Osiem lat w akademickim świecie. Od dumy do rozczarowania

 

Jak szukałem nowej pracy i kto mi w tym przeszkadzał

 

Realizując zapowiedź daną w zakończeniu części IV.6 moich wspomnień „Moje prace dodatkowe i warte wspomnienia wakacje”, że „opowiem o moich poszukiwaniach „nowego miejsca zawodowego życia”, i że jest to „historia – z wielu powodów – warta utrwalenia. Dla pamięci potomnych „jak wtedy bywało”…” – przystępuję do opowieści o tym „pouczającym” doświadczeniu polityczno-historycznym:

 

Jak już wiecie – o tym, że nie będę już kontynuował kariery naukowca na UŁ, decyzję podjąłem ponad rok przed terminem wygaśnięcia mojej umowy o pracę na stanowisku starszego asystenta w Katedrze Pedagogiki Społecznej UŁ. I po wakacjach 1982 roku zacząłem informować zaprzyjaźnione kręgi i osoby, że szukam pracy w wyuczonym zawodzie.

Pierwszym, i jak się okazało – bardzo owocnym dla moich poszukiwań wydarzeniem – było zimowisko w Karpaczu, jakie na przełomie lat 1982/1983 zorganizowała Komenda Chorągwi Łódzkiej ZHP (KChŁ) dla „zasłużonych instruktorów – z rodzinami”. Zostałem tam zaproszony i wraz z żoną Krystyną (wszak także instruktorką, choć wtedy już „w stanie spoczynku”) i niespełna dziesięcioletnim synem Kubą, spędziliśmy tam mile ten czas – z powitaniem nowego 1983 roku włącznie. Na owym zimowisku byli także małżonkowie Wiesława i Bogusław Śliwerscy z synami i wiele innych znanych nam harcerskich małżeństw. Ale był tam także wicekurator Roch Kopacki, zaproszony tam, dla „ocieplenia relacji” między KChŁ a ŁKOiW przez ówczesnego komendanta chorągwi – Pawła Babija.

 

Kilka słów informacji: Paweł Babij jeszcze parę lat wcześniej był moim „kolegą z pracy” – gdy w 1978 roku skończył studia na pedagogice i po obronie pracy magisterskiej został asystentem w Zakładzie Teorii Wychowania na UŁ. Dzielił biurko ze starszym (stażem) o rok Bogusławem Śliwerskim. Wcześniej Paweł był instruktorem harcerskim – działał najpierw w Hufcu Górna, a od kadencji Maćka Łukowskiego jako komendanta Hufca Polesie – także w moim macierzystym hufcu.. A kiedy latem 1981 roku otrzymał propozycję pracy w Głównej Kwaterze ZHP, którą przyjął, rozstał się, jak się okazało – na zawsze, z karierą pracownika nauki. Gdy w roku 1982 w KChŁ powstał kryzys kadrowy” – został tam komendantem. I to on zorganizował to „rodzinne” zimowisko w Karpaczu.

 

Z kolei o Rochu Kopackim wypada abym poinformował, że w gronie ówczesnego kierownictwa Łódzkiego Kuratorium Oświaty i Wychowania to do jego zakresu obowiązków należał nadzór nad kształceniem ogólnym i sprawami wychowania – w szerokim tego słowa rozumieniu. I ten fakt ma w tej historii istotne znaczenie.

 

To podczas owego podsudeckiego relaksu, z nocą sylwestrową w roli głównej, w ramach powszechnego w tym towarzystwie „starych znajomych” „tykania się”, także ja z owym wicekuratorem przeszliśmy „na ty”. I to jest pierwszy, istotny dla dalszych wypadków, fakt.

 

Drugim, o którym wspomniałem już kiedy opowiadałem o okolicznościach mojego pierwszego spotkania z Markiem Kotańskim, był ten zbieg okoliczności, że w czasie kiedy ja szukałem pracy, w łódzkim KOiW była zatrudniona jako wizytator metodyk ds. profilaktyki niedostosowania społecznego dzieci i młodzieży Lili Madalińska – moja dobra znajoma z czasów wspólnej działalności z zuchami w Hufcu ZHP Łódź-Polesie. A znaliśmy się od 1961 roku, kiedy ja prowadziłem na Nowym Złotnie drużynę zuchów-chłopców „Kaczora Donalda”, a ona w szkole na Osiedlu im. Montwiłła Mireckiego – drużynę zuchów-dziewcząt „Myszki Miki”. Przypomnę jeszcze, że to ona, będąc wówczas namiestnikiem zuchów w naszym hufcu, prowadziła owo zgrupowanie kursowe w Harkabuzie na Orawie w 1964 roku, na którym ja byłem komendantem kursu dla kandydatów na drużynowych zuchów.

