
Foto: Marcin Stępień/Agencja Wyborcza.pl[www.lodz.wyborcza.pl/lodz/]
Marcin Józefaciuk ma za sobą swoich uczniów !
Wczoraj wieczorem (9 listopada 2023 r.) na „Portalu Samorządowym” zamieszczono tekst, s którego możemy dowiedzieć się o aktualnych decyzjach, jakie podjął Marcin Józefaciuk – nasz nauczycielski, łódzki poseł-nowicjusz na Wiejskiej – w sprawie swojej najbliższej przyszłości. Oto fragmenty tego tekstu – podkreślenia i gruba czcionka we fragmentach cytowanego tekstu – redakcja OE:
Marcin Józefaciuk nie będzie ministrem edukacji. „Dla mnie jest stanowczo za wcześnie”
[…]
-Już tylko chwile dzielą nas od rozstrzygnięcia, komu przypadnie resort edukacji w koalicyjnym rządzie opozycji.
-Partie opozycyjne obiecały, że podadzą do publicznej wiadomości umowę koalicyjną w piątek, mimo że to Mateusz Morawiecki, a więc Prawo i Sprawiedliwość mają tworzyć rząd.
-W rywalizacji o tekę ministra nie zamierza uczestniczyć Marcin Józefaciuk. Woli ministrowi doradzać, wspierać i mimo wszystko uczyć w szkole.
[…]
Na pewno jednak ministrem edukacji nie zostanie Marcin Józefaciuk.
– Liczę, że jak będę to ja, to będę w stanie powiedzieć od razu – nie. Dlaczego? Bo tak jak nie wrzuca się nauczyciela początkującego na stanowisko dyrektora, tak samo początkującemu posłowi nie można powierzać stanowiska ministra. Jako poseł dla oświaty jestem w stanie więcej zdziałać, kontrolując ministra, niż w drugą stronę. Tak więc współpraca, nadzór, patrzenie na ręce – tak, ale teka ministra nie – stanowczo się opowiada.
Józefaciuk podkreśla, że jako młody poseł nie da się włożyć w ramy. – Od samego początku wolę mieć otwarte skrzydła. Wspierać dobrą radą czy pomysłami, czy współpracą, ale niech inni organizują te jasełka – wyjaśnia. Poza tym minister musi wiedzieć, w które drzwi zapukać, musi znać się na wszystkim – argumentuje. Dodaje jednocześnie: – Nie mówię, że w przyszłości nie podejmę się tego zadania, ale teraz byłoby to stanowczo za wcześnie.
Obecnie deklaruje wsparcie oddolne, poprzez aktywną działalność w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. – Byłoby to co najmniej dziwne, gdybym w tej komisji nie pracował. Osoba wywodząca się z tego świata, która chyba przez wszystkie stopnie i stanowiska przeszła w szkole, która zna szkolnictwo z praktyki, musi zajmować się sprawami oświaty – deklaruje.
Szczególnie intensywnie zamierza zajmować się szkolnictwem zawodowym, które zna niejako od podszewki – zaledwie kilka dni temu był jeszcze zastępcą dyrektora w Zespole Szkół Rzemiosła im. Jana Kilińskiego w Łodzi.
– Jestem wielkim orędownikiem i zwolennikiem szkolnictwa zawodowego, będę mocno cisnął, żeby to szkolnictwo było i cokolwiek znaczyło, a nie żeby tylko mówiono, że coś znaczy – zapowiada.
Z nauczania nie zamierza też rezygnować. – W tym momencie jestem jeszcze praktykiem. Zachowuję jeszcze kilka godzin w szkole w ramach wolontariatu. Bo nie mogę łączyć wykonywania mandatu posła z pracą w szkole publicznej. Więc na zasadzie wolontariatu prowadził będę kilka zajęć dodatkowych – po pierwsze zajęcia z języka polskiego dla Ukraińców; po drugie zajęcia przygotowujące do matury z języka angielskiego; po trzecie debaty w języku angielskim – wylicza.
Taki warunek pracy w parlamencie postawili mu uczniowie.
– Kiedy się dowiedziałem, że nie mogę być nauczycielem w mojej szkole, chociaż ciągle mi mówiono, że mogę, to zwołałem samorząd uczniowski, żeby ich zapytać, czy mam zostać posłem, czy też mam zrezygnować i zostać w szkole. Przyszło prawie 400 dzieciaków. I one w głosowaniu zgodziły się, żebym poszedł do Sejmu, ale pod warunkiem, że jakieś zajęcia będę prowadził. Wybrali dla mnie te trzy koła, o których mówiłem powyżej. Tak więc w poniedziałki będę pracował w szkole. Obiecałem, zatem muszę – konkluduje Marcin Józefaciuk.
