
Nie możemy nie upublicznić informacji, że wczoraj – 28 grudnia 2022 r.- na prowadzonym przez Jarka Blocha blogu „Co z tą edukacją?”, po kilkumiesięcznej przerwie (poprzedni post 1 września 2022r), pojawił się nowy post. Zamieszczamy ten tekst bez skrótów. Jedyną naszą ingerencją jest wyróżnienie podkreśleniami i pogrubioną czcionką fragmentów tekstu, które uznaliśmy za rodzaj tytułów poszczególnych akapitów, a także finalną jego konkluzję:
Agonia obecnego systemu edukacji…
Od końca sierpnia nie publikowałem na blogu, wpisując się chyba w nurt bierności wobec spadających na oświatę ciosów. Mnie też ogarnia zniechęcenie. Ale koniec roku kalendarzowego to dobry czas na podsumowanie kondycji oświaty w roku szkolnym 2022/23. Wygląda to po prostu źle. A im jest gorzej, tym gburowaty osioł głośniej krzyczy w telewizji publicznej, że jest lepiej, co pogłębia frustrację nauczycieli. Oni dobrze wiedzą, że przy obecnym (i niestety przyszłym) stanie finansów państwa, mogą co najwyżej marzyć o wyrównaniu pensji do poziomu inflacji, w co nie wierzę. Trwa ewakuacja z zawodu, czego konsekwencją są liczne uciążliwości dla uczniów, nareszcie dostrzeżone przez rodziców. Ale na bunt nie ma co liczyć, bo skoro Polacy przechodzą do porządku dziennego nad tym co się dzieje od kilku lat w kraju, to na logikę, podobną biernością będą wykazywać się w stosunku do oświaty… Jestem pesymistą.
W kraju, a więc i w oświacie, trwa ideologiczna batalia, które zadecyduje gdzie usadowi się Polska na wiele najbliższych lat. Lex Czarnek wraca jak bumerang, drobne korekty mogą w końcu spowodować, że prezydent podpisze nowe prawo i jeszcze ogłosi, że jest strażnikiem wolności oświaty, której to wolność ograniczy… PiS nie zrezygnuje z większego wpływu na wybór dyrektorów i tego co się dzieje w szkole. Wszak to wojna ideologiczna z czym Czarnek się już nawet nie kryje. Swój autorytet na szali położył tu nawet kościół katolicki. Obudzą się z ręką w nocniku, bo przyspieszą jedynie odejście młodych od kościoła, ale hierarchowie dziś tego nie widzą, za to pełnią rolę pożytecznych idiotów. Ideologizacja trwa, bo boczną furtką wyprowadzane są pieniądze na organizacje pozarządowe, konkursy, olimpiady o jedynie słusznym zabarwieniu. Każdy może ubiegać się o takie środki, ale dostaną je wybrani.
Siła nabywcza pensji nauczycieli jesienią pikowała. Inflacja sprawiła, że z miesiąca na miesiąc było gorzej. I nie chodzi tu o suche wskaźniki, a o jakość życia, a nawet przeżycia. Ceny w sklepach poszybowały, ceny opału, prądu, gazu też, a wielu nauczycieli spłaca przecież kredyty… To co widzimy potwierdza raport o stanie wynagrodzeń polskich nauczycieli. Przytoczę tylko dwa wnioski: 1) W trakcie kariery polscy nauczyciele nie mogą liczyć na wysoki wzrost siły nabywczej swoich pensji. 2)Nauczyciele w latach 2004-2020 zarabiali znacząco mniej w porównaniu do specjalistów z podobnym wykształceniem, zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym… Jest źle i lepiej nie będzie.
W większości szkół cały czas brakuje nauczycieli. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, bo godziny za tych, których nie ma, wzięli ci którzy są. Pracują ponad miarę, przez co jakość takiej pracy spada, a ponieważ ci którzy zdecydowali się pracować ponad normy, robią to w coraz dziwniejszych godzinach, stąd plany wielu klas wyglądają też dziwnie. Lekcje do późna, często po 10-11 godzin w ciągu jednego dnia. I nic się z tym nie zrobi, nauczyciel w innych dniach pracować nie może, bo robi to wtedy gdzie indziej… MEiN tego nie dostrzega, za to nadal psuje oświatę chcąc dopuścić do zawodu ludzi z gorszym wykształceniem i likwidując kolejny przedmiot. Podstawy przedsiębiorczości zastąpione będą przedmiotem: Biznes i Zarządzanie. A wiadomo (z historii z HIT-em), że nowy przedmiot to nowa podstawa programowa, więc nie dowiemy się tam ani o inflacji, ani o prawach pracowniczych… Jednak pomimo widocznych problemów, oświata wciąż jest tematem drugorzędnym w debacie publicznej…
