
Dawno nie zamieszczaliśmy żadnego tekstu z bloga Jarosława Blocha „Co z tą edukacją”. Bo też i ów bloger niezbyt często raczył czytelników swoimi nowymi tekstami: 25 listopada – Feryjna bomba atomowa, 8 listopada – Szkoła, covid i życie, 30 września – Rozrzedzanie gnojówki.
Ale dziś, po przeczytaniu jego wczorajszego posta „Zdalna ściema”, postanowiliśmy udostępnić ten tekst, najpierw w fragmentach, sugerując zapoznanie się z jego pełną wersją – po kliknięciu linka – u „źródła”:
Jeszcze niecałe dwa miesiące i będziemy obchodzić pierwszą rocznicę największej edukacyjnej ściemy w historii RP. Prawdziwe (nie cukierkowe, przedstawiane przez polityków, lub teoretyków) oblicze tej „nauki” jest koszmarne. Zapewnienia ministerstwa, że wszystko jest pod kontrolą jest malowaniem trawy na zielono. Tymczasem po cichu zachodzą negatywne procesy, które będą się za nami wlec przez lata. Tym bardziej że nic na razie nie wskazuje aby nauka zdalna miała się skończyć, bo tempo szczepień nauczycieli jest tak powolne, że prędzej należy spodziewać się kolejnego zawieszenia zajęć dla klas 1-3 niż powrotu do szkół reszty. W dodatku ten rok może przejść do historii szkolnictwa wyższego, jako ten w którym studenci przez cały rok akademicki nie zobaczą na oczy uczelni. Jaki kraj – takie nauczanie. A kraj? Wiemy, już Sienkiewicz to zdradził, a potem było tylko gorzej. […]
Gdy siedem lat temu pisałem „Ściemę” *, w której piętnowałem bylejakość ówczesnej szkoły, obniżanie standardów, brak zainteresowania światem, rozprężenie wychowawcze i wiele innych rzeczy, uważałem, że gorzej już być nie może. Tyle że potem była reforma Zalewskiej, potem dorabiałem całe trzy lata w szkole weekendowej w której zrozumiałem, że w prowadzeniu szkoły ważne jest same jej prowadzenie, bo reszta nie ma znaczenia. Następnie zniesmaczony i zniechęcony zrezygnowałem na pewien czas z oświaty, a w pierwszej pracy, do której się załapałem, dorywcze stanowisko copywritera polegało na… pisaniu głąbom prac licencjackich lub magisterskich, lub fragmentów prac. Oczywiście nie napisałem tępakom ani słowa, więc nie zarobiłem tam ani grosza. Ale uświadomiłem sobie iluż udawanych licencjatów i magistrów chodzi po polskich ulicach… To często nasi znajomi, krewni… I kiedy myślałem, że to apogeum mojego zdziwienia – nadszedł czas zdalnej „nauki”. Materiału mam na dwie kolejne części Ściemy, ale nie wiem czy jest sens, bo zbyt wielu może dostrzec tam siebie. A przecież Polak nie lubi się z siebie śmiać… […]
Foto:Krzysztof Szymczak[www.dzienniklodzki.pl]
Dziś na portalu „Łódź Nasze Miasto” zamieszczono tekst redaktora Macieja Kałacha „Szkoły podstawowe w trzecim dniu po wznowieniu zajęć (20.01.2021). Czy w Łodzi i w województwie łódzkim SP powracają do edukacji zdalnej?. Oto jego fragmenty:
[…] We wtorek wieczorem Ministerstwo Edukacji i Nauki poinformowało, iż w skali kraju 16 podstawówek wróciło do pełnej zdalności w zakresie nauczania najmłodszych klas (przypomnijmy: starsi uczniowie wciąż masowo edukują się na odległość – za wyjątkiem zajęć praktycznych w szkołach zawodowych).
