Dzisiaj przyszedł czas na realizację zapowiedzi, którą kończyła się pierwsza część rozdziału X moich wspomnień: Moja nowoodkryta pasja redaktora e-madiów i publicysty:

 

„Tradycyjnie zapowiadam, ze wkrótce zamieszczę część 2. tego rozdziału: „Ja jako autor artykułów i felietonów, publikowanych w różnych mediach, ale zawsze o edukacji i wychowaniu”.

 

Oto ta zapowiedziana opowieść, generalnie o charakterze kronikarskim, ale pewnie niektórzy czytający odbiorą ją jako lekko samochwalczą. Trudno – ja podaję tylko obiektywne fakty:

 

 

Ja jako autor artykułów i felietonów, publikowanych w różnych mediach, ale zawsze o edukacji i wychowaniu

 

 

W tej, źródłowo udokumentowanej opowieści, będzie o tym jak ja, bez jakichkolwiek starań z mojej strony, zostałem publicystą, którego do przysyłania moich tekstów zaprosiły redakcje trzech periodyków oświatowych: „Gazety Szkolnej”. „Głosu Pedagogicznego” i „Kształcenia Zawodowego”. I że w okresie lat 2006 – 2014 opublikowały one ogółem 238 moich felietonów i artykułów. Plus ten ostatni, posłany do CEO…

 

 

Jak już napisałem o tym w pierwszej części tego rozdziału – wszystko stało się przez Śliwerskiego. Bogusława oczywiście. Profesora i – wtedy jeszcze – rektora WSP. Bo to on, jako że od dłuższego już czasu był stałym autorem tekstów tam publikowanych – nie pytając mnie o zgodę – przesłał do redakcji „Gazety Szkolnej.” – wydawanego w Warszawie, w postaci tradycyjnego, drukowanego tygodnika przez Formacją „Tworzywo”– mój artykuł, przygotowany do ostatniego numeru „Gazety Edukacyjnej”, opatrzony w swej pierwotnej wersji tytułem „Uczeń czy obywatel”. I widocznie w redakcji tego tygodnika uznali, że jest to dobry tekst, bo zamieścili go w numerze 23 „Gazety Szkolnej z 23 maja 2006 roku, ale pod zmienionym tytułem: „Trójstronne, szkolne komisje”. Co w żaden sposób nie miało związku z jego treścią. I do tego dołączono tam rysunek, który w ogóle był „od Sasa do lasa”. A wszystko dlatego, ze nie autoryzowałem tego tekstu do druku…  Dziś  mogę powiedzieć, że były to złe miłego początki…

 

 

Bo konsekwencją tej publikacji było nawiązanie kontaktu miedzy redakcją „Gazety Szkolnej” a mną i propozycja współpracy, czyli abym zaczął pisać dla nich artykuły. Musiało jednak upłynąć kilka miesięcy, abym się tam zadomowił jako stały publicysta.

 

Pierwszym, napisanym już dla „Gazety Szkolnej” i tam  opublikowanym 28 listopada 2006 roku w podwójnym  numerze 47-48 był niedługi tekst, zatytułowany „Powyborcze refleksje pedagoga społecznego”. Dotyczył on wyborów samorządowych, które odbyły się 12 listopada (I tura) i 26 listopada (II tura). Przypomnę, że w tym czasie – od 31 października 2005 roku – działał w najlepsze rząd koalicji PiS – LPR – „Samoobrona”, z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem i ministrem edukacji w randze wicepremiera Romanem Giertychem. Od 10 maja 2006 roku sekretarzem stanu w tym ministerstwie był łodzianin – Mirosław Orzechowski.

 

Informacje te podałem dla młodszych czytelników, aby wiedzieli do czego odwoływałem się w tym tekście. A refleksje te były skutkiem wyników tych wyborów: PO wygrała w sejmikach wojewódzkich, ale PiS zdobyło większość w radach powiatów i gmin.

 

Natomiast pierwszym, obszernym, uznanym przez redakcję za ważny, bo zamieszczonym na stronie tytułowej w numerze 5-6 z 6 lutego 2007 roku, był artykuł „Kto wreszcie opracuje program dla wychowawców klas”:

 

 

A potem już poszło…

 

27 lutego (Nr 8) – także na pierwszej stronie – artykuł, zatytułowany „Ni pies ni wydra, coś na kształt świdra”. Jest to udokumentowany źródłowo tekst o szkolnych samorządach uczniowskich, które – tak to nazwałem – są tworem „ni pies ni wydra…”, czyli – ni to związek zawodowy – bo walczy o prawa uczniów, ni współgospodarz szkoły – bo ma prawo do organizowania różnych form zajęć pozalekcyjnych.