Dlaczego nikt nie chce umierać za oświatę? Odpowiedź jest prosta, żeby nie powiedzieć banalna. Ilość wyborców, którzy w systemie szkolnym mają obecnie dzieci jest ograniczona, w dodatku jedynie część widzi związek pomiędzy jakością edukacji swoich dzieci a ich przyszłością (u nas większa wartość ma papier niż to co się za nim kryje…). Reszta społeczeństwa oczywiście powinna się tym interesować, bo ich obecne lub przyszłe wnuki w ten system w końcu wpadną. Ale oni też nie widzą związków przyczynowo skutkowych, chociażby pomiędzy dobrą edukacją a poziomem świadczenia usług. Obudzą się z ręką w nocniku, gdy w przyszłości lekarz postawi złą diagnozę, albo inżynier źle zaprojektuje dom… Ale nie ma w tym żadnego zaskoczenia, to zwykła ludzka (szczególnie polska) cecha – reagujemy na problem gdy jest już zbyt późno. Nieliczni ambitni z nielicznych szkół trzymających poziom, skupią się w dwóch głównych ośrodkach akademickich, lub (bardziej prawdopodobne) będą od naszej bylejakości uciekać za granicę. Oświata po prostu niewielu obchodzi, łatwo na niej oszczędzić, bo w większości ci, którzy dziś podejmują złe decyzje, nigdy nie poniosą konsekwencji za ich skutki w przyszłości (czy ktoś dziś ponosi konsekwencje za obecną kumulację roczników?)… Inwestycja w przyszłość wymaga mądrych i przewidujących polityków. Obecnie tacy nie rządzą. Opozycja też ich prawie nie ma, a nowa krew nie garnie się do polityki, ludzie są bierni… Edukacja to piąte koło u wozu, nawet gdy (załóżmy) opozycja przejmie władzę i oświatę przejmą ludzie z pomysłem na edukację (takim by uporządkować ją, przywrócić normalność, zamiast robić kolejną rewolucję), to i tak polegną z braku środków finansowych na podwyżki, a bez tego nauczyciele będą odchodzić, a nowi nie będą przychodzić. Szykuje się sytuacja patowa…
Co na horyzoncie? Ano nic, żadnej wielkiej rewolucji. Jedynie coraz niższy poziom kształcenia, coraz bardziej przypadkowi ludzie uczący dzieci… Czyli zapaść, erozja szkoły jaką znamy. Taki stan będzie postępował, bo nie znajdziemy pieniędzy na wyjście z kryzysu. Będzie to sytuacja nowa dla polskiej szkoły, bo starzejący się rynek pracy, będzie wysysał pracowników z oświaty, oferując im lepsze pensje i możliwości rozwoju w innych branżach. Ale na brak nauczycieli w przyszłości znajdzie się sposób. Uczelnie typu KUL i AKSiM będą otwierać kolejne kierunki i kształcić młodych fanatyków, dla których praca w szkole stanie się misją ideologizacji i chrystianizacji Polski wg koncepcji skrajnie prawicowych. Jakość nie będzie się liczyła, a tylko przekaz. Do wykształcenia się nowych kadr, uczyć będą ludzie z łapanki, a rotacja pracowników będzie jak na budowie. Szkoła więc przetrwa, nadal ktoś będzie uczył, a ktoś będzie uczony, ale nie będzie miało to wiele wspólnego z modelem, który znamy z III RP… Zmiany można zatrzymać, ale nie sądzę że tak się stanie. Roli edukacji nie dostrzegano kiedyś, nie dostrzega się dziś, w debacie publicznej to temat zaledwie uzupełniający. Za to dużą rolę edukacji zawsze dostrzegali fanatycy autorytarnych systemów, którzy zawsze potrafili użyć szkoły do swoich celów. I nic się w tej kwestii nie zmieniło…
Źródło: https://jaroslawbloch.ovh/2022/12/28/agonia-obecnego-systemu-edukacji/#more-1792
Poszukując materiałów do zamieszczenia na naszym informatorze trafiliśmy na fb-profilu Katarzyny Pelc – nauczycielki w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Jaworznie – na zamieszczony tam wczoraj (27 grudnia 2022 r.) interesujący tekst, który udostępniamy bez skrótów poniżej:
Katarzyny Pelc – nauczycielki w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Jaworznie
Co za zbieg okoliczności czyli system naczyń połączonych i CO ZAMIAST STOPNI edycja 2
Dziś spędziłam kilka godzin czytając arcyciekawą i ważną publikację CEO pt. „Dydaktyka rozwoju kompetencji proinnowacyjnych” kiedy dotarła do mnie wiadomość o tym, że lokalny ośrodek doskonalenia nauczycieli zamieścił informację o cyklicznym już wydarzeniu interdyscyplinarnym, którego jestem pomysłodawczynią jako przykład dobrych praktyk…..
To ciekawe w jaki sposób i kiedy przychodzą do nas różne informacje tworząc nowe spoiwa wiedzy, dodając i uzupełniając różne luki….poszerzając ten swoisty system naczyń połączonych (hmm… Czy ktoś tu gdzieś wcześniej nie używał w swoich postach symbolu filiżanki kawy?)
