Archiwum kategorii 'Artykuły i multimedia'

W miniony poniedziałek (24 marca) Zyta Czechowska –  Nauczycielka Roku 2019, dyrektorka niepublicznego ośrodka doskonalenia nauczycieli – zamieściła na swoim fejsbukowym profilu post, promujący – warte upowszechnienia – nagranie jej prelekcji, utrwalonej na YouTube:

 

 

 

Technologia w klasie – rewolucja czy moda?

 

Nowe technologie w szkole – czy to realne wsparcie dla uczniów? W najnowszym odcinku  Liczymy się dla edukacji  Katarzyna Wolniak rozmawia z Zytą Czechowska, […] Dowiedz się:

 

>Jak w praktyce korzystać z darmowych platform i aplikacji?

 

>Dlaczego w edukacji specjalnej technologia może zdziałać cuda?

 

>Co zrobić, by dzieci nie „gubiły się” w sieci, lecz rozwijały pasje i umiejętności?

 

 

 

Zachęcamy do obejrzenia i wysłuchania tego nagrania:

 

 

Technologia w klasie – rewolucja czy moda?  –  YouTube  –  TUTAJ

 

 

 

 



Foto: www.pl.freepik.com/darmowe-zdjecie

 

 

W poniedziałek 24 marca na portalu „Strefa Edukacji” zamieszczono tekst Magdaleny Ignaciu o tym, że  przekazywana na studiach nauczycielskich teoria nie uczy jak prowadzić lekcje. Przyszli nauczyciele chcą więcej praktyki. Oto obszerne fragmenty tej publikacji i link do jego pełnej wersji:

 

 

Początek pracy w szkole to survival. Studia nie uczą tego, co najważniejsze

 

Młodzi nauczyciele rzuceni na głęboką wodę. Na studiach nie nauczono ich, jak prowadzić zebrania, radzić sobie z trudnymi uczniami i dbać o własny dobrostan. „Uważam, że nauczyciel dopiero w pracy naprawdę się uczy” – mówi Strefie Edukacji Sabina Piłat. Czego brakuje w kształceniu pedagogów? […]

 

Rozpoczęłam pracę w 2017 roku. Pierwsze zebranie, na którym byłam w życiu, musiałam poprowadzić sama. Nie wiedziałam, o czym mam mówić, jakie pytania mogą zadać mi rodzice. Do dziś pocą mi się ręce, gdy sobie to przypominam mówi pani Magda, nauczycielka matematyki.

 

To doświadczenie nie jest odosobnione. Wielu młodych nauczycieli przyznaje, że na studiach nikt nie przygotował ich do pracy wychowawczej. Brakuje zajęć o tym, jak rozmawiać z rodzicami, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach czy jak organizować przestrzeń klasy.

 

Kontakt z rodzicami? Koszmar! Bałam się każdej wiadomości. Dopiero po kilku latach trafiłam na koleżankę, która mi podpowiedziała „napisz do rodziców pierwsza i przedstaw się, powiedz, kim jesteś i co będziesz robić z ich dziećmi”. To zadziałało, ale wcześniej byłam po prostu przerażona każdym zetknięciem z rodzicami moich uczniów dodaje matematyczka.

 

Tymczasem to właśnie współpraca z rodzicami często decyduje o powodzeniu nauczyciela w pracy wychowawczej. Rodzice oczekują od nauczyciela nie tylko przekazywania wiedzy, ale i wsparcia w problemach ich dzieci. Jeśli pedagog nie potrafi odpowiednio prowadzić rozmów, może szybko stać się celem frustracji i rosnących pretensji.

 

Na studiach nie mieliśmy ani jednej godziny zajęć poświęconych temu, jak prowadzić zebranie. Co mówić, jak reagować na roszczeniowych rodziców, jak nie dać się zdominować, ale też jak zbudować dobrą relację? Nic. A potem wchodzisz do sali i wszyscy na ciebie patrzą, czekając, aż zacznieszopowiada inny nauczyciel, pan Tomasz.

 

Doświadczeni pedagodzy podkreślają, że studia powinny kłaść większy nacisk na praktyczne umiejętności, takie jak techniki komunikacji czy sposoby radzenia sobie w trudnych sytuacjach wychowawczych. Tymczasem młodzi nauczyciele muszą uczyć się tych rzeczy metodą prób i błędów, często kosztem własnych nerwów i pewności siebie.

 

– Młodzi nauczyciele, którzy trafiają do szkół, często doświadczają trudności, zwłaszcza jeśli chodzi o relacje z rodzicami. Na zajęciach dydaktycznych studenci czasami dzielą się swoimi doświadczeniami, a my staramy się pomóc im w radzeniu sobie w kryzysowych sytuacjachpodkreślała w rozmowie ze Strefą Edukacji dr hab. Barbara Marcinkowska, rektorka Akademii Pedagogiki Specjalnej. […]

 

Studia pedagogiczne wciąż opierają się na teorii, zostawiając młodych nauczycieli z brakiem realnych umiejętności potrzebnych w codziennej pracy. Zamiast praktycznych zajęć z prowadzenia lekcji, rozwiązywania konfliktów czy współpracy z rodzicami, przyszli pedagodzy uczą się historii pedagogiki i analizują kolejne teoretyczne koncepcje dydaktyczne.

 

Dydaktykę prowadzili teoretycy, którzy nigdy nie pracowali w szkole. Najważniejsze były konspekty i to, co na papierze. A jak radzić sobie z uczniem w kryzysie? Jak reagować na trudne sytuacje? Tego nie było” – przyznaje jedna z nauczycielek.

