W minioną sobotę wieczorem (10 grudnia 2022 r.) Jarosław Pytlak na swoim blogu zamieścił nowy tekst, będący kontynuacją zamieszczonego 4 listopada i opatrzonego tytułem  „Czas dziadów. Gdy mowa o polskich nauczycielach…”.  Ten nowy post jest tak długi, że na OE musimy zaprezentować jedynie jego fragmenty, odsyłając linkiem do jego pełnej wersji na stronę „Wokół Szkoły”:

 

 

Czas dziadów. Mapa myśli o nauczycielach (cz. 1)

 

W pierwszej odsłonie „Czasu dziadów” opisałem najistotniejsze, moim zdaniem, cechy grupy zawodowej nauczycieli. Zapowiedziałem też, że w dalszej kolejności zaprezentuję mapę myśli o tej profesji, w nadziei, że uda mi się ułatwić myślenie o tym, jak wyprowadzić polską edukację z kryzysu. Nie widzę możliwości osiągnięcia jakiejkolwiek poprawy bez rozwiązania przynajmniej części problemów kadry pedagogicznej. Jak powiedział profesor Łukasz Turski w wywiadzie dla „Głosu Nauczycielskiego”:

 

„(…) szkołę budują nauczyciele. Tworzymy ją dla dzieci, przy pomocy rodziców, ale jej budową kierują i dbają o jej stan nauczyciele. Jak się skończy ten system opresyjny, to na ich barkach będziemy budowali nową szkołę”.

 

Uważam, że w zapowiadanej przez Profesora (od)budowie już na etapie fundamentu trzeba będzie szczególnie zatroszczyć się właśnie o nauczycieli.

 

Zbierałem się do realizacji podjętego zobowiązania przez kilka tygodni, bowiem niemal każdy dzień przynosił nowe refleksje. W końcu kłębiące się myśli osiągnęły masę krytyczną i oto powstał obiecany artykuł. Niestety, trudno było tak obszerny temat ująć w krótkim tekście, stąd jego podział na dwie części. […]

 

Duch zgaszony w ciele pedagogicznym

 

Gdy mowa o kondycji zawodowej nauczycieli, od razu przychodzi mi na myśl frustracja. Jej przyczynę powszechnie upatruje się w niskich wynagrodzeniach, ja jednak na pierwszym planie stawiam lekceważenie, przez część tego środowiska odbierane wręcz jako pogarda. Ze strony władz państwowych, ale także szerszych kręgów społeczeństwa.

 

Niejedna grupa zawodowa czuje się pokrzywdzona. Można przyjąć, że to normalne zjawisko społeczne. Ale tylko w odniesieniu do nauczycieli padło z najwyższych trybun, że postulat podwyżki wynagrodzeń, adekwatnej do panującej obecnie inflacji, nie może być zrealizowany, bowiem nauczycieli „jest po prostu bardzo dużo” i państwa na to nie stać. A poza tym mogliby oni „trochę więcej” pracować… […]

 

Śmiem twierdzić, że nawet wysokie pensje nie skompensowałyby trudnych doświadczeń ostatnich lat. Jednak finansowa mizeria sama w sobie jest ważnym źródłem frustracji. Trudno o zapał do pracy, gdy podstawowe stawki wynagrodzeń w ministerialnym rozporządzeniu toczą rozpaczliwą walkę z ustawową płacą minimalną, a etatowa pensja nauczyciela dyplomowanego w dobie szalejącej inflacji pozostaje w tyle za średnią krajową. Nauczyciele, ludzie dobrze wykształceni, boleśnie odczuwają świadomość, jak nisko wycenia ich pracę społeczeństwo. A za taką wyceną idzie coraz bardziej dotkliwy brak nowych adeptów tej profesji.

 

18 czy może 48? Oto jest pytanie!

 

Mało kto chyba nie słyszał o Karcie Nauczyciela. To fundament pragmatyki zawodu, swoją genezą sięgający początków lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Ustawa ta okazała się bardziej długowieczna niż jakakolwiek inna regulacja branżowa z czasów PRL. Mimo że nie obroniła nauczycieli przed pauperyzacją, wciąż traktowana jest przez to środowisko jako gwarancja stabilizacji, choćby ubogiej, na której straży stoją związki zawodowe. Co ciekawe, dysponując sejmową większością, władze mogłyby bez trudu przenicować jej zawartość. Świadczą o tym pomniejsze zmiany w stopniach awansu zawodowego, czy godzinach do obowiązkowego przepracowania oprócz pensum. Z jakiegoś powodu nie uczyniono dotąd zmian rewolucyjnych. […]

 

Emocji wokół Karty narosło wiele. Daje się słyszeć, że stanowi ona przeżytek i wręcz utrudnia nadania nowego oblicza edukacji. Jednak większość środowiska gotowa jest jej bronić. Niezależnie od tego, po której stronie jest racja, z treścią i w ogóle przyszłością tej ustawy będzie musiał zmierzyć się każdy kolejny rząd. Tym bardziej, że wynika z niej kilka istotnych problemów, na które zwrócę tutaj uwagę.

