Poniżej zamieściliśmy fragmenty tekstu zamieszczonego dzisiaj (9 października 2023 r.) na „Portalu Samorządowym – Edukacja”:

 

 

Opisowa ocena zachowania ucznia w całym systemie edukacji? Jest stanowisko MEiN

 

 […]

 

Ministerstwo Edukacji i Nauki nie widzi konieczności wprowadzenia obowiązku stosowania opisowych ocen zachowania uczniów począwszy od klasy IV szkoły podstawowej – napisał wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski w odpowiedzi na interpelację poselską w sprawie wprowadzenia obowiązkowej oceny opisowej zachowania ucznia w całym systemie edukacji*.[…]

 

Poseł Kazimierz Matuszny (PIS) napisał w niej*, że znaczna część rodziców i nauczycieli optuje  za formą opisową oceny, ponieważ obecna nie uwzględnia poziomu funkcjonowania ucznia w środowisku szkolnym, stosunku do innych uczniów, respektowania przez niego zasad współżycia społecznego, ogólnie przyjętych norm czy angażowania się w „życie szkoły”.

 

Oceny takie wskazywałyby na łatwość lub trudność w tworzeniu relacji, współdziałania, samodzielnej organizacji pracy czy stosunku do rówieśników, osób dorosłych, jak i obowiązków szkolnych – stwierdził poseł Matuszny w interpelacji.

Dodał przy tym, że taki sposób oceny byłby skuteczną formą oceniania wysiłku, osiągnięć edukacyjnych ucznia czy obszarów w rozwoju wymagających wsparcia. […]

 

Wiceminister Piontkowski nie podzielił tego zdania. Wskazał, że zgodnie z przepisami ustawy o systemie oświaty oraz rozporządzenia w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych już obecnie ocenianie zachowania ucznia polega na rozpoznawaniu przez wychowawcę oddziału, nauczycieli oraz uczniów danego oddziału stopnia respektowania przez ucznia zasad współżycia społecznego i norm etycznych oraz obowiązków określonych w statucie szkoły. […]

 

Ponadto, zgodnie z przepisami ustawy o systemie oświaty, wychowawca oddziału na początku każdego roku szkolnego informuje uczniów oraz ich rodziców o warunkach i sposobie oraz kryteriach oceniania zachowania, a także o warunkach i trybie otrzymania wyższej niż przewidywana rocznej oceny klasyfikacyjnej zachowania. […]

 

Wiceminister Piontkowski zwrócił też uwagę, że ocenianie osiągnięć edukacyjnych uczniów odbywa się w ramach oceniania wewnątrzszkolnego, które szczegółowo określa statut szkoły […].

 

 

 

Cały tekstOpisowa ocena zachowania ucznia w całym systemie edukacji? Jest stanowisko MEiN”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 

 

 

*Zamierzaliśmy podać link do źródłowych dokumentów: interpelacji posła Kazimierza Matusznego i odpowiedzi na nią wiceministra Dariusza Piontkowskiego. Niestety, na stronie Sejmu, pod zakładką „Interpelacje” nie znaleźliśmy tych tekstów  –  zobacz TUTAJ

 



 

Oto obszerne fragmenty najnowszego posta, zamieszczonego przez Jarosława Pytlaka na jego blogu w sobotę 7 października 2023 r.:

 

 

Będzie krew, pot i łzy, ale warto!

 

Tym, co wielu ludzi najbardziej wciąga w internecie, są ostre wymiany zdań, wypływające ze skrajnie różnych poglądów. Szczególnie widać to na portalach społecznościowych, gdzie zabierając głos w jakiejś sprawie, zazwyczaj można napotkać w komentarzach odmienne opinie, czasem docinki, krytykę lub wręcz otwartą wrogość. Ta ostatnia dorobiła się nawet specjalnego określenia – hejt, najwyraźniej wielce użytecznego, bo błyskawicznie zadomowiło się w potocznej polszczyźnie.

 

Inspiracji do tego artykułu dostarczył mi pewien komentator, wypowiadający się czasem pod postami na fejsbukowym profilu NIE dla chaosu w szkole. To miejsce, w którym regularnie pojawiają się linki do materiałów krytycznych wobec obecnych władz oświatowych. Niewątpliwie moja bańka informacyjna, do której zaglądają czasem także goście o innych poglądach.