 

Podobnego zdania jest Sabina Piłat, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, a obecnie edukatorka, trenerka, youtuberka i podróżniczka.

 

Uważam, że nauczyciel dopiero w pracy naprawdę się uczy. Oczywiście, czasem trafi się na wykładowców, którzy mają doświadczenie zawodowe i przekażą coś praktycznego. Ja na studiach miałam jednak ćwiczenia prowadzone przez osoby, które nigdy nie pracowały w szkoleopowiadała w rozmowie ze Strefą Edukacji. Potrafili pracować z dorosłymi, studentami, ale nie miało to wiele wspólnego z tym, co widziałam później w klasie. Kiedy trafiłam na wykładowców, którzy naprawdę pracowali z dziećmi przez lata, to od razu było widać różnicę. […]

 

Zdaniem ekspertów, studia pedagogiczne powinny kłaść większy nacisk na praktyczne aspekty nauczania. Gabriela Olszowska, Małopolska Kurator Oświaty, proponowała wprowadzenie semestralnego przedmiotu „Diagnostyka edukacyjna”, który obejmowałby ocenianie pracy uczniów, konstruowanie sprawdzianów oraz wykorzystywanie nowoczesnych metod oceniania. […]

 

Współczesna szkoła wymaga od nauczycieli coraz więcej, ale nie daje im narzędzi do radzenia sobie ze stresem. W efekcie wielu odchodzi z zawodu już po kilku latach.

 

 

 

Cały tekst „Początek pracy w szkole to survival. Studia nie uczą tego, co najważniejsze”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.strefaedukacji.pl

 



W minioną niedzielę wczesnym rankiem, na fanpage Publicznego Przedszkola Frenetowskiego  „Kameleon” w Pabianicach pojawiła się informacja o przemilczanym medialnie, zakończonym w sobotę wydarzeniu, o którym należy poinformować także czytających nasze „Obserwatorium Edukacji”:

 

 

Ale się działo! Ogólnopolska Konferencja Freinetowska w naszym przedszkolu. Zjechało się 149 nauczycieli aby doskonalić swoje umiejętności zawodowe. 20 z nich dzieliło się swoim doświadczeniem na warsztatach pełnych dialogu, dyskusji i refleksji. Towarzyszyła nam wspaniała atmosfera pełna otwartości i życzliwości. nawet drobne zmiany w przebiegu konferencji nie popsuły tego klimatu. To przecież normalne, że nauczyciel nigdy nie wie co zastanie w klasie na lekcji. jakie będą wydarzenia , które wpływają na zmianę jego planu. Ważne aby dostrzec potrzebę zmiany i umieć się dostosować. To co dla nas jest wartością to zaufanie, którym się obdarzamy. Freinet pisał „Zaufajmy dzieciom , bo One są kreatorami przyszłości”. Ja dziś piszę „Zaufajmy młodym nauczycielom, bo Oni będą współtworzyć przyszłość wraz z dziećmi”.

 

Dziękuję jeszcze raz wykładowcom Marzenie Kędrze i Tomaszowi Bilickiemu oraz współorganizatorom: Szkoła Podstawowa nr 1 w Pabianicach i dyrektor Annie Leśniak, Ogólnopolski Operator Oświaty, Polskie Stowarzyszenie Animatorów pedagogiki Celestyna Freineta, Szkole Podstawowej nr 81 w Łodzi, nauczycielom i pracownikom z Publicznego Przedszkola Kameleon w Pabianicach oraz za życzliwość i Patronat Prezydentowi Miasta Pabianic Grzegorzowi Mackiewiczowi i Posłowi na Sejm Marcinowi Józefaciukowi. Dziękuję gorąco Panu Naczelnikowi Wydziału Edukacji Waldemarowi Boruniowi za obecność i wsparcie naszych działań.

 

Ewa Morzyszek-Banaszczyk

  (dyrektorka przedszkola)

 

 

Źródło: www.facebook.com

 

 

x          x          x

Dziwnym zbiegiem okoliczności, wczoraj prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu post, zatytułowany:

 

Freinetowcy nowoczesnej szkoły

 

 

W 1992 roku przyjechali do Dobieszkowa koło Łodzi na zorganizowaną przeze mnie i moich współpracowników z Uniwersytetu Łódzkiego Międzynarodową Konferencję „Edukacja alternatywna – dylematy teorii i praktyki” nauczyciele – Freinetowcy. Od 1982 roku, co dwa lata odbywają się w różnych krajach świata m.in. Międzynarodowe Spotkania Nauczycieli Freinetowców, ale nasza konferencja wykraczała poza ten jeden model alternatywnej edukacji.

 

Dla naszego środowiska w czasach PRL pedagogika Celestyna Freineta nie była właściwie alternatywą, a tym bardziej w 1992 roku, gdyż praktykowali ją w minionym ustroju, w niektórych szkołach państwowych, głównie w ramach lekcji języka polskiego, nauczyciele, którzy doceniali nowatorski charakter dydaktyki jednego z klasyków pedagogiki reform. Dla reżimowej władzy miała ona prawo do zaistnienia pod warunkiem, że zostanie zredukowana do technik nauczania. Tolerowano te pedagogię, gdyż C. Freinet był członkiem komunistycznego ruchu Francji, zachwycał się pobytem w Związku Radzieckim u Nadieżdy Krupskiej.

 

Pominięto zatem powody socjokulturowe, w tym założenia pedagogiczne, które opracował nauczyciel klasy w wiejskiej szkole w Bar-Sur-Loup, by stworzyć dzieciom alternatywną kulturę kształcenia i wychowania dla pokoju.