Cały tekst „Marcin Józefaciuk nie będzie ministrem edukacji. „Dla mnie jest stanowczo za wcześnie”
– TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Dawno nie zaglądaliśmy na bloga prof. Śliwerskiego. Właśnie to zrobiliśmy i znaleźliśmy tam tekst z 7 listopada 2023 r., który powinni przeczytać nie tylko organizatorzy szkoleń dla nauczycieli:
Co to za współpraca?
W sieci krąży oferta szkoleniowa, która może sygnalizować wzrost liczby nauczycieli posiadających problemy w relacjach z rodzicami uczniów. Wielu z nich jeszcze nie potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie: czyja jest szkoła publiczna? Czy nauczyciele są tymi, którzy mają wyłączność na stanowienie o jakości procesu wychowania i kształcenia w szkole? Z czego wynika ich podejście do rodziców?
Szkoła publiczna jest wprawdzie miejscem pracy dla nauczycieli i pracowników administracji, ale tylko dlatego, że jest obowiązek szkolny dla dzieci w wieku od 6 do 18 roku życia. To jednak w niczym nie uzasadnia omnipotencji nauczycieli w stosunku do uczniów i ich rodziców. Szkoła publiczna jest dla uczniów, a więc dla dzieci i młodzieży, toteż każdy, kto się w niej zatrudnia powinien pamiętać, że ma w niej zatrudnienie ze względu na przymus szkolny i … zgodę rodziców na powierzenie tej instytucji zadania kształcenia i włączenia się w proces wychowania ich dziecka/i.
Zgodnie z Konstytucją RP szkoła ma pełnić funkcję pomocniczą a nie nadzorczą, zawłaszczającą formację osobową dzieci i młodzieży wbrew ich rodzicom czy bez ich akceptacji. Byłoby najlepiej, gdyby rodzice nie oddawali pola do wyłącznego oddziaływań na ich dzieci, gdyż może dojść do poważnego konfliktu systemu wartości, norm społeczno-kulturowych w konfrontacji celów kształcenia i wychowania w obu środowiskach.
Byłoby lepiej dla tych edukatorów, którzy chcą kształcić nauczycieli zgodnie z zawartą w powyższej reklamie przesłanką, dokonali jednak jej weryfikacji. Proponuję:
KONTAKT Z RODZICAMI W SZKOLE. CZYLI JAK ICH WŁĄCZYĆ DO WSPÓŁDZIAŁANIA
NA RZECZ LEPSZEJ EDUKACJI ICH DZIECI W SZKOLE.
Utrzymywanie bowiem zasady zawartej w logo edukacyjnej oferty jest dobre na Białorusi, w Rosji, na Węgrzech czy w Turcji, ale chyba nie w Polsce, której naród miłuje poszanowanie praw, godności dzieci i ich rodziców. Nauczyciele mają być dla nich, a nie ponad nimi.
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
„Tematem dnia” na portalu Prawo.pl.oświata jest zamieszczony dzisiaj (8 listopada 2023 r.) tekst, w którym Monika Seweryńska zaprezentowała syntezę poglądów na temat niezbędnych zmian w podstawach programowych polskich szkół. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:
I „Nasza szkapa”, i ChatGPT? – reforma podstawy programowej wymaga dyskusji
Odchudzenie podstawy programowej w szkołach deklarują wszystkie partie – żadna jednak nie podaje szczegółów, jak to zrobić. Eksperci są zgodni, szkole nie potrzeba kolejnej rewolucji, konieczne są konsultacje z prawdziwego zdarzenia, angażujące wszystkie środowiska zainteresowane edukacją.
