejskie i opieka społeczna była na miejscu w mieszkaniu Kamilka. Dlaczego tam nie było reakcji, to już nie jest pytanie do mnie – stwierdził minister.

 

– Czy pan, jako odpowiedzialny za system edukacji, ma czyste sumienie? – próbował się dowiedzieć Rymanowski.

 

A co w systemie edukacji zawiodło? Czy system edukacji odpowiada za to, że Kamilek żył w patologicznej sytuacji, która ze zdrową rodziną nie ma nic wspólnego? Czy system odpowiada za to, że najbliżsi Kamilka nie reagowali na zezwierzęcenie jego ojczyma? System edukacji za to odpowiada czy zapaść rodziny? – odparł Czarnek.

 

Prowadzący wtrącił, że system powinien bronić takich dzieci.

 

– Ależ oczywiście, dlatego dyrektor szkoły, który nie podlega mi, tylko prezydentowi Częstochowy, zawiadamiał w tych sytuacjach służby miejskie, które są odpowiedzialne za to, żeby opiekować się dziećmi w sytuacjach patologicznych. Ta rodzina, patologiczna, była objęta ochroną służb miejskich prezydenta Częstochowy – podkreślił szef resortu edukacji.

 

Czarnek dodał, że „kwestią do wyjaśnienia jest to, dlaczego służby nie zareagował tak, aby Kamilek żył”. – Ja na nikogo nie rzucam oskarżeń – zaznaczył minister. […]

 

 

Cały tekstCzarnek reaguje na śmierć Kamila. „Do marca nic się nie działo z dzieckiem”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wiadomosci.radiozet.pl



Oto obszerne fragmenty tekstu, zamieszczonego w miniony piątek (5 maja 2023 r.) na portalu Wirtualna Polska:

 

Matura w Szkole w Chmurze. Uczniowie przystąpili do egzaminu z opóźnieniem

 

Foto: East News[www.wiadomosci.wp.pl]

 

[…]

 

Matura z języka polskiego w całej Polsce odbyła się w czwartek 4 maja. O godz. 9 przystąpiło do niej łącznie kilkaset tysięcy maturzystów. Z egzaminem zmierzyli się także uczniowie Szkoły w Chmurze – placówki, która od dawna wzbudza kontrowersje wśród oświatowców.

 

Lekcje w Szkole w Chmurze odbywają się całkowicie zdalnie. Uczniowie muszą jednak przystąpić do egzaminów w formie stacjonarnej. Władze placówki nie posiadają budynku, który mógłby pomieścić w tym samym czasie kilkuset osób przystępujących do matury. Do tego celu wynajęli pomieszczenia stadionu Legii Warszawa przy ul. Łazienkowskiej.

 

Jak poinformowała w piątek „Gazeta Wyborcza„, część uczniów zaczęła egzamin maturalny z języka polskiego z półtoragodzinnym opóźnieniem. A już o 9.30 w sieci krążyły przecieki tematów, bo normalnie matury wszędzie zaczęły się o godzinie 9 – mówi pani Anna, która poinformowała dziennik o tym problemie.

 

Władze Szkoły w Chmurze potwierdziły, że doszło do takiego zdarzenia. – To prawda, matura w dwóch salach rozpoczęła się z opóźnieniem, w jednej z nich o 10.30. Nasi uczniowie mieli problem z wejściem do sali. Uczniowie pisali ją przez cztery godziny – przekazała „GW” Anna Bondarzewska, rzeczniczka placówki. Jak zapewniła, uczniowie przez ten czas „nie mieli przy sobie telefonów komórkowych”.

 

Z kolei dyrektorka szkoły Barbara Jędrusiak zapewniła „Wyborczą”, że nie zostały złamane procedury. – Poza tym nasza filozofia jest inna niż w innych szkołach. Uważamy, że od wyników matury ważniejsi są ludzie, którzy się u nas uczą. Jeśli komuś zależy na dobrym wyniku, ponieważ chce się dostać na studia, pomagamy mu w tym. Jeśli uczeń nie ma zamiaru kontynuować nauki, ma inny pomysł na siebie, to wtedy zachęcamy go do potraktowania matury jak spotkania towarzyskiego – stwierdziła.

