
Wczoraj (6 marca 2024 r.) Mikołaj Marcela na swoim Fb profilu napisał taki oto tekst, dzieląc się w nim kilkoma swoimi przemyśleniami na temat skutków niedookreśloności pojęcia „prawa ucznia”:
W TEMACIE KOLEJNEJ INBY O PRAWA UCZNIA. Bardzo lubię, jak ktoś pyta (rzecz jasna retorycznie, bo wiadomo, jaka jest odpowiedź), czy nauczyciel może zabrać uczniowi telefon, gdy ten LEKCEWAŻY PEDAGOGA, MAJĄC CZELNOŚĆ NIE SŁUCHAĆ GO NA LEKCJI, a zaraz potem – by komuś nie pomyliły się przypadkiem odpowiedzi – przyrównuje tę sytuację do konfiskaty scyzoryka, którym ktoś wymachuje na korytarzu, powodując zagrożenie dla innych uczniów, lub do konfiskaty ekierki, którą ktoś bije inną osobę.
Jak sami widzicie, to są IDENTYCZNE SYTUACJE, przede wszystkim dlatego, że w tej pierwszej zraniona może zostać duma lub ego nauczyciela, który przecież jest OBDARZONY AUTORYTETEM FORMALNYM i trzeba go słuchać i generalnie trzeba WYWIĄZYWAĆ SIĘ Z OBOWIĄZKÓW(!!!). No dobra, kiedyś też go wiele osób nie słuchało, ale przynajmniej nie demonstrowali tego patrząc w ekran smartfona…
Jest oczywiście bardzo fair pisać takie rzeczy, zestawiać takie sytuacje, a potem na ich podstawie pytać o sens niektórych praw uczniów. Fair jest też po oburzeniu ludzi na taką (och, drobniutką) manipulację pisać o rozczarowaniu, że tu nie ma woli dialogu i w ogóle to, O CO WAM CHODZI Z TYMI PRAWAMI?!
Bo jak wiadomo, w szkole mamy do czynienia z logiką, zgodnie z którą MOŻESZ EWENTUALNIE KORZYSTAĆ Z PRAW, JEŚLI… WYWIĄZUJESZ SIĘ Z OBOWIĄZKÓW. A często nawet jak się wywiązujesz, też musisz liczyć się z ewentualnym łamaniem prawa (jest wszak ŚWIĘTY STATUT SZKOLNY).
Źródło: www.facebook.com/mikolajmarcela.oficjalna.strona/
Foto: www.sp2lidzbark.edupage.org/text53/
W listopadzie pierwszoklasiści rozmawiali o zdrowym odżywianiu. Dzieci poznały wartości odżywcze owoców i warzyw oraz piramidę żywienia. Uczniowie omawiali rolę zdrowego żywienia w codziennym życiu. Wskazywali produkty, których należy unikać oraz te niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Po teorii dzieci miały okazję sprawdzić swoją wiedzę w praktyce. [Szkoła Podstawowa nr 2 z Oddziałami Dwujęzycznymi i Sportowymi w Lidzbarku]
Oto obszerne fragmenty tekstu Moniki Sewastianowicz, zamieszczonego dzisiaj (6 marca 2024 r.) na portalu Prawo.pl:
Nie będzie dodatkowej godziny dla zdrowia
[…]
Pomysł na godzinę o zdrowiu przedstawili MEN posłowie: – Dziś nauka o zdrowiu częściowo znajduje się w programach nauczania, ale tylko jako niewielka część przyrody, biologii. Wprowadzenie do podstawy programowej dodatkowo godziny dla zdrowia znacznie zwiększyłoby możliwość edukacji w tym zakresie, a co za tym idzie zwiększenia świadomości, byłoby też ważnym elementem profilaktyki pierwotnej, czyli zapobiegania chorobom, w tym uzależnieniom – wskazano w interpelacji.
Resort edukacji na razie wyklucza dodanie takiego przedmiotu, bo – jak wskazuje – w programach nauczania już takie treści się znajdują. W odpowiedzi na interpelację wymienia, że:
>w szkole podstawowej na lekcjach biologii uczniowie poznają: rodzaje zębów, przyczyny próchnicy i zasady profilaktyki, konieczność stosowania diety zróżnicowanej i dostosowanej do potrzeb organizmu (wiek, płeć, stan zdrowia, aktywność fizyczna itp.), istotę działania szczepionek i surowicy, wskazania do ich zastosowania oraz uzasadniają konieczność stosowania obowiązkowych szczepień.
>Na lekcjach wychowania fizycznego – w ramach działu edukacja zdrowotna – uczniowie poznają np.: znaczenie aktywności fizycznej dla zdrowia, piramidę żywienia, zasady zdrowego odżywiania, pozytywne mierniki zdrowia, zasady i metody hartowania organizmu, sposoby ochrony przed nadmiernym nasłonecznieniem i niską temperaturą, zasady aktywnego wypoczynku zgodne z rekomendacjami aktywności fizycznej dla swojego wieku (np. WHO lub UE), ćwiczenia kształtujące nawyk prawidłowej postawy ciała w postawie stojącej, siedzącej i leżeniu oraz w czasie wykonywania różnych codziennych czynności, czynniki wpływające pozytywnie i negatywnie na zdrowie i samopoczucie, sposoby redukowania stresu, konsekwencje zdrowotne stosowania używek i substancji psychoaktywnych, przyczyny i skutki otyłości, nieuzasadnionego odchudzania się, stosowania sterydów.