A oto łańcuszek połączeń i przenikania po dzisiejszej lekturze:
-uczenie i ocenianie kompetencji to kierunek rozwoju nowoczesnej edukacji, która chce sprostać wyzwaniom współczesnego świata I wyposażyć uczniów w odpowiednie zasoby do sprawnego w nim funkcjonowania;
-uczenie interdyscyplinarne jest jedną z najlepszych form rozwoju kompetencji np krytycznego myślenia, współpracy, rozwiązywania problemów;
-istnienie potrzeby wspólnotowego uczenia się od siebie na wzajem jako nauczyciele oraz potrzeba konsekwentnego i systematycznego działania, aby mówić o skutecznym uczeniu kompetencji – tym właśnie jest nasz proces rozwojowy „Co zamiast stopni 2”;
-będę się dzielić różnymi pomysłami na kolejne takie zadania w naszym procesie rozwojowym od 23 stycznia mając nadzieję, że zarażę tym pomysłem innych i że potem będziemy wspólnie je tworzyć;
-uczenie się, w tym nabywanie kompetencji i ich ocenianie to PROCES wymagający czasu…Nasz proces wspólnej nauki jest przewidziany na 5 miesięcy wspólnej podróży ;
-sposoby „oceniania” kompetencji (wolę termin uznawania) są w dużej mierze bieżące i kształtujące dokładnie tak jak robimy to z Magdaleną Sierocką ( zgodnie z Ustawą atr 44 b i innymi dokumentami);
-samoocena i ocena koleżeńska, zeszyt, portfolio, które obie mamy w naszym warsztacie pracy to kolejne sposoby oceniania kompetencji ;
-regularna samoocena to jedna ze składowych kompetencji metapoznawczych, która w kluczowy sposób wpływają na zwiększenie motywacji wewnętrznej i tym samym efektywność uczenia się. Stosuje tą technikę regularnie, wiem że warto uczyć jej innych
-ocenianie bezcyfrowe zakłada edukacyjną wartość błędu i tym samym eliminuje lęk przed ich popełnieniem, a nie stawianie stopni sprzyja większemu zaangażowaniu uczniów we własny proces uczenia się;
-kompetencje to zastosowanie zdobytej wiedzy w praktyce, a ich ocenianie to formułowanie rozwojowej informacji zwrotnej, jest to empatyczna edukacja w najczystszej postaci („Czy ktoś już wcześniej nie używał tego sformułowania w swoich postach i konferencjach?:)) W naszym procesie dowiecie się jak to robić na wiele różnych sposobów!
-czy to przypadek że mogę użyć swojej wiedzy zdobytej podczas certyfikacji na trenerkę programu Komisji Europejskiej ETAR (właśnie z uznawanie kompetencji przekrojowych);
-do naszego interdyscyplinarnego wydarzenia dołączają inne kieleckie ogólniaki, a do naszego procesu rozwojowego „Co zamiast stopni 2 ” inne nauczycielki np Anna Szulc I Natalia Bielawska, które będą opowiadać Wam o swoich doświadczeniach i dzielić się swoją wiedzą.
W między czasie polecam lekturę dobrych praktyk na tej stronie, gdzie można poznać szczegóły dydaktyczne i organizacyjne naszego Norwidowskiego Startupu Interdyscylinarnosci […]
Źródło: www.facebook.com/permalink.php
Screen z relacji filmowej wywiady z prezydentem Szczecina [www.tvn24.pl/pomorze]
Piotr Krzystek – od 2006 roku prezydent Szczecina
Oto fragmenty informacji, jaką dzisiaj (27 grudnia 2022 r.) zamieszczono na stronie TVN24Pomorze:
Szczecin idzie do sądu. Będzie się domagał 111 milionów złotych od Skarbu Państwa
Prezydent Szczecina złożył pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Domaga się zwrotu 111 milionów złotych. To różnica między tym, ile miasto w latach 2018-2020 wydało na wynagrodzenia dla nauczycieli, a tym, ile dostało na ten cel od rządu. Samorząd chce te pieniądze odzyskać. To pierwsze tego typu działanie w skali całego kraju. Dotychczas żaden inny samorząd nie występował do sądu z roszczeniem dotyczącym oświaty.
„Ponad 111 milionów złotych – tyle wynosi kwota, której będziemy domagać się od Skarbu Państwa. To różnica między subwencją oświatową, a rzeczywiście poniesionymi kosztami na płacę nauczycieli w latach 2018-2020. Pozew właśnie został złożony” – poinformował w mediach społecznościowych prezydent Szczecina Piotr Krzystek.
Jak wyjaśnił na antenie TVN24, różnica powstała w latach 2018-2020. – W 2018 roku rząd podjął decyzję o podwyżkach dla nauczycieli i wtedy też przestało pieniędzy wystarczać na wynagrodzenia, nie wspominając już o wynagrodzeniach dla pracowników niepedagogicznych czy też na utrzymanie budynków oświatowych. Stąd też decyzja, aby walczyć o te pieniądze na drodze sądowej – powiedział na antenie TVN24 prezydent Szczecina Piotr Krzystek.
– Mamy coraz niższe przychody i coraz więcej wydajemy na oświatę. Konstytucja gwarantuje, że środki, które otrzymujemy ze Skarbu Państwa, powinny być adekwatne, a ponieważ spadają nam przychody z PIT-u, to nie jesteśmy w stanie płacić coraz więcej do systemu oświaty – argumentował w rozmowie z reporterką TVN24. […]
O pieniądze od Skarbu Państwa walczą też Warszawa, Kraków i Tychy
Pozwy o zwrot kosztów, które ponoszą samorządy w innych obszarach niż oświata, a na które – jak uważają – rząd powinien przekazywać więcej pieniędzy, złożyły również inne miasta, jak Warszawa, Kraków czy Tychy, które od Skarbu Państwa domagają się zwrotu 34 milionów złotych. […]
Źródło: www.tvn24.pl/pomorze/
Na „Portalu Samorządowym” zamieszczono dzisiaj (27 grudnia 2022 r.) informację o oczekującym na podpis ministra Czarnka rozporządzeniu w sprawie zmian w wysokości stawek godzinowych wynagradzania egzaminatorów za udział w przeprowadzaniu egzaminu zawodowego i egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie. Oto najważniejszy fragment tego tekstu:
Stawki egzaminatorów maturalnych pójdą w górę. Ale nie wszystkich
Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt rozporządzenia ministra edukacji i nauki zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków wynagradzania egzaminatorów za udział w przeprowadzaniu egzaminów oraz nauczycieli akademickich za udział w przeprowadzaniu części ustnej egzaminu maturalnego.