 

Czytaj dalej »



Foto: www.uwmfm.pl

 

 

Dr  hab. Stanisław Czachorowski, profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie 

[Wydział  Biologii i Biotechnologii]

 

 

W minioną sobotę (6 maja 2023 r.) na blogu „Profesorskie Gadanie” jego gospodarz – dr hab. Stanisław Czachorowski – zamieścił post, który zwrócił naszą uwagę swoją niecodzienną wizją nowatorskiej formuły edukacyjnej:

 

 

Szkoła jest wszędzie, na przykład na koszulce

 

Technologia skraca dystans i sprawia, że szkoła czyli uczenie się, może być wszędzie. I można dobrze wykorzystać telefon komórkowy. Wtedy nie trzeba miejsca z edukacją wyposażać w skomplikowany sprzęt elektroniczny, bo odpowiedni czytnik ma ze sobą widz-uczeń. Pozornie wystarczy zwykła koszulka. I aplikacja. A wtedy obraz ożywa i pokazuje złożone procesy w ciele ludzkim. Zabawa, zaskoczenie i frajda oraz zaciekawienie i niespodzianka. To wszystko z wykorzystaniem technologii. Powolne poszerzanie tradycyjnych podręczników szkolnych. I plansz, które wisiały w klasie. Przestrzeń i sytuacje edukacyjne zmieniają się na naszych oczach. Szkoła rozproszona i w każdym miejscu. Potrzebni są więc edukatorzy-przewodnicy, podpowiadający jak się uczyć w takiej przestrzeni i w takich sytuacjach.

 

Zakładasz koszulkę i możesz nawet na plaży opowiadać o tym, jak pracuje serce i układ krwionośny. Tak, jakby uczeń zaglądał w głąb ciała. Bez siedzenia w ławce. Na zdjęciu uczniowie w klasie. Koszulka założona na inny, tradycyjny eksponat i pomoc dydaktyczną – model szkieletu. Do takiego plastikowego Kostusia przywykliśmy od dawna. Stały elementem wyposażenia pracowni biologicznej. Powoli przyzwyczajać się będziemy do nowych pomocy dydaktycznych i do obecności zarówno smartfonów w szkołach jak i nowych technologii, w tym rzeczywistości rozszerzonej i sztucznej inteligencji (SI).

 

Internet decentralizuje i rozprasza edukację. Tak jak energia odnawialna decentralizuje przemysł i wytwórczość. Oczywiście o ile jest dostęp do  wi-fi lub zasięg telefonu komórkowego. A to tylko przykład możliwości i uwidaczniającego się trendu. Samemu można opowiadać w terenie w podobny sposób. Wystarczy wygenerować qr-kod do wcześniej nakręconego filmiku, wykładu, gry internetowej. Potem drukujemy qr kod i wieszamy np. na drzewie, w altance, na przystanku. Przechodzień-spacerowicz wyciąga swój smartfon i już ogląda, słucha, czyta. Dowiaduje się o przyrodzie, kulturze, zjawiskach itp. Poznaje świat, mimo że nie jest na lekcji czy na wykładzie. A może jednak jest?

 

A mi się ciągle marzy edukacyjny przystanek. Taki ukwiecony, jakie maluje Anna Wojszel. Jej także marzy się taki miejski przystanek w Olsztynie, ozdobiony lokalną bioróżnorodnością. I żeby były na nim qr kody, linkujące do opowieści o przedstawionych na ilustracjach roślinach czy owadach. Czekasz na autobus i poznajesz świat. Na dodatek jest dostępne bezpłatnego wi-fi i łącze USB, umożliwiające doładowanie telefonu lub tabletu. Uczyć się można wszędzie. A niżej przykład przystanku komunikacji miejskiej w Poznaniu. Prawie wszystko już jest. Tylko można uzupełnić o ciekawe opowieści edukacyjno-przyrodnicze.

 

 

W mieście łatwiej upilnować przed dewastacją. Lecz nawet na prowincjonalnych przystankach autobusowych qr-kody nie byłyby zbytnim wydatkiem finansowym. A tam zwykle dłużej się czeka na autobus. Można słuchać ptaków, oglądać przyrodę i… dowiedzieć się o niej czegoś więcej. I o ludziach. Można nawet na rowerze zwiedzać Warmię, od przystanku do przystanku. I na każdym dowiedzieć się czegoś nowego, a to o palcach umarlaka, a to o przeklętej pannie, a to o podagryczniku. Albo o modraszku, modliszce czy zmierzchnicy trupiej główce.

