
Przyznajemy się – przeoczyliśmy informację, zamieszczoną na stronie Łódzkiego Kuratorium Oświaty 2 kwietnia o odbytej 27 marca 20244 r. wizycie ŁKO Janusza Brzozowskiego w nietuzinkowej wiejskiej szkole pod Aleksandrowem Łódzkim – z okazji jej 50-lecia. Uznaliśmy, ze powinniśmy upowszechnić relację z tego wydarzenia:
Wyjątkowa Szkoła w Rudzie Bugaj*
– Tutaj uczy się szacunku i wrażliwości na drugiego człowieka. Bardzo cieszę się, że Szkoła Podstawowa z Oddziałami Integracyjnymi im. Janusza Korczaka w Rudzie Bugaj daje tak piękny przykład innym – podkreślił łódzki kurator oświaty Janusz Brzozowski podczas akademii z okazji 50-lecia szkoły. Podziękował także nauczycielom i wychowawcom, dyrekcji placówki i jej poprzednikom za pracę i zaangażowanie w rozwój szkoły. Uroczystość zgromadziła znamienitych gości. Byli przedstawiciele władz samorządowych, na czele z burmistrzem Aleksandrowa Łódzkiego Jackiem Lipińskim, ale także emerytowani nauczyciele i pracownicy, kolejni dyrektorzy, licznie przybyli absolwenci i rodzice.
50-lecie było także okazją, by oddać nowo wybudowane skrzydło szkoły o powierzchni prawie 1500 m kw. Nowoczesne pracownie i zaplecze będą od dziś służyły uczniom i przedszkolakom.
Dzięki obecności m.in. wieloletniego dyrektora Ignacego Gierszona i jego wspomnieniom, ale też archiwalnym fotografiom, podczas uroczystości nie zabrakło wzruszeń. Dostarczyli ich także obecni uczniowie wykonując pięknie zaaranżowany taniec motyli.
„Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz. Jeśli nie wie – wytłumacz. Jeśli nie może – pomóż” – te słowa Janusza Korczaka są mottem szkoły. Mottem, które realizowane jest każdego dnia przez nauczycieli i wychowawców pod kierunkiem dyrektor Julity Osieckiej i wicedyrektor Bożeny Sobczak.
Dzięki korczakowskiemu podejściu do uczniów szkoła w Rudzie Bugaj jest wyjątkowa. Obecni na spotkaniu absolwenci podkreślali, że z małej, przepięknie położonej wśród pól i lasów szkoły wynieśli otwartość na świat. Dlatego dziś tak chętnie tu wracają. Traktując to miejsce, jak swój drugi dom. A mieszkańcy okolicznych miejscowości wybierają tę szkołę dla swoich dzieci.
Źródło: www.kuratorium.lodz.pl
*Ruda Bugaj to licząca ok. 1000 mieszkańców miejscowość w pobliżu Aleksandrowa Łódzkiego.
x x x
Obejrzyj krotką relację filmową z tego wydarzenia:
Rozbudowa szkoły zakończona – TUTAJ
Nie ma lepszego prezentu dla szkoły z okazji jej 50-lecia niż nowe klasy i pracownie dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. I taki właśnie prezent otrzymali dzisiaj uczniowie, nauczyciele, rodzice i cała społeczność Rudy Bugaj.
Jak to już wielokrotnie bywało – w dzisiejszy poniedziałek zamieszczamy obszerne fragmenty tekstu Jarosława Pytlaka, który na jego blogu „Wokół Szkoły” pojawił się wczoraj – 7 kwietnia 2024 roku:
Ślepy zaułek przy toalecie
Minął miesiąc od publikacji artykułu „Wyzwanie dla prawnika”, w którym zawarłem krytyczną opinię na temat narracji poczytnej książki Marcina Kruszewskiego „Prawo Marcina”, dotyczącej praw uczniów w szkole. Wyraziłem w nim nadzieję, że autor, rysujący prosty i jednoznaczny obraz tych praw, zechce również, dla dobra szkolnych relacji, pochylić się nad perspektywą nauczycieli. Niektórzy czytelnicy odebrali to jako atak na pana Kruszewskiego, a słowo „wyzwanie” jako chęć konfrontacji. Tymczasem, pomimo akcentów krytycznych, doceniłem w artykule znaczenie owej książki dla podniesienia świadomości prawnej uczniów. Z perspektywy dyrektora szkoły doskonale widzę jednak słabości prawa, z którymi na co dzień muszą mierzyć się nauczyciele. Uważam, że rozmowa na ten temat byłaby bardzo pożyteczna.
