Foto: www.ceo.com.pl

 

 

W poniedziałek 26 marca 2023 roku Robert Raczyński zamieścił na swoim blogu „Eduopticum” tekst, w którym podjął temat, w ostatnim czasie często powracający, nie tylko w mediach – temat sztucznej inteligencji i jej wpływ na przemiany w funkcjonowaniu szkoły i na miejsce w niej nauczycieli.

 

Także i tym razem zamieszczamy jedynie wybrane fragmenty tego posta, odsyłając osoby zainteresowane do jego pełnej wersji na blogu:

 

 

 Kto się boi sztucznych snów?

 

Kto się boi sztucznej inteligencji w edukacji? Śledząc tradycyjnie alarmistyczne nagłówki popularnych serwisów, można by odnieść wrażenie, że wszyscy. Trudniej jest zgadywać, kto się nie boi. W rzeczywistości, ten wylew obaw ma dwa główne nurty – jednym jest wyrachowana, oportunistyczna akcja mediów wszelakich, czyli pogoń za skutecznym clickbait’em. Sekundują jej panikarze interesowni, którzy na tych lękach także chcą zarobić i już przygotowują ofensywę – najpierw trzeba urobić klienta, przekonująco podpowiedzieć mu czego ma się bać, a następnie sprzedać mu fachowe remedium w postaci kursów, szkoleń, wykładów, poradników, etc.

 

Drugi nurt to oczywiście jęki samych adresatów tego przekazu. Wśród nich najwięcej jest tych, którzy boją się dla zasady, no bo nowego trzeba się bać, nawet jeśli się z tym nowym w ogóle nie będzie miało do czynienia. Ci będą mieli dylemat, kogo słuchać: wszechwiedzącego kołcza, który adekwatne popłuczyny wiedzy przerobił miesiąc przed nimi czy też ministra Czarnka, który tak zgrabnie radzi sobie z problemem telefonów komórkowych w szkołach, że teraz pewnie też znajdzie rozwiązanie, dające się szybko zapisać w szkolnych statutach. Jeśli się chwilę zastanowić, to pan minister ma chyba jednak u nich większe szanse, bo analogiczne do wcześniejszego pomysłu zbanowanie ChatGPT i spółki będzie nie tylko proste, tanie i równie nieskuteczne, ale przede wszystkim nie będzie wymagało odgniatania tyłka na objawieniach kołcza. […]

 

Najprostszą z możliwych odpowiedzi jest stwierdzenie, że ludzie po prostu „lubią” się bać (zwłaszcza gdy niebezpieczeństwo jest bezpiecznie odległe), a jeszcze większe spełnienie odczuwają, kiedy na horyzoncie pojawia się zbawca, oferujący łatwe i szybkie rozwiązania. Może to być wystrugana ad hoc, ministerialna marionetka, która obieca wystarczająco dużo, by móc nic nie dać, konstrukt ideologiczny w rodzaju „nowego paradygmatu w edukacji” lub jego teoretycznie praktyczny odprysk, w postaci różnych coś-tam-coś-tam-dydaktyk. Najśmieszniejsze w tym wszystkim (to tak naprawdę śmiech przez łzy), że skuteczność tych „rozwiązań” nie ma dla większości żadnego znaczenia. Postrzeganie rzeczywistości przez teoretycznie wykształconego człowieka ery Internetu ogranicza się najczęściej do odnotowywania wyrwanych z kontekstu objawień, pretendujących do miana faktów. Namiastki te, praktycznie do końca swej egzystencji w publicznej świadomości (na ogół maksymalnie przez kilka dni, zanim przykryją je inne rewelacje) pozostają w sferze deklaratywnej – mało kto je weryfikuje. Nie inaczej jest z rozmaitymi strachami technologicznymi.

 

Wynika z tego, że na ogół ludzie boją się krótko, intensywnie i wcale nie tego, czego bać się powinni. W obliczu udostępnienia i upowszechnienia algorytmów błyskawicznie przetwarzających dostępne informacje, nauczyciele (jak i reszta społeczeństwa), zamiast obawiać się zastępowania faktów ich zmanipulowanymi lub nawet nieintencjonalnie zniekształconymi odpowiednikami (a w rezultacie tworzenia mnogich fikcji, zdobywających równorzędne lub nawet bardziej znaczące uwierzytelnienie niż obserwowana rzeczywistość), dalszej atomizacji społeczeństwa, rozrywanego przez coraz bardziej impregnowane bańki informacyjne, karmione spreparowanym, uszytym na miarę, sformatowanym przekazem, postępującej inwigilacji, dyskryminacji, wreszcie skutecznej indoktrynacji i propagandy, a w końcu utraty tożsamości, podmiotowości i cech indywidualnych, lękają się dupereli. Poniżej, kilka przykładów.