[…]
Uzasadnieniem dla zmiany podstawy programowej była oczywiście reforma edukacji, którą przeprowadził rząd Zjednoczonej Prawicy, czyli likwidacja gimnazjum i powrót do ośmioklasowej szkoły podstawowej, czteroletniego liceum i pięcioletniego technikum. Abstrahując od oceny skutków reformy, zgłaszano spore wątpliwości, co do tego, czy była uzasadniona i odpowiednio skonsultowana. […]
Sama jakość dokumentu też nie cieszy się zbytnim uznaniem – od dawna wskazuje się, że jest to dokument przeładowany i mocno nadgryziony zębem czasu np. w kwestii doboru listy lektur szkolnych, które dla współczesnego ucznia nie są zrozumiałe. Takie zarzuty nie są przy tym niczym nowym, wiele do życzenia pod tym względem również podstawa programowa obowiązująca przed ostatnią reformą. W przypadku tej najnowszej pojawiło się natomiast więcej zarzutów dotyczących indoktrynacji młodzieży – zwłaszcza w odniesieniu do HiT i treści podręcznika autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, który nie kryje w nim swoich przekonań politycznych i światopoglądowych.
Tak, czy inaczej – zmiany w podstawie programowej przed wyborami zapowiedziały wszystkie partie, łącznie z PiS, który dostrzegł tę potrzebę u schyłku swoich rządów. Minister Przemysław Czarnek w połowie roku zapowiedział, że planuje odchudzić podstawę programową o 4-5 godzin w celu zwiększenia czasu na aktywność fizyczną i zajęcia miękkie. Z kolei przedstawiciele partii opozycyjnych przed wyborami podpisali tzw. Pakt dla edukacji. Zadeklarowali w nim, że będą dążyć do zmodyfikowania podstawy programowej i uelastycznienia planów nauczania, by zapewnić równowagę między ilością wiedzy a umiejętnościami, kompetencjami i postawami, które szkoła XXI wieku powinna rozwijać.
Rewolucje niezbyt dobrze służą jakości oświaty – co do tego nie mają wątpliwości nauczyciele, dyrektorzy i eksperci oświatowi. Tymczasem szkoła nie miała specjalnych szans na zaznanie stabilizacji – w ciągu ostatnich 24 lat przeszła dwie wielkie reformy i kilka mniejszych, jak nieudane obniżenie wieku rozpoczęcia nauki w szkole (ze skutkami tej ostatniej borykamy się do dziś, bo konsekwencją są przepełnione szkoły średnie, do których w dwa lata poszły trzy roczniki uczniów).
– Przede wszystkim uważam, że wokół podstawy programowej narosło wiele mitów – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. – Ciągle mówi się o tym, jak bardzo przeciążone nauką są dzieci i młodzież, z drugiej strony zaprzeczają temu choćby statystyki dotyczące tego, ile czasu młodzi ludzie spędzają w sieci. Niezależnie od tego, jedno jest pewne – w wypadku ostatniej reformy koncertowo położono proces tworzenia podstawy programowej, świadczy o tym choćby fakt ukrywania twórców tego dokumentu. Dlatego – dokonując zmian, musimy pamiętać o tym, by tego błędu nie powtórzyć – podkreśla.
Wskazuje, że do odchudzenia podstawy programowej, czy też do stworzenia nowej, należy podejść jak do wprowadzenia ewaluacyjnego systemu nadzoru pedagogicznego, sprzed kilku lat. – Zaprosiliśmy do dyskusji zagranicznych ekspertów z Finlandii i Szkocji, dyskutowaliśmy na ten temat z dyrektorami szkół, urzędnikami, nauczycielami w sposób otwarty. Były to konsultacje z prawdziwego zdarzenia, a nie ich fasadowa praktykowana czasem w ostatnich latach – podkreśla. Jego zdaniem tylko w ten sposób da się stworzyć nowoczesną podstawę programową. – W konsultacjach powinni wziąć udział również organizacje zrzeszające rodziców uczniów, bo oni także mają sporo uwag do obecnych regulacji. I tak – zdaje sobie sprawę, że nie byłaby to łatwa dyskusja, ale pozwoliłaby na osiągnięcie konsensusu – podkreśla. Dodaje, że konieczne jest też określenie roli egzaminów zewnętrznych, czy powinny być narzędziem do weryfikacji, na ile uczniowie przyswoili podstawę programową, czy też bardziej papierkiem lakmusowym do sprawdzenia poziomu nauczania w Polsce. […]
Jeszcze inną kwestią jest to, czy nasza podstawa programowa odpowiada wyzwaniom kolejnej rewolucji cyfrowej, u progu której właśnie stoimy. Większość dyrektorów szkół (56 proc.), biorących udział w badaniu Lexometr 2023, wskazała, że obawia się rozwoju sztucznej inteligencji. Wśród zagrożeń wskazali:
