Archiwum kategorii 'Artykuły i multimedia'

Tak jak zostało to obiecane w niedzielnym felietonie redaktora OE, powracamy do treści zawartych w Raporcie Międzynarodowego Badania Kompetencji Obywatelskich ICCS 2022 i przytaczamy obszerne fragmenty tekstu dr Jędrzeja Witkowskiego – prezesa Zarządu CEO:

 

 

[…]

 

Poniżej dzielimy się wnioskami, które w Centrum Edukacji Obywatelskiej uważamy za najważniejsze oraz rekomendacjami, które sformułowaliśmy na bazie zaprezentowanego materiału.

 

Polska młodzież rozumie politykę, ale się od niej dystansuje

 

Polska szkoła dobrze radzi sobie z tłumaczeniem młodym ludziom mechanizmów rządzących światem społecznym i światem polityki. To nie zmieniło się od poprzednich badań prowadzonych w 1999 i 2009. Polscy ósmoklasiści uzyskali jeden z najwyższych wyników w teście wiedzy i rozumienia kwestii obywatelskich. Przed nami jest tylko Tajwan i Szwecja, równo z Polską Estonia. Tradycyjnie lepsze wyniki zdobywały dziewczyny. Więcej trudności uczniom sprawiały pytania związane z tematyką globalną oraz pytania otwarte, w których odpowiedź należało skonstruować samodzielnie. Wyróżnikiem edukacji obywatelskiej w Polsce jest, jak się okazuje, omawianie na lekcjach bieżących zagadnień społecznych i politycznych.

 

Polscy uczniowie są demokratami – trzech na czterech uważa demokrację za najlepszą formę rządów – ale wyróżniają się wśród rówieśników z innych krajów bardzo krytycznym stosunkiem do systemu politycznego i polityków. Co ciekawe, im mają większą wiedzę na ten temat tym bardziej krytycznie oceniają politykę. Ósmoklasiści wyróżniają się też nieufnością  w stosunku do rządu, parlamentu i partii politycznych. Zaufanie do tych instytucji spośród wszystkich wymienionych jest najniższe, a w porównaniu do 2009 roku jeszcze spadło. Można mówić o dużej i stale rosnącej alienacji politycznej młodych ludzi.

 

Młodzi ludzie nie ufają. I to jest niepokojące

 

Najbardziej niepokojące wydaje się bardzo niskie zaufanie zgeneralizowane wśród badanych uczniów – tylko 36% ósmoklasistów deklaruje, że innym ludziom można ufać – które od 2009 roku spadło aż o 22 pkt. proc. (z 58%). To bardzo zła informacja. Kapitalne znaczenie zaufania dla poziomu kapitału społecznego i szerzej funkcjonowania demokracji powinno skłaniać nas do zdwojonych wysiłków na rzecz odwrócenia tego trendu.[…]

 

Tożsamości polska i europejska wzajemnie się wzmacniają

 

[…]Poczucie tożsamości narodowej i europejskiej jest silniejsze niż poczucie przynależności do wspólnoty globalnej. W polskiej edukacji obywatelskiej wątków globalnych jest mało, ta perspektywa jest mniej istotna zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. Z czasem może to stanowić wyzwanie, bo zależności globalne, choćby kwestie migracji i klimatu, będą wpływały znacznie na funkcjonowania społeczeństw, warto więc już teraz edukację obywatelską w szkole uzupełniać o ten kontekst.

 

Równość i prawa człowieka ważniejsze, religia traci na znaczeniu

 

Dla młodych ludzi ważne (i coraz ważniejsze) są kwestie równości, niedyskryminacji oraz praw człowieka. Większość badanych ósmoklasistów popiera zasady związane z równością płci i praw dla migrantów (wyniki są wyższe niż w 2009 roku). Zaangażowanie w działania na rzecz praw człowieka jest przez młodych z Polski wskazywane najczęściej jako zachowanie, wymagane od dobrego obywatel. […]

 

Samorządni, bo głosują. Wolontariusze, bo premiują

 

[…]Polscy uczniowie na tle innych krajów wykazują przeciętne zaangażowanie obywatelskie poza szkołą, ale pozytywnie wyróżnia ich zaangażowanie w wolontariat. Prawie trzech na pięciu ósmoklasistów ma takie doświadczenie – to najwyższy wynik wśród badanych krajów. Może to być dowód wrażliwości społecznej, ale może być też konsekwencją przyznawania dodatkowych punktów za wolontariat w rekrutacji do szkół średnich. Cieszyć powinno również to, że aż 77% uczniów, że w przyszłości będzie angażowała się w pomaganie innym w swojej społeczności lokalnej. To duży potencjał.