>Zmiana rozporządzenia wynika z konieczności dostosowania wysokości wynagrodzenia asystentów technicznych do minimalnej stawki godzinowej obowiązującej od dnia 1 stycznia 2023 r.
>W rozporządzeniu przewiduje się zwiększenie wynagrodzenia dla asystentów technicznych biorących udział w przeprowadzaniu egzaminu zawodowego i egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie.
>Projekt został skierowany do podpisu ministra. Kolejnym etapem procesu legislacyjnego jest skierowanie aktu do ogłoszenia.
Obecnie stawka za godzinę pracy dla asystenta technicznego, z którym dyrektor okręgowej komisji egzaminacyjnej zawiera umowę cywilnoprawną, określającą zakres jego obowiązków i wysokość wynagrodzenia, zgodnie z art. 9c ust. 10a ustawy, wynosi 21,96 zł brutto. Od dnia 1 stycznia 2023 r. minimalna stawka godzinowa wzrośnie do 22,80 zł brutto (z 19,70 zł brutto), a od dnia 1 lipca 2023 r. – do 23,50 zł brutto.
Oznacza to, że stawka dla asystenta technicznego określona obecnie w rozporządzeniu ministra edukacji Narodowej z dnia 22 sierpnia 2019 r. w sprawie warunków wynagradzania egzaminatorów za udział w przeprowadzaniu egzaminów oraz nauczycieli akademickich za udział w przeprowadzaniu części ustnej egzaminu maturalnego jest niższa niż minimalna stawka godzinowa określona we wskazanym wyżej rozporządzeniu Rady Ministrów. […]
Cały tekst „Stawki egzaminatorów maturalnych pójdą w górę. Ale nie wszystkich” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl
W przedświąteczny czwartek (22 grudnia 2022 r.), późnym wieczorem, Jarosław Pytlak zamieścił na swoim blogu drugą część rozważań o kondycji polskich nauczycieli. Nie publikowaliśmy fragmentów tego tekstu wcześniej, bo uznaliśmy, że nie pasował on do atmosfery, kiedy „wszyscy wszystkim ślą życzenia”. Jednak już dzisiaj, kiedy „Święta, Święta – i już po…”, zamieszczamy wybrane (subiektywnie) fragmenty tego obszernego tekstu i – tradycyjnie – link do jego pełnej wersji:
Czas dziadów. Mapa myśli o nauczycielach (cz. 2)
Krytycy polskiej szkoły często ostatnio wskazują, że w swojej organizacji i relacjach międzyludzkich należy ona do świata dawno już minionego. Stąd epitet pruska, który ma piętnować dyscyplinę i kształtowanie uczniów według jednego wzoru, kojarzone z państwem Fryderyków Wilhelmów. Warto zauważyć, że określenie tradycyjna albo herbartowska, choć oznaczałoby mniej więcej to samo, nie pasuje do obecnego stylu komunikacji, w którym odmienne stanowiska muszą być wyryte emocjami na spiżowych tablicach. Mamy więc w Polsce powszechną szkołę „pruską”, a w opozycji do niej kilka wdrażanych w praktyce, acz niszowych koncepcji, oraz moc marzeń, wyobrażeń i postulatów odnośnie przyszłości tej instytucji.
Szkopuł w tym, że szkoła jest właśnie tylko instytucją. Wytworem społeczeństwa, a nawet wręcz jego obrazem, z czego akurat trudno się u nas cieszyć. Mówiąc o szkole, w istocie odnosimy się do ludzi, którzy ją tworzą. To oni są adresatami społecznych potrzeb i potencjalną siłą sprawczą ewentualnych zmian. A ponieważ o obliczu placówek oświatowych decydują w dużej mierze nauczyciele, ważną częścią dyskursu o przyszłości polskiego szkolnictwa musi być refleksja nad ich kondycją zawodową.
Zagubieni i niepewni na rozdrożu
Świadomość kryzysu jest wśród kadry pedagogicznej powszechna. O tym, że źle się dzieje w państwie duńskim, upewnia bezkresne morze żalów, postulatów, oczekiwań i porad, wylewające się z internetu, oraz codzienność w placówkach oświatowych, w których coraz mniej jest radości, za to więcej kłopotów i wyzwań, z którymi trzeba sobie jakoś radzić. Przeciętny polski nauczyciel zbliża się do pięćdziesiątych urodzin, więc dobrze na ogół pamięta przełom tysiącleci, kiedy wszystko wydawało się prostsze, a przyszłość w zawodzie pełna perspektyw. Kontrast odczuwa wyraźnie, choć – wyjąwszy kwestię niskich zarobków – miałby prawdopodobnie kłopot z precyzyjnym wskazaniem, co poszło źle, i jak można wybrnąć z obecnej sytuacji. Jeśli więc mowa o aktualnej kondycji intelektualnej nauczycieli, najbardziej adekwatne wydają się słowa: zagubienie i niepewność.