W środę zapytaliśmy kuratorium o sytuację w województwie łódzkim. Z wyliczeń tej instytucji z 20 stycznia wynika, iż w naszym regionie nie ma przypadku przejścia podstawówki na tryb zdalny dla najmłodszych uczniów lub wprowadzenia dla nich trybu mieszanego (w nim część dzieci byłaby w domu – zaś inne w placówce). Te wyliczenia dotyczą tzw. podstawówek powszechnych, natomiast w tym tygodniu jest pięć przypadków trybu mieszanego w SP specjalnych. […]
Kuratorium monitoruje także sytuację w przedszkolach (które, w przeciwieństwie do szkół, jesienią nie przeszły na zdalność). Pięć przedszkoli w Łódzkiem ma obecnie całkowicie zawieszone zajęcia stacjonarne, 11 – częściowo.
Cały tekst „Szkoły podstawowe w trzecim dniu po wznowieniu zajęć (20.01.2021). Czy w Łodzi i w województwie łódzkim SP powracają do edukacji zdalnej?” – TUTAJ
Źródło: www.lodz.naszemiasto.pl
x x x
Zobacz także ten materiał ze strony „Gazety Prawnej”:
Powrót ósmoklasistów i maturzystów do szkół. Czarnek podał termin podjęcia decyzji
Istnieje szansa na powrót uczniów kolejnych klas do szkół w lutym, a decyzje w tej sprawie mogą zapaść już w przyszłym tygodniu, poinformował minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. […]
Rozważanych jest kilka wariantów powrotu do szkoły, ale na pewno w pierwszej kolejności wrócą uczniowie klas VIII i maturzyści, a w dalszej kolejności – pozostali uczniowie. „Może być tak, że już w przyszłym tygodniu będą pierwsze decyzje w tej sprawie„ – podsumował minister. […]
Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl
Foto: www.efc.edu.pl
Agnieszka Jankowiak-Maik
W ubiegłym tygodniu (11 stycznia 2021r.) portal JUNIOROWO zamieścił zapis rozmowy z Agnieszką Jankowiak-Maik, laureatką Nagrody im. Ireny Sendlerowej 2020 “Za naprawianie Świata”, wiceprzewodniczącą Rady Fundacji „Ja Nauczyciel”, zatytułowany „Jak nauczycielka naprawia świat…”. Oto wybrane fragmenty tego wywiadu:
[…]
Marcin Korczyc: Kim jesteś? Kim czujesz się najbardziej?
Agnieszka Jankowiak-Maik: Jestem nauczycielką, czyli wykonuję najpiękniejszy zawód świata. Faktycznie, podejmuję się wielu zadań, jednak w pierwszej kolejności identyfikuję się jako belferka. Uwielbiam kontakt z młodzieżą, wieczny rozwój i wyzwania, jakie stawia każdy dzień. Z przyjemnością obserwuję zmiany, które zachodzą u moich podopiecznych, lubię się od nich uczyć, wspólnie działać i nakręcać do kolejnych aktywności. Młodzi mają w sobie niezwykły ogień, z którego warto czerpać.
M.K: W pracy z młodymi liczy się nie tylko przekazywanie wiedzy, ale także kształtowanie postaw otwartości, szacunku do innych, solidarności, czy angażowania na rzecz wartości. Wyróżnienie, które otrzymałaś w ostatnim czasie, w dobie nieprzychylności wobec zawodu nauczycielskiego, obojętności na sprawy edukacji, brutalnego wkraczania polityki do szkół, oporu przed edukacją antydyskryminacyjną, równościową, seksualną, to chyba dowód, że Twoja aktywność ma ponadczasowy sens?
A.J.M.: Wierzę, że tak. Nie podoba mi się upolitycznienie dyskusji o edukacji obywatelskiej czy antydyskryminacyjnej. To są zagadnienia elementarne, prawa człowieka nie są polityką, tylko fundamentem. Niestety żyjemy w czasach, w których nauczycielki i nauczyciele prowadzący tego typu zajęcia są oskarżani o szerzenie bliżej nieokreślonej ideologii. Nie potrafię się z tym pogodzić. Apeluję do edukatorek i edukatorów, żeby nie bali się prowadzić tego typu zajęć, one są niezbędne w polskiej szkole. Nie ma chyba nic ważniejszego, niż uczenie, że każdy człowiek jest równy, uczenie otwartości i empatii, kształtowanie dobrych ludzi, którzy z sercem będą podchodzić do innych. Zawsze stawiam człowieka na pierwszym miejscu.[…]
Inka Ilasz: Jaka jest Twoja pierwsza myśl – gdyby doszło do zmian zapowiadanych przez obecnego ministra, stajesz się wojowniczką, otwarcie stajesz do walki, czy schodzisz do edukacyjnego podziemia, uciekasz z publicznego systemu edukacji?