 

Czy zadawanie prac domowych ma sens? Czy nie sprawdzam „dzieła” AI? […]

 

Czy sprawdziany będą wiarygodne? Czy nie będą bezkarnie ściągać? […]

 

Nie mam o tym pojęcia… Czy sobie poradzę? […]

 

Co z moim autorytetem? Przecież zaraz będą porównywać moje wypowiedzi z jakimś szach-czatem w czasie rzeczywistym… […]

 

A co z wizerunkiem profesji? Nie spadnie zaufanie do nauczyciela? Przecież zaraz wszyscy zazdrośni o moją łatwą, przyjemną i dochodową fuchę zaczną krzyczeć, że nic nie umiem, a dostaję kasę za nic, bo całą robotę odwala za mnie komputer […]

 

Czy za rok, dwa, nie będę zarabiać mniej? Czy nie zapłacę redukcją dochodów za wykorzystanie nowoczesnej technologii? […]

 

Czy dotrwam do emerytury? Czy za parę lat nie okażę się zbędny? […]

 

 

Obawy dotyczące sztucznej inteligencji i te racjonalne, i urojone, te banalne i te nieoczywiste, można by mnożyć, ale mają one jedną cechę wspólną – tak naprawdę ich przedmiotem nie jest wcale AI. Parafrazując jeszcze jednego dramaturga, zapytam i odpowiem: Czego się boicie? Siebie samych się boicie!

 

 

Cały tekst „Kto się boi sztucznych snów”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.eduopticum.wordpress.com/blog/



Oto nasze „znalezisko” na stronie MEiN. Chyba nikt nie będzie zaskoczony, że w poniedziałek minister Czarnek „pracuje” w miejscu swego zamieszkania:

 

 

 Minister Przemysław Czarnek otworzył strzelnicę pneumatyczną w XXVII LO w Lublinie

 

Rozwijanie postaw proobronnych, promowanie aktywności fizycznej oraz przygotowanie do współzawodnictwa strzeleckiego to najważniejsze cele związane z utworzeniem nowej strzelnicy pneumatycznej w XXVII Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie. W uroczystym otwarciu nowego obiektu udział wziął Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek.

 

Naszym obowiązkiem jest przygotowywanie się zawsze na bohaterstwo. Bycie bohaterem nie zawsze oznacza i oby nigdy nie oznaczało dla nas – tych starszych i tych młodszych – że będziemy musieli wziąć karabin i pistolet i pójść na front. Ale trzeba być do tego przygotowanym, bo kto chce mieć pokój, musi szykować się na wojnę i dlatego powrót tych elementów przysposobienia obronnego do edukacji dla bezpieczeństwa – mówił minister Przemysław Czarnek, otwierając strzelnicę.

 

Dlatego program „Strzelnica w powiecie”, dlatego finansowanie rządowe w wysokości 160 tys. zł, dlatego współpraca z organami prowadzącymi. I taka współpraca jest konieczna dla dobrej przyszłości nas wszystkich, dla bezpieczeństwa państwa polskiego, które musi rozwijać się w pokoju – dodał minister. […]

 

Strzelnica będzie służyła przede wszystkim uczniom XXVII Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie, a także członkom współpracujących ze szkołą organizacji proobronnych, m.in. LOK, Związek Strzelecki „Strzelec” OSW Jednostka Strzelecka 2010 Lublin im. płk Emila Czaplińskiego, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”.

 

XXVII Liceum Ogólnokształcące przystąpiło w 2022 roku do 4. edycji konkursu Ministerstwa Obrony Narodowej „Strzelnica w powiecie 2022” na realizację zadań związanych z utworzeniem strzelnic pneumatycznych typu zamkniętego. Całkowity koszt realizacji zadania wyniósł 200 tys. zł, z czego dotacja celowa ze środków MON wyniosła 160 tys. zł. Pozostałą kwotę 40 tys. zł stanowił wkład własny gminy Lublin. […]

 

Liceum powstało w 2008 roku, a od 2016 roku nosi imię Zesłańców Sybiru. Do 17 oddziałów uczęszcza 490 uczniów, w tym 368 do 13 klas mundurowych.

 

W liceum realizowanych jest 14 programów autorskich, m.in.: przysposobienie wojskowe, bezpieczeństwo wewnętrzne, podstawy ratownictwa, podstawy kryminalistyki i prawa, techniki samoobrony, podstawy psychologii.

 

Dyrektor i nauczyciele liceum we współpracy z Lubelskim Oddziałem IPN utworzyli w 2021 roku Mobilną Grę Historyczną „Przeszliśmy – Niepokonani” poświęconą miejscom pamięci o losach Sybiraków znajdujących się na terenie miasta Lublina. W grze uczestniczą uczniowie lubelskich szkół i mieszkańcy miasta.

 

Szkoła ściśle współpracuje ze Związkiem Sybiraków Odział w Lublinie, Instytutem Pamięci Narodowej – Oddział w Lublinie, Muzeum Narodowym w Lublinie, 2. Lubelską Brygadą Obrony Terytorialnej, lubelskimi uczelniami: KUL i UMCS oraz środowiskiem lokalnym.

 

Dumą szkoły jest organizowany od 2017 roku Międzyszkolny Konkurs „Co nam przekazują Zesłańcy Sybiru?” oraz uzyskanie w 2022 roku Certyfikatu „Szkoła Innowacji”.