>Treści nauczania z zakresu edukacji zdrowotnej – w przypadku uczniów szkół ponadpodstawowych – mają istotnie pogłębiony i poszerzony wymiar. Uczniowie liceum ogólnokształcącego i technikum na lekcjach biologii m.in. poznają: związek budowy narządów z pełnioną przez nie funkcją, sposoby nabywania odporności swoistej (czynny i bierny), narządy i komórki układu odpornościowego, zaburzenia funkcjonowania układu odpornościowego (nadmierna i osłabiona odpowiedź immunologiczna), sytuacje wymagające immunosupresji (przeszczepy, alergie, choroby autoimmunologiczne), wpływ czynników zewnętrznych na funkcjonowanie układu oddechowego (tlenek węgla, pyłowe zanieczyszczenie powietrza, dym tytoniowy, smog), wybrane choroby układu nerwowego (depresja, choroba Alzheimera, choroba Parkinsona) oraz znaczenie ich wczesnej diagnostyki dla ograniczenia społecznych skutków tych chorób, istotę rozmnażania płciowego, zasady racjonalnego żywienia, zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia) i ich skutki zdrowotne, przyczyny otyłości oraz sposoby jej profilaktyki, znaczenie badań diagnostycznych (gastroskopia, kolonoskopia, USG) w profilaktyce chorób układu pokarmowego, w tym raka żołądka, raka jelita grubego.[…]
W odpowiedzi ministerstwo wskazuje też, że uczniowie są nadmiernie przeciążeni zajęciami, nie planuje więc zwiększenia liczby godzin zajęć. Pojawią się natomiast rozwiązania prawne, zobowiązujące szkoły podstawowe do realizacji zajęć z zakresu nauki pierwszej pomocy przedmedycznej – w ramach zajęć z wychowawcą – od 1 września 2024 r. Należy podkreślić, że uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych już obecnie uczą się odpowiednich zachowań w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia, w tym np. udzielania pierwszej pomocy (m.in. na zajęciach edukacji dla bezpieczeństwa). W przyszłym roku szkolnym dodatkowo szkolenia z tego zakresu będą realizowane w ramach zajęć z wychowawcą – we współpracy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Aktualnie, Ministerstwo Edukacji Narodowej analizuje również tematykę dotyczącą ewentualnych zmian w podstawie programowej przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie – w zakresie edukacji zdrowotnej. […]
Cały tekst „Nie będzie dodatkowej godziny dla zdrowia” – TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
x x x
Poszukując tekstu na który powołała się redaktorka Sewastianowicz, natrafiliśmy na inny, opublikowany na „Portalu Samorządowym” z 12 lutego 2024 roku, zatytułowany „Godzina dla zdrowia. Jest propozycja na kolejną zmianę w szkołach”. Oto screeny fragmentów tego materiału:
[…]
[…]
x x x
Niestety – nie udało się nam odnaleźć poszukiwanego tekstu, na który powołała się Monika Sewastianowicz – autorka tekstu na portalu Prawo.pl. Ale w trakcie poszukiwań znaleźliśmy interpelację poselską – zobaczcie z jakiego okresu pracy Sejmu:
Źródło: https://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/InterpelacjaTre
Wczoraj (5 marca 2024 r.) pan poseł Marcin Józefaciuk zamieścił na swoim poselskim Fb profilu taką informację:
I tylko dzięki koleżance Anecie Jamiałkowskiej- Pabian – inicjatorce powstania grupy „Budzących się Polonistów” – dowiedzieliśmy się, że istnieje zapis filmowy tego wydarzenia. Poniżej umożliwiamy zapoznanie się z nim:
Posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Nowoczesnego Kształcenia – TUTAJ
W kilku internetowych źródłach można przeczytać teksty o zamiarze zastąpienia podręczników papierowych e-podręcznikami, o czym ostatnio wspomniała ministra Nowacka. Oto fragmenty dwu z nich:
Portal Radia ZET
[…]
Minister edukacji Barbara Nowacka gościła w poniedziałek w liceum im. Kopernika w Krośnie, gdzie mówiła m.in. o odbudowie prestiżu nauczyciela i zmianach czekających uczniów w nowym roku szkolnym. Zapowiedziała również, że papierowe podręczniki mogą zostać zastąpione przez cyfrowe książki.[…]
Nowacka wspomniała także o odejściu od papierowych podręczników. – Rozmawiałam z wydawcami podręczników szkolnych, aby były dostępne cyfrowo, aby uczniowie nie musieli ich nosić do szkoły – przekazała. […]
Źródło: www.wiadomosci.radiozet.pl
Portal < Komputer >
Koniec papierowych podręczników w szkołach. Co w zamian?