 

Media raczej społecznościowe, aspiracje głównie zawodowe

 

Czytaj dalej »



Podczas poszukiwań tekstu do zaproponowania na dzisiejszą przedpołudniową lekturę trafiliśmy na Fb profil Wieslawy Mitulskiej, która zamieściła tam „swoje wspomnienie” sprzed 4 lat.  Po przeczytaniu uznaliśmy, że tego typu relacje są jak dobre wino: po latach nabierają jeszcze większej wartości:

 

 

Diagnoza w procesie, bo szkoda czasu na testy

 

 

Czasami zadaję sobie pytanie, dlaczego nauczyciele wolą opierać swoją diagnozę na wynikach testu, czy sprawdzianu napisanego przez dziecko w ciągu kilku lub kilkunastu minut, zamiast zaufać swoim obserwacjom i wyciągać wnioski na ich podstawie?

 

Obserwacja jest pełnoprawną metodą badawczą (każdy, kto pisał pracę magisterską, o tym wie), a w szkole przestała być ważna, gdy zaczęliśmy testować wszystko, co się da. Te obszary funkcjonowania ucznia, które nie poddają się testom, np. kreatywność, elastyczność myślenia, umiejętność współpracy, przestały być w szkole ważne i doceniane.

 

Pracuję bez stopni i bez sprawdzianów, co nie oznacza, że nie monitoruję pracy i postępów dzieci. Jeśli chcę sprawdzić jakąś umiejętność, to projektuję zadanie, które pokaże mi nie tylko ostateczny rezultat pracy dziecka, ale również sposób dochodzenia do niego. Ważne jest dla mnie tempo, w którym dziecko pracuje, czy potrafi zrobić zadanie samodzielnie, czy potrzebuje wsparcia, czy potrafi skupić się na pracy, czy potrafi ją sobie zaplanować. Obserwacje, które prowadzę w tym czasie, pozwalają mi na modyfikację mojej nauczycielskiej pracy. Dzięki nim mogę dać każdemu dziecku to, czego w danym momencie najbardziej potrzebuje, by się rozwijać, mogę planować dalszą pracę.

 

Dzisiaj pierwszaki wykonywały pięć zadań o różnym poziomie trudności i wymagające różnych rodzajów aktywności. Trzeba było wykazać się samodzielnością i odpowiedzialnością oraz umiejętnością zaplanowania pracy.

 

Moją rolą było doradzić, gdy dziecko poprosiło o pomoc oraz obserwować, co jest dla dzieci łatwe, a co sprawia trudność. Okazało się, że dla każdego trudne było co innego. Zadanie, które uważałam za łatwe, wiele dzieci określiło jako trudne. Teraz wiem, nad czym musimy popracować w najbliższej przyszłości.

 

Bardzo ucieszyła mnie refleksja dziecka na koniec: ” Diagnoza w procesie, bo szkoda czasu na testy”

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/wiesia.mitulska/

 



Firma Wolters  Kluwer zamieściła na swojej stronie internetowej informacje o wynikach drugiej edycji własnego badania sondażowego kadry kierowniczej oświaty „LUXOMETR Oświatowy”, przeprowadzonego w sierpniu i wrześniu tego roku. Oto obszerny fragment tego materiału i linki do pełnej wersji tej  publikacji, a także do strony, poprzez którą można  – bezpłatnie – pobrać ów raport:

 

 

Jak w obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej odnajduje się kadra kierownicza oświaty? Jakie widzi wyzwania, na czyją pomoc może liczyć i jak ocenia prawo tworzące normy dla funkcjonowania edukacji?

 

Wyniki LEXOMETR-u mówią wprost: dla 80% badanych największe wyzwania związane są z organizacją systemu edukacji, a dla 63% z organizacją pracy placówki. Z kolei dla 41% wyzwania są związane z procesem dydaktyczno-wychowawczym, a dla 37% z sytuacją społeczno-gospodarczą w kraju.

 

Aż 62% naszych respondentów ocenia negatywnie, a 31% przeciętnie jakość wprowadzanych zmian prawnych w ostatnich 3 latach.

 

Zapraszamy do zapoznania się z wynikami unikalnego badania Wolters Kluwer „LEXOMETR Oświatowy. Wyzwania dla dyrektorów szkół i przedszkoli 2023/2024”. Celem jest poznanie wyzwań jakie stoją przed dyrektorami szkół, ich opinii na temat jakości prawa, rewolucji SI, wsparcia jakie pozyskują i innych zagadnień.

 

Obszary, które zostały przebadane:

 

> wyzwania dyrektorów w roku szkolnym 2023/2024

 

> na czyją pomoc mogą liczyć dyrektorzy

 

> jakie kompetencje powinni rozwijać

 

> szanse i zagrożenia związane z rozwojem Sztucznej Inteligencji (SI)

 

> zarządzanie ryzykiem w szkole

 

> ocena jakości prawa.