 

Przypomniała tę fundamentalną ideę Zofia Napiórkowska w Biuletynie  Polskiego Stowarzyszenia Animatorów Pedagogiki C. Freineta (6/1992, s. 5), bowiem też w 1992 odbyło się w Poitiers we Francji Międzynarodowe Spotkanie Nauczycieli Freinetowców  z 20 krajów, w trakcie którego zwrócono uwagę na „(…) nowe zagrożenia dla pokoju, które stawały się wyzwaniem dla ruchów nowoczesnej szkoły. Już w Turynie (w 1982 roku – dop. BŚ) i wcześniej uznano, że ruch freinetowski nie może być obojętny wobec zagrożeń militaryzacji świata, niszczenia środowiska naturalnego, nędzy ludzkiej (np. Brazylia), brutalnej przemocy (np. Kolumbia),a także przemocy ukrytej w społeczeństwach wysoko stechnizowanych (zwracali na to uwagę Japończycy)”. […]

 

Mamy rok 2025, a w pamięci Europejczyków są skutki wojny w latach 90. XX wieku na Bałkanach i po dwóch dekadach od jej zakończenia, kolejnej, dramatycznej w przebiegu i następstwach dla naszych wschodnich sąsiadów, przyjaciół wojny w Ukrainie, którą wszczął w 2014 roku rosyjski imperialista a od trzech lat kontynuuje ludobójczą inwazję w tym kraju.

 

Polscy nauczyciele, pedagodzy, naukowcy  utrzymują bezpośrednie kontakty z francuskimi koleżankami i kolegami ruchu freinetowskiego, który w Polsce zaistniał dzięki dr Halinie Semenowicz, translatorce dzieł C. Freineta, nauczycielki nauczycieli oraz wspierających zaangażowanie na rzecz rozwijania tej pedagogii w polskich warunkach m.in.:  Aleksandra Lewina, Mieczysława Łobockiego, Teresy Śliwińskiej, Zofii Napiórkowskiej, Wandy Frankiewicz, Grażyny Maszczyńskiej- Góry, Haliny Smolińskiej, Reginy Chorn, Bogumiły Kollek, Beaty Oelszlaeger, Marii Kościuszko, Krystyny Michejdy, Beaty Hebody, Agaty Holinko, Jolanty Phan, Jolanty Kowalskiej, Marzeny Kędry, Małgorzaty Kaliszewskiej   i in.

 

Zainteresowanie pedagogiką C. Freineta nie gaśnie, ale musi uwzględniać zmiany w komunikacji, w otwartym dostępie do źródeł wiedzy i jej autorów. Jak trafnie pisała w 1992 roku Regina Chorn: „Jeżeli szanuje się pamięć Celestyna Freineta, nie wystarczy „pozostawać freinetowcem”, trzeba iść dalej. Niejednokrotnie  poddajemy się mechanicznemu stosowaniu kilku wybranych technik. Prezentuje się je jako eksperyment bądź innowację bez żadnego związku z ideą koncepcji pedagogicznej Freineta”(Recontre Internationale Des Educateurs Freinet, tamże, s. 10-11).

 

Niestety, nadal szkoła  publiczna w Polsce jest krępującą rozwój dzieci i młodzieży „klatką”, „kurzą grzędą”, „koszarami” lub „świątynią”. Francuski pedagog nigdy tego nie ukrywał, że nie jest oryginalnym twórcą i teoretykiem kształcenia. Jak pisał: „To, co jest dobre, biorę tam, gdzie to znalazłem. Uważam to za normalne, gdyż każdy tak ziała” (1988). Poniżej zestawiam w tabeli zapożyczenia francuskiego nowatora edukacji:

 

 

Początki polskiej transformacji ustrojowej po 1989 roku, także w szkolnictwie ogólnodostępnym, nastawione były na wspieranie tych nauczycieli placówek państwowych, którzy potrafili – tak jak C. Freinet – tworzyć autorskie klasy, autorskie szkoły, autorskie programy kształcenia oraz środki dydaktyczne. Niestety, wraz z powrotem w 1993 roku do władz w MEN ideokratów, którzy po dzień dzisiejszy zmieniają jedynie ideologiczne przesłanki kształcenia w curriculum, obowiązuje lekceważenie nauczycieli, fatalna polityka w zakresie ich kształcenia i zatrudniania oraz dewastująca reorganizacja edukacji w szkolnictwie publicznym.

 

Freinetowcy mogą jednak realizować swoje parcjalne rozwiązania w zakresie: planowania i organizowania indywidualnej oraz grupowej pracy w klasie freientowskiej, stosowania metod naturalnych w matematyce, edukacji języka obcego, rozwijania swobodnej – pisemnej i werbalnej ekspresji uczniów, orientacji na ekologię życia codziennego i w środowisku, animowania doświadczeń poszukujących, swobodnego malowania, tworzenia filmów, podcastów czy uczestniczenia w wymianie międzynarodowej. Edukacja nie jest bowiem podróżą od przystanku do przystanku, ale ustawiczną podróżą w czasie i przestrzeni.

 

Warto  mówić o tym, czy i jak radykalnie zmieniać szkolną edukację, przestrzeń i miejsca uczenia się dzięki zupełnie nowym a globalnym warunkom do uczenia się, samokształcenia i samorozwoju, z zapewnieniem młodym pokoleniom kultury pokojowego współżycia. Kolejna bowiem deforma edukacji publicznej i niepublicznej w Polsce zmusza ambitnych nauczycieli do kontynuowania lub wprowadzania rozwiązań wyspowych, pozytywnie kontestacyjnych.