[…]
Resort edukacji chce wprowadzić pewne zmiany. Podręczniki szkolne miałyby być publikowane jedynie w wersji elektronicznej i być udostępniane na płycie lub w internecie. Te zaś, które już ukazały się w wersji papierowej, muszą doczekać się swojej elektronicznej odsłony.
Wyjątkiem byłyby książki dla dzieci uczących się w klasach I-III, bo wówczas uczy się odręcznego pisania.
Jak pisze Rzeczpospolita*, rozporządzenie w tej sprawie zostało skierowane do konsultacji. Argumentem za jest chociażby to, że używanie e-książek upowszechni nowoczesne technologie i odciąży tornistry. Dla wydawców to ma być także plus, bo nie będą musieli ponosić kosztów druku i dystrybucji podręczników. […]
Pisaliśmy już o laptopach dla pierwszaków. Temat ten wzbudził wasze emocje. Powiedzcie, co sądzicie o najnowszym technologicznym pomyśle MEN-u?
Źródło: www.komputerswiat.pl/aktualnosci/
*Nie udało się nam odnaleźć tekstu, na który na stronie „Rzeczpospolitej” powołała się autorka – Katarzyna Jasiołek.
Komentarz redakcji:
Opatrując powyższy materiał tytułem „Jaką drogą pójdzie edukacja w Polsce? W zakaz smartfonów czy w e-podręczniki?” mieliśmy w pierwszej części tej alternatywy na uwadze materiał, zamieszczony wczoraj: ”W Sejmie o zakazie używania przez uczniów smartfonów na terenie szkoły”.
Wczoraj (4 marca 2024 r.) w krakowskiej „Gazecie Wyborczej” zamieszczono zapis rozmowy red. Olgi Szpunar z Gabrielą Olszowską – nową Małopolską Kuratorką Oświaty. Oto obszerne fragmenty tego wywiadu i link do jego pełnego zapisu na stronie „Gazety Wyborczej”:
Kuratorium po Barbarze Nowak. Gabriela Olszowska: „Na korytarzach martwa cisza, ludzie prosili o schowany ekspres do kawy”
Foto: Konrad Kozłowski/Agencja Wyborcza.pl
Gabriela Olszowska
Doprowadziliśmy do tego, że wszyscy kopiemy w oświatę. Jedziemy po niej równo, jak po burej suce. Bez hamulców. Każdy się zna na szkole, bo przecież do niej chodził. Z tym trzeba skończyć – mówi Gabriela Olszowska, małopolska kurator oświaty. Przejęła kuratorium po rządach najbardziej kontrowersyjnej kuratorki w kraju, Barbary Nowak. Wie, od czego zacząć zmiany.
Olga Szpunar: – Aleksandra Sutkowska, była dyrektorka szkoły w Dobczycach, właśnie została oczyszczona z zarzutów.
Gabriela Olszowska, małopolska kurator oświaty: – Byłam na ogłoszeniu tego wyroku i sprawił mi radość. O tej sprawie było głośno w całej Polsce. Za panowania małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak Sutkowska stanęła przed komisją dyscyplinarną dla nauczycieli, bo pozwoliła uczniom uczestniczyć w lekcji o konstytucji. Rzecznikiem dyscyplinarnym dla nauczycieli była wtedy Dorota Skwarek, dyrektorka wydziału nadzoru pedagogicznego w Małopolskim Kuratorium Oświaty. Już nie jest.
Od czasu, gdy kurator Nowak została odwołana, pani Skwarek przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie przeszkodziło mi to zaocznie odwołać jej z funkcji rzecznika i powołać na to stanowisko nową osobę. To był jeden z moich pierwszych ruchów po objęciu obowiązków kuratora. Trzech wicerzeczników złożyło wypowiedzenia. […]
– Czy inni dyrektorzy szkół i nauczyciele, którzy czują się pokrzywdzeni przez komisję dyscyplinarną działającą za panowania kurator Nowak, mogą liczyć na ponowne rozpatrzenie ich spraw i ewentualne oczyszczenie z zarzutów?
– Jeśli się odwołali od wyroku i sprawy są ponownie rozpatrywane, to tak. Jeśli tego nie zrobili i przyjęli orzeczenie, nic już nie możemy zrobić. Takie są procedury.
– Ile spraw dyscyplinarnych toczy się obecnie?
– To jest przedziwna historia. Jeszcze w sierpniu kurator Nowak informowała oficjalnie, że jest ich 20. W styczniu poprosiłam o ponowne przeliczenie i znów dostałam odpowiedź, że 20. Coś mi nie grało. […]
– Kiedy powoła pani swoich zastępców?
– Rozmawiam na ten temat z wojewodą, bo to on musi ich zaakceptować.
– Artur Pasek, były pracownik kuratorium, obecny dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 19 w Krakowie, to pani kandydat. Koalicja, która tyle mówiła o odpartyjnieniu kuratoriów, chce na stanowisku wicekuratora Katarzynę Mitkę, dyrektorkę szkoły w Sance i członkinię PSL.