 

Osoba, o której mowa, raczej nie jest internetowym trollem. Jak pisze, ma 76 lat, i długą karierę nauczycielską za sobą. Zapewne szczerze uważa, że w NIE dla chaosu królują malkontenci, przesadzający w swojej krytyce edukacyjnej rzeczywistości, czasem więc pozwala sobie na ironię lub złośliwość. Jak na standardy internetu, dość łagodne. Komentarz, który mnie zainspirował, pojawił się pod postem o rozpaczliwej sytuacji kadrowej w warszawskich szkołach średnich i zabójczych dla jakości edukacji sposobach radzenia sobie z nimi:

 

Tak sobie rozmyślam jako dawny nauczyciel: czytam tutaj posty i w zasadzie WSZYSTKIE psioczą na obecnie rządzących. Czekam z niecierpliwością na wynik wyborów i trzymam kciuki za obecną opozycję, aby wygrała wybory. No i za rok zobaczymy czy nowi rządzący zaspokoją Was i przestaniecie wreszcie narzekać.

 

Cóż, chociaż „trzymanie kciuków” wydaje się tutaj raczej figurą retoryczną, to i tak mnie wzruszyło, a tym bardziej uśmiechnięta buźka, jaką autor zakończył swój komentarz. Ja też trzymam kciuki za zwycięstwo opozycji w wyborach, a nawet zamierzam osobiście oddać głos w tej intencji. Ale chciałbym zatrzymać się nad trącącym ironią stwierdzeniem o „zaspokojeniu nas przez nowych rządzących”. Otóż bez czekania cały rok mogę w tym miejscu zapewnić, że na pewno nie zostaną zaspokojone wszystkie oczekiwania sympatyków NIE dla chaosu, i narzekania też nie ucichną. Od postępowania nowych władz zależeć będzie jedynie ich natężenie.

 

Na pewno możliwe jest doraźne poprawienie sytuacji na kilku odcinkach. Na przykład, podwyżka nauczycielskich wynagrodzeń, wymiana ekipy Czarnka w ministerstwie na ludzi przejawiających szacunek i empatię wobec pracowników oświaty, czy zinwentaryzowanie najbardziej palących problemów systemu i zaprezentowanie planu ich rozwiązywania. To będzie bardzo dużo, choć i tak zbyt mało w stosunku do ogromu oczekiwań. Tym bardziej, że zarówno z przyczyn obiektywnych, jak z powodu błędów i zaniechań ostatnich lat, przejawy kryzysu polskiej edukacji są wielorakie i sięgają bardzo głęboko. Jest wielce prawdopodobne zatem, że nasza frustracja za rok nadal będzie duża, a media społecznościowe pełne utyskiwań. Czy to znaczy jednak, że póki co, mamy ze spokojem i pokorą obserwować dewastujące działania władz?! Nawet jeśli, poza dawaniem upustu emocjom, chwilowo jesteśmy bezsilni?!

 

Czytaj dalej »



 

Dzisiejszy felieton nie będzie miał jednego tematu, ani nawet dwu. Będzie to zapis „strumienia mojej świadomości” – w pierwszym znaczeniu tego określenia. Pierwszą niech będzie moja refleksja, zrodzona podczas oglądania transmisji z „Marszu miliona serc”. I nie dotyczy ona przemówień polityków, analizowania o czym mówili, a czego mi w tych wystąpieniach zabrakło, nie wspomnienia widoków owej ludzkiej rzeki, jaką pokazywano w  ujęciach „z lotu ptaka”,  a wspomnienia mini wywiadów z „szeregowymi” uczestniczkami i uczestnikami owego marszu. Szczególnie wzruszały mnie wypowiedzi ludzi, którzy aby tam maszerować przejechali setki kilometrów, którzy zwierzali się reporterom z tego co było powodem, że na taką wyprawę się zdecydowali. A często byli to ludzie w wieku, który usprawiedliwiałby ich pozostanie w domu…

 

Z każdym razem gdy takiej rozmowy słuchałem, pojawiały się wyrzuty sumienia: Patrz, ty także powinieneś tam maszerować. Wszak jesteś zwolennikiem odsunięcie PiS-u od władzy. Ale po chwili odzywał się głos rozsądku, który kazał mi wyobrazić sobie ponad pięciogodzinny pobyt  na nogach, w tłumie, bez możliwości odpoczynku dla mego kręgosłupa i stawów kolanowych, z problematyczną szansą na załatwianie potrzeb fizjologicznych…  A to przekracza możliwości mojego schorowanego organizmu.

