
Dziś postanowiliśmy zainteresować Was wynikami badań sytuacji uczniów i uczennic z Ukrainy w polskich szkołach. A wszystko o tym możecie dowiedzieć się z bloga CEO:
Od trzech lat badamy sytuację uczniów i uczennic z Ukrainy w polskich szkołach. Od tego czasu zmieniło się wiele w oddolnych działaniach szkół i w obrębie rozwiązań systemowych. Wiemy już, które metody i rozwiązania warto wdrażać, a które nie sprawdza się. Dzięki raportowi „Różnorodność kulturowa polskich szkół – perspektywa nauczycieli i nauczycielek” wiemy także, jak różnorodność postrzegają nauczyciele i jakiego wsparcia potrzebują.
Istotnym warunkiem powodzenia integracji edukacyjnej jest stosunek nauczycieli do obecności w szkole uczniów różnych narodowości oraz ich kompetencje w tym zakresie. Światło na te kwestie rzucają najnowsze badania ilościowe, które obejmowały 2869 nauczycieli z 325 szkół z całej Polski.
W projekcie przygotowaliśmy również opracowanie dotyczące kompetencji nauczycieli uczących dzieci z doświadczeniem migracji i uchodźstwa. Zwracamy w nim uwagę między innymi, że powszechna obecność uczniów z Ukrainy w polskiej szkole stwarza nowe wyzwania dla całego systemu edukacji. Skuteczna odpowiedź na te wyzwania wymaga rozwoju kompetencji nauczycieli i nauczycielek, w szczególności nabycia nowej wiedzy i nowych umiejętności. Aby rozwój kadry pedagogicznej był skuteczny, muszą być zapewnione odpowiednie warunki doskonalenia zawodowego.
x x x
Podsumowanie wyników i rekomendacje z badań: „Różnorodność kulturowa polskich szkół – perspektywa nauczycieli i nauczycielek” – TUTAJ
Różnorodność kulturowa polskich szkół – perspektywa nauczycieli i nauczycielek
Raport z badania ilościowego – TUTAJ
Źródło: www.ceo.org.pl/
30 stycznia br. weszło w życie Rozporządzenie Ministra Edukacji z dnia 29 stycznia 2025 r. (poz. 121) zmieniające rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków i sposobu przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty.
1.Nowelizacja rozporządzenia zmienia czas trwania egzaminu ósmoklasisty z każdego przedmiotu i przedłuża dotychczasowy czas jego trwania o około 25%. Czas trwania egzaminu ósmoklasisty już od bieżącego roku szkolnego będzie wynosił: z języka polskiego – 150 minut; z matematyki – 125 minut; z języka obcego nowożytnego – 110 minut.
Wydłużenie czasu trwania egzaminu dla wszystkich uczniów pozwoli zdającym na większą swobodę w gospodarowaniu czasem podczas rozwiązywania zadań egzaminacyjnych, na ponowne zastanowienie się nad udzielonymi odpowiedziami czy też dokładne sprawdzenie poprawności przeniesienia odpowiedzi na kartę odpowiedzi. Umożliwi również tym zdającym, którzy w dniu egzaminu natrafili na nieoczekiwane wcześniej trudności, np. z koncentracją uwagi, z radzeniem sobie ze stresem egzaminacyjnym itp., na pomyślne rozwiązanie zadań egzaminacyjnych.
2.Kolejne zmiany wprowadzone w rozporządzeniu wynikają ze zmian wprowadzonych w ustawie z dnia 21 listopada 2024 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 1933), w której dodano rozdział 3c dotyczący systemów teleinformatycznych wykorzystywanych do przeprowadzania egzaminów zewnętrznych. Egzamin ósmoklasisty będzie przeprowadzany z wykorzystaniem Systemu Informatycznego Obsługującego Egzaminy Ogólnokształcące, zwanego dalej „SIOEO”.
Zmiany w ustawie z 21 listopada 2024 r. determinują konieczność dokonania w rozporządzeniu zmian dostosowujących.
3.Ponadto wprowadzono zmianę polegającą na skróceniu z 2 lat do 6 miesięcy okresu przechowywania przez okręgowe komisje egzaminacyjne protokołów zbiorczych przebiegu egzaminu ósmoklasisty z danego przedmiotu. Wynika to m.in. z konieczności ujednolicenia okresu archiwizowania dokumentacji egzaminacyjnej.
W związku z ww. zmianami Centralna Komisja Egzaminacyjna opublikowała szereg informacji i komunikatów – uwzględniających informację o nowym czasie trwania egzaminu ósmoklasisty z każdego przedmiotu, w tym dla uczniów rozwiązujących zadania w arkuszach w dostosowanej formie – – patrz TUTAJ
Szczegółowe informacje o zasadach przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty – TUTAJ
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
Stało się! Nie czas się usprawiedliwiać – najwyższa pora nadrobić tę zaległość!
Wczoraj nie ukazała się na naszej stronie tradycyjna informacja o środowym spotkaniu w „Akademickim Zaciszu”. Przeto dziś informujemy, ze odbyła się tam ciekawa rozmowa o raporcie przygotowanym przez Teach for Poland, zatytułowanym „Nauczyciel_ka 2040. Odważ się myśleć inaczej”
Na pytania jego dotyczące, zadawane przez prof. Romana Lepperta, odpowiadała Katarzyna Nabrdalik – prezeska Teach for Poland.