Polska szkoła znajduje się na rozdrożu. Może czekać ją utrwalenie modelu wprowadzonego przez Annę Zalewską i jej następców, sięgającego zamierzchłej tradycji, co najmniej z czasów PRL-u. Alternatywą jest poszukiwanie nowych rozwiązań, w kręgu wartości obywatelskich i zapewne, w jakimś stopniu, liberalnych. Ale ten wybór dokona się na poziomie politycznym. Nauczyciele – choć, jako się rzekło, oni tworzą szkołę – będą mieli wpływ na rozstrzygnięcie jedynie jako obywatele, wyborcy. Z ich punktu widzenia alternatywa jest zresztą diabelska. Kontynuacja oznacza zamknięcie w skansenie, bez możliwości wyjścia naprzeciw problemom epoki internetu, o jakich nie śniło się żadnemu Fryderykowi Wilhelmowi, ani władzom oświatowym sprzed lat trzydziestu, ani inicjatorom reformy Zalewskiej. Z kolei poszukiwanie i wdrażanie nowych rozwiązań wymagać będzie podjęcia trudnych i często nieoczywistych decyzji, oraz przeprowadzenia dużej operacji na żywym organizmie społeczeństwa. A że nauczyciele doświadczają na co dzień, jak wiele jest w edukacji sprzecznych oczekiwań i opinii, oraz sporów i emocji, tym bardziej można zrozumieć ich zagubienie i niepewność.
Radź sobie, jeśli potrafisz! A jeśli nie…
Oba wspomniane uczucia powodują dyskomfort, z którym – jak zawsze w sytuacji trudnej – każdy próbuje sobie jakoś poradzić. Jedną z możliwych reakcji jest swoista samoizolacja, pod hasłem „Róbmy swoje!”. – Proszę dać mi spokój z tym narzekaniem, z problemami, z wydziwianiem, że praca domowa – nie, klasówka – nie, obowiązek chodzenia do szkoły – nie…! Moim zadaniem jest nauczanie i utrzymywanie porządku w klasie, i to właśnie będę robić! – tak zdaje się uważać całkiem niemała grupa nauczycieli. Osoby o takim podejściu łacno zyskują opinię pedagogicznego betonu, choć w istocie próbują jedynie ocalić w swoich oczach poczucie sensu wykonywanej pracy. Niestety, świat bardzo się zmienił, a wraz z nim społeczne oczekiwania. Stąd częste odruchy buntu w otoczeniu wobec takiej postawy, w połączeniu z mizerią finansową mogące skłaniać do rezygnacji z zawodu. Co rzeczywiście ma ostatnio miejsce, na skalę wcześniej niespotykaną.
Inna grupa nauczycieli stara się aktywnie wyjść naprzeciw nowym wyzwaniom. To z niej rekrutują się uczestnicy licznych konferencji, które w wersji online trafiają dosłownie pod strzechy – wszędzie, gdzie jest zainteresowanie. Nigdy wcześniej nie było na wyciągnięcie ręki tylu źródeł inspiracji i tylu możliwości dokształcania się. Tacy nauczyciele upowszechniają, na przykład, ocenianie kształtujące, bardziej radykalne pomysły na naukę bez ocen, zastosowanie w nauczaniu nowinek technicznych, czy rezygnację z zadawania prac domowych. Innowacyjność jest doskonałą metodą odnalezienia sensu swojej pracy, lecz niesie także pewne elementy ryzyka. Odejście od tradycyjnych praktyk szkolnych – wbrew temu, co twierdzą entuzjaści – może, ale niekoniecznie musi przynosić pożytek wszystkim uczniom. Napotyka też duży opór wśród rodziców, czujących obawę przed tym, czego nie znają z lat własnej nauki. Słowem, bycie nowatorem nie zawsze jest lekkie, łatwe i przyjemne, daje natomiast krzepiącą satysfakcję, która niektórym pomaga też łagodzić frustrację materialną.
Pośrodku znajduje się większość kadry pedagogicznej, która chciałaby – oprócz godnych zarobków – mieć poczucie sensu pracy, akceptację otoczenia oraz jasną perspektywę rozwoju zawodowego. Chwilowo otrzymuje jednak coś zupełnie innego: moc codziennych trosk, wyzwania, na które nie umawiała się przy zatrudnieniu, oraz kakofonię sprzecznych komunikatów o tym, co dobre, co złe, co należy, a czego nie wolno. W tej grupie nauczycieli najłatwiej o zagubienie i niepokój.[…]
Misja w kryzysie, czyli romantycznie już było
Przed rokiem, gdy COVID wciąż nas atakował,
Życzyłem od szkolnych problemów wytchnienia.
Dziś, gdy on złagodniał, jakby się gdzieś schował,
Wciąż wiszą nad nami Czarnka zagrożenia.
Przeto życzę dzisiaj na te dni świąteczne,
Kilku dni oddechu, bez myśli o szkole.
I wiary, że rządy PiS-u nie są wieczne,
Że suweren objawi w wyborach swą wolę!
Świętujcie z bliskimi – jak w zwyczaju macie,
Z kolędami, choinką, albo i bez tego.
Byleby w realu, nie w fejsie, na czacie.
I radości z prezentu – tego „trafionego”!
24 grudnia 2022 roku Włodzisław Kuzitowicz
Oto informacja zamieszczona 22 grudnia 22022 r. na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich – przytaczamy skróconą wersję:
Zły stan oświaty: braki kadrowe, nadmierne obciążenie, niskie płace. Marcin Wiącek pisze do MEIN
Rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek wystąpił po raz kolejny do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
W nawiązaniu do wystąpienia generalnego z 14 września 2021 r. – dotyczącego braków kadrowych w przedszkolach, szkołach i innych placówkach oświatowych – RPO zwraca uwagę na liczne sygnały wskazujące, że negatywne zjawiska utrzymują się. Zagraża to realizacji konstytucyjnego prawa do nauki (art. 70 Konstytucji RP).