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/

 

 

Otwarcie strzelnicy pneumatycznej w XXVII LO im. Sybiraków w Lublinie

–   wystąpienie ministra Przemysława Czarnka  –  TUTAJ

 



Wczoraj (27 marca 2023 r.) dr Marzena Żylińska zamieściła na swoim fb-profilu post, w którym kontynuując swoją misję przekonywania czytelników do zmiany modelu szkoły wsparła się fragmentem wywiadu z dr Mirosławem Dąbrowskim –  matematykiem, wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim, zamieszczonym na portalu „Krytyki Politycznej” 27 kwietnia 2013 roku:

 

 

 

Utrudnianie przez ułatwienie, czyli dlaczego w szkole wolno wiedzieć tylko to, co było już „przerobione”.

 

Ten post to kolejna próba pokazania, że zmiana modelu szkoły wymaga zmiany naszych przekonań. A te są niezwykle trwałe, trwalsze od …

 

Matematyka jest tu dobrym przykładem, bo problem z tym przedmiotem, jest problemem dydaktyki matematyki. Można wzruszyć ramionami, można się obrazić, że znów coś mi się nie podoba, a można też przeczytać poniższy tekst i … coś przemyśleć, a może i zmienić …?

 

Dlaczego tak wielu uczniów ma problemy z matematyką, wyjaśnia dr Mirosław Dąbrowski matematyk, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Serdecznie polecam rozmowę Doroty Obidniak z Mirosławem Dąbrowskim. Przeczytajcie, bo wiele wyjaśnia.

A tu mały fragment:

 

Umiejętność czytania i pisania można rozwijać poza szkołą, więc szkolne braki może rekompensować pozaszkolna aktywność. Z matematyką gorzej – tu szkoła odgrywa większą rolę. Wynika to też z naszego stosunku do matematyki – nie lubimy i boimy się jej. Dzieci sporo uczą się dziś poza szkołą. Rozpoczynające naukę uczennice i uczniowie dysponują już bogatą wiedzą nieformalną, zdobywają ją od pierwszych dni życia. Największego wysiłku intelektualnego dziecko dokonuje w okresie od kilku miesięcy do czterech lat. Wtedy uczy się poznawać otaczający świat i z nim kontaktować, potem już nigdy nie będzie tak intensywnie pracowało intelektualnie… Uczy się wtedy bardzo wielu rzeczy, także jeśli chodzi o matematykę. Buduje początki wiedzy o liczbach, wiedzy geometrycznej, przede wszystkim związanej z geometrią przestrzenną, rozwija pierwsze strategie intelektualne, uczy się wyciągać wnioski, eksperymentować, myśleć naukowo, bo dzięki tego typu aktom intelektualnym opanowuje otaczający świat. Z takim dużym bagażem wiedzy i sporą ilością doświadczeń udaje się do szkoły, gdzie czeka je zimny prysznic. Bo zgodnie z obowiązującą w naszym kraju tradycją edukacyjną niezależnie od tego, co umiesz, najpierw uczysz się sylabizować, potem czytać, a jeśli chodzi o matematykę, na ogół zaczynasz od relacji przestrzennych – stron lewej i prawej, a potem przechodzisz do poznawania poszczególnych liczb, robisz monografię liczby cztery, co jest zabawne, bo … „[…]

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/

 

 

 

Foto: www.google.com/

 

Dr Mirosław Dąbrowski –  matematyk, wykładowca na UW

 

 

 

„Krytyka Polityczna” [27 kwietnia 2013] – „Dąbrowski: Pozwólmy dzieciom myśleć”  – rozmowa Doroty Obidniak

 –  TUTAJ

 



„Portal Samorządowy – Portal dla Edukacji” zamieścił dzisiaj (27 marca 2023 r.) informację o ważnej publikacji opracowanej przez Fundację Varia Posnania. Oto obszerne fragmenty tego tekstu i link do opracowania Fundacji:

 

 

 

Polska szkoła nie wspiera transpłciowej młodzieży. Przemoc jest na porządku dziennym

 

Co szkoły mogą zrobić, aby wspierać osoby transpłciowe? Tworzenie neutralnych płciowo toalet i szatni, wsparcie psychologiczno-pedagogiczne, wspieranie wydarzeń i projektów antydyskryminacyjnych to niektóre przykłady. Powstał na ten temat poradnik.

 

>Tylko 15 proc. szkół z grupy badawczej poruszało temat tożsamości płciowej, a 35 proc. temat orientacji seksualnej. W szkołach, w których poruszano te tematy, zazwyczaj wypowiadano się o nich w sposób neutralny lub negatywny.

 

>Fundacja Varia Posnania wydała publikację „Sytuacja prawna osób niecispłciowych w szkołach”. Osoby niecispłciowe, inaczej transpłciowe to takie, których płeć biologiczna (przypisana przy urodzeniu) i doświadczana nie są zgodne.

 

>Każda osoba ma prawo żądać zwracania się do niej preferowanym imieniem i zaimkami, może także używać go podczas prac pisemnych. Szkoła nie może zakazać ubierania się w sposób tożsamy z odczuwaną płcią – czytamy w publikacji.