 

 

Źródło: www.profesorskiegadanie.blogspot.com

 

 

 

 



Foto: www.youtube.com

 

Sccreen z pliku na YouTube – relacja z występu ministra Czarnka w TV Republika (przed trzema miesiącami)

 

 

Dzisiaj po południu (8 maja 2023 r.) na portalu Polskiej Agencji Prasowej zamieszczono obszerną informację o porannej wypowiedzi ministra Przemysława Czarnka w TV Republika*. Oto obszerne fragmenty tego materiału:

 

 

Minister Czarnek: edukacja seksualna jest i będzie w polskich szkołach.

Zakaz ma dotyczyć promocji seksu, w tym niemoralnego

 

 

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w poniedziałek w TV Republika pytany był o obywatelski projekt ustawy, który – według jego autorów – ma m.in. zapobiegać „seksualizacji najmłodszych”.

 

Odpowiadając, szef MEiN podkreślił, że jest to inicjatywa oddolna (?!) organizacji i stowarzyszeń, które zajmują się rodziną, dziećmi i ochroną dzieci, rodziny oraz wartości rodzinnych.

Jesteśmy przekonani, tak jak rodzice, którzy tę ustawę stworzyli, że zakaz seksualizacji, a nie edukacji seksualnej – to dwie zupełnie różne rzeczy” – zaznaczył.

 

Edukacja seksualna i seksualizacja to są dwie zupełnie różne rzeczy. Edukacja seksualna to jest edukacja na temat ciała człowieka, na temat organizmu człowieka, na temat narządów, również narządów rozrodczych człowieka. Ona jest w programie nauczania w polskich szkołach, w ramach wychowania do życia w rodzinie, którego nauczamy od IV klasy czy w ramach lekcji biologii. Ona jest podawana tak jak nam była podawana (…) od wielu, wielu lat w sposób absolutnie niedemoralizujący, w sposób odpowiedni dla odpowiedniego wieku. To jest edukacja seksualna, która w polskich szkołach była, jest i będzie, bo jest bardzo potrzebna”wyjaśnił Czarnek. Wskazał, że „nie ma nic o edukacji seksualnej w samym projekcie ustawy„.

 

W projekcie jest zakaz seksualizacji, zakaz promowania wszystkiego, co z seksualizacją jest związane. Czym jest seksualizacja? Seksualizacja to, najogólniej rzecz ujmując, demoralizacja i deprawacja na punkcie seksualnym. To jest podawanie informacji, które są promocją seksu, również tego, nazwijmy go niemoralnego całkowicie, i to jeszcze w najmłodszych latach rozwoju dzieci, w przedszkolach czy w pierwszych latach szkół podstawowych. To jest seksualizacja, czyli demoralizacja na punkcie seksu, życia seksualnego człowieka” – powiedział. „Życia seksualnego, które jest przepiękną sferą życia człowieka, tylko sferą intymną, tak niezwykle ważną, że musi być odpowiednio podawana w ramach edukacji seksualnej, a nie demoralizacji seksualnej, jaką próbują w polskich szkołach na wzór zachodni, Europy Zachodniej czy świata zachodniego prowadzić niektóre fundacje finansowane z budżetu miasta Warszawy, Poznania czy Gdańska, Zdrovve Love, czy inne fundacje, które próbują wchodzi w centrach wielkich miast” – dodał.

 

Nasza akcje od kilku lat, działalność kuratoriów oświaty zamroziły to można powiedzieć w dużej części, ale jest potrzeba postawienia tamy, żebyśmy tej zgnilizny, demoralizacji nie obserwowali w polskich szkołach, tak jak się to dzieje w Europie Zachodniej czy w świecie Zachodu” – zaznaczył. „Jeżeli dzisiaj postawimy tamę, to rzeczywiście ta seksualizacja nie będzie miała miejsca w polskich szkołach, bo jej nie ma w małych miejscowościach, na wsiach, w małych miasteczkach, gdzie mamy znakomitych nauczycieli, znakomitych rodziców. Światłych i rzeczywiście wiedzących, w jaki sposób edukować i wychowywać swoje dzieci, zgodnie z zasadami i wartościami, z normami moralnymi” – podkreślił.

 

Mówił, że w projektowanej ustawie chodzi o wzmocnienie prawa rodziców, o to, by świadomie podejmowali decyzję, czy posłać dziecko na zajęcia, czy nie.

 

Szef MEiN dopytywany był, co to są zachowania niemoralne, co powinno być zakazane. „Wszystko, co nie mieści się w programach nauczania w polskich szkołach, dotyczących edukacji seksualnej i wszystko, co jest sprzeczne z zasadami moralnymi, które przecież wszyscy wyznajemy” – odpowiedział.