Z danych kuratoriów oświaty i informacji uzyskanych przez Rzecznika od organów prowadzących, wynika że dwa miesiące po rozpoczęciu roku szkolnego dyrektorzy nadal zmagają się z trudnościami w zapewnieniu pełnej obsady kadrowej. O tysiącach wakatów informują organizacje monitorujące sytuację w oświacie, np. związki zawodowe i inne stowarzyszenia. Urząd M. St. Warszawy oszacował obecną liczbę wakatów w jednostkach systemu oświaty na 2861.
Coraz częściej pojawiają się ostrzeżenia, że problem będzie narastał z powodu odchodzenia na emeryturę starszych nauczycieli oraz małego zainteresowania pracą w szkole wśród absolwentów kierunków pedagogicznych. Jako przyczyny wskazuje się m. in. niezadowolenie z obecnego kształtu edukacji oraz kierunku zmian w systemie oświaty, a także nadmierny stres związany z warunkami pracy.
Ważnym czynnikiem są nieadekwatne wynagrodzenia. Według danych sieci Eurydice i OECD/NESLI, Polska należy do krajów z najniższymi w Europie zarobkami nauczycieli i dyrektorów szkół. Pracownicy oświaty skarżą się również na to, że są zmuszeni sami finansować sprzęt i materiały potrzebne im do pracy.
Sposobem na zapewnienie realizacji zajęć jest przydzielanie wielu godzin zatrudnionym nauczycielom i nauczycielkom, w związku z czym odczuwają oni skutki nadmiernego obciążenia. Prowadzi to do zwiększenia ryzyka wypalenia zawodowego, które może przyspieszać decyzję o rezygnacji z zawodu. W razie nieobecności nauczyciela pojawia się potrzeba zorganizowania zastępstw dla setek uczniów i uczennic, co zakłóca ciągłość nauki. Niedostępność i przemęczenie nauczycieli może powodować, że uczniowie nie otrzymają wystarczającego wsparcia i pomocy. Prowadzi to do pogorszenia jakości procesu dydaktycznego, opieki i wychowania. […]
Rzecznik zapoznał się z raportem „Lexometr Oświatowy 2022″. Wyzwania dla dyrektorów szkół i przedszkoli w roku szkolnym 2022/2023″, przygotowanym przez Wolters Kluwer. […]
Zdaniem Rzecznika wyniki tych badań oraz sygnały z wielu miejsc w Polsce są bardzo niepokojące. Jak stwierdzono w raporcie, „ostatnie lata przyniosły dodatkowo dramatyczny wzrost poczucia niestabilności, nieprzewidywalności i braku bezpieczeństwa z jednoczesną presją na szybkie dokonywanie zmian systemowych niezależnie od rzeczywistych potrzeb i możliwości oraz kosztów społecznych, co skutkuje chociażby przeludnieniem klas, brakiem specjalistów i nauczycieli”.
Obserwacja sytuacji w szkołach prowadzi do wniosku, że nauczyciele i nauczycielki negatywnie oceniają swoje perspektywy zawodowe. Tymczasem warunki pracy, w tym wynagrodzenia, powinny być kształtowane w taki sposób, aby przyciągać najlepszych kandydatów i zapewnić im możliwość pozostania w zawodzie.
Utrwalenie się w społeczeństwie przekonania o złej kondycji szkół publicznych będzie prowadziło do coraz większej popularności edukacji domowej oraz szkół prywatnych, które jednakże są dostępne jedynie dla części osób. Pogłębianie się nierówności edukacyjnych jest sprzeczne z założeniem zawartym w art. 70 ust. 4 Konstytucji RP, zgodnie z którym władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia.
RPO prosi ministra o udostępnienie wyników analiz wskazanych kwestii, prowadzonych w ministerstwie. Zwraca się także o dalsze informacje na temat działań w celu poprawy sytuacji kadrowej.
Cały tekst „Zły stan oświaty: braki kadrowe, nadmierne obciążenie, niskie płace. Marcin Wiącek pisze do MEIN”
– TUTAJ
Wystąpienie RPO do Ministra Edukacji i Nauki z dn. 14.12.22022 r. – TUTAJ
Źródło: www.bip.brpo.gov.pl
Na portalu < Super Express WROCŁAW> znaleźliśmy tekst, z którego można dowiedzieć się o opiniach na temat wigilii klasowych. Poniżej prezentujemy obszerny fragment tego tekstu:
Koniec wigilii klasowych, jakie znamy. „Rodzice nie życzą sobie katolickiej nomenklatury”
[…]
Wigilie klasowe bez kolęd i opłatka. Młodzi niechętni wobec Kościoła
24 grudnia większość polskich rodzin zasiądzie do wigilijnej kolacji. Zanim to jednak nastąpi, w pracy i szkole odbywają się wigilie pracownicze lub szkolne. Okazuje się, że szkoły coraz częściej rezygnują z wigilii klasowych, gdzie dzieci dzielą się opłatkiem i śpiewają kolędy. Dlaczego tak się dzieje? Okazuje się, że młodzi ludzie, mający 25 lat lub mniej, mają do Kościoła najbardziej krytyczne podejście spośród wszystkich grup wiekowych. Tak wynika z Centrum Badania Opinii Społecznej, które przedstawia „Gazeta Wyborcza”.