 

8 marca (Nr 9) – też na tytułowej stronie„Ktoś musi zapoczątkować te zmiany” – rzecz o konieczności zreformowania przestarzałej formuły kształcenia nauczycieli w szkołach wyższych.

 

30 marca (Nr 12-13) – też na pierwszej stronie„Wielkie Reformy Guliwetra”. To moja odpowiedź na zamieszczony w poprzednim numerze wywiad z ministrem Giertychem, zatytułowany „Powstają założenia nowej reformy edukacji”. Nie mogę się powstrzymać przed przytoczeniem pierwszego akapitu mojego artykułu:

 

Przyszedłem do was (do ministerstwa), a wy nie poznaliście (się na) mnie! To wiodący motyw wywiadu, jakiego udzielił minister Roman Giertych, który „GSz” opublikowala w numerze 10-11. […] Z wypowiedzi jawi się obraz Guliwera w krainie Liliputów. To my, obserwatorzy i recenzenci minionych 300 dni działań ministra jesteśmy małym ludźmi, którzy nie dorośli, aby docenić dzieł Wielkiego Reformatora.”

 

 

16 kwietnia (Nr 14-15) – tym razem na stronach 3 i 14 – w artykule  „Jeśli oni dobrze odrobią lekcje…” podjąłem temat rozdźwięku między programem przedmiotu WOS, a tym co uczniowie widzą w otaczającej ich rzeczywistości społeczno-politycznej.

 

 

30 kwietnia (Nr 17-18) – na stronie 6 – „Reforma emerytalna w szkołach: dziś, jutro i… za 15 lat!”. Tytuł mówi sam za siebie. Tutaj przytoczę przedostatni akapit tego artykułu:

 

Polskie społeczeństwo stanęło przed brzemiennym w skutkach wyborem. Musi albo zaakceptować, że praca nauczyciela jest pracą o szczególnym charakterze i dopisać ten zawód do wykazu zawodów uprawniających do tzw emerytur pomostowych – i mieć wtedy szkoły w których pracuje zdrowe „ciało pedagogiczne, albo w imię równości wszystkich wobec (emerytalnego) prawa posyłać swoje dzieci do szkół, gdzie będą uczyć zmęczeni, starzejący się i zawodowo wypaleni pedagodzy.”

 

 

25 maja (Nr 21) ponownie na stronie tytułowej –  „Dylematy dyrektorów w trudnej sytuacji”. Że te dylematy będą towarzyszyć dyrektorkom i dyrektorom do dzisiaj, wtedy nie mogłem przewidzieć. Oto pierwsze słowa tego artykułu:

 

„Cieszę się, ze nie jestem już dyrektorem szkoły. A byłem nim przez dwanaście lat – od 1993 roku. Ta radość towarzyszy mi już od dłuższego czasu, jednak teraz jej bezpośrednim powodem jest zapowiedziany strajk nauczycieli. Bo dyrektor szkoły ma wtedy poważny dylemat: czy identyfikować się ze swoim środowiskiem, z nauczycielami walczącymi o swoje prawa, czy stać po drugiej stronie barykady jako pracodawca, a więc reprezentant władzy, przeciw której wymierzony jest strajk?”

 

 

12 czerwca (Nr 22-23)ponownie pierwsza strona i artykuł pt „Rygor jako metoda na porażki systemu”. Ten obszerny tekst, kontynuowany na stronach 11 i 15 tak naprawdę jest swoistym esejem o funkcjach szkoły, także w ujęciu historycznym. Kończy go taki akapit:

 

Bo szkoła nie jest własnością władzy. Jest emanacją społeczności w której i dla której ma funkcjonować. Szkoła nie jest zakładem pracy dla nauczycieli. Ale też nie morze stać się „królestwem dzieci”. I nie może być traktowana przez rodziców  jak zakład usługowy, do którego oddają swoje dzieci „do naprawy”. Powinna być ona wspólnym dobrem tych którzy tam przychodzą, aby się rozwijać, tych którzy ich tam wspierają ale i tych, którzy powierzyli jej swe najcenniejsze dobro – swoje dzieci”.