 

Wskazał m.in. podawany przez niemieckie media przykład z tamtejszej szkoły podstawowej, gdzie dwóch mężczyzn całowało się na oczach dzieci.

 

Czytaj dalej »



W sobotę 6 maja 2023 r. Danuta Sterna zamieściła na swoim blogu tekst, w którym poinformowała o jej udziale w audycji Radia TOK FM, gdzie – na zaproszenie prowadzącej tę rozmowę red. Pauliny Głowackiej – wystąpiła razem z  dr Marzeną Żylińską:

 

Rys. Danuta Sterna

 

Rywalizacja

 

Zostałam  zaproszono 6 maja 2023 roku do radia tok fm, aby mówić o rywalizacji w kontekście oświaty. Audycja trwała krótko prowadziła ją Pani Karolina Głowacka, a gościem była również dr Marzena Żylińska. Poruszyłyśmy kilka tylko wątków z udziałem słuchaczy.

 

Zaczęliśmy od sprawdzania, czy dyrektorzy szkół nie oszukują podczas (ale właściwie przed) egzaminami i trwającą obecnie maturą. Dla mnie posądzanie dyrektorów o ten proceder jest wielka niesprawiedliwością, wstyd!. Znam wielu dyrektorów, pracuję z nimi od 20 lat w programie Szkoła Ucząca Się, sama byłam dyrektorka i przeprowadzałam matury, i rozumiem, że dyrektorzy mogą czuć się obrażeni. Oczywiście zdarza się wyjątkowo człowiek nieuczciwy, ale, czy warto brakiem zaufania szufladkować wszystkich dyrektorów? Prawda jest do tego taka, że jeśli ktoś będzie chciał, to znajdzie drogę do oszustwa. A brak zaufania władz do dyrektorów uczy ich braku zaufania do nauczycieli, a nauczycieli do uczniów.

 

Następnym tytułem naszych rozważań było ściąganie i stawianie stopni. Pani redaktor zapytała, czy najpierw było ściąganie, a potem karanie za nie, czy najpierw był system, a potem reakcja na niego w postaci ściągania? Dla mnie najpierw było jajo, czyli system, z jaja urodziła się kura i niestety stale rośnie.

 

Ściąganie jest wynikiem działania dorosłych, to oni mówią: „Jak nie dostaniesz dobrego stopnia, to nie zdasz, to nie dostaniesz się do dobrej szkoły”, a zaraz potem mówimy im – „Ściąganie jest niemoralne”.  A to my jesteśmy niemoralni nakręcając parcie na stopnie i na rywalizację. Najlepiej spojrzeć na siebie i swoich bliskich. Jak pytam ludzi dorosłych, to bardzo mało spotykam odpowiedzi, że nie ściągali, nawet wśród nauczycieli. Razem z inicjatywą Frajda z nauczania napisaliśmy artykuł pt.”Ściąganie”  . Polecam zapoznanie się, są w nim przykłady praktyki nauczycielskiej – jak zapobiegać ściąganiu.

 

Mówiliśmy też o tym, jak zgodnie z prawem oświatowym odchodzić od wystawiania stopni w nauczaniu bieżącym. Moim zdaniem nauczyciel podejmujący takie wyzwanie jest godny doceniania. Stopni domaga się system i rodzice. Ci ostatni sami byli wychowywani w kulturze wystopniowania i nie znają innej, trzeba ich do tej innej przekonać. Na szczęście jest coraz więcej nauczycieli podejmujący to wyzwanie, trzymam za nich kciuki.

Dobrze życzę też obecnie zdający maturę uczniom i uczennicom. To ogromny i niepotrzebny stres. Właśnie dziś przeczytałam artykuł Elżbiety Manthy z 2020 roku. Pokazuje dobrze ten bezsens.

 

Przytoczyłam w czasie audycji słowa mojego teścia, który przeżył aktywnie wojnę i Oświęcim. Mówił do mnie: „Mnie się Oświęcim nie śni, za to śni mi się matura”. Oby nasi maturzyści takich snów nie mieli.

 

O samej rywalizacji nie mówiliśmy wiele. Dla mnie rywalizacja psuje dobrą motywację, odwraca uwagę od wartościowego uczenia się i nabywania umiejętności. Pomyślmy o hobby, które mamy, czy byśmy je rozwijali, gdyby motywacją było bycie lepszym od kolegi?

 

Człowiek rodzi się z ciekawością świata, a rywalizacja ją psuje, a czasami zabija.