 

I dlatego jedyne co mogłem zrobić, to zamanifestować na OE moją wirtualną obecność na warszawskich ulicach, a po kilku godzinach także mini fotorelacji i apelu, zawartego w jej tytule: Niechaj ten dzień zostanie w naszej pamięci – przynajmniej do piętnastego”.

 

Wspominając niedzielę sprzed tygodnia nie mogę nie pamiętać o tym, co będzie w niedzielę piętnastego października. I muszę się tu przyznać, że czytając kolejne publikowane wyniki sondaży poparcia dla poszczególnych komitetów wyborczych nie potrafię być spokojny. Ta świadomość, że podawane tam  procentowe wskaźniki poparcia mogą  zawierać „2% błędu statystycznego”, że wielu zwolenników PiS może krępować się deklarowania ankietującym swojego poparcie dla tej partii,  że… , że może powtórzyć się sytuacja jak z wieczoru wyborczego w Słowacji – boję się, że możliwa jest trzecia kadencja rządów partii Kaczyńskiego.

 

I co wtedy będzie z edukacją, jak bardzo pogłębi się ingerencja rządzących w system szkolny, w programy nauczania, w status zawodowy nauczyciela, ale i w poziom wynagrodzeń nauczycielskich? A co będzie z ruchem eduzmieniaczy, „Budzących się szkół”?

 

Jak to mówią – „strach się bać”!

 

Kolejną zadrą w moim samopoczuciu jest fakt, iż  już trzeci raz nie uczestniczyłem w Kongresie zarządzania oświatą, organizowanym od 2019 roku  w Zakopanem. Jako były dyrektor poradni i szkoły jestem od pierwszego tego kongresu, który odbył się w 2006 roku w Łodzi, nie tylko emocjonalnie związany z tą formą spotkań kadry kierowniczej oświaty.  Oczywiście nie mogąc  tam być (z tych samych powodów, z których nie byłem na „Marszu miliona serc”) śledzę ich przebieg  i tyle ile udaje mi się uzyskać informacji o ich przebiegu – relacjonuję ich przebieg na stronie OE.

 

Ale to nie to samo…

 

To dodatkowo wywołuje u mnie poczucie wykluczenia z fizycznego  uczestnictwa w wydarzeniach społecznych i edukacyjnych. Trudno mi się z tym pogodzić.

 

Ale będę musiał. Bo z każdym miesiącem i rokiem będę coraz mniej sprawny…

 

Na zakończenie coś, co mnie nastroiło optymistycznie. Otóż w piątek otrzymałem za pośrednictwem mesendżera  taką wiadomość:

 

 

A poniżej jeszcze tekst:

 

Serdecznie zapraszam w imieniu swoim i całej społeczności szkolnej. Będzie nam bardzo miło Pana gościć po wielu, wielu latach nieobecności w naszej placówce. Z wyrazami szacunku. Iwona Sosnowska

 

Pani Iwona Sosnowska jest długoletnią dyrektorką tej szkoły, z którą „w realu” poznaliśmy się kilkanaście lat temu, kiedy prowadziłem, nieistniejącą od 2013 roku internetową  „Gazetę Edukacyjną” i odwiedziłem tę szkołę, prezentując jej dorobek i metody pracy z uczniami.