 

WAŻNE Oprócz aktualnych danych w raporcie zawarliśmy komentarze i porady ekspertów – warto się z nimi zapoznać!

 

Raport powstał na bazie 163 kwestionariuszy wypełnionych przez dyrektorów szkół i przedszkoli. Ankieta miała charakter anonimowy. Badanie przeprowadzono w sierpniu i wrześniu 2023 r.

 

Oto fragment raportu:

 

Z czym związane są najważniejsze wyzwania czekające na Panią/Pana

jako dyrektora w roku szkolnym 2023/2024?

 

 

 

75% badanych wskazało więcej niż jeden z zaproponowanych przez nas obszarów.

 

Dla 80% największe wyzwania związane są z organizacją systemu edukacji, dla 63% z organizacją pracy placówki, dla 41% z procesem dydaktyczno-wychowawczym, a dla 37% z sytuacją społeczno-gospodarczą w kraju. 36% wskazało planowane zmiany statusu nauczyciela jako źródło problemów. W porównaniu z ubiegłym rokiem znacząco zmalał odsetek dyrektorów, którzy w wojnie w Ukrainie widzą wyzwania dla siebie.

 

Obecnie jest to 13%, a rok wcześniej 42%. Wśród innych problemów pojawiły się pojedyncze głosy. […]

 

 

 

Cały komunikat o raporcie „Raport LUXOMETR Oświatowy”  –  TUTAJ

 

 

Aby otrzymać (bezpłatnie) raport LEXOMETR  należy wypełnić formularz  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wolterskluwer.com

 



Poniżej zamieszczamy jedynie kilka wybranych fragmentów z tekstu doktora Jędrzeja Witkowskiego , zatytułowanego „Polityka w szkole”, zamieszczonego na stronie blogów CEO:

 

 

Odpolitycznienie szkół i wyrzucenie z nich działalności propagandowej po 1989 r. było niewątpliwie konieczne. Również dzisiaj większość Polaków myśli o polityce krytycznie, podpisując się pod postulatem separacji jej od szkoły. Paradoksalnie jednak dla skuteczności edukacji obywatelskiej konieczne jest znalezienie w programie nauczania miejsca dla politycznych zagadnień.

 

Edukacja obywatelska nie cieszy się w ostatnich latach dobrą opinią. Krytyczne słowa na jej temat padają ze wszystkich stron – nauczycieli i dyrektorów, ekspertów edukacyjnych, władz oświatowych, wreszcie polityków różnych opcji, a także opinii publicznej. Krytyka ta jest odbiciem negatywnej oceny tego, co dzieje się w przestrzeni publicznej oraz pokazuje rozczarowanie dorosłych poglądami młodzieży i formami jej (niewielkiego) zaangażowania społecznego. Szczegółowa analiza tej złej sytuacji wykracza poza ramy tego tekstu, warto jednak wskazać na jedną, podstawową przyczynę nieadekwatności obecnego podejścia do edukacji obywatelskiej. Chodzi o jej zupełne odseparowanie od sfery polityki, szczególnie krajowej.

 

Cztery filary

 

Na program edukacji obywatelskiej w najbardziej ogólnym ujęciu składać się powinny cztery filary: lokalny, krajowy, europejski i globalny. Jesteśmy bowiem nie tylko obywatelami Polski, ale też swojej miejscowości, Unii Europejskiej, coraz częściej też czujemy się obywatelami świata.

 

1.Wymiar lokalny. Pierwsze lata po upadku komunizmu to powrót do idei samorządności lokalnej (reforma samorządowa w 1990 r.). W tym kontekście naturalne było, że budowanie edukacji obywatelskiej zaczęło się w wolnej Polsce właśnie od skupienia na poziomie lokalnym, w tym na promocji samorządności i tożsamości lokalnej. Pierwszy kompleksowy program edukacji obywatelskiej nosił tytuł „Kształcenie Obywatelskie w Szkole Samorządowej” i był typowym przykładem koncentracji tej edukacji na poziomie lokalnym.

 

2.Wymiar europejski. W związku z perspektywą bliskiej akcesji do Unii Europejskiej, pod koniec lat 90. i na początku XXI w. edukację obywatelską uzupełniono o poziom europejski (często niesłusznie redukowany do tematów dotyczących unijnych instytucji i folkloru państw członkowskich). Masowy ruch związany z wejściem Polski do UE doprowadził do trwałego zakorzenienia tego elementu edukacji obywatelskiej w szkołach.