W minioną sobotę (17 stycznia 2021 r.) portal Prawo.PL zamieścił ciekawy artykuł Baty Igielskiej pt. „Polska szkoła to skansen, o zawodach przyszłości uczeń może pomarzyć”. Oto jego obszerne fragmenty:
Polska szkoła nie daje wiedzy i kompetencji niezbędnych na rynku pracy w przyszłości. Tymczasem wiele miejsc pracy zagrożonych jest automatyzacją – wynika z raportu „Global Competitiveness Report”. Jak jednak podkreślają nauczyciele – świetnie wykształcony nauczyciel przedmiotów zawodowych zarabia mniej niż katecheta.
Światowe Forum Ekonomiczne od lat przygląda się gotowośz badania ci krajów na adaptację do rynku pracy jutra. Sprawdza również jakość edukacji, w 2020 badano: aktualność programów nauczania, inwestycji w umiejętności potrzebne na rynku pracy w przyszłości w Polsce wypada tragicznie: 41,9; najsłabsza jest Grecja 38,75; najlepsza Finlandia – 75,26. Jesteśmy nawet daleko od przeciętniaków – 55,3 – wynika z raportu. Bez zmian systemowych nie pomoże aktywność polskich nauczycieli przedmiotów zawodowych i uczniów szkół branżowych.
Raport na podstawie ankiet
„Global Competitiveness Report” powstaje na podstawie badań ankietowych przeprowadzonych wśród przedstawicieli biznesu i administracji. Ten najnowszy szuka odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób sytuacja w poszczególnych krajach sprzyja transformacji w kierunku gospodarki przyszłości i jak świat otrząśnie się po Covid-19. Raport odnosi się do sytuacji legislacji, edukacji, technologii czy kwestii związanych z osobami starszymi.
Zaufanie do rządzących – 45proc. (w dolnej granicy dla krajów rozwijających się); mamy bardzo wysoki poziom odczuwania zjawisk korupcyjnych – 60proc. (kraje rozwijające się mają go na poziomie 70,88). Daleko nam do krajów najbardziej skorumpowanych: Rosja, Meksyk, Brazylia, Turcja.
Kompetencje cyfrowe (określono ryzyko automatyzacji, tj. miejsca pracy, które mogą wkrótce zastąpione przez automatykę). Raport wskazuje, że istotne lub wysokie zagrożenie dotyczy niemal 50 000 miejsc pracy. Tymczasem poziom kompetencji cyfrowych w porównaniu do zeszłorocznego badania spadł, choć ten spadek może być efektem większej świadomości, gdyż kompetencje cyfrowe stały się w pandemii nieodzowne w pracy i łatwiej dostrzec deficyty.
Konieczne zmiany systemu i mentalności rodziców
Szkoła jest nie tylko źle zarządzana, ale nie umie sobie poradzić z wyzwaniami jutra. Tę sytuację można zmienić jedynie oddolnymi, spójnymi działaniami.[..]
Innowacyjności młodych ludzi kończących w tym roku polskie technika na pewno nie służy zamieszanie z egzaminami zawodowymi. Gdy poziom matury obniża się ze względu na edukację zdalną, im dokłada się do pieca: w ocenie chłopaków egzamin praktyczny 4. klasy w zawodzie technik elektronik był bardzo trudny. Trudniejszy niż w latach poprzednich. Podziękowania dla CKE i MEiN.