 

A w tamtych czasach słowa pieśni śpiewanej w kręgu „druh druhowi druh” nie były tylko pustym sloganem, a zasadą wcielaną w życie na co dzień, niezależnie od upływających lat…

 

I to Lilka Madalińska, podczas naszego spotkania z Kotańskim, poinformowała mnie, że właśnie zakończyła się ministerialna kontrola jej „działki” kuratoryjnych obowiązków i jedynym zaleceniem pokontrolnym był wniosek o potrzebie wzmocnienia kadrowego, czyli zatrudnienia drugiej osoby z tym samym zakresem obowiązków. I stąd wziął się pomysł, abym to ja na ten nowy etat został zatrudniony. Madalińska obiecała porozmawiać o tym z wicekuratorem Kopackim. Po kilku dniach skontaktowałem się z nim w tej sprawie. Usłyszałem, że nie ma do tego projektu zastrzeżeń i że wrócimy do sprawy „we właściwym czasie”, aby ją sfinalizować.

 

Mając w pamięci tamte ustalenia, tak gdzieś na początku lipca, zapowiedziałem się z wizytą u wicekuratora Kopackiego, aby rozpocząć procedurę zatrudnienia mnie w kuratorium. Spotkanie odbyło się w przyjacielskiej atmosferze, a jego efektem było ustalenie, że mam za tydzień przyjść z podaniem i życiorysem. (pojęcia CV wtedy nie znano).

 

Foto: www. pl.wikipedia.org

 

W tym skrzydle kompleksu budynków, będących siedzibą Urzędu Miasta i Urzędu Wojewódzkiego, od strony Placu im. Komuny Paryskiej, na II pietrze, do 1991 roku mieściło się Kuratorium Oświaty i Wychowania. (okna KOiW zaznaczone obwódką)

 

Po tygodniu zapukałem do gabinetu wicekuratora Rocha Kopackiego z owymi pismami. Już po chwili wyczułem całkiem zmienioną atmosferę. Zaczęło się od „kawa czy herbata”, a przy kawie, po kilku zdaniach rozmowy „o niczym” usłyszałem: „Ja cię bardzo przepraszam, ale sytuacja się zmieniła. Okazało się, że jednak nie otrzymaliśmy tego dodatkowego etatu wizytatora-metodyka.”. Podczas dalszej części rozmowy dowiedziałem się, że mam się nie martwić, bo on już znalazł rozwiązanie, że jest po rozmowie z dyrektorem Wojewódzkiej Poradni Wychowawczo-Zawodowej (WPW-Z), z którym uzgodnił, że będę zatrudniony w tej placówce – z tym samym zakresem obowiązków, jaki miałbym na etacie kuratoryjnym. I abym jak najszybciej zadzwonił do poradni i umówił się w sprawie zatrudnienia z jej dyrektorem.

 

Uspokojony, choć zaskoczony – pożegnałem się, dziękując mojemu rozmówcy za tą inicjatywę.

 

Czytaj dalej »



RZECZPOSPOLITA”

 

Piątek dla Przyszłości na świecie: strajkowało 80 krajów

 

W ramach globalnego strajku klimatycznego odbyło się ponad 1400 demonstracji w 80 krajach. W Berlinie do strajku dołączyła Greta Thunberg.