 

 

To tylko pierwsze półrocze 2007 roku. Ale nie było tak zawsze. Najintensywniej pisywałem do „Gazety Szkolnej” w pierwszych dwu latach tej współpracy: 2007 i 2008 roku. Z inicjatywy rektora WSP prof. Bogusława Śliwerskiego wybór najciekawszych artykułów z tego okresu został wydany w formie książki, zatytułowanej „Polska szkoła w cieniu IV RP”.

 

 

 

Myślę, że dzisiaj powinienem wyjaśnić dlaczego dałem temu zbiorowi taki tytuł. Otóż „w cieniu IV RP” to skrót myślowy, określający kontekst polityczny wydarzeń i problemów, będących treścią zamieszczonych tam artykułów. Bo to w tych latach rząd działający pod kierunkiem PiS głosił ideę budowy IV RP, w kontrze do krytykowanej przez tę partię –  powstałej w wyniku porozumień „Okrągłego Stołu” – III RP.

 

Zainteresowani mogą zapoznać się z zawartości tej książki –TUTAJ. Polecam także „Słowo wstępne”  prof. dr hab. Bogusława Śliwerskiego [TUTAJ] oraz recenzję prof. dr hab. Marii Dudzikowej [TUTAJ]. Sama książka jest zapewne dostępna w niektórych bibliotekach – na pewno w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Łodzi.

 

Dla porządku, aby mieć „dowody” przed oczyma, zamieszczam wykaz tytułów wszystkich artykułów mojego autorstwa, opublikowanych na łamach „Gazety Szkolnej”  –  TUTAJ

 

Jak możecie tam zobaczyć – było ich ogółem 73! Ale w kolejnych latach mojej współpracy z redakcją roczna ich liczba była bardzo różna: 2006 – 1;  2007 –  23;   2008 – 19;   2009 – 15;   2010 – 14;   2011 – 1.  Razem daje to  ową – wcale niemała – liczbę 73 artykułów – najczęściej o bardzo obszernej treści.

 

x           x           x

 

Ale najtrwalej związały mnie z redakcją „Gazety Szkolnej” cotygodniowe felietony, zamieszczane na przedostatniej stronie każdego kolejnego numeru. Pierwszy został zamieszczony w numerze 5-6 z 6 lutego 2007. Jago treścią był aktualny temat, zasygnalizowany już w jego tytule: „Kilka słów o studniówkowej dulszczyźnie”.

 

 

Ale zanim mógł się ten felieton ukazać, musiałem zaproponować nazwę, która będzie stałym nadtytułem tych felietonów. Do tego czasu na przedostatniej stronie „Gazety Szkolnej” zamieszczane były trzy felietony trójki autorów, które miały takie nadtytuły:

 

Rachunek sumienia  –  Kamila Werner

Lot Trzmiela  –  ps. „TRZMIEL”

Zawracanie Głowy  –  Andrzej Szafran

 

Myślałem, myślałem i wymyśliłem: „Mój punkt widzenia”. I dzisiaj jestem przekonany, że była to trafna decyzja – o czymkolwiek nie napisałem – zawsze był to mój punkt widzenia na komentowane wydarzenie czy problem. A zastąpiłem w tej felietonowej triadzie Andrzeja Szafrana i jego „Zawracanie Głowy”.

 

Pierwszym felietonem, zamieszczonym jeszcze  latem 2006 roku – w numerze 30-31 – był tekst zatytułowany „Na gorąco o wynikach egzaminu dojrzałości”. Po nim zamieszczane były kolejne. Dla przykładu podam kilka informacji o czym były  felietony o takich „syntetycznych”” tytułach, z numerów wydanych w początkach 2007 roku:

 

– „Prośba o radę, czyli wychowawczyni ma dylemat” . [Nr 7] Było tam jeszcze o studniówce, a dylematem owej wychowawczyni maturalnej klasy był telefon, jaki odebrała od swojego ucznia, który zakomunikował jej, że chce przyjść na studniówkę … ze swoim chłopakiem.