 

Karta dotyczy pracowników o bardzo różnym zakresie czynności i obowiązków. Osoby wypominające nauczycielom 18-godzinny tydzień pracy i długie okresy czasu wolnego rzadko zdają sobie sprawę, że wysokość pensum dydaktycznego bywa różna – np. w przedszkolu wynosi ono 25 godzin. Poza tym placówki oświatowe dzielą się na feryjne i nieferyjne. W tych drugich wymiar urlopu jest krótszy. Gdyby dobrze przeanalizować zapisy prawne, okazałoby się, że nauczycieli można podzielić na cały szereg mocno różniących się grup. Ile wspólnego, poza tą samą nazwą wykonywanej profesji, ma, na przykład, osoba pracująca z dziećmi w przedszkolu, z instruktorem praktycznej nauki zawodu w szkole branżowej…?

 

Wątpliwości może budzić zarówno wymiar, jak zróżnicowanie pensum dydaktycznego. Dlaczego nauczyciel przedszkolny ma w etacie akurat 25 godzin zajęć tygodniowo (ale w „zerówce” już tylko 22), w szkole przy tablicy 18, a w świetlicy 26?! Trudno uwierzyć, że stoi za tym jakaś wyrafinowana kalkulacja. […]

 

Nie jest tajemnicą, że wielu nauczycieli pracuje w większym wymiarze godzin zajęć, niż przewidziano w Karcie Nauczyciela dla ich etatu. Ustawa dopuszcza taką możliwość, stawiając granicę na liczbie 27. Przez długie lata była to metoda dorobienia sobie do niewysokiej pensji, obecnie stało się to również panaceum na rosnące braki kadrowe. W obliczu deficytu niektórych specjalistów kreatywność dyrektorów i samych nauczycieli pozwala wręcz znaleźć sposoby na ominięcie ustawowych ograniczeń. A przy tej okazji ujawnia się dość istotny problem.

 

Prawo stanowi, że nauczyciela obowiązuje 40-godzinny tydzień pracy. Różnica tej liczby i pensum, to czas na przygotowywanie się do zajęć, sprawdzanie prac uczniów, udział w pracach rady pedagogicznej, kontakty z rodzicami, dokształcanie się – na każdym stanowisku zakres dodatkowych czynności jest trochę inny. Taka konstrukcja nasuwa cały szereg pytań. Czy rzeczywiście wszyscy nauczyciele pracują właśnie tyle czasu? A może więcej, o czym często słychać w tym środowisku? A może mniej, skoro biorą nadgodziny, sięgające czasem drugiego pensum – co otwarcie sugerują krytycy? Trudno rozstrzygnąć wobec braku wiarygodnych danych. Zapewne po prostu różnie bywa. Emocji z tym jest sporo, więc pojawiają się głosy, również wśród samych nauczycieli, że najlepiej byłoby pracować wyłącznie od 8.00 do 16.00, odbywając w tym czasie zajęcia w wymiarze pensum, oraz wykonując inne czynności. Szkopuł w tym, że nie wszystko, co niezbędne lub pożądane, np. zebrania z rodzicami lub wycieczki, da się wtłoczyć w takie ramy czasowe. Nawiasem mówiąc, w znanych mi osobiście przypadkach szkół niepublicznych, które eksperymentowały z zatrudnieniem nauczycieli na takich warunkach, doświadczenia nie były zachęcające.

 

Co by nie mówić, „karciana” konstrukcja czasu pracy posiada szereg ułomności, których efektem jest zarówno niechęć części społeczeństwa do nauczycieli, jak brak wewnętrznej spójności i solidarności tej grupy zawodowej.

 

Wielkie emocje wokół niewielkich pieniędzy

 

Kwestia kształtowania wynagrodzeń w powiązaniu z Kartą Nauczyciela jest również mocno pogmatwana. Jedyne, co wiadomo na pewno, to że statystyki prezentowane przez ministerstwo tworzą obraz dużo bardziej optymistyczny, niż wskazują indywidualne odczucia pracowników. […]

 

Karta Nauczyciela narzuca sztywne i jednakowe dla wszystkich zasady ustalania wynagrodzeń w placówkach publicznych. Nie przewiduje, że pewne specjalności mogą być deficytowe, bowiem rynek oferuje, np. informatykom czy fizykom, dużo wyższe wynagrodzenia. W efekcie dyrektorzy placówek borykają się z brakiem niektórych specjalistów i nie mają żadnych narzędzi finansowych, by zachęcić potencjalnych kandydatów do podjęcia pracy.