Niechęć do Kościoła widać nie tylko po przebiegu klasowych wigilii, ale też uczestnictwie w lekcjach religii. W trwającym roku szkolnym na religię uczęszcza prawie 64 proc. dzieci z wrocławskich podstawówek. Bardzo niska jest frekwencja w szkołach średnich – to zaledwie 18,45 proc.
– Staramy się nie już nie nazywać przedświątecznych spotkań wigilią klasową. Dla uczniów to bez różnicy, ale rodzice, którzy nie posyłają dzieci na religię, nie życzą sobie katolickiej nomenklatury. Proszą, by nie było opłatków. Zawsze wtedy staram się tłumaczyć, że to bez znaczenia, czy ktoś jest wierzący, czy nie – w Polsce święta się celebruje. Przemycany jest przecież hollywoodzki mikołaj – komentuje w rozmowie z „Wyborczą” Jacek Wildbret-Tuszyński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 61 przy ul. Skarbowców.
„Dzieci się nie modlą”
Stanisława Socha, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 108 przy ul. Chrobrego przyznaje, że jej szkoła stara się organizować spotkania przedświąteczne, ale tym spotkaniem nie nadaje się wymiaru religijnego. – Dzieci się nie modlą, jest poczęstunek i składanie życzeń. Wszystko za zgodą uczniów, którzy mogą wyrazić swoje zdanie. Jak dotąd żadna klasa nie zrezygnowała z takiego spotkania. Również rodzicie mogą wnosić uwagi – tłumaczy Socha.
Dyrektorzy o wigiliach klasowych. „To sprawa uczniów”
Nadal są jednak szkoły, gdzie na wigiliach klasowych są śpiewane kolędy, a dzieci dzielą się opłatkiem. – Dzieci wspólnie śpiewają kolędy, dzielą się opłatkiem i bawią się przy stole. Biorą udział również te, które nie chodzą na katechezę, nie ma żadnych podziałów – mówi dla „Wyborczej” Iwona Kaszuba, wicedyrektorka SP nr 51 przy ul. Krępickiej. – W starszych klasach uczniowie nie podchodzą do organizowania wigilii klasowych z entuzjazmem. Każda klasa decyduje z osobna i częściej jest to po prostu świeckie spotkanie. Widać odejście od tradycyjnych wigilii klasowych – twierdzi. Dorota Wilińska, dyrektorka Technikum nr 10 przy ul. Braniborskiej.
Dyrektorzy liceów zgodnie podkreślają, że wigilia klasowa i jej charakter to przede wszystkim sprawa danej klasy, uczniów i rodziców. Dyrekcja nie ingeruje w sposób świętowania i charakter spotkań.
Źródło: www.wroclaw.se.pl
„Portal Samorządowy” zamieścił wczoraj (21 grudnia 2022 r.) informację, pozyskaną od samego ministra Czarnka, o szansie na powrót do prawa do wcześniejszych emerytur nauczycieli. Oto obszerne fragmenty tego tekstu:
Wcześniejsze emerytury dla nauczycieli całkiem realne. Ale czy dla wszystkich?
Przed laty zgodnie z Kartą nauczyciela na emeryturę niezależnie od wieku mogli przejść nauczyciele, którzy mieli 30 lat stażu pracy w oświacie, w tym 20 lat przy tablicy. Obecnie zostało tylko uprawnienie do przechodzenia na wcześniejszą emeryturę dla nauczycieli pracujących w szkolnictwie specjalnym w szczególnym charakterze. Rząd chce wrócić do pomysłu sprzed lat, o co postulują oświatowe związki zawodowe. […]
W październiku 2021 roku minister Przemysław Czarnek sugerował, że wróci wcześniejsza emerytura nauczycielska, na którą nauczyciele będą mogli przejść po 20 latach pracy przy tablicy i 30 latach pracy w placówkach oświatowych. Obecnie z tego uprawnienia mogą korzystać jedynie nauczyciele pracujący w szkolnictwie specjalnym.
W niedawnej wypowiedzi dla Dziennika Gazety Prawnej minister edukacji i nauki znów wrócił do obietnicy. Pytany, czy „wróci do wcześniejszej emerytury dla nauczycieli”, minister odparł, że tak.
„Trzeba umożliwić nauczycielom, którzy przepracowali kilkadziesiąt lat, wcześniejsze odejście na świadczenia emerytalne. Zostawimy wtedy miejsce tym, którzy wchodzą do zawodu albo są w nim dopiero kilka lat i muszą mieć godziny” – podkreślił.
Kwestię uchylonego przepisu art. 88 Karty nauczyciela, który uprawniał nauczycieli do odchodzenia na emeryturę po osiągnięciu odpowiedniego stażu pracy poruszano także niedawno podczas rozmów Związku Nauczycielstwa Polskiego z przedstawicielami MEN.
– W trakcie spotkania eksperci MEiN przedstawili nam pisemną interpretację, z której wynika, że nauczyciele urodzeni do 31 grudnia 1977 r. będą mogli po spełnieniu warunków odejść na emeryturę, bez względu na wiek. Te warunki to 30 lat pracy, w tym 20 lat przy tablicy – mówił w rozmowie z Portalsamorzadowy.pl wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński.
Jak się jednak dowiaduje Gazeta Wyborcza, rząd chce zmienić roczniki nauczycieli, którzy będą mogli wcześniej kończyć pracę. Propozycja, by na wcześniejsze emerytury będą mogły odchodzić osoby urodzone do końca 1977 r. jest, zdaniem informatora GW z rządu, „bardzo kosztowna i trzeba będzie ją ograniczyć „.