Oto fragment ze „Słowa wstępnego”, od którego zaczyna się tekst tego Raportu:
„Dlaczego taki raport jest potrzebny? Zbyt często słyszymy o przemęczonych, niedocenionych, zmagających się z codziennymi wyzwaniami nauczycielach. Jednak my widzimy dużo więcej – profesję pełną pasji, przestrzeń do działania i wychowania przyszłych liderów, innowatorów i twórców. Chcemy pokazać, że nauczyciel to zawód z przyszłością, kluczowy dla kształtowania przyszłości Polski – dynamicznej i pełnej wyzwań, ale przede wszystkim możliwości”.
Czy takie pokazanie zawodu nauczyciela jest możliwe? Czy twórcom raportu to się udało? – sprawdźcie sami – jeżeli dotąd tego nie zrobiliście – w dowolnym czasie oglądając nagranie tego spotkania i czytając ów raport:
Być nauczycielem (w) przyszłości – TUTAJ
Raport „Nauczyciel_ka 2040. Odważ się myśleć inaczej” – TUTAJ
Poniżej udostępniamy tekst, zamieszczony przez Tomasza Pintala na jego fbprofilu 26 stycznia 2025 roku:
No i co ja mam wam kochani tym razem napisać?
Jak napiszę, że matematyki nie ma kto nauczyć… i nie ma w jakich warunkach, to tak jakbym nic nie napisał, prawda? No dobra, to spróbujmy inną drogę wybrać.
Postanowiłem tym razem po prostu pokazać, że można, się da, się zrobi, się napisze, się opublikuje… się podzieli (tutaj jestem pewien, że teraz pochylając się nad tym akapitem Roman Leppert łypie nade mną spode łba i zastanawia się czy ja czasami za długo nie uczestniczyłem w spotkaniu z ministrą edukacji, które było ostatnio w ramach spotkania online, które prowadził Nasz Profesor).
Tłumaczyłem i przekonywałem dziesiątki (a nawet i setki) razy, że matematyka może, a przede wszystkim powinna być tłumaczona dobrze, lepiej, inaczej. Podkreślam wyraźnie, że krytykując nauczanie matematyki NIGDY nie miałem na myśli tego, że nauczyciele sami z siebie źle ją tłumaczą i celowo źle jej uczą. NIGDY także nie byłem za tym, aby nauczyciel stawał na głowie, ubierał strój klauna i wszystkim tym co ma pod ręką (i co wcześniej przygotuje) powodował wybuchy, jakich dzieci często poszukują na TikToku i jakimi strzelają w swój układ dopaminowy, który domaga się ciągle więcej i bardziej intensywnie.
Chodziło (i nadal chodzi) mi zawsze o to, że zwłaszcza w stosunku do możliwości poznawczych obecnych dzieci (i młodzieży) wrzucanie im na głowę tysięcy rzeczy, które nijak się mają do tego, o czym mówią badania w kontekście efektywnej nauki i prawidłowego rozwoju… nie sprawi, że one cokolwiek zrozumieją (nie tylko z matematyki).
A co w takim razie działa? Otóż właśnie to, co promuję i próbuję przekonywać każdego, kto chce uczyć lepiej, inaczej, ciekawiej oraz efektywniej.
Działa to, aby przede wszystkim dawać dzieciom możliwość ODKRYWANIA tego czym jest matematyka za pomocą pracy na KONKRETACH (realnych obiektach). Po prostu chodzi o to, że jak dzieci i młodzież będą miały możliwość odkrywania i sprawdzania, to na bazie tego dalszym etapem jest wyciąganie wniosków oraz ich zapisywanie.
Wrzucanie dzieciom do głowy wiedzy matematycznej na zasadzie „bo tak jest i nie dyskutuj, bo dostaniesz jedynkę” jest zaprzeczeniem nie tylko procesu nauki, ale także tego czym jest podejście do dziecka, które MUSI samodzielnie wykonywać pewną pracę (zarówno fizyczną jak i umysłową), aby właśnie w swojej głowie powodować to, żeby umysł odkrywał kolejne własności i relacje między tym, co dotąd było nieznane.
W szkole średniej zapewne większość z was kochani (ja też) nigdy nie wiedziała dlaczego niektóre czworokąty można wpisać w okrąg a innych się nie da, prawda? Kto z was odkrywał w szkole własności na bazie których doskonale można zrozumieć, dlaczego danych czworokątów nie da się wpisać w okrąg?
No to pokazuje wam kochani czego jeszcze nie wiemy z matematyki, a te kwestie obowiązkowo powinny być odkrywane jeśli chodzi o dzieci i młodzież. Pytanie ilu nauczycieli matematyki o tym wie i tego naucza w szkole? Tego nie wiem, ale wiem, że jeśli znajdą się nauczyciele, którzy będą chcieli skorzystać z mojej pracy, to jest szansa, że tego typu zagadnienia będą tłumaczone po prostu lepiej, inaczej czy też ciekawiej.