– Tak jak powiedziałam: rozmowy z wojewodą trwają. Bardzo bym chciała jak najszybciej mieć wicekuratorów, bo jest multum rzeczy do załatwienia. Na razie działam jak w tym przysłowiu: sprawy beznadziejne załatwiam od ręki, na cuda potrzebuję trochę czasu.[…]
– Mówi pani o porządkach w kuratorium. Będą zwolnienia osób blisko współpracujących z byłą kurator?
– Pani wicekurator Halina Cimmer, podobnie jak pani Skwarek, przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie będę kryć, że myślę o zmianie dyrektorów w delegaturach. Generalnie chciałabym dokonać przeglądu kadr, ale to nie będzie rewolucja. Raczej spokojne i przemyślane decyzje. Będę rozmawiała z pracownikami, wielu z nich widzi się w kuratorium w innym miejscu niż dotychczas. […]
– Jednym z pierwszych pani ruchów było powołanie specjalistki do spraw polityki równościowej. Została nią Sylwia Rapicka. Była kurator Nowak alarmuje w mediach społecznościowych, że była ona asystentką transpłciowej posłanki Anny Grodzkiej i martwi się, że nastąpi segregacja uczniów a wsparcie dostaną tylko ci, którzy zadeklarują inną orientację.
Oto post z FB profilu Mikołaja Marceli, zamieszczony tam wczoraj (4 marca 2024 r.), który polecamy jako impuls do Waszych przedpołudniowych refleksji
Wiecie, co jest najbardziej wkurzające w polskiej edukacji? Że nieustannie od lat wyrzucamy w błoto miliardy złotych, finansując system, w którym dominuje nieefektywny i absolutnie przestarzały model szkoły, i przeznaczając pieniądze na miejsca, w których na co dzień nierzadko poniża się młodych ludzi i łamie ich prawa (mimo że wywiązują się ze swoich obowiązków, co tak uwielbiają podkreślać nauczyciele). Finansujemy szkoły, w których uczennice i uczniowie czują się źle, w którym młodzi ludzie są nieustannie zestresowani i przez funkcjonowanie w tym przestarzałym modelu często nie mają czasu wolnego – nie mają nawet czasu żyć…
W tym samym czasie wspaniałe autorskie szkoły, magiczne inicjatywy w ramach edukacji domowej, niezwykle miejsca edukacyjne, w których dzieci uczą się radośniej, rozwijają w swoim tempie i są dzięki temu szczęśliwe, muszą drzeć o przetrwanie. Miejsca, które powinny być obiektem szczególnej troski ze strony rządzących, często muszą liczyć grosz do grosza i mieć nadzieję, że wszystko się zepnie finansowo. To miejsca, które mogłyby pomagać dzieciom, ale brakuje im jakiegoś wsparcia.
Wkurzające jest też to, że ilekroć podważamy sens zmian, ilekroć bronimy tych bezsensownych obowiązkowych zadań domowych, przywiązujemy wagę do rankingów szkół, podniecamy się wynikami na egzaminach centralnych i opowiadamy o tym, jak ważne są oceny i średnie na świadectwach, ilekroć bronimy tego przestarzałego modelu szkoły, który tak wielu młodych (i dorosłych) ludzi czyni nieszczęśliwymi, przykładamy rękę do tego stanu rzeczy. Sprawiamy, że ludzie boją się zmian i zamiast wspierać miejsca dobre dla dzieci. Sprawiamy, że wierzą, że szkoła musi być miejscem stresu i lęku, w którym ważne są obowiązkowi, a prawa (człowieka, dziecka i ucznia) już nieszczególnie…
To taki post pod wpływem chwili, pewnie kiedyś go rozwinę, a póki co puszczam w świat, bo mam dziś taką potrzebę.
Źródło: www.facebook.com/mikolajmarcela
Foto: fotGround Picture / hutterstock[www.bankier.pl]
Na „Portalu Samorządowym – Portalu dla Edukacji” zamieszczono dzisiaj (4 marca 20024 r.) tekst Jacka Krzemińskiego, informujący o zaprezentowanym 16 stycznia, podczas Sejmowej Komisji Cyfryzacji stanowisku 10 organizacji pozarządowych wobec postulatów zawartych w „Raporcie otwarcia”. Organizacje te powiadają się za wprowadzenia ogólnopolskiego zakazu używania przez uczniów smar fonów na terenie szkół. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
Chcą od września zakazać używania smartfonów w szkołach. Jest apel do ministra
[…]
Na posiedzeniu sejmowej Komisji Cyfryzacji, które odbyło się 16 stycznia, 10 organizacji pozarządowych przedstawiło swój „raport otwarcia”, dotyczący polityki cyfryzacji Polski. Te organizacje, współpracujące w ramach „Forum Prawo dla Rozwoju”, to m.in. Instytut Spraw Cyfrowych, Instytut Spraw Obywatelskich, Związek Inicjatyw Biznesowych oraz Fundacja Healthcare Poland. […]
W ramach raportu przedstawiły one swoje rekomendacje dla polityki cyfryzacji Polski na lata 2024-2027. Wśród nich znalazło się m.in. wprowadzenie ogólnopolskiego zakazu używania smartfonów przez uczniów w szkołach, a nawet wnoszenia przez nich smartfonów do szkół. Kolejny postulat to wycofanie programu „Laptop dla ucznia”.