 

3.Wymiar globalny. Z powodu postępującej globalizacji naszej gospodarki i społeczeństwa (oraz pod wpływem unijnej polityki rozwojowej), od ok. 2005 r. zaczęto do szkół wprowadzać elementy edukacji globalnej, której celem jest wyjaśnienie młodym ludziom, jak funkcjonuje współczesny, zglobalizowany świat, a także przygotowanie ich do życia w nim. Edukacja globalna nie stała się dotychczas tak popularna jak europejska, ale od dekady widzimy powolny proces jej upowszechnienia w polskich szkołach.

 

4.Wymiar krajowy. Przez cały ten okres edukacja obywatelska związana z poziomem krajowym nie cieszyła się dużym zainteresowaniem ani władz oświatowych, ani organizacji pozarządowych. Była skoncentrowana na sposobie funkcjonowania instytucji publicznych i ich formalnych prerogatywach oraz prawach obywatela, więc stanowiła raczej edukację prawną niż sensu stricto obywatelską. Nieliczne ważne inicjatywy związane były z wyborami powszechnymi, dostrzegano bowiem oczywistą wagę aktu wyborczego i zaskakująco niską w Polsce frekwencję wyborczą. Nigdy jednak nie podjęto próby uzupełnienia edukacji obywatelskiej dotyczącej poziomu krajowego o kwestie polityczne dotyczące sztuki rządzenia krajem, dzielenia ograniczonych zasobów czy dbania o dobro wspólne. Ambitnie prowadzone inicjatywy pojedynczych nauczycieli, którzy starali się z uczniami śledzić politykę i o niej rozmawiać, pozostały raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę.

 

 

Dalej są trzy akapity, których przytaczamy jedynie tytuły:

 

Unikanie tematu  […]

 

Rozczarowana młodzież  […]

 

Neutralność polityczna  […]

 

 

Oto końcowy fragment tego tekstu: 

 

Otwarta dyskusja

 

 

Jedną z metod, która świetnie realizuje założenia i postulaty edukacji o polityce, jest metoda otwartych dyskusji z uczniami, ponieważ:

 

a)pokazuje młodzieży, że na wiele pytań dotyczących wspólnoty politycznej nie istnieje jedna prawidłowa odpowiedź;

 

b)zachęca do analizowania alternatywnych rozwiązań i poszukiwania konsensusu między nimi;

 

c)przyczynia się do rozwijania tzw. tolerancji politycznej (czyli uznania poglądów innych niż nasze własne za legitymizowane w dyskursie publicznym), która jest kluczowa dla odbudowy wspólnoty – przekraczania istniejących w społeczeństwie podziałów oraz przywracania pierwotnych znaczeń pojęciom takim jak „polityka” i „konflikt”.

 

Kontrowersyjne tematy dotyczą ważnych i realnych kwestii publicznych, które wzbudzają emocje i wywołują znaczącą niezgodę w społeczeństwie. Przyszłość polityki prorodzinnej i programów społecznych, wiek emerytalny, wysokość podatków, priorytety polityki zagranicznej, kwestie światopoglądowe – każda z tych kwestii nadaje się do dyskusji z uczniami.

 

Uda się ona, jeśli:

 

– będzie dotyczyła istotnego dla uczestników zagadnienia, jako części edukacji obywatelskiej oraz podjęcie próby nadrobienia zaległości w tym obszarze wydaje się absolutnie kluczowe, choć przy obecnym stopniu polaryzacji sceny politycznej i opinii publicznej będzie to bardzo trudne. Jest jednak konieczne, jeśli chcemy odbudować głęboko podzieloną wspólnotę.

 

 

Cały artykuł w październikowym wydaniu Dyrektora Szkoły http://www.czasopisma.wolterskluwer.pl/dyrektor-szkoly

 

 

 

 

Cały tekst „Polityka w szkole”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.ceo.org.pl

 

 

 



Wczoraj (3 grudnia 202 r.) na fanpage „NIE dla chaosu w szkole” zamieszczony został  tekst, który zaczyna się od słów: „Ciekawa rozmowa Karoliny Słowik z czterem ekspertkami opublikowana na 2 dni przed upublicznieniem wyników badania PISA, w którym w r. 2022 uczestniczyli polscy uczniowie z klas pierwszych szkół średnich.”  Rozmówczyniami pani Karoliny Słowik – dziennikarki działu krajowego „Gazety Wyborczej” są trzy edukatorki, aktywne w „Szkoła Edukacji” –  wspólnym programie  Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności  i  Uniwersytetu Warszawskiego. Choć cytowane tam wypowiedzi pochodzą z publikacji w „Gazecie Wyborczej” Ekspertki: Sprawmy, by szkoła była miejscem budowania wspólnoty i spójności społecznej, to my przytaczamy te fragmenty ze źródła, dzięki któremu dowiedzieliśmy się tej rozmowie:

 

 

Ciekawa rozmowa Karoliny Słowik z czterem ekspertkami opublikowana na 2 dni przed upublicznieniem wyników badania PISA, w którym w r. 2022 uczestniczyli polscy uczniowie z klas pierwszych szkół średnich. Dotąd polscy uczniowie (jeszcze gimnazjaliści) wypadali w tych porównawczych badaniach bardzo dobrze. Badaczki ostrzegają, że spodziewają się spadku wyników.