Coś tak czuję, że Lidia Bielinis wraz Bernadetta Olender-Jermacz oraz Ika Pawluczuk zapewne będę jednymi z pierwszych, które w wolnej chwili wchłoną ten artykuł. Natomiast Marta Grześko-Nyczka po raz kolejny przekona się, że matematyka dobrze uczona, to coś co naprawdę nie gryzie i może być naprawdę fajne, a nawet ciekawe. Obiecałem bowiem dzisiaj Marcie, że wrzucę kolejną część matematycznych odkryć zamiast pokazywać jej model edukacyjny związany z likwidacją obowiązkowej matury z matematyki, na który mentalnie jeszcze nie jesteśmy gotowi.
Z kolei Wiesia Mitulska zapewne będzie najbardziej zainteresowana ostatnią częścią (ściągawką pytań), natomiast Joanna Mytnik powie, że jej znakomita praca (zwłaszcza myślę o webinarach dostępnych dla wszystkich) związana z promowaniem narzędzi bazujących na AI, jednocześnie pomocnych w pracy edukacyjnej… została nie tylko doceniona, ale i wykorzystana w dobrym celu (dziękuję Asiu!).
No i oczywiście Zofia Zielińska-Kolasińska po raz kolejny stwierdzi, że właśnie tak tę matematykę powinniśmy uczyć nasze dzieci: Zosia po prostu ma znakomite wyczucie matematyki, podobnie jak chociażby Pani Agata Markowicz, która prowadzi profil Matematyka u Sienkiewicza, gdzie stale mnie zachwyca cudami jakie realizuje w szkole i którymi dzieli się na profilu.
Zadałem na początku trudne pytanie, więc spróbuję na nie odpowiedzieć. Mogę napisać, że podziwiam was w tym, że jesteście w stanie kochani dawać z siebie wartościowe rzeczy i nie tylko dzielić się nimi, ale również wspólnie się wspierać. Joanna Waszak i Ika Pawluczuk zapewne wiedzą o czym myślę, bo wy kochani w przeważającej większości wypadków wykonujecie pracę w której ja bym albo usiadł i się rozpłakał… albo po prostu poleciał na inną planetę.
Ja się po prostu niezmiernie cieszę, że mogę przebywać wśród ludzi, którzy robią wspaniałe rzeczy, a jednocześnie dzielić się tym, co uważam za wartościowe. Marzę o tym, aby każde dziecko mogło uczyć się myślenia, odkrywania, wnioskowania oraz mogło testować swoje pomysły za pomocą matematyki czy też szachów (idealnie obu). Jeśli zatem moje pomysły w jakiś sposób będą ku temu pomocne, to moja misja na planecie Ziemia została spełniona!
Poniżej link do artykułu*, którego zagadnienie formalnie realizuje się w klasie 2 lub 3 szkoły średniej, ale ja akurat nie widzę powodu (ani problemu), aby go można było zrealizować z uczniem, który lubi odkrywać matematykę, formalnie będąc jeszcze w szkole podstawowej. Matematyka jest zbyt piękna, aby nie mieć możliwości jej odkrywania i zachwycania się nią, prawda Anna Kędzierska?
*Link do artykułu „Co by było, gdybyś zobaczył matematykę zupełnie inaczej” – TUTAJ
Źródło: www.facebook.com/tomasz.pintal/
„Portal dla Edukacji” zamieścił dzisiaj zapis wywiadu z posłem Marcinem Józefaciukiem (KO) – członkiem – m.in. – Komisji Edukacji i Nauki, z którego możemy wiele dowiedzieć się o aktualnej sytuacji projektów, dotyczących szkół i nauczycieli. Ze względu na to, że tekst ten jest bardzo obszerny, zamieszczamy jedynie pięć pierwszych pytań i odpowiedzi, odsyłając na stronę „Portalu dla Edukacji” po odpowiedzi na kolejnych dziewięć:
Posłowie są gotowi na zmiany w szkołach. To rząd musi się pospieszyć
Posłowie są gotowi do wprowadzenia zmian oczekiwanych przez środowiska oświatowe, w tym również tych mających na celu powiązanie wynagrodzeń nauczycielskich ze średnią krajową – ocenia poseł Marcin Józefaciuk. Widzi też możliwość podniesienia dodatku za wychowawstwo.
>Wszystko wskazuje na to, że projekt nowelizacyjny Karty nauczyciela może trafić do Sejmu jeszcze w lutym.
>Posłowie przyjrzą się funkcjonowaniu szkół w chmurze. Ich dotowanie nie może nie mieć związku z kosztami.
>Jest też nadzieja, że skończą się problemy szkół z rodzicami, którzy nie przyjmują do wiadomości, że ich dzieci nie są w normie.
>Tematów jest więcej, m.in. godziny czarnkowe. – Nie ma dla nich uzasadnienia – one po prostu powinny zniknąć, a nie być zmieniane – twierdzi poseł Marcin Józefaciuk.