Docierają do mnie zapytania, jaka jest szansa, ze Marcin Kruszewski odpowie na wyzwanie, czyli że uda nam się porozmawiać o wątpliwościach nauczycieli w wielu kwestiach prawnych. Chwilowo wiem tylko tyle, że inicjatywa spotkania dotarła do wydawcy, czyli „Agory”, i wstępnie spotkała się z zainteresowaniem. Podobno na przeszkodzie stoi chwilowo brak czasu autora. Zdając sobie sprawę z priorytetów obowiązujących w biznesie, do których siłą rzeczy nie należą relacje w społecznościach szkolnych, mogę tylko czekać.
Tymczasem problem złej jakości prawa obowiązującego w szkołach nie tylko istnieje, ale wciąż nabrzmiewa. Ostatnio za sprawą rozporządzenia dotyczącego prac domowych, które z pewnością dostarczy materiału na dodatkowy rozdział w nowej edycji „Prawa Marcina”. I obawiam się, że poza wskazaniem, czego nauczycielom nie wolno, nie dowiemy się wtedy, czym są zakazane w klasach 1-3, a niezdefiniowane w dydaktyce „prace praktyczno-techniczne”, ani jak odróżnić prace pisemne służące ćwiczeniu małej motoryki od takich, które temu ćwiczeniu nie służą. To właśnie na wieloznaczności i braku precyzji polega największy problem z prawem oświatowym.[…]
x x x
Gdyby ktoś zapytał, co jest dzisiaj najbardziej palącym problemem prawnym, budzącym wątpliwości wśród nauczycieli, odpowiem: kwestia wypuszczania uczniów podczas lekcji do toalety. […]
Czym kierują się nauczyciele, utrudniając uczniom załatwianie potrzeb fizjologicznych podczas lekcji? Ano na przykład przekonaniem, że dla wizyt w toalecie przeznaczone są przerwy. Praktycznym doświadczeniem, że uczniowie korzystają z pretekstu wyjścia, by ominąć wybrany fragment lekcji, skorzystać ze ściągawki, miło spędzić kilka czy nawet kilkanaście minut, korzystając ze smartfona, albo zapalić elektryka. Gdyby jednak tylko o takie przyczyny chodziło, bezdyskusyjnie przyznałbym rację Marcinowi Kruszewskiemu. Niestety, wielu nauczycieli i dyrektorów szkół słusznie obawia się, że pozwalając uczniowi na wyjście z lekcji do toalety po prostu uchybiają swojemu prawnemu obowiązkowi zapewnienia mu bezpieczeństwa i opieki. W tym miejscu ujawnia się bowiem niespójność przepisów. […]
Jedynym w pełni prawnym i bezpiecznym dla wszystkich rozwiązaniem wydaje się zatrudnienie osobnych opiekunów, eskortujących w razie potrzeby uczniów z sal lekcyjnych do toalety. Co najmniej etat na placówkę, jeśli założymy, że będzie to jedna osoba cały czas gotowa przybyć na wezwanie. Precedens jest, bo tak funkcjonuje to podczas egzaminów zewnętrznych. Nie ma natomiast – pomijając nawet kwestię zdrowego rozsądku – potrzebnych do tego ludzi, ani pieniędzy.
Jak widać, prawo łamane jest w tej kwestii w szkołach notorycznie i nie ma możliwości wyjścia ze ślepego zaułka. Jakoś ten stan a-prawia (bo nie nazwę tego bezprawiem) funkcjonuje, na zasadzie zgodnej ze słowami nieformalnego credo polskiej edukacji „Nigdy tak nie było, żeby jaoś nie było”. Na szczęście bowiem incydenty wokołotoaletowe zdarzają się rzadko. Zdarzyć się jednak mogą zawsze i zawsze będzie ktoś winny. I będzie to nauczyciel albo dyrektor szkoły…
Poruszony w tym artykule temat tylko z pozoru może wydać się mało istotny. Jest on symbolem wielu niedoskonałości prawa oświatowego, których skutki spadają na nauczycieli. Póki taki problem nie znajdzie jakiegoś sensownego rozwiązania, póty trudno będzie uwierzyć, że edukacja zmierza ku lepszemu. Nie sposób budować bezpieczeństwa i dobrostanu uczniów, nie zapewniając elementarnego poczucia bezpieczeństwa ich nauczycielom.
Postscriptum:
Omówiona tutaj kwestia, jak rzadko, w lepszej sytuacji stawia nauczycieli przedszkolnych, bowiem toalety w ich placówkach są najczęściej przy salach, w których przebywają dzieci. To mógłby być jakiś trop – sanitariat przy każdej sali lekcyjnej w szkole. Niestety, rozwiązanie równie nieprawdopodobne, jak utworzenie osobnego stanowiska do opieki nad wędrującymi do toalety…
A może są jeszcze jakieś zgodne z prawem i – dla odmiany – realne i sensowne propozycje?!