 

Foto:Markus Schreiber/AP Photo[www. next.gazeta.pl]

 

                                                        Greta Thunberg podczas manifestacji w Berlinie

 

Inicjatorka Piątków dla Przyszłości oświadczyła w trakcie demonstracji, że „żadna partia polityczna nie robiła wystarczająco dużo, by walczyć z kryzysem klimatycznym.” […]

 

Szwedzka aktywistka podkreśliła, że po „dziwnym półtora roku z pandemią”, kwestia kryzysu klimatycznego stała się jeszcze bardziej paląca. „Wracamy teraz na ulice, aby pokazać, że nie zniknęliśmy i że domagamy się działań na rzecz klimatu i sprawiedliwości klimatycznej” – zadeklarowała Thunberg. […]

 

 

Źródło: www. klimat.rp.pl

 

 

x           x           x

 

Gazeta Wyborcza- WARSZAWA”

 

„Warszawa. 14-letnia dziewczyna z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego zatrzymana”

 

Dziś odbył się w Warszawie, podobnie jak w 20 innych miastach w Polsce, marsz Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Podczas protestu została zatrzymana 14-letnia dziewczyna. […]

 

Przed godz. 16 trwała demonstracja solidarnościowa z zatrzymaną przed komendą policji przy Zakroczymskiej. Zgromadzeni skandowali: „Solidarność naszą bronią, a bagnety niech się gonią”. Protestujących otaczają duże siły policji. Nie mogą opuszczać schodów przed komendą.[…]

 

 

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny w 21 miastach

 

Czytaj dalej »



Dzisiaj proponujemy lekturę zamieszczonego w środę (22 września 2021r.) na blogu „Oś świata” artykułu Danuty Sterny. Udostępniamy ten tekst bez skrótów:

 

                                      Co oznacza indywidualne podejście do ucznia w czasie po pandemii.

 

Rysunek: Danuta Sterna

 

Przez całą moją pedagogiczną karierę przewijał się termin: „indywidualne podejście do ucznia”. Wszystko w porządku, gdy mówimy teoretycznie, wiadomo, trzeba takie podejście do uczniów mieć. Gorzej, gdy schodzimy na poziom praktyczny i zaczynamy się zastanawiać, jak to zrobić w 30 osobowej klasie.

 

Dlatego, gdy znalazłam artykuł Lisy Westman, to pomyślałam, że może w pewnym zakresie temat zostanie przybliżony. Autorka przedstawia inne spojrzenie na indywidualizację nauczania. Zapoznałam się z artykułem i przedstawiam moją jego  interpretację.

 

Autorka radzi:

 

1.Skup się na pozytywach, a nie na porażkach.

2.Oferuj empatyczne podejście do ucznia, a nie kontrolę.

3.Traktuj uczniów sprawiedliwie, a nie w równy sposób.

4.Zakładaj, że uczniowie mają dobre intencje.

 

Obecne czasy wymagają od nas przejścia z kontroli na empatię. Tego potrzebuję od nas uczniowie, szczególnie gdy odnotowujemy straty w nauce po nauczaniu zdalnym.

 

 

1.Skup się na pozytywach, a nie na porażkach.

 

Zastanawiamy się, czego nasi uczniowie nie opanowali w czasie zdalnej nauki. Zamiast skupiać się na „stracie”, skupmy się na ustaleniu, czy uczniowie osiągnęli cele, które sobie stawialiśmy. Żeby móc to zrobić, powinniśmy mieć ustalone cele i kryteria sukcesu (ocenianie kształtujące).

 

Jeśli cele nie zostały osiągnięte, to nie obciążajmy tym uczniów. To nie ich wina, że tak wyglądało nauczanie przez ostatnie lata. Wpychanie ich w poczucie wstydu, nie poprawi ich samopoczucia i nie zachęcie do wzmożonego wysiłku. Wyjściem z sytuacji jest ustalenie, w którym miejscu należy zacząć (co zdołali opanować), na co uczniowie są gotowi.

 

Czytaj dalej »



Wczoraj (22 września) na stronie Radia Łódź zamieszczono ilustrowaną zdjęciami informację o wydarzeniu edukacyjnym, jakie miało miejsce w Szkole Podstawowej Gminy Sieradz:

 

Międzynarodowy pokaz wynalazków i eksperymentów w Szkole Podstawowej Gminy Sieradz

 

STEM – czyli science, technology, engineering and mathematics (nauka, technologia, inżynieria i matematyka). To konkurs zorganizowany przez Szkołę Podstawową Gminy Sieradz. Uczniowie przedstawili eksperymenty i zbudowane przez siebie wynalazki. Oglądali je nauczyciele pochodzący z Turcji, Włoch i Estonii.[…]

 

-Jest kilka rzeczy, które są wielkim plusem tego projektu. To, że się wszyscy uczymy od siebie nawzajem to nic nowego. Każdy kiedyś chodzi do szkoły i uczył się od swoich nauczycieli. Nauczyciele uczą się od innych. Drugim aspektem jest to, że dzieci mogły pokazać swoją kreatywność w wytwarzaniu konkretnych przedmiotów, prototypów czy makiet. Dodatkowym elementem jest to, że one opowiadają o swoich wynalazkach w języku angielskim mówi Jacek Kędzierski, nauczyciel języka angielskiego.