Red.: – Kilka dni temu media obiegła informacja na temat wznowienia przez podkomisję stałą prac nad projektem nowelizacji Karty nauczyciela, uzależniającej wynagrodzenia nauczycieli od średniej krajowej. Czy coś się w tej kwestii naprawdę ruszyło?
Marcin Józefaciuk, nauczyciel, poseł, szef zespołu parlamentarnego ds. nauczania domowego: – Nie jestem członkiem tej podkomisji. Z tego, co wiem, to na pewno się ruszy, bo są w to zaangażowane zarówno związki zawodowe, jak i ministerstwo, i posłowie. Wiem, że w tej sprawie jest wiele spotkań, wiele rozmów i ta podkomisja pracuje.
Red.: – Wygląda na to, że bardziej poza Sejmem, bo jeśli chodzi o posiedzenia podkomisji, to nie było ich za dużo – ostatnie 20 grudnia. Kiedy jako Komisja Edukacji i Nauki spodziewacie się efektów jej pracy?
M.J.: – Podkomisja jest stworzona do tego, żeby pracować, więc jako komisja czekamy na efekty jej pracy. Jako że uczestniczę w pracach trzech innych komisji, czasami nie bardzo mam okazję szczegółowo rozmawiać z członkami tej podkomisji o postępach tych prac. Ale wiem, że są tam posłowie, którym bardzo zależy na statusie nauczycieli. Przy MEN również pracuje zespół ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli, więc te prace nad zmianami cały czas trwają.
Red.: – Minister Barbara Nowacka chce zlikwidować tzw. godziny czarnkowe. Co pan na to?
M.J.: – Z odpowiedzi na interpelację pani poseł Kłopotek w tej sprawie to nie wynika. Ja też zadałem to pytanie w swojej interpelacji i za kilka dni musi wpłynąć odpowiedź, ale z odpowiedzi na interpelację poseł Kłopotek zrozumiałem, że MEN jest za godzinami czarnkowymi, tylko że realizowanymi trochę inaczej. Nie wykluczam również inicjatywy obywatelskiej lub poselskiej w tej sprawie. […]
Red. – Obecnie bardzo dużo ma się zmienić, jeśli chodzi o pragmatykę zawodową nauczycieli. To nie są fundamentalne zmiany, ale wiele z nich jest uregulowanych w Karcie nauczyciela. Kiedy projekt nowelizacji trafi do komisji?
M.J.: – Kilka dni temu sejmowa Komisja ds. Petycji zastanawiała się nad zmianą przepisów dotyczących ocen dokonywanych przez dyrektorów w przypadku, gdy pracownik zrezygnuje z pracy. Bo obecnie, gdy nauczyciel przygotowujący się do zawodu rezygnuje z pracy, nawet po dwóch tygodniach od rozpoczęcia się roku szkolnego, to dyrektor musi mu wystawić ocenę. To jest oczywiście głupie, bo po tak krótkim czasie trudno ocenić nauczyciela. I jeden z posłów zaproponował, żeby to było dopiero po sześciu miesiącach pracy. Na tej komisji był przedstawiciel MEN, który powiedział:
„Resort jest w trakcie opracowywania zmian w pragmatyce i one już trafiają do uzgodnień międzyresortowych.”
Czyli te prace są dalej niż tylko w fazie przygotowania, co jest uzasadnione, jeśli miałyby one wejść od września. Więc to jest bardziej perspektywa miesiąca niż dwóch, kiedy projekt trafi do Sejmu.
Red.: – Czy jest możliwe, żeby w tych zmianach znalazła się kwestia wzrostu wynagrodzenia za wychowawstwo?
M.J.:- Moim zdaniem może się znaleźć, bo m.in. o to walczą związkowcy. Jeżeli to będzie uregulowane na poziomie ustawy, to zwiększą się potrzeby edukacyjne samorządu, ale nie sądzę, żeby to aż tak bardzo miało go obciążyć.
Red.: – Czyli wsparłby pan ten postulowany wzrost do 500 zł?
M.J.: – Żyjąc już trochę na tym świecie, myślę, że wzrost z 300 zł na 500 zł nie jest możliwy. Ale do 400 zł tak. […]
W dalszej czci rozmowy poseł Józefaciuk odpowiadał jeszcze na poniższe pytania Redakcji:
>Ukazało się rozporządzenie, które gwarantuje, że nauczyciele dostaną laptopy, dlaczego znowu nie ma dla wszystkich?
>Kolejna rzecz ważna – ustawa Kamilka. Kiedy spodziewacie się projektu nowelizacji?
>Zanim rozpocznie się nowy rok szkolny, jeszcze w tym szkoły wyruszą na wycieczki. Nie widzi pan szansy, żeby odbywały się one już pod rządami nowej ustawy?
>Zmieńmy temat. Od kilku lat mamy dziwną sytuację, gdy chodzi o edukację, bo z jednej strony zajmują się nią szkoły w chmurze, z drugiej stacjonarne szkoły publiczne i niepubliczne, których prowadzenie sporo kosztuje. Czy widzi pan potrzebę jakichś zmian w zakresie finansowania edukacji domowej?
>Czyli postulat samorządów, żeby wielkość dotacji była uzależniona od wielkości szkoły, jest pańskim zdaniem zasadny?