 

Zaś drugie nazwisko w tym zaproszeniu – Bartłomiej Rosiak – nie powinno być obce dla „starych” czytelników OE. Ostatni materiał zamieszczony na OE z 2 listopada ub. roku, którego był on bohaterem nosił tytuł „O tym jak Bartek Rosiak uczy polskiego w Szkole Podstawowej nr 182 w Łodzi. Ale to nie jedyna informacja o tym młodym pasjonacie nauczycielskiej profesji – jeszcze jako uczeń był w orbicie mojego zainteresowania –  przykładowo: 3 grudnia 2018 roku informowałem o jego wystąpieniu  jako posła na Sejm Dzieci i Młodzieży:„Członek Rady Dzieci i Młodzieży krytycznie o ostatniej konferencji minister Zalewskiej”  

 

Ale zarówno z Panię Dyrektor, jaki z Bartkiem Rosiakiem, jesteśmy „znajomymi z fejsbuka„.

 

Oczywiście – zadeklarowałem Pani Dyrektor moją obecność na piątkowym wydarzeniu.

 

Dlaczego o tym napisałem? Bo taka „mała rzecz” jaką jest zaproszenia na to lokalne i kameralne wydarzenie, mnie – popadającego  powoli w stan subiektywnie odczuwanego zapomnienia  – „jednak cieszy”.

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



 

SOS dla edukacji

 

Reprezentująca Sieć Organizacji Społecznych (SOS) Karolina Prus-Wirzbicka przesłała projekt pod nazwą „SOS dla Edukacji„. Otrzymujemy kolejny materiał do analiz, dyskusji i korekt, który powstał w środowisku ponad czterdziestu organizacji działających na rzecz zmian w oświacie publicznej III Rzeczpospolitej. […]

 

W ubiegłym roku zaproszono środowisko akademickie do oceny Obywatelskiego Paktu dla Edukacji. Następnie w styczniu 2023 roku odbył się Szczyt dla Edukacji w Centrum Nauki Kopernik, w trakcie którego wypracowano ponad 100 rozwiązań dla edukacji. Uwzględniały one idee Paktu. Na podstawie zawartych tam rekomendacji powstało 10 propozycji na 100 dni – które zostały przyjęte przez wszystkie demokratyczne partie polityczne. Świadczy to o uwzględnieniu przez ich liderów efektów środowiskowych debat w kampanii wyborczej.

 

Oddolny ruch nauczycielki promuje i upowszechnia dobre praktyki w edukacji uwzględniając w swoich propozycjach potrzebę zmian w wymiarze systemowym, ale również rozwiązania dla samorządów terytorialnych i szkół. W kolejnym opracowaniu dzieli się wiedzą i doświadczeniami, które uzyskano dzięki współpracy ze szkołami, przedszkolami, ich nauczycielami oraz dyrektorami, a także z instytucjami kształcenia nauczycieli i ich doskonalenia zawodowego.

 

Jak pisze Karolina Prus-Wirzbicka: „Sprawdzamy, co nie działa, czego brakuje i co trzeba zmienić, a co warto rozwijać. Zamierzamy doprowadzić do tego, żeby polski system  edukacji potrafił celnie rozpoznawać i zaspokajać prawdziwe potrzeby młodych ludzi i odpowiadać na wyzwania, jakie niesie ze sobą XXI wiek„.

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 

Całe opracowanieMapa Drogowa dla Edukacji”  –  TUTAJ

 

 



Dzisiaj – 15 października 2023 r. – w Sieradzkiej Brygadzie Wsparcia Dowodzenia odbyły się zawody strzeleckie uczniów klas mundurowych z województwa łódzkiego. Były to eliminacje do Strzeleckich Mistrzostw Polski, które odbędą się od 6 do 8 listopada w 10. Pułku Dowodzenia we Wrocławiu.