Polska dużo poniżej przeciętnej
Na podstawie „Global Competitiveness Report” gotowość Polski do ekonomicznej transformacji w kierunku wyzwań przyszłości jest na poziomie 48,8, przy średnim poziomie wskaźnika 57,65; najniższym w Meksyku – 45,2; najwyższym w Finlandii – 69,9. Edukacja, czyli kluczowy czynnik, mający wpływ na naszą przyszłość, szoruje po dnie. Dane z raportu odnośnie edukacji:[…]
Cały tekst „Polska szkoła to skansen, o zawodach przyszłości uczeń może pomarzyć” – TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
Wczoraj (19 stycznia 22021 r.) na fanpage <EDU-klaster> Wojtek Gawlik zamieścił taki oto post:
Z cyklu: „Always look on the bright side of life”.
Justyna Suchecka napisała ostatnio (dla Krytyki Politycznej) bardzo ciekawą diagnozę naszego systemu edukacji*. Mnie przyciągnął głównie tytuł… taka przypadłość ludzi powierzchownie myślących.
„Szkoły nie są dla nas miejscem edukacji, lecz magazynami do przechowywania dzieci”
Załóżmy, że przestajemy się oszukiwać… i akceptujemy prawdziwość tego stwierdzenia. Moim zdaniem taki sposób myślenia o szkole bardzo oczyszcza. Daje możliwość otworzenia przed szkołą cudownej przyszłości.
Obecnie uczeń musi i nie może. Musi bardzo wiele rzeczy się nauczyć, musi słuchać i nie może zaciekawić się czymś dla niego istotnym. No bo przecież nie ma na to wszystko czasu. Mamy materiał do przerobienia, podstawę programową i podręczniki, które tworzą dziwne wrażenie tego, że coś konstruktywnego się wokół szkoły dzieje. A na koniec egzaminy… ukoronowanie pasma sukcesów.
Niestety, gdy spojrzymy na to z perspektywy… to mamy przelewanie z pustego w próżne. W natłoku realizacji tego niezwykle ważnego materiału… czasem zapominamy, że tu chodzi o to, żeby uczniowie się po prostu rozwijali – na miarę swoich możliwości.
Przekazujemy zaproszenie organizatorów drugiej edycji* e-konferencji:
Temat: Zdalne ocenianie pod lupą, czyli o roli informacji zwrotnej w edukacji
Więcej, w tym program spotkania – TUTAJ
*Pierwsza edycja odbyła się w grudniu 2920 roku – zobacz – TUTAJ
Portal Warsaw Enterprise Institute zamieścił wczoraj (18 stycznia 2021 r.) obszerny artykuł Jana Wróbla – nauczyciela i dziennikarza, współzałożyciela, nauczyciela, a w latach 2005 – 2014 dyrektora 1. Społecznego Liceum „Bednarska”, zatytułowany „Pandemia to… reforma oświaty. Wykorzystajmy to!”. Jak napisał autor tego tekstu „Chcę Państwa przekonać do myślenia o szkolnych zmianach wywołanych pandemią, jako o nowym etapie toczącej się bez końca reformy systemu oświaty.”
Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty tej publikacji i link do jej pełnej wersji „u źródła”:
Chcę Państwa przekonać do myślenia o szkolnych zmianach wywołanych pandemią, jako o nowym etapie toczącej się bez końca reformy systemu oświaty. Jestem za tym, aby wykorzystać doświadczenie, jestem przeciw aby e-nauczanie zaliczyć i… zapomnieć, kiedy wreszcie minie pandemiczna przyczyna. Zwłaszcza że tak mało jest prawdopodobne, by była to ostatnia pandemia w najbliższej przyszłości. Bardzo wielu z nas włożyło ogromnie dużo wysiłku i serca w to, by lekcje prowadzone na wygnaniu niosły coś pozytywnego naszym uczniom. Zmarnowanie doświadczeń tego dziwnego okresu byłoby piramidalną głupotą, choć łatwą do usprawiedliwienia. Mamy przecież dość! Kto wie, czy po powrocie do szkół wiosną nie będziemy topić laptopów zamiast Marzanny. Jeśli nawet tak się stanie, to po paru dniach euforii rozsądnie będzie laptop wyłowić, bo znowu się przyda.