 

Foto: Adam Łużyński [www.radiolodz.pl]

 

Po prezentacji goście głosowali na najlepsze projekty. –Polubiłam numer dziewięć, wózek inwalidzki. To bardzo wrażliwy projekt. Według mnie dobry jest jego celtłumaczy Arzu, nauczycielka angielskiego z Turcji.

 

Sieradzcy nauczyciele w 2019 roku, podobnie jak dziś ich zagraniczni koledzy, odwiedzili szkołę w Ankarze.

 

 

Źródło: www.radiolodz.pl

 



 

Dopiero wczoraj wieczorem zobaczyliśmy na blogu „Wokół Szkoły” zamieszczony we wtorek (pewnie tuż przed północą) tekst Jarosława Pytlaka, z którego zamieszczamy jedynie fragmenty, odsyłając do lektury całości na stronę bloga. Tytuł tego tekstu mówi wszystko:

 

 

Odpowiedź na list Pani Kurator Michałowskiej

 

 

Pani Aurelia Michałowska,

Mazowiecki Kurator Oświaty

 

 

Szanowna Pani!

 

Bardzo dziękuję za pismo, które otrzymałem od Pani w dniu 20 września br. jako jeden z licznej  rzeszy mazowieckich dyrektorów placówek oświatowych. Szczególnie wdzięczny jestem za docenienie naszej zasługi w przygotowaniu stacjonarnej nauki w bezpiecznych obiektach szkolnych. To prawda, że zapewnienie prawidłowej organizacji pracy w nowym roku wymagało od nas wiele wysiłku. Dodam, że nie tylko w kontekście wyzwań związanych z pandemią, ale również wobec fatalnej kondycji psychicznej dzieci i młodzieży po okresie zdalnej edukacji, narastających braków kadrowych oraz powszechnej frustracji i zmęczenia kadry nauczycielskiej. Nasz wysiłek mógłby być nieco mniejszy, gdyby zapowiedziane w sierpniu przez Pana Premiera dostawy środków dezynfekcyjnych i ochronnych dotarły przed pierwszym września, a nie tak, jak miało to miejsce w przypadku kierowanej przeze mnie placówki, niemal trzy tygodnie później. Rozumiem jednak, że nie jest to Pani wina, więc po prostu jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa zawarte w pierwszej części listu. Nie będę natomiast ukrywał, że dalsza część otrzymanego pisma bardzo mnie poruszyła.

 

Poczułem się wywołany do tablicy. Należę bowiem do „niektórych osób odpowiedzialnych za organizację pracy szkół”, które propagują informacje na temat planowanych zmian w prawie oświatowym – Pani zdaniem nieprawdziwe i mające na celu destabilizację procesu dydaktyczno-wychowawczego. Nic bardziej mylnego, bowiem informacje, jakie propaguję są oparte na faktach, a ocena tych faktów wynika z wieloletniego doświadczenia pracy na stanowisku dyrektora szkoły. Moim celem nie jest destabilizacja, ale wręcz przeciwnie – obrona placówek oświatowych przed zmianami, których szkodliwości zdają się nie dostrzegać sami ich autorzy. […]

 

Z pozycji dyrektora szkoły nie widzę niczego dobrego w obarczeniu tak ważną decyzją jak powierzenie tego stanowiska i odwołanie z niego w równym stopniu dwóch podmiotów odpowiedzialnych za edukację: władz lokalnych i administracji rządowej, które nader często z przyczyn politycznych są w konflikcie. A już wskazywanie decyzji kadrowych samorządów lokalnych jako nieuzasadnionych racjonalnie jakością wykonywanych zadań przez dyrektorów, wydaje mi się zdumiewające, biorąc pod uwagę, jak trudno ocenić pracę osoby kierującej placówką z odległej perspektywy kuratorium. Ta zmiana jest zresztą kolejnym przykładem tendencji do upolitycznienia edukacji.