 

– „Kretyński pomysł, czy dziejowa szansa?”  [Nr 9] Tam komentowałem krytyczne reakcje polskich ministrów: edukacji Romana Giertycha i ówczesnego ministra obrony – Radosława Sikorskiego (sic) na propozycję niemieckiej minister obrony Anette Schavan – wspólnego napisania podręcznika historii dla Europy.

 

– „Czas ważnych refleksji i spotkania z sacrum”  [Nr 10-11]. Były to moje przemyślenia na temat rekolekcji wielkopostnych dla uczniów, problemów organizacyjnych jakie w tym okresie powstają, w tym o tym kto ponosi odpowiedzialność za uczniów – tych którzy poszli do kościołów, ale i tych którzy uznali że mają 3 dni wolne…

 

– „Czy jest na mnie teczka – dylematy dyrektorów”. [Nr 12-13] Podjąłem w nim aktualny wówczas temat, będący skutkiem uchwalenia Ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa  z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów

 

– „Z konkursu, czyli wcale nie najlepszy” [Nr 14-15] Podzieliłem się tam swoim doświadczeniem jako osoby, która parokrotnie  startowała w konkursach na dyrektora placówki oświatowej (nie zawsze z sukcesem), pokazałem jak konflikty polityczne mogą uniemożliwić wybór dobrego kandydata, bo musi wygrać „nasz”.

 

-„Nowy pomysł w starym stylu” [Nr 16] Nie mogłem sobie odmówić podzielenia się z czytelniczkami czytelnikami GSz moją krytyczną opinią o (wtedy) najnowszym pomyśle ministra Giertycha, powołania w każdej szkole „koordynatora ds. bezpieczeństwa”. Niektóre media nazwały tę funkcję „szkolny kapo”…

 

 

To tylko próbka tematów, podejmowanych w pierwszych tygodniach posyłania felietonów do „Mojego punktu widzenia”. Dla celów historycznych postanowiłem zaprezentować zestawienie wszystkich tytułów napisanych przeze mnie i opublikowanych w GSz felietonów  – TUTAJ

 

W tym czasie na owej przedostatniej stronie „Gazety Szkolnej” opublikowano 131 moich felietonów!  W kolejnych latach ich liczba była różna: 2006 – 6;  2007 – 24;  2008 – 20;  2009 – 31;  2010 – 35  i w 2011 – 15.

 

Redaktorem naczelnym „Gazety Szkolnej” w czasie kiedy zaczęła się moja współpraca z jej redakcją był Adam Kowalski – doświadczony dziennikarz, który zanim powołał  do życia GSz , w ostatnim okresie PRL  pracował w cenionym przez młodych tygodniku „Radar”. Niestety – wiosną 2010 roku zachorował na chorobę nowotworową i mimo podejmowanej terapii – zmarł 21 maja 2011.

 

W konsekwencji jego choroby, od 24 marca 2010 roku (od nr 13-14/2010), najpierw jako p.o., a po dwu numerach już na stałe naczelną redaktorką  została Urszula Nowak.  I była w tej roli aż do ostatniego numeru 37-38, który ukazał się 13 września  2011 roku.

 

x          x          x

 

 

Jeszcze w okresie mojej intensywnej aktywności publicystycznej na łamach „Gazety Szkolnej” odezwała się do mnie redakcja  miesięcznika „Głos Pedagogiczny” (wydawanego w Poznaniu przez Forum Media Polska  Sp. z o.o.) z propozycją, abym i dla nich zaczął pisać teksty. Oferta początkowo dotyczyła formy felietonowej, ale bez takich limitów co do liczby znaków, jakie miałem w GSz. Jednak po jakimś czasie zamawiano u mnie także artykuły na tematy, które aktualnie były wiodące w problematyce określonego numeru. W prezentowanym, chronologicznym zestawieniu tytułów tych publikacji – większość z nich ma linki do plików PDF, które przesyłała do mnie redakcja w, celu ostatecznej ich akceptacji przed drukiem, inne – jedynie fotki fragmentów tekstu, który udało mi się znaleźć w zasobach mojego domowego archiwum. Dla jednej publikacji nic nie znalazłem:

 

1.Boże Narodzenie w szkole  –  grudzień 2010  –  TUTAJ

 

2.Czy dyrektor szkoły jest panem na włościach  –  marzec 2011  –  TUTAJ

 

3.Pomoc uczniom zaniedbanym środowiskowo  –  czerwiec 2011   –  TUTAJ

 