Sukces edukacji narodowej jest z zasady rozproszony. Urojeniem są sukcesy generalne i statystyczne, prawdziwe są sukcesy Twojego dziecka w jego szkole. Aby osiągać milion małych zwycięstw, trzeba wspierać dobre praktyki tysięcy pojedynczych nauczycieli, rugować złe. Ostatnie miesiące ułatwiają wytyczenie kierunku. Trzeba zacząć już teraz przygotowywać się na powrót szkoły do szkoły. Polką galopką w sprawie terminu tego powrotu zacieniliśmy zagadnienie znacznie poważniejsze – jak nadrobimy to, co da się nadrobić, jak poradzimy sobie z tym, że nadrobić da się mało. O tym, że rozwiązania dydaktycznych, emocjonalnych i wychowawczych zadań przyjadą z MEN, nawet nie ma co spekulować. Nie przyjadą (albo przyjadą pokraczne) – przynajmniej tak jest teraz, póki ministrów osadzamy w roli kieszonkowych dyktatorów z filmów Chaplina.
Nasze nauczycielskie życie toczy się równolegle w dwóch światach: indywidualnym i systemowym. W tym pierwszym stajemy oko w oko z klasą i staramy się zwykle wyrobić sobie opinię osoby zasługującej na szacunek. W tym drugim jesteśmy elementem wielkiej układanki wymyślonej wysoko ponad naszymi głowami, układanki zawierającej treść świadectw, zawartość programów nauczania, krój egzaminów zewnętrznych i nawet określoną długość lekcji, nie mówiąc o ich liczbie. Z jakiegoś powodu System wie lepiej, że Chin ma być tyle, a pantofelka tyle, w całej Polsce! Nauczyciel walczy o szacunek indywidualnie, lecz w zbroi przywiezionej mu przez kuriera z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nawet projekt tzw. Nowej Matury – projekt i tak, relatywnie, najmocniej konsultowany przed wprowadzeniem, a nie dopiero w trakcie, a na dodatek ponadprzeciętnie sensowny – na koniec został wprowadzony odgórnie i bez oglądania się na opór. Borykał się potem przez lata z cichym odrzuceniem przez niemałą część kadry nauczycielskiej oraz z fałszywymi zarzutami o „testomanię”.
Kluczem do powodzenia każdej reformy szkolnej jest jej przeprowadzenie na obu planach: nauczycielskich emocji i struktur, w których toczy się szkolna aktywność. Ten pierwszy plan jest z reguły niedoszacowany, jakby nieważny. Trudno się dziwić, że środowisko nauczycielskie na ogół nie sprzyja centralnie sterowanym akcjom naprawiania oświaty. […]
Sposób, w jaki ministerstwo reaguje na tę zaskakującą działalność rywala, rzuca snop światła na jego zasoby. Król jest nagi.
I to jest pierwsza, bardzo istotna lekcja z pandemii – system potocznie zwany „nadzorem pedagogicznym” nie podnosi jakości pracy polskiej szkoły. Ile razy przed pandemią spotkaliście się Państwo z taką sytuacją, że wizytator wysłał nauczycielom znanej mu, bo gorliwie nadzorowanej szkoły, pomocnego mejla: […]
Na stronie Urzędu Miasta Łodzi zamieszczono dziś (18 stycznia 2021 r.) informację, zatytułowaną „Najmłodsi uczniowie już w szkołach”:
Fopto:www.uml.lodz.pl
Małgorzata Moskwa-Wodnicka i Paulina Waszczykowska podczas dzisiejszej konferencji prasowej.
Uczniowie klas I-III po dłuższej przerwie wrócili do szkół. Z 14 476 zapisanych do 90 podstawówek prowadzonych przez łódzki samorząd o godz. 8 na lekcjach zjawiło się 11327 dzieci
–Wszystkie nasze szkoły ruszyły, każda jest odpowiednio przygotowana i wyposażona w środki dezynfekcyjne – powiedziała Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Łodzi. – Zalecenia sanitarne oraz wytyczne są spełnione, nasze placówki są bezpieczne, ale proszę rodziców o rozwagę i zatrzymanie dziecka w domu jeśli ma katar czy inne objawy przeziębienia lub infekcji. W Szkole Podstawowej nr 14 pierwszy uczeń przyszedł prawie pół godziny przed planowanym początkiem lekcji, bo już nie mógł się doczekać.