 

[…]

 

Zdaniem autorów publikacji wiele popularnych twierdzeń dotyczących praw osób niecispłciowych w szkole to mity. Powołuje się na badania przeprowadzone przez Kampanię Przeciw Homofobii (za lata 2019- 2020), wedle których w szkołach w bardzo małym zakresie porusza się jakiekolwiek tematy związane z osobami LGBT+.

Tylko 15 proc. szkół z grupy badawczej poruszało temat tożsamości płciowej, a 35 proc. temat orientacji seksualnej. W szkołach, w których poruszano te tematy, zazwyczaj wypowiadano się o nich w sposób neutralny lub negatywny. Tylko w przypadku 30 proc. szkół w zakresie tożsamości płciowej oraz 25 proc. w zakresie orientacji seksualnej wypowiadano się w tych tematach w sposób pozytywny.

 

Dodatkowo tylko w 2-3.4 proc. szkół istnieje jakiekolwiek instytucjonalne wsparcie dla równego traktowania i przeciwdziałania dyskryminacji na polu tożsamości płciowej i orientacji seksualnej.[…]

 

„Każda osoba ma prawo żądać zwracania się do niej preferowanym imieniem i zaimkami, może także używać go podczas prac pisemnych. Szkoła nie może zakazać ubierania się w sposób tożsamy z odczuwaną płcią, a także celowo deadname’ingować (używać imion i form, których ktoś sobie nie życzy – dop. red.) żadnej osoby uczącej się” – czytamy w komentarzu do publikacji.

 

Mowa jest także o tym, co szkoły mogą zrobić, aby osoby niecispłciowe wspierać. Przykłady to tworzenie neutralnych płciowo toalet i szatni, wsparcie psychologiczno-pedagogiczne, wspieranie wydarzeń i projektów antydyskryminacyjnych.

 

Fundacja zachęca do sięgnięcia po wydawnictwo osoby uczące się, rodziców, grona pedagogiczne, dyrekcje i wszystkie osoby wspierające młodzież. […]

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 

 

 

Sytuacja prawna osób niecispłciowych w szkołach – plik PDF  –  TUTAJ

 

 

 

 



Foto: www.facebook.com/photo/

 

 

W miniony piątek, 24 marca 202 roku, w łódzkim Zespole Szkół Gastronomicznych odbyło się kolejne – już 13. – spotkanie  Kawiarenki Metodycznej Budzących się Polonistów. Oto syntetyczna informacja, zamieszczona na fanpage „Kawiarenki”:

 

Foto: www.facebook.com/photo/

 

 

Pod przewodem Zosi Grudzińskiej rozmawialiśmy nie tylko o wykorzystywaniu sztucznej inteligencji w pracy z uczniem, w kontekście tak znaczącego postępu technologii informatycznych dyskutowaliśmy też o nadchodzącej zmianie paradygmatu idei szkoły. Nietrudno tu dostrzec konieczność radykalnego przedefiniowania roli nauczyciela. Nie lada to wyzwanie.

 

 

Źródło:www.facebook.com/groups/

 

 



Oto dwa fragmenty tekstu, jaki wczoraj (26 marca 2023 r.) zamieścił na swoim blogu Jarosław Pytlak. Tym razem jest to analiza doświadczonego dyrektora szkoły na temat: „Jaki cel przyświeca naprawdę ministrowi Czarnkowi w jego najnowszym „prezencie” w postaci komputerów dla czwartoklasistów”. Wyróżnienia pogrubioną czcionką i podkre- śleniami fragmentów tekstu – redakcja OE:

 

 

                                                            „Timeo Danaos et dona ferentes”

 

Tak rzekł Laokoon w „Eneidzie” Wergiliusza, przestrzegając swoich ziomków przed przyjęciem drewnianego konia od wrogów oblegających Troję. „Obawiam się Danaów (Greków – przyp. JP), nawet jeśli niosą dary”. Ta fraza stała się symbolem przestrogi przed ukrytymi złymi intencjami darczyńcy. A przyszła mi myśl, gdy dowiedziałem się o rządowych planach obdarowania laptopami całego rocznika czwartoklasistów.

 

Niestety, doświadczenia z pracy w szkolnictwie sprowadziły moją wiarę w kompetencje i dobrą wolę polityków chałturzących we władzach oświatowych do poziomu zera absolutnego. Stałem się tak podejrzliwy, że nawet ogłoszony równocześnie plan zakupu laptopów dla setek tysięcy nauczycieli wzbudził mój niepokój. Najpierw zastanowiłem się, co też ministrowie, Cieszyński i Czarnek, kombinują, i gdzie leżą konfitury z tego przedsięwzięcia?! Potem, wiedziony doświadczeniem życiowym, zacząłem rozmyślać, jakie nowe obowiązki – za stare wynagrodzenie – spadną na mnie, zgodnie ze stosowaną powszechnie metodą zarządzania polską oświatą: dyrektor zapewni i zorganizuje”?! Bo że spadną, nie mam cienia wątpliwości.