Cały tekst „Ślepy zaułek przy toalecie” – TUTAJ
Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/
Sobota jest tym dniem tygodnia, w którym proponujemy lektury, na które – z powodu ich rozmiaru – nie ma się czasu w dni robocze. Tak jest i dzisiaj – spróbujemy zachęcić Was do zapoznania się z obszernym tekstem, jaki na swoim blogu „Eduopticum” zamieścił w środę 3 kwietnia Robert Raczyński. Niezależnie od oświadczenia Autora – naszym zdaniem – jest to jego bardzo obszerny, refleksyjny komentarz do tekstu Jarosława Kordzińskiego, jaki pod tytułem „Nieposłuszeństwo” pojawił się 6 marca na portalu „edunews.pl”. Oto obszerne fragmenty tekstu Roberta Raczyńskiego i link do jego pełnej wersji:
Wariata sen
W poprzednim wpisie scharakteryzowałem narrację, która zdominowała dyskusję o szkole (nie tylko o niej, oczywiście). Czuję się niezręcznie, bo do zilustrowania problemu posłużę się tekstem Jarosława Kordzińskiego, którego kojarzę z szerokim i raczej zniuansowanym oglądem oświaty. Zakładam, że Autor posłużył się czarno-białym przekazem bez premedytacji i złej woli. Kładę to na karb jego zaangażowania w poruszane zagadnienie i istotność problemu dla środowiska edukacyjnego, ale nie mogę przejść obojętnie wobec zerojedynkowego, konfrontacyjnego przedstawienia kwestii, omówionej w jego artykule.
Rzecz tylko naskórkowo dotyczy tytułowego „nieposłuszeństwa”; w istocie, porusza temat podstawowej zasady funkcjonowania oświaty publicznej, którą jest… przemoc. Byłbym ostatnim, który podjęcia tego tematu by się czepiał, gdyby w artykule nie zabrakło choćby próby ukazania genezy i przyczyny trwałości tego fundamentu. Zamiast tego, czytelnik dowiaduje się, że komuś kiedyś musiała spodobać się kantowska prymitywna i brutalna wizja uspołecznienia człowieka i ona żyje sobie w szkole w najlepsze, bo dla leniwej, zorientowanej na trwanie i pozbawionej uczuć wyższych większości szkolnych kadr jest wygodna i tylko nieliczni, światli i nieugięci rycerze prawdy objawionej to zauważyli i się temu przeciwstawiają. Takiej przerysowanej (ale tylko trochę) percepcji i interpretacji tekstu sprzyjają cytaty z wypowiedzi Immanuela Kanta, które wymagają już dziś (przykre to, ale cóż począć) komentarza: filozof z Królewca nie musiał trzymać się w wypowiedzi żadnej politycznej poprawności, a dla jego współczesnych język, którego używał nie był niczym skandalicznym. Będę się nawet upierał, że gdyby ten język „przetłumaczyć” na współczesne realia i konteksty, nie różniłby się specjalnie od nikogo już nierażącej, pedagogicznej nowomowy.
Spróbujmy dokonać tej sztuki – oto „pruski”, „przemocowy” oryginał: Dyscyplinowanie nagina człowieka pod prawa ludzkości, daje mu odczuć ich przymus. To jednak powinno odbywać się wcześnie. Posyłamy więc np. dzieci do szkoły początkowo nie po to, by się tam czegoś nauczyły, lecz by przyzwyczajały się cicho w niej siedzieć i dokładnie wykonywać to, co im zadano.
A teraz jego nieco dłuższa, uwspółcześniona parafraza: Nowoczesna edukacja, kierowana współdzielonymi normami etycznymi, ma za zadanie wywołanie potrzeby ich przestrzegania, co wymaga indywidualizacji procesu edukacyjnego i zapewnienia pełni rozwoju każdemu dziecku. Proces ten powinien zaczynać się już we wczesnym stadium rozwoju emocjonalnego, w trosce o tworzenie dobrych relacji z otoczeniem. Poszczególne etapy edukacji wspierają korzystanie z tak dziś potrzebnych miękkich kompetencji, ułatwiających odnalezienie się w obecnie bardzo zróżnicowanych normach i rolach społecznych. Dlatego, już od przedszkola, staramy się kształtować w dziecku potrzebę samoregulacji i współpracy.