 

Dr Kinga Białek

 

Nie potrzebujemy twardych danych z PISA, żeby to wiedzieć. Ta nowa podstawa programowa i nowy system kształcenia utrudniał to, co było naszym największym osiągnięciem: że dzieci przenosiły się dosyć szybko do nowego środowiska. Gimnazjum wymuszało wyjście z małego lokalnego środowiska, małej gminnej szkoły, do większej.

 

 

Joanna Lilpop

 

Do tej pory badania PISA pokazywały, przynajmniej w przedmiotach przyrodniczych, moc polskiego systemu edukacji polegającą na tym, że wyniki rosną u radzących sobie najgorzej. Z edycji na edycję takich uczniów było coraz mniej. Jestem bardzo ciekawa, jak to teraz się objawi w nowych badaniach. Na poziomie ósmej klasy wyparował egzamin z tej dziedziny. Nie ma już tego momentu mobilizacji i spójnego przygotowywania uczniów do egzaminu ósmoklasisty z przedmiotów przyrodniczych. Ranga tych przedmiotów spadła.

 

 

Agnieszka Sułowska

 

W matematyce] nie możemy tak dużo zrzucić na podstawę programową. Bo tu zmieniło się niewiele. Wpływ miała raczej zmiana systemu szkolnego. I to, że badani uczniowie i uczennice już nie są w ostatniej klasie gimnazjum. We wcześniejszych edycjach PISA byli badani na wiosnę, tuż przed egzaminami gimnazjalnymi. Wszystko mieli powtórzone na świeżo. A umiejętności, których nauczano i oczekiwano na koniec gimnazjum, również były bardziej związane z matematyką życiową – podobnie jak w badaniu PISA.

 

 

Dr Kinga Białek

 

Gimnazjum miało jeszcze jedną ważną przewagę: uczniowie i uczennice spotykali się tam z bardzo dobrymi nauczycielami, aktywnymi, nowoczesnymi. Zaangażowanymi w doskonalenie. Tego już nie ma.

 

Agnieszka Sułowska

 

Wcześniejsze edycje badania PISA pokazywały, że nasza szkoła ma potencjał wyrównywania szans. W systemie gimnazjalnym udało nam się wyciągać ludzi z dołów, z analfabetyzmu – czy to dotyczącego czytania, czy przyrody, czy matematyki. W matematyce pełniła również funkcję kształcenia elit. Mieliśmy dużą grupę uczniów wybitnych. To też nam się udawało. Ten system miał potencjał. I te nadzieje wyrównywania, spójności, kształtowania wspólnego myślenia o przyszłości naszego społeczeństwa szkoła naprawdę spełniała. Bałabym się jednak kolejnych rewolucji. I choć nie wykluczam zasadniczo potrzeby zmian, powinny być one przemyślane i przedyskutowane.

 

 

Dr Kinga Białek

 

Przestrzegam przed mechanicznym wykreślaniem podpunktów z treści szczegółowych podstawy programowej. Jeżeli chcemy coś zmieniać, to zmieniajmy mądrze i nie na szybko. Zmieniajmy, myśląc o tym, jaką filozofię uczenia chcemy mieć. A to, czy pozbędziemy się „Syzyfowych prac”, „Pana Tadeusza” czy może „Kordiana”, nie ma znaczenia.

 

 

Źródło: www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/



 

 

Kolega Jarosław Pytlak powrócił do przedwakacyjnego rytmu zamieszczania na swoim blogu nowych tekstów w soboty. Tak było i tym razem, przeto i my już dzisiaj (4 grudnia 2023 r.) udostępniamy go bez skrótów. Wyróżnienie fragmentów tekstu pogrubionymi czcionkami – redakcja OE:

 

 

                                                                Zderzenie perspektyw

 

Jedno naprawdę podoba mi się w edukacji domowej – przeniesienie odpowiedzialności za efekty nauki na ucznia. Przez długie lata wprowadzania różnych innowacji w tradycyjnej szkole cały czas marzyłem o osiągnięciu takiego stanu rzeczy. Zdarzało mi powiedzieć, szczególnie do najstarszych uczniów albo ich rodziców, że to, czy młodzież się czegoś uczy się w szkole w zakresie różnych przedmiotów, to jej sprawa, dla mnie najważniejsze jest budowanie poczucia odpowiedzialności za swoje życie, w harmonii ze społeczeństwem. Osiągnięcie poziomu samosterowności oraz pionu moralnego. Była i jest to jednak bardziej projekcja moich marzeń, bo cały czas mamy w gronie nauczycieli ogromne poczucie osobistej odpowiedzialności za edukację naszych podopiecznych oraz jej efekty. A także przekonanie, że tego oczekuje od nas państwo i rodzice uczniów.