 

Ponieważ od ogłoszenia planu akcji zakupowej minął już czas jakiś, internetowy komentariat zdążył podsuflować, że oczywiście chodzi o politykę. Laptopy mają trafić do dzieci i nauczycieli z początkiem nowego roku szkolnego, kilka tygodni przed wyborami. Paręset tysięcy zachwyconych rodziców równie zachwyconych dzieci, plus pewna liczba nauczycieli, mile ujętych niespotykanym od lat przejawem łaskawości, to w gruncie rzeczy całkiem niezły koń trojański, z brzucha którego może wyjść podczas wyborów kilku dodatkowych posłów PiS. A wtedy, podobnie jak z murów Troi, tak z edukacji w duchu obywatelskim nie pozostanie kamień na kamieniu. Którego to celu minister Czarnek nawet specjalnie nie ukrywa, pracowicie ustawiając drogowskazy wiodące do – ujmując lapidarnie – autorytarnej Wielkiej Polski Katolickiej.

 

Ponieważ żywię sentyment dla idei społeczeństwa obywatelskiego, nie podoba mi się to drugie dno rządowej hojności. Należę jednak do sympatyków opozycji, co powoduje, że każdą myśl krytyczną powinienem podzielić na czworo, prezentując wiarę, że mamy w kraju normalną demokrację, a nie rozwijającą się demokraturę. Winny jestem również doceniać pozytywne działania rządu na niwie oświaty, nie negując ich tylko dlatego, że są firmowane przez ministra Czarnka. Taki pogląd pojawia się dość często na obrzeżach mojej bańki informacyjnej, z przyganą w domyśle dla wiecznych krytyków, do których z całą pewnością mozna mnie zaliczyć.

 

Zatem dobrze, zacznę pozytywnie.

 

Wyposażenie nauczycieli w osobiste komputery jest na pewno dobrym posunięciem. Umożliwi poprawę organizacji pracy w wielu szkołach. Zwiększy szansę na dobre wykorzystanie innego sprzętu, w tym laptopów zakupionych dla uczniów. Przybliży nieco polską edukację do pożądanego standardu wyposażenia technicznego nauczycieli. Rozmaite problemy natury organizacyjnej i technicznej, np. kwestia własności, oprogramowania, serwisu, zapewne doczekają się jakiegoś rozwiązania. Co prawda, w piramidzie potrzeb nauczycieli bardziej fundamentalne jest bezpieczeństwo ekonomiczne i szacunek ze strony władz, tudzież dobre warunki pracy, ale laptopy też się przydadzą.

 

Czytaj dalej »



Screen z filmowej relacji spotkania w Siemianowicach Śląskich

 

W miniony piątek wieczorem na stronie TVN24 pojawił się tekst pt. Donald Tusk: nauczyciel to dziś zawód współczucia, a powinien brzmieć dumnie”. Oto lead tej publikacji:

 

Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk spotkał się w piątek z nauczycielami w Siemianowicach Śląskich. Stwierdził, że „dzisiaj zawód nauczyciela jest zawodem współczucia. Ludzie wam współczują, że musicie pracować za takie pieniądze i w takich warunkach. A zawód nauczyciela powinien brzmieć dumnie”- uznał. Dodał, że „trzeba status nauczyciela wynieść kilka pięter wyżej„. 

 

Przyznam, że gdyby nie moje systematyczne przeglądanie Internetu w poszukiwaniu materiałów o edukacji nie wiedziałbym o tym spotkaniu lidera największej partii opozycyjnej, objeżdżającego kraj w celu pozyskiwania wyborców, którzy oddadzą swój głos na listę jego partii w jesiennych wyborach do Parlamentu. Bo jakoś słabo przebił się ten wątek w mediach ogólnopolskich.

 

Gdy już znalazłem plik z filmową relacją z owego spotkania, z wielkimi nadziejami na ciekawy materiał do tego felietonu, obejrzałem go od początku do końca [41’45”]. Zalecam także i Wam zrobienie tego samego, zanim przejdziecie do czytania dalszej części tego felietonu:

 

 

Donald Tusk: Siemianowice Śląskie – pytania nauczycieli  –  TUTAJ

 

 

Po długich wahaniach postanowiłem zacytować tu jedynie główną część pierwszego  pytania, i jego rozwinięcia, jakie zostało na tym pliku utrwalone:

 

„… czy jest szansa, aby oświatę zreformować? Ale tak prawdziwie zreformować. […] Zaczynając od kształcenia nauczycieli, nauczycieli którzy wiedzą o mózgu, o rozwoju dzieci, o tym co motywuje. Czy jest taki pomysł, aby zreformować edukację i postawić ją na nowo, na miarę dzisiejszego wieku?”

 

Byłem bardzo rozczarowany tym, że Donald Tusk, odpowiadając na te pytania, zajął się różnicami w płacach  między informatykami a nauczycielami i opowieścią o historii powstawania gimnazjów oraz ówczesnych osobach na stanowisku ministra edukacji, unikając odpowiedzi na kluczowe pytanie zadane przez koleżankę Barbarę Dybę – właścicielkę dwu przedszkoli i żłobków w Katowicach: Czy jest szansa, aby oświatę tak prawdziwie  zreformować?