 

Napisałem „sztywne i jednakowe dla wszystkich zasady”, ale to tylko pół prawdy. Pewien znajomy, człowiek doskonale obeznany z funkcjonowaniem edukacji z dala od wielkich ośrodków, zapewnił mnie z filozoficznym spokojem: „Prawo jest płynne, zasady są płynne. Wszystko podlega interpretacji”. […]

 

W nakreślonym wyżej obrazie skoncentrowałem się na zagadnieniach powiązanych z Kartą Nauczyciela. Trzeba mieć jednak świadomość, że edukacja jest w ogóle obudowana nieprzebranym gąszczem regulacji prawnych. Warto pochylić się, na przykład, nad rozporządzeniem dotyczącym kwalifikacji zawodowych. Stawia ono chwalebnie wysokie progi związane z wymaganym wykształceniem. Czasem, moim zdaniem, zbyt ambitne. Na przykład, wydaje mi się zagadkowe, dlaczego nauczycielom posiadającym kwalifikacje do uczenia przyrody odmówiono prawa nauczania wszystkich  przedmiotów przyrodniczych w szkole podstawowej – choć musieli przecież poznać ich podstawy. Równocześnie wrota placówek oświatowych są szeroko otwarte dla wyjątków, ratujących sytuację w obliczu braku właściwie wykształconej kadry. W końcu ktoś musi dzieci uczyć, a z pustego i dyrektor nie naleje…[…]

Edukacja jest przeregulowana i obarczona koszmarną biurokracją. Ale przyczyna tego ostatniego nie leży wyłącznie w nadmiarze przepisów, choć oczyszczenie tej stajni Augiasza byłoby bardzo wskazane. Istotny jest również brak społecznego zaufania. W placówkach oświatowych każda czynność i każda decyzja muszą mieć oparcie w dokumentacji. Nawet jeśli… nie muszą. Instynkt samozachowawczy dyrektorów szkół i nauczycieli, oparty na wieloletnim doświadczeniu w kontaktach z nadzorem pedagogicznym, organami prowadzącymi i rodzicami wychowanków, wymusza w tej kwestii daleko idącą asekurację. W razie jakiejkolwiek kontroli słowo i racja nic nie znaczą w obliczu braku stosownego dokumentu. Do tej kwestii jeszcze powrócimy w ostatniej części „Czasu dziadów”.

 

Najlepiej „do it yourself!”

 

Wracając do kwestii materialnych, wspomnieć należy o wyposażeniu stanowisk pracy. Jeśli chodzi o umeblowane sale, przedszkolne i szkolne, baza jest zapewniona. Część nauczycieli gospodarzy w swoich pomieszczeniach, część współużytkuje je z innymi, zmieniając miejsce pomiędzy kolejnymi zajęciami. Zamiast tradycyjnych tablic w wielu placówkach są urządzenia multimedialne; niewiele pozostało też białych plam na mapie dostępu do szybkiego internetu. Zdaniem ministra Czarnka, jesteśmy wręcz potęgą jeśli chodzi o nowoczesne wyposażenie szkół. To przesada, ale istotnie, dzięki rządowym programom „Aktywna tablica” i „Laboratoria przyszłości” w placówkach pojawiło się wiele urządzeń, dających szansę na oswajanie uczniów i nauczycieli z nowoczesnymi technologiami. Sfera IT była zresztą już wcześniej najsilniej wspierana przez organy prowadzące, które traktowały ją jako wyznacznik swojego nowoczesnego podejścia do edukacji. […]

 

Wielu nauczycieli nurtuje pytanie, dlaczego jako jedyni muszą sami kupować swoje narzędzia pracy? Jak się zastanowić, porównując choćby z pielęgniarką, policjantem czy robotnikiem budowlanym, jest coś na rzeczy. Nie ma w tej kwestii żadnych rozwiązań systemowych. Wszystko zależy od zamożności i priorytetów organu prowadzącego, bywa więc różnie, obecnie z naciskiem na to, że biednie. O ile jednak można sobie wyobrazić jakąś zmianę na lepsze, postępującą w ślad za poprawą sytuacji ekonomicznej, o tyle istnieje większy problem, trudny do rozwiązania, co więcej, mało jeszcze uświadomiony. Otóż w placówkach oświatowych nauczycielom brakuje miejsca do pracy.

 

Usiąść, odpocząć, przygotować się do kolejnych zajęć, a w ciągu dłuższych przerw wykonać inne czynności związane z pracą, można w pokoju nauczycielskim. Zazwyczaj natomiast dotkliwie brakuje mniejszych pomieszczeń, pozwalających popracować w ciszy i spokoju, odbyć indywidualne spotkanie z uczniem, rodzicem, czy innym nauczycielem. Nie zawsze da się znaleźć chwilowo wolną salę lekcyjną; rozmowy często toczą się na korytarzu i w innych, przypadkowych miejscach, gdzie trudno o spokój i dyskrecję. Tak jest teraz, a będzie jeszcze gorzej

 

x          x          x

 

Krytycy współczesnej polskiej szkoły wskazują, że w swojej formie i relacjach społecznych należy ona do świata dawno już minionego. Zmieniają się cele, funkcja społeczna, zachowania ludzi, potrzeby młodego pokolenia. O tych wyzwaniach, i jak wpływają one na funkcjonowanie polskich nauczycieli, napiszę w ostatniej odsłonie „Czasu dziadów”.

 

c.d.n.

 

 

 

Cały tekst „Czas dziadów. Mapa myśli o nauczycielach (cz. 1)”  –   TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl

 



Zostaw odpowiedź