 

W zawodach uczestniczyły trzyosobowe drużyny ze szkół:

 

1. Zespół Szkół Ponadpodstawowych nr 1 im. Tadeusza Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim;

2. Zespół Szkół Centrum Kształcenia Zawodowego w Bujnach;

3. Liceum Ogólnokształcące im. Marii konopnickiej w Poddębicach;

4. Ogólnokształcące Liceum Katolickie w Sieradzu;

5. III Liceum Ogólnokształcące w Zduńskiej Woli;

6. II Liceum Ogólnokształcące w Wieluniu;

7. Zespół Szkół Centrum Kształcenia Ustawicznego w Wojsławicach;

8. Powiatowy Zespół Szkół w Warcie;

9. Liceum Ogólnokształcące im. Jana Karskiego w Wiśniowej Górze;

 

 

Uczniowie strzelali z karabinków kbs Beryl i karabinu maszynowego PK na szkolno-treningowym symulatorze „Śnieżnik”.  Strzelający uczniowie  byli stawiani w  trzech różnych, symulowanych, sytuacjach:na  działanie patrolu pieszego w terenie zabudowanym;

– działanie patrolu pieszego w terenie zabudowanym;

– odparcie ataku na punkt kontrolny;

– strzelanie dynamiczne (czas i reakcja).

 

 

W wyniku tej rywalizacji najlepszy wynik osiągnęła reprezentacja Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 1 im. Tadeusza Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim i to oni będą reprezentowali woj. łódzkie na zawodach ogólnopolskich.

 

 

 

 

Na podstawie informacji  i zdjęć organizatorów oraz portalu sieradz.naszemiasto.pl

informację pracował Włodzisław Kuzitowicz

 

 



Udostępniamy dzisiaj (6 października 2023 r.) tekst z bloga Danuty Sterny, który został tam zamieszczony w środę 4 października:

 

 

10 skutecznych sposobów na zakończenie lekcji

 

Rys. Danuta Sterna

 

 

Najczęściej te kilka minut poświęcone jest zadawaniu pracy domowej lub jej sprawdzaniu. Ale lepiej byłoby, gdyby w tym czasie podsumować to, czego uczniowie się nauczyli, rozwiać ewentualne wątpliwości lub zaplanować, co jeszcze uczniom może być potrzebne i jakie mają pytania. Takie zakończenie wymaga wcześniejszego zaplanowania.

 

Oto 10 pomysłów na zakończenie lekcji.

 

1.Podsumowanie za złotówkę 

 

Nauczyciel prosi uczniów, aby napisali podsumowanie tego, czego się nauczyli. Prosi uczniów o napisanie podsumowania w 10 słowach. Każde użyte przez nich słowo będzie warte 10 groszy. Zmusza to uczniów do krótkiej wypowiedzi i syntezy, tego czego się nauczyli. Zebranie podsumowań uczniów daje nauczycielowi informację, czego naprawdę uczniowie się nauczyli i co było dla nich najważniejsze.

Sumę (w tym przypadku złotówkę), można zmieniać w zależności od potrzeb.

 

2.Podsumowanie ze słowami kluczowymi.

 

Nauczyciel wraz z uczniami określa słowa kluczowe do tematu i prosi uczniów o napisanie podsumowania z użyciem tych określeń. Wspólne zastanowienie się nad listą pojęć pomaga uczniom użycie w podsumowaniu, ważnych terminów.

 

3.Pogodnie i pochmurno

 

Jest to forma wyjściówek, w której uczniowie notują dwie sprawy:

 

-co jest jasne w tym, czego się nauczyli (co rozumieją),

-co jest pochmurne (z czym mają problem w zrozumieniu).

 

4.Docenienie i przeprosiny.

 

Uczniowie siadają w kręgu i wybierają jeden z dwóch tematów:

-Komu lub czemu mogę podziękować?

-Kogo lub co mogę za coś przerosić?

 

Takie podsumowanie najlepiej jest zrobić na koniec dnia. Jeśli się je stosuje systematycznie, to uczniowie już w trakcie lekcji zastanawiają się, o czym powiedzą w podsumowaniu.

 

Czytaj dalej »



 

 

Światowy Dzień Nauczyciela to międzynarodowe święto nauczycieli proklamowane przez UNESCO w 1994, organizowane tradycyjnie wspólnie przez UNESCO, MOP, UNDP, UNICEF i Education International.

 

Dzień ten upamiętnia podpisanie w 1966 roku „Rekomendacji w sprawie statusu nauczyciela”, opracowanego przez UNESCO i Międzynarodową Organizację Pracy.