 

Nie będę tu recenzował całego spotkania i wszystkich odpowiedzi Donalda Tuska na zadawane mu pytania. Ale  podejmę jedną jego wypowiedź, która bardzo mnie zaintrygowała i spowodowała, ze zacząłem poszukiwać potwierdzenie tych słów:

 

U mnie w rodzinie jest kilka nauczycielek i ja byłem nauczycielem…” (5’20”)

 

Jako że ta informacja bardzo mnie zaskoczyła (nigdy nie miałem wiedzy o takim fragmencie biografii Tuska), postanowiłem poszukać konkretnych informacji kiedy i gdzie  „pan od histy” pracował.

 

Z Wikipedii można dowiedzieć się, że:

 

„W 1980 ukończył studia z zakresu historii na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Jego praca magisterska dotyczyła kształtowania się legendy Józefa Piłsudskiego w przedwojennych czasopismach. […] W trakcie strajku w sierpniu 1980 był jednym z autorów apelu na rzecz powołania niezależnej organizacji studenckiej – Niezależnego Zrzeszenia Studentów Polskich. We wrześniu został członkiem Prezydium Tymczasowego Komitetu Założycielskiego NZSP na Uniwersytecie Gdańskim. Był przewodniczącym Komisji Zakładowej Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” w Wydawnictwie Morskim i dziennikarzem wydawanego przez związek tygodnika „Samorządność”. Od 1982 współpracował z pismami podziemnymi]. Był jednym ze współpracowników Lecha Bądkowskiego. Pisał do kaszubskiego miesięcznika „Pomerania”. Przez kilka lat utrzymywał się z pracy fizycznej w założonej przez Macieja Płażyńskiego spółdzielni „Świetlik”. Był autorem tekstów opublikowanej w 1985 przez wydawnictwo Sport i Turystyka książki pt. Pojezierze Kaszubskie (autorem fotografii był Jerzy Baranowski)”.

 

[https://pl.wikipedia.org/wiki/Donald_Tusk]

 

Poszukując dalej znalazłem stronę Rady Unii Europejskiej, gdzie zamieszczono życiorys Donalda Tuska. Z tego źródła dodatkowo dowiedziałem się o takich faktach z jego życia:

 

„Po ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. przez generała Wojciecha Jaruzelskiego przez pewien czas się ukrywał. Później pracował jako sprzedawca chleba, a w latach 1984–1989 zarabiał na życie pracą fizyczną: specjalizował się w robotach wysokościowych z wykorzystaniem sprzętu wspinaczkowego.

 

W tym czasie działał w podziemnej Solidarności. Po krótkim aresztowaniu odzyskał wolność na mocy amnestii dla więźniów politycznych ogłoszonej przez Wojciecha Jaruzelskiego.

 

W 1983 r. założył nielegalny miesięcznik „Przegląd Polityczny”, propagujący liberalizm gospodarczy i zasady liberalnej demokracji. Wokół pisma powstał nieformalny ośrodek analityczny wspierający Lecha Wałęsę. Gdy upadł komunizm, członkowie ośrodka – „gdańscy liberałowie” – sformowali rząd po pierwszych wolnych wyborach prezydenckich w Polsce.


Jednocześnie założyli pierwszą proprzedsiębiorczą i proeuropejską partię w Polsce: Kongres Liberalno-Demokratyczny, a Donald Tusk został jej przywódcą.”

 

[www.consilium.europa.eu/pl/]

 

 

Doprawdy – nigdzie o tym, że ów magister historii pracował jako nauczyciel…

 

Po tym wszystkim – po wysłuchaniu relacji ze spotkania Tuska z nauczycielkami i nauczycielami w Siemianowicach Śląskich, po bezskutecznych poszukiwaniach potwierdzenia jego słów że był nauczycielem, ogarnęło mnie nie tylko rozczarowanie „w temacie” czego KONKRETNIE  możemy spodziewać się dla polskiej oświaty, jeśli jesienne wybory wygra koalicja partii opozycyjnych z Platformą Obywatelską na czele, ale także zażenowanie owym kłamstewkiem byłego premiera RP, byłego przewodniczącego Rady Europejskiej, które ja odebrałem jako próbę „podlizania się” swoim słuchaczom: „Jestem jednym z was”.

 

Wniosek – już nie liczę na szybką naprawę i zreformowanie paradygmatu  polskiego systemu edukacji. Pomijam tu problem, czy w ostatecznym rachunku głosów PiS zostanie odsunięta  od władzy – także nad oświatą. Nie widzę też takiej perspektywy w przypadku przejęcia władzy przez PO – po takich sowach Donalda Tuska:

 

Bardzo bym chciał, żebyśmy porzucili złudzenia, że potrzebne są jakieś bardzo wyrafinowane reformy. Przywrócenie elementarnej rzetelność, przyzwoitości, odsunięcie ludzi, którzy rozkradają te środki przeznaczone na naukę i oczywiście odblokowanie możliwości awansu młodym ludziom na uczelniach.”

 

 

Włodzisław Kuzitowicz 

 

 

P.s.

Jeśli ktoś z Was wie kiedy i gdzie Donald Tusk był nauczycielem – będę wdzięczny za informację. W.K.