Jestem przekonany, że takie „tłumaczenie” nie wzbudziłoby dziś kontrowersji w jakiejkolwiek szkolnej dokumentacji, mimo swojej ewidentnej bełkotliwości i… niemal identycznego przesłania. Czy to znaczy, że Kant miał rację i był pedagogicznym wizjonerem? […]
Zanim spadną tu na mnie wszystkie możliwe gromy i epitety progresywistów, którzy już w przedszkolu doznali traumy poobiedniego leżakowania i poprzysięgli wtedy walczyć o wolność naszą i waszą, przypomnę wszystkim urażonym powyższą konkluzją o kilku dość istotnych dla dalszych rozważań kwestiach.
Po pierwsze, funkcjonowanie w jakimkolwiek zespole ludzkim, nie mówiąc już o instytucjach i organizacjach, obwarowane jest przyjęciem obowiązującego w nich zestawu zasad, które, tak czy inaczej, ograniczają wolność jednostki. Niestety, nie wszystkie zespoły i instytucje można sobie wybrać, a nawet jeśli, to i tak jest mało prawdopodobne, by wszystkie panujące tam regulacje nam pasowały. Jesteśmy gatunkiem społecznym i ze stada, czy nam się ono podoba czy nie, wypisać się nie daje.
Portal Prawo.pl zamieścił dzisiaj (5 kwietnia 2024 r.) zapis rozmowy Moniki Sewastianowicz z Prezesem ZNP Sławomirem Broniarzem. Oto jego fragmenty i link do pełnego tekstu tego wywiadu:
Foto: By ZNPbiuro [CC BY-SA 4.0]
Sławomir Broniarz – od 1998 roku, nieprzerwanie, Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego
Pozostajemy – i zawarliśmy to w projekcie rozbieżności – przy swoim zdaniu, że za awansem na nauczyciela mianowanego powinna iść większa podwyżka niż sięgająca 150 zł. Obecnie jest to mało zachęcające do rozwoju – mówi Prawo.pl Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wskazuje też, że konieczne jest wypracowanie nowego podejścia do edukacji i pracy nauczyciela, co – jak ma nadzieję – znajdzie odzwierciedlenie w zmianach zapowiedzianych na 2026 rok.
Monika Sewastianowicz: – Panie prezesie w ostatnich latach wielokrotnie poruszaliśmy temat jakości legislacji i głównych grzechów, jakich w tym zakresie dopuszczała się władza. Czy wybory przyniosły nową jakość w tej kwestii? Zmiany są konsultowane i uzgadniane ze środowiskiem nauczycielskim?
Sławomir Broniarz: – Wydaje mi się, że zmieniło się podejście MEN do partnerów społecznych – ministerstwo nie rozmawia wyłącznie z jednym związkiem zawodowym, jak to robiło poprzednio. Konsultacje się odbywają i dochodzi do rozmów z różnymi środowiskami – przykładem są konsultacje podstawy programowej. Jeżeli już miałbym coś skrytykować, to pośpiech – wydaje mi się że, nie negując potrzeby zmian – można je wprowadzać w sposób bardziej przemyślany.[…]
M.S. – Jakie będą dalsze Państwa plany w kwestii wynagrodzeń nauczycieli?
S.B. – Pozostajemy – i zawarliśmy to w projekcie rozbieżności – przy swoim zdaniu, że za awansem na nauczyciela mianowanego powinna iść większa podwyżka niż sięgająca 150 zł. Obecnie jest to mało zachęcające do rozwoju. Liczymy jednak na szerszą dyskusję na temat systemu wynagrodzeń nauczycieli, bo relacje płacowe należy w końcu uporządkować. Jest to jeden z głównych warunków przywrócenia prestiżu zawodu nauczyciela.
Mam nadzieję, że punktem wyjścia będą prace nad obywatelskim projektem powiązania nauczycielskich wynagrodzeń ze średnimi płacami w gospodarce. Ta inicjatywa ZNP naprawdę porządkuje system wynagradzania nauczycieli. Oczywiście wiele zależy od finansów państwa, ale mam nadzieję, że rząd będzie w końcu otwarty na dyskusję w tej materii i na implementację zmian dotyczących wynagrodzeń nauczycieli.
M.S. – A co z ocenianiem i awansem? Bo problemem są nie tylko finanse, wielokrotnie – w tym w raporcie NIK – wskazywano, że wielu nauczycieli dyplomowanych nie ma motywacji do dalszego rozwoju.
Nie jak zazwyczaj – w czwartek przed południu, ale dopiero dzisiaj – nie z powodu lekceważenia tego tematu, lecz z obiektywnych przeszkód w wygospodarowaniu na ten cel czasu – informujemy, że w minioną środę, 3 kwietnia, prof. Roman Leppert rozmawiał w „Akademickim Zaciszu” z doktorem Piotrem Kowzanem – adiunktem w Zakładzie Dydaktyki i Andragogiki Instytutu Pedagogiki na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.