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 



Dzisiaj udostępniamy na naszej stronie dwa posty, jakie w minionym weekendzie zamieścił na swoim fejsbukowym profilu zamieścił Tomasz Tokarz:

 

 

W sobotę  22 marca

 

Wraz z likwidacją HITu historia najnowsza praktycznie znika z LO. W nowym przedmiocie – edukacja obywatelska – tylko śladowo poświęca się uwagę tym kwestiom.

 

Wbrew zapowiedziom, bo minister bardzo podkreślała, że ważnym blokiem w ramach EO będzie historia najnowsza. Nie jest. Właściwie tylko jeden może dwa punkty w podstawie (na 90) dotyczą historii:

 

 („- uczeń wskazuje kluczowe etapy i założenia procesu demokratyzacji Polski po 1989 r. oraz – wykorzystując doświadczenia świadków historii – przedstawia i ocenia polityczne, gospodarcze i społeczne konsekwencje transformacji oraz dyskutuje na ich temat”

 

 oraz

 

„- na przykładzie Polski po 1945 r. charakteryzuje ustrój totalitarny i autorytarny oraz odróżnia je od demokracji”).

 

Okres po 1945 jest omawiamy co prawda w 4 klasie LO, ale jest na to tylko 1 godzina w tygodniu i jak głosi dopisek „Przedmiot jest realizowany w klasie IV nie dłużej niż do końca stycznia”. 1 godzina od września do stycznia. Wiadomo, że będzie robione po łebkach – jeśli nauczyciel do końca stycznia dojdzie do lat 60. to już będzie sukces.

 

Jak wprowadzali HIT to zabrali jedną godzinę historii w klasie IV. Zlikwidowali HIT, ale tej godziny już nie oddali.

 

I znowu w LO więcej będzie o starożytnym Egipcie, kościele w średniowieczu oraz najazdach mongolskich, niż o reformach Gierka, Stanie Wojennym, przełomie 1989, reformie Balcerowicza, a także zimnej wojnie, wojnie w Iraku i Afganistanie, kształtowaniu się dominującej pozycji USA i Chin.

 

Więcej o zamierzchłej przeszłości niż o czasach, w których działali ich dziadkowie i rodzice.

 

x          x          x

 

W niedzielę 23 marca

 

IBE poinformowało o głównych postulatach zgłoszonych w 23 852 ankietach i podczas 700 spotkań konsultacyjnych z ponad 10 000 nauczycieli w całej Polsce

 

Odniosę się do tego, bo dobrze pokazuje pewną BIERNOŚĆ kadry nauczycielskiej.

 

Poszczególne punkty:

 

1. Ograniczenie podstawy programowej – mniej szczegółowych treści, więcej umiejętności praktycznych

 

Tu mogę się ostatecznie zgodzić. Ale i tak to myślenie magiczne. Przecież i tak nauczyciel decyduje, jak bardzo szczegółowo omawia podstawę. Może omówić w 10 minut, a może rozwlekać do 5 godzin. No i może działać tak bardzo praktycznie, jak chce.

 

„2. Większa elastyczność – możliwość dostosowania programu do uczniów.”

 

Przecież każdy nauczyciel może sobie swobodnie dostosowywać program do uczniów.

 

3. Nauka przez doświadczenie – mniej zapamiętywania, więcej eksperymentów i praktycznych lekcji.”

 

No to co za problem prowadzić takie lekcje?

 

„4. Rozwój myślenia krytycznego – więcej analiz i dyskusji, mniej wkuwania faktów.”

 

Jaki problem właśnie tak pracować?

 

„5. Autonomia nauczycieli – większa swoboda w wyborze metod nauczania i oceniania.”

 

Każdy nauczyciel przecież może pracować jak chce. Ma ogromną swobodę wyboru metod nauczania i oceniania. Gwarantuje mu to karta nauczyciela. Co więcej można mu dać?

 

„6. Lepsze wsparcie dla nauczycieli – więcej szkoleń i gotowych materiałów do pracy.”

 

Jak dla mnie jest tysiące szkoleń i pierdyliard gotowych materiałów do pracy.

 

„7. Współpraca i integracja uczniów – więcej projektów grupowych i działań społecznych.”

 

No to róbcie więcej projektów grupowych i działań społecznych. Co stoi na przeszkodzie?

 

DO KOGO SĄ KIEROWANE TE POSTULATY?

Skoro każdy od dzisiaj może sobie sam je realizować?

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE

 



Co prawda badanie, przeprowadzone z inicjatywy Stowarzyszenia Umarłych Statutów, z których raport dziś udostępniamy, przeprowadzono w roku 2022, a ów raport opublikowano w 2023, to uznaliśmy, że zasługuje on na szerszą promocję w środowisku oświatowym, gdyż w naszym odczuciu jest on nadal mało znany.

 

Oto jego fragmenty, dostarczające informacji o zawartych tam tekstach, a przede wszystkim link do pliku PDF z jego treścią:

 

 

 

Spis treści

 

Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9

 

Część I. Raport

 

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .13

Łukasz Korzeniowski, Krótki przewodnik po prawach ucznia, czyli wprowadzenie  do raportu . . . . . . . . . . . . . . . . .  . . . . . . 15

Patrycja Andrychowicz, Łukasz Korzeniowski, Filip Oszczyk, Natalia Superson,  Prawa ucznia w Polsce.