 

Czytaj dalej »



 

Jeszcze jeden tekst z „Portalu Samorządowego”, zamieszczony tam dzisiaj, z którego zamieszczamy tylko fragment:

 

Proksa: MEiN pokazało brak szacunku. Broniarz: Pan Proksa rozczarowany?

 

To pakiet antynauczycielskich i antyoświatowych propozycji – powiedział przewodniczący oświatowej „Solidarności” Ryszard Proksa o propozycjach MEiN dotyczących czasu pracy i wynagrodzeń nauczycieli. Zapowiedział zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania.

 

To, co nam przedstawiono, to pakiet anty-nauczycielskich i anty-oświatowych propozycji. Bulwersujący jest fakt złożenia nam projektu jeszcze bardziej niekorzystnych zmian, niż w maju tego roku – powiedział Ryszard Proksa.

 

Mimo medialnych deklaracji ministra, nie ma mowy o powiązaniu wynagrodzeń nauczycieli ze średnią płacą. Zamiast tego, pensje zależeć mają od kwoty bazowej ustalanej przez polityków. Przez blisko 2,5 roku resort edukacji nie był w stanie przygotować propozycji systemu wynagradzania nauczycieli, o jakim była mowa w negocjacjach w 2019 r. – zaznaczył.

 

Reakcję szefa oświatowej „Solidarności” skomentował Sławomir Broniarz z ZNP: Oszukali wtedy czy teraz?

 

[…]

 

 

Cały tekst Proksa: MEiN pokazało brak szacunku. Broniarz: Pan Proksa rozczarowany?” – TUTAJ

 

 

 

 



Oto informacja, jaką dzisiaj zamieszczono na stronie ZNP o wczorajszych rozmowach w MEiN:

 

 

                                                           Rozmowy z MEiN 21 września – komentarz

 

O propozycjach, jakie przedstawił wczoraj (21.09.2021) minister Przemysław Czarnek mówi wiceprezes ZG ZNP Krzysztof Baszczyński, który uczestniczył w rozmowach z MEiN wraz z Urszulą Woźniak i Adamem Młynarskim.

 

 

                                                Krzysztof Baszczyński – wiceprezes ZNP podczas wywiadu

 

 

 

Relacja filmowa z tego wywiadu – TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.znp.edu.pl

 



Podczas tegorocznej konferencji TEDxWarsaw, która 10 czerwca odbyła się w Kinotece w Pałacu Kultury i Nauki, jedną z osób, które miały tam swoje regulaminowe 18 minut, była Marianna Kłosińska. Prawdopodobnie pod wpływem zamieszczonego wczoraj na OE jej tekstu, któremu daliśmy tytuł By ludzie mogli wybrać model, w którym będą uczyć się ich dzieci, Wiesław Mariański odszukał na Ytou Tube nagranie wygłoszonego przez nią tam wykładu, a my skwapliwie z tego skorzystaliśmy.

 

Oto informacja zamieszczona pod plikiem filmowym z tym wykładem na Yoy Tube

 

Marianna Kłosińska podczas wykładu na TEDxWarsaw 10 czerwca 2021 r.

 

 

Każdy z nas wie, jak wygląda polska, tradycyjna szkoła. Każdy z nas przez taką przeszedł. Czy wiesz jednak, że istnieje alternatywa dla treningu posłuszeństwa?

 

Założycielka i prezeska Fundacji Bullerbyn na rzecz wspólnoty dzieci i dorosłych oraz Fundacji Dzieci Mają Głos. Autorka projektu Wioska Bullerbyn, który nieprzerwanie realizuje od ponad 10 lat. W 2012 roku założyła Wolną Szkołę Demokratyczną Bullerbyn, a w kolejnych latach Szkołę Podstawową Ronja, Szkołę Podstawową Bullerbyn i Liceum Astrid. Propagatorka idei Unschoolingu jako „”stanu umysłu”” oraz liderka oddolnego ruchu edukacji demokratycznej w Polsce Zasiada również w organach międzynarodowego stowarzyszenia edukacji demokratycznej EUDEC. Studiowała grafikę na Europejskiej Akademii Sztuk Pięknych. Absolwentka Akademii Przywództwa Liderów Oświaty, oraz Szkoły Facylitacji Pathways.