Dzisiaj proponujemy – najpierw lekturę posta z bloga „Pedagog”, gdzie prof. Bogusław Śliwerski zamieścił w czwartek 23 marca br. tekst, będący krytycznym omówieniem komunikaty z badań „Polskie szkoły 2022„, opublikowanego przez Centrum Badania Opinii Społecznej w styczniu 2023 roku, a później zapoznanie się z owym raportem. Oto tekst z bloga :

 

 

Sondaż diagnostyczny CBOS o rzekomo polskiej szkole

 

Nie będę w tym miejscu przywoływał fundamentalnych zasad prowadzenia badań metodą sondażu diagnostycznego, a więc badania opinii osób na określony temat. Zajrzałem do Komunikatu z badań na temat: Polskie szkoły 2022, który opublikowało Centrum Badania Opinii Społecznej. Prowadząc badania kształcenia w polskim szkolnictwie byłem zainteresowany tym, czego można dowiedzieć się z takiej diagnozy. Trudno, by nie zainteresować się opinią badanych osób na tak istotny temat, skoro kształcimy stacjonarnie przyszłych, a niestacjonarnie już pracujących, pedagogów i nauczycieli.

 

Po przeczytaniu Komunikatu doszedłem do wniosku, że badanie opinii publicznej, która wprawdzie spełnia wymóg statystycznej poprawności w celowym doborze respondentów, zasługuje na uwagę, to jednak mam poważne wątpliwości, co do spełnienia przez CBOS zasady intersubiektywnej komunikowalności.

Jak odnotowują autorzy Komunikatu:

 

Badanie „Aktualne problemy i wydarzenia” (391) przeprowadzono w ramach procedury mixed-mode na reprezentatywnej imiennej próbie pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL„.

 

O jakość kształcenia pytano osoby mające i niemające dzieci w wieku szkolnym z następujących przedziałów wiekowych: 18–24 lat; 25–34 lat; 35–44 lat; 45–54 lat; 55–64 lat oraz 65 lat i więcej. To jest kiczowaty miks, który przeczy wszelkim zasadom socjologicznych diagnoz. Zapewne pełen raport zawiera narzędzie diagnostyczne i wszystkie dane niż tylko to, co zostało ujęte w dostępnym powszechnie Komunikacie.

 

Przyjmuję zatem, że nie o wartość poznawczą tu chodzi, ale propagandową, skoro postanowiono porównać wyniki diagnozy z 2022 roku z odpowiedziami na pytania, wśród których jedne zostały zadane Polakom w roku 1998 i 2014, inne w latach 1998; 2001; 2007; 2014; a jeszcze inne w latach: 2008; 2017, 2018. Co to za diagnoza ???

 

To, że takie porównanie nie ma istotnej poznawczo wartości, wynika z tego, że nie są to badania wzdłużne, a więc obejmujące tę samą populację. Nie można zatem formułować tak generalnych wniosków na podstawie opinii tych, którzy być może nie interesowali się edukacją w 1998 roku czy w następnych latach.

 

Poprzeczne badania opinii publicznej dają jakiś obraz sytuacji, ale ich komparatystyczna wartość jest mierna. Być może mają polityczny kontekst, skoro postanowiono porównać opinie respondentów, którzy są nieporównywalni. Kto inny bowiem był pytany o edukację w każdym z tych trzech okresów. Jakie to ma zatem znaczenie poznawcze? Moim zdaniem baaaardzo niskie, populistyczne, propagandowe.

 

W tle bowiem można dość łatwo odczytać, że była to diagnoza na zamówienie władz (CBOS jest agencją państwową), by prawdopodobnie na coś zwrócić uwagę opinii publicznej. Samosprawdzająca się hipoteza.

 

Dla CBOS nie ma znaczenia, czy ktoś ma wiedzę na badany temat, czy jej nie posiada. Skoro ma dziecko w wieku szkolnym, to zapewne musi mieć na temat edukacji opinię, która w tym przypadku i tak jest mu sugerowana w odpowiednio skonstruowanym narzędziu. Wiemy jednak z analiz samych socjologów, że są to narzędzia mające spełniać funkcję propagandową, by można było wmówić społeczeństwu, że jest znakomicie lub dobrze w porównaniu z tym, co inni negatywnie oceniali przed laty.

 

Czy cały sondaż jest niewiele wart? Nie. Nie mogę tego powiedzieć, bo nie mam dostępu do całości. Jedynie ciekawym zbiorem odpowiedzi są te, które są następstwem otwartych pytań:

 

Jakie są obecnie, Pana(i) zdaniem, największe problemy polskich szkół?

 

Jakie są, Pana(i) zdaniem, największe problemy szkoły/szkół, do których uczęszcza/uczęszczają Pana(i) dziecko/dzieci?

 

 

Natomiast pytania sugerujące, które zaczynają się od partykuły pytajnej „czy” nie mają dla mnie żadnej wartości. Wreszcie na koniec mojego komentarza: NIE ISTNIEJĄ POLSKIE SZKOŁY W OGÓLE. Pytanie zatem o to, co ma miejsce w czymś, o czym nie może mieć pojęcia nawet minister edukacji i nauki, jest absurdalne. Każdy z badanych, a było łącznie 1038 osób, mógł bowiem odnosić się do parcjalnej wiedzy na temat szkoły własnego dziecka, a ten, który nie posiada potomstwa – do szkoły własnego dzieciństwa. Czy to jednak tworzy obraz polskiej szkoły A.D. 2022?