Według nowej propozycji wcześniejsze emerytury miałyby przysługiwać tylko nauczycielom urodzonym do 1974 r. – czyli dzisiejszym 48-latkom i starszym.
Albo – w najbardziej oszczędnym wariancie – tylko tym urodzonym do 1972 r., a zatem osobom mającym 50 i więcej lat. […]
Cały tekst „Wcześniejsze emerytury dla nauczycieli całkiem realne. Ale czy dla wszystkich?” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl
W miniony wtorek (20 grudnia 2022 r.) zamieściliśmy materiał pt. „Czy całkowity zakaz używania smart fonów na lekcjach to dobra decyzja?”, w którym, za portalem dziennik.pl informowaliśmy, że włoski minister oświaty Giuseppe Valditara wprowadził zakaz używania telefonów komórkowych podczas lekcji. Wtedy nie wiedzieliśmy, ze dzień wcześniej dr hab. Stanisław Czachorowski podzielił się z czytelnikami swojego bloga „Profesorskie gadanie” poglądami na ten sam temat. Oto ten tekst – bez skrótów:
Foto: www.wikipen.pl
Dr hab. Stanisław Czachorowski, profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Czy jest sens zakazywania przynoszenia smartfonów uczniom do szkoły?
Czasem wybuchają gorące dyskusje o smartfonach w szkole, łącznie z postulowanym zakazem przynoszenia telefonów komórkowych przez uczniów do szkoły. Podobno takie zakazy są w Australii, Chinach i Francji. Jaki jest sens zakazów, gdy to jest urządzenie osobiste, wykorzystywane praktycznie przez każdego? Jakie są głosy za i jakie przeciw?
Zwolennicy zakazów podkreślają, że smartfony rozpraszają uwagę, uzależniają, utrudniają kontakty, izolują społecznie itp. Samo zło, przed którym trzeba ochronić młode pokolenie. Przypomina to trochę ruchy luddystów z XIX wieku, sprzeciwiające się maszynom w fabrykach. Tak więc czy są to słuszne ostrzeżenia czy jałowa walka z postępem?
Czy problem jest w samych telefonach komórkowych i social mediach czy też z umiejętnością (lub brakiem takiej umiejętności) korzystania z urządzeń i social mediów? I czy szkoła powinna uczyć korzystania z narzędzi, z którymi i tak poza szkoła się spotkamy? Chronić i izolować czy jednak uczyć korzystania?
Do czego są przydatne telefony? Na przykład do kontaktu z rodzicem, gdy uczeń jest chory i trzeba zabrać go ze szkoły. Jeśli potrzebny kontakt, a same smartfony są nieodpowiednie, to można przecież wykorzystywać służbowe telefony, np. automaty dostępne na korytarzu. Problem tylko z zapamiętaniem numeru. Powszechne korzystanie ze smartfonów i to, że numery są zapisane w urządzeniu a nie w naszej głowie, powoduje, że jeśli nie masz ze sobą urządzenia to i nie znasz numeru telefonu, pod który należałoby zadzwonić. Ale i te trudność dałoby się rozwiązać. Wystarczy na początku roku szkolnego polecić zapisanie numerów telefonu do rodziców czy opiekunów. A uczeń nosiłby je w dzienniczku czy specjalnym notesie. Może przy okazji byłoby to ćwiczenie pamięci? Na takie utrudnienia można byłoby się zdecydować, gdyby zagrożenia odsmartfonowe były rzeczywiście duże i groźne.
Co jest problemem? Uzależnienie behawioralne, nadmiar bodźców i rozpraszanie? Na to samo narażeni są dorośli. Może więc sensowniejsze jest nauczenie zdrowego korzystania niż izolowanie? Bo gdzie mieliby się nauczyć? Obecni dorośli nie mieli szansy w szkole się nauczyć, bo smartfony pojawiły się, gdy byli już dorosłymi i gdy zakończyli naukę szkolną. Niech więc i kolejne pokolenie uczy się samo, metodą prób i błędów? To oddanie meczu walkowerem.
Warto jednocześnie podkreślić, że smartfony to także urządzenia edukacyjne do czytania qr kodów, udziału w quizach itp. Czy warto z takiego narzędzie edukacyjnego rezygnować? Ale może wystarczy by w każdej klasie były tablety i smartfony dostępne dla każdego (szkolne, służbowe). I wtedy, gdy trzeba to po prostu rozdać uczniom i niech korzystają z tych urządzeń w celach edukacyjnych. Tu rodzi się pytanie: zadbać o wyposażenie klas czy raczej o wyposażenie ucznia? Jeśli klasowe smartfony to potrzeba dodatkowego czasu na ich konserwację i czyszczenie ze zbędnych plików. Bo gdy z jednego tabletu korzysta wiele osób, to trzeba „sprzątać”. Kolejne godziny pracy dla szkolnego personelu. Przecież nauczyciel nie ma już tego wolnego, dodatkowego czasu na porządkowanie i kontrolę zainstalowanych narzędzi. A czasem nie ma nawet takich umiejętności. Po drugie, dlaczego nie uczyć ucznia sensownego korzystania z własnego urządzenia, z którego korzysta uczeń stale? Szkoła i życie pozaszkolne to mają być dwa nieprzystające i izolowane światy?