– Liczne badania wskazują na szkodliwy wpływ smartfonów na zdrowie, wyniki w nauce i sukcesy w życiu dzieci – powiedział Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich. – Państwo nie powinno zwiększać ani ułatwiać ekspozycji dzieci i młodzieży na świat cyfrowy poprzez programy ułatwiające dostęp do komputerów i zezwalanie na używanie przez uczniów smartfonów w szkołach. Naszym zdaniem program „Laptop dla ucznia” był błędem.[…]
Górski dodał, że organizacje pozarządowe apelowały już do poprzedniego ministra edukacji Przemysława Czarnka o wprowadzenie ogólnopolskiego, centralnego zakazu używania przez uczniów smartfonów w szkołach. Ale minister wtedy nie zdecydował się na to. […]
Liczymy, że nowy rząd przychylniej odniesie się do tej propozycji – mówił szef Instytutu Spraw Obywatelskich. – Będziemy o tym rozmawiać zarówno z nowym kierownictwem resortu edukacji, jak i resortu cyfryzacji. Zakaz używania smartfonów w szkołach obowiązuje od 1 stycznia tego roku w Holandii, a ogólnokrajowe rozwiązania w tym zakresie obowiązują także we Francji, Włoszech, Grecji, Portugalii i Chinach. Teraz czas na Polskę. […]
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
x x x
Poniżej zamieszczamy fragment zapisu posiedzenia Komisji Cyfryzacji z dn. 16 stycznia 2024 roku:
[…]
Screen ze strony 20 dokumentu.
Źródło: www.orka.sejm.gov.pl/
Wczoraj (3 marca 2024 r.) Jarosław Pytlak zamieścił na swoim blogu dwa teksty – powiązane tematycznie ze sobą. I oba są zainspirowane książką p.t. „Prawo Marcina”, autorstwa Marcina Kruszewskiego. Postanowiliśmy zachęcić Was do ich przeczytania, zamieszczając poniżej fragmenty pierwszego z nich. Link do drugiego podał Jarosław Pytlak w zakończeniu pierwszego tekstu:
Oto okładka książki, która stała się inspiracją do wypowiedzi kolegi Jarosława Pytlaka
Wyzwanie dla prawnika
Marcina Kruszewskiego ujrzałem po raz pierwszy w jednym z jego tiktokowych filmików z cyklu „Prawo Marcina”, udostępnionym na fejsbuku w grupie Ja, Nauczyciel. Zwracał się z ekranu do uczniów, ze swadą opisując jakiś wycinek ich szkolnych praw.
Powiedzieć, że nie spodobał mi się jego występ, to nic nie powiedzieć. Odrzuciła mnie retoryka, w której nauczyciele jawili się pełni złej woli, wręcz wrogowie uczniów. Odruch buntu wzbudziło we mnie przesłanie, wzywające młodych ludzi do przeciwstawienia się opresji. Szkolnej, oczywiście. Osłupiałem, słuchając przykładu z życia, którym autor zilustrował swój wywód, a który z mojej belferskiej perspektywy wydał się absurdalny. Z kilku minut oglądania pozostała we mnie głównie pamięć burzy własnych emocji oraz spontaniczna niechęć do autora.
Nawiązanie do fatalnego wrażenia z pierwszego kontaktu z Marcinem Kruszewskim nie oznacza, że zamierzam tutaj mieszać z błotem jego działania. Opisuję tylko swoje ówczesne odczucia, w których – sądząc po dużej liczbie i ostrym tonie komentarzy pod postem – nie byłem osamotniony. Zarazem proszę wszystkich Czytelników, w tym bezkrytycznych apologetów „Prawa Marcina” oraz jego najzagorzalszych krytyków, o cierpliwość. Mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku ten artykuł będzie miał wydźwięk konstruktywny. Spirali negatywnych emocji pomiędzy nauczycielami, uczniami (i rodzicami na dokładkę) mam już serdecznie dosyć i widzę potrzebę poszukania czegoś innego.