 

Jest zwolenniczką budowania organizacji turkusowych, w których ogromnie ceni pracę w kontakcie z ludźmi, autonomię oraz ciągły rozwój. Wierzy w siłę oddolnej zmiany w edukacji, którą widzi we współpracy między dorosłymi we wspieraniu i poszanowaniu autonomii dziecka.

 

 

 

Szczęśliwy jak Uczeń? | Marianna Kłosińska | TEDxWarsaw – plik z You Tube – TUTAJ

 



Szukając pierwszych informacji o przebiegu dzisiejszych rozmów w ramach zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty w MEiN trafiliśmy jedynie na tekst, jaki zamieszczono na „Portalu Samorządowym”, zatytułowany „Czarnek po rozmowach z samorządowcami: Jest duża chęć do dalszej dyskusji”. Oto jego fragment:

 

 

[…] W Ministerstwie Edukacji i Nauki we wtorek odbyło się spotkanie zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty, w którego skład wchodzą przedstawiciele resortu edukacji i nauki, związków zawodowych zrzeszających nauczycieli i korporacji samorządowych.

 

Po zakończeniu rozmów minister Czarnek na briefingu podziękował związkowcom i stronie samorządowej za udział w spotkaniu. Jednocześnie przyznał, że „w zdecydowanej większości mamy jeszcze rozbieżności”.

 

Po to wyznaczyliśmy ten termin 8 października i później 22 października, żeby te rozbieżności – większe bądź mniejsze – wyjaśniać. Natomiast nasza obserwacja jest taka, że jest duża chęć do dalszej dyskusji i to nas najbardziej cieszy. Bo te wszystkie rozbieżności są możliwe do wyeliminowania tylko przy tym dialogu, który jest bardzo intensywny. To było bardzo intensywne spotkanie, niezwykle merytoryczne i niezwykle szczere. I z tego powodu jesteśmy ogromnie zadowoleni” – powiedział szef MEiN. […]

 

Źródło:www.portalsamorzadowy.pl

 

 

 

O tym z jaką ofertą do tych rozmów przystąpił minister Czarnek można przeczytać na stronie MEiN: „Nauczyciel dla ucznia – zmieniamy status zawodowy nauczyciela”. Oto najbardziej „nowatorska” propozycja zmiany w „Karcie nauczyciela”

 

[…]

 

Wprowadzenie czasu dostępności nauczyciela w szkole

 

Doprecyzowanie sposobu rozliczania czasu pracy nauczycieli przez wprowadzenie limitów czasu dostępności w szkole nauczycieli (poza pensum), zróżnicowane ze względu na wielkość tygodniowego obowiązkowego wymiaru zajęć.

 

Do godzin dostępności wliczane będą: spotkania z rodzicami, czas na indywidualne rozmowy z rodzicami, konsultacje z uczniami, wycieczki szkolne, doraźne zajęcia i aktywności związane np. z przygotowaniem akademii, wolontariatem, organizacją i opieką nad uczniami podczas np. dyskotek, rady pedagogiczne.

 

Zajęcia i czynności realizowane w ramach dostępności w szkole nauczyciela będą rejestrowane na bieżąco (np. wraz z rozliczaniem godzin ponadwymiarowych) i  rozliczane np.  w okresach rocznych w indywidualnej karcie ewidencji czasu pracy.

 

Nauczyciel tablicowy zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy (z wyjątkiem nauczycieli przedszkoli) zobowiązany będzie do bycia dostępnym w szkole w wymiarze 8 godzin tygodniowo.[…]

 

Cały tekst „Nauczyciel dla ucznia – zmieniamy status zawodowy nauczyciela” – TUTAJ

 

 

Źródło: www.gov.pl/web/edukacja-i-nauka/

 

 

x            x            x

 

 

Krótki komentarz Przewodniczącego Krajowej Sekcji Oświata i Wychowanie NSZZ „Solidarność” po spotkaniu w MEiN w dniu 21 września 2021r. TUTAJ

 

 

 

Nie ma jeszcze upublicznionej reakcji władz ZNP na przebieg dzisiejszego spotkania w MEiN



Foto: www.facebook.com/MariannaKlosinska

 

Marianna Kłosińska – prezeska i założycielka Fundacji Bullerbyn oraz Fundacji Dzieci Mają Głos – założycielka Wolnej Szkoły Demokratycznej Bullerbyn.