 

W edukacji domowej sprawa jest prosta. Zgodnie z prawem, cała odpowiedzialność spoczywa na rodzicach, szkoła ma za zadanie jedynie raz w roku sprawdzić stopień opanowania podstawy programowej, co odbywa się na drodze egzaminu. Dopytywałem w kilku miejscach, czy można go nie zdać. Usłyszałem, że można, ale to się raczej nie zdarza. Szkoły bazujące na edukacji domowej często oferują rozmaite zajęcia, ale bez przymusu uczestnictwa. Owszem, można powątpiewać, czy uczeń zdobywa w ten sposób wymaganą wiedzę i umiejętności, skoro korzysta z krynicy mądrości jedynie na miarę swoich chęci i możliwości, a oblanie rocznego egzaminu należy do rzadkości. Nie zmienia to jednak faktu, że na nim spoczywa odpowiedzialność za własną edukację, a jeśli dzieli ją z kimkolwiek, to ewentualnie z rodzicami, a nie z nauczycielami.

 

Rozkwit placówek opartych na edukacji domowej świadczy, że zadowolonych nie brakuje. I dobrze, to wolny kraj. Nawiązałem do ED bez intencji oceniania, tylko w kontekście odpowiedzialności ucznia za własną naukę. A z tym w tradycyjnej edukacji szkolnej jest kiepsko.

 

W bardzo żywej dzisiaj debacie na temat edukacji często pojawia się postulat pozostawienia uczniom maksimum swobody. Podobno wtedy uczą się najefektywniej. Jeśli pojawia się wątpliwość, czy w ten sposób można uczyć tego, co zapisano w podstawie programowej, niezawodnie pojawia się narzekanie na opresyjną szkołę, nauczycieli stawiających (zbyt) wysokie wymagania, wykraczające poza zapisy w podstawie, bezużyteczność treści programowych i temu podobne. A to, że placówki systemowe nie rzucają się gremialnie, by dokonać kopernikańskiego przewrotu w edukacji, kładzione jest na karb beznadziejności nauczycieli.

 

Z perspektywy ponad trzydziestu lat doświadczenia w prowadzeniu innowacyjnej, choć zarazem bardzo tradycyjnej szkoły, muszę stwierdzić, że budowanie poczucia odpowiedzialności dzieci za własną naukę jest procesem żmudnym i niewolnym od porażek. W edukacji domowej w sukurs przychodzi prawo – ta odpowiedzialność po prostu z niego wynika. W szkole prawo jedynie utrudnia.

 

Doskonałą diagnozę tej sytuacji przedstawił kilkanaście lat temu Włodzimierz Zielicz. W artykule pt.” Polska szkoła jest i pozostanie na razie mało atrakcyjna dla uczniów” wskazał, między innymi.

 

Czytaj dalej »



Oto najnowsza publikacja ze strony Centrum Edukacji Obywatelskie,  której nieomal całość zamieściliśmy poniżej:

 

 

„Jak im powiedziałem o Minecraftcie, to w klasie był pisk” – o laptopach dla czwartoklasistów

 

Program rządowy “Laptopy dla czwartoklasistów” wystartował na dobre. Kończy się jesień, wszyscy czwartoklasiści swoje laptopy odebrali, w kolejnym roku możemy się spodziewać edycji programu do nowych czwartoklasistów. Z tej okazji chcemy zwrócić uwagę na dwie sprawy towarzyszące przekazaniu laptopów. 

 

Po pierwsze na aspekt formalny, który dla organizatorów szkół nie przedstawia większego wyzwania, ale wart jest omówienia. Po drugie – w naszym przekonaniu ważniejsze zagadnienie, czyli –  jak pracować z laptopami w szkołach, tak by wykorzystać ich potencjał edukacyjny. Nie jest to rzecz bez kontrowersji…

 

Przez dekady środowiska edukacyjne na całym świecie spoglądały na masowe używanie technologii komputerowych w klasach z ostrożnością i świadomością ryzyka, które przynosi czas ekranowy. Dyskusja trwa do dziś i wzmacniania jest pytaniami, chociażby o rolę sztucznej inteligencji w uczeniu czy nauczania zdalnego. Niezależnie od tych rozważań fakt przekazania uczniom laptoptów przez Ministerstwo Edukacji i Nauki jest jasną deklaracją, co do wagi kompetencji cyfrowych uczniów i potrzeby obecności komputerów w szkołach.