>Edukacja włączająca – tu również szykują się zmiany. Póki co jednak towarzyszą im sprzeczne informacje, bo z jednej strony pani minister sygnalizuje, że zmieni się cały system włączania, a w związku z tym nie musi rozmawiać o dodatku za trudne warunki pracy dla nauczycieli pracujących w szkołach ogólnodostępnych, z drugiej zaś strony mówi, że nie ma innego sposobu niż włączanie. W którą stronę idziemy?
>Pytanie jednak brzmi: co ma się zmienić? Czy idziemy w stronę systemu fińskiego, czy też w stronę naszych obecnych szkół integracyjnych, które rządzą się trochę innymi prawami niż szkoły ogólnodostępne.
>Problemem utrudniającym pracę szkół jest to, że to rodzic decyduje, do której szkoły idzie jego dziecko, rodzic decyduje, czy ujawnić orzeczenie o potrzebach specjalnych, a wcześniej, czy pójść z dzieckiem do poradni psychologiczno-pedagogicznej.
>Czyli szykuje się zmiana, która ograniczy to pełne władztwo rodziców wobec dzieci. Dopuścimy specjalistów do głosu?
Odpowiedzi Posła Marcina Józefaciuka na wszystkie powyższe pytania – w pełnej wersji tekstu – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Przeoczyliśmy, zamieszczony w minioną niedzielę na jego fbprofilu, tekst dr Tomasza Tokarza, w którym podzielił się on z czytającymi swoimi obserwacjami i pesymistycznymi refleksjami na temat realnych szans na rzeczywiste zreformowanie polskiej edukacji:
Problem zmiany edukacji jest głównie mentalny. Tomasz Tokarz: 80% procent nauczycieli i rodziców nie chce nic realnie zmieniać- tylko ewentualnie poprawiać to, co już jest. Wciąż remontować rozpadający się budynek, stworzony w zupełnie innych realiach – zamiast spróbować skonstruować coś nowego – bardziej adekwatnego do czasów łatwego dostępu do informacji, do narzędzi AI, do prawdziwych potrzeb obywatelskiego społeczeństwa.
Brakuje wyobraźni, że edukacja może wyglądać inaczej – mimo, że rodzice wysyłając dzieci na lekcje angielskiego, na treningi sportowe – widzą, że edukacja oparta na zainteresowaniach dzieci i pozbawiona ścisłej kontroli – jest skuteczna. Ale już w samej szkole musi być wg nich zupełnie inaczej – wycisk, kontrola i cyferki. Dziwne dwójmyślenie.
W związku z tym zmiany muszą być robione odgórnie – tylko MEN ma odpowiednią siłę, by je przejąć i zrealizować, tylko musiałoby chcieć. A wg mnie nie chce, bo nie ma na tyle wyobrażni i wiedzy. Samo ministerstwo edukacji jest traktowane trzeciorzędnie.
Zmiany muszą mieć poparcie całej klasy politycznej – a przy obecnej polaryzacji, każda nawet drobna zmiana (nawet wycofanie jakiejś lektury) wywołuje straszne oburzenie i szczucie. Ta czy nazwa przedmiotu, obcięcie tego czy owego, gimnazjum czy brak gimnazjum, prace domowe czy nie – to nie ma żadnego większego znaczenia, ale i tak wywołuje opór i rejtanowskie gesty. „Świat się kończy, chcą wynarodowić naród, zniszczyć myślących ludzi”. Potrzebny jest konsensus, porozumienie ponad podziałami – a obecnie to niestety abstrakcja.
Chyba tylko jakaś katastrofa może doprowadzić do otrzeźwienia.
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/
Na portalu „Edukacja”, prowadzonym przez dziennik „Rzeczpospolita”, wypatrzyliśmy zamieszczony tam dzisiaj tekst Joanny Ćwiek-Świeckiej. Informuje on o wynikach najnowszego raportu „Edukacja cyfrowa”, opracowanego przez Fundację GrowSpace. Rozmówcą red, Ćwiek-Świeckiej był Dominik Kuc z Zarządu Fundacji.
Poniżej zamieszczamy jedynie kilka wybranych fragmentów tego tekstu, odsylając do zapoznania się z jego pełną wersją „u źródła” – udostępniając do niego link”
Czy będzie zakaz smartfonów w szkołach? Co trzecia placówka zaostrzyła przepisy
[…]
Do przygotowania raportu fundacja pozyskała informacje z 350 szkół w Polsce. Raport pokazuje, że na zakaz korzystania z telefonów najczęściej decydują się szkoły w województwie lubuskim (80 proc.) i świętokrzyskim (71,43 proc.), a najrzadziej w zachodniopomorskim – zaledwie 37,50 proc. placówek. […]
Szkoły coraz częściej widzą też zagrożenia związane z używaniem smartfonów takie jak problemy z koncentracją czy wykorzystanie do nękania innych uczniów. I tak 32,01 proc. szkół zmieniało regulacje związane z korzystaniem z telefonów komórkowych w ciągu ostatnich trzech lat (2022–2024). Najczęściej w województwie wielkopolskim – 42,86 proc., najrzadziej w zachodniopomorskim – 18,75 proc. W sumie kwestię telefonów ma uregulowane już blisko 90 proc. szkół.