Świadomość. Naruszenia. Reakcje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  . . .37

 

 

Część II. Eseje

 

Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .113

Michał Bronicki, Praktyczne aspekty instytucji skreślenia z listy uczniów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115

Aleksandra Kuśmierz, Stratyfikacja społeczna w edukacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .133

Mateusz Muszyński, Ochrona praw pacjenta w kontekście opieki i profilaktyki  zdrowotnej w szkołach

i placówkach oświatowych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . 155

Mateusz Muszyński, Prawo do nauki na gruncie Europejskiej Konwencji Praw  Człowieka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .175

Mateusz Muszyński, Prawa i obowiązki uczniów w kontekście tendencji prawodawczych w prawie oświatowym

w okresie od 1950 do 1977 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 193

Kacper Dominik Wiczyński, Równość – klucz do sukcesu. Fiński system oświaty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 205

Justyna Czesnowska, Autorytet nauczyciela we współczesnym szkolnictwie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  219

Marta Edeńska, Czy telefon w szkole to dobry pomysł?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .231

Jan Korczyński, Wychodzenie przez ucznia do toalety w czasie lekcji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 243

Paweł Organek, Wybrane zagadnienia z zakresu ochrony przeciwpożarowej  w placówkach oświatowych . . . . . . . . . . . . 253

Maciej Pitala, Prawo autorskie w szkolnej codzienności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . .  267

Daniel Sjargi, Czy uczeń pełnoletni powinien móc zastrzec dostęp do swoich ocen? . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  . . . . . . . . . . 281

Sylwia Jaskulska, Mit o ocenie zachowania uczniów i uczennic . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 295

Gabriela Olszowska, Nieodrobione lekcje – ocenianie wewnątrzszkolne. Wołanie o zmianę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 311

Anna Szulc, Rola oceny w szkole. Rys historyczny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  319

Posłowie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 331

 

 

 

Przedmowa

 

Szanowni Państwo,

 

mamy przyjemność oddać w Państwa ręce wyjątkową publikację. „Prawa ucznia w Polsce. Raport z badań” to książka, która powstała w ramach realizowanego przez Stowarzyszenie Umarłych Statutów w okresie listopad 2021 r. – kwiecień 2023 r. projektu pn. „Prowadzenie działalności interwencyjnej, edukacyjnej i doradztwa z zakresu praw uczniów”, który
został sfinansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.

 

W niniejszej książce przedstawiamy raport omawiający wyniki naszego badania dotyczącego stanu przestrzegania praw uczniów w Polsce. Raport stanowi pierwsze tak kompleksowe omówienie w polskiej literaturze tej problematyki. To właśnie świadczy o wyjątkowości książki, którą Państwo trzymacie w rękach. Publikację postanowiliśmy uzupełnić o zbiór esejów na tematy powiązane z edukacją, oświatą i prawem oświatowym, dzięki czemu niniejsza książka stała się zdecydowanie bogatsza.

 

Mamy nadzieję, że zaprezentowane tutaj wyniki badań staną się przyczynkiem do kolejnych dyskusji i debat o prawach ucznia i tym, co należy robić, aby ich przestrzegano.

 

Łukasz Korzeniowski
Prezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów

 

 

x           x          x

 

Posłowie

 

Powstanie tej książki było procesem długim i niełatwym. W tym miejscu składamy podziękowania wszystkim tym, którzy dołożyli swoją cegiełkę do jej stworzenia. Podziękowania należą się wszystkim zaangażowanym w proces redakcyjny, analizę danych, przygotowanie opracowania graficznego.

 

Dziękujemy tym, którzy zechcieli ubogacić naszą książkę swoimi esejami. Szczególnie dziękujemy też tym wszystkim, którzy wzięli udział w naszym badaniu – bez Was tej książki, tego raportu by nie było.

 

Dziękujemy wszystkim naszym sympatykom, followersom i darczyńcom. Dziękujemy członkom grupy „Umarłe Statuty – o prawach ucznia”.

 

Dziękujemy Wam wszystkim, którzy doceniacie naszą pracę. To Wy jesteście naszą energią i motywacją.

 

 

Zespół Stowarzyszenia Umarłych Statutów

 

 

 

 

PRAWA UCZNIA W POLSCE, R a p o r t  z  b a d a ń   –  plik PDF  –  TUTAJ

 



Wczoraj wieczorem wypatrzyliśmy na fejsbukowym profilu Tomasza Pintala post, który ma swe źródło w 7 rocznicy opublikowania pierwszego posta na blogu „Matematyka jakiej nie znasz:

 

 

Tomasz Pintal –  wdzięczny

 

Niektórzy z was kochani zastanawiają się nad tym w jaki sposób pojawiłem się w przestrzeni matematycznej w której wspieram nauczycieli. Aleksander Morąg ostatnio napisał, że świetnie to robię, więc tym bardziej się cieszę, bo Olek wie, co mówi, bo sam świetnie wyjaśnia i promuje matematykę jak też krytyczne i logiczne myślenie.

 

Pamiętam, gdy nasz Profesor Roman Leppert był zdumiony tym w jaki sposób opisałem na blogu nasze sławne spotkanie w którym była debata odnośnie tego co dalej z tą matematyką! Dodam, że gośćmi były takie pasjonatki matematyczne jak: Zuzia Jastrzębska-Krajewska, Aleksandra Jakubczak oraz Ewa Czajka – matma prosta i półprosta.

 

Dla tych, którzy nie byli lub nie pamiętają, nasz ukochany Roman Leppert w pewnym momencie nie wiedział czy wirtualna aula nie pęknie w szwach no i czy serwery wytrzymają! Otóż dały radę Romku, ale twoja mina, gdy widziałeś, że na czacie była tak intensywna dyskusja, że nie byłeś w stanie nadążyć z czytaniem komentarzy… bezcenna! Zresztą to było spotkanie międzypokoleniowe w którym każdy mógł zabrać głos i to spotkanie przeszło do historii!