Cała historia nie miałaby dalszego ciągu, gdyby autor nie postanowił zdyskontować sieciowej popularności swoich filmików, nadając „Prawu Marcina” formę książkową. W tej postaci pojawiło się ono w moim polu widzenia powtórnie. Prawdę mówiąc, również ten drugi kontakt odebrałem zrazu fatalnie, bo z okładki spojrzał na mnie młody człowiek z wyciągniętym palcem, niczym wzięty z socrealistycznego plakatu „Coś ty zrobił dla realizacji planu?”, tyle że w wersji „Znaj swoje prawa w szkole!”. Machnąłbym lekceważąco ręką z wyżyn mojej bańki informacyjnej na takie wezwanie, gdyby nie to, że patronem medialnym książki okazała się Fundacja „Ja, Nauczyciel’ka”, którą znam i cenię, a zarekomendował ją, między innymi, były Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar. Jego słowa, wydrukowane na ostatniej stronie okładki, podziałały na mnie mobilizująco: „Ta książka ma szansę zakopać pokoleniową przepaść. Drodzy dorośli – czytajcie, słuchajcie i oglądajcie Marcina Kruszewskiego!”. Co prawda za oglądanie i słuchanie na TikToku od razu w duchu podziękowałem, zachęcony jednak rekomendacją postanowiłem książkę przeczytać. Dodatkowej motywacji dostarczyło mi niezależnie od siebie kilkoro znajomych, od których usłyszałem, że dla młodzieży w ich rodzinach Marcin Kruszewski stał się prawdziwym autorytetem, którego filmiki oglądają z wypiekami na policzkach. […]
Dla tych, którzy książki nie mieli w ręku, kilka zdań opisu. Jest to pozycja obszerna, bo licząca ponad trzysta stron. Wydana przez „Agorę” z dużą starannością edytorską. Treści ujęte są w krótkich rozdziałach, poświęconych osobnym zagadnieniom prawnym, pogrupowane według zbliżonej tematyki w sześć obszernych lekcji. Zastosowanie różnych kolorów stron, dużej czcionki i rozmaitych wyróżnień fragmentów tekstu powoduje, że czyta się to dobrze, czemu sprzyja także potoczysty język autora, zaadaptowany z tik tokowych wystąpień. Lekturę porządkują krótkie rekapitulacje na końcach rozdziałów. Trzeba przyznać, że dla tych młodych ludzi, których ciekawość skłoni do wyjścia poza ramy TikToka, jest to atrakcyjna propozycja, która ma szansę przyczynić się do lokalnego zwiększenia poziomu czytelnictwa, a przy okazji świadomości prawnej.
W tym miejscu mógłbym zakończyć, zostawiając uczniów z książką napisaną specjalnie dla nich, gdyby nie wspomniana już rekomendacja Adama Bodnara. Pozwolę sobie zatem spojrzeć na nią z drugiego brzegu „pokoleniowej przepaści”. Z tej perspektywy mam trzy poważne zastrzeżenia.
Pierwsze, to skrajnie nieżyczliwy szkole i nauczycielom sposób narracji. Otwieram oto książkę i czytam pierwsze zdanie wstępu: „Znaj swoje prawa i nie daj wykorzystać swojej niewiedzy w szkole!”. Nie twierdzę, że jako nauczyciel działam bezbłędnie, ale na pewno nie wykorzystuję nieznajomości prawa przez uczniów dla świadomego osiągnięcia jakichkolwiek celów, tym bardziej na ich szkodę. Podobnie uważam, że świadome łamanie praw uczniów w złej wierze ma miejsce jedynie w przypadkach patologicznych nauczycieli. Nawet jeśli jest ich zbyt dużo, to na pewno nie stanowią większości kadry pedagogicznej. […]
Drugie zastrzeżenie dotyczy podawanych przykładów, stanowiących kanwę do omawiania poszczególnych zasad prawnych. Nader często autor opisuje jakieś działania nauczyciela, oceniając je jako niedopuszczalne z punktu widzenia prawa, ale nie daje dostatecznych wskazówek, jak można by lege artis dany problem – realny w życiu – rozwiązać. Na przykład, powołując się na konstytucję Marcin Kruszewski pisze, że „szkoła nie powinna zabraniać uczniowi skonsumowania posiłku [podczas lekcji – przyp. JP]”. Wysnuwa z tego wniosek, że jeśli „uczeń nie dezorganizuje swoim posiłkiem zajęć ani nie przeszkadza klasie oraz nauczycielowi, to zjedzenie kanapki nie powinno być żaden sposób karane czy wytykane. Podstawą w tym przypadku jest wzajemny szacunek”. […]
Zastrzeżenie trzecie jest natury bardziej ogólnej. Prawa ucznia prezentowane przez Marcina Kruszewskiego mają charakter absolutny. Rozumiem prawnika, że tak uważa, ale obserwuję też społeczeństwo i widzę, jak rozbieżne bywają interpretacje różnych przepisów, włącznie z konstytucją. Nie raz, nie dwa podczas czytania miałem ochotę zadać autorowi pytanie „Czy naprawdę to jest takie jednoznaczne?!”. Przytoczony wyżej przykład z jedzeniem w pracowni chemicznej ilustruje także to zastrzeżenie.