– obniżenie poziomu wiedzy i umiejętności uczniów w zakresie czytania, pisania, liczenia, wnioskowania niesamodzielność w myśleniu, nieumiejętność odróżnienia prawdy od fałszu – wiara we wszystko, co jest w internecie, brak refleksyjności, podatność na manipulacje;
-wpływ na powstawanie problemów psychologicznych i społecznych (20 proc.) w tym, osłabienie relacji interpersonalnych;
-uwstecznienie inteligencji emocjonalnej nowego pokolenia – wychowani przez GPT;
brak zapotrzebowania na stanowisko nauczyciela (8 proc.), chaos informacyjny;
-oszukiwanie (6 proc.) – notoryczne plagiaty. […]
Cały tekst „I „Nasza szkapa”, i ChatGPT? – reforma podstawy programowej wymaga dyskusji” – TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
Zgodnie z wcześniej wypracowaną tradycją udostępniamy plik z nagraniem wczorajszego spotkania w Wirtualnym Uniwersytecie Pedagogicznym (drzewiej nazywało się to „Akademickim Zaciszem”). Tym razem prof. Roman Leppert zaprosił „matkę chrzestną” tej nowej nazwy – prof. Mirosławę Nowak-Dziemianowicz z Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej. Rozmowa dotyczyła sfery bardzo wysublimowanych rozważań, które rozwinęły się podczas poszukiwania odpowiedzi na tytułowe pytanie o stawanie się człowiekiem – bardziej precyzyjnie mówiąc – w jaki sposób przebiega ten proces w relacji z samym sobą, z innymi ludźmi oraz ze światem.
Pytanie o stawanie się człowiekiem – TUTAJ
W miniony wtorek (7 listopada 2023 r.) na swoim Fb profilu Joanna Berdzik (współtwórczyni i pierwsza prezeska OSKKO – do roku 2020, kiedy została dyrektorką Ośrodka Rozwoju Edukacji. W latach 22012 – 2015 zajmowała stanowisko wiceministra w MEN) zamieściła krótki, ale wart przeczytania tekst – oczywiście – na temat przyszłej polityki nowego ministerstwa edukacji:
Zaczynam się na serio obawiać, ze FB wybierze mi ministra edukacji, a co więcej, że także ustali, jak każda szkoła ma pracować – wskaże, że należy/nie należy zadawać prac domowych, należy/nie należy robić sprawdziany, należy/nie należy wystawiać takie, a nie inne oceny, itd., itd.
Najważniejsze, to teraz ponownie spojrzeć na całą przestrzeń edukacyjną i zmienić proporcje – ograniczyć rozwiązania centralne (MEN, KO) na rzecz autonomicznych działań szkoły. Autonomicznych – a więc opartych na prawdziwej diagnozie potrzeb, nie na pomysłach chwilowo modnych lub koniunkturalnych.
Zadziwiające jest niedostrzeganie, że wskazywanie jedynie słusznych rozwiązań jest klasycznym czarnkowaniem (tak do niedawna krytykowanym).
Źródło: www.facebook.com/joanna.berdzik/
Ten krotki wpis warto odczytać w kontekście z wcześniejszym, zamieszczonym tam 19 października (krótko po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów), w którym Joanna Berdzik wspomina poprzednią zmianę władzy – tą z 2015 roku:
Co się teraz dzieje w MEiN, nie wiem, ale przypominam sobie rok 2015.
Już po wyborach wpadła do mnie Anna Wittenberg, żeby porozmawiać o likwidacji gimnazjów. Byłam (mimo lat pracy w w-wie) mocno naiwna i przekonana, że PiS tego nie zrobi – że to tylko kampanijna gadanina. Nie mieściło mi się w głowie, żeby ktoś mógł na serio rozważać tak koszmarny pomysł, z taką szkodą dla uczniów. Dostępne były wówczas dane analityków, które wskazywały, ze nauczycieli nie zabraknie, ze będzie ich nadmiar i dużą część z nich trzeba będzie zwolnić. Ja byłam pewna, że ich zabraknie, że zacznie się armagedon. Że wyliczenia są tylko działaniami na liczbach, a nie pokazują tego, co się naprawdę zdarzy (i co się dzieje). Pamiętam tę rozmowę, bo była moją ostatnią w roli wiceministra.
Poza tym gmach przycichł, jakby opustoszał, choć było w nim tyle samo osób, co wcześniej. Dyrektorzy departamentów już wiedzieli, że raczej przejdą do archiwum.
Ja sprzątałam swoje miejsce i czekałam na nominację ministra. Cały czas chodziłam do pracy, choć nic już w niej nie było do roboty. Oczekiwanie na koniec.