Tematem tego spotkania były nowe ruchy społeczne w edukacji.
Zobacz nagranie tego spotkania – TUTAJ
Dopiero wczoraj wieczorem trafiliśmy na fejsbukowym profilu Ewy Radanowicz na warty upowszechnienia tekst, który zamieściła ona tam 24 marca:
Dwie lewe ręce…
Całkiem niedawno zadzwoniła do mnie Aleksandra Pezda i długo rozmawiałyśmy o przygotowywanym przez nią artykule dla „Newsweek”. 11-17.03.2024r. pojawił się artykuł pt.”Dwie lewe ręce. Nasze dzieci nie mają podstawowych życiowych umiejętności”
Po tym artykule rozdzwonił się mój telefon i dużo częściej dźwięczą komunikatory społecznościowe… Ludzie pytają:
-jak to się stało, że zbudowała pani szkołę, w której prace ręczne, artystyczne, projektowe były codziennością dziecka?
-jak finansowaliśmy takie zajęcia? taką publiczną szkołę?
-jak to możliwe, że odbywało to się w czasie ramowego planu nauczania i planu lekcji?
-jak odnajdywali w tym się nauczyciele, uczniowie i zadania szkoły?
-jak wyglądał plan lekcji?
-jak zacząć? Co powinno być pierwszym krokiem? Jak realizować podstawy programowe?
-jakie były efekty naszej pracy?
Nawiązałam kontakt z osobami z całej Polski i … i poznałam przy tym ciekawych pasjonatów edukacji, którzy na co dzień nie są z nią związani zawodowo! […]
Zostawiam Wam tutaj kawałki opisu pracy Szkoły Podstawowej w Radowie Małym w latach 2002-2021 kiedy byłam jej dyrektorką.
„Dziś w Pracowni Podróży zaopatrzonej w turystyczny ekwipunek, a więc w kufry, walizy, mapy i globusy, uczniowie odkrywają, czym jest biuro podróży. Mają spróbować odnaleźć odpowiedzi na konkretne pytania: Czym się zajmuje? W czym pomaga ludziom?. Następnie przedyskutują swoje odkrycia i przemyślenia z kolegami, nauczycielką i innymi osobami w szkole. I, korzystając z materiałów dostępnych w pracowni lub udając się na poszukiwania odpowiednich informacji, np. do biblioteki szkolnej, zaplanują podróż swoich marzeń…
W Pracowni Kuchennej odbywają się zajęcia matematyki w działaniu. Dzieci podzielone są na pracujące wspólnie zespoły, których zadaniem jest upieczenie wybornych bułeczek posypanych ziarnem. Robienie ciasta to z jednej strony świetna zabawa, z drugiej wiąże się z koniecznością stosowania się do instrukcji zawartej w przepisie. Dobierając proporcje, posługując się miarą i wagą, uczniowie niejako mimochodem przepracowują zadania matematyczne. Po zajęciach odbywa się zbiorowe sprzątanie kuchni i rytuał składania fartuszków. Pracownię trzeba zostawić w nieskazitelnej czystości dla następnej grupy.
Gdy kilkuosobowa grupa dzieci przygotowuje się do zaprezentowania na scenie pracowni teatru swojego pomysłu na etiudę, trzy inne grupy, czekając na swoją kolej, stają się cicho wpatrzoną widownią. Słychać pierwszy, drugi i trzeci gong oznajmujący początek inscenizacji. Muzyka i światła tworzą nastrój. Dzieci z prostymi rekwizytami: kawałkiem materiału, kocem, poduszką, parasolką opowiadają ruchem o…? Co odczytuje widownia? Padają propozycje: „Poduszka była słoneczkiem!”, „Parasolki – drzewami, którymi poruszał wiatr” . A falujący materiał? „Rzeką, przez którą przeskoczyła Zuzia!”
Kolejny cytat z książki:
Na „Portalu Samorządowym – Portalu dla Edukacji” w ostatnich dniach zamieszczono dwa teksty Bogdana Bugdalskiego – oba na ten sam temat. Oto, chronologicznie, ich fragmenty:
2 kwietnia 2024r.
MEN wznawia rozmowy ws. pragmatyki zawodowej nauczycieli
Na zdjęciu spotkanie uzgodnieniowe ze związkowcami w sprawie powołania zespołu d.s. pragmatyki zawodowej nauczycieli.
Prawdopodobnie już w drugiej połowie kwietnia odbędzie się pierwsze posiedzenie zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli, powołanego przez minister Barbarę Nowacką. Projekt zarządzenia w tej sprawie trafił już do interesariuszy.
>Minister edukacji narodowej Barbara Nowacka powołuje zespół ds. pragmatyki zawodowej.