 

 

W minioną sobotę (18 września 2021 r.) Marianna Kłosińska, założycielka Wolnej Szkoły Demokratycznej Bullerbyn, zamieściła na swoim fejsbukowym profilu tekst, który postanowiliśmy udostępnić na stronie OE, jako jeszcze jeden punkt widzenia na sposoby zmieniania naszego systemu edukacji. Że jest to jej głos w tej debacie, świadczy zamieszczenie pod tym postem linku do tekstu ze strony „Krytyki Politycznej”: Szkoły w tym kształcie nie ma sensu ratować.

 

Podkreślania i pogrubienia czcionek fragmentów przytoczonego tekstu – redakcja OE:

 

 

Wróćmy do kwestii zróżnicowania oferty edukacyjnej.

 

Chodzi mi o to, by ludzie mogli wybrać model, w którym będą uczyć się ich dzieci czy, w przypadku nastolatków – oni sami. Żeby z pieniędzy publicznych finansowane były różne modele szkół: szkoły demokratyczne, Montessori, waldorfskie, mikroszkoły zakładane przez rodziców i również te w modelu tradycyjnym, pruskim. Chodzi o to, żeby subwencja oświatowa obejmowała wszystkie szkoły, tak by ludzie mieli wybór i mogli znaleźć dla siebie drogę. Bo przy całym moim idealizmie, rozumiem, że odejście od modelu pruskiego z dnia na dzień może być trudne − właśnie przez nasze wyobrażenia o tym, czym jest szkoła i jak powinna wyglądać.

 

A teraz subwencja nie obejmuje szkół niepublicznych? Chyba pieniądze idą za uczniem. Po prostu do tych niepublicznych rodzice dopłacają, dzięki temu są mniej liczne klasy, lepiej opłacani nauczyciele… Jeśli pana wizja * oznacza likwidację czesnego, może się to negatywnie odbić na szkołach działających obecnie jako placówki niepubliczne. Jeśli czesne zostanie – o wyrównaniu dostępu nie będzie mowy.

 

W Polsce na edukację każdego ucznia składają się pieniądze przekazywane przez rząd w postaci subwencji oświatowej oraz pieniądze od lokalnego samorządu z puli środków własnych, gdy uczeń chodzi do szkoły publicznej. Gdy jednak chodzi do niepublicznej, to druga część pochodzi z pieniędzy z czesnego płaconego przez rodzica w tej szkole niepublicznej. Gdyby dzieci ze szkół niepublicznych trafiły teraz do szkół publicznych, to samorząd musiałby za nie płacić. Innymi słowy, w obecnym systemie szkoły niepubliczne to w dużym stopniu źródło oszczędności dla samorządów.

 

A do szkół demokratycznych chodzą dzieci, które formalnie są w edukacji domowej, ale subwencja idzie nie na ich naukę, tylko do szkoły, która przeprowadza egzaminy. Na ucznia w edukacji domowej jeszcze do końca tego roku przypada zaledwie 60 proc. subwencji idącej za uczniem w edukacji stacjonarnej – oczywiście pieniądze te idą nie do rodziców, ale do szkoły, do której uczeń jest zapisany. Od nowego roku ma to być 80 proc.

 

Kiedy w czerwcu 2021 roku gościłam w Senacie RP razem z przedstawicielami różnych oddolnych inicjatyw edukacyjnych zebranych przez Mariannę Kłosińską z Fundacji Bullerbyn, apelowaliśmy o wprowadzenie do systemu edukacji równego, publicznego finansowania wszystkich typów i modeli szkół, a w ostateczności o wprowadzenie bonu edukacyjnego. A jednym z rozwiązań legislacyjnych na już mogłoby być umożliwienie podatnikom odliczania od podatku dochodowego środków przeznaczonych na czesne w szkołach niepublicznych. To byłoby fair wobec rodziców, którzy zapracowują się, żeby ich dzieci otrzymały lepszą edukację, a państwo solidnie wykształconego obywatela.

 

 

Źródło: www.facebook.com/mariannafb/

 

 

*Prawdopodobnie autorka zwraca się tu do Mikołaja Marceli, gdyż wcześniej zamieściła na swoim profilu link do rozmowy, jaką w „Akademickim Zaciszu” przeprowadził z nim profesor Roman Leppert.