 

Wyczuwam, że pani Karolina Głowacka i Marzena Żylińska były dobrymi uczennicami, ja nie. Tym bardziej cieszy ich zdanie w tej sprawie.

 

 

 

Źródło: www.osswiata.ceo.org.pl

 

 

 

                                            Udostępniamy link do podcastu owej audycji w TOK FM  –  TUTAJ

 



Screen ze strony:www.razemlepiej.eu/

 

 

Bohaterem (w znaczeniu, w jakim to słowo występuje w literaturoznawstwie) dzisiejszego felietonu będzie kolega Jarosław Pytlak. Wiem, że moim Czytelniczkom i Czytelnikom nie muszą Go przedstawiać – wszyscy wiemy kto zacz. Przeto od razu przechodzę do metitum:

 

 

Początkiem tego wątku stał się krótki komentarz kolegi Pytlaka pod zamieszczonym na moim fejsbukowym profilu materiale, pochodzącym ze strony „Obserwatorium Edukacji”, zatytułowanym „Ocena zachowania ucznia – reliktem minionej epoki…”. Jego treścią były fragmenty opracowania Sylwii Żmijewskiej-Kwiręg, zamieszczonego na portalu Centrum Edukacji Obywatelskiej, a opatrzonego tytułem Najwyższy czas na zmiany w ocenie zachowania”.    

 

Jego autorka, w oparciu o zebrane przez nią doświadczenia w pracy szkolnej, najpierw skrytykowała praktykowaną powszechnie metodę oceniania, a później opowiedziała się za stosowaniem oceny kształtującej:

 

„Zarzuty wobec oceny zachowania są formułowane od wielu lat. Nie jest sprawiedliwa i obiektywna. Nie uwzględnia naturalnych predyspozycji i ograniczeń ucznia. Nie służy systematycznemu rozwojowi i zwiększaniu u ucznia samoświadomości własnych zachowań. Ma też małe znaczenie dla samych młodych ludzi. Z analizy wiemy, że jest też „przeceniania” w polskim systemie” […]

 

 

„Ocenianie kształtujące to systematyczne, interaktywne ocenianie postępów ucznia i uzyskanego przez niego zrozumienia nabywanej wiedzy i umiejętności, tak by móc określić, jak uczeń ma się dalej uczyć i jak najlepiej go nauczać (m. in. poprzez stosowanie celów i kryteriów sukcesu, informacji zwrotnej i autorefleksji ucznia czy koleżeńskiej informacji zwrotnej itp.)”

 

 

I to pod tym postem na fejsbuku Jarosław Pytlak napisał:

 

 

Pominę milczeniem pierwszą część tego komentarza (Jak zwykle…?) i przejdę do jego drugiej części: „mam inne zdanie…” Czekałem kilka dni na to, że zaprezentuje on to swoje zdanie – na Fb, albo na blogu „Wokół Szkoły”. Niestety! Jego teksty prezentowane po 29 kwietnia odnosiły się do innego problemu, którego początkiem była publikacja raportu  Fundacji UNAWEZA  „Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym”, do której po raz pierwszy odniósł się on na swoim profilu 22 kwietnia.

 

A potem już poleciało….

 

Siadając do pisania tego felietonu postanowiłem poszukać w Internecie tekstu kolegi Jarosława na temat oceny zachowania ucznia. Jedyny jaki znalazłem został zamieszczony 10 lutego 2019 roku na portalu EDUNEWS. Nosi on tytuł „Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”. Oto jego dwa fragmenty – zobacz  –  TUTAJ

 

Lektura tych zdań na temat oceny zachowania uczniów nie zaspokoiła mojej ciekawości w jakim zakresie aktualne poglądy kolegi Pytlaka nie pokrywają się z zaprezentowanymi przez Sylwię Żmijewską-Kwiręg.