>Przedstawiciele organów administracji rządowej, korporacji samorządowych oraz strony społecznej mają do 12 kwietnia zgłosić swoich przedstawicieli do prac w zespole.
>W ramach zespołu działać będzie pięć grup roboczych, które obejmą wszystkie aspekty pracy nauczyciela – od wynagrodzeń po doskonalenie zawodowe. […]
Zespół ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli będzie organem pomocniczym ministra edukacji narodowej
W skład nowo powołanego zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli, bo taką nazwę będzie on nosił, wejdą:
-Barbara Nowacka jako przewodnicząca; Henryk Kiepura, sekretarz stanu w MEN, oraz Paulina Piechna-Więckiewicz, podsekretarz stanu w MEN jako zastępcy przewodniczącego;
-przedstawiciel wyznaczony przez ministra właściwego do spraw pracy oraz zabezpieczenia społecznego;
-przedstawiciel ministra właściwego do spraw finansów publicznych;
-przedstawiciel Instytutu Badań Edukacyjnych, którzy będą reprezentowali stronę rządową.
-Stronę społeczną (nauczycieli) ma reprezentować po trzech przedstawicieli wyznaczonych odpowiednio przez tzw. reprezentatywne organizacje związkowe w rozumieniu ustawy o Radzie Dialogu Społecznego, a więc Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, NSZZ „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych, czyli Związek Nauczycielstwa Polskiego, Krajową Sekcję Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, Wolny Związek Zawodowy „Forum – Oświata”.
-Organy prowadzące w pracach zespołu ma reprezentować po jednym przedstawicielu ogólnopolskich organizacji jednostek samorządu terytorialnego uczestniczących w pracach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, a więc po jednym przedstawicielu Związku Gmin Wiejskich RP, Związku Powiatów Polskich, Związku Miast Polskich, Unii Miasteczek Polskich, Unii Metropolii Polskich oraz Związku Województw RP. […]
Zgodnie z par. 3 projektowanego zarządzenia zadaniem zespołu jest przygotowanie propozycji rozwiązań w zakresie:
-wynagradzania nauczycieli;
-awansu zawodowego i oceny pracy nauczycieli;
-odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli;
-emerytur nauczycieli oraz nauczycielskich świadczeń kompensacyjnych;
-kwalifikacji, kształcenia i doskonalenia zawodowego nauczycieli.
Jak wskazała minister Nowacka w piśmie przewodnim skierowanym do organów władzy państwowej, korporacji samorządowych oraz organizacji związkowych – do wykonywania określonych prac na potrzeby zespołu zostaną powołane tematyczne grupy robocze, w skład których będą wchodzić członkowie zespołu lub wyznaczeni przez nich przedstawiciele. […]
Cały tekst „MEN wznawia rozmowy ws. pragmatyki zawodowej nauczycieli” – TUTAJ
x x x
4 kwietnia 2024 r.
Jest dobry czas na zmiany w pragmatyce zawodu nauczycielskiego
Dzisiejsza propozycja lektury pochodzi z profilu Tomasza Tokarza. Tekst ten zamieścił on wczoraj, 3 kwietnia 2024 r.:
Pojawiły się ostatnio głosy o konieczności podwyższenia pensum nauczycieli – co ma pozwolić na uzupełnienie niedoborów kadrowych bez zwiększenia wydatków. „Kiedy poszły podwyżki o 30-proc. to pensum powinno wskoczyć na co najmniej 22 godziny” – twierdzi jeden z samorządowców.
Zacznijmy od tego, że tzw. pensum dotyczy tylko godzin tablicowych czyli bezpośredniego prowadzenia lekcji. Istotnie wydaje się ono niskie, ale jeśli przyjmiemy, że 45 minut tablicowe wymaga kolejnych 45 minut na przygotowanie takiej lekcji przelicznik już robi się nieco inny. Oczywiście nie zawsze wymaga tyle, czasem mniej, a czasem… więcej. Pamiętam jak lata temu robiłem świetne lekcje pokazowe (czy raczej popisowe) w innych szkołach, to do takiej lekcji przygotowywałem się duuuużo dłużej niż wg wskaźnika 1:1 (pokazywałem jak wiele „da się”, ale przecież nie jest możliwe prowadzenie wszystkich lekcji w ten sposób, przy określonym zasobie czasowym).
Nawet teraz w przedmiocie, który prowadzę od wielu lat nie zawsze mogę iść na lekcje z marszu, jeśli chcę, by te lekcje były efektywne. Żeby elastycznie reagować na sytuację i połączyć aktualne wydarzenia z podstawą programową (np. zamach w Rosji, sytuacja w Gazie, nowe propozycje składki zdrowotnej) musisz posiedzieć te kilka godzin (czasem w niedzielę), by sprawdzić różne wersje i móc zebrać ogrom faktów w obiektywnym komentarzu.