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 

 

Komunikat z badań „Polskie szkoły 2022” – plik PDF  –  TUTAJ



„Portal Samorządowy – Portal dla Edukacji”  zamieścił dzisiaj (24 marca 2023 r.)informację o wystąpieniu ministra Czarnka w Radiowej Jedynce oraz TVP Info. Oto ten materiał:

 

Foto: TVPInfo [www.tvp.info]

 

 

 

Minister Czarnek chce odchudzać podstawę programową. Energicznie

 

[…]

 

Szef MEiN był wieczorem [23 marca 2023 r.] gościem w programie „W otwarte karty”, emitowanym w Radiowej Jedynce oraz TVP Info.

 

Przystąpiliśmy energicznie do prac zmierzających do odchudzenia podstawy programowej w rozmaitych obszarach” – powiedział minister.

 

Robią to – jak podał – dla ministerstwa specjaliści, „po to, by dojść do sytuacji, w której – w perspektywie jakiegoś czasu – zmniejszyć obciążenia dla uczniów o kilka godzin tygodniowo„.

 

Trzy, cztery, może pięć godzin tygodniowo po to, by było więcej czasu na wspólnotę, więcej czasu na kontakty między uczniami i mniejsze obciążenia dla uczniów” – dodał.

 

W podstawie programowej opisane jest, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym. Programy nauczania i podręczniki muszą być z nią zgodne. Nauczyciel ma obowiązek realizacji treści zawartych w podstawie.

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/



Oto tekst, jaki wczoraj (23 marca 2023 r.) zamieściła na na swoim fb-profilu dr Marzena Żylińska:

 

 

Doskonale rozumiem Panią Monikę i odczuwam takie samo rozżalenie jak ona. Ja studiowałam matematykę, wybrałam specjalność nauczycielską.

 

Miałam ogromną liczbę wykładów i zajęć, więc liczyłam na to, że nauczę się pracować i rozmawiać z dziećmi, że ktoś mi podpowie, jak radzić sobie z uczniami „trudnymi”, jak im pomagać , jak ich ukierunkowywać. Jak wspierać rozwój dzieci, wykazujących uzdolnienia matematyczne i jak ich nie zaprzepaścić. Jak budować przestrzeń do rozwoju na swoich lekcjach.

 

Jednak jedyne czego naprawdę nauczyłam się w czasie studiów, to niezliczona liczba trudnych twierdzeń matematycznych, definicji i umiejętności, których w szkole nigdy nie wykorzystałam.

 

A zajęcia specjalistyczne typu: dydaktyka, pedagogika itp., były prowadzone tak, że nic z nich nie wynosiliśmy, ani niczego przydatnego się nie nauczyliśmy. Dlatego po otrzymaniu dyplomu magistra zupełnie nie czułam się przygotowana do pracy z uczniami.

Więc jeśli tak wygląda przygotowanie nauczycieli do pracy w szkole, to nie dziwmy się, że tak wielu z nas nie czuje żadnej potrzeby zmiany.

 

Po roku pracy w szkole nauczyłam się o swoim zawodzie więcej niż przez te 5 lat studiów. I nadal się uczę, dopracowuję swój warsztat pracy, wprowadzam nowe techniki, a przede wszystkim staram się być dla dzieci, które uczę po prostu człowiekiem i traktować je, jak ludzi równych sobie.

 

Jednak nikt nie pokazał mi, jak powinnam to robić, nikt mnie tego nie nauczył. Do wszystkiego musiałam dojść sama, pracując metodą prób i błędów.”Jeżeli chcemy mieć najlepszych na świecie uczniów, musimy najpierw wykształcić najlepszych na świecie nauczycieli”

 

 

Rozalka Roguska  – nauczycielka matematyki

 

Pani Rozalko, bardzo, bardzo Pani dziękuję za to, co Pani napisała. Bo z matematyką naprawdę mamy ogromny problem, tzn. z dydaktyką matematyki. Ale niewielu nauczycieli stać na …

 

Pamiętam, jak moje dzieci przychodziły ze szkoły, otwierały zeszyty i mówiły, że nic nie rozumieją, że na lekcji przepisały wszystko z tablicy (lepiej lub gorzej, bo przecież bez zrozumienia), ale nie wiedzą, o co chodzi. Więc albo mój mąż, albo ja, siadaliśmy i wszystko od początku tłumaczyliśmy. Ale nie każde dziecko ma w domu takie wsparcie.

 

No i na koniec. Można się na nauczycieli denerwować, że ich pracę musimy z dziećmi robić popołudniami i wieczorami, można mieć do nich pretensje, ale co mają zrobić ci, którzy naprawdę nie wiedzą, jak te matematyczne zagadnienia wytłumaczyć? Ci nauczyciele po prostu potrzebują pomocy, wsparcia. To też trzeba rozumieć. Nie każdy da sobie sam radę tak, jak to zrobiła Rozalka Roguska.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/