A 92,86 proc. szkół w ciągu ostatniego roku prowadziło działania związane z edukacją cyfrową skierowane do młodzieży. Najmniej zajęć odbyło się w województwie mazowieckim – 76,47 proc. „Najpopularniejszymi tematami były: uzależnienie od telefonów, fake newsy, oszustwa w internecie oraz bezpieczne korzystanie z mediów społecznościowych. Dodatkowo zauważyliśmy, że część szkół z województwa dolnośląskiego zabierała osoby uczniowskie na sztuki teatralne, które bezpośrednio poruszały temat dot. bezpieczeństwa cyfrowego” – piszą autorzy raportu. […]
Coraz częściej mówi się też w Polsce o twórczym wykorzystywaniu. – Każdy z nas nosi w kieszeni urządzenie o mocy obliczeniowej znacznie przewyższającej to, które pozwoliło wystartować rakiecie Apollo i wylądować na Księżycu. Powinniśmy zadać sobie pytanie, co z tym zrobimy – mówi w podcaście „Szkoła na nowo” dr Ilona Iłowiecka-Tańska, dyrektor innowacji w Centrum Nauki Kopernik. – Czy podobałaby nam się szkoła, w której każdy uczeń ma dostęp do mikroskopu tylko dlatego, że wystarczy, że nałoży nakładkę na swój osobisty smartfon? – pyta ekspertka.[…]
Cały tekst „Czy będzie zakaz smartfonów w szkołach? Co trzecia placówka zaostrzyła przepisy” – TUTAJ
Źródło: www.edukacja.rp.pl/oswiata/
Do tradycji należy, ze co kilka dni zamieszczamy kolejny tekst Danuty Sterny z bloga „Oś świata”:
Sala lekcyjna, a proces uczenia się
Motywowanie jest trudnym zadaniem dla nauczyciela, a właściwie niemożliwym do wykonania. Nauczyciel może jednak, tak organizować zajęcia, aby uczniowie się angażowali, a to zwiększa ich motywację.
Środowiska, w którym uczeń się uczy, często wpływa na chęć uczenia się. Jeśli w klasie jest duszno lub panuje bałagan, to nie jest to środowisko sprzyjające uczeniu się. Dobrze jest najpierw zadbać o dobre warunki, a potem organizować lekcje angażujące uczniów.
1.Sala lekcyjna
Warto przed lekcja wywietrzyć salę i zadbać o porządek. Wchodzą do sali uporządkowanej uczniowie mają mniejsza ochotę bałaganienia.
Warto też zadbać o łatwe przestawianie ławek, aby ułatwić organizację pracy uczniów w grupach.
2.Stwarzanie ułatwiających warunków.
W pewnym eksperymencie w misce umieszczono banany i pomarańcze, i pozwolono uczestnikom wybierać owoc, ludzie zdecydowanie wybierali częściej banany — nie ze względu na ich smak, ale dlatego, że łatwiej je obrać.
Analogicznie uczeń nawet w sposób nieświadomy wybiera, to co jest łatwiejsze do wykonania. Dlatego warto zadbać o dostępność materiałów i zmniejszyć bariery w rozpoczęciu i kontynuowaniu przez ucznia pracy. Można np. mieć w klasie szkolnej szufladę z pomocami, które uczeń może używać w czasie lekcji, np. długopisy, linijki, kartki, zakreślacze, karteczki samoprzylepne itp.
Jeśli uczeń o czymś zapomni, nie musi prosić innych o pożyczenie ani tracić czasu na szukanie; po prostu podchodzi do szuflady i bierze to, czego potrzebuje. Szuflada powinna być uzupełniana przez uczniów sukcesywnie. Uczy to wspólnej odpowiedzialności.
3.Angażowanie przy pomocy wskazówek wizualnych
Mózg ludzki reaguje na bodźce wizualne. Sprytnie umieszczona wskazówka wizualna może skuteczniej wywołać działanie niż wiele przypomnień ustnych.
Wskazówki wizualne powinny być zmieniane, aby się nie opatrzyły. Dużo lepiej działają rysunki i obrazy stworzone przez uczniów, niż plansze zakupione i wiszące w sali cały rok.
Dobrym pomysłem może być „Parking pytań”, na którym uczniowie zapisują pytania lub porady podczas nauki. Powoduje to zapamiętywanie pytań i nieprzerywanie w czasie nauki innym uczniom. Pod koniec lekcji trzeba wrócić do pytań i wspólnie poszukać odpowiedzi.
4.Wykorzystanie ciekawości
Ciekawość jest potężnym motywatorem. Można rozpocząć lekcje od pytania kluczowego lub od podania ciekawostki.
Pamiętam, jak moi licealiści na lekcjach matematyki „budzili się” swoje zainteresowanie, gdy opowiadałam im o historii matematyki, lub zadawalam pytania na przewidywania.
Nauczyciele szczególnie edukacji wczesnoszkolnej często rozpoczynają lekcje od przedstawienia uczniom rekwizytu związanego z tematem lekcji, to również zaciekawia uczniów.