Wreszcie w gmachu pojawiła się Pani minister Zalewska. Zawołała nas i podziękowała za pracę – co oceniam jako naprawdę interesujący gest.
Pamiętam, ze jej powiedziałam „Pani minister- powodzenia! Pani powodzenie, to powodzenie naszych uczniów” – no cóż, jak już napisałam wyżej, bywam naiwna.
Źródło: www.facebook.com/joanna.berdzik/
Foto: Anna Zajkowska[www.weekendfm.p]
Dr Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Nowa Lewica) – absolwentka pedagogiki i filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim,W latach 20110 – 201 pracowala w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie – kandydatka na ministrę edukacji. W wyborach do Sejmu w 2013 r. zdobyła 30 6631 głosów.
Od wielu dni media prześcigają się w spekulowaniu której zwycięskiej partii przypadnie w podziale resort edukacji. Oto fragmenty z zamieszczonego dzisiaj (8 listopada 2023 r.) przez OKO.press tekstu
Ministerstwo edukacji jednak dla Lewicy?
„Przeciwieństwem Czarnka w systemie oświaty jest brak ideologizacji, a nie jakaś inna ideologizacja” – mówi OKO.press Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, kandydatka Lewicy na ministrę edukacji
O to ministerstwo walczą prawie wszyscy. Prawie, bo tylko PSL nie zgłosił dotąd chętnej lub chętnego. Pozostali – Koalicja Obywatelska, Polska 2050 i Lewica – chcą kierować ministerstwem edukacji. A nazwisk potencjalnych szefowych tego resortu wymienianych w kuluarach jest co najmniej tuzin.
W negocjacjach koalicyjnych obserwujemy kolejne okrążenia. Ustalane są priorytety przyszłego rządu, strefy wpływów i nazwiska. W poprzednim negocjacyjnym okrążeniu los ministerstwa edukacji miał zostać przesądzony. Edukacja miała się znaleźć w strefie wpływów Koalicji Obywatelskiej.
Jednak we wtorek dziennikarze usłyszeli, że wokół edukacji znów jest gorąco. Lewica miała wrócić do starań o to, by to jej przypadł resort edukacji.
„Obszary lewicy są tradycyjne. Po pierwsze jest to kwestia edukacji, po drugie świadczeń społecznych i rodziny, po trzecie kwestia cyfryzacji, ze względu na mocno progresywną część tej sfery, po czwarte to jest kwestia budownictwa mieszkaniowego, po piąte jest to kwestia rozwoju regionalnego” – powiedział rano 7 listopada w RMF FM współprzewodniczący Lewicy Włodzimierz Czarzasty. […]
Dlaczego Lewica wróciła do tematu edukacji?
W sensie programowym Lewica z edukacji nigdy nie zrezygnowała. To dla Lewicy dziedzina fundamentalna: należy do usług publicznych, daje możliwość niwelowania nierówności społecznych i kształtowania postaw prorozwojowych.
A w sensie politycznym? Może chodzić o taktykę: zagrać wyżej. Spróbować ugrać więcej.
Pojawiające się w mediach przecieki z negocjacji dawały Lewicy tylko dwa resorty w rządzie Donalda Tuska: cyfryzacji (ma go objąć Krzysztof Gawkowski) i polityki społecznej. Lewica miałaby dostać też stanowisko wicepremiera (również Krzysztof Gawkowski) oraz marszałka Sejmu w rotacyjnym systemie. Przez pierwsze dwa lata marszałkiem miałby być Szymon Hołownia (czyli: Trzecia Droga/Polska 2050). […]
Kandydatką Lewicy na ministrę edukacji jest Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Chęć objęcia tego stanowiska potwierdziła między innymi w rozmowie dla „Programu Politycznego” OKO.press.
To bodaj jedyna polityczka, która bez ogródek mówi, że chce zostać ministrem konkretnego resortu i nie stawia warunków wstępnych. Według niektórych edukacja właśnie dlatego budzi duże zainteresowanie, że jest konkretne osoba, o której kandydaturze można rozmawiać. Przy czym co najmniej jeszcze jedna polityczka prowadzi bardzo wyraźną kampanię na rzecz swojej kandydatury: Kinga Gajewska z Platformy Obywatelskiej.