 

Dzień ten – na wesoło – uczcił łódzki Express Ilustrowany, publikując 44 okolicznościowe memy. Powyżej zamieściliśmy jeden z nich. [WK]

 



Funkcjonowanie Wirtualnego Uniwersytetu Pedagogicznego zainaugurowało spotkanie z Doktorem habilitowanym Maksymilianem Chutorańskim z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego.

 

Dr hab. Maksymilian Chutorański gościł już w Akademickim Zaciszu w styczniu 2021 r. Wówczas rozmawialiśmy o projekcie pedagogiki nieantropocentrycznej. Podczas tego spotkania zastanowimy się nad funkcjonowaniem pedagogiki i edukacji w antropocenie.

 

Tradycyjnie zapraszamy wszystkich zainteresowanych, którzy wczoraj nie mogli „na żywo” oglądać i wysłuchiwać rozmowy  obu panów na ten aktualny, acz mało  popularny temat:

 

 

Pytanie o pedagogikę i edukację w antropogenie  –  TUTAJ

 

 



Tym razem nasze redakcyjne radary wyłowiły najnowszy  – bo zamieszczony wczoraj (4 października 2023 r.) tekst autorstwa Roberta Raczyńkiego. Jako że jest on – jak zwykle na jego blogu „Eduopticum” – niekrótki, zamieszczamy jedynie jego pierwszą część i ostatni akapit. Oczywiście – zamieszczamy także link do pełnej wersji:

 

 

                                              Demagogia u płota, czyli (nie)nowa „mówioność”

 

U zarania swojego blogerskiego pisania, popełniłem dwa teksty inspirowane uczniowskimi (i nie tylko) (nie)kompetencjami komunikacyjnymi, ogólnym charakterem internetowej ekspresji i najpowszechniej występującym w niej modelem argumentacji. Bez specjalnego zdziwienia, mogę po latach skonstatować, że wszystkie te niezbyt oryginalne obserwacje, oparte na dość podstawowej psychologii, socjologii, czy wręcz antropologii, są nadal aktualne. Człowiek pozostaje człowiekiem niezależnie od czasów, w których przyjdzie mu żyć, technologii, jaką ma do dyspozycji i akurat aktualnej otoczki kulturowej. Nie ulega wątpliwości, że wszystko, co robimy w życiu (a więc, w omawianym tu przypadku, w Sieci), czynimy po części z pobudek egoistycznych, ambicjonalnych i autoprezentacyjnych. Elementem kluczowym w tej kwestii jest właśnie rozmiar tego „po części” oraz zdolność do kontroli swoich emocji. Z tym bywa różnie i problem dotyczy niemal każdego (nie uważam się za wyjątek), niezależnie od wieku, pochodzenia, wykształcenia, itd.

 

Podobnie jak już wspomniane, także i ten esej powstaje w reakcji na szkolny wręcz przykład medialnego sporu, w którym składowa merytoryczna okazuje się czysto pretekstową. Sposób jego prowadzenia (nie po raz pierwszy) oparł się na argumentacji, którą wtedy nazwałem argumentem A co ty możesz o tym wiedzieć… Nie będę powtarzał tamtego wywodu, skupię się na odmianie tego sposobu prowadzenia „dialogu”, którą już bez ogródek można traktować jako argumentum ad auctoritatem/verecundiam, przy czym osoba z niej korzystająca w roli autorytetu stawia siebie samą, nie przedstawiając poza tym niczego na poparcie swoich opinii. Nie ulega wątpliwości, że robi w tym celu użytek zarówno z pozycji wyrobionej aktywnością na forum, na którym się wypowiada, jak i z aury swojego tytułu naukowego. Choć tytuł profesorski nie odnosi się bezpośrednio do dziedziny, w której uważa się za autorytet, nie byłoby w tym jeszcze niczego dziwnego ani nagannego, gdyby nie brak argumentów innego typu. Ten rodzaj manipulacji jest niestety dość często stosowany, ale to również nie byłoby jeszcze czymś absolutnie dyskwalifikującym (do takiej komunikacji trzeba się już chyba przyzwyczaić) – problem w tym, że został wykorzystany do jawnej dyskredytacji oponenta i deprecjacji przedstawianych w jego tekście zagadnień.