 

To teraz opowiem wam bajkę, dobrze? Z uwagi na to, że niebawem minie 7 lat od momentu opublikowania pierwszego postu na blogu, to chciałbym pokrótce wspomnieć o tym co się wydarzyło przez ten czas w telegraficznym skrócie. Postaram się zmieścić w możliwie najkrótszym oknie czasowym

 

Przede wszystkim blog został założony w takim celu, aby wszystkie cenne informacje oraz pomysły, którymi dzieliłem się na grupach edukacyjnych (w tym także tych o charakterze typowo związanych z matematyką) po prostu nie zginęły w czeluściach Internetu. Obecnie mija około 10 lat od chwili, gdy zacząłem szukać rozwiązania problemu związanego z tym, że dzieci i młodzież nie lubiły matematyki. Dla mnie to było nie do pomyślenia, że młodzież wręcz przeklina zarówno matematykę jak i czasami także swoich nauczycieli, tylko dlatego, że owa matematyka niszczy ich marzenia o dalszym studiowaniu i rozwijaniu pasji, która nie musi przecież mieć dużo wspólnego z matematyką, prawda?

 

A co do reszty to zapraszam do przeczytania na blogu, bo inaczej byście nigdy nie skończyli tej opowieści tysiąca nocy i dni.

 

Zapraszam chętnych do komentowania i z całego serca dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają na tej drodze wspierania matematycznego naszych nauczycieli i edukatorów oraz dzieci, które lubią matematykę, tylko nie zawsze mają szansę jej doświadczyć tak, aby czuły radość odkrywania i jej rozumienia.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasz.pintal/



Wczoraj w „Akademickim Zaciszu” rozmawiano o edukacji wczesnoszkolnej. Rozmówczynią prof. Romana Lepperta była Joannę Hofman –nauczycielka klas I – III w jednej z poznańskich szkół, znaną m.in. dzięki prowadzonej na Facebooku grupie Odjazdowa klasa – edukacja wczesnoszkolna.

 

Tradycyjnie – jeśli ktoś interesuje się problemami edukacji wczesnoszkolnej, a wczoraj zapomniał i tych cyklicznych spotkaniach, albo mial inne, terminowe sprawy do załatwienia – zaruszamy do kliknięcia poniżej linku – i o wygodnej dla siebie porze do obejrzenia i wysłuchani o czym tam mówiono:

 

 

 

 

Edukacja wczesnoszkolna – ale jaka?   –   TUTAJ

 

 



To dzięki Zosi Grudzińskiej, na ktorej fb profil od czasu do czasu zaglądamy, trafiliśmy na post z fejsbukowego profilu Leszka Olpińskiego – dyrektora  Niepublicznego Liceum Sztuk Plastycznych Cosinus w Poznaniu. Nie jest to krotki tekst, ale zalecamy przeczytanie  od początku do końca:

 

 

Mam swój ogląd edukacji, mam moje własne doświadczenia i swoje przemyślenia. Udało mi się nawet odrobinę tego przelać na papier i opublikować w postaci książki. Mam również bardzo dużo pozytywnych informacji zwrotnych związanych z moim stylem tworzenia edukacji.

 

To wszystko nie znaczy, że nie popełniam błędów, bo tych nie popełnia jedynie ten, kto nic nie robi. Ale też z każdej trudnej sytuacji staram się wyciągnąć lekcję. Bo ważniejsze jest dla mnie znajdowanie rozwiązań, niż odnajdowanie przyczyn porażki. Wciąż bardziej myślę o tym co przede mną a nie o tym co za mną.

 

Dlatego chyba chcę podzielić się moja wizją edukacji. Dla mnie punktem wyjścia musi być stan obecny. Punktem wyjścia jest rozpoznanie potrzeb. Podkreślę jedynie, że potrzeby to coś odmiennego jednak od oczekiwań i chęci.

 

 

To najpierw potrzeby ucznia. Przecież uczeń jest pierwszym z podmiotów procesu. A jeśli o jego potrzebach myślę na pierwszy plan wysuwa się dla mnie potrzeba rozwoju. Uczeń po to przychodzi do szkoły, po to spotyka się z nauczycielami, po to podejmuje wysiłek by być lepszym i mądrzejszym, by potrafić więcej i stawać się bardziej samodzielnym.

 

Rozwój wymaga wysiłku, bo oznacza nieustanne wychodzenie ponad stan obecny, poza oswojoną strefę komfortu. I dlatego potrzebuje dobrego środowiska rozwoju. Potrzebuje wspierania poprzez budowanie motywacji. Potrzebuje osoby pokazującej drogi.

 

W mojej pracy zauważyłem dwie prawidłowości. Po pierwsze łatwiej jest pracować wychodząc od ciekawości. Łatwiej jest zaczynać od postawionego przez siebie pytania. Choć często pojawiają się przeszkody, to jednak ciekawość ułatwia ich pokonywanie. Po drugie ważne jest samodzielne poszukiwanie odpowiedzi, bo rozwiązania podane jako gotowe zdecydowanie zbyt szybko ulatują z pamięci.

 

Jednak oba te sprzyjające czynniki łatwo mogą nie zadziałać jeśli przewagę zdobędzie obawa, nuda i zmęczenie. A te przeszkody wydają się być niemal nieredukowalnym składnikiem systemu. I właśnie dlatego system oparty na podziale klasa – przedmiot – lekcja wymaga przemyślenia od nowa. Bo jednak czasem mniej oznaczać może lepiej.

 

Ale na uczniach kwestia potrzeb nie może pozostać zamknięta. Bo nie ma nie może być szkoły bez nauczycieli.