4.O ograniczeniu edukacyjnej biurokracji   –   styczeń 2012  –  TUTAJ

 

5.O liderach w edukacji   –  wrzesień 2012  –   TUTAJ

 

6.Jak żyć w trudnych czasach – listopad 2012   –   TUTAJ

 

7.Samorządni uczniowie – mit czy wyzwanie współczesności?  –  październik 2012  – TUTAJ

 

8.Nauka, która tak naprawdę nigdy się nie kończy  –  listopad 2012  –  TUTAJ

 

9.Gdzie ci mężczyźni  – marzec 2013   –  TUTAJ

 

10.Jak zbudować narzędzie diagnozy  –  maj 2013  –  TUTAJ

 

11.Edukacja przez dialog   –  sierpień  2013  –  TUTAJ

 

12.Komu tak naprawdę służy ankietowo-sondażowy nadzór?  – kwiecień 2014  –  TUTAJ

 

13.Co trzeba zmienić, aby uczniowie nie załatwiali sobie zwolnień z W-Fu?  –  maj 2014

 

14.O swobodzie i przymusie w wychowaniu   –  czerwiec 2014  –  TUTAJ

 

Forum Media Polska  Sp. z o.o. wydawała także inne czasopisma adresowane do środowiska oświatowego – w tym „Doradca Dyrektora Przedszkola”, gdzie opublikowano także mój tekst z GP  „O liderach w edukacji”, a  także miesięcznik „Doradca Dyrektora Szkoły”. W numerze z maja 2013 roku opublikowano tam mój artykuł  „Dyrektor szkoły wychowawcą” TUTAJ

 

Osobą, która  kontaktowała się ze mną w imieniu redakcji GP i zamawiała konkretne tematy niektórych artykułów  była pani Kamila Sekułowicz . Niestety – w lipcu 2014 roku odeszła ona z pracy. Po zmianach personalnych w redakcji „Głosu Pedagogicznego” poinformowano mnie, że zmieniony został profil  „Głosu”  i że dziękują mi za dotychczasową  współpracę. Tak skończyły się moje publikacje w tym miesięczniku.

 

O tym jak do tego czasu układała się moja współpraca z poprzednią redakcją „Głosu Pedagogicznego” może świadczyć fakt, że latem 2013 roku poproszono mnie,  abym został członkiem Kapituły Konkursu „Pedagog Roku” organizowanego  od  2006 roku przez tę redakcję.  [Zobacz – str. 57 – 60 – TUTAJ ]

 

Jak zauważyliście, także na łamach „Głosu Pedagogicznego” po raz kolejny powróciłem do tematu samorządności uczniowskiej. Ale tym razem mojemu artykułowi, zatytułowanemu,  jak jest to moim ulubionym tropem stylistycznym – w formule retorycznego pytania:  „Samorządni uczni uczniowie – mit czy rzeczywistość?” towarzyszył, będąc jego ukonkretnieniem, tekst pt. „‘Samorządni uczniowie’. Scenariusz wewnątrzszkolnego projektu”. Materiał ten przygotowały – z mojej inicjatywy –  dwie osoby: Ewa Buchman – nauczycielka historii i WOS w IX LO w Łodzi – specjalistka ds. projektów Fundacji „PLATAN” oraz Rafał Błażejewski –  student V roku prawa na UŁ, założyciel i przewodniczący stowarzyszenia „Łódzka inicjatywa młodzieży”, w latach 2004 – 2006  członek zarządu i rzecznik prasowy „Reprezentacji Młodzieży Łódzkiej przy Prezydencie Miasta Łodzi”, która była jednorazową formułą – z zadaniem wypracowania modelu Młodzieżowej Rady Miasta. Rafała poznałem w czerwcu 2011 roku podczas  XXV Posumowania Ruchu Innowacyjnego, gdy – w imieniu swojego stowarzyszenia – odbierał certyfikat „Partner przyjazny edukacji”. Przeprowadziłem wtedy z nim wywiad, który zamieściłem na  stronie < gazeta.edu.pl >. Później utrzymywaliśmy kontakty – stał się dla mnie ekspertem-praktykiem w tematyce samorządności młodzieży.