Niektórzy komentatorzy i politycy PSL zgłosili obawę, że Dziemianowicz-Bąk byłaby anty-Czarnkiem. „Wahadło pójdzie w drugą stronę” – słychać na korytarzu sejmowym w okolicach pokoi PSL-u. Zapytaliśmy Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, czy planuje ideologiczną rewolucję w edukacji.
„Nasze podejście do edukacji i priorytety najlepiej ilustrują ustawy, które złożyliśmy. Na przykład ustawa, pod którą podpisały się wszystkie ugrupowania demokratycznej opozycji – o podwyżkach dla nauczycieli” – odpowiada Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w rozmowie z OKO.press.
Przypomina, że w ustawach z dziedziny edukacji, które złożyła Lewica, chodziło o: ciepły posiłek w szkole, podwyżki, świadczenia kompensacyjne, uregulowanie zawodu psychologa.
„Przeciwieństwem Czarnka w systemie oświaty jest brak ideologizacji, a nie jakaś inna ideologizacja” – mówi OKO.press Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Wśród kandydatek do objęcia resortu edukacji przewija się wiele osób. Z Koalicji Obywatelskiej: Barbara Nowacka, Katarzyna Lubnauer, Kinga Gajewska, Izabela Leszczyna, Dorota Łoboda. Z Trzeciej Drogi: Michał Gramatyka, Przemysław Staroń, Joanna Mucha.
Osobno edukacja, osobno nauka
Nowa koalicja planuje rozdzielić naukę i edukację. Przypomnijmy: zostały one połączone 1 stycznia 2021 roku. Na czele nowego resortu stanął Przemysław Czarnek. Co ważne, tego połączenia rząd Mateusza Morawieckiego dokonał rozporządzeniem. Rząd Tuska również rozporządzeniem chce rozdzielić te ministerstwa. To ważny szczegół, bo nowy rząd przynajmniej w początkowym okresie zachowa strukturę gabinetu Mateusz Morawieckiego. Zmiany wymagałyby zmiany ustawy, a ta podpisu Andrzeja Dudy. Oddzielenia ministerstwa edukacji od nauki można dokonać bez tego podpisu. […]
Cały tekst „Ministerstwo edukacji jednak dla Lewicy?” – TUTAJ
Źródło: www.oko.press
Przez fejsbukowe profile koleżanek i kolegów „eduzmieniaczy” podawana jest radosna informacja:
Protest z Wykrzyknikiem znowu nadaje. Przez ostatni tydzień fejsbuk nas usunął i nie wiadomo, kiedy znów to zrobi, bo on tu rządzi. Na razie cofnął bana.
Mamy więc już blog na www.protestzwykrzyknikiem.pl. Łaski bez. I ku pokrzepieniu serc zdegustowanym wczorajszym standupem z 20:00 i zniecierpliwionym, napisaliśmy:
Postanowiliśmy i my dołączyć się do tego radosnego chóru i udostępnić ów tekst, zapowiadany powyżej:
Coś ważnego zadziało się w debacie publicznej ostatnich lat. Może od strajku 2019 roku? Bo jednym z jego skutków było zwrócenie uwagi opinii publicznej na kryzys w edukacji. A potem Przemysław Czarnek pełniący funkcję Najgorszego Ministra Edukacji zadbał o zaistnienie w świadomości społecznej i zmobilizował różne środowiska do oporu wobec jego ideologicznych wojenek.
Publicyści analizujący wyborczy sukces demokratycznej opozycji zwracają uwagę na rolę społeczeństwa obywatelskiego, które przez osiem lat stawiało opór autorytarnym zakusom władzy. Wymieniają przy tym wolne media, uliczną opozycję skupioną wokół KOD-u, Strajk Kobiet oraz organizacje pozarządowe – przede wszystkim środowiska sędziowskie i nauczycielskie. Bo właśnie sprzeciw wobec Lex Czarnek i walka o wolną szkołę były dla przyszłości demokracji równie ważne, jak walka o wolne sądy i wolne media.
Pokłosiem nowego postrzegania wagi edukacji jest to, co obserwujemy w mediach wokół tworzenia się nowego rządu. Na giełdzie nazwisk w pierwszej kolejności pojawili się kandydaci i kandydatki do objęcia resortu edukacji. Wreszcie to ministerstwo przestało być nagrodą pocieszenia dla polityków, dla których zabrakło „ważniejszych” i bardziej prestiżowych stanowisk czy też ostatnim, najmniej znaczącym elementem politycznej układanki. Nie jest też gorącym kartoflem, jak ministerstwo zdrowia, które jakoś nie gromadzi kolejki chętnych. Ministerstwo edukacji stało się wręcz łakomym kąskiem i pożądanym obszarem odpowiedzialności. Można się spodziewać, że politycy widzą tu szansę na sukces – a to dobrze wróży edukacji.