-Z radością i na pewno z chęcią dzieci witały się dziś ze szkołą, nauczycielami, a przede wszystkim swoimi koleżankami i kolegami. Uśmiechnięte buzie, entuzjazm, dziecięca radość – to dziś obserwujemy od rana – mówiła Paulina Waszczykowska, wicedyrektor SP 14. – Nasza szkoła jest kameralna, mamy tylko 3 oddziały najmłodszych uczniów, dlatego możemy zapewnić świetlicę dla każdej z klas oddzielnie. Choć wiem, że nie w każdej placówce jest to realne z uwagi na liczbę uczniów.[…]
-Nauczyciele i pracownicy niepedagogiczni powinni zostać zaszczepieni w pierwszej grupie, przed otwarciem szkół. Dla dobra własnego oraz dzieci, z którymi mają kontakt – wyjaśniła wiceprezydent Łodzi. – W maju będą już matury, egzaminy klas 8, to zdecydowanie zbyt późno aby szczepić nauczycieli. […]
W minionym tygodniu nauczyciele oraz pracownicy niepedagogiczni mogli skorzystać z testów pod kątem zakażenia COVID 19. Badania były dobrowolne. Ze szkół prowadzonych przez samorząd zgłosiło się 707 nauczycieli, 181 pedagogów zatrudnionych w świetlicach oraz 491 pracowników administracji i obsługi. Pozytywne wyniki testów miało 2 nauczycieli, 2 zatrudnionych w świetlicy i 4 pracowników niepedagogicznych.
Źródło: www.uml.lodz.pl
https://uml.lodz.pl/aktualnosci/artykul/38646/2021/1/18/
Zobacz także:
Łódź Nasze Miasto – Koniec nauki zdalnej w podstawówkach. Uczniowie klas I-III wrócili do szkół w poniedziałek. Najmłodsze klasy w podstawówkach – TUTAJ
Gazeta Wyborcza – Łódź – Najmłodsi uczniowie wrócili do szkół. Ale nie wszyscy. Rodzice wolą zostać w domu z dziećmi w czasie pandemii – TUTAJ
TV TOYA – Najmłodsi wrócili do szkół – TUTAJ
mama:Du – Jak długo dzieci pochodzą do szkół? „Nie jesteśmy cudotwórcami, czeka nas powtórka z jesieni – TUTAJ
Foto: www.encrypted-tbn0.gstatic.com
Wczoraj portal EDUNEWS zamieścił tekst Joanny Krzemieńskiej, zatytułowany „Jak żółw w skorupie”. Publikujemy go bez skrótów:
Miesiąc przerwy w zajęciach. Tyle otrzymaliśmy w tym roku czasu w ramach ferii świąteczno-zimowych. Co można zrobić z taką ilością wolnych dni?
Od jakiegoś czasu znaczniej bardziej odpowiada mi rola obserwatora rzeczywistości, niż czynnego uczestnika życia w social mediach. Zniknęłam, świadomie i na własne życzenie. Rzadziej publikuję teksty na stronie, mniej wpisów pojawia się na profilu <Zakręconego belfra>. Co się kryje za tą zmianą?
Zza szklanego ekranu
Dwa słowa: zdalne nauczanie. Nie upatruję w nich całego zła tego świata. Wprost przeciwnie. Dostrzegam naprawdę wiele plusów (o czym zresztą nie raz wspominałam). Dostrzegam też jednak syndrom: mam dość. Wstaję rano, włączam komputer, rozmawiam z uczniami (zwykle nazywamy to po prostu lekcją…). W przerwach zajmuje się gotowaniem, praniem i sprzątaniem. Zwyczajne sprawy. Przed erą zdalnej edukacji robiłam dokładnie to samo. Jak więc to możliwe, że teraz czynności te wyczerpują? Praca nie cieszy tak jak dawniej?