 

Informując szerzej o tym artykule w „Głosie Pedagogicznym” postanowiłem przy tej okazji wspomnieć o jeszcze innych moich tekstach, których tematem była samorządność uczniowska. Bo ten temat był – i ciągle jest – najbardziej mi bliskim tematem. Dlaczego? Przynajmniej z dwu powodów. Praźródłem tego zainteresowania jest fakt biograficzny – przypomnę, że jako uczeń I klasy 3-letnirgo Technikum Budowlanego, jesienią 1961 roku, zostałem przewodniczącym Samorządu Szkolnego w  Technikum Budowlanym  nr 1 w Łodzi. I że mam z tego okresu bardzo złe wspomnienia… [TUTAJ]

 

Drugim powodem są moje związki z prof. Aleksandrem Kamińskim i znajomość jego dorobku naukowego – w tym dogłębna znajomość wydanej po raz pierwszy w 1965 roku, dwukrotnie wznawianej w latach 1973 i 1985 jego książki Samorząd dzieci i młodzieży jako metoda wychowawcza.

 

Pisałem także,  już w rozdziale poświęconym mojej pracy w Wojewódzkiej Poradni Wychowawczo-Zawodowej,  o mojej inicjatywie organizowania corocznych spotkań szkoleniowych dla nowo wybranych liderów szkolnych samorządów uczniowskich szkół średnich województwa łódzkiego. Szerzej opisałem te trzy wyjazdowe spotkania, zrealizowane w latach 1989, 1990 i 199, we wcześniejszym eseju wspomnieniowym „Mój rok 1989, czyli ‘Ostatni dzwonek’  dla samorządności”. Jego fragment  –  TUTAJ

 

Ale z tego okresu mojej wzmożonej aktywności jako publicysty przypomnę  jeszcze jeden z moich pierwszych tekstów, opublikowany w „Gazecie Szkolnej” nr 8, zatytułowany „Ni pies ni wydra, coś na kształt świdra”. Jak wyjaśniłem już powyżej, kiedy informowałem o moich pierwszych artykułach publikowanych w tym tygodniku, jest to  udokumentowany źródłowo tekst o szkolnych samorządach uczniowskich, które – tak to nazwałem – są tworem „ni pies ni wydra…”, czyli – ni to związek zawodowy – bo walczy o prawa uczniów, ni współgospodarz szkoły – bo ma prawo do organizowania różnych form zajęć pozalekcyjnych.

 

Ale nie był to jeszcze koniec moich prób nagłaśniania – gdzie się da – problemu słabej pozycji samorządów uczniowskich w polskim systemie oświaty. Gdy tylko dowidziałem się, że Akademia Pedagogiki Specjalnej w Warszawie organizowana jest konferencja pod nazwą „Dziecko w koncepcjach pedagogicznych Marii Grzegorzewskiej i Janusza Korczaka”, zgłosiłem chęć czynnego  uczestniczenia w niej i zaproponowałem komunikat pt. „Idea a praktyka uczniowskiej samorządności w polskich szkołach”. Oferta została przyjęta i 24 maja 2012 roku, podczas tej konferencji wygłosiłem ów przygotowany wcześniej tekst. Znalazł się on w pokonferencyjnej publikacji Dziecko w koncepcjach pedagogicznych Marii Grzegorzewskiej i Janusza Korczaka” – strony: 207 – 2018. Zainteresowani mogą zapoznać się z treścią tego wystąpienia  –   TUTAJ

 

Ostatnim (jak dotąd) opublikowanym moim artykułem o samorządności uczniowskiej był tekst zatytułowany „Jaki dyrektor taki samorząd”. Warta opowiedzenia jest historia jego powstania.

 

Zaczęło się od tego, że w dniach od 26 do 28 września 2016 roku odbywał się w Gdańsku XI Kongresu Kadry Kierowniczej Oświaty – jak zawsze – zorganizowany przez OSKKO, w którym uczestniczyłem z zamiarem przygotowania relacji dla „Obserwatorium Edukacji”. Pierwsze dwa dni prace Kongresu toczyły się w obiektach Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Program trzeciego dnia Kongresu realizowany był w Europejskim Centrum Solidarności.. W jego bogatej ofercie  znalazłem dwa bardzo mnie interesujące wydarzenia. Oba z nich prowadził nieznany mi wtedy młody człowiek, reprezentujący Centrum Edukacji Obywatelskiejdr Jędrzej Witkowski. Podczas poprzednich Kongresów OSKKO Fundacja  CEO reprezentowana była przez dr Jacka Strzemiecznego – prezesa Zarządu tej Fundacji, którego poznałem na początku lat dziewięćdziesiątych –  jeszcze w roli dyrektora Departamentu Kształcenia i Doskonalenia Nauczycieli w MEN, kiedy bywałem tam jako członek „Okrągłego Stołu Poradnictwa”.