 

A lista realnych potrzeb nauczycieli wydaje się być dość krótka. To jest bezpieczeństwo, docenienie i równowaga. Bezpieczeństwo to również zapewnienie odpowiednich wynagrodzeń, to udzielanie wsparcia w sytuacjach trudnych, wsparcie prawne i psychologiczne, to zapewnienie bezpieczeństwa zatrudnienia, zapewnienie bezpieczeństwa fizycznego.

Docenienie to zapewnienie szacunku do trudu pracy, budowanie prestiżu, na jaki zasługuje waga i znaczenie ich pracy. Docenienie to również system wsparcia w rozwoju zawodowym. To odejście od liczby szkoleń zajmujących czas wolny i opłacanych prywatnie, a często niskiej jakości, na rzecz ich efektywności i systemowości. Docenienie to również system rozwoju zawodowego i finansowego.

Równowaga to również zapewnienie balansu między pracą i czasem wolnym. To zapewnienie odpowiednich warunków pracy. To zapewnienie takiej atmosfery w pracy, by wypełnianie codziennych obowiązków nie przypominało stąpania po polu minowym, tak by inni nauczyciele i przełożeni udzielali wsparcia.

 

 

I tu dopiero otwiera się przestrzeń potrzeb społecznych. Bo edukacja nie jest tylko dla jednostki, jest również dla wszystkich. Edukacja to jeden z ważniejszych sposobów przekazywania wzorców kulturowych. Edukacja to jeden z filarów rozwoju państwa i społeczeństwa. Edukacja przenosi z teraz do kiedyś.

 

Dlatego potrzebne jest określenie celów rozwojowych. Określenie treści edukacji i jej zakresu.

 

I może właśnie tu pojawia się potrzeba zdefiniowania kompetencji. Bo edukacja nie może być ograniczona do przekazywania informacji, nie wystarczy w niej przekazywać umiejętności, potrzebne jest również budowanie postaw.

 

Jaka powinna być liczba i zakres kompetencji, które są ważniejsze, a które są jedynie dodatkiem, o tym powinno się zdecydować w otwartej debacie. Nie konsultacjach trwających miesiąc, zrobionych profesjonalnie lub po amatorsku, ale ograniczających możliwość zabranie a głosu do odniesienia się do gotowego projektu, którego fundamentalne założenia nie można zmienić.

 

Wziąłem udział w dwóch procesach budowania obrazu koniecznych zmian w edukacji, a o wielu innych słyszałem i to doświadczenie przekonało mnie, że edukacja wymaga wypracowania zgody ponad podziałami politycznymi, ideologicznymi, ponad oczekiwaniami grup interesów. Tylko oparcie się na takim fundamencie pozwoli na zapewnienie koniecznej stabilności systemu.

 

Mam sporo pomysłów na działania edukacyjne i sporo pomysłów na przeformułowanie systemu. I rozumiem, że będą one dla większości zbyt radykalne. Bo jednak system musi wyrastać z kultury, w obrębie której funkcjonuje.

 

Sam, będąc jednak w pewnym sensie wpisanym w inny krąg kultury, widzę edukację jako obszar współpracy, gdzie każdy jest tak samo ważny, gdzie zaufanie jest podstawową cechą systemu. I wciąż doświadczam, że w Polsce to tak nie działa.

 

A jednak wciąż marzę o otwartości na pomysły innego zorganizowania szkoły. Wciąż marzę o realnym otwarciu szkoły na głos uczniów, o ich realnym wpływie na przebieg procesu. Wciąż chciałbym wiedzieć w nauczycielu bardziej mentora i coacha niż urzędnika odpowiedzialnego za podanie i wyegzekwowanie zapamiętania informacji. Wciąż oczekuję by ponad program i podstawy programowe wyrastały relacje, w których dokonuje się proces budowania wiedzy, umiejętności i postaw. By cele były celami, a nie dodatkowymi ozdobnikami dokumentów określających działanie szkoły. Wciąż czekam na nauczanie zespołowe zamiast jednoosobowego.

 

Chciałbym odejścia od szkoły producenta absolwentów na rzecz szkoły społeczności sprzyjającej rozwojowi, szkoły środowiska bezpiecznego wzrostu.

 

Taki system wymaga rozważnego projektowania, sprawdzania i powolnego wdrożenia. Myślę, że czasem zrobienia odpowiednio wcześniej kroku wstecz, gdy wyniki okażą się odbiegać od oczekiwanego zaspokojenia potrzeb.

 

I rozumiem, że zła edukacja nie powinna po prostu trwać.

 

Jest więc tworzenie systemu zadaniem wykraczającym poza możliwości działania jednostki. Bo coś zrobić już teraz trzeba, a większość zmian wprowadzać przez lata.

 

I chyba dlatego wolę teraz swoją energię przeznaczyć na zmienianie tego miejsca, które jest moim, na zmienianie mojej szkoły, na sprawianie, by zamiast budować pozycję w rankingach była miejscem do którego uczniowie i nauczyciele chcą przychodzić, by mimo ograniczeń systemowych była miejscem rozwoju, gdzie każdy jest wysłuchany i nikt nie staje się numerem w statystykach, gdzie bycie lepszym artystą jest równie ważne jak bycie lepszym i mądrzejszym człowiekiem, gdzie wiedza jest dla ucznia, a nie uczeń dla wiedzy.