Upatruję przyczyn tego stanu rzeczy w przebodźcowaniu. Sytuacja, w której się znajdujemy od jesieni nie jest ani nowa, ani zaskakująca. Spodziewaliśmy się powrotu do nauczania na odległość. Być może tliła się jakaś maleńka iskierka nadziei, że „jakoś to będzie” i cudem pozostaniem w szkolnych ławkach. Życie szybko zweryfikowało jednak ten scenariusz i mamy to, co mamy. Siedzimy zamknięci w czterech ścianach.
„Ta ostatnia niedziela...” chciałoby się zaśpiewać, gdybym był uczniem, który od jutra ma znowu zasiąść przed komputerem i uczestniczyć w namiastce procesu edukacyjnego, jakim są tzw. „lekcje zdalne”. Bo ci uczniowie, którzy od jutra, mimo siarczystego mrozu, pomaszerują do szkoły i będą pobierać naukę w „bańkach szkolnych”, przy zachowaniu reżimu sanitarnego, na pewno tej piosenki nigdy nie słyszeli….
A w związku z pomysłem tych baniek szkolnych, jako remedium na bezpieczny pobyt uczniów w szkole w czasie epidemii, to niepotrzebnie narobiło się tyle złośliwych komentarzy (np. w „Gazecie Wyborczej” – TUTAJ). I o co chodzi – o te lekcje angielskiego? Przecież one nie są obowiązkowe! W „ramówkach” dla klas I – III obowiązkowe są tylko lekcje edukacji wczesnoszkolnej, w wymiarze 20 godzin tygodniowo. Jak się te lekcje angielskiego nie odbędą, to tylko czysty zysk dla fundatorów owych zajęć. Dziwię się tylko, znając przekonania pana ministra Czarnka, że nie pomyślał co z katechetami/katechetkami w konsekwencji tworzenia tych baniek… A może ubrać ich w strój, jaki w szpitalach kowidowych noszą lekarze i pielęgniarki? No nie, co ja gadam, wszak sutanna najleepiej chroni przed wirusem…
Okazuje się, że ten angielski dla pierwszaków, to najwięszy problem koncepcji baniek szkolnych. Bo przecież żadnym problemem nie jest zorganizowanie nauki tak, aby dzieci z każdej klasy uczył/a tylko jedna/en nauczyciel/ka, która/y z nikim innym nie będzie mial/a kontaktów społecznych bez maseczki (herbata/kawa, kanapka, może i papieros na przerwie…), aby dzieci miały salę lekcyjną na oddzielnej kondygnacji i tylko dla siebie (koedukacyjną?) łazienką z WC… Wszak pan Czarnek znakomicie orientuje się w realiach struktury architektonicznej polskich szkół, tych budowanych od czasu słynnych „tysiąclatek”, bo nie będę odwoływał się do szkolnych inwestycji z czasów przedwojennych. Szkolne budynki 6-o, 8-o kondygnacyjne w dużych miastach (w których samych oddziałów klas pierwszych jest tyle, nie licząc drugich i trzecich) to wszak i w Lublinie jest normą…
Ale nie będą już dłużej zgłębiał koncepcji „baniek”, bo… bo mam niesympatyczną asocjację słowną. I nie chodzi tu o bańki, jakie w dzieciństwie stawiała mi ciocia Hela, gdy się przeziębiłem…
x x x
Stali czytelnicy płci obojga wiedzą, że jestem na etapie pisania wspomnień – ostatni taki tekst zamieściłem wczoraj. Na tej fali (wspomnień, nie łódzkiego kompleksu basenów) podejmą jeszcze temat, trochę „niepolityczny” z punktu widzenia idei zapobiegania ocieplaniu klimatu, jakim jest atak – jak to media zapowiadały – „syberyjskiej bestii”, czyli mroźnego wyżu znad Rosji, który przyniósł i nad nasz kraj dawno niewidziane o tej porze roku mrozy i śnieżyce.