Nie mówię już o tym, że żeby pracować twórczo, bez podręczników to musisz zrobić własne materiały, np. gry czy instrukcje do symulacji. Wymaga to mnóstwa czasu i energii.
(Oczywiście należy jeszcze do tego doliczyć aktywności pozatablicowe: sprawdzanie prac uczniów, wypełnianie dokumentacji, tworzenie uzasadnień dla ocen, prowadzenie zebrań, korespondencja i rozmowy z uczniami, przygotowanie różnych wydarzeń szkolnych itd.)
Po drugie, 45 minut w zatłoczonej klasie, w konfrontacji z uczniami o różnych potrzebach i sposobach ekspresji to zupełnie coś innego niż 45 minut np. przy tworzeniu projektu, wypełnianiu tabelek, rozmowie z jednym klientem, montażu mebli czy wymianie kół. Takie 45 minut tablicowe mocno wyczerpuje, chociażby właśnie z powodu konieczności utrzymywania ciągłej uwagi, prowadzenia stałej analizy sytuacji, obserwacji z gotowością do reagowania… Nie wierzysz, to idź i sprawdź.
Po trzecie, jeśli oczekujemy od nauczycieli, że będą przewodnikami po skomplikowanym świecie to trzeba zaakceptować fakt, że będziemy im płacić także za myślenie, za czytanie książek i oglądanie filmów, za czas poświęcony na wyjścia do teatrów, a nawet za grę w gry czy testowanie czata GPT. Bo jeśli nauczyciel ma serio odwoływać się do różnych kontekstów i być blisko uczniów, to musi znać kulturę, w której funkcjonują. Musi dużo wiedzieć o rzeczywistości. Musi umieć skonfrontować „wiedzę” z tiktoka czy z popularnych kanałów polityczno-ekonomicznych na YT z realiami. Żeby twórczo podejść do programu i móc porozmawiać z uczniami o „Barbie”, „Biednych istotach”, „Czasie krwawego księżyca” czy najbardziej rozpoznawalnych anime – muszę te filmy obejrzeć, przetrawić i odnieść je np. do lektur czy historii. Tu czasem nie ma twardej granicy między hobby a pracą. Czy czas poświęcony na analizę kanałów „Mentzen griluje” czy „Dwie Lewe Ręce” (przed zorganizowaniem debaty o wolnym rynku) to tzw. czas wolny czy czas na zawodowe doskonalenie?
Oczywiście można powiedzieć „a nauczyciele i tak tego nie robią, nie poświęcają czasu na przygotowania i nie rozwijają się”. Być może niektórzy istotnie tego nie robią. Bo brakuje im czasu – muszą jechać na dwóch etatach plus korki. Może po prostu nie mają kiedy przygotować tych dobrych lekcji.
Ale co w tym przypadku pomoże zwiększenie pensum? Receptą na słabe lekcje ma być więcej słabszych lekcji? Czy jednak warto poszukać innej drogi?
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/
Oto obszerne fragmenty informacji o dzisiejszej konferencji pasowej w MEN – promującej najnowsze zmiany w przepisach dotyczących uczniowskich prac domowych:
Nieobowiązkowe prace domowe w szkołach podstawowych. Konferencja prasowa z udziałem Minister Edukacji Barbary Nowackiej
W pierwszym dniu szkoły po Świętach Wielkanocnych w praktyce zaczęło obowiązywać rozporządzenie Ministra Edukacji dotyczące prac domowych w szkołach podstawowych. W klasach I-III prace domowe pisemne i praktyczno-techniczne nie są zadawane – z wyjątkiem ćwiczeń pisemnych usprawniających motorykę małą – a w klasach IV-VIII prace domowe są nieobowiązkowe i nieoceniane. Zamiast oceny, uczeń uzyskuje od nauczyciela informację zwrotną na temat poprawności i jakości wykonanej pracy.
Minister edukacji Barbara Nowacka wskazała konkretne korzyści wynikające z nowych przepisów. Uczniowie i uczennice w końcu zyskują czas na przygotowywanie się do lekcji, czytanie książek, a także, co bardzo ważne, rozwijanie swoich zainteresowań, aktywność fizyczną i odpoczynek – powiedziała minister Nowacka.