 

Pierwszym punktem programu na ów „mój temat” była debata panelowa „Rola samorządu uczniowskiego w wychowaniu nowego pokolenia”. Ten trochę patetyczny tytuł panelu został (na całe szczęście) uzupełniony w harmonogramie tekstem: „Co zrobić, aby szkolny samorząd stał się rzeczywista formułą samoorganizacji wszystkich uczniów i uczennic, która odgrywa istotne znaczenie w życiu całej szkoły”. Jako jeden z dyskutantów „z sali” zabrałem także głos…

 

Kontynuacją tej problematyki była  „Sesja dobrych praktyk – samorząd uczniowski szkołą demokracji”, która była okazją do zaprezentowania działań młodych liderów szkolnej samorządności, realizujących programy CEO, adresowane do ich środowiska.

 

Owocem tych dwu wydarzeń było zawarcie znajomości z Jędrzejem Witkowskim i złożenie mu  mojej oferty włączeni się w działania CEO w zakresie samorządności uczniowskiej. Nie wywołała ta propozycja jego większego zainteresowania – stanęło na tym, że napiszę na ten temat artykuł i prześlę go do CEO, a oni go opublikują.

 

I to był właśnie ten artykuł, który opatrzony tytułem „Jaki dyrektor taki samorząd” został  później opublikowany w  miesięczniku „Dyrektor Szkoły”. Stało się tak w ramach współpracy  CEO  z tą redakcją. Gdy tekst ten posyłałem do Fundacji nosił on tytuł „Pokaż mi samorząd uczniowski w twojej szkole a powiem Ci jakim jesteś dyrektorem! Pod tym tytułem został on zamieszczony na stronie CEO i jest tam nadal dostępny – TUTAJ

 

x           x          x

 

 

Latem 2011 roku odezwała się do mnie redaktor naczelna kolejnego periodyku adresowanego do nauczycieli – tym razem o tytule bardzo zawężającym kategorię potencjalnych czytelników: Kierownik kształcenia praktycznego – nieznana mi wcześniej pani Monika Jeruzalska. Zaproponowała mi stałą współpracę z redakcją tego dwumiesięcznika, którego wydawcą był  „Instytut Europejski”. Jego siedziba mieściła się w gmachu przy ul. Prostej 2/14 w Warszawie.

 

Od jesieni 2012 roku  wydawca  i redakcja przeprowadzili się do nowej siedziby w  Al. Jerozolimskich  151 , a od stycznia 2013 roku wydawcą  – z tym samym adresem  – stał się  nowy podmiot, a może był to ten stary, ale ze zmienioną nazwą: Instytut Badań nad Demokracje Sp. z o.o,  która poinformowała,  że profil jej działalności to  „edukacja – działalność związana z oświatą”.

 

Do tego periodyku – jeszcze pod tytułem : Kierownik kształcenia praktycznego” – napisałem w 2011roku dwa artykuły, które ukazały się w numerach 5(9) i 5(10). Podczas mojej wizyty w redakcji – jeszcze przy ul. Prostej – długo przekonywałem, że powinni zmienić tytuł tego dwumiesięcznika, aby był bardziej adekwatny do problematyki zamieszczanych tam materiałów i nie zawężał, już „na wejściu”, potencjalnych prenumeratorów do osób pełniących funkcję kierownika kształcenia praktycznego.