 

Muszę jeszcze raz podkreślić, że takie działania nie są już żadnym wyjątkiem na internetowych forach, zadziwia jednak fakt, że dopuszcza się ich osoba mieniąca się (i dość powszechnie uważana za) otwartą,  poszukującą i doskonale wiedzącą (i potrafiącą się tym pochwalić), czym dyskusja (zwłaszcza w nauce) jest. Mam również świeżo w pamięci tekst, w którym wyraża zdziwienie i żal z powodu braku dyskusji w oświacie. Posłużył mi on wtedy za przyczynek do próby zmierzenia się z tym problemem. Dziś, do tej analizy przyczyn szwankującego dialogu, mógłbym śmiało dodać blokowanie jakiejkolwiek myśli pedagogicznej, odbiegającej od utartego już, politycznie poprawnego i uznanego za jedynie słuszny schematu, a za koronny tego przykład podać wzmiankowaną, „naukową” interwencję, opartą na przeświadczeniu, że jeśli obrzuci się coś lub kogoś błotem, to, niezależnie od merytorycznej lepkości tego materiału, z pewnością coś do adresata przylgnie. Takich poczynań nie waham się określić kuracją nadwyrężonych ambicji i ideologicznym zacietrzewieniem, niewnoszącymi nic do podobno wytęsknionej dyskusji. Dialog w takim wydaniu staje się swoją własną karykaturą, eskalacją animozji między adwersarzami lub wymianą pozdrowień między aktualnym liderem a stadkiem potakiwaczy, akolitów i groupies płci obojga.

 

To ostatnie to również zjawisko ciekawe socjologicznie. Wydawałoby się, że na dowolnym, profesjonalnie ukierunkowanym forum, niezajmującym się roztrząsaniem rozmiarów tyłka celebrytki znanej z tego, że jest znana, ludzie biorący udział w dyskusji mają w niej do zaproponowania myśli wnoszące coś do meritum, a swoje racje potrafią umotywować. Ktoś żyjący takim złudzeniem srodze się rozczaruje – takie fora pełne są wykrzykników, równoważników zdań i emotikonów, mających chyba robić wrażenie zaangażowania i posiadania poglądów na rzeczy, nad którymi autorzy nie zastanawiali się dłużej niż przez czas potrzebny na kliknięcie w kilka klawiszy, a z którymi identyfikują się na zasadzie stadnej przynależności. Niezależnie od nowoczesności medium będącego w użyciu (bywa to często usprawiedliwieniem dla nędzy przekazu), jest to również mechanizm starszy niż ludzkość – chęć przypodobania się liderowi i ogrzania w cieple jego chwały występuje u wielu stadnych gatunków, czasami bardzo odległych od potocznego wyobrażenia o inteligencji. Takie afektowane Zgadzam się! Racja! Słusznie. Absolutnie! okraszone wzniesionymi kciukami, serduszkami i całą resztą infantylnych wyrazów uznania są niczym innym jak odpowiednikiem gotowości do iskania lidera, w nadziei na jego wzajemność i awans w hordzie. W sumie nieźle się to wpisuje w pojęcie nowej mówioności, proponowane przez wspomnianego polemistę.

 

Piszę o tym wszystkim nie tylko po to, żeby dać wyraz swemu zniesmaczeniu i naiwnemu w sumie rozczarowaniu tym dość rozpowszechnionym w najdoskonalszym z mediów zjawiskiem, ani też usprawiedliwiać swój własny w nim udział, ale przede wszystkim, by, być może daremnie lub bez potrzeby, jeszcze raz uzmysłowić Czytelnikom rzecz pewnie dla nich oczywistą: Nie istnieje medium, które może przez dłuższy czas funkcjonować bez tego rodzaju przepychanek, nie przeradzając się jednocześnie w towarzystwo wzajemnej adoracji. Nie można niestety liczyć, że spór teoretycznie merytoryczny nie przerodzi się kiedyś w festiwal epitetów i inwektyw oraz gówniarską licytację na wielkość… ego. Uwielbiamy mieć rację. Czasami tak bardzo, że zapominamy, że nie można jej mieć zawsze i że, znacznie częściej niż byśmy tego chcieli, racji jest wiele. Potrzeba potwierdzenia swojej (zwykle wysokiej) samooceny często przesłania cel komunikacji. Tak też stało się przy okazji opisywanego incydentu i warto na jego przykładzie zapoznać się z mechanizmem blokowania dyskusji, aby takim zapędom, obojętnie jak usprawiedliwianym, dawać odpór. Potraktujmy go więc jako studium przypadku. […]

 

Czy po obiecanych dowodach należy spodziewać się jakiegoś przełomu? Raczej nie, choć zależy to oczywiście od oczekiwań. Poza bezpośrednimi uczestnikami „dyskusji”, mało kto z publiczności, która kiedyś ten kuriozalny czat przeglądała, będzie po wielu tygodniach zainteresowana dowolnymi rozstrzygnięciami, a jeszcze mniej osób będzie skłonnych i zdolnych je przeanalizować i ocenić. Groupies zalajkują, nawet nie czytając, i tyle. Dyskredytowany autor nie spodziewał się innej reakcji na swój tekst, czemu dał wyraz doborem narracji, tak więc nie jest zaskoczony ani jego odbiorem, ani „polemiką”, ani też nie obawia się prawdziwych argumentów, jeśli takowe się pojawią. Generalnie, ewentualne dowody mogą mieć trojaką postać: a) wygooglanych badań i ich opracowań, które będą dowodziły tez przeciwnych do przedstawionych (To akurat nie będzie trudne – w Internecie można znaleźć wszystko, a serwery aż dymią, mieląc objawione prawdy, demaskowane w postponowanym tekście. Potrzeba teraz jedynie czasu, by odnaleźć „święte teksty”, które potępią podsuniętych w linkach heretyków. Dowiedzie to jedynie przesłania głównego recenzowanego tekstu – w pedagogice nie ma prawd absolutnych i uniwersalnych, jest za to całe mnóstwo obrosłych mitem uproszczeń i banałów, jako takie sprzedawanych.), b) polemista będzie nadal szukał źle postawionych przecinków, sprawdzał, czy podany link zawiera o jedno słowo za dużo, czy za mało, itp. (i z pewnością sporo takich usterek znajdzie, dowodząc, że naukowiec jego pokroju nie powinien zniżać się do jego czytania i analizowania), i wreszcie c), krytyk pochwali się własnymi przemyśleniami i badaniami (które następnego dnia ukażą się we wszystkich szanowanych mediach specjalistycznych i zrewolucjonizują edukację, raz na zawsze utrwalając adekwatny paradygmat). Z całym szacunkiem, ta ostatnia możliwość wydaje mi się mało prawdopodobna. Wynika z tego, że mocno spóźnione refleksje krytyka będą miały znaczenie jedynie dla podreperowania jego ego, a merytoryczna prawda, która podobno tak leży mu na sercu, w dalszym ciągu będzie zależna od ilości zebranych lajków. Trudno, kobyłka jaka jest, każdy widzi.

 

 

 

Cały tekst „Demagogia u płota, czyli (nie)nowa „mówioność”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.eduopticum.wordpress.com/

 

 



 

 

W dniach 2,3 i 4 listopada, już po raz kolejny w Hotelu „Kasprowy” w Zakopanem , odbywał się XVII  Kongres Zarządzania Oświatą, którego organizatorem – od 2006 roku – jest  Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty .

 

Także i tym razem, z powodów ograniczeń zdrowotnych redaktora OE, nie uczestniczyliśmy w tym wydarzeniu.

 

Ale nie możemy nie zarejestrować tego faktu i nie zamieścić choć kilku zdjęć, obrazujących – , przypadkowo wybrane – momenty z przebiegu Kongresu. Zdjęcia pozyskaliśmy z podanych poniżej źródeł.

 

 

 

                                                             Ewa Halska – Prezeska OSKKO

 

 

 

                                                      Marek Pleśniar – Dyrektor Biura OSKKO

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                        Program  XVII  Kongres Zarządzania Oświatą  –  TUTAJ

 

 

Więcej zdjęć na stronach  Facebooka:   TUTAJ    TUTAJ    TUTAJ   TUTAJ   i   TUTAJ