 

Wszyscy jesteśmy w komputerze…

 

Dobrze sumują to dwa zestawione ze sobą cytaty.

 

Jeden bardzo nieformalny z rozmowy zaprzyjaźnionego z CEO dyrektora szkoły ze swoimi podopiecznymi, którzy zapytani  “ile czasu spędzają w internecie? Nie umieli odpowiedzieć na to pytanie, bo go nie rozumieli. Przecież oni cały czas są w internecie”…

 

Drugi cytat to treść jednego z priorytetów polityki oświatowej Ministerstwa Edukacji: Szczególnym celem wysiłków edukacyjnych szkoły powinno być: “wspieranie rozwoju umiejętności cyfrowych uczniów i nauczycieli, ze szczególnym uwzględnieniem bezpiecznego poruszania się w sieci oraz krytycznej analizy informacji dostępnych w Internecie. Poprawne metodycznie wykorzystywanie przez nauczycieli narzędzi i materiałów dostępnych w sieci, w szczególności opartych na sztucznej inteligencji.”

 

Mleko się rozlało

 

Nauczyciele, nie tylko informatyki, muszą pracować z komputerami. Moment kiedy ilość interakcji międzyludzkich zapośredniczonych przez komputery przeważy względem interakcji bezpośrednich (niezależnie od naszych, ludzkich tęsknot) zbliża się szybko. Spróbujmy przygotować do tego naszych podopiecznych.

 

Zacznijmy od spraw formalnych i samego przekazanie komputerów uczniom czwartej klasy. Nauczyciele nie są zaangażowani w ten proces. Robi to dyrekcja szkoły na podstawie standardowych umów i tu kończy się jej prawna odpowiedzialność. W momencie formalnego przekazania komputer staje się własnością opiekunów prawnych dziecka i zgodnie z zaleceniami powinien być użytkowany do celów edukacyjnych. Samo przekazanie ma jednak kilka niuansów.

 

Przekazanie komputera 4-klasiście. Spraw kilka

 

Czytaj dalej »



Ze wstydem przyznajemy się, ze dopiero dzisiaj zajrzeliśmy na stronę „Profesorskiego Gadania” i znaleźliśmy, zamieszczony tam w poniedziałek 27 listopada 2023 r. tekst, który nie może ujść uwagi naszych Czytelniczek i Czytelników. Wierzymy, ze prof. Czachorowski nam wybaczy:

 

 

O potrzebie równowagi miedzy indywidualizmem a potrzebami wspólnoty w wychowaniu

 

 lustracja wygenerowana przez leonardo.ai

 

Szkoła nie przejmie całości edukacji i wychowania. Nigdy tak nie było, Szkoła to zinstytucjonalizowana i udoskonalona odpowiedzialność całej wioski w opiece allorodzicielskiej. Instytucje mogą działać tylko w dużych i zorganizowanych społecznościach. A w takim teraz żyjemy. I rośnie potrzeba uzupełniania umiejętności rodzicielskich. Kiedyś działo się to naturalnie, w dużych, wielopokoleniowych rodzinach. Teraz żyjemy w mniejszych strukturach i nie mamy możliwości uczyć się przez działanie od samego niemalże urodzenia. Tak jak nie uczymy się łowiectwa, tropienia zwierzyny, lepienia garnków czy gotowania zupy z barszczu zwyczajnego. Znacząco zmieniło się nasze środowisko społeczne i uczenie się w czasie wzrostu i rozwoju.

 

Zinstytucjonalizowana szkoła, choć pełni bardzo istotną rolę w życiu uczniów, nie może samodzielnie zaspokoić wszystkich potrzeb edukacyjnych i wychowawczych. Historia pokazuje, że odpowiedzialność za kształcenie młodych umysłów zawsze była wspólnym wysiłkiem społeczności, a i teraz ciągle spoczywa na barkach rodziców. Mimo, że są do tego coraz mniej przygotowani. Współczesne społeczeństwo, skupione na indywidualizmie i funkcjonujące w mniejszych strukturach rodzinnych, stawia przed nami wyzwania związane z brakiem naturalnych okazji do nauki umiejętności pedagogicznych od najwcześniejszych lat. To rodzi pytanie: jak rodzice, w dzisiejszych czasach, mogą być efektywnymi edukatorami swoich dzieci? Może potrzebne są im studia pedagogiczne? Albo dedykowane kształcenie ustawiczne, bo bywamy nie tylko rodzicami lecz i dziadkami, ciociami, wujkami, sąsiadami i przyszywanymi „ciociami”. Nawiązując do anegdotycznego eksperymentu Stańczyka, że najwięcej jest w społeczeństwie lekarzy (bo każdy się na tym zna), można byłoby powiedzieć, że na edukacji każdy się zna. Co uwidacznia się chociażby w dyskusji publicznej o tym, jak ma wyglądać szkoła – niemalże każdy się autorytarnie wypowiada, nawet osoby bez najmniejszych ku temu kwalifikacji.