6.Świętowanie postępów
Przeważnie doceniamy końcowe sukcesy, zapominamy o świętowaniu w czasie procesu uczenia się. A docenianie jest bardzo ważnym czynnikiem motywującym.
Można w sali lekcyjnej zawiesić plakat i na nim uczniowie mogą zapisywać – czego się nauczyli. Jeśli taki plakat jest sukcesywnie zapełniany, to uczniowie widzą swój postęp w nauce.
Taki plakat może wisieć na zebraniach z rodzicami, wtedy również rodzice mogą zobaczyć, czego dzieci uczą się w szkole.
Innym sposobem na uświadomienie sobie przez uczniów własnego rozwoju są tak zwane wyjściówki. Uczniowie pod koniec lekcji wieszają w ustalonym miejscu na ścianie karteczki samoprzylepne z odpowiedzią na pytanie. Może to być: Czego się dziś nauczyłem? lub „Co jest dla mnie niejasne?” lub „O co chciałbym zapytać”. Uczniowie czytając kartki kolegów i koleżanek uczą się wzajemnie od siebie i motywują do dalszej nauki.
Świętowanie może również opierać się o zeszyt uczniowski. Można zrobić wystawę zeszytów, którą można też pokazać rodzicom na zebraniu. Uczniowie zwykle są dumni ze swoich zeszytów, o ile prowadzone są ze wsparciem nauczyciela.
Inspiracja artykułem Cathleen Beachboard
Źródło: owww.knauczanie.pl
Dzisiaj powracamy do tematu inicjatywy władz Miasta Łodzi, o której informowaliśmy na OE 14 stycznia. Oto fragment tamtego tekstu:
„…niedawno minął termin, określony w ogłoszeniu, będącym załącznikiem do Zarządzenia Nr 2467/2024 Prezydenta Miasta Łodzi z dnia 22 listopada 2024 r. Jak poinformowano tam – od 9 grudnia 2024 do 9 stycznia 2025 trwały konsultacje społeczne projektu Polityki rozwoju edukacji Miasta Łodzi 2030+. Publikujemy tę informację, aby zmobilizować Wydział Edukacji UMŁ do upublicznienia efektów tej konsultacji, abyśmy wszyscy dowiedzieli się ile opinii wpłynęło, ile było pozytywnych, ile negatywnych, a ile z nich zawierało postulaty dokonania w tym projekcie zmian – jakich.”
Przypominamy o tym dlatego, że właśnie dzisiaj mija trzy tygodnie od zakończenia owych konsultacji, i do dzisiaj nie możemy znikąd dowiedzieć się nic o ich przebiegu i wyniku. Podobno Wydział Edukacji, który był za ich przeprowadzenie odpowiedzialny, ma już gotowy materiał informacyjny, jednak nigdzie nie został on upubliczniony. Z „dobrze poinformowanych źródeł” dowiedzieliśmy się, że informacja ta będzie zamieszczona w Biuletynie Informacji Publicznych Urzędu Miasta Łodzi, ale po jej wcześniejszym przekazaniu na najbliższym posiedzeniu Komisji Edukacji Rady Miasta Łodzi.
Jednak okazało się, że nie można ustalić daty owego posiedzenia i proponowanego porządku jej obrad, gdyż od kwietnia 2024 roku zaprzestano zamieszczania tych informacji. Oto ostanie takie ze strony łódzkiego BIP-u:
Źródlo: www.bip.uml.lodz.pl/wladze/rada-miejska-w-lodzi/
Źródło: www.bip.uml.lodz.pl/wladze/rada-miejska-w-lodzi/
Nie musimy chyba ukrywać informacji o naszym zaskoczeniu i rozczarowaniu takim podejście osób odpowiedzialnych za udostępnianie łodzianom informacji publicznej.
CZEKAMY NA REAKCJĘ WYDZIAłAŁU EDUKACJI , A PRZEDE WSZYSTKIM WŁADZ SAMORZĄDOWYCH MIASTA ŁODZI.
Oto tekst, który dr Marzena Żylińska zamieściła w minioną niedzielę na swoim fbprofilu:
Zaniżanie ocen
Wiecie, co jest najskuteczniejszą metodą niszczenia motywacji do nauki? Zaniżanie ocen! W ostatnim czasie codziennie dostaję kilkadziesiąt próśb o pomoc.
Rodzice podają oceny zebrane przez ich dzieci w I półroczu i wystawione na ich podstawie oceny na półrocze. Niektóre zostały tak drastycznie zaniżone, że trudno w to uwierzyć.
Rodzice pytają, co mają robić, by przywrócić dzieciom / młodym ludziom chęć do nauki. Zjawisko to jest najbardziej krzywdzące w 8 klasie, bo za średnią ocen na świadectwie uczniowie dostają dodatkowe punkty podczas rektrutacji do szkół średnich.
Jak mam odpowiadać, co radzić?
Czy powinni swoim dzieciom mówić, że to nie stopnie są ważne, ale to, co mają w głowie? Ale czy takie słowa mają sens, gdy od tych stopni zależą dodatkowe punkty podczas rekrutacji, a w szkole wszystko w szkole kręci się wokół stopni, gdy klasówka goni klasówkę? Gdy w szkole na wszystko brakuje czasu, ale nigdy na kartkówki i klasówki?