Jak podkreśliła, to szkoła jest miejscem, w którym dzieci się uczą, szkoła musi też wyrównywać szanse i uczyć uczciwości. Nieobowiązkowe prace domowe to ważny krok w kierunku nowoczesnej szkoły, a także szkoły bez fikcji. Nie może być tak, że nauczyciel stawia ocenę za pracę, którą tak naprawdę wykonała sztuczna inteligencja. Postęp technologiczny jest bardzo szybki, a szkoła musi za nim nadążać – podkreśliła minister edukacji.
Zastępca dyrektora Instytutu Badań Edukacyjnych Tomasz Gajderowicz wskazał, że podstawą przyjętych rozwiązań prawnych są m.in. badania naukowe. Efekt edukacyjny prac domowych w przypadku szkoły podstawowej jest bardzo mały – podkreślił Tomasz Gajderowicz. Jak zaznaczył, lepszy efekt edukacyjny zauważalny jest dopiero w przypadku uczniów i uczennic szkół ponadpodstawowych.[…]
W konferencji prasowej uczestniczyły także Iwona Żyła, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 223 i Zuzanna Konieczna, dyrektorka Zespołu Szkół im. prof. Waleriana Pańki w Turzym Polu. W obu szkołach od lat praktycznie nie zadaje się prac domowych. Ważne jest, żeby po zajęciach szkolnych dzieci miały czas na realizację swoich pasji – podkreśliła Iwona Żyła. W szkole, którą kieruję nauczyciele już dawno stwierdzili, że zadawanie prac domowych jest nieskuteczne – dodała Zuzanna Konieczna. […]
Informator dla nauczycieli klas 1 – 3 – TUTAJ
Informator dla nauczycieli klas 4 – 8 – TUTAJ
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
Dzisiaj (3 kwietnia 2024r.) proponujemy lekturę kolejnego tekstu z bloga „OK NAUCZANIE”:
6 sposobów na uczenie uczniów sporządzania notatek
Umiejętność sporządzania notatek i korzystania z nich jest bardzo pomocna w uczeniu się. Człowiek nie rodzi się z tą umiejętnością, Dobrze, aby ją nabywał w czasie pobytu w szkole.
Zapewne przyda mu się to nie tylko w nauce szkolnej, ale też w jego dorosłym życiu.
Czasami, gdy nauczyciel prosi, aby uczniowie podkreślili ważne sprawy w tekście lub napisali, czego się nauczyli, to część uczniów nie wie co ma zrobić. Niektórzy uczniowie uważają, że wszystko jest dla nich ważne.
Badania pokazują, że podkreślanie w tekście rzeczy ważnych, ale bez wskazania, co jest ważne nie przynosi spodziewanych efektów.
Wielu nauczycieli podkreśla, że uczniowie nie potrafią robić wartościowych notatek, dlatego warto uczniów do tego przygotować. Można to zrobić stosując sześć technik, przedstawię je na podstawie sporządzania notatki z czytanego tekstu:
1.Cel – upewnienie się, że uczniowie wiedzą, co ma zostać zawarte w notatce.
Jest to związane z tym, że część uczniów nie potrafi wybrać – co jest ważne. Warto wcześniej określić dla uczniów cel zapoznawania się z tekstem. Można to zrobić przed przystąpieniem do czytania przez uczniów tekstu, zdając im pytania.
Na przykład:
-Co już wiem na dany temat, a czego dopiero się dowiedziałam/em?
-Co jest głównym przesłaniem tekstu?
-Co chciał przekazać autor tekstu i co o tym świadczy?
-Jakie są różnice pomiędzy tymi dwoma zagadnieniami poruszanymi w tekście?
Lub bardziej związane z tematem:
-Jakie przeszkody napotkał nowy rząd?
-Jakie argumenty były przeciwko przystąpieniu do wojny?
Mając określone pytania, uczeń może poszukiwać w tekście odpowiedzi na nie i skupiać się na tym, co ma wynieść z czytanego tekstu.
1.Na bieżąco – wykonanie zapisu, kiedy tylko uczeń znajdzie odpowiedź na zadane pytanie.
Zapoznawanie się z tekstem powinno podążać za celem.
Dobrze jest sporządzać notatki na bieżąco. Za każdym razem, gdy uczeń znajdzie odpowiedź na zadane pytanie, powinien ją zanotować lub podkreślić odpowiedni fragment tekstu.
Dzięki temu, uczeń będzie mógł dokonać później wyboru – co zawrze w swojej notatce.
Wracając do bieżących (naszkicowanych) notatek, uczeń może je zweryfikować zdając sobie pytania:
-Czy to, co zanotowałam/em jest naprawdę ważne i godne zapisania?
-Czego się z tego nauczyłam/em?
-Jak to co zapisałam/em, jest związane z celem, który został nakreślony?
3.Modelowanie – demonstrować uczniom procesu powstawiania notatki