 

A system… […]

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/leszek.olpinski/posts/



Na „Portalu dla Edukacji” znaleźliśmy tekst, wart upublicznienia, którego fragmenty i link do pełnej wersji zamieszczamy poniżej

 

 

Dyrektorzy szkół niepublicznych źle oceniają sytuację w oświacie. Optymizm znów spada

 

Zdaniem dyrektorów szkół niepublicznych sytuacja w oświacie nie budzi entuzjazmu. Wprowadzane przez resort oświaty zmiany są chaotyczne, a wyzwania kadrowe coraz większe. Nie poprawia się też sytuacja uczniów. Tylko co jedenasty z badanych w „Barometrze Edukacji Niepublicznej” spodziewa się zmian na lepsze. […]

Coraz mniej dyrektorów szkół niepublicznych liczy na korzystne zmiany w oświacie

 

W pierwszym kwartale 2025 r. wartość Indeksu Optymizmu w barometrze STO wyniosła 9,4 – co oznacza, że tylko co jedenasty respondent spodziewa się poprawy sytuacji w oświacie w kolejnych miesiącach.

 

Jest to drugi z rzędu tak słaby wynik po okresie względnego optymizmu, który nastąpił wyborach parlamentarnych z 2023 r. Jeszcze w czerwcu indeks sięgał 13 proc. a we wrześniu przekraczał 14 proc.  W grudniu indeks wyraźnie spadł do wartości 8,4 proc. i ten poziom się utrzymuje.

 

Jak podkreślono w badaniu, wśród ankietowanych przeważają zwolennicy poglądu, że w najbliższych miesiącach sytuacja w oświacie się nie zmieni (52,1 proc.). Natomiast pogorszenia sytuacji spodziewa się z kolei 27,2 proc. respondentów.

 

W kolejnych edycjach naszego badania dyrektorzy szkół niepublicznych artykułują podobne zastrzeżenia do kierunku, w jakim rozwija się sytuacja w polskiej oświacie. Tym razem do wspomnianych zastrzeżeń dołączyła obawa wynikająca z ostatnich propozycji strony samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Pomysł, by to samorządy decydowały o tym, która szkoła niepubliczna otrzymywała dotację wzbudza uzasadniony niepokój. Społeczne Towarzystwo Oświatowe i Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej przekazały już samorządowcom jednoznacznie negatywne stanowisko w tej sprawiemówi Zygmunt Puchalski, prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego. […]

 

Tym razem w badaniu pt. „Barometr Edukacji Niepublicznej” uczestniczyło 213 dyrektorów niepublicznych szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Zostało zrealizowane w dniach 11-14 marca 2025 r. I było to 15. badanie.

 

 

 

 

Cały tekstDyrektorzy szkół niepublicznych źle oceniają sytuację w oświacie. Optymizm znów spada”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 



Na fanpage Koalicji NIE dla chaosu w szkole zamieszczono wczoraj post informujący o tekście Justyny Sucheckiej, zatytułowanym „Szkoła w kawałkach. Wrócą gimnazja?”, dostępnym na stronie TVN24. Uznaliśmy, ze należy go upowszechnić także wśród naszych czytelników – oto ów post, w którym wyróżniliśmy istotne fragmenty podkreśleniami lub pogrubioną czcionką:

 

 

Anna Zalewska twierdziła, że przywraca ośmioletnie podstawówki, by walczyć z niekorzystnymi trendami demograficznymi. Ośmioletnie szkoły – szczególnie na wsiach – miały być jej zdaniem bardziej optymalne niż sześcioletnie również finansowo. Dlaczego? Mniej więcej ta sama grupa nauczycieli uczyłaby nieco większą liczbę uczniów.

 

6 lat po ostatecznej likwidacji gimnazjów w MENteraz kierowanym przez Barbarę Nowacką – w walce z demografią rozważają obranie odwrotnego kierunku. W grze jest możliwość znacznego ułatwienia zmniejszania wiejskich podstawówek tylko dla klas 1-3.

 

To właśnie taki manewr – niejako wyprzedzając ogólnokrajowe tendencje – próbowały w styczniu przeprowadzić władze Opoczna, próbując przekształcić 5 wiejskich podstawówek w „placówki edukacyjno-integracyjno-kulturalne”…

 

Rozwiązanie z Opoczna jest podobne do tego, które przez krótką chwilę rozważała A. Zalewska. Przez chwilę miała plan, by wydłużyć edukację wczesnoszkolną o klasę czwartą. I zgodnie z tym założeniem samorządowcy mogliby dzielić szkoły nie na dotychczasowe podstawówki z klasami 1-6 i gimnazja z klasami 7-9, a na dwa typy szkół podstawowych: maluchy z klas 1-4 i starszaki z klas 5-8.

 

Kluczem tamtej reformy było jednak nie kombinowanie z podstawówkami, a przywrócenie czteroletnich liceów. To do nich wielki sentyment mieli politycy prawicy z Jarosławem Kaczyńskim na czele.

 

Skoro więc podstawówki nie były tak ważne, to dlaczego Zalewska jednak nie pozwoliła na ich swobodne dzielenie? Szybko okazało się, że nie da się mówić, jak „złe są gimnazja”, bo „segregują dzieci”, „młodzież musi dojeżdżać”, „kumulowane są nastolatki w trudnym wieku”, gdy proponowany model edukacji może odtworzyć to samo… tylko bardziej.

 

W pomyśle, by uelastycznić znowu strukturę kryje się nie tylko element rentowności, ale i o optymalizacja kadry – wiejskie szkoły borykają się też z brakami kadrowymi. W takiej małej placówce na przykład fizyk potrzebny jest na zaledwie cztery godziny tygodniowo. A to oznacza, że albo musi objechać nawet pięć szkół, by zdobyć etat, albo że uczy kilku różnych – niekiedy niepowiązanych ze sobą przedmiotów – nierzadko bez uprawnień.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/