Z trzech powyższych względów książka mi się po prostu nie podoba. Z drugiej strony jednak, może dlatego, że poświęciłem jej lekturze wiele czasu i uwagi, pozbyłem się już negatywnych emocji. Jestem nawet gotowy oświadczyć, że to pozycja cenna poznawczo i potrzebna. Rozumiem też dostosowanie retoryki do odbiorców czyli uczniów. Gdyby narracja tej książki była inna, gdyby pojawiało się w niej zbyt wiele znaków zapytania, gdyby szczegółowo ważyła różne punkty widzenia, to… po prostu stałaby się niestrawna dla młodych czytelników i nie podniosła ich świadomości prawnej. A to ostatnie wydaje się bardzo na czasie. Podobnie jednak, jak potrzeba zakopania pokoleniowej przepaści. Z tym wszakże jest gorzej. […]
W tym miejscu stawiam Marcinowi Kruszewskiemu wyzwanie, tak modny w ostatnich latach challenge. Jestem gotowy z perspektywy nauczyciela podzielić się swoimi wątpliwościami, dotyczącymi różnych spraw poruszonych w jego książce. Oczekiwałbym odpowiedzi, wyjaśnienia, konstruktywnej porady, która będzie mogła trafić do nauczycieli. Wierzę, że koniec końców będzie to dla dobra uczniów.
Mam nadzieję, że Fundacja „Ja, Nauczyciel’ka” wesprze moje wyzwanie. Jeśli nie zechce podjąć go autor „Prawa Marcina”, to może uda się zainteresować pana Adama Bodnara, a może panią Monikę Horna-Cieślak, Rzecznika Praw Dziecka. Bo świadomy praw uczniów, ale nie pozostawiony samemu sobie z wieloma realnymi problemami nauczyciel, to lepszy partner w dziele unowocześnienia polskiej szkoły. Spróbujmy wspólnie przysypać naturalną przepaść międzypokoleniową, z rewolucyjnym zapałem systematycznie pogłębianą dzisiaj w publicznej debacie.
Na dobry początek, oto moje wyzwanie zainspirowane pierwszym rozdziałem „Prawa Marcina”: Czy nauczyciel może Ci zabrać telefon?!
Cały tekst „Wyzwanie dla prawnika” – TUTAJ
Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/
Po tygodniu, który zostanie w mojej pamięci jako tydzień walki z przeciwnościami losu, który tym razem wystąpił pod postacią awarii twardego dysku mojego komputera, co skutkowało zaburzeniem normalnego rytmu pracy redakcyjnej, a co za tym idzie – braku nowych materiałów – w wypracowanej wcześniej formule – na stronie „Obserwatorium Edukacji”. Ten dziesiąty z drugiego pół tysiąca moich felietonów tekst piszę na już sprawnym laptopie, nie martwiąc się o to, czy za chwile się nie „zawiesi”, albo w ogóle nie „padnie”. Jednak nie znaczy to, że jestem już „hepi”… Po wymianie dysku twardego komputer jest jak dom po remoncie generalnym, spowodowanym pożarem, który strawił całe jego wyposażenie.. Niby to ten sam dom, taki sam rozkład pokojów, ale wszystko trzeba umeblować na nowo… Ale na tyle ogarnąłem sytuację, że mogę już redagować OE jak poprzednio. I spokojnie wystukam treść tego felietonu.
W poprzednim, zamieszczonym wyjątkowo w poniedziałek, który zredagowałem w nietypowej technice (wszak potrzeba jest matką wynalazków), poinformowałem o efekcie moich starań dotarcia do „tajników” procedur decyzyjnych w sprawie przyznawania Medali 600-lecia Łodzi. Nie napisałem tam, że cała ta procedura, owiana tajemnicą, jest w moim odczuciu, jeszcze jednym przykładem na dziwne mechanizmy, jakimi sprawuje swą władzę Urząd Miasta Łodzi. Informowałem już o kontekstach powołania nowego kierownictwa ŁCDNiKP, o tym jakie nowości wprowadziła do działalności ŁCDNiKP pani p.o. dyrektora Katarzyna Południkiewicz. o kursie „Akademii Lidera Edukacji” dla dyrektorów łódzkich szkół. Przy okazji dopowiem jeszcze, że ów kurs ponoć dawał jego uczestniczkom i uczestnikom dodatkowe umiejętności w zakresie „zarządzania, sprzedaży, marketingu, prawa i mediów” (podaję za informacją ze strony ŁÓDŹ.pl) . Tyle tylko, że zgodnie z Uchwałą Rady Miejskiej Łodzi z dn. 17 stycznia 2024 r.. w sprawie ustalenia na rok 2024 maksymalnej kwoty dofinansowania opłat za doskonalenie i kształcenie nauczycieli, tego typu szkolenie nie zostało w niej przewidziane, jako dofinansowywane z owej puli 6000 zł.
Można jeszcze przypomnieć najbardziej widoczna zmianę dotyczącą ŁCDNiKP, czyli nowe logo tej placówki, które – moim zdaniem – jest przede wszystkim zabiegiem marketingowym jej aktualnego, tymczasowego, kierownictwa. Ciekawe, czy konkurs na jej dyrektora „na stale” zostanie ogłoszony jeszcze przed wyborami do nowego samorządu miasta, bo formalnie rzecz biorąc pani Południkiewicz może pełnić swoją funkcje do 30 czerwca.