 

Zanim spojrzymy na obecne wyzwania, warto przyjrzeć się przeszłości. W dawnych społecznościach, edukacja była sprawą całej wioski, a wychowanie dziecka to zadanie wielopokoleniowych rodzin. Na wsi, na podwórku sąsiedzi lub nawet nieznajomi włączali się w wychowanie dzieci, np. przez zwracanie uwagi na niewłaściwe zachowania. Kiedyś nie baliśmy się zostawiać swoich dzieci pod opieką sąsiadów czy innych ludzi.  Działo się to naturalnie, w ramach większych społeczności, gdzie uczenie się przez działanie było nieuchronne i dostępne dla każdego, bo jakieś dzieci zawsze były „pod ręką”. Była więc okazja a często i obowiązek nauczyć się lepiej lub gorzej. Jednak obecnie, w mniejszych strukturach społecznych, nie mamy już takiej naturalnej przestrzeni do nauki umiejętności pedagogicznych (edukacyjnych). Świat stał się bardziej złożony na uczenie się stało się trudniejsze i bardziej wymagające.

 

Wzrost liczby jedynaków i ograniczenia kontaktu z osobami z różnych pokoleń sprawiają, że tradycyjne źródła nauki, takie jak rodzeństwo czy relacje w rodzinie, stają się rzadziej dostępne. Może więc potrzebne są studia pedagogiczne dla potencjalnych rodziców? Teraz studia pedagogiczne oferowane są w kontekście przyszłej pracy: potencjalnym nauczycielom i edukatorom. Choć są ważne, często nie pokrywają się z rzeczywistymi wyzwaniami, jakie stawia przed nami współczesność. Rodzice muszą więc samodzielnie szukać umiejętności potrzebnych do bycia efektywnymi edukatorami. Gdzie i jak? Co pamiętają z własnego dzieciństwa, często jedynaczego? Dorastali w środowisku dorosłych a nie mniej w środowisku dziecięcych rówieśników.

 

Czytaj dalej »



Wczorajsze spotkanie prof. Romana Lepperta w Akademickim Zaciszu (wyjątkowo rozpoczęte o godz. 18-ej) poświęcone było poszukiwaniu odpowiedzi na – chyba najbardziej kluczowe dla przyszłości  edukacji – pytanie: „Czy można wymyślić szkołę na nowo?”

 

Na pytania Gospodarza odpowiadała pani profesor dr hab. Dorota Klus-Stańska z Zakładu Badań nad Dzieciństwem i Szkołą Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego –  autorka m.in. takich publikacji:Anty)edukacja wczesnoszkolna”, „Dydaktyka wobec chaosu pojęć i zdarzeńi współautorka takich prac jak: „Pedagogika wczesnej edukacji. Dyskursy, problemy, otwarcia (z dr. hab. Marzenną Nowicką) lub „Dokąd zmierza polska szkoła?” (z prof. Bogusławem Śliwerskim).

 

Tradycyjnie – udostępniamy plik z nagraniem tej rozmowy – z myślą o tych wszystkich zainteresowanych tym tematem, którzy nie dowiedzieli się wcześniej o zmianie godziny, lub z innych powodów to wydarzenie przeoczyli – aby mogli o dowolnej porze nadrobić tę zaległość:

 

 

Pytanie o szkołę: czy można ją wymyślić na nowo?  –  TUTAJ

 

 



Na antenie Telewizji Dami Radom , w ramach „Mazowieckiego Magazynu Edukacyjnego” przeprowadzono rozmowę  z Dorotą Kujawę-Weinke – zdobywczynią tytułu „Edukator Roku 2020”, trenerką, mentorka, organizatorką konferencji na tematy edukacyjne – w której podzieliła się ona swoimi poglądami na tematy  aktualnych problemów oświatowych – w tym o ocenianiu uczniów, o roli nowoczesnych technologii, które wchodzą do szkół jako pomoce dydaktyczne, a także o nauczycielach – w tym o sposobie naboru do tego zawodu.

 

Proponujemy dzisiaj (39 listopada 2023 r.), w miejsce tradycyjnej lektury, zapoznanie się z multimedialnym plikiem, zawierającym nagranie tej rozmowy:

 

 

Mazowiecki Magazyn Edukacyjny – Dorota Kujawa-Weinke – plik YouTube  –  TUTAJ