Czy takie rady mają sens, gdy dzieci i młodzi ludzie każdego dnia doświadczają, że celem szkoły nie jest ich rozwój, ale stopnie, średnie, wyniki egzaminów, staniny, że nikogo nie interesuje ich dobrostan, czas na odpoczynek, ich emocje, rozczarowanie, rozpacz, utrata motywacji do nauki i wiary w sens własnej pracy?
Utrata wiary w sens swojej pracy! To właśnie jest największa strata! Niesprawiedliwe ocenianie, niedocenianie trudu i starań, ignorowanie zdobytych przez uczniów stopni, prowadzi do utraty wiary w sens włąsnej pracy. Bo po co siedzieć do nocy, po co przygotowywać się do kolejej klasówki, jeśli zdobyte takim trudem stopnie nauczyciel potem kompletnie lekceważy?
Na marginesie – Taka nauka jest kompletnie nieefektywna, a jej efektem jest znane 3 razy Z. Klasówkowy maraton służy tylko zdobywaniu stopni. Efektywna nauka wygląda zupełnie inaczej. Ale to kolejne piętro absurdu, gdy się okazuje, że te stopnie nie są brane pod uwagę.
Dostaję codziennie kilkadziesiąt próśb o pomoc. Trudno mi te wiadomości choćby przeczyta. Nawet, gdyby nie spała, nie dałabym rady na nie odpowiedzieć. A poza tym, co mam radzić? Przecież tu nie ma dobrej rady, bo jak mówić w domu, że stopnie są zupełnie nieważne, gdy w szkole wszystko wokół nich się kręci?
Czy mam pisać prawdę? A prawda jest taka, że stopnie są narzędziem władzy, które różni ludzie różnie wykorzystują. A niektórzy ludzie władzy nad innymi mieć nie powinni, bo jak ją mają, to wykorzystują ją do krzywdzenia.
Nauczycieli w Polsce jest około 600 tysięcy. Jestem przekonana, że znakomita większość z nich to ludzie, którym na uczniach zależy i którzy robią wszystko, żeby oceniać uczniów sprawiedliwie, rzetelnie i tak, żeby budować ich motywację do nauki. Ale…
Co to znaczy dobrze oceniać?
Dobre ocenianie pomaga w nauce (taki jest cel oceniania zapisany w prawie oświatowym) i wspiera motywację do nauki. Ocenianie jest więc narzędziem wspierającym proces uczenia się.
Złe ocenianie odwraca uwagę od tego, czego ktoś się uczy, stawia stopnie na piedestale i niszczy motywację do nauki. Wtedy klasówki są ważniejsze niż lekcje, na których uczniowie mogą się efektywnie uczyć.
Znakomita większość nauczycieli ocenia tak, by pomagać uczniom w nauce, ale jest przecież grupka, która ocenia w sposób niezwykle skutecznie niszczący motywację do nauki i zabierający dzieciom i młodym ludziom wiarę w sens ich pracy. To ludzie (osoby drastycznie zaniżające oceny), dla których stopnie są narzędziem władzy. Każdy, kto pracował w szkole, a ja pracowałam wiele lat, wie, kto w ten sposób podchodzi do oceniania. Te osoby nie kryją się ze swoim podejściem i każdy dyrektor, który chce to wiedzieć, wie, kto stopni używa w sposób pomagający uczniom w nauce, a kto ocenia tak, by motywację do nauki niszczyć.
Co więc radzę? Do nauczyciela, który drastycznie (nawet o dwa stopnie w dół w stosunku do średniej) obniżył dziecku ocenę na półrocze, napisałabym list i opisałabym skutek takiego podejścia. Zapytałabym, czy ten nauczyciel miał taki zamiar, czy wie, jaki skutek przynosi jego postępowanie. Poprosiłabym o odpowiedź na piśmie, co zrobić, żeby przywrócić dziecku chęć do pracy i wiarę w sens jego pracy. I wszystko to zrobiłabym przez dziennik elektroniczny i tą samą drogą powinna przyjść odpowiedź. Żeby pozostał ślad.
Wiem, że tylko mała grupka nauczycieli w taki sposób niszczy motywację uczniów do nauki, wiem, że niezgodna z prawem oświatowym średnia ważona (ten nacięższy młot na uczniów) stosowany jest już w niewielu szkołach, ale gdy takie traktowanie dotyka moje dziecko, gdy widzę, że nauczyciel zamiast motywować zniechęca do nauki, to przecież nie mogę się w milczeniu temu dramatowi przyglądać. Przecież chodzi o dzieci!
Przez wiele lat uczyłam w szkole, od wielu lat zajmuję się metodyką, więc napiszę tak:
Wiedząc, jak na uczniów działają oceny, tysiąc razy lepiej jest nieco ocenę podnieść, niż ją obniżyć. Drastyczne obniżanie ocen końcowych i śródrocznych w stosunku do ocen bieżących jest nieetyczne, krzywdzące i niegodne nauczyciela.
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/