Z innych ciekawostek z obszaru oświaty m. Łodzi warto jeszcze poinformować, że – nie bardzo wiadomo z jakich to powodów –uchwałą Rady Miejskiej Łodzi z dn. 21 lutego 2024 roku, z dniem 1 września 2024 r. włącza się XXXIII LO im. Armii Krajowej włącza się do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 7, działającego przy ul. Kusocińskiego 100. Jakież to ułatwienie dla okolicznych mieszkańców: można, bez konieczności odbywania dalekich podróży komunikacją miejską, realizować swój rozwój od 4. roku życia w przedszkolu aż do matury w wieku lat 19-u – pod tym samym adresem…
A to wszystko dzieje się w okresie poprzedzającym wyboru samorządowe….
Na tematy edukacyjnych problemów w skali ogólnopolskiej wypowiem się za tydzień.
Włodzisław Kuzitowicz
Ponad 600 dyrektorów i wicedyrektorów przedszkoli, szkół i placówek edukacyjnych otrzymało nagrody z okazji 600-lecia Łodzi.
Od wczoraj – 1 marca, aż do niedzieli – już po raz dwudziesty, w Krakowie odbywa się ogólnopolska konferencja przeznaczona dla dyrektorów szkół, przedszkoli i innych placówek oświatowych, samorządowców oraz innych osób zawodowo zajmujących się zarządzaniem oświatą. Jej organizatorem jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty. Na stronie tego stowarzyszenia można zapoznać się z harmonogramem tego wydarzenia.
Foto: www.facebook.com/marek.plesniar/posts/
Ministra Edukacji Barbara Nowacka przemawia do uczestników XX Konferencji OSKKO w Krakowie
Informujemy o tym, gdyż nie przewidziano tam wizyty Ministry Edukacji, do której jednak dzisiaj doszło. Oto obszerne fragmenty materiału zamieszczonego na portalu < i.PL > :
Barbara Nowacka: Nie zamierzam składać nauczycielom wielkich deklaracji finansowych.
Jest znacznie gorzej, niż się wydaje
[…]
W sobotę minister edukacji Barbara Nowacka wzięła udział w XX Ogólnopolskiej Konferencji Kadry Kierowniczej Oświaty w Krakowie.
„Nie będę wielkich deklaracji finansowych składać, bo sami państwo wiecie, w jakim stanie zastaliśmy Polskę i powiem wam szczerze – dobrze, że wam się wydaje, tak jak się wam wydaje, bo jest znacznie gorzej. Miliard 200 (milionów zł-PAP) wydane na laptopy bez strategii, bez wykorzystania w szkole. Drukarki 3D w każdej szkole, chociaż nie w każdej są używane. Za to gigantyczne koszty (…), nieprawidłowości” – oceniła szefowa MEN.
Podkreśliła, że jej celem jest polepszenie sytuacji. Szczególnie ważne, jej zdaniem, jest polepszenie relacji pomiędzy nauczycielami a ministerstwem. […]
Jak zapowiedziała, dołoży wszelkich starań, aby zmiany programowe były konsultowane z nauczycielami praktykami, a nie tylko z ekspertami. W takich konsultacjach pomóc ma m.in. Instytut Badań Edukacyjnych.
Opinie nauczycieli posłużą do przygotowania i przeprowadzenia reformy edukacji. Nowacka zaznaczyła, że taka reforma przewidziana jest najwcześniej na 2026 r.
„Bo bez was się szkoła nie zmieni. Ale jak będą złe zmiany, to wy ich też nie przyjmiecie” – zwróciła się minister do pracowników oświaty i za przykład podała krytykowany przez wielu nauczycieli podręcznik do historii i teraźniejszości (HiT).
Zapowiedziała m.in. wsparcie dla nauczycieli przedszkoli – MEN będzie zabiegać o środki z KPO na takie wsparcie. Obiecała inwestycje w edukację zawodową.[…]
Jak zadeklarowała, szkoła w Polsce będzie miejscem dobrym, nowoczesnym, otwierającym na wiedzę, pokazującym historię, budującym poczucie patriotyzmu.
Największym jednak wyzwaniem jest – jak oceniła minister – „żeby w szkołach po prostu byli nauczyciele„. Jej zdaniem, ważna jest inwestycja w dobre szkolenia, przygotowania nauczycieli.
„Dobra szkoła stoi na dobrym nauczycielu i to priorytet ministerstwa, żeby nauczyciel w szkole czuł się dobrze” – powiedziała Nowacka.
Podczas uroczystości w Krakowie minister oficjalnie powołała na małopolskiego kuratora oświaty Gabrielę Olszowską, która w poprzednim tygodniu zwyciężyła konkurs na to stanowisko.
Źródło: www.i.pl
*PRZEPRASZAM ZA WPROWADZENIE CZYTAJĄCYCH TEN TEKST W BŁĄD – NIE ZAUWAŻYŁEM, ŻE W HARMONOGRAMIE BYŁA TA WIZYTA ZAPOWIEDZIANA.
Redaktor W. Kuzitowicz


