 

Piszę ten felieton – powiem to otwarcie – z nadzieją, że w reakcji na niego Jarosław Pytlak zaprezentuje nam owo swoje „nieco inne zdanie”.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Na portalu LIBRUS 3 kwietnia 2023 roku zamieszczono informację o raporcie z ogólnopolskiego  badania dobrostanu zawodowego nauczycieli. Oto dwa fragmenty tej publikacji:

 

Zaangażowani czy wypaleni nauczyciele? [RAPORT Z BADANIA]

 

Ponad 7100 nauczycielek i nauczycieli z całej Polski oceniło swój dobrostan zawodowy w badaniu przeprowadzonym w lutym i marcu br. na naszych portalach. Z pozoru zwyczajne pytanie “Jak się czujesz w swojej pracy?” wywołało ogromny odzew. Jaki obraz grupy zawodowej nauczycieli wyłania się wyników? […]

 

To pierwsze takie ogólnopolskie badanie dobrostanu zawodowego nauczycieli. Zostało przeprowadzone w lutym i marcu 2023 r. na grupie 7100 nauczycielek i nauczycieli. Opiekę merytoryczną nad badaniem i raportem z niego objął dr Mateusz Paliga z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Śląskiego. […]

 

 

Źródło: www.portal.librus.pl

 

 

 

A  oto wybrane fragmenty skróconego raportu o wynikach tego badania:

 

 

 

[…]

 

 

 

 

Cały plik z raportem skróconym Ogólnopolskiego badania dobrostanu zawodowego nauczycieli  –  TUTAJ

 



Oto fragmenty  materiału informacyjnego, wzbogaconego o zdjęcia i plik filmowy, zamieszczonego wczoraj (4 maja 2023 r.) na stronie TVN24:

 

 

Jarosław Kaczyński o „seksualizacji dzieci”. Poparł obywatelski projekt ustawy

 

Foto: TVN24

 

Jarosław Kaczyński i Elżbieta Witek podczas konferencji prasowej

 

W czwartek w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości lider ugrupowania wraz z marszałek Sejmu Elżbietą Witek wygłosili oświadczenia dotyczące inicjatywy „Chrońmy dzieci”, której patronuje marszałek. Chodzi o obywatelski projekt ustawy, która – według jego autorów – ma między innymi zapobiegać „seksualizacji najmłodszych”.

 

Chodzi o to, by dzieci, (…), nie były poddawane praktykom, które z całą z pewnością są dla nich szkodliwe i które mogą prowadzić do daleko idących zmian psychicznych, do różnego rodzaju trudności, kiedy będą już starsze, a nawet w okresie dorosłości – mówił prezes PiS.

 

Jak dodał, „chodzi o seksualizację dzieci, i to dzieci już bardzo małych, w wieku przedszkolnym„. – Tego rodzaju praktyki mają w Polsce miejsce, oczywiście nie wszędzie, ale nie ma w tej chwili bardzo wyraźnej bariery prawnej, która prowadziłaby do tego, żeby tego rodzaju przedsięwzięcia były zatrzymywane – kontynuował. […]

 

Kaczyński podziękował marszałek Witek, że podjęła tę sprawę. – To jest naprawdę taki patronat bardzo wysoki i bardzo tutaj potrzebny – powiedział. […]

 

Marszałek Sejmu zaapelowała do Polaków o podpisanie się pod obywatelskim projektem ustawy. Zaznaczyła, że „różne resorty robią bardzo wiele, aby chronić dzieci, ale możemy robić to wspólnie„.

 

Witek zwróciła uwagę, że jest problem nie tylko z agresją rówieśniczą, ale także „z nieograniczonym dostępem do internetu, a tam są przeróżne treści, które są dla nich często szkodliwe, treści, które wpływają na ich psychikę, ale także na ich dalszy rozwój„.

 

Dodała, że „rodzice, często mimo swoich najlepszych chęci i najlepszej woli, nie wiedzą, jak poradzić sobie z wieloma problemami, które dotykają ich dzieci”. Wśród zagrożeń dotykających dzieci wskazała samotność, zderzenie „z negatywnymi, często wulgarnymi, obscenicznymi informacjami w internecie„. – One chłoną to i nie wiedzą, co mają z tym zrobić – mówiła Witek.

 

Powiedziała, że „do szkół i przedszkoli wchodzą różne organizacje nieprzygotowanych i nieuprawnionych ludzi do tego, żeby próbowały wychowywać nasze dzieci niezgodnie z wartościami, które sami wyznajemy”.[…]

 

Pod auspicjami marszałek Sejmu odbyło się kilka spotkań pod hasłem „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców”. Podczas jednego z nich, które odbyło się 24 marca, Elżbieta Witek spotkała się z osobami zajmującymi się edukacją i wychowaniem młodzieży. W tym spotkaniu wzięli m.in. udział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg oraz wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Kolejne odbyło się 14 kwietnia z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. […]

 

 

Cały materiał „Jarosław Kaczyński o „seksualizacji dzieci”. Poparł obywatelski projekt ustawy”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.tvn24.pl