W środowisku nauczycielskim jest silne oczekiwanie zmian. Można zaobserwować gorące dyskusje, w tym również przerzucanie się nazwiskami suflowanymi przez media, które muszą czymś wypełnić przedłużający się czas zawieszenia i blokady informacyjnej wokół toczących się rozmów. Chciałoby się bardzo, aby po Najgorszym Ministrze Edukacji przyszedł ktoś Najlepszy / Najlepsza z najlepszych.
Nauczycielskie fora pełne są też wyliczanek, czym w pierwszej kolejności powinna się zająć osoba zarządzająca edukacją – i poza oczekiwaniem zapowiadanej podwyżki pojawiają się bardzo różne postulaty.
Powszechna jest potrzeba konsultacji ze środowiskiem nauczycielskim, wysłuchania praktyków. Należy jednak pamiętać, że ostatnie lata były czasem wytężonych prac koncepcyjnych i dobrze byłoby zamiast rozpoczynania od nowa procesu konsultacji sięgnąć do raportów z badań czy już wypracowanych koncepcji. Tu warto przypomnieć choćby Raport NOoE (Narady Obywatelskiej o Edukacji), Obywatelski Pakt dla Edukacji wypracowany przez Sieć Organizacji Społecznych SOS i podpisany przez przedstawicieli wszystkich partii tworzących nową większość parlamentarną, Umowę Społeczną dla Edukacji opracowaną przez autorki z Protestu z Wykrzyknikiem w ramach Raportów Liberté!, raport Edukacja i Nauka opracowany przez Radę Konsultacyjną przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet, postulaty Miasteczka Edukacyjnego ZNP, a z programów partyjnych – Edukację dla Przyszłości stworzoną przez instytut Strategie 2050. Źródłem cennych wskazówek może być też dla osób zarządzających edukacją bogata publicystyka – żeby wspomnieć tylko o Pawle Lęckim czy Jarosławie Pytlaku (blog Wokół szkoły).
Dzięki portalowi Prawo.pl/oświata/, na którym zamieszczono dzisiaj, jako „temat dnia” tekst zatytułowany „RPD: Bycie przyjaznym uczniom LGBT+ może dyskryminować inne grupy”, weszliśmy na oficjalną stronę Rzecznika Praw Obywatelskich, gdzie zamieszczono obszerną informację o wymianie listów miedzy RPO a RPD, której fragmenty zamieszczamy poniżej. Wyróżnienie podkreśleniami i/lub pogrubioną czcionką w cytowanych fragmentach tego tekstu – redakcja OE:
Kontrole Rzecznika Praw Dziecka w szkołach przyjaznych osobom LGBT+. Odpowiedź Mikołaja Pawlaka
[…]
Do RPO wpłynął wniosek dotyczący kontroli przeprowadzanych przez RPD w placówkach, które zajęły wysokie miejsca w rankingu szkół przyjaznych osobom LGBT+. Sam ranking, ale też planowane przez RPD kontrole, były przedmiotem doniesień medialnych.
Jak wskazano w jednym z wniosków, kontrole RPD miały polegać na sprawdzeniu, czy dyrektorzy szkół z rankingu korzystają z Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym z dostępem ograniczonym. W skardze wyrażono obawę, że takie działania – zwłaszcza biorąc pod uwagę szerokie zainteresowanie mediów – są próbą powiązania społeczności LGBT+ z przestępcami na tle seksualnym. A to jest nieuprawnionym powielaniem krzywdzących stereotypów.
Mając na uwadze, że w sprawach dotyczących dzieci przepisy zobowiązują RPO do współpracy z RPD, Marcin Wiącek zwraca się do Mikołaja Pawlaka o informację, jaki był zakres – w tym zwłaszcza kryterium doboru placówek – i podstawa prawna przeprowadzonych kontroli. Prosi też o przekazanie jego ustaleń, w tym o wskazanie czy i w jakich szkołach stwierdzono nieprawidłowości.