 

Widocznie zrobiłem to na tyle przekonująco, że  już od początku następnego –  2012 roku – dwumiesięcznik zaczął ukazywać się jako „Szkoła Zawodowa”. Niestety, jak wiele czasopism wydawanych w tamtym czasie  tradycyjnie – w wersji drukowanej, także i „Szkoła Zawodowa” wychodziła jedynie do końca 2014 roku. W 18-u jej numerach opublikowano 9 moich artykułów. Ich tytuły, wraz z tytułami dwu artykułów opublikowanych w „Kierowniku Kształcenia Praktycznego”  –  TUTAJ 

 

x          x          x

 

Opisałem tak szczegółowo ten mój  publicystyczny dorobek z okresu – zaledwie – siedmiu lat (2007 – 2014), gdyż czas mija, egzemplarze czasopism, które drukowały moje artykuły i felietony są dziś dostępne jedynie w Bibliotece Narodowej i – nie wiem czy we wszystkich – Wojewódzkich Bibliotekach Pedagogicznych. A nie mam wątpliwości, że wiele z tych tekstów nie tylko jest nieomal dokumentalną rejestracją sytuacji w jakich przyszło działać nauczycielkom/nauczycielom i dyrektorkom/dyrektorom polskich szkół, ale niektóre z nich do dzisiaj nie straciły na swojej aktualności. 

 

W mojej ocenie do takich należy „trylogia”, opublikowana na przełomie lat 2009/2010, pod wspólnym tytułem „Trzy światy edukacji”. Pierwszy artykuł dotyczył świata polityki edukacyjne, drugi – nauki o edukacji, a trzeci świata praktyki edukacyjnej. Czy mam racje – możecie przekonać się czytając ich treść: Świat polityki edukacyjnej + Świat nauki o edukacji + Świat praktyki edukacyjnej

 

Niestety – nie zachowały się pliki przesyłanych do redakcji moich dwu tekstów, które – przedzielone repliką na pierwszy z nich, autorstwa dr Stefana Wlazło – wówczas „twarzy” dopiero co wprowadzonego przez MEN nowego systemu ewaluacji, stały się przykładem, że „Gazeta Szkolna” była otwarta na publiczną wymianę poglądów o najnowszych decyzjach MEN, ale dziś, po latach, mogę z zadowoleniem stwierdzić, iż moje ówczesne obawy o skutki wdrażania owego rozporządzenia były zasadne, i nie były – jak to określił Stefan Wlazło w swej replice – „błędami”. Oto zdjęcia fragmentów tych artykułów:

 

 

Nowe rozporządzenia – stare wątpliwości  –  [Nr 38/2009]

 

 

 

Nowy nadzór – nowe wyzwania  – [Nr 40/2009]

 

 

 

Błądzić jest rzeczą ludzką. Tylko czy to były błędy?  –  [Nr 41/2009]

 

 

Kończąc tę drugą część X rozdziału moich wspomnień, w której zebrałem cały mój dorobek publicystyczny jaki został  opublikowany w ogólnopolskich czasopismach, wychodzących drukiem w okresie od roku 2006 do 2014 roku, muszę wyjaśnić, że nie uczyniłem tego z pobudek egocentrycznych – aby się pochwalić: „patrzcie jakim jestem zapoznanym publicystą edukacyjnym”, ale tak naprawdę  zrobiłem  to dla siebie samego: do czasu zbierania materiałów źródłowych  do tego podrozdziału ja sam nie uświadamiałem sobie jak wielu tekstów o szkole i wychowaniu napisałem.

 

Jest w tych tekstach  zawarta cala moja wiedza o polskim systemie edukacji –  zdobyta przede wszystkim w okresie mojej pracy w różnych rolach i na różnych stanowiskach w strukturach tego systemu, o której to rod ze  opowiedziałem w poprzednich rozdziałach moich wspomnień.

 

Pozostało mi jeszcze zapowiedzieć rozdział XI, który będzie kontynuacją wątku o mojej przynależności partyjnej, który podjąłem w Eseju wspomnieniowy IV.4. O tym, że nie tylko dydaktyką i pracą naukową żyłem. Tamto wspomnienie zakończyło się na informacji, że w  kilka dni po ogłoszeniu w Polsce „Stanu Wojennego”, pełniąc do tego czasu funkcję I sekretarza POP w Instytucie Pedagogiki i Psychologii UŁ, oddałem legitymacje PZPR. Od tej pory – aż do początków III RP – żyłem jako osoba bezpartyjna. Jednak przemiany, jakie zaszły w Polsce po wyborach w czerwcu 1989 roku spowodowały moje ponowne zaangażowanie polityczne.

 

I o tym będzie ów zapowiadany XI rozdział „Moja aktywność polityczna i społeczna w III R P”, który postaram się zamieścić w niezbyt odległym czasowo terminie.

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź