
Portal Prawo.pl zamieścił 13 grudnia 2022 r. informację o kolejnym przejawie wrogości wobec samorządów lokalnych – organów prowadzących szkoły – w wykonaniu pisowskiej większości sejmowej:
Sejmowe komisje przeciwko rozszerzeniu programów wspierających dzieci i młodzież
[…]
Zgodnie z ustawą o systemie oświaty organy stanowiące jednostki samorządu terytorialnego mają możliwość tworzenia regionalnych i lokalnych programów wyrównywania szans edukacyjnych dzieci i młodzieży oraz wspierania edukacji uzdolnionych dzieci i młodzieży. Zakres tej pomocy jest jednak ograniczony. Udzielanie pomocy dzieciom i młodzieży jest możliwe tylko w przypadku, gdy pobierają oni naukę na terenie danej jednostki samorządu terytorialnego bez względu na miejsce zamieszkania tych dzieci i młodzieży. […]
Celem projektowanej nowelizacji jest przywrócenie zapisów sprzed nowelizacji z 2018 r., gdy nie definiowano kręgu osób objętych programami wsparcia dla dzieci i młodzieży, a tym samym stworzenia możliwości poszerzenia kręgu beneficjentów tych programów w stosunku do aktualnego stanu prawnego. Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy rada jednostki samorządu terytorialnego (np. rada gminy) będzie mogła objąć programem pomocy zarówno uczniów pobierających naukę na swoim terenie, a zamieszkałych poza jej terenem, jak i tych uczniów, którzy mieszkają na terenie np. danej gminy, a pobierają naukę w szkołach zlokalizowanych w innych gminach. O tym, kto może być objęty programem, ma każdorazowo decydować rada danej jednostki samorządu terytorialnego.
Projekt nowelizacji jest inicjatywą Komisji do Spraw Petycji Sejmu RP, jest reakcją na petycję, którą komisja uznała za zasadną. – Do komisji petycji wpłynął wniosek osoby fizycznej, która zwraca uwagę na nowelizację ustawy Prawo oświatowe (…), która została zmieniona w listopadzie 2018 r. Mam nadzieję, że tylko intencjonalnie, lub przez pomyłkę, zostały dopisane tej ustawy słowa, które skomplikowały samorządom życie. Chodzi o to, że w 2018 r. podczas nowelizacji Prawa oświatowego do wyrazów „dzieciom i młodzieży” dopisano „pobierającym naukę na terenie danej jednostki samorządu terytorialnego bez względy na miejsce zamieszkania„. Ten zapis odnosi się przede wszystkim do stypendiów, które samorządy mogły udzielać swoim mieszkańcom, dzieciom i mieszkańcom” – mówiła w imieniu wnioskodawców Urszula Augustyn (KO).
Rząd negatywnie o nowych przepisach
Wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski w imieniu rząd przedstawił negatywną opinię do projektu. Poinformował, że przed nowelizacją ustawy w 2018 r, były „bardzo poważne wątpliwości interpretacyjne, czy gmina może przeznaczyć stypendia dla uczniów, którzy nie są mieszkańcami gminy, a pobierają naukę w placówkach edukacyjnych na terenie danej gminy, danego powiatu, czy danego województwa„. – Dlatego wprowadzony został ten przepis. Przy poprzednim brzmieniu przepisów, które pani poseł proponuje przywrócić Regionalne Izby Obrachunkowe kwestionowały prawo samorządów do tego, by dawać stypendia uczniom, którzy uczyli się na terenie danej jednostki samorządu terytorialnego, ale nie byli jej mieszkańcami – powiedział. – Dlatego też wprowadzono nowelizację, która te kwestie jednoznacznie rozstrzygała, mówiąc o tym, że każdy uczeń pobierający naukę na terenie danego samorządu może podlegać programom, także stypendialnym, utworzonym przez daną jednostkę samorządu terytorialnego – dodał.
– W opinii rządu przywrócenie przepisów w brzmieniu proponowanym przez panią poseł powodowałoby powrót do kłopotów interpretacyjnych, kłopotów samorządów do tego, aby przyznawać stypendia uczniom niebędącym stałymi mieszkańcami danej jednostki samorządu terytorialnego, aczkolwiek jest to jakiś problem, który w przyszłości należałoby rozwiązać – powiedział Piontkowski. Wskazał też, że ewentualne nowelizowanie ustawy o systemie oświaty trzeba rozpatrywać razem z zapisami ustawy o samorządzie terytorialnym.
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
Oto najnowszy post Danuty Sterny, który zamieściła na swoim blogu „Moja oś świata” 12 grudnia 2022 roku:
Rysunek: Danuta Sterna
Czy informacja zwrotna może być lepsza?
Informacja zwrotna jest sednem oceniania kształtującego, które zbiera zasady dobrego nauczania. W tym wpisie zajmiemy się informacją zwrotną idącą od nauczyciela do ucznia. Informacja zwrotna jest bardzo ważna dla ucznia, który powinien i ma prawo wiedzieć, jak przebiega jego proces uczenia się.
Nauczyciele, którzy poznają informację zwrotną i próbują ją stosować w stosunku do prac uczniów, często obawiają się, że formułowanie i przekazywanie tej informacji będzie dla nich bardzo pracochłonne i może nie przynieść spodziewanych efektów, gdyż uczniowie nie będą z tej informacji korzystać.
Pełna informacja zwrotna powinna odnosić się do wcześniej określonych kryteriów sukcesu i przekazywać uczniowi: co zrobił dobrze, co i jak ma poprawić i jak może się dalej rozwijać. Warto zaczynać prace z informacją zwrotną od bardziej skrótowych form, na przykład od metody „Dwie gwiazdy jedno życzenie”, w której nauczyciel daje uczniowi informację o dwóch rzeczach, które zostały zrobione dobrze i o jednej, którą może uczeń poprawić. Należy też pamiętać, że informacja zwrotna może być zarówno pisemna, jak i ustna.
Są trzy warunki niezbędne dla efektywnej informacji zwrotnej, które można zawrzeć w kodzie – KOD:
1.KRYTERIA
Odnosi się tylko do wcześniej określonych i znanych uczniom kryteriów sukcesu. Oznacza to, że nauczyciel powinien poinformować uczniów, co będzie podlegało ocenie i tylko do tego odnosić się w informacji zwrotnej.
2.OSOBA
Odnosi się do pracy ucznia, a nie jego osoby. Co oznacza, zaniechanie „pustych” pochwał i krytycznych uwag odnoszących się do ucznia.
3.DOSKONALENIE
Uczniowie wykorzystują ją do doskonalenia swojego uczenia się. Uczniowie przyzwyczajeni do oceniania stopniami, przeważnie nie potrafią korzystać z informacji zwrotnej, rolą nauczyciela jest ich do zachęcić.
W tym wpisie zajmiemy się podpowiedziami, w jaki sposób nauczyciel może doskonalić przekazywaną uczniom informację zwrotną, jak może zminimalizować włożony wysiłek w jej przekazywanie i jak może wpłynąć na to, aby uczeń z informacji zwrotnej korzystał.
W tych trzech zakresach poprosiłam nauczycieli z inicjatywy Frajda w nauczaniu, aby podali swoje przykłady.
Na apel tym razem odpowiedzieli: Beata Fiszer, Dorota Kujawa-Wenke, Bożena Sozańska. Beata Minta, Jolanta Łosowska i Urszula Lach.
Doskonalenie informacji zwrotnej
Doskonalenie informacji zwrotnej, polega na tym, aby wysiłek wkładany w jej sporządzanie „opłacał” się, czyli aby uczeń umiał i chciał z niej skorzystać.
Jednym z dobrych pomysłów jest pytanie uczniów, czy informacja zwrotna pomaga im się uczyć. Można zadać uczniowi pytania: „Czy z mojej informacji zwrotnej możesz wywnioskować:
-Co zrobiłeś dobrze?
-Co i jak powinieneś poprawić?
-Jak powinieneś/możesz dalej pracować?”
Jeśli uczeń umie na te pytania odpowiedzieć, to znaczy, że trafiliśmy informacją zwrotną w jej cel. Jeśli – nie, to musimy nad nią pracować.
Takie postępowanie pozwala dotrzeć do każdego ucznia i dostosować informacje zwrotną do jego potrzeb i buduje partnerstwo pomiędzy nauczycielem i uczniem.
Ograniczenie wysiłku nauczyciela
Znanym sposobem jest formułowanie informacji zwrotnej w tabeli:
W pierwszej kolumnie wpisujemy ustalone kryteria, w drugiej oceniamy: + spełnione, +/- spełnione częściowo, – niespełnione. W trzeciej kolumnie wpisujemy uwagi w przypadku oceny – lub +/-. W ostatnim wierszu jest miejsce na uwagi do rozwoju.
Można po wykonaniu przez uczniów pracy, a przed przestąpieniem do formułowania informacji zwrotnej, omówić wspólnie z uczniami dobre wykonanie pracy, a następnie zapytać uczniów, kto z nich już wie:
-Co zrobił dobrze?
-Co i jak powinien poprawić?
-Jak powinien/może dalej pracować?
Jeśli uczeń wie, to pisanie mu informacji zwrotnej jest zbędne, jeśli nie wie, to temu uczniowi warto informację o jego pracy przekazać. Przy czym warto zaproponować zasadę: otrzymujesz ode mnie informację zwrotną, to zobowiązujesz się ją wykorzystać i poprawić pracę korzystając z przekazanych w niej wskazówek.
Takie postępowanie może zmniejszyć liczbę informacji zwrotnych lub ich zakres i ograniczyć ich sporządzanie tylko do tych, które są uczniowi potrzebne w uczeniu się. Owocuje to wzięciem przez ucznia odpowiedzialności za własny proces uczenia się.
Można też zapytać ucznia – Do którego kryterium chciałabyś/chciałbyś dostać informację zwrotną?. Uczeń sam decyduje i wtedy nauczyciel nie musi wkładać wysiłku w ocenienie całej pracy, pisze informację zwrotną tylko do tych punktów, które uczeń uzna dla niego za potrzebne. Uczeń może zdecydować, że chce mieć skomentowane wszystkie kryteria, ale wtedy zobowiązuje się do wprowadzenia do swojej pracy wszystkich – zawartych w komentarzach wskazówek. Ten pomysł uczy uczniów odpowiedzialności i oszczędza czas nauczyciela. W młodszych klasach należy poinformować o nim rodziców, aby nie byli zaskoczeni niepełnym komentarzem.
Takie podejścia do informacji zwrotnej angażują w nią ucznia i pomagają mu wziąć odpowiedzialność za proces uczenia się. Nauczycielowi pozwalają uporać się z pracochłonnością informacji zwrotnej i ponad wszystko, czynią pracę z informacją zwrotną sensowną.
Dzisiaj (13 grudnia 2022 r.) „Portal Samorządowy” zamieścił obszerny zapis wywiadu, jaki przeprowadził redaktor Bogdan Bugdalski z Moniką Ćwiklińską , zatytułowany „Propozycje ministra dla nauczycieli uważają za taplanie się w bagnie”. Oto jego wybrane fragmenty i link do pełnej wersji:
Foto: Bogdan Bugdalski[www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/]
Monika Ćwiklińska – rzeczniczka prasowa Krajowej Sekcji Oświata i Wychowanie NSZZ „Solidarność, członkini prezydium KSOiW NSZZ „Solidarność”, rozmówczyni Bogdana Bugdalskiego.
Prawdopodobnie już 15 grudnia dojdzie do rozmów przedstawicieli Solidarności z kierownictwem kilkunastu resortów w ramach powołanego zarządzeniem prezesa rady ministrów Zespołu do spraw wypracowania porozumienia między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Komisją Krajową NSZZ „Solidarność”. Spotkanie ma być przełomowe. Oświatowa „Solidarność” nie tryska jednak optymizmem. Wprost przeciwnie – jest pełna obaw. […]
Bogdan Bugdalski – Zbliżają się święta, więc to chyba już najwyższy czas na spotkanie powołanego przez premiera Morawieckiego roboczego Zespołu do spraw wypracowania porozumienia między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Komisją Krajową NSZZ „Solidarność”. Kiedy ono się odbędzie?
Monika Ćwiklińska, członek prezydium Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”: – Według moich informacji zespół ma się zebrać 15 grudnia, ale nie wiem tego na pewno. Nie wiem też, czy cały? A więc jako komisja oświaty i wychowania nie wiemy, czy w ten dzień o edukacji będzie w ogóle mowa.
–Skoro to jeszcze niewiadoma, to porozmawiajmy o tym, czego właściwie się po tym zespole spodziewacie?
– Mogę powiedzieć, jakie mamy nadzieje. Liczymy, że w końcu dyskusja na temat wynagradzania w oświacie zostanie podjęta na wysokim szczeblu.
[…]
-Czy to możliwe, żeby podczas tego spotkania miało się udać o tym wszystkim porozmawiać, rozwiązać tak poważny problem?
Magdalena Sierocka – nauczycielka j. angielskiego w Szkole Podstawowej nr 236 w Warszawie, członkini Ruchu Budzących się, Szkół – zamieściła w niedzielę (11 grudnia 2022 r.) na swoim fb-profilu tekst, na który pierwsza zwróciła uwagę dr. Marzena Żylińska, udostępniając go na swoim profilu, dzięki czemu i mu dowiedzieliśmy się o nim.
Ani chwili nie mieliśmy wątpliwości, że i na „Obserwatorium Edukacji” powinien się on znaleźć. Poniżej udostępniamy go w całości – wyróżnienia fragmentów tekstu pogrubioną czcionką lub podkreśleniem – redakcja OE:
Foto: www.facebook.com/magdalena.sierocka.5
Magdalena Sierocka „na łożu boleści”, gdzie powstał poniższy tekst
Liczby ukochane
Ostatnio usłyszałam, że córka znajomych dostała dwóję z chemii. Jest spinka, bo co z tą dwóją? Piątka byłaby fajniejsza, to jasne.
Usłyszałam też obawę znajomej nauczycielki, że nie stawiając ocen bieżących i śródrocznych pozbawia szkołę wyliczenia średniej klasy. I co teraz będzie?
Słyszę też często od dyrektorów, że ich szkoła się polepsza lub pogarsza, bo wyniki egzaminów rosną lub maleją.
I tak sobie myślę, że to kompletnie nie ma sensu.
Pytam znajomych, co zdenerwowali się dwóją: a jaki był sprawdzian? Bo wiecie, można zrobić na sprawdzianie pytania typu “opisz i wyjaśnij” a można zrobić łączenie obrazków. Ta sama osoba może dostać więc zarówno dwóję jak i piątkę, zależy od sprawdzianu. Pytam też: a co z dzieckiem? Jakoś chętnie się uczy czy ma w nosie? A co z nauczycielem? Jak prowadzi lekcje? Tak, że dzieci chcą tam być z nim czy raczej zwiewają przy najbliższej okazji?
Pytam znajomej nauczycielki: a do czego potrzebna jest wam średnia klasy? Co chcecie tym zmierzyć?
Pytam też dyrektorów: w jaki sposób możecie porównać wyniki dwóch roczników, skoro to są już inne dzieci, inny kontekst. Uczyłam takie klasy, w których niewiele musiałam włożyć swojej energii, aby wynik był dobry. A uczyłam i takie, że ledwo psychicznie doczłapywałam się do czerwca a wynik był mierny. Co te wyniki mówią o mnie, jako o nauczycielu? Niewiele.
No właśnie – kontekst. Kontekst sytuacji edukacyjnej zmienia wszystko.
Mamy zatem w szkołach jakąś kulturową miłość do liczb. Do mierzenia w skali, wyciągania średniej i porównywania roczników. Bierze się to stąd, że ulegamy pokusie zastępowania celu głównego (którym jest dobra jakość kształcenia) celem mierzalnym (oliczbowanie kształcenia i na tej podstawie wyciąganie wniosków), co z kolei prowadzi do powstawania tzw zagrywek i gier wojennych. Jeżeli mierzymy jakość kształcenia celem słabszym, czyli liczbami, możemy obserwować następujące zagrywki:
-usuwanie ze szkół uczniów, którzy nie rokują dobrych wyników. Jeżeli mierzymy jakość kształcenia wynikami egzaminów, możemy sztucznie zostawić na koniec tylko tych uczniów, u których spodziewamy się dobrego wyniku. Wtedy szkoła jest uznawana za lepszą, bo ma lepszą średnią z egzaminów;
-windowanie ocen – sztuczne ich podnoszenie, aby klasa osiągnęła lepszą średnią i więcej punktów a co za tym idzie – miała większe szanse na dostanie się do szkoły. Wtedy szkoła jest uznana za lepszą, bo ma większą “dostawalność do szkół”;
-niestawianie jedynek ani w ogóle gorszych ocen, jeżeli jakość pracy nauczyciela mierzy się liczbą pozytywnych ocen. Po co ja mam się tłumaczyć z tych jedynek i być postrzegana jako ta, co nie umie nauczyć, skoro mogę sobie postawić tróję i każdy będzie mi gratulował pięknego postępu ucznia?;
-zjawisko plagiatowania prac (spisywania) przez uczniów, kiedy ich wiedzę mierzymy ocenami;
-zjawisko nieprzyjmowania w swoje szeregi uczniów, co do których spodziewamy się słabszych wyników. Szkoła się wtedy robi “elitarna” i łatwo jej zdobyć status “dobrej jakościowo”.
To bardzo niebezpieczne zjawiska, śmiertelne dla motywacji do uczenia się i faktycznego podnoszenia jakości lekcji i w ogóle pracy szkoły, w skali globalnej kraju. Celu głównego nie da się obejść, cel słabszy (mierzalny) owszem. A co jest zatem celem głównym szkoły? Zajrzyjmy do przepisów prawa.
Rozporządzenie ws wymagań wobec szkół i placówek z roku 2017 mówi o takich celach głównych:
1.Procesy wspomagania rozwoju i edukacji dzieci są zorganizowane w sposób sprzyjający uczeniu się;
2.Dzieci nabywają wiadomości i umiejętności określone w podstawie programowej;
3.Dzieci są aktywne;
4.Kształtowane są postawy i respektowane normy społeczne;
5.Szkoła lub placówka wspomaga rozwój uczniów, z uwzględnieniem ich indywidualnej sytuacji;
6.Rodzice są partnerami szkoły lub placówki;
7.Szkoła lub placówka współpracuje ze środowiskiem lokalnym na rzecz wzajemnego rozwoju;
8.Szkoła lub placówka, organizując procesy edukacyjne, uwzględnia wnioski z analizy wyników egzaminu ósmoklasisty egzaminu maturalnego, egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie, egzaminu zawodowego oraz innych badań zewnętrznych i wewnętrznych;
9.Zarządzanie szkołą lub placówką służy jej rozwojowi.
Zobaczcie, że prawo nie wymaga od szkoły, aby mierzyła jakkolwiek liczbowo. Nawet w punkcie o egzaminach w rozwinięciu czytamy, że chodzi o analizowanie i planowanie działań a nie o porównywanie.
Dzisiaj (12 grudnia 2022 r.) na portalu Prawo.pl zamieszczono informację o godnej poparcia aktywności Rzecznika Praw Obywatelskich, który wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten dopuścił go do udziału w sprawie zaskarżenia niezgodności z Konstytucją RP art. 85.t Karty Nauczyciela, który nie przewiduje prawa nauczyciela do udziału i obrony podczas rozpatrywania przez komisje dyscyplinarne spraw w trybie niejawnym. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
RPO: Sposób rozpatrywania spraw zawieszonych nauczycieli niekonstytucyjny. Uzasadnienie do TK
Sposób rozpatrywania spraw zawieszonych nauczycieli narusza prawo do obrony – zwraca uwagę rzecznik praw obywatelskich, który zgłosił udział w postępowaniu ws. skargi konstytucyjnej. Chodzi o przepisy Karty Nauczyciela, które przewidują rozpatrzenie sprawy dotyczącej zawieszenia nauczyciela w pełnieniu obowiązków na posiedzeniu niejawnym.
Rzecznik zgłosił udział w postępowaniu TK w sprawie skargi konstytucyjnej (sygn. akt SK 62/22) i wniósł o stwierdzenie niekonstytucyjności zaskarżonego przepisu.
Skarżący wniósł, aby TK zbadał kwestię zgodności z Konstytucją art. 85t ust. 6 i 10 Karty Nauczyciela w zakresie, w jakim dopuszcza rozpatrywanie przez właściwe komisje dyscyplinarne, na posiedzeniu niejawnym, odwołania lub zażalenia w przedmiocie zawieszenia nauczyciela w obowiązkach służbowych bez udziału obwinionego lub jego obrońcy.
Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł o uznanie za niekonstytucyjne:
art. 85t ust. 6 i 10 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta Nauczyciela […] w zakresie, w jakim „dozwala na rozpatrzenie odwołania, a w dalszej kolejności zażalenia od zawieszenia nauczyciela w czynnościach przez Komisje Dyscyplinarne działające odpowiednio przy właściwym wojewodzie oraz Ministrze Edukacji Narodowej na posiedzeniu niejawnym bez udziału obwinionego lub jego obrońcy” są niezgodne z art. 42 ust. 2 w związku z art. 31 ust. 3 Konstytucji. […]
Rzecznik podkreśla, że obowiązkiem ustawodawcy jest takie ukształtowanie przepisów regulujących postępowanie dyscyplinarne, aby zapewniały one odpowiedni poziom prawa obrony, zarówno w ujęciu materialnym jak i formalnym. W ocenie Rzecznika kwestionowane przepisy nie zapewniają odpowiedniego poziomu ochrony prawa do obrony w znaczeniu materialnym. Nie pozwalają one bowiem nauczycielowi na obronę poprzez złożenie wyjaśnień bezpośrednio przed stosownym organem, zarówno w trakcie podejmowania decyzji o zawieszeniu, jak też w trakcie postępowania odwoławczego. […]
Rzecznik wskazuje, że przyjęte przez ustawodawcę rozwiązanie polegające na rozpoznawaniu sprawy zawieszenia nauczyciela przez komisje dyscyplinarne obu instancji na posiedzeniach niejawnych służy realizacji założonego celu w postaci jak najszybszego odsunięcia od wykonywania obowiązków nauczyciela, któremu postawiono zarzut uchybienia godności zawodu lub obowiązkom nauczyciela, o którym mowa w art. 6 Karty Nauczyciela.
Jednak – w ocenie Rzecznika – cel ten można osiągnąć bez uszczerbku dla realizacji konstytucyjnego prawa do obrony. Czynny udział nauczyciela w posiedzeniu komisji dyscyplinarnej nie jest bowiem równoznaczny z przedłużeniem postępowania dyscyplinarnego w sprawie zawieszenia. Ustawa określa terminy, w których powinny zostać rozpoznane środki zaskarżenia wniesione przez nauczyciela albo nauczyciela pełniącego obowiązki dyrektora szkoły. Nie ma żadnych przeszkód, aby środki te zostały rozpoznane przy czynnym i bezpośrednim udziale obwinionego po to, aby organ podejmujący decyzję istotną z punktu widzenia dalszej realizacji przez jednostkę jej konstytucyjnej wolności wykonywania zawodu miał bezpośredni kontakt z osobą, którą czasowo pozbawia owej wolności i mógł wysłuchać także jej zdania. […]
Cały tekst „RPO: Sposób rozpatrywania spraw zawieszonych nauczycieli niekonstytucyjny. Uzasadnienie do TK”
– TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
Wczoraj wieczorem (11 grudnia 2022 r.) Anna i Robert Sowińscy rozmawiali z dr Beatą Komorowską o jej doświadczeniach w kształceniu przyszłych nauczycieli. Jest ona 20-u lat nauczycielką akademicką – od 2019 roku pełni funkcję kierowniczki Katedry Pedagogiki w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Chełmie.
Wraz ze swoim zespołem poszukuje nowych rozwiązań w procesie kształcenia nauczycieli – w profilu praktycznym. Jest współorganizatorką wielu przedsięwzięć integrujących nauczycieli, studentów i kadrę akademicką, takich jak seminaria, konferencje naukowo-metodyczne z warsztatami. Interesuje się problematyką wartości w edukacji, szczególnie wprowadzania dzieci w świat wartości.
Wczoraj rozmowę tę wysłuchaliśmy i dziś o niej informujemy – dając możliwość do jej wysłuchania z zapisu na fanpage „Plan Daltoński”:
„Uczenie się przez doświadczenie” – rozmowa z dr Beatą Komorowską – TUTAJ
W minioną sobotę wieczorem (10 grudnia 2022 r.) Jarosław Pytlak na swoim blogu zamieścił nowy tekst, będący kontynuacją zamieszczonego 4 listopada i opatrzonego tytułem „Czas dziadów. Gdy mowa o polskich nauczycielach…”. Ten nowy post jest tak długi, że na OE musimy zaprezentować jedynie jego fragmenty, odsyłając linkiem do jego pełnej wersji na stronę „Wokół Szkoły”:
Czas dziadów. Mapa myśli o nauczycielach (cz. 1)
W pierwszej odsłonie „Czasu dziadów” opisałem najistotniejsze, moim zdaniem, cechy grupy zawodowej nauczycieli. Zapowiedziałem też, że w dalszej kolejności zaprezentuję mapę myśli o tej profesji, w nadziei, że uda mi się ułatwić myślenie o tym, jak wyprowadzić polską edukację z kryzysu. Nie widzę możliwości osiągnięcia jakiejkolwiek poprawy bez rozwiązania przynajmniej części problemów kadry pedagogicznej. Jak powiedział profesor Łukasz Turski w wywiadzie dla „Głosu Nauczycielskiego”:
„(…) szkołę budują nauczyciele. Tworzymy ją dla dzieci, przy pomocy rodziców, ale jej budową kierują i dbają o jej stan nauczyciele. Jak się skończy ten system opresyjny, to na ich barkach będziemy budowali nową szkołę”.
Uważam, że w zapowiadanej przez Profesora (od)budowie już na etapie fundamentu trzeba będzie szczególnie zatroszczyć się właśnie o nauczycieli.
Zbierałem się do realizacji podjętego zobowiązania przez kilka tygodni, bowiem niemal każdy dzień przynosił nowe refleksje. W końcu kłębiące się myśli osiągnęły masę krytyczną i oto powstał obiecany artykuł. Niestety, trudno było tak obszerny temat ująć w krótkim tekście, stąd jego podział na dwie części. […]
Duch zgaszony w ciele pedagogicznym
Gdy mowa o kondycji zawodowej nauczycieli, od razu przychodzi mi na myśl frustracja. Jej przyczynę powszechnie upatruje się w niskich wynagrodzeniach, ja jednak na pierwszym planie stawiam lekceważenie, przez część tego środowiska odbierane wręcz jako pogarda. Ze strony władz państwowych, ale także szerszych kręgów społeczeństwa.
Niejedna grupa zawodowa czuje się pokrzywdzona. Można przyjąć, że to normalne zjawisko społeczne. Ale tylko w odniesieniu do nauczycieli padło z najwyższych trybun, że postulat podwyżki wynagrodzeń, adekwatnej do panującej obecnie inflacji, nie może być zrealizowany, bowiem nauczycieli „jest po prostu bardzo dużo” i państwa na to nie stać. A poza tym mogliby oni „trochę więcej” pracować… […]
Śmiem twierdzić, że nawet wysokie pensje nie skompensowałyby trudnych doświadczeń ostatnich lat. Jednak finansowa mizeria sama w sobie jest ważnym źródłem frustracji. Trudno o zapał do pracy, gdy podstawowe stawki wynagrodzeń w ministerialnym rozporządzeniu toczą rozpaczliwą walkę z ustawową płacą minimalną, a etatowa pensja nauczyciela dyplomowanego w dobie szalejącej inflacji pozostaje w tyle za średnią krajową. Nauczyciele, ludzie dobrze wykształceni, boleśnie odczuwają świadomość, jak nisko wycenia ich pracę społeczeństwo. A za taką wyceną idzie coraz bardziej dotkliwy brak nowych adeptów tej profesji.
18 czy może 48? Oto jest pytanie!
Mało kto chyba nie słyszał o Karcie Nauczyciela. To fundament pragmatyki zawodu, swoją genezą sięgający początków lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Ustawa ta okazała się bardziej długowieczna niż jakakolwiek inna regulacja branżowa z czasów PRL. Mimo że nie obroniła nauczycieli przed pauperyzacją, wciąż traktowana jest przez to środowisko jako gwarancja stabilizacji, choćby ubogiej, na której straży stoją związki zawodowe. Co ciekawe, dysponując sejmową większością, władze mogłyby bez trudu przenicować jej zawartość. Świadczą o tym pomniejsze zmiany w stopniach awansu zawodowego, czy godzinach do obowiązkowego przepracowania oprócz pensum. Z jakiegoś powodu nie uczyniono dotąd zmian rewolucyjnych. […]
Emocji wokół Karty narosło wiele. Daje się słyszeć, że stanowi ona przeżytek i wręcz utrudnia nadania nowego oblicza edukacji. Jednak większość środowiska gotowa jest jej bronić. Niezależnie od tego, po której stronie jest racja, z treścią i w ogóle przyszłością tej ustawy będzie musiał zmierzyć się każdy kolejny rząd. Tym bardziej, że wynika z niej kilka istotnych problemów, na które zwrócę tutaj uwagę.
Karta dotyczy pracowników o bardzo różnym zakresie czynności i obowiązków. Osoby wypominające nauczycielom 18-godzinny tydzień pracy i długie okresy czasu wolnego rzadko zdają sobie sprawę, że wysokość pensum dydaktycznego bywa różna – np. w przedszkolu wynosi ono 25 godzin. Poza tym placówki oświatowe dzielą się na feryjne i nieferyjne. W tych drugich wymiar urlopu jest krótszy. Gdyby dobrze przeanalizować zapisy prawne, okazałoby się, że nauczycieli można podzielić na cały szereg mocno różniących się grup. Ile wspólnego, poza tą samą nazwą wykonywanej profesji, ma, na przykład, osoba pracująca z dziećmi w przedszkolu, z instruktorem praktycznej nauki zawodu w szkole branżowej…?
Wątpliwości może budzić zarówno wymiar, jak zróżnicowanie pensum dydaktycznego. Dlaczego nauczyciel przedszkolny ma w etacie akurat 25 godzin zajęć tygodniowo (ale w „zerówce” już tylko 22), w szkole przy tablicy 18, a w świetlicy 26?! Trudno uwierzyć, że stoi za tym jakaś wyrafinowana kalkulacja. […]
Nie jest tajemnicą, że wielu nauczycieli pracuje w większym wymiarze godzin zajęć, niż przewidziano w Karcie Nauczyciela dla ich etatu. Ustawa dopuszcza taką możliwość, stawiając granicę na liczbie 27. Przez długie lata była to metoda dorobienia sobie do niewysokiej pensji, obecnie stało się to również panaceum na rosnące braki kadrowe. W obliczu deficytu niektórych specjalistów kreatywność dyrektorów i samych nauczycieli pozwala wręcz znaleźć sposoby na ominięcie ustawowych ograniczeń. A przy tej okazji ujawnia się dość istotny problem.
Długo wahałem się, czy powinienem ten temat podejmować w moim felietonie. A tym tematem jest formuła obchodów jubileuszu 30-lecia działalności łódzkiej Poradni dla Młodzieży. Ale nie tylko formuła – także sam przebieg tych obchodów.
Moje obiekcje mają swe źródło w tym, że byłem tam w roli zaproszonego gościa, nie tylko jako redaktor „Obserwatorium Edukacji” przygotowujący materiał do zredagowania relacji. Jednak w ostatecznym rozrachunku zwyciężyła opcja, że jednak przede wszystkim jestem teraz refleksyjnym redaktorem, a nie zaproszonym „Ojcem Założycielem” poradni jubilatki, którego obowiązuje taktowne powstrzymywanie się od krytycznych uwag.
A teraz do rzeczy:
Już kiedy dowiedziałem się o obchodach 30-lecia Poradni i zapoznałem się z programem obchodów zrodziły się pierwsze moje wątpliwości. Czy właściwym jest łączenie tych dwu form pod jednym szyldem: spotkania aktualnych i byłych pracowników tej placówki – tradycyjnie mające miejsce przy tego typu okazjach – z konferencją, po tytułach naukowych większości prelegentów sądząc, mającą charakter konferencji naukowej. Zwróciłem wówczas także uwagę na fakt, że owa konferencja została, nie tylko w zaproszeniach, ale także w dniu jej inauguracji, nazwana „Konferencją Jubileuszową”, bez podania jej merytorycznej nazwy.
Czy fakt, że odbywa się ona a okazji jubileuszu organizującej ją placówki, uzasadnia nazwanie jej „jubileuszową”? Moim zdaniem jubileuszową byłaby ta konferencja wtedy, gdyby była to np. 50. konferencja, którą przez 30 lat swego funkcjonowania zorganizowała ta poradnia. Ale najlepiej by było, gdyby zorganizowano konferencję, w programie której byłyby wykłado-prelekcje, prezentujące dorobek owych 30-u lat działalności poradni. Przykładowo mogły by to być takie wystąpienia: „Przegląd form pracy poradni w kolejnych fazach jej działalności”, „Analiza statystyczna klientów poradni i ich charakterystyka w kolejnych latach funkcjonowania poradni”, „Zakres i formy wsparcia, udzielane pedagogom i psychologom szkół ponadpodstawowych M. Łodzi”, „Działalność poradni na rzecz uczniów gimnazjów – specyfika problemów tej kategorii klientów w odróżnieniu od uczniów szkół ponadgimnazjalnych”, czy „Jak Poradnia dla Młodzieży zareagowała na problemy uczniów, wywołane pandemią COVID i nauką zdalną”.
I to byłaby prawdziwa „Konferencja Jubileuszowa”. Ale ile byłoby to pracy, aby taką konferencje przygotować…
A było tak, że owi pracownicy naukowi łódzkich (i nie tylko) szkół wyższych prezentowali wykłady, których treści dla zgromadzonych w sali widowiskowej Pałacu Młodzieży – przede wszystkim aktualnych i byłych pracowników poradni, nie powinny być czymś nieznanym. Natomiast konferencja z takimi wystąpieniami powinna być zaoferowana pedagogom i psychologom, a zwłaszcza wychowawcom klas, w szkołach, na rzecz których poradnia ta działa. A jest tych szkół w Łodzi 46: 27 liceów ogólnokształcących i 19 Zespołów szkół zawodowych, nie wliczając w to szkół specjalnych, w których uczy się młodzież powyżej 15. roku życia. Sądząc po liczbie osób uczestniczących w owej środowej konferencji – jeśli w ogóle tacy byli, to było ich nie więcej niż palców w jednej ręce. (Nie analizowałem listy obecności, więc nie wiem jak było.)
O przebiegu owych obchodów nie będę już się rozwodził. Skomentuje jedynie, że ów konkurs na prace plastyczne„30 lat Poradni dla Młodzieży”, którego zwyciężczynie ufetowano już na samym początku tego wydarzenia, a których prace eksponowano przy wejściu na salę, okazał się konkursem, w którym (najprawdopodobniej) uczestniczyły jedynie uczestniczki kilku pracowni, działających w strukturze Pałacu Młodzieży. Nie sprawdzałem, czy był on rozpropagowany na terenie szkół z którymi Poradnia dla Młodzieży współpracuje, a już w ogóle nie mam pojęcia, czy jej klientami jest młodzież, ucząca się w Liceum Plastycznym – szkole, która – podobnie jak baletowa i muzyczna – nie podlega łódzkim strukturom oświatowym…
I tylko wielka szkoda, że na naprawdę jubileuszowe wystąpienia małżonków Krystyny i Zbigniewa Kozańskich „30 lat Poradni dla Młodzieży” zaplanowano jedynie 15 minut, i to po przerwie na poczęstunek, a przed częścią artystyczną…
Włodzisław Kuzitowicz
Realizując złożona w czwartek deklaracją – prezentujemy syntetyczną, głównie fotograficzną, relację z Jubileuszowej Konferencji, która była głównym elementem obchodów XXX-lecia Poradni dla Młodzieży w Łodzi. Jest to relacja jedynie z pierwszego dnia konferencji, gdyż jej druga część, zrealizowana w piątek 8 grudnia, była przeprowadzona w formule warsztatów, czego – aby nie zaburzać ich klimatu – nie zwykliśmy relacjonować.
Oto informacja o pięciu wykładach i osobach, które je wygłaszały:
Wykład 1. Wpływ systemu rodzinnego na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży w kontekście zmian społecznych
Dr hab. n. med. Agnieszka Gmitrowicz prof. Uniwersytetu Medycznego w Łodzi,
Slajdy, zawierające konkluzje, ważne dla praktyków.
Wykład 2. Środowiskowe wsparcie dzieci i młodzieży w kryzysie psychicznym
Dr hab. n. społ.Dorota Podgórska-Jachnik prof. Uniwersytetu Łódzkiego
Wykład 3. Czy liczba osób ze spektrum autyzmu i niepełnosprawnością intelektualną zwiększa się?
Dr hab. n. med. Tadeusz Pietras prof. Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
Wykład 4. Rola epigenetyki czyli jak środowisko może wpływać na nasze zdrowie i rozwój
Dr n. med. Małgorzata Piotrowicz, specjalistka w zakresie pediatrii i genetyki klinicznej, od 2011 roku pełni funkcję konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie genetyki klinicznej podczas swego wystąpienia.
Dwa slajdy z podsumowaniem wykładu:
Wykład 5. Edukacja relacji, czyli jak żyć w dobie galopującej zmiany
Mgr Katarzyna Spychalska – specjalistka ds. projektów w Chrześcijańskim Centrum Edu, w Tomaszowie Maz. prowadzonym w przez Fundację PROEM EDU.
Slajd z zaskakującą konkluzją wywodów prelegentki
I tylko ubolewać należy, że już po drugim wykładzie sala opustoszała i pozostało na niej tak niewiele osób słuchających.
Aby dopełnić do końca naszą powinność – poniżej zamieszczamy program zaprojektowanych zajęć warsztatowych:
Tekst i zdjęcia
Włodzisław Kuzitowicz.
P.s.
Przepraszamy za nienajlepszą jakość prezentowanych zdjęć, co jest wynikiem typowego dla współczesnych konferencji słabego oświetlenia, nie zawsze czytelnych slajdów i… tym, że zdjęcia były wykonywane smart fonem…. [W.K.]
Najpierw zobaczyliśmy na „Portalu Samorządowym” taki tekst:
ZNP protestuje przeciwko powołaniu rządowego zespołu ds. rozmów z Solidarnością
Przeciwko powołaniu zespołu roboczego do spraw wypracowania porozumienia między rządem RP a Komisją Krajową NSZZ Solidarność zaprotestował w czwartek przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) Sławomir Broniarz. – Rząd nie może wybierać jednego partnera społecznego i nie rozmawiać z innymi – ocenił. […]
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Niezwłocznie otworzyliśmy stronę ZNP:
Protest ZNP ws. eliminowania partnerów społecznych przez Premiera
Foto: www.znp.edu.pl
Prezes ZNP Sławomir Broniarz – w towarzystwie Krzysztofa Baszczyńskiego – wiceprezesa Związku i Mirosława Kozika, nauczyciela chemii w I Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego w Pszczynie, członka Zarządu Okręgu Śląskiego ZNP, przewodniczącego Klubu Młodego Nauczyciela oraz stojącego obok wiceprezesa Grzegorza Gruchlika – podczas konferencji prasowej.
Tematem konferencji prasowej ZNP zorganizowanej 8 grudnia 2022 r. była kwestia eliminowania partnerów społecznych. Rząd zamierza negocjować porozumienie w sprawie m.in. emerytur stażowych i wyższej podwyżki dla pracowników sfery budżetowej tylko i wyłącznie z jednym związkiem zawodowym.
Specjalny zespół roboczy powołany przez Premiera RP ma się zająć warunkami pracy i płacy oraz pomocy państwa w okresie wysokiej inflacji i wzrostu cen energii. Jego pracami pokieruje z ramienia rządu Marek Kuchciński z ramienia rządu i Henryk Nakonieczny z „Solidarności”.
Tak wynika z zarządzenia premiera w sprawie roboczego Zespołu do spraw wypracowania porozumienia między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Komisją Krajową NSZZ “Solidarność”.
Powołanie zespołu w takim ograniczonym składzie budzi sprzeciw pozostałych partnerów społecznych reprezentowanych w Radzie Dialogu Społecznego.

