Odpowiedź RPD Mikołaja Pawlaka
Dziękuję za Pańskie zainteresowanie problemem naruszania prawa przez placówki edukacyjne, co w kontekście rozpoczętego właśnie nowego roku szkolnego stanowi poważne niebezpieczeństwo w zakresie ochrony dzieci. Skala ujawnionych w czasie moich kontroli wykroczeń może wskazywać często na fikcję obowiązującego prawa, dlatego konieczne jest pilne podjęcie działań, które doprowadzą do przywrócenia skuteczności w stosowaniu prawa i ochrony dzieci. Nawet bowiem najlepsze prawo nie ochroni nikogo, jeśli nie będzie ono przestrzegane, zwłaszcza w środowisku szkolnym, które obok rodziny stanowi najważniejszy element życia, wychowania i rozwoju młodego pokolenia.
Dlatego tak istotna jest współpraca Rzecznika Praw Obywatelskich z Rzecznikiem Praw Dziecka, mająca swe ustawowe podstawy w art. 1 ust. 2a ustawy z dnia 15 lipca 1987 r. o Rzeczniku Praw Obywatelskich […]
1 listopada – we „Wszystkich Świętych” – dr Tomasz Tokarz zamieścił na swoim Fb profilu taki tekst:
Czytam pod swoimi postami, że niemożliwa jest terminowa czy skrócona realizacja podstawy, że uczeń musi umieć to i tamto…. Że dyrektora każe to i to…
Wszystko jest w głowach. Jeśli przestawimy sobie w mózgu wajchę pt. „po co jest szkoła” to będzie łatwiej.
Dla mnie szkoła to nie jest miejsce wykonywania niezrozumiałych poleceń tylko:
– Miejsce spotkań, rozmów i mądrej zabawy z innymi (człowiek jest istotą społeczną i każde miejsce powinno to uwzględniać)
– Miejsce ułatwiające lepsze rozumienie siebie i rozwój potencjału (rozpoznanie mocnych stron i ograniczeń, poznanie swoich atutów a następnie doskonalenia ich, w komfortowej atmosferze, bez strachu i przymusu)
– Miejsce ułatwiające lepsze rozumienia świata (nacisk na ćwiczenia pozwalające na odróżnianie prawdy od fałszu, krytyczne myślenie, selekcja, synteza i analiza danych)
– Miejsce umożliwiające kreatywne wyrażenie siebie (dopasowanego do zainteresowań i mocnych stron, za pomocą wybranych metod i narzędzi, np. tworzenie muzyki, filmów czy udział w dyskusjach oksfordzkich)
– Miejsce wyznaczania i realizacji edukacyjnych celów (np. kompleksowe przygotowanie do zdania matury i dostania się na wybrane studia – jeśli to jest rozpoznanym celem ucznia).
Jeśli zmienimy przekonania i spojrzymy na szkołę w taki sposób to łatwiej nam będzie odpuścić pogoń za realizacją materiału i poświecić więcej czasu na to, co realnie służące uczniom.
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/
W minioną niedziele wieczorem – 5 listopada 2023 r. – mogliśmy wszyscy dowiedzieć się dużo, dużo więcej o jego poglądach, a wręcz o przekonaniach, w sprawach dotyczących sposobów prowadzenia zajęć dydaktycznych w szkołach – w trakcie tej rozmowy zawężonej do liceum. Dr Tokarz najczęściej odwoływał się tam do swoich doświadczeń, wyniesionych ze szkoły prowadzonej przez Dolnośląską Fundację Rozwoju Młodzieży COGITO we Wrocławiu.
Wracając do niedzielnego wydarzenia z doktorem Tomaszem Tokarzem w roli głównej – była to, transmitowana i utrwalona na YouTube – w ramach videocastu EduKOSMOS – jego rozmowa z Anną i Robertem Sowińskimi.
Link do tego pliku „LICEUM: MATURA CZY COŚ WIĘCEJ?” – TUTAJ
Dzisiaj, na tydzień przed tym wydarzeniem, trochę po znajomości (terytorialnie i biografią redaktora motywowani) informujemy o konferencji, organizowanej przez łódzką Specjalistyczną Poradnię Doradztwa Zawodowego i dla Dzieci z Wadami Rozwojowymi w Instytucie Europejskim w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 224/226, której problematyka ma głębokie uzasadnienie we wszystkich aktualnych diagnozach stanu zdrowia dzieci i młodzieży, a która jest adresowana nie tylko do pedagogów szkolnych i wychowawców klas obu poziomów szkół, ale także do pragnących poszerzyć swoją na ten temat wiedzę rodziców:
P R O G R A M K O N F E R E N C J I
Źródło: www.doradztwo-lodz.pl

















